Rosyjska inteligencja i lewacy w USA - złowroga analogia

avatar użytkownika elig

  W ostatnim numerze "Najwyższego Czasu!" [nr 37-38/2020] ukazał się artykuł Wojciecha Tomaszewskiego "Szaleństwo dwóch elit".  Autor wskazuje w nim na analogie między postępowaniem rosyjskiej inteligencji z przełomu XIX i XX wieku a tym, co obecnie robią lewacy w USA.  Zaczyna od Rosji pisząc:

  "Przełomowym okresem rozwoju rosyjskiej inteligencji były lata sześćdziesiąte XIX wieku.  Wtedy wielkie reformy cesarza Aleksandra II umożliwiły szybki liczebny rozwoj warstwy inteligencji (...) Rosyjska inteligencja od początku swego istnienie byla zdecydowanie antycarska i niezmiernie zdeterminowana. (...) Inteligencja rosyjska pod wpływem idei socjalistycznych, które wtedy były przesiąknięte marksizmem, nie chciała wtedy naprawiać istniejącego "ruskiego świata", ale go zniszczyć - zgodnie z przyznana sobie samej misją budowy nowego, lepszego świata.  Rosyjska inteligencja dążyła do obalenia caratu drogą stworzenia alternatywnego społeczeństwa, dzieląc to istniejące na "my" i "oni". (...)
  Pracując nad stworzeniem alternatywnego społeczeństwa, inteligencja stworzyła swój własny system wartości.  Jej cechami były: bezlitośnie jednostronna krytyka caratu, przekonanie o własnej nieomylności, niechęć do samokrytyki, poczucie pełnienia misji, niechęć do kompromisów, nietolerancja dla poglądów innych niż własne, przyczym stopień natężenia tych cech wskazywał na postępującą utratę kontaktu z rzeczywistością.".

  Postępując w ten sposób rosyjska inteligencja przyczyniła się do powstania "rewolucyjnego Frankensteina", który w 1917 roku, podczas rewolucji bolszewickiej zniszczył zarówno ją, jak i całą Rosję.

  Tomaszewski przeszedł następnie do omówienia sytuacji w USA.  Pisze:

  "Sto lat po tym, jak zaczęła się tworzyć rosyjska inteligencja, na amerykańskich uniwersytetach w latach sześćdziesiątych XX wieku rozpoczęła się inteligencka rewolucja, będąca częścią rewolucji kulturowej, jaka wtedy miała miejsce w USA.  Ówczesne młode pokolenie zbuntowało się przeciwko cywilizacyjnym wzorcom przekazanym im przez ich przodków (...) Studenccy buntownicy wkrótce stali się młodymi naukowcami i przez następne dekady opanowali amerykańskie uniwersytety, czyniąc je twierdzami lewicowej ideologii i wychowując w duchu neomarksistowskim całe pokolenia Amerykanów.
  Dzisiejsi amerykańscy intelektualiści do złudzenia przypominają rosyjskich poprzedników.  Cechuje ich ogromna nietolerancja, przekonanie o własnej nieomylności oraz skłonność do natychmiastowego ostracyzmu i bojkotu w stosunku do tych, którzy mają inne zdanie.  Maja przy tym narzędzia, których tamci nie mieli, w postaci medialnych dominacji.  Ciągle poszerzają pole ataku.".

  Tomaszewski zadaje dramatyczne pytanie Co czeka Amerykę?  Stwierdza:

  "To ogromne pęknięcie cywilizacyjne i narzucanie Amerykanom wzorów społecznego zniewolenia rodem z marksizmu spowoduje dalszą dezintegrację społeczeństwa i pogłębiające się wewnętrzne osłabienie USA jako lidera wolnego świata.  Nie ulega wątpliwości, że ten proces znacznie ograniczy ich szanse w konfrontacji z Chinami o globalną dominację."

  Autor zauważa też, iż ten proces jest też wielkim niebezpieczeństwem dla Polski.  Pomija to, że polskie "salony" "elyty" i Antypis zachowują się dokładnie tak samo jak rosyjska inteligencja i amerykańscy lewacy.

  O autorze: Wojciech Tomaszewski, prawnik i historyk. Przez 25 lat pracował w biznesie międzynarodowym oraz prowadził firmę doradztwa prawnego. Publicysta zajmujący się geopolityką, opisujący zmiany w Azji Wschodniej (głównie w Chinach) i w przestrzeni postsowieckiej. Publikował m.in. w „Najwyższym Czasie”, „Newsweek Historia” i na portalach internetowych (przede wszystkim CSPA {TUTAJ(link is external)}).

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Wnioski chyba zbyt proste.

Przede wszystkim Maks był zdecydowanie antyrosyjski. Uważał Rosje jako wielkie zagrożenia dla całego świata natomiast był jednym z nielicznych za Zachodzie zwolenników odbudowy Polski. To zaś powodowało "pewną wstrzemięźliwość" inteligencji rosyjskiej w akceptacji jego sposobu myślenia. Owszem, inteligencja rosyjska była lewicowa ale raczej odwoływała się do jeszcze przed marksowskich poglądów lewicy francuskiej. Poza tym dopiero po śmierci Marksa zostało w całości wydane jego fundamentalne dzieło, czyli kapitał. Nie pamiętam kiedy je wydano ale wydaje mi się, że było to ok. 1890 roku. Tak więc marksizm nie był fundamentem ideologicznym inteligencji w Rosji, bo jest późniejszy.
Natomiast cechy, które słusznie są przypisywane inteligencji rosyjskiej miały swoje źródło zupełnie gdzie indziej. Powodem była olbrzymia dysproporcja w poziomie wykształcenia społeczeństwa rosyjskiego. Znowu nie pamiętam jak to wyglądało w drugiej połowie XIX w ale na początku XXw 70% społeczeństwa rosyjskiego to byli analfabeci. Natomiast wydaje mi się, że tylko bardzo mały procent osób piśmiennych kontynuowało naukę tak długo by skończyć studia wyższe. Wydaje mi się, że było to tyko ok.3-5%, czyli 1do 1,5% ogółu społeczeństwa. Ale nie wszyscy, co skończyli studia identyfikowali się z inteligencją. W tej grupie byli bowiem i stanowili znaczący odsetek absolwenci wyższych seminariów duchownych i wyższych szkół oficerskich. Można więc uznać, że świeckich i cywilnych osób wykształconych w Rosji było ok 0.5% ludności, z czego znowu tylko część miała poglądy lewicowe. To było tak bez znaczenia, że książki grubsze niż 100 stron nie były pod koniec XIXw cenzurowane. Wychodzono bowiem z założenia, że w zasadzie nikt w Rosji nie jest w stanie ich przeczytać, a ci co zdolni do ich czytania są tak silnie związani z państwem poprzez swoją pozycję społeczną, że powinni je czytać, by wiedzieć jakie są zagrożenia.
Natomiast to co się dzieje w USA jest ruchem masowym ludzi bez żadnej pozycji społecznej i bez perspektyw na karierę. Jeżeli z czymś można to co się dzieje w USA porównać, to raczej z Komuną Paryską ale i te porównania są mocno niepewne.
W tych wszystkich ruchach chodzi o to by w określeniu pozycji społecznej nie brać pod uwagę użyteczności społecznej ludzi, użyteczności wynikającej z wykształcenia i talentów. Buntują się ci, co zdają sobie sprawę z tego, że dla nich nie ma miejsca w społeczeństwie, że nie ma dla nich żadnej drogi kariery. Po prostu płaca realna w USA od bardzo wielu lat jest na tym samym poziomie a nowe pokolenia są gorzej wykształcone i w gorszej kondycji fizycznej niż ich rodzice. Jeżeli widzą regres w wykształceniu to trudno się dziwić, że spodziewają się obniżenia swojego statusu społecznego, jeżeli kryterium kariery będzie zawierać komponent użyteczności społecznej. I tyle.

uparty