Czy dobra zmiana doszła już do serca układu?

avatar użytkownika UPARTY

Na portalu wPolityce zauważyłem bardzo ciekawy tekst Pana Jana Wróbla o sporze wokół TVP.

 

Ostatnio, mało który tekst powstały w tzw Salonie jest dla mnie na tyle interesujący, by z nim polemizować, a ten jest.

 

Najpierw cytat

Referując poglądy Karnowskiego Wróbel pisze:

Zatem to telewizja publiczna, walcząc z PO i wspierającymi je mediami, niejako wyrównuje szanse stron. Jest, owszem, stronnicza, ale na takiej zasadzie, na której wahadło prawe równoważy wahadło lewe.

Mogę kupić ten argument. Tyle że nie tłumaczy on nasycenia przekazu TVP takim stopniem deprecjonowania partii i środowisk opozycyjnych, z jakim mamy do czynienia. To karmienie niskich instynktów, a przechylać wahadło można na różne sposoby, a nie tylko jeden. Można być stronniczym, a można być stronniczym i obrzydzać widzom rezydentów, nauczycieli, polityków, urzędników, sędziów tak, jakby byli oni najemnikami Mordoru.”

A jak rzeczywiście oni nimi są? Spotkałem nie dawno moich znajomych ze studiów na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie obydwaj są profesorami, jeden belwederskim a drugi uczelnianym i obaj zajmują się tzw naukami społecznymi, choć na różnych wydziałach. Gdy zapytałem się ich dlaczego głoszą poglądy, które już na studiach żeśmy w swoich dyskusjach uznali za nielogiczne i nachalnie propagandowe, poglądów których używanie przez kogokolwiek do opisu świata musi przynieść mu szkodę, odpowiedzieli mi, że po prostu nie mogą obecnie myśleć tak samodzielnie jak to było możliwe w czasach gdy studiowaliśmy, gdyż z gołej pensji ciężko jest przeżyć na dobrym poziomie a zarobki dodatkowe są tylko za głoszenie właśnie takich poglądów jak głoszą. Jeden z nich dodał jeszcze, że obecnie osoba o moich poglądach nie zdołała by skończyć studiów etnologicznych na UW (dawna nazwa to antropologia kulturowa, która była kierunkiem na socjologii) mimo, że żadnego z rozumowań wypracowanych przez nas na studiach nie udało się im zweryfikować negatywnie. Gdy wyciągnąłem wniosek, że są w takim razie najemnikami lewactwa, to nie potrafili temu zaprzeczyć. Jedynym zaprzeczeniem stwierdzenia, iż luminarze salonu są tak naprawdę najemnikami lewactwa, było by pokazanie choćby jednego studenta filozofii o poglądach chrześcijańskich, który by się doktoryzował u prof. Środy lub prof. Płatek a takich nie ma.

Następny cytat z Pana Jana Wróbla:”Można nawet uderzać Adama Bodnara poprzez atak na jego syna. To był czyn niemoralny. Michał Karnowski, podobnie jak red. Holecka czy szlachetny (bez ironii) katolik Robert Tekieli nie znaleźli miejsca w artykułach na sprawę syna Bodnara, chociaż na podważanie intencji Roberta Mazurka jakoś znaleźli.”

A niby dlaczego był to czyn nie moralny? Przecież nie daleko pada jabłko od jabłoni. Jeżeli takie są skutki wychowawcze światopoglądu Pan Bodnara, to niestety zachowanie jego syna jest dowodem na wadliwość jego światopoglądu i dopełnienie obowiązku wychowawczego przez rodziców. Tak więc milczenie tych wymienionych dziennikarzy to raczej miłosierdzie dla Pana Bodnara a nie czyn nie moralny. Poza tym w normalnym społeczeństwie źle wychowane dzieci łamały kariery rodziców, bo nie można nie wychowywać swej progenitury. Najważniejszym zaś powodem, dla którego Pan Bodnar powinien zrezygnować z kariery po ujawnieniu incydentu z synem jest oczywisty konflikt interesów. Z jednej strony powinien on pomagać synowi uniknąć konsekwencji czynu albo przynajmniej je złagodzić a z drugiej strony powinien bronić społeczeństwo przed nim. Tego nie da się pogodzić.

 

Następny akapit jest najciekawszy, przynajmniej dla mnie:

Drugi argument: krytyka mediów publicznych to atak na media niezależne od „salonu”, zatem wypowiadanie się przeciwko nim, to stawanie po stronie wroga, a przeciw prawdzie. Ten pogląd jest nie do obrony. Zakłada on bowiem aksjomat prawdy mediów walczących z „salonem”. Otóż, nawet gdyby było tak, że „salon” kłamie zawsze, to walczyć z jego kłamstwami może także inny kłamca, albo manipulant (to przypadek „Wiadomości” i „Info”) albo muł szczerze przekonany, że ziemia jest płaska. Popieranie Jarosława Kaczyńskiego nie daje człowiekowi kodu do drzwi prawdy. Podobnie jest jasne, że dowolny krytyk PiS może po prostu mieć rację w jakieś sprawie.

