Merkel, Maas i Macron, czyli ucieczka do przodu

avatar użytkownika elig

  Już w lipcu 2018 szef dyplomacji Niemiec, Heiko Maas oświadczył, że: "nie możemy już w pełni polegać na Białym Domu".  Uznał iż: "aby utrzymać partnerstwo z USA, trzeba je uregulować na nowo i że jest to możliwe tylko pod warunkiem, iż Europa będzie "pewna siebie i suwerenna"." {TUTAJ}.  W sierpniu minister Maas napisał artykuł, w którym opisał swoją wizję zjednoczonej Europy.  Ochrzczono ją szybko "Unią Europejską Narodu Niemieckiego".  Jak stwierdził Jan Fiedorczuk w Dorzeczy.pl {TUTAJ}:

  "Przyszła „Europa Zjednoczona” w zamyśle Maasa oznacza, taki stan, w którym Unia „podejmuje suwerenne decyzje w tych obszarach, w których jest bardziej wydajna niż samotne państwa narodowe”. Cóż to oznacza? Wszystko. Proszę wskazać obszar, w którym jakiekolwiek państwo wspólnoty byłoby w stanie wykrzesać więcej zasobów i energii niż wszystkie inne kraje członkowskie razem wzięte. Unia ma zatem po prostu przejąć podstawowe funkcje państw narodowych i arbitralnie i odgórnie decydować, które prerogatywy przekazywać lokalnym politykom wybieranym przez tubylców z danego post-państwa. (...)
  Dodatkowo aby nie pozwolić USA „działać ponad naszymi głowami” szef niemieckiej dyplomacji stwierdza, że niezbędnym jest wzmocnienie europejskiej autonomii poprzez ustanowienie kanałów płatniczych niezależnych od USA, powołanie europejskiego funduszu walutowego i niezależnego systemu płatności SWIFT. Czyli powołanie kolejnych ponadnarodowych ciał, kolejnych niezależnych od społeczeństw europejskich organów. (...)
  Ze słów Maasa można odczytać wizję Europy, która będzie jeszcze bardziej ingerowała w prywatne sprawy państw narodowych; Europy kontroli. Unia Europejska po cichu likwidująca (nazywajmy fakty po imieniu) państwa narodowe i jednocześnie idąca na ostre zwarcie z USA jest najczarniejszym scenariuszem dla Polski.".

  Koncepcje Maasa zyskały pełne poparcie nie tylko kanclerz Merkel, ale i prezydenta Francji Macrona.  Czy powinniśmy się tym martwić?  Niekoniecznie.  Należy zwrócić uwagę na to jak szybko słabnie pozycja Angeli Merkel w Niemczech i Macrona we Francji.  Wczoraj [7.09.2018] Deutsche Welle napisała:

  "Nie tylko polityka migracyjna sprawia, że ponad dwie trzecie respondentów jest niezadowolonych z pracy rządu Angeli Merkel. 78 proc. uważa, że rząd reaguje niezdecydowanie i nie podejmuje jednoznacznych decyzji. Opinię tę podzielają zarówno zwolennicy partii opozycyjnych, jak i partii rządzących.
Zapytano także o preferencje wyborcze. Na partie chadeckie CDU/CSU głosowałoby obecnie 29 proc. wyborców (o 4 proc. mniej niż w wyborach 2017), na SPD 18 proc. (spadek o 2,5 proc.), AfD zdobyłaby 16 proc. głosów (wzrost o 3,5 proc.), Zieloni 14 proc. (wzrost o 5 proc.), liberałowie (FDP) - 8 proc. (spadek o prawie 3 proc.), a partia Lewicy - 10 proc. (niewielki wzrost). (...)  Tylko 47 proc. Niemców uważa, że można wierzyć temu, o czym informują gazety, radio i telewizja. 52 proc. ma pewne wątpliwości." {TUTAJ}.

  Stanisław Janecki napisał na Twitterze {TUTAJ}:

  "Po protestach w Chemnitz AfD przeskoczyła (w sondażu INSA) SPD - 17% do 16%. CDU/CSU ma poparcie 28,5%.".

  Również w Deutsche Welle  ukazał się {TUTAJ} artykuł "Gwiazda Macrona blednie. Czy francuski prezydent się przeliczył?".  Zaczyna się on od słów:

  "Po prezydencie Francji widać pierwsze ślady zużycia. Jego reformy są znienawidzone, jego ochroniarz bije ludzi, a minister środowiska porzucił rząd: Macron jest pod presją. Dla jego projektu „Europa” to nic dobrego."

  a kończy zdaniami:

  "Wielu sojuszników prezydent Francji dzisiaj nie ma. Za pewnego sprzymierzeńca uważana jest Angela Merkel, z którą Macron spotyka się w najbliższy czwartek (6.09.2018) w Paryżu. Wspólnie chcą popchnąć pomysły zreformowania UE, choćby ideę wspólnej polityki obronnej.
Cautrès jest jednak przekonany, że o sukcesie partii politycznych w Europie zadecyduje kwestia imigracji. I UE nie powinna być zdziwiona, kiedy w wyborach europejskich, inaczej niż we francuskich wyborach prezydenckich, nie będzie triumfowała La République En Marche!, tylko Front Narodowy, świeżo przemianowany na Zgromadzenie Narodowe.".

  Dzisiaj [8.09.2018] w portalu Niezalezna.pl opublikowano tekst "„Macron pieścił Merkel w Marsylii” - echa spotkania przywódców Niemiec i Francji" {TUTAJ}.  Dowiadujemy się z niego, że:

  "Berdah określa w "Le Figaro" niedawne wizyty prezydenta Francji w Skandynawii i w Luksemburgu, jako "zalecanie się" do partnerów z UE, w nadziei na uzyskanie poparcia europejskiego. W Marsylii zaś "jego celem było wykorzystanie słabości kanclerz i zdobycie przywództwa obozu postępu, który pragnie zbudować. Macron chce być postrzegany (jak sam to określił), jako pierwszy przeciwnik węgierskich, polskich i włoskich nacjonalistów" - twierdzi dziennikarz "Le Figaro".
Gosset z BFM TV wieszczy Macronowi "trudną pracę", gdyż, jak powiedział, na razie w tej ofensywie może liczyć jedynie na poparcie krajów Beneluksu, Hiszpanii i Portugalii.".

  Mam więc wrażenie, iż owe szumne plany zjednoczonej i podporządkowanej Niemcom i Francji Europy są rodzajem "ucieczki do przodu" w krainę ułudy.  Pozwalają one trzem wymienionym w tytule mojej notki politykom zapomnieć przez chwilę o tym, iż nie są w stanie poradzić sobie z sytuacją w ich własnych krajach.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika UPARTY

1. Pamiętam kwestie Traktatu Kostytucyjnego dla Unii Europejskiej.

Traktat ten miał na celu stworzenie fundamentów pod budowę jednego państwa europejskiego. Jednak nie wszedł on w życie, bo został odrzucony w referendach we Francji i Holandii. W jego miejsce euroentuzjaści postanowili sprokurować Traktat Lizboński. Jego zwolennicy stwierdzili, że w tym zwykłym traktacie można osiągnąć 90% tego co było w Traktacie Konstytucyjnym i w 2007 roku rzeczywiście został on zawarty.
Tyle tylko, że jeżeli chce się stworzyć jakiś fundament, to trzeba to zrobić w całości. Można to porównać do osoby udającej się w podróż. Jeżeli chce pojechać do jakiejś miejscowości, to fakt iż mogę przebyć tylko 90% trasy i mam tego świadomość powoduje, że mam świadomość iż do tej miejscowości nie dojadę. Po co więc ruszać w trasę.
Otóż wiele środowisk w Europie nie ma innego pomysłu na swoje istnienie polityczne, nie ma innego programu polityczne niż budowa państwa europejskiego. Jeżeli projekt ten byłby zarzucona jako nierealny, to te środowiska popadły by w niebyt. Jeżeli jednak będą próbować ten pomysł realizować, to mogą jeszcze długi czas funkcjonować udając, że można takie państwo zbudować. Ostatecznie nie oni jedni poświęcili swoje życie utopii a jak długo nie będzie jasne dla wszystkich, że ich pomysły to utopia, tak długo będą mieli co robić i z czego żyć. Oczywiście nie mogą oni dopuścić nigdy do dyskusji argumentów a wszelką dyskusje starać się zastąpić pyskówką i rzucaniem inwektyw.
I tak się dzieje. Największym zarzutem do PiS jest to, że realizuje obietnice wyborcze, że mówi o o konkretnych sprawach życiowych i ma realistyczne pomysły. Opozycja zaś rzuca tylko inwektywy i jak ma dojść do dyskusji to ucieka.Nie ma znaczenia, czy areną jest ulica w Warszawie, Koluszkach, Sejm, Parlament Europejski, czy Bruksela albo Paryż. Wszelka realna dyskusja jest z nimi nie możliwa, bo boją się ujawnienia iż służą utopii.
oczywiście, fakt iż nic im z ich planów nie wyjdzie jest jak najbardziej pozytywny ale to, że wszyscy przez nich marnujemy czas i siły już nie. Po to jednak by można było to szaleństwo zakończyć trzeba jakość uświadomić ludziom iż euroentuzjaści to szaleńcy mający świadomość swego szaleństwa.

uparty

avatar użytkownika amica

2. Jak tu nie współczuć Macronowi?

No powiedzcie -- jak sie nie wiedzie to nie wiedzie. Jeszcze na poczatku roku Macron głosił, ze my tej Ameryce pokażemy! Nie będzie żandarmem Europy i wspólnie z Rosja uratujemy Iran. A już dziś (wbrew rzadowi) firma Total całkowicie wycofała się z Iranu. W styczniu 2016 Hollande podpisał kontrakt w wysokości 4,9 mld $ na wydobycie nafty, oraz gazowy. Straty Francji więc sa miliardowe. Wycofał się też z Iranu Air Liquide (gaz), Group PSA (Pegeot, Citroen) i rozważa -- Renault Nissan. Także niemieckie: Detsche Bahn, Daimler i Deutsche Telecom. Z Rosją też są zgrzyty we współpracy i postawie. Nord Stream II zaczyna nie podobać się Szwecji. A tak przy okazji ciekawostka -- dziś sa wybory lokalne w Rosji i Szwecji. W Rosji 2,2% kandydatów (1200 osób) ma zatartą karalność tzn siedzieli w więzieniach nawet kilka lat za kradzieże, rozboje, fałszerstwa, narkotyki a nawet gwałt. Nasz znakomity Pisarz Prilepin wspiera na mera przedstawiciela komunistów występując przeciw...wyburzaniu Moskwy. Nota bene Prilepinowi się marzy na Ukrainie taki Kadyrow (ludzie zmęczeni wojną wybiorą rosyjskiego zamordystę). A w Szwecji chyba mają dość imigrantów. Jak podaje Jewrejskaja Panorama nie można mieć jednoczesnie państwa socjalnego i otwartych dla wszystkich granic. Jak zwykle polecam rosjaorosji.blospot.com