Przewrót pałacowy w królestwie Angeli Merkel zachwiał jej fotelem kanclerskim

avatar użytkownika En passant

 

Dzielna pani kanclerz odpierała dotychczas skutecznie wszystkie ataki na nią i jej politykę. Zawsze znajdowała siły, które popierały jej często niebezpieczne dla interesów Niemiec i Europy projekty polityczne i gospodarcze. Ciągłe użeranie się z siostrzaną partią CSU, z koalicjantem SPD oraz z opozycją  były możliwe tak długo dopóki uzyskiwała ona poparcie własnej partii. To jednak nie jest wieczne. Ostatnie wydarzenia wewnątrz frakcji parlamentarnej CDU/CSU poważnie osłabiły jej pozyję oraz uwydatniły postępującą erozję systemu władzy Merkel.

 

Wszystko szło jak po sznurku, dopóki jej najbliższe polityczne zaplecze – frakcja parlamentarna CDU/CSU stała murem za nią. Po wyborach 2017 na znaczeniu uzyskała jednak bawarska CSU, bez której nie można utrzymać obecnej koalicji. Ta partia zaczęła jednak często stawać okoniem, gdyż w wyniku ryzykownej polityki migracyjnej oraz w strefie Euro zaczęła ona tracić poparcie wyborców głównie na rzecz prawicowej nacjonalistycznej AfD. Do grona niezadowolonych doszła też duża grupa parlamentarzystów z CDU, którzy obawiają się o utrzymanie intratnych posad poselskich i bojących się reakcji niezadowolonych wyborców. Od początku kanclerstwa Merkel jakoś to szło, większości były organizowane, głosowania w sprawie wielokrotnej wielomiliardowej pomocy dla Grecji, ratowania Euro, przyzwolenia na masową migrację milionów azylantów z Afryki i Azji. Za dyscyplinowanie frakcji parlamentarnej był od 13 lat odpowiedzialny jej przewodniczący Volker Kauder, najbardziej zaufany współpracownik Merkel. Był on jej narzędziem, wywierał naciski na posłów, organizował próbne głosowania, niszczył opór niepokormych. Wykonywał on ślepo jej polecnia, nigdy nie krytykowal szefowej, ale tlumił skutecznie krytykę. Mówiono, że to Merkel jest właściwym szefem frakcji. Pozycja ta jest niezmiernie ważna w jej systemie władzy, druga po niej samej jako przewodniczącym partii. Stąd starała się trzymać tą pozycję osobiście we własnych rękach. Tak stało się, gdy po przegranych wyborach w 1998 odebrała to stanowisko swojemu konkurentowi F.Merzowi (zajmował tą pozycję w latach 1996-98) I przejęła je sama. Potem przekazała je swojej zaufanej prawej ręce, czyli Volkerowi Kauderowi w 2005 roku, a więc po objęciu urzędu kanclerskiego.

 

W CDU było praktykowane, że przewodniczący frakcji CDU/CSU był właściwie proponowany quasi nominowany przez przewodniczącego CDU w porozumieniu z przewodniczącym CSU. Tak było od przynajmniej 40 lat! Frakcja stosowała się do zalecenia szefów i wybierała wskazanego przez nich kandydata. Robili tak Adenauer, Kohl no i oczywiście Merkel. Nigdy nie bylo żadnego kontrkandydata! Zawsze było tak jak chcieli szefowie. Demokracja jak się należy... Tym razem stało się inaczej. W dniu 25.09.2018 połączona frakcja CDU/CSU nie zastosowała się do polecenia pani kanclerz i wybrała innego kandydata. Zaczęło się to wszystko całkiem niewinnie. W sierpniu Ralph Brinkhaus, wiceprzewodniczący frakcji CDU/CSU zaproponował swoją kandydaturę na przewodniczącego połączonej frakcji oraz poinformował o tym Merkel I swojego konkurenta Kaudera. Rzecz niebywała – ktoś zamierza kandydować i nie jest polecany przez kanclerza, ani przez szefa CSU. Swoją kandyturę uzasadniał koniecznoscią zwiększenia aktywności parlamentarzystów wobec rządu. Według niego , po 13 latach kierownictwa Kaudera trzeba szukać nowych sił, nowych umysłów, musi powiać nowy wiatr. Podkreślał też cały czas, że nie nie jest przeciwnikiem pani kanclerz. Jest doradcą finansowym, w Bundestagu reprezentuje też swoją frakcję w sprawach budżetu, finansow i polityki komunalnej. Widziałem w TV kilka jego wystąpień, był kompetentny, elokwentny i rzeczowy. Podkreśla też konieczności dyskusji ze wszystkimi partiami. Jest dużo młodszy, 50 lat, rocznik 1968, od Kaudera (69) lat. Reprezentuje gospodarcze skrzydlo CDU. Jest za wolnym rynkiem, rzetelnymi finansami. Może nie podobać się zwolennikom ratowania Euro za wszelką cenę.

 

W dniu głosowania przewodniczący CDU Merkel, CSU Seehofer oraz szef grupy parlamentarnej CSU Dobrint wyglosili mowy popierające dotychczasowego przewodniczącego Kaudera. Szczególnie aktywnie i emocjonalnie zrobiła to pani kanclerz. Wszyscy myśleli, że Kauder i Merkel dostaną tylko nauczkę, dostaną ostrzeżenie, że posłowie wyrażą tym swoje niezadowolenie z prowadzonej przez rząd polityki. Eksperci w TV i w prasie zapowiadali, że jeżeli Brinkhaus uzyska 30% głosów, to będzie wielka niespodzianka. Ja miałem nadzieję, że wygra i wierzyłem w to całkiem poważnie. Były znany polityk CDU Wolfgang Bosbach, zresztą krytyk merkelowskiej polityki migracyjnej i ratowania Euro mówił, że liczył się z niewielką wygraną Kaudera. Mówił też, że jakiś wysoko postawiony polityk CDU zapowiadał pewną wygraną Brinkhausa. Trzeba tu zaznaczyż, że Brinkhaus zglosił sam swoja kandydaturę, nie miał żadnego oficjalnego poparcia wielkich polityków swojej partii. Wręcz przeciwnie, jego szef z Nadrenii-Westfalii, tamtejszy przewodniczący CDU i premier rządu krajowego, zdecydowany zwolennik Merkel Armin Laschet popierał Kaudera i był oficjalnie i prywatnie niechętny kandydaturze Brinkhausa (według motta: jak masz takiego współpracownika we własnej partii, to nie jest ci potrzebny żaden inny przeciwnik polityczny). I tak doszło do głosowania we wtorek, 25. września. W oddzielnym pomieszczeniu stała kabina, wszystko było anonimowe i co z tego wyszło?

Wygrał zwalczany przez Merkel i jej grupę Ralph Brinkhaus. Uzyskał 125 głosów a urzędujący przewodniczący frakcji Kauder tylko 112. (2 osoby wstrzymały się). Cała połączona frakcja liczy 246 posłów, z tego CSU 46 i CDU 200. Głosowało 239 posłów. Jeżeli przyjmiemy, że wszyscy posłowie CSU głosowali na Brinkhausa, to znaczy, że 79 posłów z CDU poszło ich śladem. Tym samym głosowali przeciwko swojemu koledze z CDU Kauderowi, czyli też przeciw zaleceniu Merkel. Można powiedzieć, że dyscyplina partyjna zawiodła, jawne nieposłuszeństwo. Tych 79 posłów stanowi 39,5% całej frakcji CDU. Zaskoczenie było kompletne, Merkel nie od razu pojawiła się obok zwycięzcy i dopiero potem pogratulowała mu. Powiedziała, że niestety nic nie można tu upiększyć i uznała swoją porażkę. Bo przecież nowy przewodniczący tak jakby odebrał jej to stanowisko sprawowane formalnie przez jej spolegliwego Kaudera. Sądzę, że Brinkhaus wiedział, że wygra. To jest dobry polityk, dobrze osadzony w strukturach partyjnych. Przyczyniła się do tego też zapewne CSU. Jej szefowie Seehofer i Dobrindt zapowiadali wprawdzie, że popierają Kaudera, ale myśle, że grupa poslow CSU mimo tego zaglosowała na Brinkhausa. Słowem dali sygnał na lewo a pojechali na prawo. Przeciwnicy Merkel wiedzieli z góry, że wygrają, głosy zwolenników Brinkhausa były już wcześniej dokładnie umówione i policzone. Był to jakby taki mały spisek albo inaczej mówiąc mały przewrót pałacowy. Czy jej zwolennicy (Kramp-Karrenbauer, Laschet, Günther) okażą się silniejsi niż jej przeciwnicy (Seehofer, Dobrindt, Soder, Scheuer, Spahn,Kretschmer, Lindemann i chyba Brinkhaus) pokaże czas.

 

Nowy przewodniczący zadeklarował lojalność wobec Merkel. Powiedział, że pomiędzy nią a nim nie ma miejsca nawet na kartkę papieru, tzn. stoją obok siebie tak blisko jak tancerze, że kartka papieru włożona pomiędzy nimi nie spadnie na ziemię. Merkel oświadczyła, że popierała Kaudera, gdyż tak dobrze jej się współpracowało z nim. Zapowiedziała, że będzie też dobrze współpracowała z nowym przewodniczącym. Co innego pozostało jej? Robiła dobrą minę do złej gry. Deklaracje deklaracjami, a przyszłość pokaże jak ta współpraca będzie się układać. Brinkhaus już zaatakował tezę SPD (a może i Merkel), że azylanci po odrzuceniu wniosku o azyl mogą przechodzić automatycznie na drugą szynę i uzyskiwać prawo pobytu tak jak normalni migranci starający się o pracę.

 

Faktem jest, że jedna noga fotela kanclerskiego Angeli Merkel została nadpiłowana. Jak będzie się ona teraz czuła siedząc na kiwającym się fotelu? Opozycja zaatakowała zaraz Merkel, żądając aby przeprowadzić w Bundestagu głosowanie w sprawie votum nieufności dla pani kanclerz (Lindner z FDP). Argumentacja jest prosta: skoro nie ma ona poparcia własnej frakcji, to tym bardziej nie uzyska potwierdzenia w Bundestagu. Pozycja Merkel została poważnie osłabiona. Jak można rządzić, gdy nie ma się za plecami prawie 40% swojej frakcji parlamentarnej i prawdopodobnie całej CSU? A tu zbliża się jeszcze jedno trudne zadanie: w grudniu odbędzie się zjazd delegatow (Parteitag) CDU, na którym będzie wybierany przewodniczacy partii. Jak zadecydują delegaci, skoro pani kanclerz jest osłabiona. CDU znajduje się na równi pochyłej, ma tylko 28% poparcia w skali kraju, co jest najgorszym rezultatem od czasu powstania partii. W październiku tego roku odbędą się wybory do Landtagów w Bawarii i Hesji. Obecne prognozy nie wróżą wielkich sukcesów dla CDU i CSU. AfD dysponuja dosyć wysokim popraciem i może uniemożliwić budowanie jakichkolwiek rozsadnych koalicji. Może tak się zdarzyć, że Merkel nie odważy się kandydować, albo jeżeli to zrobi, przegra przeciwko jakiemuś kandydatowi. Lista jest długa. Nawet nowa gwiazda Ralph Brinkhaus ma dobre zadatki na nowego przewodniczącego CDU a tym samym na kandydata na kanclerza. Inni znani, to zapewne Kramp-Karrenbauuer, von der Leyen, Spahn. Natychmiast po porażce Kaudera pojawił się nowy problem. Otóż w ramach CDU było zakazane publiczne rozważanie o koalicji CDU/CSU z AfD. Tymczasem już wczoraj, nowowybrany przewodniczący frakcji CDU w saksonskim Landtagu (wygrał przeciwko kandydatowi popieranemu przez Merkel) Christian Hartmann, nie wyklucza po przyszłorocznych wyborach koalicji z AfD w Saksonii. Złamal tym samym tabu i dostał zaraz reprymendę od A.Kramp-Karrenbauer, generalnego sekretarza CDU (ma ona być następczynią Merkel). Myślę, że nieposłuszeństwo wobec Merkel będzie występowało na różnych poziomach struktur organizacyjnych partii chadeckiej. Tym częściej będzie tak się działo, im słabsza będzie władza pani kanclerz. Ma ona silne nerwy, ale ile to można wytrzymać...

Niestrudzona Angela Merkel zaprzeczyła moim przypuszczeniom. Dzisiaj na spotkaniu zorganizowanym w Augsburgu przez gazetę “Augsburger Allgmeinen” oświadczyła, że będzie w grudniu tego roku kandydowała na przewodniczącego CDU. Nie czuje się zmęczona, nie upłynęła jeszcze połowa jej kadencji. Sądzi, że urząd kanclerza i stanowisko przewodniczącego partii należą razem do siebie. Stąd chce mieć te obydwie funkcje. O tym czy będzie kandydowala za 3 lata na stanowisko kanclerza jeszcze nie zadecydowala. Pożyjemy, zobaczymy...

S.S.

 

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @En passant

od wyborów fotel Merkel sie chwieje, ale nie zanosi się na detronizację. Na dzisiaj przekonanie społeczeństwa niemieckiego, że "nie ma z kim przegrać", daje jej mocną posadę.
Gospodarka trzyma się mocno, to podstawa.

"Media w Niemczech nie mają złudzeń. Żelazna Merkel traci władzę. Za „rebelię” przeciwko kanclerz i znak, że „jej era dobiega końca” uznały w środę niemieckie media niewybranie na kolejną kadencję dotychczasowego przewodniczącego frakcji CDU/CSU w Bundestagu Volkera Kaudera.

Frakcja CDU/CSU zadecydowała, że jej nowym szefem będzie Ralph Brinkhaus (CDU). Kauder, zaufany Merkel, przegrał z nim stosunkiem głosów 125-112 mimo oficjalnego poparcia kanclerz oraz lidera CSU Horsta Seehofera i szefa grupy krajowej CSU Alexandera Dobrindta.

„Die Welt” pisze w środę na pierwszej stronie o „rewolucji w (chadeckiej) Unii)”, „Handelsblatt” o „rebelii przeciwko Merkel”, a „Der Tagesspiegel” zauważa, że frakcja chadeków w Bundestagu „zaszokowała Merkel”.

Tabloid „Bild” pyta na swojej stronie internetowej, „czy ona (Merkel) może jeszcze pozostać kanclerzem?”. Dziennik ocenia, że „era Merkel zmierza ku końcowi” i uznaje wtorkowe głosowanie za „najbardziej gorzki dzień kanclerz”. Porażka Kaudera „przyspieszyła utratę autorytetu Merkel” – ocenia „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Podkreśla, że kanclerz za długo wspierała tego 69-letniego polityka.

„To jest nic innego tylko znak zmiany epoki. Merkel straciła szansę wycofania się z poparcia dla Kaudera; stabilna zmiana nie jest już dłużej z nią możliwa” – stwierdził szef komentatorów „Die Welt” Jacques Schuster."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

2. Bardzo prawdopodobne, że nie tylko Angela Merkel,

ale całe Niemcy prowadzą politykę schyłkową, osnutą na anachronicznym micie. To jest trochę tak jak z nowoczesnością osławionych postępaków. 
Myśląc konkretnie, mamy do czynienia z kilkoma rodzajami nowoczesności: 
Jest nowoczesność ekonomiczna, techniczna, albo obyczajowa, ideologiczna lub mityczna. Faktyczna rzeczywistość społeczna jest złożoną całością. Jeśli jednak przywódcy polityczni państwa, całego kraju nie widząc całości, skupiają całą swoją praktykę na micie nowoczesności, na ideologicznej monomanii obyczajowej, mamy do czynienia z nowoczesnością schyłkową.

I to jest klasyczna niemiecka choroba.  

avatar użytkownika En passant

3. @Maryla

Maryla, masz racje piszac :"od wyborów fotel Merkel sie chwieje, ale nie zanosi się na detronizację. Na dzisiaj przekonanie społeczeństwa niemieckiego, że "nie ma z kim przegrać", daje jej mocną posadę. Gospodarka trzyma się mocno, to podstawa".

Wazna jest gospodarka, a ta dobrze stoi. Co mogloby sie zmienic? Kryzys swiatowy, sankcje USA przeciwko niemieckim samochodom? Tak bylo w USA w czasie wyborow, gdy Clinton pokonal urzedujacego prezydenta, starego Busha. Smial sie tylko i kpil z Busha: ten musi patrzec na gospodarke, bo to ona decedyje a nie wygrana wojna w Iraku. Zwycieski wodz Bush przegral wybory, gdyz w gospodarce zaczelo zgrzytac. Mnie tylko denerwuje, ze CDU traci poparcie glownie w wyniku eskapady azylanckiej ugrupowania Merkel. Ten nowy przewodniczacy frakcji CDU/CSU tez nie zmieni wiele, ale bedzie organizowal opor wobec jakichs nastepnych podejrzanych pomyslow kanclerzowej. To jest nastepne oslabienie jej wladzy. Na razie uwaza on, ze powinna startowac i ubiegac sie o stanowisko przewodniczacego CDU w grudniu. Jest bardzo prawdopodbne, ze jej starannie budowana od lat ferajna wyborcza (zjazd delegatow partii) wybierze ja znow.

Pozdrawiam serdecznie

S.S.

En passant

avatar użytkownika En passant

4. @Michael

Michael, wydaje mi sie, ze rozpatrujesz te procesy bardzo ogolnie, to co piszesz jest bardzo hipotetyczne. Procesy sa zlozone i dlugotrwale i nie wiem czy juz teraz da sie cos konkretnego powiedziec o ich kierunku. Nie znam pojecia nowoczesnosci schylkowej, moze czegos nie doczytalem. Wydaje mi sie, samo pojecie to stosowane tutaj zawiera wewnetrzna sprzecznosc: nowoczesnosc versus schylkowosc. Przypuszczam, ze tzw. postepacy w Niemczech sa w odwrocie, ze zaczyna wiac bardziej konserwatywny wiatr. Nie sadze, ze zieloni nie znajacy sie na gospodarce, czy lewacy skoncentrowani na podziale dobr a nie na ich pomnazaniu osiagna przewage. Podobnie jest z socjalistami, ktorzy dzialaja tutaj jako krzyzowka tych wczesniej wymienionych. Nie zycze tego ani Niemcom ani Polsce.
Pozdrawiam serdecznie
S.S.

En passant

avatar użytkownika michael

5. Czy to co piszę jest hipotetyczne?

Piszę o tym co się zdarzyło i już należy do historii. To są fakty. Lepiej albo gorzej udokumentowane, ale fakty. Można to potraktować jako kontynuację odwiecznej polemiki dobrego ze złem, od zawsze ktoś atakuje, ktoś broni fundamentów swojego przetrwania.
Konkretnie komunizm od kilku stuleci stał się formacją imperium zła, które walczy o globalną dominację pozbawionych sumienia drapieżców. Oni od zawsze chcieli "ruszyć z posad bryłę świata". Po wojnie sześciodniowej (czerwiec 1967 roku), [link], jesienią 1967 roku nastąpił przełom w globalnej strategii komunizmu.

Od zawsze ich strategia zakładała podbój militarny, wsparty agresją w wojnie informacyjnej. W roku 1967 nastąpiło strategiczne odwrócenie tych priorytetów. Komunizm przyjął strategię wrogiego przejęcia państw w wojnie informacyjnej, wspartej zagrożeniem militarnym. Taki jest zarys planu Jurija Andropowa i Michaiła Gorbaczowa. Pierwszym celem nowej strategii stały się wartości i elity Zachodu. 
Pierwszymi konkretnymi zdarzeniami w tej wojnie stała się studencka wiosna 1968 roku oraz sowiecka interwencja w Czechosłowacji w sierpniu 1968 roku (Operacja "Dunaj" - [link]). Interwencja w Czechosłowacji już nie była klasycznym aktem agresji militarnej, była aktem terroru w globalnej wojnie informacyjnej. 
Od tego czasu mamy do czynienia z napaścią aksjologiczną, przede wszystkim przeciwko wartościom klasycznej chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu. Celem tego ataku jest zniszczenie wszystkich elementów kultury, tożsamości oraz więzi społecznej atakowanej cywilizacji Zachodu. 
Czy jest to strategia albo polityka schyłkowa?
Tertium non datur [link] - albo My albo Oni. Nie istnieje inne rozwiązania. Jeśli ich strategia nie jest schyłkowa, to nasza umiera. Moja opinia o tym, że ich polityka, ich strategia i ich nowoczesność są schyłkowe - jest nie tylko wyrazem optymizmu, ale racjonalną oceną rzeczywistości.

Mianowicie ich strategia jest wyrazem ekonomicznego interesu globalnego komunizmu. 
A czym jest komunizm?

ZMODERNIZOWANA   DEFINICJA   KOMUNIZMU  

Komunizm jest zorganizowaną grupą przestępczą, złożoną z ludzi interesu, świadomie i celowo realizujących plan zniszczenia systemów etycznych i społeczno-politycznych w państwach, dążącą do wrogiego przejęcia władzy politycznej, w stopniu umożliwiającym trwałą degenerację prawa państwowego, w sposób zapewniający tej grupie przejęcie kontroli nad gospodarką, w celu długotrwałej pasożytniczej eksploatacji zasobów materialnych i ludzkich, pod ochroną prawa państwowego i międzynarodowego. Ten cel zorganizowana grupa przestępcza realizuje wszelkimi dostępnymi, nawet zbrodnicznymi środkami.

Współczesna definicja komunizmu została zredagowana w 2007 roku a zmodernizowana  w sierpniu 2018 roku (20.08.2018).

Komunizm jest zjawiskiem globalnym. Celem ataku realizowanego przez zorganizowane grupy przestępcze są całe państwa lub nawet państwowe systemy, instytucje lub organizacje międzynarodowe.
Niniejsza definicja jest ciągle doskonalona, bardzo chętnie przyjmuję wszelkie uwagi i udoskonalenia. Autorem jednej z najważniejszych poprawek jest Aleksander Ścios, który w 2007 roku zauważył konieczność uzupełnienia tej definicji o gotowość posługiwania się przez komunistów wszelkimi dostępnymi środkami. Historia nauczyła nas, że rzeczywiście komuniści nie cofną się przed niczym, przed żadnym draństwem ani zbrodnią. [link]

avatar użytkownika michael

6. A więc - czy jest to strategia albo polityka schyłkowa?

Tertium non datur [link] - albo My albo Oni. Nie istnieją inne rozwiązania. Jeśli ich strategia nie jest schyłkowa, to nasza umiera. Moja opinia o tym, że ich polityka, ich strategia i ich nowoczesność są schyłkowe - jest nie tylko wyrazem optymizmu, ale racjonalną oceną rzeczywistości.
Ale jest to tylko opinia.
 
Natomiast wojna informacyjna, wsparta zagrożeniem militarnym i ekonomicznym trwa w prawdziwej rzeczywistości.
avatar użytkownika En passant

7. @Michael Michael, nie ma co sie tak bardzo martwic

Michael, nie ma co sie tak bardzo martwic, Niemcy nie wpadna w rece zielonych i lewakow. Wydaje mi sie, ze tendencja wskazuje bardziej na prawo. Niepokoja mnie tylko krotkoterminowe wzrosty popularnosci zielonych, ktorzy sa zbieranina wszelkich lewakow, postepakow i nieudacznikow. Niemcy pojda na prawo, co wynika z koniecznosci dostosowania sie do zmienionego otoczenia w UE i w calej Europie. Europa dryfuje na prawo, co jest odporem na zbytnie rozmiekczenie lewicowymi ideologiami. Sasiedzi Niemiec czyli bezposrednie oraz posrednie otoczenie zmieniaja oblicze (Polska, Austria, Szwecja, Dania, Francja, Wlochy, Szwajcaria, Wielka Brytania, Czechy, Slowacja). Jest to zgodne z zasada przystosowania sie organizacji, panstw, grup do otoczenia. Stad sadze, ze komunizm, ktory wyladowal juz na smietniku historii wiecej nie powroci. Zostawial po sobie tylko ruine gospodarcza, polityczna, spoleczna i nieszczescia milionow ludzi, o czym swiadcza ogromne narodowe cmentarze (ZSRR, ChRL, Kambodza, Korea, caly blok socjalistyczny, Kuba). Niemcy sa na tyle silne, ze obronia sie przed skompromitowanym tak dalece komunizmem.

Podales w dyskusji Twoja defincje komunizmu. Niestety nie moge jej w pelni zaakceptowac. Mysle, ze okreslanie komunizmu jako grupy nie oddaje istoty rzeczy. W ten sposob Twoja definicja feudalizmu, kapitalizmu okreslalaby te systemy jako grupy. Komunizm nie jest grupa, ale systemem. Ty jako systemowiec (widac to w Twoich ciekawych przeciez tekstach) wiesz o tym doskonale. Komunizm mozna wiec definiowac jako : system spoleczno-polityczno-gospodarczy, w ktorym okreslona klasa (czyli wielka grupa) po opanowaniu srodkow produkcji, przymusu i propagandy realizuje swoje roznorodne interesy, w tym gospodarcze... Klasa ta uciska... W Twojej definicji wystepuje slusznie pojecie interesu, opanowanie systemu prawnego, politycznego, gospodarki. Brakuje w niej srodkow propagandy. Poza tym uzywasz emocjonalnych, w pewnym sensie propagandowych terminow: degeneracja, zbrodniczych, pasozytnicza dzialanosc, mozna to zastapic – bez odpowiedniego ekwiwalentu pracy, uzyskuje nieuzasadnione dochody.... itd. Jezeli tworzysz definicje, to lepiej robic to na chlodno, systematycznie, uzywajac waznych, istotnych dla problemu pojec. Pisalem kiedys w blogu artykul pt. Realny socjalizm jako dyktatorski system trojpanowania klasowego, http://www.blogmedia24.pl/node/78816. Moze pojecia tam stosowane moglyby miec jakis wklad w uzupelnieniu i zmodyfikowaniu Twojej definicji komunizmu.

Tutaj taki oto urywek z tego artykulu:

“Z najgorsza forma zniewolenia ludzi mamy jednak do czynienia w systemie trojpanowania klasowego jakim jest realny socjalizm. Do sytuacji takiej dochodzi, gdy jedna grupa - klasa trojpanow, stanowiaca mniejszosc, skupia w swoich rekach wladze nad trzema wyzej omawianymi obszarami rzeczywistosci: gospodarka (socjalistyczne srodki produkcji), instytucjami panstwowymi (srodkami przymusu) oraz srodkami masowej komunikacji, pozwalajacymi na masowa indoktrynacje. Klasa trojpanow decyduje o wszystkich dziedzinach dzialanosci ludzkiej w takim systemie (kulturze, konsumpcji, awansach, kierunkach rozwoju roznych dziedzin gospodarki, itd). Przynaleznosc do klasy trojpanow wiazala sie (i wiaze nadal w Korei Pln.) z posiadaniem ogromnych przywilejow i dostepem do rzadkich dobr, a tym samym z ponadprzecietna konsumpcja. Znana zasada z socjologicznej teorii wladzy, mowiaca ze wladza przeklada sie na zasoby materialne i odwrotnie, znajduje tutaj dobre potwierdzenie. Duzym zblizeniem do idealnego modelu realnego socjalizmu byly wzorcowe ustroje ZSRR za czasow Stalina, Kambodzy (1975-1979) za czasow panowania Czerwonych Khmerow z Pol Potem i Jeng Sary, wzorujacy sie na stalinizmie, jak i obecnie Korea Polnocna podczas panowania Kim Ir Sena i jego potomkow. Za kazdym razem mamy do czynienia z klasa, ktora jest umiejscowiona w aparatach wladczych tych trzech omawianych obszarow: gospodarki, polityki (panstwo i caly aparat ucisku) oraz kultury (srodki propagandy). Czlonkowie tej klasy, tego aparatu majacego wladze calkowita, nazywani wczesniej w roznych publikacjch nomenklatura, czerwona burzuazja czy partia wewnetrzna, stanowiac nowa klase trojpanow, moga przemieszczac sie bez problemu pomiedzy poszczegolnymi dziedzinami. Rekrutacja do tej klasy odbywala sie na podstawie lojalnosci wobec systemu, wobec komunistycznej partii i jej przywodcow, tak zreszta jak i w faszyzmie. “

Tak wiec powtarzam, w Twojej definicji znajduja sie prawie wszystkie istotne elementy, aby zdefiniowac komunizm jako system spoleczno-polityczno-gospodarczy. Podkreslam jednak, ze komunizm nie jest grupa, tylko systemem. Mozna wprawdzie powiedziec, ze grupa to organizacja, organizacja postrzegana jako system jest grupa. Ale wtedy, gdzie jest miejsce w Twojej definicji dla grupy wyzyskiwanych niekomunistow? Ty jako badacz powinienes nabrac chlodnego dystansu do analizowanych problemow, bez zbytnich emocji, bez propagandowo zabarwionych pojec. Wazne sa bowiem istotne rzeczowe pojecia.

Definiowanie zjawisk i procesow spolecznych, politycznych czy gospodarczych jest niezmiernie trudne i rozumie trudnosci na tym polu. Juz w latach 60-tych np. Doliczono sie ponad 270 definicji kultury. Kazda definicja bazuje jednak na terminach i pojeciach osadzonych w jakiejs teorii, stad to pomieszanie i poplatanie definicyjne w nauce.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie, a co zlego to nie ja.
S.S.

En passant

avatar użytkownika Maryla

8. Niemcy: AfD już na drugim

Niemcy: AfD już na drugim miejscu w sondażu

Chadeckie
partie CDU i CSU mogą liczyć w Niemczech na poparcie zaledwie 26 proc.
wyborców, podczas gdy prawicowo-populistyczna AfD zajmuje drugie
miejsce, przed socjaldemokratyczną SPD, z wynikiem 18,5 proc. -.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl