Szkoła Montessori

avatar użytkownika Tymczasowy

Ostatnio przez kilka dni miałem okazję rzucić okiem na szkołę Montessori. Do tej pory jedynie  przejezdzałem koło jednej takiej w Toronto i jakoś mnie to nie zainteresowało. Budynek był jakiś zwyczajny, jakby przystosowany do nowej funkcji. Tym razem było inaczej. Budynek szkoły został wyraźnie zaprojektowany do tego celu. Fasada jest atrakcyjna z dużą nazwą szkoły nawiązującą do rojalizmu. Łazienki duże z niskimi sedesami i co tam więcej trzeba. Ze zrozumiałych względow nie zaglądałem, choć drzwi były otwarte i przed nimi czekała na dwóch małych chłopców, którzy musieli tam wpaść. Całe wnętrze szkoły jest dobrze zaprojektowane do celów, którym ma służyć.

Miasto, w którym znajduje się szkoła liczy 50 000 mieszkanców. Typowa ulica wygląda jak droga bez chodników prowadząca przez zalesione pagórki. Co i rusz odchodzą mniejsze drogi na boki, z których część ma murowane bramy. Jeżeli uda się zerknąć, bo dom/pałacyk położony jest na wzgórzu, to teren wygląda jak pole golfowe. Nie zazdroszczę tym, którzy mają kosić tam trawę.

W szkole jest około połowy  Chińczyków, reszta to dzieci hinduskie i arabskie. To zaskakuje, gdyż w miejscowości w sklepach, piwiarniach i restauracjach prawie ich nie widać. Białych dzieci jest kilka procent. Mieści się w tym mój wnuczek. Sprawą zainteresowałem się gdyż moją uwagę zwrócił mundurek. Wygląda on jakby kopia mundurków z angielskich szkół prywatnych. Jest oczywiście logo w kształcie książęcego/królewskiego herbu. W poniedziałki obowiazują krawaty. Później już nie, a w piątek jak w kanadyjsklich korporacjach, jest "casual dreess day", czyli można przyjść na  w trampkach, dzinsach i podkoszulce.

W szkole wychowuja sie dzieci od najmlodszych do 6 lat. Do drugiego roku sa dwie kategorie nazywane "infant" i "toddler". Wnuczek ma dwa i pol roku wiec trafil do trzeciego przedzialu, czyi 2-6 lat nazywanego "CASA". W mlodszych kategoriach placi sie $1 600 miesiecznie. W CASA za pelnodniowe klasy placi sie nieco ponad $1 300. W naszym przypadku, za pol dnia (8:30-12:30) placi sie $1 000. Wyglada na to, ze sumy sa podobne do tego typu szkol w Polsce, tyle, ze w Polsce sa to zlotowki.

Metoda nauczania oparta jest na funkcjonujacej juz od stu lat szkoly dr. Marii Montessori. Jej filozofia polega na stymulowaniu procesu uczenia dziecka poprzez rozwijanie ciekawosci dziecka w poznawaniu swiata, ktora to ciekawosc jest wrodzona u kazdego przychodzacego na swiat dziecka. Nawyki wpojone w szkole pozostaja w nim do konca zycia.

W klasie ksztalci sie w pieciu obszarach: zmyslow, jezyka, matematyki, kultury i zycia praktycznego. Dziecko wybiera ktorys z wielu poddzialow tych obszarow, pobiera z poleczki materialy pomocnicze i wybiera sobie miejsce, w ktorym rozklada dywanik. To praz najblizszy czas jest jego warsztatem. Po zakonczeniu zadania podnosi reke i przychodzi wychowawczyni. Sprawdza z dzieckiem zadanie, np. jakas ukladanke, dziecko zwija starannie dywanik i ida do sciany z poleczkami. Tam dziecko wklada pomoce naukowe i wybiera sobie nastepna dziedzine. Ostatnio wnuczek wybral sobie muzyke. Tak zaczyna sie nastepny odcinek dnia.

Jako czlowiek wrazliwy na poprawnosc polityczna staralem sie wyczaic cos z tej dziedziny. Zero. Nie ma zadnej ideologii. Dzieci nie moga nawet nosic koszulek z postaciami czy obrazkami z Disneya.Szperalem tez po roznych tekstach tam dostepnych. W pewnym momencie moje czujne oko dostrzeglo slowo "inclusiveness" nalezace dzis do zelaznego repertuaru postepakow. Nic z tego, szlo o rekrutacje do szkoly, zachcajac wszystkich, kto tylko przyjsc chce.

Jakze wolne sa te dzieci. W kanadyjskich szkolach publicznych nauczyciele sa "Social Justice Warriors", czyli walcza zaciecie (kosztem dzieci)  w imie feminizmu, praw czlowieka, wielokulturowosci i polityki tozsamosci. Glowna ich twierdza jest Instytut Ksztalcenia Nauczycieli na Bloor Street w Toronto (tuz kolo University of Toronto). Od wielu lat jest to miejsce dla nie znajacych granic szalencow poprawnosci politycznej.

Przy okazji, postepacy pedagogiczni tak rozwineli swoja nowomowe, ze nawet ich bracia z torontonskiej Rady Miejskiej maja klopoty ze zrozumieniem szybko rozwijajacego sie postepackiego zargonu, gdy maja podejmowac decyzje co do grantow. Przed 30 lat bylo to znacznie mniej rozwiniete. Zapamietalem tylko owczesne  "buzz word"- "vision". Postepaki bez przery wycierali sobie nim geby. Budzilo to moje obrzydzenie tak jak dzisiaj "garbage talking points", z ktorymi macie Panstwo do czynienia w dzisiejszym zyciu publicznym w Polsce w ramach biezaczki.

Szkoly Montessori sa poczatkiem sciezki edukacyjnej, ktorej dalszymi etapami sa prywatne podstawowe i srednie szkoly prywatne. Tata mojego wnuka odbyl te droge w Edynburgu. Przygladam  mu sie ciagle  jak jakiemus zjawisku. Dzieki temu dowiaduje sie czegos o sobie. Co do kultury osobistej jest miedzy nami przepasc nie do przebycia. Zwierzylem sie komus i otrzymalem odpowiedz, a czego ty chcesz, tam nawet korzenie pielgnowanej trawy maja i 500 lat.

Jest na tym swiecie troche wysp normalnosci dla dzieci i mlodziezy. Szkoda, ze sa one tak kosztowne.

 

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"Jest na tym swiecie troche wysp normalnosci dla dzieci i mlodziezy. Szkoda, ze sa one tak kosztowne."
Od lat tak się kształciło elity.
Dla wybitnie zdolnych ubogich dzieci sa stypendia.

Ciesz się z tego, że Twój wnuk wchodzi na stromą ścieżkę , która jest wyjątkowa w dzisiejszym świecie poprawności i ograniczeń.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl