Wedlug schematu

avatar użytkownika Tymczasowy

Stopniowo wymieraja ofiary Holokaustu. Pozostawili po sobie mnostwo wspomnien w postaci ksiazek. Ciagle jeszcze wychodza nowe. Sila rzeczy te najnowsze pisane sa przez ludzi, ktorzy w czasie II wojny swiatowej byli nieletni. Maj oni o tyle latwiej, ze wytworzyl sie pewien kanon, ktory wystarczy powielac. Tak tez bylo w przypadku Miriam Raz-Zunszajn,ktora w 2014 r. wydala swoje wspomnienia w Izraelu za sprawa wydanictwa Moreshet. Finansowalo ksiazke The Mordechai Anielevoch Memorial Holocaust Study and Research Center.

Tytul ksiazki brzmi Like Birds in Black and White.Na jezyk angielski z hebrajskiej wersji noszacej tytul K'Tziporim B'Schachor Lavan przetlumaczyla Rachela Sela. Wlasciwie nie powinna sie za to brac, bo na tej robocie sie nie zna. Tlumaczka wybrala sobie czas terazniejszy i konsekwentnie sie tego trzymala, zo przynioslo zalosne skutki. Mimo zaangazowania kilku osob i jakoby plynnej znajomosci jezyka polskiego przez autorke co i rusz raza niezgrabnosci. Przykladowo, autorka byla swiadkiem jaki Niemcy wraz z policja ukrainska otoczyli dwie wsie i wymordowali ich zydowskich mieszkancow. Problem w tym, ze wedlug niej  za kazdym razem uzywali do tego czolgow...

Zunszajn urodzila sie we wsi Wereszczyn kolo Wlodawy w Lubelskiem. Jej ojciec byl wlascicielem sklepu tekstylnego. W momencie wybuchu wojny miala 6 lat, jednak glebia tgragicznych przezyc sprawila, ze zapamietala bardzo duzo. Najpierw bylo to rabowanie ich domu i sklepu przez Polakow i pozniej Ukraincow na poczatku wojny. Pozniej nastapily obostrzenia wobec Zydow wprowadzane przez niemieckich okupantow. Pada kilka negatywnych opinii na temat Niemcow w tym czasie i pozniej gdy przystapili do likwidowania Zydow. Nie siegaja one jednak gornej polki w slowniku emocjonalnych, negatywnych okreslen. Bardziej znajdujemy tam zdziwienie, ze "tacy" ludzie mogli dopuszczac sie "czegos takiego". Najgorsze i powtarzajace sie opinie nie sa tez zarezerwowane dla Ukraincow, ktorzy w wydarzeniach odgrywali podla role. Jad nieustannie saczony jest w stosunku do Polakow. Dowiedziec sie mozna, ze w Polakach z pokolenia na pokolenie nawarstwial sie antysemityzm. Nienawisc do Zydow Polacy wyssali z mlekiem matki. Kosciol katolicki jest osrodkiem propagandy antysemickiej. Wystepuja tez oczywiscie polscy nacjonalisci. Grozni w czasie wojny nie traca tej wlasciwosci nawet po zakonczeniu wojny. Po przetoczeniou sie frontu Zunszajn ukrywajaca sie wraz z kilkoma innymi Zydami w bunkrze pod kuchnia domu wzmaga srodki ostroznosci. Po prostu cofajace sie wojska niemieckie sa juz niegrozne i budza litosc. Nie maja glowy na krzywdzenie Zydow. Natomiast polscy nacjonalisci - wrecz odwrotnie, zawsze sa niebezpieczni. Nawet w 10 lat po wojnie gdy autorka przybyla do Warszawy na Swiatowy Festiwal Mlodziezy (1955) musiala sie pilnowac. Zapytala szefa sp[olecznosci zydowskiej w Warszawie czy moze sie udac do Wereszyna dostaje odpowiedz, ze "Zyd, ktory by sie na tamtych terenach pojawil, bylby w wielkim niebezpieczenstwie".

Przy takim nastawieniu nie dziwi opis pewnego wydarzenia, ktore mialo miejsce we Wlodawie w 1944 r. po wyzwoleniu:

"Jednego dnai bylam swiadkiem incydentu zydowskiego milicjanta i Polaka-nacjonalisty. W moich oczach bylo to cudowne i zdumiewajace dajac mi powod do dumy, ze zydowski milicjant zabija Polaka w swietle dziennym, na oczach wszystkich na zatloczonym targowisku. Jestem przekonana, ze Zyd mial racje w tym co zrobil, nawet zabierajac czyjes ludzkie zycie. W koncu Zydzi takze sa silni i uzywaja jej gdzy jest to konieczne. Zydowski milicjant chcial zrewidowac Polaka podejrzewajac, ze ma on bron. W tych to okolicznosciach milicjant uznaje, ze rewizja jest konieczna i kiedy Polak sie opiera, milicjant strzela. Incydent ten stwarza napiecie pomiedzy dwoma populacjami zyjacymi we Wlodawie, jakkolwiek sluzy jako ostrzezenie dla wielu antysemitow w miescie" (str. 147).   

Przy calej swej nadzwyczajnej bystrosci zydowska dziewczynka nie podaje jak mozna rozpoznac polskiego nacjonaliste i nie podaje czy zydowski milicjant znalazl bron przy zastrzelonym. Jak juz sie obserwuje takie wydarzenie w miasteczku, gdzie jest nudno, gdzie sie ma duzo czasu, to juz te pare minut dluzszej obserwacji nie naruszyloby przeciez palnu dnia 11-letniej dziewczynki.

No wiec mamy generalizowana ocene Polakow i sprawa niby zostaje wyjasniona. Tyle, ze zaciekawienie budzi jak 6-letnia dziewczynka zydowska przetrwala okupacje we wrogim polsko-niemieckim otoczeniu.Odpwoedz jest oczywista - musieli jej w tym pomagac wlasnie  Polacy. No i tak wlasnie bylo. Najpierw uratowal jej zycie polski listonosz. Pozniej, gdy glodujac potrzebowala rzeczy na sprzedaz przyjechala z innej wsi do budynku swoich rodzicow. Otoz ukryli oni w piwnicy rozne dobra typu ubrania, futra, srebrne przedmioty itd. Budynek zamieniono na budynek poczty. Naczelnik poczty nie dosc, ze nie naruszyl zawartosci piwnicy, to jeszcze nie chcial nic wziac w nagrode mimo, ze mu to oferowano.

Glownym zbawca byl komendant posterunku polskiej policji w Urszulinie. Uratowal zycie Miriam/Maszy/Marysi nawet dwukrotnie. Jasne, ze ryzykowal przy tym swoim zyciem. Narazil tez zycie pani Kozlowskiej i jej rodziny plecajac jej przechowywanie autorki wspomnien. Opiekunka zmienila jej imie z Maszy na "Marisie" i nauczyla polskich modlitw. Przez jakis czas Zunszajn przebywala w domu panstwa Krolow w Grabniku, gdzie uwielbialy ja corki gospodarzy. Na koniec przez dwa lata ukrywala sie w odludnej wsi Zalucze. Wraz z dwojka innych Zydow chowala sie w bunkrze, czyli wykopanej piwnicy pod kuchnia domu/stodoly. Opiekowala sie nia Polka, Irena z Poznania. Duza czesc ksiazki poswiecona jest narzekaniom na Irene wlasnie i dzieci. Te dokuczaly "Marisi", bo zwiekszyla zatloczenie w jedynej izbie, przyniosla ze soba gaszcz wszy  i powodowala, ze bardziej w izbie  smierdzialo.

Po wojnie autorka trafila do sierocinca w Helenowku pod Lodzia. Trafialy tam dzieci zydowskie  przychodzace z roznych stron. Niektorzy nastolatkowie nie moydowskie mogli sie rozstac z sowieckimi mundurami. Inne dzieci przybyly z klasztorow, gdzie sie w czasie okupacji ukrywaly.

"Dzieci, ktore przybyly z klasztorow wygladly zdrowo i byly szczesliwe w porownaniu z innymi. Wielu z nich nosilo na szyjach krzyzyki i po cichu sie modlily".

Jeszcze pozniej "Marisia"/Masza znalazla sie w Ha'Shomer Ha'Tzair Kibbutz Tzcenstohov. Byl to osrodek syjonistyczny znajdujacy sie w Czestochowie przy ul. Garibaldiego. Przygotowywano tam mlodziez zydowska do zycia w kibucu. Do kibucu w Izraelu trafila autorka w 1946 r.

Ksiazki tego typu sa liczne i przez nie wlasnie zbudowano mur w swiadomosci Zydow, od ktorego odbijaja sie nasze argumenty. Ksiazka nie nadaje sie do przekazywania innym. Swoj egzemplarz wyrzuce do smietnika.

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Trwa II dzień V Konferencji

Trwa II dzień V Konferencji Prawicy Wolnościowej. Już od 10:30 Tomasz Sommer i Maciej Korwin-Dębała zaprezentują projekt filmu „Jedwabne Prawdziwa Historia”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Oto książka "Zagraniczne

Oto książka "Zagraniczne formacje Waffen-SS". Są w niej encyklopedyczne opisy wszystkich zaciężnych wojsk III Rzeszy. Od jednostek belgijskich po albańskie. Jest też pół strony o Polsce. Jako jedyny kraj, liczba ochotników wynosi 0. ZERO.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl