Podsumowanie dwóch lat dobrej zmiany
Po nieco ponad dwóch latach PiS obronił możliwość sprawowania władzy w Polsce, choć bardzo dużym kosztem. Sojusz Gowina i Dudy spowodował, że PiS nie mając odpowiedniej większości parlamentarnej nie może samodzielnie sprawować władzy, musi cały czas lawirować. Prawdę powiedziawszy to cud, że tak długo mu się to udawało.
Oczywiście na razie nie ma żadnych wyraźnych informacji o tego przyczynach tych bolesnych dla nas zmian ale niewątpliwie dyktatorskie zapędy Dudy i ambicje Gowina zmusiły kierownictwo PiS`u do rozważenia, czy ważniejsze jest utrwalenie korzystnych mimo wszystko zmian nie tylko w oświacie i sądownictwie ale i w wielu innych dziedzinach czy lepiej doprowadzić do rozpadu obecnej koalicji i rozpisać nowe wybory. Nie ma jeszcze uchwalonego budżetu, więc Gowin jest jeszcze potrzebny.
Ujawnienie kulisów ostatnich decyzji personalnych zapewne zmusiło by PiS do zajęcia nieustępliwego stanowiska, a to zapewne doprowadziłoby do upadku tego rządu, co było by jeszcze gorsze niż obecna rekonstrukcja.
Myślę, że najważniejsze dla PiS`u i całego środowiska jest przygotowanie wyborów samorządowych. Trzeba wprowadzić nowych ludzi do struktur państwowych, nauczyć ich sprawowania władzy i zobaczyć kto do czego się nadaje i oczywiście zmniejszyć dostęp Antypisu do pieniędzy samorządowych.
Pamiętajmy o tym, że Duda w lipcu tego roku chciał doprowadzić do konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu i wtedy Gowin się na to nie zgodził, ale to wcale nie oznacza, że rząd PiS nagle został przez nich zaakceptowany. Duda chce mieć wpływ na rząd podobny do tego jaki miał swego czasu Wałęsa, czyli wpływ na resorty siłowe i MSZ, Gowin zaś na cała resztę. Dla tego została wymuszona na Kaczyńskim rekonstrukcja rządu.
Od tego czasu co prawda Konstytucja inaczej widzi pozycje Prezydenta, ale chyba znajomość Konstytucji nie jest mocną stroną Dudy.
Na szczęście te najważniejsze ministerstwa, czyli MON i Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostały w dyspozycji PiS. Pamiętajmy o tym, że celem wymuszenia zmiany ministrów nie było wcale usunięcie, czy to Waszczykowskiego, czy Macierewicza z ich stanowisk a obsadzenie tych stanowisk ludźmi nie związanymi z PiS`em. O Szczerskim wiadomo, bo się on sam o stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych przymawiał. Mówił bowiem kilka dni temu, że jego kandydatura na to stanowisko wciąż „leży na stole” i czeka na pozytywne rozpatrzenie. No cóż, została na tym stole chyba na dłużej.
Błaszczak nadaje się na szefa resortu siłowego, bo szefem MSW był całkiem niezłym, więc pewnie i szefem MON też będzie niezłym. Jeżeli zostawi na stanowiskach „harcerzy” Macierewicza , to proces zmian armii będzie kontynuowany. Kto był przez Dudę i Gowina widziany na stanowisku Ministra Obrony Narodowej, tego nie wiem ale jestem pewien, że nie był to Błaszczak. Jeżeli Ucho Prezesa dobrze oddaje poglądy Antypisu na nasze środowisko, to zapewne muszą oni dość do wniosku, że Kaczyński praktycznie sam objął to stanowisko z czego można wnosić, że katastrofa smoleńska zostanie jednak, przynajmniej od strony technicznej, wyjaśniona. Myślę bowiem, że pojawienie się Dudy na imprezie, na której szydzono ze Smoleńska nie było przypadkowe. Było to pokazanie, że Katastrofa Smoleńska jest dla niego już faktem historycznym a nie politycznym.
To samo dotyczy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jacek Czaputowicz nie jest osobą znaną powszechnie, ale jest znany w środowiskach związanych z NZS i pierwszą Solidarnością, przynajmniej w Warszawie. Nie wątpliwie jest tzw. „państwowcem”, widzi potrzebę silnego państwa. Tak więc nie jest to, przynajmniej na pierwszy rzut oka zła kandydatura.
Wniosek jest taki, że cel Dudy nie został osiągnięty. Bałaganu narobił, ale nic nie zyskał. Spotkał się co prawda z Klubem Parlamentarnym PiS, ale pod nieobecność Kaczyńskiego, Błaszczaka i Brudzińskiego, czyli było to spotkanie towarzyskie a nie pokazanie, że Duda jest współprzywódcą obozu.
Podsumowanie jest tego takie, że dużym kosztem ale jednak udało się PiS`owi przeforsować ustawy reformujące sądy bez konieczności utraty wpływu na inne dziedziny polityki państwowej. Tak więc dobra zmiana nastąpiła. Daliśmy radę! Katastrofa Smoleńska chyba jednak będzie wyjaśniona i trzy duże reformy (sądownictwo, oświata i reforma opieki socjalnej zwana 500+) zostały już dokonane a być może uda się jeszcze wprowadzić sensowną politykę mieszkaniową.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. @UPARTY
"Sojusz Gowina i Dudy spowodował, że PiS nie mając odpowiedniej
większości parlamentarnej nie może samodzielnie sprawować władzy, musi
cały czas lawirować. Prawdę powiedziawszy to cud, że tak długo mu się to
udawało."
widzę to podobnie. Lipcowy bryk pałacowy o mało nie doprowadził do wywrócenia rządu Zjednoczonej Prawicy.
Dużo trudu i pracy musiał włozyć klub PiS w wyprostowanie spraw, które były zapisane w kampanii wyborczej Dudy.
Udało się ominąć tę najważniejsza rafę, utrzymać i rozszerzyć pomoc socjalną z kasy, którą Morawiecki wydarł złodziejom, teraz państwo musi zarobić na ten socjal, bo złodzieje w wiekszości złapani, reszta będzie sie bała, więcej "dodatkowych piniędzy" nie będzie. Przed nami wybory samorządowe, a za rok kolejne wybory do sejmu.
Trzeba patrzeć na ręce i trzymać kciuki, a w kolejnych wyborach PiS poradzi sobie bez Porozumienia Gowina. Ziobro widać uczy sie na błedach, nie bryluje w mediach, tylko cięzko pracuje ze swoim zespołem. Jak przed wyborami ruszy szerzej Cela+, to bedziemy mogli spokojniej patrzeć w przyszłość Polski.
Odzyskujemy Polskę od Michnika krok po kroku, ale skutecznie.
Damy radę! :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @UPARTY
Błaszczak nadaje się na szefa resortu siłowego, bo szefem MSW był
całkiem niezłym, więc pewnie i szefem MON też będzie niezłym. Jeżeli
zostawi na stanowiskach „harcerzy” Macierewicza , to proces zmian armii
będzie kontynuowany. Kto był przez Dudę i Gowina widziany na stanowisku
Ministra Obrony Narodowej, tego nie wiem ale jestem pewien, że nie był
to Błaszczak.
Dzisiaj kolejna miesięcznica. A u boku JK jest jak zwykle, Beata Szydło. U Dudy ktos tam połozył zamówiony bukiet i połozył w pustej sali kaplicy, której Duda nie używa
--------------------
Pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej
Minister Krzysztof Szczerski złożył w imieniu Prezydenta RP kwiaty w
kaplicy Pałacu Prezydenckiego pod tablicą upamiętniającą Parę
Prezydencką: śp. Lecha i Marię Kaczyńskich, Ryszarda Kaczorowskiego oraz
pracowników KPRP, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 r
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Kaczyński: Ufajcie, że
Chwała tym, którzy stali tutaj z krzyżem, chwała Antoniemu
Macierewiczowi. Nasza droga, o której już powiedziałem „droga naprawy”
czasem ze względu na okoliczności jest kręta. Proszę was o zaufanie.
Ufajcie, że idziemy w tym samym kierunku, że dojdziemy do celu, że
będziemy mieć nową, prawdziwe niepodległą Polską – powiedział dziś pod
Pałacem Prezydenckim Jarosław Kaczyński podczas obchodów 93.
miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński nie pojawił się na zaprzysiężeniu nowego rządu.