 

Wbrew temu, co pisze Pan Wróbel ten pogląd, że „salon” zawsze kłamie broni się zupełnie dobrze. Bo zastanówmy się, co to jest prawda. Otóż prawdą jest jest całość wszechświata i wszystkich wszechrzeczy, czyli absolut do którego nikt nie może się nawet zbliżyć. Cóż zatem jest prawdą a co kłamstwem w kontaktach między ludzkich, skoro wiemy że prawda jako taka jest ona dla nas niedostępna. Otóż prawdą w kontaktach międzyludzkich jest bezinteresowne dopuszczenie drugiego do swoich myśli, do swojej wiedzy a kłamstwem jest każda próba manipulacji, czyli przekaz w jakimś interesie. Czyli, jeżeli jakaś gazeta umieści pod swoją winietą hasło „nam nie jest wszystko jedno”, to znaczy że uczciwie mówi, iż będzie kłamać.

Dalej jest jeszcze ciekawiej. Walka z kłamstwem salonu. Otóż Pan Wróbel nie stwierdza jakoby TVP podaje świadomie nieprawdziwe informacje ale, że podaje je w celu manipulacji, lub nie przyjmuje do wiadomości faktu, że światopogląd inny niż własny też może być prawidłowy. Tak rozumiem przytoczenie poglądu o płaskiej Ziemi, czyli świata tylko dwuwymiarowego. Problem tylko w tym, że jeżeli ma się jakiś światopogląd, to dlatego, że uważa się go za jedyny prawidłowy, gdyby prawidłowy był inny, to on by stanowił podstawę poglądów danego osobnika.

Jeżeli natomiast ktoś stale balansuje między różnymi światopoglądami ( czyli nie jest mułem?), to znaczy, że nie jest przekonany o prawidłowości żadnego, (czyli jest człowiekiem bez właściwości) albo, co zapewne jest częstsze, to go w ogóle nie interesuje. Może go to nie interesować z różnych powodów, ale najczęściej powodem tym jest fakt, iż taki człowiek mówi dla własnej korzyści, to czego chce słuchać drugi. Korzyści mogą być różne, mogą to być pieniądze a mogą to być korzyści emocjonalne, czyli uznanie drugiego człowieka, które oczywiście też z czasem też może mieć wymiar materialny ( np. awans). W tej wypowiedzi Pan Wróbel zpozycjonował jako mułów wszystkich tych co mają własne poglądy wynikające z jakiegoś światopoglądu. Ot, tak z nawyku?

 

I teraz wisienka na torcie

 

Dalej Pan Wróbel pisze:

Wielu bojowników „dobrej zmiany” odrzuca przy tym najoczywistszy pod słońcem fakt, że można wyznawać wartości narodowe, chrześcijańskie, konserwatywne, nawet endeckie i właśnie z powodu wyznawania tych wartości, odrzucać narrację TVP. Diabeł wchodzi bowiem w ludzkie umysły i serca nie przejmując się legitymacja partyjną i światopoglądem.”

 

Otóż po pierwsze : rzeczywiście nie należy przyjmować narracji TVP ale nie z powodu poglądów politycznych a z powodu normalnego w życiu codziennym braku zaufania. Każdy przekaz należy weryfikować a żadnego nie wolno przyjmować bezkrytycznie. Tak więc ukryty między wierszami pogląd, iż prawidłowym jest przyjmowanie jakiejś narracji z powodu autorytetu nadawcy jest właśnie otwarciem drogi dla satanizmu, do scedowania swojej własnej wolnej woli na drugiego człowieka. Odczytuje wypowiedź Pana Wróbla jako tęsknotę za rolą demiurga, który swymi wypowiedziami kształtuje rzeczywistość społeczną a do tego rzeczywiście potrzeba by nie odrzucać narracji głoszonej publicznie. Dla mnie zaś to, że część osób odrzuca czyjąś narracje jest dowodem zdrowia systemu społecznego a nie patologią.

Okazuje się, że głównym zarzutem wobec TVP jest to, że prezentując jednoznaczne poglądy zmusza ludzi do weryfikacji przekazu publicznego, wprowadza tę czynność do menu życia społecznego a to z kolei jest groźne dla salonu. Czyli salon wie, że jest bezużyteczny społecznie i obawia się, że ludzie to zobaczą, gdy zaczną weryfikować różne a w tym i ich narracje.

 

Wygląda na to, że „dobra zmiana” zaczyna boleśnie dotykać serce salonu.

 

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. @UPARTY

"Odczytuje wypowiedź Pana Wróbla jako tęsknotę za rolą demiurga, który swymi wypowiedziami kształtuje rzeczywistość społeczną a do tego rzeczywiście potrzeba by nie odrzucać narracji głoszonej publicznie. Dla mnie zaś to, że część osób odrzuca czyjąś narracje jest dowodem zdrowia systemu społecznego a nie patologią."

Jan Wróbel jest demiurgiem(przynajmniej tak mu sie wydaje) na portalu niemieckiego Dziennika.
Jest bezwzględny w cenzurze komentarzy pod swoimi tekstami. Ponieważ nie ma czemu przyklasnąć w jego propagandzie, to krytykę natychmiast usuwa. Chyba siedzi i czycha, bo kilka razy próbowałam cos pisać polemicznie pod jego tekstami, zwanymi szumnie "opinią|" ale bez skutku - komentarze nie publikowały się, czyli nie uzyskały akceptu pana w muszce udającego inteligenta.
Tak sobie myśle, ze salon wystawił Mazurka z tym atakiem na media państwowe, bo jest po trochu stąd i stąd - trudny do ataku bezposredniego, bo przecież kolega wielu z prawicy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl