Lękliwi Polacy i butni Żydzi - przemilczany tekst dr Kurek

avatar użytkownika elig

   W "Warszawskiej Gazecie" z 3 - 9 sierpnia 2018 ukazał się artykuł dr Ewy Kurek "Gdy Żyd nie ma się kogo bać, bo wśród Polaków nie ma już panów.". Został on przedrukowany przez blogera Piko w Salonie24 {TUTAJ}.  Pojawił się potem także w kilku innych miejscach w sieci [np. {TUTAJ}, {TUTAJ} oraz {TUTAJ}].  Ten ważny tekst został jednak kompletnie przemilczany.  Poza komentarzami w Salonie24 nie było prób dyskusji na jego temat.  Został uznany za niepoprawny politycznie, a może nawet za wręcz antysemicki [niesłusznie].  Aby zachęcić Czytelników do zapoznania się z nim - przytoczę kilka fragmentów:

  "Wszystko to jest żałosne i świadczy o tym, że rządzący miłościwie Polską PiS nie ma pojęcia jak radzić sobie z Żydami. (...)
  W wypadku stosunków polsko-żydowskich spojrzeć trzeba, jak to drzewiej bywało. Żydowski historyk tak oto zdefiniował stosunek Żydów do Polaków w wiekach poprzedzających zagładę: „Żyd, na zewnątrz uniżony, żywił w głębi ducha pogardę zarówno do pojera (chłopa), jak i puryca (pana), chociaż jego postawa wobec tego ostatniego była też zabarwiona lękiem. Dla Żyda zarówno chłop, jak i pan, każdy na swój własny sposób, uosabiali takie cechy, jak: brutalność, ignorancja i grubiaństwo, stanowiące antytezę żydowskiego etosu. Jednym słowem byli to goje”. (...) 
   Od tysiącleci po dzień dzisiejszy wszystkie żydowskie pokolenia wbijają sobie do głowy, że są narodem wybranym, że tylko Żydzi mają duszę i inne rasistowskie bzdury. (...) Przez wieki zamieszkiwania na polskiej ziemi Żydzi gardzili wszystkimi polskimi gojami, ale panów się bali. Bali się polskich królów, magnaterii i szlachty, bo od nich zależało prawo do życia na polskiej ziemi; bali się polskiego mieszczaństwa, bo polscy mieszczanie byli dla Żydów konkurencją, a od rad miejskich zależało prosperity żydowskiego handlu i rzemiosła; polskich chłopów Żydzi się nie bali, bo Żydzi nigdy nie uprawiali w Polsce ziemi. (...)

  Tak było do momentu wybuchu II wojny światowej, o której w kontekście Żydów myślimy jedynie w kategoriach ich tragedii i zagłady. To prawda, Hitler przyniósł polskim Żydom, głównie religijnym chasydom, straszliwą śmierć i totalną zagładę.
  Ale prawdą też jest, że Stalin w 1945 r. powierzył ocalonym polskim Żydom, głównie zasymilowanym renegatom, w znacznej mierze komunistom, pełnię władzy nad Polską i Polakami. Przez wieki Żydzi bali się polskich panów i ten kreatywny lęk był gwarancją społeczno-politycznej równowagi pomiędzy gospodarzami i gośćmi. Po wojnie polscy Żydzi nie musieli się już wreszcie bać Polaków. Minionej równowagi nie odzyskaliśmy do dziś. (...)
  `Jednak nie wszyscy żydowscy władcy opuścili Polskę. Wielu z nich zmieniło wojskowe lub ubowskie mundury na togi, weszło w kręgi dyplomacji, kultury i nauki (Bauman), a w następnym pokoleniu w strukturach władzy ulokowało swoje dzieci.
W końcu XX w. Polacy odzyskali władzę nad Polską. Strach przed Żydami pozostał. Współcześni władcy Polski mienią się kontynuatorami linii polskich panów z minionych wieków, lecz zamiast budzić w Żydach zdrowy strach, najzwyczajniej w świecie boją się Żydów. A dla Polski – wracając do cytowanej wyżej definicji żydowskiego historyka – nie ma gorszej sytuacji niż ta, kiedy Żydzi nikogo spośród Polaków się nie boją.(...)

  Teraz, skoro polskie władze boją się Żydów, Żydzi gardzą Polską i Polakami otwarcie i światowo, czyli lansują swą pogardę bezkarnie we wszystkich krańcach naszej planety;  (...) Będzie tak dopóty, dopóki władze Rzeczypospolitej Polskiej nie przyswoją na powrót etosu polskich panów z wieków XIV – XX, czyli nie zaczną się zachowywać tak, że obudzą w Żydach zdrowy respekt i zdrowy lęk przed Polakami. Ze smutkiem twierdzę, że dokona tego prawdopodobnie dopiero następne pokolenie polskich polityków, pokolenie młodych wilczków, które nie nosi już w sobie lęku przed żydowską władzą z czasów PRL. (...) Dla Żydów bowiem goj, który im nadskakuje, ulega bez powodu i jest wobec nich bardzo grzeczny, to na pewno człowiek, który staranną ogładą tuszuje głęboko ukryty jadowity antysemityzm.
O antysemityzm Żydzi nigdy natomiast nie posądzą goja, który z nimi pertraktuje jak równy z równym, czasem się kłóci i zawsze stawia twarde i korzystne dla siebie warunki. Dlatego polscy politycy, dziennikarze i miłościwie nam urzędujący w różnych naukowych instytutach posłuszni Żydom i władzy historycy, postrzegani są przez Żydów jako ci, którzy fałszem i ogładą kryją głęboki antysemityzm, wobec czego zasługują na jeszcze większą pogardę niż zwykli polscy goje. (...)
   Mądry goj, chociaż jest gojem, targuje się i ugrywa dla siebie wszystko, co ugrać w cenie lub uchwale może.
A rząd polski od jesieni grał z Żydami jak najgłupszy goj {...).

  Zgadzam się z polskimi Żydami. Polski rząd PiS, który w sprawach społecznych i gospodarczych radzi sobie całkiem dobrze, w sprawach polityki z Izraelem i Żydami w ogóle zachowuje się jak banda głupich gojów, którzy uległością wobec Żydów kryją swój antysemityzm oraz wyniesiony z PRL głęboki strach przed wyimaginowaną ich potęgą. Brak świadomości takiego stanu rzeczy wśród polskich polityków jest dla Polski zabójczy. (...) polskie władze, zamiast hołubić i chronić porządnych i uczciwych polskich Żydów, dla których Polska i prawda historyczna jest równie ważna jak dla nas, otaczają się różnymi szewach weissami i jonnymi danielsami, którzy są a pozór mili i usłużni dla rządzących Polską gojów, zaś za ich plecami plotą o Polsce i Polakach najróżniejsze niespójne bzdury. Jonny Daniels na przykład, niekoronowany król Polski, który uważa, że jego głos jest ważniejszy niż głos 40 mln Polaków, napisał ostatnio, że: „Żydzi winni pielęgnować w sobie nienawiść do Polaków, bo Polacy nie pomogli Żydom”, ale stwierdza, że: „Polska jest w chwili obecnej najbezpieczniejszym w Europie miejscem dla Żydów”4). Jeśli Jonny’ego Danielsa uznać za typowego współczesnego izraelskiego Żyda, to jest to człowiek, który: tradycyjnie gardzi polskimi gojami, bo Żyd ma obowiązek gardzić każdym gojem; nienawidzi Polaków bo w czasie wojny za mało naszych ojców oddało za Żydów życie; nie boi się Polaków, bo nie ma już polskich panów, więc nie ma się kogo bać, a ci, którzy władają Polską, boją się jego; siedzi w Polsce, bo Polska jest najbezpieczniejszym dla Żydów krajem w Europie.".

  Tyle [w skrócie] dr Ewa Kurek.  Zgadzam się z nią częściowo.  Żydzi nie są wcale jednorodni.  Wielu amerykańskich Żydów nie popiera Izraela.  Nie wszyscy Żydzi są żydowskimi szowinistami, których tak trafnie sportretowała Ewa Kurek.  Nie jest jasne, co właściwie mielibyśmy zrobić, by Żydzi zaczęli się nas bać i po co to nam.  Polska ma w tej chwili niewiele punktów stycznych z Żydami oraz z Izraelem.  Są oni ważni dla nas tylko z uwagi na ich wpływy w USA i na nic więcej.  Wydaje się, iż dr Kurek także ulega mitowi o niesłychanej potędze Żydów.  W rzeczywistości ich sytuacja jest zła i stale się pogarsza.  Ich pietą achillesową jest państwo Izrael.  W perspektywie kilkudziesięciu lat ten twór jest nie do utrzymania.  To sztuczny produkt inżynierii społecznej, a obecnie "trup w zbroi".  Wysysa on soki z narodu żydowskiego.  Wystarczy porównać osiągnięcia w różnych dziedzinach Żydów izraelskich z dokonaniami Żydów amerykańskich [mniej więcej tak samo licznych].
  

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika amica

1. Żydzi

Środowisko żydowskie jest niejednorodne. Z jednej strony środowisko Sorosa, w tym nasi z dziedzictwa nadreprezentacji powojennej Żydów lewicowych. To jasne -- do Kazachstanu Polaków wywieziono, do tegoż -- Żydzi uciekli tam przed Hitlerem. Oczywiście, że nie uciekali do komunistów prawicowi, a jeżeli nawet -- nie byli tam traktowani jako swoi i ich Rosjanie nie wysłali do nas znowu. Z drugiej mamy Jewrejską Panoramę która jest przerażona lewicą. Mamy też kapitał żydowski i państwo Izrael. I Żydów w USA. Schematy zawsze upraszczają. Co ma wspólnego biedota z elitą? Jest po prostu inaczej. Przy okazji Ostatni numer z zasłonieciem się bombowców żydowskich IŁ-em był świetny. Rosjan szlag jasny do dziś trafia -- dostali od sojusznika własną rakietą dzięki manewrowi teoretycznie neutralnych Żydów . Nota bene Rosjanie położyli wczoraj kamień węgielny pod monumentalną cerkiew wojskową (na 6 tys. ludzi) z okazji -- zwycięstwa nam Niemcami (za 2 lata 75). Ciekawe, czy zaproszą Merkel na jej otwarcie

avatar użytkownika Tymczasowy

2. @Amica

Pomysl schowania sie za rosyjskim Ilem swietny. Zydzi od samego poczatku tworzenia panstwa izraelskiego wykazywali duza pomyslowosc w dzialaniach wojskowych. Mam na mysli poziom taktyczny. Na operacyjnym i strategicznym za bardzo sie nie znam.
To tak jakby przewrotnie zrealizowal sie stary, przedwojenny dowcip majacy obrazowac tchorzostwo i spryt Zydow. Zyd-rekrut pyta czy mogly dostac karabin z zakrzywiona lufa, bo chcialby strzelac bezoiecznie z za rogu budynku bez wychylania sie.

avatar użytkownika UPARTY

3. Odnośnie radzenia sobie z Żydami,

to chyba jest trochę inaczej niż mówi Pani Kurek. Deklaracja Polsko-Żydowska jest znaczącym sukcesem a nie porażka jak to niektórzy sądzą. Ustawa o IPN w części karnej była nie możliwa do zastosowania praktycznego. Na jej podstawie nie można było nikogo ukarać. Tak więc było to wielkie nic. W zamian za rezygnację z niczego dostaliśmy całkiem poręczna deklaracje, której największą zaleta jest dodanie do katalogu ofiar II wojny światowej obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Oprócz Polaków, Rosjan, Żydów i np Cyganów i wielu innych pojawiają się również i Polacy o korzeniach żydowskich, przy czym jest to sformułowane tak, że każdy przedwojenny obywatel polski pochodzenia żydowskiego zalicza się do tej grupy. Oczywiście nie ma co liczyć na to, że pojawią się jeszcze Holendrzy czy Belgowie pochodzenia żydowskiego, ale to w sumie nie nasza sprawa.
Tak więc ten kompromis jest dla nas bardzo dobry, bo znacząco poprawia naszą pozycję w kwestii rozliczeń historycznych w nie tylko w porównaniu do sytuacji sprzed uchwalenia ustawy o IPN, ale nawet w stosunku do sytuacji prawnej z czasu obowiązywania tej ustawy. Uznanie, że bezspornym, iż ofiarami byli Polacy pochodzenia żydowskiego i rzekomo byli oni prześladowani przez innych współobywateli zmienia wszystko.
Udało się to jednak osiągnąć tylko dzięki całkowitemu utajnieniu negocjacji. Gdyby był jakikolwiek przeciek z ich przebiegu, to do niczego by nie doszło, bo "ośrodki antypolskie" zaraz podniosły by larum i doprowadziły do tak dużej polaryzacji stanowisk, że kompromis byłby nie możliwy.
Analogiczną sytuacje mamy z Panią Gersdorf. Red Stankiewicz nie był przez nikogo z kancelarii Premiera poinformowany o przebiegu rozmów i albo domyślił się tego, jaki mogła mieć ona przebieg albo z podsłuchów to wiedział. Poznałem swego czasu Panią Prezes Gersdorf i bardzo szybko przekonałem się, że nie należy w rozmowie z nią odnosić się do pojęć wieloznacznych, lub pokazywać sytuacje wieloznaczne, bo lubi ona wszystko upraszczać i sprowadzać do prostych definicji a co więcej już za chwilę jest przekonana, że to uproszczone przez nią stwierdzenie padło z ust rozmówcy. Ponieważ ja to zauważyłem, więc zapewne i inni też mogli. Tak więc doprowadzenie do zerwania rozmów o kompromisie było bardzo proste. Jest przecież rzeczą oczywistą, że praktycznie każdy kompromis w sprawie sądów jest dla nas o wiele korzystniejszy niż nawet najbardziej spektakularne zwycięstwo. Tworzy bowiem zasadę, że status sędziów jest negocjowalny z rządem, czyli de facto ten kompromis byłby kwintesencją reformy sądownictwa.
Niestety stare przysłowie znowu okazało się prawdziwe, że lepiej z mądrym zgubić niż...

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

4. @UPARTY

Dokladnie tak to jest.