Dwa polskie Monte Cassino - I

avatar użytkownika Tymczasowy

Pierwsze to masakrowanie polskich zolnierzy w dniu 12 V 1944 r. w godzinach 01:00 - 14:00, czyli przez pol doby.  Drugie to zatkniecie polskiej flagi na ruinach klasztoru w dniu 18 V 1944 r.

Kampania wloska przeprowadzona przez wojska alianckie odbywala sie w okresie 10 VII 1943 r. - 2 V 1945 r. Byla ona nonsensem pod wzgledem strategicznym. Uzasadnia sie ja na kilka roznych sposobow. Chyba najbardziej sensownym powodem bylo otworzenie na Zachodzie drugiego frontu, czego domagal sie Stalin. W.Churchill optowal za inwazja na Balkanach, "miekkim podbrzuszu Europy". Amerykanie od poczatku byli za wersja inwazji przeprowadzonej z Anglii na teren Francji, co rzeczywiscie nastapilo znacznie pozniej, bo w czerwcu 1944 r. Z polnocnych wybrzezy Francji bylo do Niemiec najkrocej. Jeszcze inne uzasadnienie glosilo, ze ta kampania miala sluzyc odciagnieciu wojsk niemieckich z frontu wschodniego, ale takze wlasnie z Francji i zwiazaniu ich we Wloszech. A jezeli tak, to zwiazano na tym froncie okolo 350 tys. Niemcow. Uczestniczylo w tym okolo 620 tys. zolnierzy alianckich. W wyniku walk Alianci poniesli straty w wysokosci 320 tys. zolnierzy (zabici, ranni, zaginieni), podczas gdy Niemcy - 330 tys. W tym drugim przypadku nie uwzglednia sie jencow, ktorych szczegolnie w dniu 2 V 1945 r., kiedy to poddala sie Grupa Armii C, byla nadzwyczajna obfitosc. Zas co do ilosci zabitych zolnierzy, to dolne granice roznych wyliczen wynosza w przypadku Aliantow- 60 tys. i w przypadku Niemcow - 40 tys. Mozna rzec, ze Aliantom mimo wszystko bardzo sie udalo w niezwykle niekorzystnych dla nich okolicznosciach. Jak wyrzut sumienia powinna brzmiec liczba 150 tys. wloskich cywili zabitych w czasie dzialan wojennych oraz zniszczone liczne wsie i miasteczka.

W dniu 3 IX 1943 r. na czubku 'buta" Polwyspu Apeninskiego wyladowala brytyjska VIII Armia. Nieco pozniej, bardziej na polnoc, niedaleko od Neapolu zrobila to samo V Armia amerykanska. Ich celem bylo przebycie calego Polwyspu. Jego dlugosc wynosi okolo 1 000 km. Podstawowa trudnoscia bylo uksztaltowanie terenu. W kierunku poludnikowym, choc nie tylko ulozone byly pasma gorskie z lancuchem gorskim Apeniny na czele. Nie tyle ich wysokosc byla problemem, bo przeciez nie byly to Alpy, ale ich ilosc. Z gor splywaly rzeczki i rzeki, ktore takze stanowily przeszkody terenowe trudne do pokonania dla nacierajacych wojsk a latwe do obrony. Wedlug zasad strona atakujaca powinna miec przynajmniej trzykrotna przewage liczebna, to w przypadku przedstawionych utrudnien ta liczba musi ulec powiekszeniu.

Zima wojska Sprzymierzonych dotarly do kluczowego pasa obrony zbudowanego przez Niemcow w Apeninach Srodkowych, a dokladniej do Masywu Abruzzow. Tam wyrozniajacym sie miejscem byl klasztor benedyktynski Monte Cassino stanowiacy kolebke kultury europejskiej. Bitwy jakie sie tam odbywaly przez pol roku przybraly nazwe od tego wlasnie klasztoru.

Trwajace pol roku proby przelamania linii niemieckiej obrony bylo frustrujace. W kolejnych krwawo odpieranych atakach ginela mlodziez z Teksasu, Brytyjczycy, kwiat mlodziezy nowozelandzkiej, waleczni Gurkhowie, zolnierze francuskich  wojsk kolonialnych, Francuzi oraz Polacy. 

W kolejnej, czwartej juz Bitwie o Monte Cassino wzial udzial polski II Korpus. Obok niego w Operacji Diadem wziely trzy inne korpusy: amerykanski II korpus, brytyjski XIII Korpus i Francuski Korpus Ekspedycyjny.  Nasz korpus trafil na linie frontu w dniu 24 IV 1944 r. luzujac 78. dywizje brytyjska. Mial ponad dwa tygodnie na dokonanie szczegolowego rozpoznania terenu i stanowisk niemieckich. Niestety odbylo sie to bardzo pobieznie na skutek zakazu gen.Leesa, dowodcy VIII Armii, ktorej nasz Korpus podlegal. Bylo  to jedna z glownych przyczyn ciezkich strat jakie Korpus poniosl. Bylo ich wiecej, wlasciwie prawie wszystko sprzysieglo sie przeciwko naszym zolnierzom, wlacznie z juz wspomnianym uksztaltowaniem terenu.

Zupelnie elementarnym i powszechnym w II wojnie swiatowej czynnikiem byla przewaga zolnierza niemieckiego nad przeciwnikami. Byl onh lepiej wyszkolony, lepiej uzbrojony i dzielniej walczyl uzywajac przy tym swojego zolnierskiego sprytu. Wlasciwie to tylko amerykanscy spadochroniarze z dwoch dywizji, 82 i 101 mieli porownywalna klase. Nie dosc tego, nasi zolnierze trafili na elite wojsk niemieckich - spadochroniarzy. Poziom trudnosci i niebezpieczenstwa poszybowal do gory.  Jakkolwiek prawda jest, ze spadochroniarzy nie bylo duzo. Byli to zolnierze 1 Dywizji Strzelcow Spadochronowych, a dokladniej 3 pulku tej dywizji. Dowodzil nim plk. Ludwig Heilman. 200 zolnierzy I batalionu obsadzalo: wzgorza 593 i 569, Gardziel i Masserie Albanette, zas 120 spadochroniarzy II batalionu bronilo: Widma, St.Angelo i wzgorza 505 i 575.  Byli obecni tez zolnierze 100 Pulku Strzelcow Gorskich nalezacego do  5 Dywizji Strzelcow Gorskich, w sumie ponad 1 100 zolnierzy. Trudno powiedziec ilu z nich znalazlo sie w bunkrach na osi polskiego natarcia. Jedna z wersji glosi, ze dwie polskie dywizje stanely przeciwko 800 obroncom Monte Cassino.  Z tego by wynikalo, ze "alpejczykow" bylo zaangazowanych okolo 500. Byl to dobry zolnierz szkolony do walk w gorach.

Polski II Korpus liczyl 46 500 zolnierzy i oficerow. Jego trzonem byly dwie niepelne, bo 2-brygadowe dywizje: 3 Dywizja Strzelcow Karpackich i 5 Kresowa Dywizja Piechoty. Dla ilustracji poprzestane na opisie dzialan 5 Wilenskiej Brygady Piechoty wchodzacej w sklad 5 KDP. Dywizja ta liczyla 12 900 zolnierzy i oficerow. W odroznieniu od "Karpatczykow" nie miala ona doswiadczenia bojowego. Przed przybyciem obsadzala ona linie obrony nad rzeka Sangra prowadzac glownie dzialania patrolowe. Nie da sie tego porownac do pelnokrwistego ataku.

Operacja "Diadem" zaczela sie o godzinie 23:00 w dniu 11 V od ognia artylerii trwajacego dwie godziny. Pozniej do ataku ruszyly 4 korpusy na froncie szerokosci okolo 40 km. siegajacym az do brzegu Morza Tyrrenskiego.Szerokosc pasa natarcia Brygady Wilenskiej wynosila 1 kilometr, zas glebokosc - 1 750 m. Celem bylo wzgorze 575, do ktorego droga prowadzila przez wzgorze nazywane Widmem. Obsadzal je II batalion "szarotek" dowodzony przez kpt. Zwickenpfluga.

Nasi atakowali batalionami. Najpierw z podstaw wyjsciowych w stosunkowo bezpiecznym jarze "C", ruszyly dwa bataliony: 15 i 13. Przeszly przez linie frontu obsadzana przez 14 batalion. 15 batalion posuwal sie do przodu w kierunku Widma po lewej stronie, a 13 batalion po prawej. Po przebyciu dolinki zaczela sie wspinaczka. Podstawa obrony niemieckiej byly bunkry, zwykle 3-osobowe, choc bywaly mniejsze i wieksze. Glowna ich bronia byly karabiny maszynowe Mg-42 nazywane przez naszych zolnierzy "szpandalami". Byly to najlepsze karabiny maszynowe II wojny swiatowej. Do tego pistolety maszynowe Schmeissery, karabiny snajperskie, granaty i mozdzierze malego kalibru.

Bunkry byly rozmieszczone bardzo przemyslnie, tak by nacierajacy przeciwnik dostawal sie w ogien krzyzowy. Bywalo, ze niektore bunkry byly przystosowane do strzelania z tylu w plecy nacierajacego przeciwnika - mialy tylko jeden otwor strzelniczy skierowany do tylu, a nie w kierunku nacierajacych. Trafialy sie tez bunkry pozorne- wabiki. A do tego nalezy dodac miny i zwoje drutu kolczastego.

Nasi zolnierze byli zabijani z bliskiej odleglosci nie widzac przeciwnika. Szanse dawaly pociski swietlne wystrzeliwane z bunkrow. W dzien bunkry byly niewidoczne. Ich otworami  strzelniczymi byly waskie  szczeliny jakich wiele w gorskich rumowiskach. Mimo to nasi zolnierze walczyli niejednokrotnie bohatersko. 15 batalion wybil zalogi 9 bunkrow, czesc przy pomocy miotaczy plomieni,  ale na przeszkodzie stanela siec bunkrow znajdujacych sie po bokach. Bez ich unieszkodliwienia nie da sie posuwac dalej w kierunku wzgorza 575 po drodze, do ktorego czekaly bunkry na wzgorzu 517.

Na to wszystko przybywa 18 batalion, ktory byl przewidziany na zajecie miejsca po 15 batalionie atakujacym zasadniczy cel natarcia. Lacznosc byla porwana i dowodca tego batalionu nie byl poinformowany o przebiegu wydarzen wiec ruszyl zgodnie z harmonogramem czasowym.  Zageszczenie na Widmie poglebia jeszcze bardziej przybycie odwodowego 16 batalionu, ktory zajmuje miejsca 14 batalionu. Kazdy batalion to okolo 700 ludzi.

Niedopuszczalne zageszczenie na niezbyt duzym terenie powoduje, ze w szybkim tempie rosna straty. Strzela kto moze. Najglosniejsza jest niemiecka artyleria na czele z 58 dzialami samobieznymi 105 mm. Umiejscowione w rejonie Belmonte i Attiny strzelaja ponad glowami naszej artylerii. W zwiazku z tym nasi zolnierze odnosili niesluszne wrazenie, ze w plecy strzela im wlasna artyleria. Do tego dochodzil ostrzal z roznych stron z okolicznych wzgorz oraz oczywiscie z bunkrow.

O godzinie 13:00 wbrew rozkazom schodzi z gory jeden mocno zniszczony batalion. Potem dolaczaja inne. O godz. 14:00 dowodca II Korpusu, gen. Anders wydaje rozkaz powrotu do podstaw wyjsciowych wszystkich nacierajacych batalionow. W ten sposob wielkosc zdobyczy terenowych Korpusu po  pierwszym dniu walk wyniosla zero. Inne nacierajace korpusy wprawdzie nie osiagnely celow natarcia, ale potrafily osiagnac zdobycze terenowe. Zajac i utrzymac teren potrafily nawet dywizje brytyjskiego XIII Korpusu (4 dywizja brytyjska i 8 dywizja hinduska), ktore mialy za swoimi plecami rzeke Rapido bez mostow ulatwiajacych odwrot.

II Korpus nie walczyl  przez nastepne cztery dni. W tym czasie pozostale korpusy alianckie walczac dokonaly istotnych wylomow w niemieckiej linii obrony.

 

 

 

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz