Wojsko von der cipostwa

avatar użytkownika Tymczasowy

Bundeswehra, wywodząca się z trudnego do pokonania Wehrmachtu właśnie się ośmiesza okrutnie. To nie nowość, wcześniej też była obiektem drwin.

A przecież początki były bardziej niż imponujące. Od XVII wieku zaczęła się długotrwała budowa potęgi militarnej Niemiec. I co z tego zostało? Kobitka o nazwisku Ursula von der Leyen. Nie mogło być gorzej. Chyba, że w przyszłości obsadzi stanowisko szefa obrony narodowej Niemiec jakiś Islamista wybrany głosami większosci parlamentarnej.

Wielmożna Ursula Gertrud von der Leyen jest dzieckiem Europy. Urodziła się w Brukseli, gdzie tatuś (Albrecht) pełnił różne, niezwykle ważne funkcje europejskie. Pewne światło na światowość Wielmożnej rzuca fakt, że była ona też potomkiem barona Ludwiga Knoopa, handlarza bawełną z Bremy. Jak ja lubię kupowane tytuły baronowskie. Nic tylko operetki o nich komponować. Urodziła się w 1958 roku i różne przedmioty studiowała. W końcu, curusia, w wieku 29 lat została niemłodą lekarką. Pewnie, że nadawała się w sam raz na szefa ministerstwa obrony Niemiec. Przecież gorzej być nie mogło gdy padał książę wywodzacy się z rodu Cesarzy Rzymskich Narodu Niemieckiego. Po prostu sfałszowal tytuł doktorski.

Wielmożna Ursula von, coś tam, objęła stanowisko ministra obrony narodowej Niemiec w 2013 r. Minęło parę lat, więc nie może uniknać odpowiedzialności za to, co się działo w jej kabaretowym resorcie.

Od początku następnego roku Niemcy mają objać dowództwo Sił Szybkiego Reagowania NATO. dokladniej, VJTF, czyli Very High Readiness Joint Task Force. Jednakże, jak ujawnił dziennik Die Welt, Bundeswehra ma "pewne" problemy na poziomie podstawowym. Otóż, brakuje jej czołgów. Nie, nie jest mowa o tysiącach Tygrysów czy Panter. ZwykŁa, choĆ dla NiemcÓw, pewnie elitarna, 9 brygada czołgów stacjonująca w Munster, ma tylko 9 czołgów na poziomie operacyjnym. Mówią, że powinna liczyć 44 Leopardy (Leonardy według rażącego niewiedzą nieuka Bula-Komoroskiego). Gdyby jeszcze raz powtórzyli sobie numer brygady, to problem by sie wyjaśni. Dziewieć, to dziewieć - co się człowieka czepiają. W dodatku sam grafinie won i der.

Do tego trzeba dodać bojowe wozy piechoty Marder, których na potrzeby groźnej grupy miało być 14, a sprawne są tylko trzy. Oj cienko niemieccy chłopcy przędą. Wypadałoby ruszyć d... Brak jest części zamiennych do czołgów, wysokie są koszty utrzymania, zbyt dlugi czas remontowania. Czołgi mają elementarne braki: noktowizja i automatyczne wyrzutnie granatów. Nadrobienie kosztowałoby fortunę: infrastruktura, stacje paliwowe, pomocnicze wozy transportowe.

Luftwaffe konkuruje z siłami lądowymi. Trzon, czyli myśliwce Eurofighter i Tornado oraz helikoptery transportowe CH-53, ledwie stoją na nogach, czyli skrzydłach. Na chodzie są tylko przez 4 miesiące w roku. Resztę czasu muszą poświęcać na remonty i przezbrojenie.

Nie lepiej jest z Kriegsmarine. Nie jest ona w stanie spełniać wyznaczonej jej misji. Okręt transportowy "EGV Berlin", jeden z trzech największych we flocie, ciągle jest w remoncie. Stocznia w Hamburgu jest opoóźniona 18 miesięcy w stosunku do zamówień Marynarki Wojennej. zlikwidowano 6 z 15 fregat. Łodzie podwodne okazały się być skandalem.

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w międzynarodowej wspólnocie wojskowych Niemcy znani są z tchórzostwa. Na misjach zagranicznych robią wszystko, by nie spadł włos z głowy pupilków. A te pupilki zostały ośmieszone w Afganistanie. Wyszło na to, że to same grubasy konsumujące hektolitry piwa i nie dające się wyrzucić na patrole poza granice baz.

Na to wszystko, krytyk d/s obronności ze strony Zielonych zadał pytanie: "Pani minister powinna zadać sobie pytanie, czym właściwie zajmowała się w czasie ostatniej kadencji...Jest całkowicie odpowiedzialna za obecne problemy".

Prezydent USA, D.Trump zachęcił kraje NATO-wskie do zwiększenia wydatków na obronę narodową do deklarowanego poziomu 2% Dochodu Narodowego. Jeśli nie, to USA wycofa się z paktu.

Wczoraj (16 II 2018 r.) ministra Leyenowa na ważnej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa odpowiedziała na zarzuty oskarżając Stany Zjednoczone, że zmniejszyły swój wkład na ONZ oraz pomoc zagraniczną. Pokazuje to poziom dyskusji na poziomie światowym. Pożal się Boże!  

Na szczęście, na Konferencji uznawanej za światowe forum dla międzynarodowej elity zajmującej się bezpieczeństwem, wśród 16 szefów państw, 15 premierów, 47 szefów MSZ i 30 ministrów kierujących obroną naodową, znalazł się polski premier M.Morawiecki. Po prostu oznajmił partnerom-dzieciaczkom, że "musimy mieć więcej czołgów ze stali, aniżeli think-tankow".

 

5 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. M. Morawiecki dobrze im powiedział

avatar użytkownika Maryla

2. Premier w Monachium:


Premier w Monachium: Większość krajów UE nie spełnia wymogu 2
proc. PKB wydanych na obronę. Musimy mieć więcej czołgów ze stali, a nie
think tanków. WIDEO

"Myślę, że przede wszystkim powinniśmy mieć bardziej tradycyjne
siły zbrojne, a jednocześnie bardziej współpracować ze sobą" -
podkreślał premier.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Niemiecka prasa komentuje

Niemiecka prasa komentuje raport o stanie Bundeswehry. Adwokat żołnierzy wystawia "złe świadectwo"

Dwa
światy - komentuje w środę niemiecka prasa wystąpienie pełnomocnika
Bundestagu ds. sił zbrojnych, który ostro skrytykował powszechne braki
sprzętowe i kadrowe w Bundeswerze i apelował do rządu o
przyspieszenie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Niemcy muszą zrobić zbiórkę

Niemcy muszą zrobić zbiórkę sprzętu wojskowego na szpicę NATO

Niemcy zdołają poprowadzić w przyszłym roku tzw. szpicę NATO, jeśli
zbiorą sprzęt, w tym wozy bojowe, z różnych jednostek Bundeswehry -
twierdzi dziennik "Bild", powołując się na tajny dokument niemieckiego
ministerstwa obrony.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Rosyjska armia rośnie w siłę!

Rosyjska armia rośnie w siłę! „Żołnierze wyposażeni w dobry sprzęt”

Stosunek Rosjan do armii radykalnie się poprawił w ciągu
ostatnich 12 lat, służba w armii jest obecnie postrzegana jako awans
społeczny, zwłaszcza w małych miastach. To efekt zmian w wojsku, kryzysu
gospodarczego i wydarzeń politycznych, jak aneksja Krymu.

O takich przemianach świadczy sondaż ośrodka Fundacja Opinii
Publicznej (FOM), opublikowany przez media w związku z obchodzonym w
piątek w Rosji Dniem Obrońcy Ojczyzny, świętem sił zbrojnych.

W połowie zeszłej dekady głośne były przypadki „fali” w rosyjskiej
armii, takie jak śmierć szeregowca Andrieja Syczewa zakatowanego przez
zwierzchników w jednostce wojskowej na Uralu. Wówczas w sondażu FOM 60
proc. Rosjan oceniało, że sytuacja w siłach zbrojnych jest zła. Dziś
oceny radykalnie się zmieniły: ponad połowa – 56 procent – uważa ją za
dobrą, a jedynie 7 procent – za złą.

Prestiż zawodu wojskowego jest dziś uznawany za wysoki: takie zdanie
ma 60 proc. ankietowanych, o średnim prestiżu mówi 17 proc., a o niskim –
13 proc. badanych. Jeszcze w 2010 roku proporcje były inne: prawie
trzykrotnie więcej Rosjan – 35 proc. – oceniało prestiż tego zawodu jako
niski, a jedynie 22 proc. jako wysoki i jedna trzecia (32 proc.) jako
średni.

Obecnie 58 proc. Rosjan popiera utrzymanie obowiązkowej służby
wojskowej, za służbą zawodową opowiada się 37 procent. Dziesięć lat temu
– w 2006 roku – sondaż niezależnego Centrum Lewady – pokazywał odwrotne
opinie: 62 proc. ankietowanych chciało armii zawodowej i tylko 32 proc.
opowiadało się za utrzymaniem powszechnego poboru.

Te przemiany – jak zauważają „Wiedomosti” – pokazują, że coraz więcej
Rosjan znów uważa armię za szkołę życia i drogę awansu społecznego.
Wzrost popularności służby wojskowej jest między innymi związany ze
stagnacją na prowincji, w małych miastach i na wsi. Dzisiaj ogółem 77
proc. Rosjan uważa armię za szkołę życia, ale wskaźniki te zmieniają
się, im dalej od Moskwy. W stolicy za szkołę życia uważa armię 67
procent, wśród mieszkańców wsi i małych miast – około 80 procent. W
Moskwie tylko 35 procent badanych wybrałoby dla dzieci i wnuków karierę
wojskowego. Na wsi jest to 59 procent. Ogółem w skali kraju – 53
procent, czyli ponad połowa.

Socjolog FOM Grigorij Kiertman uważa, że strach Rosjan przed armią i
chaosem w niej, który panował w latach 90. i dekadę później, już minął.
Przemoc w wojsku spadła, a poprawiły się warunki życia żołnierzy,
szczególnie kontraktowych. Zdaniem socjologa prestiż służby wojskowej
wzrósł też po operacjach na Krymie i w Syrii, które Rosjanie ocenili
jako udane i przeprowadzone z niewielkimi stratami. Na tę ocenę wpływają
też media – na ekranach telewizorów żołnierze są prezentowani jako
profesjonalni, pewni siebie i wyposażeni w dobry sprzęt.

Obchodzony 23 lutego Dzień Obrońcy Ojczyzny wprowadzono jako święto w
ZSRR w 1922 roku, wiążąc je z czwartą rocznicą utworzenia w 1918 roku
przez bolszewików Armii Czerwonej. Dziś, 100 lat po wydarzeniach 1918
roku do rosyjskiej rzeczywistości – jak oceniają „Wiedomosti” – wraca
obraz armii kreowany w radzieckich filmach – „niezwyciężonej i
legendarnej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl