Ksiadz-agenciak

avatar użytkownika Tymczasowy

Nadaktywnosc polityczna emerytowanego biskupa Tadeusza Pieronka sklania by wrocic do starego, odlozonego problemu lustracji duchownych. Nie jest tajemnica, ze czesc ksiezy nalezacy do roznych szczebli hierarchii koscielnej wspolpracowala z tajnymi sluzbami PRL. Nie przeszkadzalo im to, a moze nawet sklanialo, do aktywnosci po przelomie 1989 r. w zyciu publicznym kraju na takim poziomie, ze trzeba to uznac za aktywnosc polityczna. Jest to szczegolnie bolesne, gdy ksiaza uwazani  z definicji za autorytety moralne wypowiadaja sie na niekorzysc tych sil politycznych, ktore daza do gruntownych zmian oddalajacych panstwo i spoleczenstwo od systemu zbudowanego w PRL.

Sam Pieronek oparl sie dzialaniom SB na niego skierowanym, choc zostal TW "Feliks" z numerem rejestracyjnym 2718. W jednym z raportow sB-ek napisal, ze jest to czlowiek "o duzym tupecie graniczacym z pewna bezczelnoscia". Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w jednym z wywiadow stwierdzil, ze zna nazwiska 4 biskupow, ktorzy byli tajnymi wspolpracownikami SB. Takze generala jednego ze zgromadzen "o ktorym wszyscy wiedza". Czasem wyplywaly rozne nazwiska ksiezy-agentow, np. biskupa Jerzego Dabrowskiego (TW "Ignacy") czy ks. Michala Czajkowskiego (TW "Jankowski").jest tez troche innych, o ktorych juz zapomniano oraz tacy, ktorzych nigdy publicznie nie zdemaskowano. Do tych mniej znanych nalezy Donald Malinowski z Polskiego Narodowego Katolickiego Kosciola, ktory swa posluge kaplanska spelnial glownie w kanadyjskiej prowincji Manitobie.Malownicza to postac.

Donald Malinowski byl partyzantem armii Krajowej u "Ponurego" w Gorach Swietokrzyskich.Po wojnie walczyl w Wolnosci i Niezawislosci. Zlapany dostal wyrok smierci. W 1948 r. zbiegl z wiezienia we Wroclawiu i przedostal sie do Szwecji i stamtad, w 1951 r., do Kanady. Seminarium Duchowne odbyl w USA i powrocil do Kanady. W prowincji Manitoba prowadzil nie tylko dzialalnosc duchownego, ale takze dzialal spolecznie i jako polityk. Oto fragment  listy jego osiagniec i tytulow: posel do parlamentu prowincji Manitoba z ramienia NDP, czyli partii socjalistycznej, czlonek Organizacji Narodow Zjednoczonych, przedstawiciel paryskiego miesiecznika "Kultura",dyrektor i redaktor polskiego programu TV Polska Godzina Telewizyjna, czlonek honorowy Polskiego Komitetu Olimpijskiego, czlonek honorowy Zespolu Piesni i Tanca "Mazowsze", czlonek Zarzadu Galerii Artystycznej w Winnipegu. Dane te zaczerpnalem z ksiazki Eugeniusza Elerowskiego pt. "Karabin,ambona,parlament. W sluzbie dwoch narodow", KAW, Rzeszow 1994.

Zrodlowa ksiazka wymaga umiejetnego czytania. Zobaczmy co sie tam kryje. Najciekawsze sa fragmenty wspomnien Malinowskiego, ktore to zapisywal do 1953 r. Tak wiec urodzil sie w 1924 r. we Lwowie. W 1943 r. wraz z 17 innymi ludzmi przez dwa miesiace wedrowal, by zaciagnac sie do partyzantki w Gorach Swietokrzyskich. Juz na etapie wspomnien pojawiaja sie dziwne okreslenia niespotykane w literaturze przedmiotu. Otoz, przyszli partyzanci wedrowali od jednego do drugiego "punktu zbornego". Wspomnienia partyzanta sa bardzo ogolnikowe, brak jest uwiarygadniajacych szczegolow. A czesc z tych, ktore podaje, budzi zdziwienie. Przykladowo, sam oboz scharakteryzowal tak: "Rozlozony w plaskiej, rozleglej dolinie, otoczony byl lancuchem pagorkow, chroniacych ja przed najazdem".Jak sie okazalo, ten"nasz dom, nasza warownia' byla dla Niemcow nie do zdobycia. Moze dlatego, ze kazdy partyzant mial 6 granatow, nazywanych w niby zargonie 'burakami". A w dodatku, tych granatow bylo wiecej: "inne lezaly na pagorkach okalajacych oboz". Dziecinne to jakies...

Dziwny jest brak uwag na temat "Ponurego", legendarnego dowodcy znanego chocby z ksiazki "Pozdrowcie Gory Swietokrzyskie". Dziwne jest tez  uzywanie slowa "pojedynek" zamiast 'bitwa". W calej znanej mi literaturze partyzanckiej nie spotkalem takiego dziwolaga. Pyszne - Malinowski wraz z kolegami pojedynkowali sie z Niemcami. Jak muszkieterowie?

Okres powojenny i walka z rezimem zostala w pamietniku i ksiazce pominieta. Nawet zostal podany powod: "Dla D.Malinowskiego sa to zbyt bolesne rany, ktorych nie chce dalej i wiecej obnazac. Szanujac jego wole mimochodem tylko wspominamy o tym teraz, nie zaglebiajac sie w tragizm tamtych wydarzen i nie prowokujac go do dalszych, przykrych i bolesnych dla niego zwierzen". Wcale sie nie dziwie, gdyz w archiwach IPN zawarta jest inna prawda o Malinowskim.

Donald Malinowski, to wlasciwie Tadeusz Majewski. Nie wiadomo co robil w czasie okupacji. Po zakonczeniu wojny pracowal w sluzbie wieziennej i Podziemie wydalo na niego wyrok smierci. Nastepnie zajmowal sie rozbojem, czyli byl zwyklym bandyta. Ukrywal sie w Wielkopolsce i na Bialostoczczyznie pod przybranymi, dziwnymi nazwiskami: Dan Debno-Artwinski i Tappo-Zadworski. Imie "Donald" pasuje do tego klimatu.

W 1971 r. Malinowski przyjezdza do Polski jako czlonek delegacji rzadu kanadyjskiego.Tam juz na niego czekali. W raporcie po rozmowie w hotelu "Hutnik' w Stalowej woli agent SB napisal: "wyrazil zgode na udzielenie pomocy MSW na terenie Kanady". Agentem zajmowali sie pplk. Strus i kpt.Wilk.

Donald Malinowski byl wielokrotnie odznaczany. Zas w Polsce  odslonieto upamietniajace go epitafium w kosciele w Oborkach. Zszedl z tego padolu w 2003 r.

 

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

typowy kamuflaż bandyty i komunisty.

"Donald Malinowski, to wlasciwie Tadeusz Majewski. Nie wiadomo co robil w czasie okupacji. Po zakonczeniu wojny pracowal w sluzbie wieziennej i Podziemie wydalo na niego wyrok smierci. Nastepnie zajmowal sie rozbojem, czyli byl zwyklym bandyta. Ukrywal sie w Wielkopolsce i na Bialostoczczyznie pod przybranymi, dziwnymi nazwiskami: Dan Debno-Artwinski i Tappo-Zadworski. Imie "Donald" pasuje do tego klimatu.
Donald Malinowski byl wielokrotnie odznaczany. Zas w Polsce odslonieto upamietniajace go epitafium w kosciele w Oborkach. Zszedl z tego padolu w 2003 r."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl