Niezwykłe zdolności Mateusza Morawieckiego

avatar użytkownika elig

   Wczoraj [12.12.2017]  Jarosław Kaczyński oświadczył, że:

  "To było znakomite, konkretne wystąpienie, jakiego dawno nie słyszeliśmy w Sejmie" - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując sejmowe expose premiera Mateusza Morawieckiego. Dodał, że nowy premier to "pewnie najzdolniejszy człowiek, jaki się pojawił w polskiej polityce po 1989 r.". "Beata Szydło - była odważnym, zdeterminowanym, skutecznym i twardym premierem" - podkreślił prezes PiS." {TUTAJ(link is external)}.

  Od dawna wiadomo, że prezes Kaczyński popiera Morawieckiego.  Na czym jednak polegają niezwykłe zdolności nowego premiera?  Niewątpliwie zna się on świetnie na finansach i umie nimi zarządzać, o czym świadczy zmniejszenie deficytu budżetowego Polski oraz uszczelnienie systemu podatkowego.  Potrafi tez rozgrywać na swą korzyść sprawy personalne, o czym świadczy los ministrów Jackiewicza i Szałamachy, a ostatnio pani premier Beaty Szydło [Józef Orzeł opisał barwnie konflikt miedzy Szydło a Morawieckim {TUTAJ(link is external)}].  Ma dobre układy w części międzynarodowej finansjery i umie ściągać do Polski inwestorów.

  Zachwyt, jaki wzbudza w Kaczyńskim Morawiecki, skłonił Grzegorza Sroczyńskiego z "GW" {TUTAJ(link is external)} oraz Matkę Kurkę [ Piotra Wielguckiego] {TUTAJ(link is external)} do sformułowania dość ryzykownej hipotezy.  Uważają oni, ze Jarosław Kaczyński myśli już o emeryturze i upatrzył sobie Morawieckiego na następcę [oczywiście - o ile się sprawdzi].  Z tezą tą polemizuje w dzisiejszej notce Krzysztof Pasierbiewicz {TUTAJ}.  Stwierdził on:

  "Nasuwa się tedy pytanie, jaki powinien być ten ewentualny następca Kaczyńskiego? Odpowiadam. Przede wszystkim musiałby być dobrym zarządcą, czyli jak się dzisiaj mówi sprawnym menadżerem, - i pan Mateusz Morawiecki zdaje się spełniać ten warunek.
Ale umiejętności menadżerskie to jeszcze nie wszystko, bo równie ważnym, jeśli nie ważniejszym jest by ewentualny następca Kaczyńskiego miał instynktowne wyczucie polityczne, a także charyzmę i trudną do zdefiniowania magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływa na innych, poprawia im samopoczucie, a co najważniejsze budzi zaufanie i porywa ludzi. A jeszcze do tego ewentualny następca Kaczyńskiego musiałby mieć także polot, wrodzony instynkt aktorski, odrobinę malarskiej fantazji i charyzmę niekolidującą z drakońską stanowczością. Ale to jeszcze nie wszystko. Godny zaufania premier musiałby się jeszcze umieć bawić tym, co robi.

  I tu mam problem, bo wczoraj w czasie expose Mateusza Morawieckiego zdarzyło mi się dwa razy przysnąć. Dlaczego? Bo w tym wystąpieniu zabrakło tych wszystkich cech, które wymieniłem w powyższym akapicie. Bo to nie było expose, lecz rodzaj korporacyjnej prezentacji, (...)
  Mateusz Morawiecki jest sprawnym menadżerem na szczeblu korporacyjnym, zaś Beata Szydło jest świetnym zarządcą, ale na poziomie powiatu i gminy, o czym zresztą wielokroć pisałem, za co mi się strasznie obrywało od pisowców, a niektórzy się na mnie śmiertelnie obrazili. Natomiast Beata Szydło ma charyzmę i ciepło, czyli to, czego brak Morawieckiemu. Słowem Kaczyński postawił na tandem Szydło – Morawiecki, przy czym zadaniem korporacyjnie myślącego Morawieckiego ma być poprawa wizerunku Polski na forum zagranicznym, zaś Beata Szydło ma wzbudzać zaufanie i zjednywać ludzi Polski B i C, co jest niezbędne do wygrania przez PiS wyborów 2019.".  