Jarosław Kaczyński jest politykiem lojalnym. Obserwuję prezesa PiS od
kilkunastu lat i widzę, że jest bardzo lojalny wobec bliskich mu osób –
powiedział dziennikarz śledczy, pisarz i publicysta Witold Gadowski,
Do tej pory, ktoś kto był bardzo atakowany przez opozycję
był wzmacniany i chroniony. Sytuacja z Antonim Macierewiczem to coś
zupełnie odmiennego. Lepiej, żeby to nie poszło dalej –
ostrzegał publicysta.
– Chwała ludziom niezłomnym. To są Ci ludzie, którzy uczestniczyli w miesięcznicach smoleńskich. Reakcja tłumu była bardzo znacząca, kiedy prezes Jarosław Kaczyński wymienił nazwisko Antoniego Macierewicza – powiedział publicysta Marek Król, który także wystąpił w programie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Wiele pieczeni na jednym ogniu
https://wpolityce.pl/polityka/376058-wiele-pieczeni-na-jednym-ogniu
W polityce gesty mają większe znaczenie od słów. Dlatego nieobecność prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego, w Pałacu Prezydenckim podczas uroczystości wręczenia nominacji ministerialnych, w ramach długo oczekiwanej rekonstrukcji rządu, jest wydarzeniem wymownym.
Wbrew różnego rodzaju zapowiedziom zmiany w składzie rady ministrów okazały się bardzo głębokie, a nawet rewolucyjne, m.in. w ich konsekwencji stanowisko szefa obrony stracił, polityk jeszcze do niedawna wydawało się nie do ruszenia, Antoni Macierewicz.
Nieobecny ma głos…
Absencja lidera obozu Zjednoczonej Prawicy podczas spotkania u prezydenta świadczy o tym, iż najprawdopodobniej nie chciał on dokonanych przetasowań, a konkretnie rzecz ujmując – dymisji Macierewicza – autoryzować, pytanie dotyczy tylko jednej kwestii: czy jego zachowanie było wizerunkową demonstracją adresowaną do elektoratu PiS czy też Kaczyński faktycznie dystansuje się od „utrącenia” Macierewicza?
Wielu komentatorów wydarzeń politycznych oraz analityków sceny politycznej w Polsce uważa, iż rekonstrukcja dokonana w rządze jest sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy, gdyż pozbył się niewygodnego dla siebie rywala, który utrudniał mu wypełnianie funkcji zwierzchnika sił zbrojnych, a przede wszystkim wzmocnił swoją pozycję.
Dla mnie taka diagnoza nie jest oczywista.
Trzech króli
Zmiany w rządzie są zwycięstwem trzech polityków: po pierwsze, Jarosława Kaczyńskiego, który osiągnął prawie wszystko co chciał, jego pozycja jeszcze bardziej wzrosła a nie osłabła; po drugie, Jarosława Gowina – lider „Porozumienia”, jednego z ważnych członów Zjednoczonej Pawicy, wyraźnie się wzmocnił, zaś jego środowisko wyszło chyba w ramach formacji PiS na drugie miejsce, zdobywając nowe polityczne przyczółki (resort przedsiębiorczości i inwestycji, ministerstwo zdrowia).
Trzecim wygranym jest premier Mateusz Morawiecki, który otrzymał sporą swobodę działania i może mówić, że w dużej mierze stworzył rząd autorski.
Poddał figurę, zyskał inicjatywę
A kto w takim razie stracił? Bezpośrednim przegranym jest Antoni Macierewicz, gdyż został nie tylko pozbawiony stanowiska w rządzie, ale chyba również redukcji uległa jego polityczna pozycja. Nie ma z czego się cieszyć również Zbigniew Ziobro, bo niczego nie zyskał, a polityczne znaczenie ministra sprawiedliwości spadło na rzecz Gowina. To ten ostatni jest dziś ważniejszym partnerem dla Kaczyńskiego i Morawieckiego.
Prezydent Duda zyskał chwilowo, na krótką metę, jednak w grze obliczonej na dłuższy horyzont stracił.
Zrozumiemy to, kiedy przeanalizujemy reakcje ośrodków opiniotwórczych związanych z tzw. „twardym” elektoratem PiS: Tomasz Sakiewicz oświadczył iż więcej nie zagłosuje na obecnego prezydenta; Katarzyna Gójska napisała, iż Andrzej Duda stoi tam, gdzie stało ZOMO.
Polityka to umiejętność zarządzania ludźmi i procesami. W polityce należy antycypować następstwa poszczególnych kroków. Tak jak w szachach, trzeba myśleć kilka ruchów do przodu.
Kaczyński jest zbyt szczwanym lisem, aby nie przewidział konsekwencji wynikających z rekonstrukcji: dał prezydentowi Dudzie chwilę radości, złudne wrażenie kontrolowania sytuacji, jednak w rzeczywistości pozbawił go ważnych atutów.
Sięgając po język szachowy można opisać sytuację w następujący sposób: lider PiS poświęcił figurę, ale zyskał inicjatywę (strategiczną).
Co najwyżej mniejsze zło
Rekonstrukcja została wizerunkowo zaaranżowana tak, iż cała odpowiedzialność za jej rozstrzygnięcia spada na Andrzeja Dudę. Kaczyński nie przychodząc na uroczystość wręczenia nominacji ministerialnych do Pałacu Prezydenckiego umył ręce, wysyłając elektoratowi prawicowemu czytelny sygnał: to nie ja, to on. Dla wyborców PiS to prezydent będzie postrzegany jako autor przeprowadzonych zmian, zwłaszcza zdymisjonowania Macierewicza, a to stwarza poważny kłopot, gdyż w oczach naturalnego elektoratu PiS może już nie być naturalnym kandydatem do zaszczytnej funkcji pierwszej osoby w państwie.
Może być co najwyżej „mniejszym złem”, w konfrontacji z kandydatem obozu centrowo-lewicowego, ale już nie kandydatem niekontrowersyjnym. Zmiana percepcji jest ważna. Jego los będzie więc zależał od łaski Kaczyńskiego.
To daje Jarosławowi Kaczyńskiemu przewagę i atuty, rozszerza przestrzeń prowadzenia ewentualnej gry politycznej i stwarza nowe możliwości manewru.
Myślenie o sukcesji
Lider PiS mógł oddać wiele pól. W roku 2015 zrezygnował z ubiegania się o urząd prezydenta, wskazując wówczas na młodego eurodeputowanego, Andrzeja Dudę. Następnie zrzekł się kandydowania na funkcję premiera, choć jego formacja zdobyła w parlamencie bezwzględną większość – zrozumiał, iż odgrywanie pierwszoplanowych ról, to nie jest jego najlepsza strona, stąd wolał „pociągać z sznurki z ukrycia”, zaś na pierwszy front wypuścił Dudę i Szydło.
Ale jest jedna pozycja, której Kaczyński nie odda nigdy, a co najwyżej wskaże następcę. To status przywódcy PiS oraz całego obozu Zjednoczonej Prawicy. Kaczyńskiemu chodzi i zawsze chodziło o władzę realną, a nie o „żyrandol” czy „nożyczki” do przecinania wstęg.
Gra toczy się nie tylko o bieżące kontrolowanie wydarzeń i procesów politycznych, ale również o sukcesję. Kaczyński nie chce, aby dominującym ośrodkiem politycznym był w przyszłości Pałac Prezydencki i nie widzi Andrzeja Dudy w roli swojego następcy.
Polityczny majstersztyk
Przeprowadzając rekonstrukcję rządu w takiej formule oraz w takim kształcie lider PiS „upiekł kilka pieczeni na jednym ogniu”. Pozbył się z rządu, a także osłabił w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy silnego i w miarę suwerennego polityka, mowa oczywiście o Antonim Macierewiczu. Osłabił drugiego niewygodnego gracza, Zbigniewa Ziobro. Skompletował wszystkie resorty siłowe, które zajmują teraz oddani ludzie Kaczyńskiego: służby specjalne – Mariusz Kamiński; sprawy wewnętrzne – Joachim Brudziński; obrona – Mariusz Błaszczak.
Ta ostatnia zdobycz jest niezwykle istotna, gdyż lojalność Macierewicza nie była oczywista.
Dzięki rekonstrukcji Kaczyński zredukował też wpływy ojca Rydzyka, a także uwolnił PiS od narracji smoleńskiej, która pozbawiała partię zdolności do dynamicznego rozszerzenia populacji wyborczej.
Największą zdobyczą jest jednak pozbawienie możliwości ofensywnych prezydenta Andrzeja Dudy w stosunku do „żelaznego” elektoratu PiS. Wiarygodność Dudy wobec naturalnych wyborców partii została poważnie zakwestionowana.
Co teraz?
Kaczyński nie gra już o nic dla siebie w sensie indywidualnym. Jeżeli natomiast zabiega o wzmacnianie pozycji politycznej, to tylko z jednego powodu: aby mieć wpływ na dalszy rozwój i kontrolowanie sytuacji.
Aby dokonać głębokiej zmiany i naprawić Polskę po 28 latach rządów – w większości – postkomunistycznych elit, nie wystarczy jedna kadencja sprawowania władzy; potrzebne są dwa, a może nawet trzy takie czteroletnie etapy.
Postkomunizm został mocno „wryty” nie tylko w struktury, w porządek instytucjonalny, ale przede wszystkim w kulturę. Wytworzono konsumpcyjny, antyobywatelski sposób myślenia i narzucono go społeczeństwu. Żeby to wszystko zmienić potrzebne są lata i przeobrażenia pokoleniowe.
Kaczyńskiemu chodzi o zmianę głęboką. O radykalne zmodyfikowanie status quo oraz odblokowanie kanałów awansu dla społeczeństwa, także o wymianę elit.
Patrząc z tej perspektywy sprawą kluczową wydaje się zmiana konstytucji, a żeby to osiągnąć trzeba bezapelacyjnie wygrać następne wybory parlamentarne, z przewagą jaka jeszcze nigdy w Polsce nie była notowana. Rekonstrukcja zwiększa szanse PiS na osiągnięcie tego celu, albowiem najprawdopodobniej notowania formacji pójdą w górę.
autor: Roman Mańka
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Elżbieta Królikowska-Avis
(..)
https://wpolityce.pl/polityka/376366-rekonstrukcja-rzadu-a-polityka-zagr...
Są tacy, którzy twierdzą, że przyczyną rekonstrukcji była zmiana wizerunku rządu, na młodszy, „bardziej sexy”, co zważywszy na metryki niektórych nowych ministrów, nie wydaje się sensownym wyjaśnieniem. Inni komentatorzy, jak prof. Mieczysław Ryba, sugerują, że oto powstał rząd fachowców. No to skąd dobry minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak w butach ministra obrony - będzie bardziej kompetentny od Antoniego Macierewicza? Przez dłuższy czas z pewnością nie. Itd., itp. Wiele się mówiło o jeszcze innej przyczynie reshufflingu, próbach „odbicia” przez ośrodek prezydencki ministerstw spraw zagranicznych i obrony narodowej. Przez wiele tygodni w przestrzeni medialnej krążyło nawet nazwisko ministra Krzysztofa Szczerskiego jako prawdopodobnego następcy Witolda Waszczykowskiego. Całe szczęście, że prezydencki minister zdał sobie sprawę z wymogów tego stanowiska, i że powinien być to ktoś z resortu: wiedza i szlif dyplomatyczny, kontakty, doświadczenie, ciężka, wymagająca ciągłych wyjazdów „praca komiwojażera”. Jednak przygotowania do desantu trwały. A prezydencki doradca prof. Andrzej Zybertowicz, dwoił się i troił, serwując efektowne pomysły, z MBN, Maszyną Bezpieczeństwa Narracyjnego na czele.
„Największym wyzwaniem Polski w rozpoczynającym się roku jest zbudować MBN – mówił w PAP, TVP Info, etc, etc. Maszyna Bezpieczeństwa Narracyjnego, wcale efektowana nazwa, wykładowcy uniwersyteccy lubią takie zabawy, ale co to właściwie znaczy? I czy naprawdę przełomem będzie powołanie jednego zintegrowanego „hubu” w naszej narracji zagranicznej, rodzaju „czapy” nad Kancelarią Prezydenta, Kancelarią Premiera i MSZ? Czy nie jest to niepotrzebne mnożenie biurokratycznych bytów, zwłaszcza, że ta wspólna narracja trzech ośrodków, w ramach Dobrej Zmiany, istnieje już od dwóch lat, i jest już dawno przez różne instytucje realizowana? A może chodziło, i teraz wydaje się to prawdopodobne, o przejęcie tej narracji i utworzenie „hubu” przez ośrodek prezydencki, podczas gdy realizacją miałyby się zająć URM i MSZ? „Przełom ws. polskiej narracji za granicą, to główne wyzwanie na następny rok” – powtarza prof. Zybertowicz. I to jest twierdzenie bałamutne, bo od dawna znamy i aksjologię i kierunek rozwoju polityki zagranicznej Dobrej Zmiany, a MSZ realizuje ją od ponad dwóch lat. Problemem jest – jak to robić?
Przede wszystkim, muszą to robić wszyscy, Pałac, URM, MSZ, PAP, Reduta Dobrego Imienia, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, etc, etc. Swoimi kanałami, kooperując w dobrej wierze, zintegrowani jednym celem, interesem Polski, bo brak tego elementu „w dobrej wierze”, będzie wywoływał kolejne konflikty. A teraz, jak robi to Ministerstwo Spraw Zagranicznych? Poprzez swoje placówki dyplomatyczne, ambasady i instytuty kultury, oraz dwa ogólnie dostępne portale informacyjne, polskojęzyczny Biuletyn Informacyjny MSZ, śledzący każdy krok resortu, każdą podróż czy spotkanie ministra i wiceministrów, dający insight tego, co dzieje się w MSZ. I drugi, anglojęzyczny, Poland.pl, promujący Polskę i tłumaczący, co się u nas dzieje dziś, i co się działo w 1410 czy 1920 roku. MSZ realizuje także dodatkowe projekty jak The Polish-British Belvedere Forum, największe zamierzenie bilateralne między naszymi krajami od 1945 roku, którego celem jest zbliżenie społeczeństw poniżej kontaktów międzyrządowych, a więc na poziomie mediów, organizacji pozarządowych, think tanków, środowisk akademickich i polonijnych. Pierwsza, bardzo udana edycja na najwyższym politycznym szczeblu, miała miejsce w marcu 2017 roku, druga, w Londynie, odbędzie się w lutym tego roku. Jest Radio dla Zagranicy, i – na to jeszcze czekamy – kanał telewizyjny Poland Today, który by także, dzień po dniu, suflował światu, co dzieje się w naszym kraju, i dlaczego? Istnieje Polska Agencja Informacyjna, i jej redakcja zagraniczna, przy pomocy której każdego dnia wypływają w świat newsy, oświadczenia, komentarze, które także służą promocji Polski. A im więcej kanałów, informujących zagranicę, co się u nas dzieje, tym lepiej. Oczywiście, pod warunkiem, że będzie to ten sam zsynchronizowany przekaz medialny. Pomysł hubu nad tymi wszystkimi ośrodkami informacyjnymi, to przejaw braku wiedzy, co się w tym segmencie narracyjnym dzieje, oraz wielkie głupstwo.
Jak bardzo ten „departament informacji i promocji Polski” jest rozpędzony, niech świadczy tylko jeden przykład: portal informacyjny MSZ Poland.pl, który od prawie dwóch lat prowadzę. Co tydzień, w świat, do 1500 adresatów, spływa kolejny serwis. Oczywiście, do wszystkich ambasad i instytutów kultury, ale i do najbardziej opiniotwórczych mediów na naszym globie – od The Washington Post, CNN i Fox News, poprzez Timesa, BBC, Le Monde, Die Welt, El Pais, aż do The Times of India i chińskiej agencji informacyjnej Xinhua. Wszystkie najważniejsze światowe media, think tanki, organizacje pozarządowe i polonijne nasz serwis, po angielsku, otrzymują, pozostaje problem, co z tą wiedzą robią, ale na to nie mamy już wpływu. Założę się, że prof. Zybertowicz o Poland.pl nie wie, a szkoda, bo nie musielibyśmy czytać o żadnych MBN czy „narracyjnych hubach”. Zachęcam także moich Kolegów – dziennikarzy do korzystania ze żrodeł MSZ-owskich z pierwszej ręki, bo rozpacz ogarnia, kiedy czyta się na temat informacji zagranicznej MSZ, PAP, Reduty steki bzdur, które świadczą o jednym – jakże często moi Szanowni Koledzy wolą smaczne korytarzowe plotki od informacji z pierwszej ręki, które przecież można uzyskać jednym kliknięciem.(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl