Afrykański raj utracony

avatar użytkownika Tymczasowy

Kiedy w drugiej połowie XX w. kraje afrykańskie jedno po drugim ogłaszały swoją niepodległość jednym z kilku uzasadnień była wizja "stanu naturalnego" Afryki nie skażonego ręką białych kolonistów, takiego raju utraconego. W pierwszych latach konsumowano to co zbudowano  i zgromadzono za czasów kolonialnych, a później było gorzej, a jeszcze później, jeszcze gorzej. I dzisiaj mamy to co mamy. Zawsze jednak może być jeszcze gorzej. I będzie.

Ilustracją może być los dawnej Rodezji, dziś nazywanej Zimbabwe. Kiedyś ten nie taki duży kraj karmił Afrykę, mówiono że jest jej koszem żywnościowym (basket). W 1980 r. kraj uzyskał niepodleglość i od razu dostał się w koszmarne łapy bojowca o wolność, Mugabego. Rządził on przez 36 lat aż do 2017 r., kiedy to usunęło go wojsko. To za późno, zdecydowanie za późno. Dokumentnie zniszczył on niegdyś kwitnącą gospodarkę. Wielu farmerów zostało zamordowanych i prawie wszystkie farmy dostały się w ręce Młodych Wojowników i uległy dewastacji.

Drugi kraj to Republika Południowej Afryki. Duży to i ludny kraj o 1.2 mln. kilometrów kwadratowych powierzchni i prawie 55 mln. ludności. Biali zjawili się tam nie na zasadzie kaduka, tylko dołączyli do wędrówki ludów odbywającej się w Afryce - różne koczownicze plemiona przemieszczały się po rozległych terenach. Zasada było wypieranie słabszych przez silniejszych. W XVII w. przybyli osadnicy holenderscy, później wzmocnieni przybyszami z innych krajów europejskich,np. Niemiec, a na końcu z Wielkiej Brytanii.Kraj stał się potęgą gospodarczą i militarną. Jednak pod koniec XX w. presja międzynarodowa i sankcje gospodarcze spowodowały, że dopuszczono Czarnych do władzy. Stało się to w 1994 r. Początkowo wygladało na to, że może kura znosząca złote jajka nie zostanie zamordowana, podobnie jak się to stało z Hong Kongiem. Jednak Afrykanie to nie Chińczycy. Kraj szybko się stacza, a ostatnio nasila się masowe rugowanie Białych, choć miało być pojednanie, nad czym pracowała sławetna komisja.

Zobaczmy jak wyglądał pradawny raj utracony. Przekazy pisemne nie są zbyt bogate, więc  przytoczę najbardziej znany przykład, który doczekał się nawet filmów. Otóż na poczatkąch XIX w. na terenach dzisiejszej RPA, a dokładniej Natalu (prowincja KwaZulu-Natal) zbudowane zostalo duże państwo zuluskie. Dokonał tego król Shaka Zulu (Czaka Zulu). Panował on w latach 1816-1828). Na koniec zabili go krajanie. Shaka Zulu zbudował bardzo sprawną armię - oczywiście jak na afrykańskie warunki. Jak walczyła można  zobaczyć na załączonych videos. Pokazuja obronę misji Rorke's Drift w dniach 22-23  I 1879 r. Misji broniło 150 żołnierzy angielskich. Atakowało około 4 000 Zulusów podzielonych na słynne "impisy". Zginęło 17 Anglików i 800 napastników, włącznie z dobitymi z przyjemnością rannymi. Zdyscyplinowane (oczywiście tylko na sposób afrykański) wojsko podbijało ziemie zamieszkiwane przez inne plemiona, które w dużym stopniu przy tej okazji wymordowywano. Wprawdzie słowo "zulu" znaczy "Niebo", ale królestwo Shaki w żaden sposób Niebem nie było. Wymordowano około miliona ludzi. Sam król rozkazał zabić 2 500 swoich dzieci, które pochodzily ze związków, jeżeli tak to można nazwać, z 1 200 żonami. Są tacy, którzy kwestionują liczbę milion. Ja bym jej nie kwestionował, w tym czasie Afrykę zamieszkiwało  około 110 mln. ludzi i ten milion bez większego uszczerbku mógł rozplynąć się w zaświatach.

Niektórzy gloszą też, że kontynent afrykański bardzo ucierpiał na skutek niewolnictwa. Zjawisko to było bardzo afrykańskie, szczególnie na północy gdzie muzułmanie traktowali plemiona murzyńskie jako wielki rezerwuar przydatnych dla nich  niewolników. Nawet dzisiaj widać to w Sudanie. Prawdą jest, że w ciągu kilku wieków handlarze niewolników różnych narodowości, np. żydowskiej, wywieźli z kontynentu około 10 mln. Murzynów. Część z nich i tak by zginęła w walkach plemiennych a nawet zjedzona. Kanibalizm do dziś jest obecny w Afryce, choć nie w tym stopniu co kiedyś. Jest dość popularny w Republice Środkowej Afryki. Kiedyś cesarz Bokasa się tym szczycił. Podobnie jak prezydent Ugandy Idi Amin. Nie inaczej w RPA. Na przykład w sierpniu 2018 r. na posterunek policji w prowincji KwaZulu-Natal zgłosił się pewien czlowiek z kawalkiem ludzkiego mięsa w ręce. Poskarżył się, że jest "zmęczony jedzeniem ludzkiego mięsa". Kanibalizmem zajmował się wraz z grupą innych ludzi.

Trudno jest też zakwestionować liczbę 1 miliona od strony sprawności działania. Król Zulusow miał kilkanaście lat czasu na mordowanie innych Murzynów. Tymczasem w Ruandzie w ciągu 100 dni  udało się plemieniu Hutu wymordować głównie maczetami ponad 1 milion Murzynów z plemienia Tutsi. Jak to mówią, dla chcącego nie ma nic trudnego.

Ciekaw jestem czy ktoś by zgadł jaka była największa w sensie strat ludzkich wojna od czasów II wojny światowej. Ja bym postawił na wojne koreańską gdzie w ciągu kilku lat zginęło włącznie z cywilami około 2.5 mln. ludzi. No i bym się grubo pomylił. Otóż w latach 1998-2003 toczyła się wojna, która pochłonęła dokładnie 5.4 mln. ludzi. Mowa o drugiej wojnie kongijskiej. Należy dodać, że wcześniej odbyła się tam wojna nazywana kryzysem kongijskim (1960-1965), I wojną domową (1996-1997) oraz  wojna domowa (1997-1999). A od kilku lat toczy się tam  "Najcichsza Wojna Świata". Najcichsza jest dlatego, że postępakom informowanie o niej jest nie na ręką. Gdyby tak Biali walczyli przeciwko Czarnym, to postępowy świat by zawył o kolonialiźmie i ludobójstwie.  A tak walczą ze sobą "tylko" plemiona afrykańskie: Luna stara się zlikwidować Penda i Chokwe, Lunda walczy przeciwko Luba zaś Hutu biorą się za bary z Tutsi. Do Konga przeniosło się po ludobójstwie w Rwandzie ponad 1 milion członków z obu plemion i na gościnnej ziemi kongijskiej kontynuują to co zwykli robić u siebie. Najłatwiej jest polować na Pigmejów, bo nie potrafią uciekać zbyt szybko. Afrykanie, pewnie, że nie jest to rasizmem, uważają ich za coś pośredniego pomiędzy zwierzętami a ludźmi. Cóż to jest na przykład spalić od ręki ze 140 ich wsi.

Potencjał bojowy i morderczy  w Demokratycznej  Republice Kongo jest bardzo duży i starczy na wiele lat. Kibice nie muszą się martwić. Populacja wynosi 78 mln. i składa się na nią około 200 grup etnicznych. Łatwo jest więc tworzyć różne "armie".  Póki co jest ich kilkadziesiąt. Innym czynnikiem są zasoby naturalne kraju, które budzą apetyt. W Kongo znajdują się bogate złoża surowcowe: diamentów, złota, uranu, miedzi, ropy naftowej, koltanu i Tantalu. Ten kraj żyjący od grubo pół wieku w stanie "raju utraconego" i nazywający się "demokratycznym" mogłby być jednym z najbogatszych w świecie. Coś jednak w tym przeszkadza. Pewnie coś podobnego jak w innych krajach afrykańskich. Z pewnych powodów nie nazwę tego.

Martwić się powinna Europa. Tylko jeden kraj afrykański Kongo jest w stanie na sposób ją zaludnić. Ten kraj staje się w szybkim tempie krajem przesiedleńców żyjących w obozach. Tylko w 2017 r. doszło 2 mln. nowych uchodzców. Żywieni są  przez różnych życzliwych ludzi, ale  to zdecydowanie za mało. Szerzy się głód, niedożywienie i choroby. Z tego powodu umiera dziennie okolo 1 tysiąca osób. No i należy oczywiście do tego doliczyć straty  dzielnych wojowników walczących na licznych frontach i froncikach. Jest wśród nich ponad 100 000 dzieci wcielonych do wojska. Będą walczyć do ostatniego człowieka na terenach coraz bardziej pozbawionych elementarnej infrastruktury. Szpitale i kościoły poszły na pierwszy ogień.

Afryka ma największy przyrost naturalny na świecie. W przyszłym roku osiągnie poziom 1.3 mln. Tyleż par oczu skierowanych jest na północ w kierunku Europy. Póki co w obozach w Libii pozostaje w niecierpliwym oczekiwaniu około 800 000 Murzynow. Może postępaki ich wpuszczą. Niech się nie zdziwią, że kultura europejska zostanie mocno uzupełniona kulturą przyniesioną z Afryki. Jeżeli dodać do tego kulturę wnoszoną agresywnie przez muzułmanów, to skutki dadzą się przewidzieć. Parę pokoleń i znów kura znosząca złote jajka zostanie zamordowana i zjedzona. 

  

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://www.youtube.com/watch

avatar użytkownika Maryla

3. „Zabijemy ich dzieci,

„Zabijemy ich dzieci, kobiety, psy i koty!” Socjaliści wzywają do ludobójstwa białych w Południowej Afryce

Andile Mngxitama z socjalistycznej partii Najpierw Czarni
Najpierw Ziemia (BLF) wezwał swych zwolenników do wymordowania białych
mieszkańców Południowej Afryki. ” Za każdą czarna osobę zabijemy 5
białych – mówił na wiecu swej partii.

Mngxitama przemawiał na wiecu Potchefstroom. Wystąpienie miało
dotyczyć konfliktu pomiędzy dużymi sieciami taksówkowymi i niezależnymi
właścicielami minibusów. Przywódca rewolucyjnych socjalistów zaczął
jednak grozić białym mieszkańcom Południowej Afryki ludobójstwem.

-Za każdą czarną osobę zabijemy pięć białych. Zabijemy ich
dzieci, zabijemy ich kobiety, zabijemy ich psy, zabijemy ich koty.
Zabijemy wszystkich, którzy staną nam na drodze
– krzyczał do powtarzającego jego słowa tłumu.

Jego partia należy do najbardziej ekstremalnych ugrupowań w
Południowej Afryce. Popiera proponowane przez wielu czarnych przywódców
konfiskaty ziemi białych farmerów bez żadnej rekompensaty.

Jego przemówienie nawet w tym kraju uznano za skrajne i „nawołujące
do nienawiści rasowej”. Południowo Afrykańska Komisja Praw Człowieka
(SAHRC) skierowała sprawę do Sądu Równości.

Jak napisano w doniesieniu przemówienie socjalisty „niszczy wspólnotę
społeczną i podważa narodową jedność kraju”. Jego przemówienie potępił
też Sojusz Demokratyczny i Kongres Narodowy.

Mngxitama broni się twierdząc, że jego słowa zostały wyjęte z
kontekstu. Miały być skierowane do miliardera Johanna Ruperta,
związanego z jedną z sieci taksówkowych, który ma dysponować prywatną
armią i grozić każdemu, kto szkodzi jego interesom. Słowa
socjalistycznego lidera spotkały się z powszechnym potępieniem, ale
wielu czarnoskórych działaczy usprawiedliwia go mówiąc, że czarni po
prostu chcą się bronić przed przemocą białych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl