Fatalne zaniedbanie

avatar użytkownika Tymczasowy

 

Kampania wrzesniowa 1939 r. byla katastrofa pod wieloma wzgledami. Obok oczywistej przewagi gospodarczej i militarnej Niemiec nad Polska do kleski przyczynilo sie szereg czynnikow, ktorych mozna bylo uniknac. Do nich nalezalo zmarnowanie szansy jaka dawal karabin przeciwpancerny wzor 35 "Ur".

Skonstruowany w Polsce unikalny karabin obrosl juz legenda. Dawal szanse na przeciwstawienie sie niemieckim czolgom stanowiacym kluczowy element w wojnie blyskawicznej w Polsce, pozniej we Francji i wreszcie w pierwszym okresie wojny Niemiec z Rosja. Brak obrony przeciwko niemieckim czolgom sprawil, ze okrzyk "czolgi" wzbudzal panike i w konsekwencji, ucieczke. Mimo indywidualnego bohaterstwa niektorych zolnierzy i oficerow, kampania wrzesniowa byla jedna wielka ucieczka polskich oddzialow  wojskowych.

Karabin ppanc.wz. 35 powstal na bazie karabinu Mauser wz.98. Byla to nadzwyczaj korzystna okolicznosc, gdyz umiejetnosc poslugiwania sie ta bronia byla w Wojsku Polskim powszechna. Nowy karabin byl dluzszy (1.76 m.) i ciezszy (9.1 kg.) i mial dluzszy naboj (wiecej prochu), dzieki czemu pocisk osiagal predkosc wylotowa 1 275 m./sek. Dawalo to duza sile przebicia. Z 300 m.  karabin robil dziure w  plycie zelaznej grubosci 15 mm. Z mniejszej odleglosci bylo jeszcze lepiej, W pancerzu grubosci 40 mm. dziure dalo sie wybic ze  100 m. W ten to sposob skutecznie mogly byc razone wszystkie typy czolgow niemieckich bioracych udzial w kampanii wrzesniowej. W sumie bylo ich okolo 2 700 sztuk.

Konmi roboczymi niemieckich sil pancernych byly dwa typy czolgow: PzKpfw I (1 445 sztuk)  oraz PzKpfw II. (1 223 sztuk). Grubosc pancerza pierwszego wynosila  7-13 mm., a drugiego - 14 mm. Pozniej grubosc zwiekszano az do 30-35 mm. Panzer I przy blizszym przyjrzeniu sie robil niemal komiczne wrazenie. troche jak kucyk z dwoma karabinami maszynowymi. Mozna to zobaczyc na video#2. Gdyby tak nasi wojskowi owczesnej armii mniej zajmowali sie jazda na koniach, a bardziej szkoleniem piechoty w walce z czolgami, to sprawy na wojnie mialyby sie znacznie lepiej.

Armia Polska miala do swojej dyspozycji 3 500 karabinow ppanc., czyli wiecej niz Niemcy mieli czolgow. Problem polegal na tym, ze tylko niezbyt duza, trudna dzis do okreslenia liczba  karabinow dostala sie w rece zolnierzy. Obowiazywala scisla tajemnica. Na skrzynkach byl napis "Sprzet mierniczy" i bylo wiadomo, ze te skrzynki maja isc do Urugwaju; stad skrot "Ur". 

W kazdej skrzyni znajdowal sie jeden karabin, 3 lufy do wymiany i 3 magazynki po 4 naboje. Skrzynie zaczeto dostarczac z magazynow do jednostek wojskowych dopiero w lipcu 1939 r. Zdazyly dotrzec tylko do niektorych pulkow. W dniu 24 VIII 1939 r. wydano rozkaz otworzenia skrzyn i rozpoczeto przyspieszone szkolenie. Zaszczytu szkolenia dostapili wybrani snajperzy oraz dowodcy. Mowa o 1-2 strzelaniach pokazowych. Niby bylo to uzasadnione latwoscia strzelania. Celownik szczerbinkowy nalezal do codziennosci. Realistycznie, po kilkunastu minutach szkolenia zolnierz byl w stanie opanowac umiejetnosc strzelania. Jednak nalezalo zrobic wiecej.

Liczni szpece w mundurach pierdzacy w stolki w ministerstwie nie zdolali nawet napisac zalozen taktycznych uzycia karabinu. Strzelcy nie przeszli szkolenia zachowania wobec nadjezdzajacego czolgu. Gdyby tak powsadzano ich do dolow, przez ktore nad ich glowami przejechalby warczacy stalowy potwor, to ich sklonnosc do paniki bylaby mniejsza. No i to sie zemscilo.

Wehrmacht stracil w Polsce tylko 674 czolgow. Jak to ze stratami czolgow bywa, jasne jest, ze takie liczby sa niby i historycy-analitycy wojskowi maja z tym problem. W sklad jednostek pancernych wchodza rozne warsztaty napraw i nawet po jednej nocy pracy "stracony" czolg wraca do sluzby. I takim to "cudem", Niemcy stracili bezpowrotnie jedynie 218 czolgow. Bylo to zasluga glownie artylerii, w tym 37 mm. przeciwpancernych dzialek Boforsa (obecne na szczeblu pulku) i tankietek. Jakos nie slychac o bohaterskim rzucaniu granatow na czolgi przez wrzesniowych zolnierzy.

Jak niby mialaby wygladac walka czlowieka z "Ur"-em z niemieckim Panzer? Usytuowanie 2 czlonkow Zalogi Panzer I i 3 czlonkow zalogo panzer II bylo dobrze znane. To w te miejsca nalezalo mierzyc, by ubic obsluge potwora na gasienicach.  Kazda mozliwosc byla dobra. Bez kierowcy czolg by sobie nie pojezdzil. Bez strzelca obslugujacego karabiny maszynowe, czolg by sobiepojezdzil, ale by nie postrzelal.  Pociski kalibru 7.92 wybijaly metalowy korek prawie trzykrotnie wiekszy, czyli na 2 cm.

W dyskusjach podnoszony byl problem szans lowcy czolgow  na wystrzelenie kilku pociskow w czolg. Niby predkosc strzelania wynosila 8-10 strzalow na minute. Jednak ostrzeliwany czolg mogl przeciez szybko mknac, by strzelajac dopasc i rozgniesc smialka. Mogloby byc i tak, ze ten z ledwoscia bylby w stanie wystrzelic pelny magazynek i bylby bez szans na wiecej. To taka teoretyczna gadka. W normalnych warunkach snajper powinien miec obserwatora z lornetka (oraz bronia) i ochroniarza, ktory mialby przy sobie na przyklad granaty. Co wiecej, na linii frontu znajdowac sie powinny takze jakies dziala i karabiny maszynowe. Jak sie okazalo skupienie ognia kilku karabinow maszynowych na niemieckim czolgu przynosilo dobre rezultaty dla strzelajacych.

Byla tez oczywiscie inna mozliwosc, ktorej wojskowe "szychy" nie byly w stanie wymyslec. Otoz  planowano przydzial 3 karabinow ppanc. na kompanie, czyli po jednym na pluton, a dwa na szwadron kawalerii. Przeciez dalo sie pomyslec o zmasowaniu tej nowoczesnej broni. Tak na wzor kompanii ckm. Dla przykladu, nieco pozniej, w Armii Czerwonej zrobiono to w ten sposob, ze  w batalionie piechoty byl pluton rusznic ppanc., a kompania na szczeblu pulku. Mowa o rusznicach przeciwpancernych 14.5 mm (PTRD, PTRS).

Polskie karabiny ppanc. byly kilkadziesiat razy tansze od dzialek Boforsa. Mozna bylo ich naprodukowac wiecej. Do zaspkojenia potrzeb jednostek wedlug zalozen potrzebne bylo okolo 7 500 karabinow. Wtedy sytuacja bylaby jeszcze bardziej obiecujaca.

Polska armia nie potrafila wykorzystac po ludzku swietnej broni. Zrobili to  za nia inni. Niemcy przejeli 880 sztuk z czego 660 przekazali wloskim sojusznikom. Jeszcze wiele lat po wojnie mozna bylo spotkac polskie karabiny na roznych frontach.

 

 

2 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://youtu.be/r-TPjNkT25U

avatar użytkownika Tymczasowy

2. https://youtu.be/urx8JWhnIc0