Połowy tygodnia (43.)

avatar użytkownika tu.rybak
Wyszkowski ponownie musi przeprosić Wałęsę za Bolka. Nie ma znaczenia o co chodzi, ważny jest fragment z uzasadnienia wyroku. Jakaś kauzyperda z - a jakże - Gdańska stwierdziła: pojawiające się co jakiś czas doniesienia o agenturze powoda, niestwierdzone dotychczas przez powołane do tego instytucje, są wyjątkowo dotkliwe dla osoby nagrodzonej Pokojową Nagrodą Nobla oraz byłego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podważając jego wiarygodność w opinii publicznej.

Chodzi o to, że sędzina wie, że był kiedyś jeden wyrok, równie sprawiedliwy, który stwierdzał że Wałęsa nie donosił. I to jej zdaniem załatwia sprawę. Zakładając nawet, że tamten wyrok na korzyść Wałęsy na mocy przepisów obowiązuje, to widać gołym okiem jak bardzo obowiązujące prawo i prawnicy oddalili sie od sprawiedliwości...

Gronkiewicz-Waltz zaskarżyła nałożoną na nia grzywnę przez komisję weryfikacyjną. I oto WSA uchylił postanowienie o nałożeniu grzywny i na dodatek zasądził od komisji na rzecz Prezydenta m.st. Warszawy kwotę 580 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego. Czyli to nie Gruba Hanka będzie płacic, tylko my będziemy płacić Grubej Hance za każde niestawienie się przed komisję...

W obecnym stanie prawnym ewentualna grzywna mogła być nałożona tylko na stronę, czyli na m.st. Warszawę (...) Prezydent m.st. Warszawy, ani tym bardziej piastun tego organu Hanna Gronkiewicz-Waltz, nie jest i nigdy nie była stroną postępowania. To uzasadnienie pokazuje jak bardzo sprawiedliwość urządzona przez prawników jest niesprawiedliwa.

Sędzia, który ukradł kobiecie 50 zł na stacji benzynowej, a wszyscy to widzieli na nagraniach monitoringu, nie będzie tak szybko osądzony. Otóż Sąd Najwyższy rzecz odroczył, potrzebna jest opinia psychologów. Bo obrona przedstawiła wyniki prywatnych badań oskarżonego wykrywaczem kłamstw. Mają one dowodzić, że sędzia zabrał pieniądze omyłkowo.

To tylko kwestia naszej ułomnej percepcji, po prostu sądy korygują doznania naszej wyobraźni...

Rzecznik prezydenta zakomunikował, że prezydent nie jest hamulcowym, bo przecież tak, jak obiecał, w dwa miesiące przygotował i przedstawił projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa...

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Rybaku

prezydent zniknął z mediów, za to Czerepacha i Romaszewska "nadają ton".
Bez reformy sądownictwa nie zmieni się nic.
Czy o to chodzi PAD?
Niech się wreszcie jasno zdeklaruje, a nie gra ze swoimi wyborcami w bambuko.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika tu.rybak

2. Zdanie pani sędziny od Bolka jest groźne

Otóż, żadna - według sędziny - powołana do tego instytucja nie stwierdziła, że Wałęsa to Bolek. A - wnioskuję dalej - chodzi wyłącznie o sądy. I kto tu rządzi?

Rybak
avatar użytkownika michael

3. Zostawmy logikę i doktryny prawne w wyroku Magdaleny El-Hagin

w procesie Lecha Wałęsy przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu.

Z tego powodu tego kryterium wyrok pani sędziny zasługuje na dwóję, czyli ocenę niedostateczną z minusem na każdej klasówce, pisanej nawet nie na uniwersytecie a na lekcji zasadniczej szkoły zawodowej. Najnędzniejszy fachowy przegląd prawny wyklucza taki wyrok, najprymitywniejsza ocena prawna kwalifikuje postanowienie sądu wydane przez panią sędzię Magdalenę El-Hagin na śmietnik. [link]

Posługując się logiką i analizą doktryn prawnych można by rzec, że pani sędzia Magdalena El-Hagin znalazła się w bardzo trudnej sytuacji z powodu niezwykle zręcznego sformułowania zarzutu prawnego ze strony pełnomocników powoda Lecha Wałęsy i powiem szczerze także i skutkiem nieudolności adwokatów Krzysztofa Wyszkowskiego.
Kłopot sądu polegał na tym, że przedmiotem procesu nie był problem agenturalności Lecha Wałęsy. 

Sprawa dotyczyła prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z marca 2011 roku, nakazującego Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy za wypowiedź w telewizji 16 listopada 2005 roku, w której nazwał byłego przywódcę "Solidarności" tajnym współpracownikiem SB. Strona powodowa wnioskowała o stwierdzenie prostego faktu: Czy wtedy, w marcu 2011 przed Sądem Apelacyjnym Lech Wałęsa wygrał czy przegrał! Kropka!
Tak postawiona sprawa była prosta. Jedyne logiczne i zgodne z prawem postanowienie sądu powinno być następujące:
 
Prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z marca 2011 roku, nakazał Krzysztofowi Wyszkowskiemu przeproszenie Wałęsy za wypowiedź w telewizji 16 listopada 2005 roku, w której nazwał byłego przywódcę "Solidarności" tajnym współpracownikiem SB. A więc wtedy 11 marca 2011 roku wyrok Sądu Apelacyjnego potwierdził nieprawdę i skrzywdził Krzysztofa Wyszkowskiego skazując niesłusznie, ale niestety strona powodowa wtedy sprawę wygrała. Więc teraz Sąd musiał orzec, że wtedy Wałęsa wygrał. I tyle.
A dwója pani Magdalenie El-Hagin należy się bezapelacyjnie ponieważ pani sędzia okazała się być na tyle stronnicza, by wiedząc o tym, ze Lech Wałęsa rzeczywiście był tajnym współpracownikiem podjęła działanie, by ominąć prawdę materialną, o której wiedziała. Nie musiała kłamać. Ale to zrobiła. I spieprzyła.
Stając po stronie nieprawdy i niesprawiedliwości, chcąc niesprawiedliwie dokopać panu Krzysztofowi Wyszkowskiemu, wydawało się pani sędzi, że nie może zaprzeczyć agenturalności Lecha Wałęsy więc musi zniszczyć podsądnego inaczej. Nie musiała tego robić. Ale zrobiła. Przekombinowała.

Zrezygnowała ze stosowania polskiego prawa i zastosowała się do doktryny prawa precedensowego (Common Law) właściwego dla krajów anglosaskich (Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Australii, Nowej Zelandii) i zgodnie z artykułem 7 kpk swobodnie oceniła dowód z precedensowego wyroku z marca 2011 roku, stwierdzającego nieprawdę na korzyść aktualnego powoda Lecha Wałęsy.

I dlatego ten wyrok staje się faktem, który można wykorzystać przeciwko temu kompromitującemu postanowieniu sądu, ponieważ pani Magdalena El-Hagin skompromitowała siebie i "resortowe togi" polskiego wymiaru niesprawiedliwości.
Gdyby pani sędzia zechciała postąpić uczciwie, Krzysztof Wyszkowski miałby przechlapane, a kłamstwo Lecha Wałęsy zyskało by przewagę procesową. A tak, tylko dlatego, że pani sędzia zechciała stanąć po stronie niesprawiedliwości dała znakomitą pozycję Krzysztofowi Wyszkowskiemu, który teraz ma przed sobą szansę na skompromitowanie strony przeciwnej.
Mamy wygraną tylko dlatego, że sąd nie chciał być niezawisły, ale umyślnie wybrał stronniczość.
I zrobił to głupio.