  Jestem skłonna się zgodzić z Pasierbiewiczem, że za wcześnie jeszcze o mówieniu o następcy Kaczyńskiego [chyba, że o czymś nie wiem].  Pasierbiewicz pomija jednak działania samego Morawieckiego.  W sposób dość bezwzględny dąży on do władzy.  Z jego wypowiedzi wynika też implicite, iż uważa się za zbawcę Polski in spe.  W sprzyjających okolicznościach bez zmrużenia oka "wygryzie" Kaczynskiego [albo Dudę].  Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby za parę lat został kimś w rodzaju "dyktatora Polski".  Karpie wpuściły szczupaka do stawu.

  Na zakończenie - ciekawostka.  Ojciec Mateusza, Kornel Morawiecki zaprzeczył pogłoskom o żydowskich korzeniach syna {TUTAJ(link is external)}.  Owe żydowskie ciotki były "przyszywanymi ciotkami", czyli tylko przyjaciółkami rodziny.

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

Pani farmazony robia sie coraz nudniejsze.
A co gadaja na targu?
Ale ałtorytety ma Pani! Pogratulować!
Eska zniknęła jakoś z sieci, tak nadawała, codziennie!
A ja tradycyjnie - psy szczekają, karawana ma 50% poparcia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. @ Elig

Ja patrząc na Morawickiego raczej używałem określenia "lis w kurniku" . Gdy usłyszałem o pomyśle włączenia Morawieckiego do rządu, to miałem tylko jedna wątpliwość, czy zanim zostanie prezydentem będzie chciał być premierem, czy nie. Smutna prawda jest taka, że większość polityków w rozgrywkach personalnych to amatorzy w porównaniu z ludźmi ze sfer finansowych. Tam są prawdziwe pieniądze i wielka władza poza jakąkolwiek kontrolą. Tam też są, siłą rzeczy, najlepsi "rozgrywający".
Tak więc rozumiem J.Kaczyńskiego, że z radością powitał w polityce MM, bo to może pomóc w awansie nasze sfery politycznej do wyższej ligi.
Co PBS to ja zupełnie nie zgadzam się z opiniami o jej słabościach intelektualnych, czy innych.
Moim zdaniem do wszystkiego trzeba mieć talent, a ona do polityki ma i jest to o wiele ważniejsze od umiejętności wyuczonych.
Mam znajomą, która świetnie gotuje i chętnie zaprasza gości, w tym mnie, za co jej wielkie dzięki. Ona jest przekonana, że za każdym razem w zasadzie podaje to samo jedzenie i nadziwić się nie może, stołownicy widzą różnicę. Kiedyś zaprosiła gości i ponieważ coś jej wypadło i nie miała czasu przygotować bardziej wykwintnego dania, postanowiła upiec karkówkę, bo to najprościej i najszybciej. Jednak w trakcie pieczenia zadzwoniła jakaś koleżanka i tak się Pani Domu zagadała, że mięso się jej przypaliło. Cała tą historię znamy, bo wszyscy goście tak zachwycali się wspaniale przypieczoną skórka na mięsie, że aż Pani Domu postanowiła powiedzieć jak to było, pewnie dla tego byśmy nie chcieli aby kiedykolwiek to danie powtórzyła.
Ponieważ ma ona talent kulinarny, to jak się jej mięso przypaliło, to w ten sposób, że wyszło wyjątkowo świetne. I podobnie jest z Beatą Szydło w sferze politycznej. Nawet to co jej nie wychodzi, to świetnie smakuje.
W Ewangelii nazywa się to "darem" a posiadanie "daru", czyli szczególna łaska Najwyższego, jest jak uczy Pismo Święte zagrożeniem śmiertelnym, vide: Kain i Abel.
Kaczyński widząc co się dzieje tak przeciągał "rekonstrukcję rządu" by lud pisowski miał czas na zorientowanie się w tym co się dzieje i wzięcie PBS w obronę. Stąd ta telenowela. Jak się okazało, że lud pisowski złożył publicznie "usilną prośbę" o PBS, to mamy "rekonstrukcję" taką jak widać.
Oczywiście jak choćby tylko na chwilę zapomnimy o PBS, to zostanie ona z rządu usunięta przez rozmaitych Kainów, ale mam nadzieję, że nie zapomnimy.
Tak więc gdy doszło do konfrontacji między świetnie wykształconymi mędrcami a utalentowanymi artystami, wygrali artyści, bo PBS okazał się być osobą nieusuwalną z rządu.
Co do zaś zarzutów wobec Szydło o niemożność pokonania konfliktów międzyresortowych, to zarzut też jest chybiony, bo źródłem tych konfliktów był Morawiecki. Chciał on by cała władza nad gospodarką była skupiona w Ministerstwie Rozwoju a jest to najgorzej funkcjonujące obecnie Ministerstwo ( poza tym, którym zarządza Gowin). Nie ma się więc co dziwić, że ludzie nastawieni na dobro wspólne chcieli być jak najdalej od Morawieckiego.
Natomiast jak Morawiecki mówi o konieczności rozwoju małej i średnie przedsiębiorczości, to w zasadzie ogrania pusty śmiech. Jak był on prezesem WBK był to bank najmniej przyjazny tej przedsiębiorczości. Owszem, marketingowo był sprawny. Nawet mnie namówili do konta w tym banku. Niby wszystko było fajnie, bo jak miałem sprawę do Banku to dzwoniłem i urzędnik przychodził do mnie a nie musiałem tracić czasu. Nie mniej po dwóch latach współpracy zamknąłem konto w tym banku, bo było drogo i w sumie kłopotliwie. Nie zmieniło mojej oceny nawet to, że urzędnicy byli bardzo sympatyczni. W sumie współpraca się nie układała.
I teraz ciekawostka. Spotkałem później, towarzysko, byłego wiceprezesa tego Banku i powiedziałem mu, że kiedyś w jego banku miałem rachunek ale z niego zrezygnowałem, bo ogólnie było kiepsko. Na co on mi odpowiedział, że dobrze zrobiłem, bo polityka banku miała właśnie do tego doprowadzić, bo mały i średni biznes jest bardzo kłopotliwym klientem więc bank chce sobie to jakoś zrekompensować!
Czy dla urzędów ten biznes będzie bardziej strawny, śmiem wątpić.

Prawdopodobnie chodzi o to, że właśnie na pograniczu małego i średniego biznesu jest optimum bilansu obowiązków i dochodów. Oczywiście Morawiecki zarabiał więcej niż przedstawiciele tej grupy klientów ale Morawiecki był jeden a tych klientów z grupy małych i średnich przedsiębiorstw jest stosunkowo dużo i mimo mniejszych zarobków poziom życia mają podobny. Po przekroczeniu pewnego pułapu zarobki nie wpływają już na poziom życia. Oczywiście można jeździć po ulicach jakimś wypasionym sportowym samochodem, ale tak na prawdę jest to bez sensu, bo są one niewygodne, mają słabą widoczność a parkowanie nimi to mordęga, bo po to by miały dobre warunki trakcyjne, to przednie koła nie mogą się za bardzo skręcać. Czyli w sumie bez sensu, bo prędkości tych samochodów nie ma jak w normalnym ruchu wykorzystać, czyli wygoda podróżowania jest mniejsza mimo o wiele większego wydatku. I podobnie ma się rzecz z karierą finansową. Natomiast żaden urzędnik nie zarabia tak dobrze jak bankowiec, więc tutaj zawiść jest jeszcze silniejsza.
Znowu mamy miejsce dla Kainów, którzy będą robić swoje za zgodą szefa.

uparty