Św. Dominik de Guzman, Zakonodawca

avatar użytkownika intix

.

 

.


 



       Dnia 4. sierpnia
       Św. Dominik, założyciel zakonu kaznodziejskiego
, (1170 - 1221.)

      

       W wieku dwunastym jedna tylko myśl ożywiała świat chrześcijański: ziemię świętą odebrać niewiernym muzułmanom, oddać ją pod rządy monarchy chrześcijańskiego. Podejmowane w tym celu świetne wyprawy krzyżowe do Ziemi świętej rozbudziły silnego ducha wiary i poświęcenia się dla sprawy Bożej, ale odwróciły niestety uwagę od własnych potrzeb i sprowadziły wielkie zaniedbanie wychowania religijnego. Nie dziw tedy, że na źle uprawionej roli wyrosły bujnie liczne błędne nauki kacerskie; zwłaszcza północne Włochy i południowa Francya stały się widowiskiem nader smutnych waśni religijnych. Zjednoczyli się wszyscy odszczepieńcy od wiary Kościoła świętego pod wspólną nazwą Albigensów i wypowiedzieli mu walkę na śmierć i życie.
   
       Lecz Bóg wszechmocny czuwa zawsze nad winnicą swoją. To też i w onym czasie wskrzesił pracowników świątobliwych i roztropnych, którzy zbłąkane owieczki napowrót do zagrody Chrystusowej przywodzili. Najprzedniejszym może z wszystkich owych pracowników Bożych był św. Dominik.
   
       Urodził się Dominik roku Pańskiego 1170 w mieście hiszpańskiem Calaroga jako potomek znakomitego rodu Guzmanów z ojca Feliksa i matki Joanny Aza. Zacni i pobożni rodzice wpajali w syna wielką miłość Boga i rychło do służby Bożej go przyzwyczaili. Pod troskliwą opieką matki, a później pod kierownictwem światłego wuja swego Gumiela uzdolniony młodzieniaszek nauczył się pokory, posłuszeństwa i rozumnej stateczności. Gdy już podrósł, oddali go rodzice do Walencyi na dalsze nauki. Przewyższał Dominik tu w Walencyi wszystkich rówieśników czystością ducha i wiedzą obszerną. Poznawszy zaś nauki świeckie, poświęcił się naukom Pisma Bożego. Że obok rozumu kształcił także serce i w cnocie się doskonalił, tego dowód świetny dał w czasie wielkiego głodu w ziemi hiszpańskiej. Widząc, jak wielu ubogich, a zwłaszcza mnóstwo wdów i sierót straszny głód cierpiało, rozdawał nietylko wszystko, co posiadał, ale sprzedał nawet cenne książki swoje, byle tylko głodnym przyjść w pomoc. Gdy mu to ganili, odrzekł pięknie: Na cóż zdadzą mi się martwe księgi, kiedy bracia moi z głodu umierają?
   
       Żył podówczas słynny biskup Dydakus (Diego) z Azevedo w Osma, mąż wielce troskliwy o zbawienie dusz ludzkich. Nakłonił on kanoników swoich, by przyjąwszy regułę świętego Augustyna żyli w zgromadzeniu zakonnem. A słysząc o pobożności Dominika powołał go także do owego grona kanoników i rychło świątobliwego męża podprzeorem (proboszczem) mianował. I na tem stanowisku nie przestał Dominik ćwiczyć się w doskonałości chrześcijańskiej, a mianowicie w miłości bliźniego, czytając pilnie żywoty Świętych Pańskich.
   
       Biskup Dydak, jadąc r. 1204 w poselstwie od króla Alfonsa IX. kastylijskiego do Paryża, zabrał z sobą Dominika. Miał układy zawrzeć w sprawie małżeńskiej księcia Ferdynanda z Kastylii z córką hrabiego de la Marche. Podczas tej podróży nadarzyła się sposobność, ujrzeć z bliska spustoszenia, jakich dokonała herezya Albigensów. Zabolały serca wiernych sług Bożych i postanowili pracować odtąd nad nawróceniem kacerzy. Dydak uprosiwszy sobie u papieża Inocentego III. pozwolenie opuszczenia na dwa lata dyecezyi, by swobodniej mógł oddać się pracy misyonarskiej w Languedoc, połączył się z kilku opatami Cystersów i pełen otuchy rozpoczął dzieło Boże. Owi opaci nawracali już od roku z polecenia Ojca św. heretyków, ale wszystkie ich zabiegi były dotąd daremne. Biskup Dydak nowego w nich teraz tchnął ducha. Nakłonił ich, by porzuciwszy świetne stroje i bogactwa w ubóstwie apostolskiem, chodząc boso od wsi do wsi, głosili słowo Chrystusowe. Tak nawracając kacerzy nie samemi tylko martwemi słowami, ale przedewszystkiem żywemi cnotami i przykładem chrześcijańskim, pobożni rybacy złowili wielu zbłąkanych na powrót do sieci Kościoła św. Pierwszym, najdzielniejszym i najszczęśliwszym pracownikiem był św. Dominik. Jemu też powierzył Dydak, zmuszony po dwóch latach wracać do swego biskupstwa, kierownictwo nad misyonarzami. Opaci, strudzeni pracą apostolską, opuścili niestety po niejakimś czase, Dominika i powrócili do domów swycih a mąż Boży sam pozostał; nie ustał przecież, nie upadł na duchu; dobrawszy sobie wkrótce ludzi bogobojnych i uczonych, dalej wykorzeniał zielsko niewiary kacerskiej. Miły wiernym, straszny heretykom, świetne zbierał owoce swojej pracy, zawsze przyświecając pokorą, cierpliwością, nabożeństwem i innemi cnotami. Niesie podanie, że gdy ciemnota i ździczenie ludu, przekraczało już siły misyonarzy, Matka Boska ukazała się Dominikowi i nauczyła go modlitwy różańca św. Modlitwa ta zdumiewające przyniosła owoce.
   
       Pełen otuchy i zapału powziął mąż apostolski myśl założenia zakonu, któryby przykładem dobrym i kazaniami leczył rany zadane Kościołowi. Celem przedłożenia tej sprawy Ojcu św. zabrał się z Fulkonem, biskupem z Toulouse, na IV. sobór lateraneński do Rzymu. Papież Inocenty III. wahał się z początku, czy potwierdzić przedłożone zamysły. Pouczony dziwnym snem, w którym Dominik podpierał walący się kościół lateraneński silnem swem ramieniem, polecił mu, by dla zakonu swego obrał sobie regułę już istniejącą. Wybrał tedy Dominik z towarzyszami swoimi regułę św. Augustyna, zaostrzając ją nieco w niektórych szczegółach. Tymczasem zmarł Inocenty III., r. 1216; następca jego Honoryusz III. w r. 1217 zakon potwierdził. Nowe zgromadzenie przybrało nazwę zakonu kaznodziejskiego.
   
       Wróciwszy do Toulouse, rozesłał Dominik towarzyszy do rozmaitych miast, tych zwłaszcza, które słynęły z wielkich nauk, aby wszędzie klasztory budowali i kazaniami lud oświecali. Odradzali mu niektórzy biskupi, ażeby z tak małymi zasobami sił i ludzi nie rozpoczynał wielkiego dzieła, lecz on ufny w pomoc Bożą przewidywał żniwo obfite. I o dziwo! Przybywało codzień zakonowi ludzi zacnych i uczonych doktorów, a po czterech latach domy zakonu rozsiane już były po całej chrześcijańskiej Europie.
   
       Jako pierwszy jenerał zakonu pozostał Dominik aż do śmierci stróżem ubóstwa Chrystusowego. Zaznaczył wyraźnie w regule, iż braciom majątków i dzierżaw posiadać nie wolno; sądził bowiem, że w dostatkach ginie pożytek słowa Bożego. Sam niczego nie posiadał, a braciom przykazał żyć z samej tylko jałmużny. Kiedy razu pewnego podczas jego nieobecności naprawiono nędzne cele braci zakonnych, Dominik wróciwszy przywołał braci i tak biadał: Zbyt rychło pomiatacie ubóstwem i pałace sobie budujecie! Za życia jego cel owych nie ukończono. Jak inni cieszą się z dostatków, tak mąż święty radował się, gdy cierpiał głód i nędzę. Sam najsurowiej przestrzegając przepisów zakonnych i w niczem ulgi nie szukając, wyrozumiałym był dla słabszych braci, a nawet gdy upominał i karał, tak łagodnie postępował, że nikt się nie gniewał ani smucił. Ubiór nosił biedny i wytarty, na łóżku nie sypiał, tylko na ziemi lub ławie, a niejedną noc strawił na modlitwie i rzewnym płaczu w kościele. Na kapitule w Bononii r. 1220 chciał złożyć urząd jenerała, ale bracia do tego nie dopuścili. Tak potwierdzony na zaszczytnem stanowisku, pozostał najpokorniejszym. Chodził zawsze boso. Gdy potrącił o ostry kamień, mawiał wesoło: to moja pokuta! W drodze albo się modlił albo rozmawiał z braćmi o rzeczach boskich. Upominał często braci, by czytali Pismo św., a sam ewangelię św. Mateusza i listy Pawła św. zawsze z sobą nosił i prawie znał na pamięć.
   
       Przy nawracaniu odczepieńców i grzeszników dopomagała św. Dominikowi bardzo wiele łaska cudów, jaką Pan Bóg sługę Swego obdarzył. Prosił jednej nocy Boga, by uczony doktor Konrad z Niemiec, mieszkający w Bononii, wstąpił do zakonu. I ot rano zjawia się w kościele Konrad, rzuca się do nóg św. Dominikowi i prosi o przyjęcie do zakonu kaznodziejskiego. Słynne były cuda uzdrowień i wskrzeszeń, jakich dokonywał mąż święty. Głośnem było przywrócenie życia Napoleonowi, siostrzeńcowi kardynała Stefana w Rzymie; spadł z konia i na miejscu się zabił. Św. Dominik ułożył rozbite ciało, modlitwą gorącą powołał do życia zmarłego młodziana. Świadkiem tego cudu był biskup Iwo z Krakowa oraz jego krewniacy Jacek i Czesław Odrowążowie; oboje wstąpili bezwłocznie do zakonu dominikańskiego.
   
       Jak głębokie musiało być wewnętrzne życie św. Dominika, dowodzą liczne zachwycenia, w których sługa Boży unosił się ponad ziemię nieraz w obliczu licznych współbraci. Pewien kapłan, słysząc bardzo uczone i głębokie kazanie św. Dominika, zapytał go, z jakich by ksiąg nabył takiej nauki. Odpowiedział mu Święty: Synu, jam więcej na księgach miłości (t. j. w rozważaniu męki i śmierci Pana Jezusa) czytał aniżeli na innych, bo one wszystkiego nauczą. Każdej nocy trzykroć się biczował, za siebie, za grzeszników i za zmarłych.
   
       W niestrudzonej pracy około zakonu, który na ostatniej kapitule w Bononii na ośm prowincyi podzielić musiał, i około własnego uświęcenia wyczerpał mąż Boży siły żywota. Nadeszła godzina śmierci. Zwiastowała ja febra, której się nabawił, gdy wróciwszy zgrzany i zmęczony z podróży wedle zwyczaju swego nocował w kościele. Natychmiast odprawił spowiedź z całego życia. Przed zgonem przyjąwszy ostatnie Sakramenta św. upominał swych synów duchownych do miłości, pokory, ubóstwa i czystości. Wkońcu prosił, by odmawiano modlitwy przy konających; przy słowach: "Przyjdźcie na pomoc Święci, zachodźcie aniołowie" ducha wyzionął dnia 6. sierpnia r. 1221 w 51. roku błogosławionego żywota swego. Nad jego grobem tak liczne działy się cuda, że papież Grzegorz IX. już r. 1234 zaliczył go w poczet świętych. Uroczystość św. Dominika przypada na 4. sierpnia.

       Nauka

       Najskuteczniejszą obroną wobec zaczepek i trudności, najlepszą dźwignią w pracy św. Dominika był różaniec. Głosił go też wszędzie i rozszerzył tak dalece, że niebawem w całym Kościele go poznano i zaprowadzono. Różaniec znano wprawdzie już dawniej, może już od śmierci św. dziewicy Brygydy w 6. wieku, ale Dominik wskutek objawienia Najświętszej Panny, którą otaczał czcią szczególną, zmienił go znacznie i udoskonalił. Możemy śmiało twierdzić, że modlitwa ta w ustach wiernych Bogu najmilsza, najdoskonalsza i najskuteczniejsza.

       Przypatrzmy się tylko znamionom tej modlitwy! Składa się najprzód z modlitwy Pańskiej, którą nam sam Pan Jezus polecił i niejako razem z nami odmawia; z modlitwy więc, która pochodzeniem swem i godnością przewyższa wszystkie inne pacierze! Dalej składa się różaniec z Pozdrowienia Anielskiego, Zdrowaś Maryo, którem witamy i czcimy Najśw. Maryą Pannę, przypominając sobie najważniejszą chwilę w Jej życiu, t. j. chwilę, kiedy podniesioną została do godności Matki Bożej; prosimy Ją o wstawiennictwo za nami teraz i w chwili najważniejszej życia swego t. j. w godzinę śmierci swej. Wreszcie w 15 tajemnicach wiary św. przypominamy sobie najważniejsze prawdy zbawienia, a Boga niejako skłaniamy, by za to wszystko, co Jezus dla nas uczynił, raczył nas za przyczyna Najśw. Dziewicy łaskawie wysłuchać i miłosierdzie Swoje nad nami okazać. Mówimy o różańcu jako o wianku róż, bądź to przez wzgląd na duchową wartość modlitwy, bądź to przez wzgląd na objawienie, w jakiem św. Dominik miał pod postacią róż widzieć przez niego szerzony sposób modlitwy. Stosownie do istoty rozważanych prawd z życia Maryi, mówimy o tajemnicach radosnych, bolesnych, chwalebnych. Różaniec dlatego jest tak polecenia godnym, bo łączy ustną modlitwę z rozważaniem. Liczne odpusty przywiązane do różańca świadczą o jego wartości wewnętrznej, ale zwykle uzyskać je jedynie można, kiedy dopełnia się warunku rozważania. Duchem mamy się modlić, nietylko ustami!


"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski


      

       Żywot świętego Dominika, założyciela Zakonu
       (żył około roku Pańskiego 1221)

       Wśród szczęku oręża i wypraw krzyżowców do Palestyny religijne wychowanie na Zachodzie było w niektórych krajach wielce zaniedbane, wskutek czego jak grzyby po deszczu wyrastały herezje, pełne ślepej nienawiści przeciw Kościołowi katolickiemu.

       W tym samym czasie dorastał w mieście Calarnega w Hiszpanii uzdolniony chłopiec Dominik, syn pobożnych rodziców, obrany przez Opatrzność, aby usunąć zgorszenie odszczepieństwa, a Kościołowi dodać nowego blasku i uświetnić go nowym triumfem. Pod troskliwą opieką matki i mądrym kierownictwem jej brata kapłana, przewyższył Dominik swych współuczniów i rówieśników czystością obyczajów i postępami w naukach. W czasie głodu rozdał pieniądze, jakie posiadał, sprzedał swą odzież i książki, aby żywić głodnych, a gdy go za to zganiono, tak się tłumaczył: "Na cóż mi martwe księgi, jeżeli bliźni moi z głodu umierają?" Sława jego pobożności tak się wkrótce rozeszła, że Diego, biskup Osmy, powołał go do Palencji na profesora Pisma świętego i mianował go podprzeorem kanoników. Nowo mianowany prałat wkrótce miał jednak przewyższyć nadzieje, jakie w nim pokładano.

       Gdy Diego z Dominikiem wybrał się w roku 1203 z polecenia króla Alfonsa IX do Paryża i ujrzał własnymi oczyma bezprawia sekciarzy albigeńskich, postanowili obaj zająć się ich nawracaniem. Papież Innocenty III pozwolił biskupowi opuścić diecezję na dwa lata, połączyli się przeto z trzema papieskimi legatami i dwunastu opatami cystersów, którzy od roku daremnie się mozolili, aby nawrócić odszczepieńców, i namówili tych piętnastu misjonarzy, aby się wyrzekli wielkiego blasku w występowaniu, a natomiast w apostolskim ubóstwie, boso, chodzili do miast i wsi głosić Ewangelię świętą. Skutek był o wiele pomyślniejszy, a Dominik okazał się najroztropniejszym i najszczęśliwszym w dziele nawracania zbłąkanych. Niezadługo jednak niespodziewany cios spotkał pobożnych w winnicy Pańskiej pracujących robotników: biskup Diego musiał wrócić do diecezji, dwunastu opatów, uległszy trudom i mozołom, poszło wypocząć w swych klasztorach, a legat papieski Piotr poniósł śmierć z rąk zagorzalców kacerskich.

       Morderstwo to rozpętało krwawą wojnę, w której obie strony dopuszczały się strasznych okrucieństw, Dominik jednak, nienawidzący wojny i wyższy ponad wszelkie namiętności, wytrwał w swym apostolstwie.

       Gdy po zdobyciu Tuluzy miecze schowano do pochew, Dominik z kilku towarzyszami pośpieszył do tego miasta, głównej siedziby kacerzy, aby na nowo podjąć przerwane dzieło nawracania. Niestety, zadanie przerastało jego siły, albowiem nieuctwo i zdziczenie niższych warstw ludności przybrało wprost niesłychane rozmiary. Pocieszycielką jego w tym kłopotliwym położeniu była Matka Boska, która - jak głosi podanie - objawiła mu się i nauczyła go Różańca świętego. Pokrzepiony na duchu, wyjaśnił Dominik ludowi Tajemnice Różańca św., odmawiał go po społu z nim i jak najzbawienniejsze osiągnął skutki.

       Ciesząc się z tego, postanowił założyć zakon, który zbrojny nauką i modłami miał się oddać na służbę Kościoła, pośpieszył przeto do Rzymu, aby wybłagać u papieża błogosławieństwo dla swego przedsięwzięcia. Papież zatwierdził jego plan, a krążyła wieść, że widział we śnie chwiejący się kościół lateraneński, i Dominika, który silnymi ramionami powstrzymywał go od upadku. Dominik i współpracownicy postanowili rządzić się regułą świętego Augustyna, uzupełniwszy ją kilku dodatkami, jakich wymagał cel ich stowarzyszenia. W dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny roku 1217 złożyli uroczyste śluby, a stowarzyszenie swoje nazwali "Zakonem Kaznodziejskim".

       Pierwszym generałem zakonu został wybrany Dominik. Głównym jego staraniem było zakładanie klasztorów po miastach, w których istniały uniwersytety, jak np. w Paryżu, Rzymie i Bolonii, miał bowiem niezłomne przekonanie, że pobożność wtedy tylko wielkich rzeczy dokazać może, jeśli jest połączona z gruntowną nauką. Z niesłychaną, niepojętą wprost szybkością zwiedził następnie Francję, Włochy i Hiszpanię, i wszędzie zjednywał sobie wielu uczniów, młodzieńców odznaczających się talentem i charakterem, zakładał klasztory, i dawał mądre rady, jak w każdym miejscu najskuteczniej czynić zadość potrzebom religijnym. Do cudów nieomal zaliczyć należy, że w przeciągu lat czterech Zakon Dominikański rozkrzewił się po całej chrześcijańskie i Europie, a na generalnej kapitule w Bolonii roku 1221 trzeba było szeroko rozsiane klasztory podzielić na osiem prowincji.

       Zaledwie święty Dominik spełnił to, co uważał za swoje zadanie, nadszedł kres dni jego. Braci, którzy otaczali jego łoże, pożegnał czule następującymi słowy: "Miłujcie się nawzajem, zachowajcie pokorę, nie rozstawajcie się nigdy z ubóstwem; nie płaczcie o mnie, bo za niczym tu na ziemi nie tęsknię, a tam wysoko więcej się wam przydam". Potem uleciała dusza jego w Niebiosa dnia 4 sierpnia 1221r. Już po dwunastu latach zaliczył go papież Grzegorz IX w poczet Świętych.
       
       Nauka moralna

       Święty Dominik dlatego tak gorliwie zwalczał kacerstwo, gdyż jest ono największym nieszczęściem i utrapieniem świata chrześcijańskiego.

       Prawda objawiona przez Boga jest tylko jedna, tak jak jeden tylko jest Bóg. Jeden tylko jest Kościół, w którym Bóg złożył tę prawdę i przez który ludziom ją ogłasza; jeden tylko jest Jezus Chrystus i mówi tylko o jednym Kościele, który jest dziełem Jego. Święty Paweł powiada: "Jeden Pan, jedna wiara, jeden Bóg i Ojciec wszystkich" (Ef. 4,5-6). Tym Kościołem oświeconym przez Ducha Świętego, stróżem całkowitej prawdy, jest Kościół Katolicki; on jest głosicielem tej prawdy. Kto z tych prawd, niezbędnie do zbawienia potrzebnych, choćby jedną tylko odrzuca, a czyni to rozmyślnie i uporczywie, kto przy odrzuconym przez Kościół poglądzie obstaje i uporczywie go broni, jest kacerzem. Jest on martwą odroślą, odpadłą od Ciała Chrystusowego, nie uczestniczy w łaskach, których szafarzem jest Kościół, a jeżeli rozmyślnie trwa w błędzie, wtedy dusza jego jest stracona.

       Ale smutny ten los spotyka tylko tych, co umyślnie i uporczywie odrzucają artykuły wiary Kościoła Katolickiego, tacy zaś, którzy bez swojej winy są poza obrębem Kościoła, ale przy tym szczerze i uczciwie pragną prawdy i według możności przestrzegają przykazań Boskich, tacy są wewnętrznie członkami Kościoła - chociaż niewidzialnymi - i mogą osiągnąć zbawienie duszy.

       Ale i niewinnie w błędzie zostający są w niekorzystnym położeniu wobec prawdziwych członków Kościoła Chrystusowego. Nie tylko bowiem błąd ich przeszkadza im w dążeniu do doskonałości, nie tylko staje się im bodźcem i zachętą do niejednego grzechu, ale są oni pozbawieni nadto wielu i to najsilniejszych łask, którymi rozporządza Kościół, jak np. Ofiary Mszy Świętej, Sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej, rozgrzeszenia kapłańskiego, ostatnich Sakramentów i odpustów. Tacy niewinnie błądzący, pozbawieni nieomylnej gwiazdy przewodniej, która by kierowała ich krokami, stają się częstokroć łupem oszustów, którzy zamykają im oczy na prawdę, wiodą ich na manowce i przyprawiają ich o zgubę, jak to widzieliśmy u albigensów, za których św. Dominik ciągle wznosił modły do Boga, czynił pokutę, i których kazaniami i nauczaniem chciał nawrócić na łono Kościoła Katolickiego.

       Dziękujmy przeto wszyscy, którzy jesteśmy członkami tego Kościoła, że nam Bóg pozwolił do niego należeć; pozostańmy wiernymi Wierze, nie dajmy się sprowadzić na manowce ani namowom, ani pismom przewrotnym, zwłaszcza takim, które pod pozorem prawdy starają się wszczepić jad kacerstwa. Kacerze starają się szerzyć błędy i nakłaniać katolików do wyrzeczenia się wiary. W tym celu wydają broszurki i drobne pisemka i rozdzielają je między lud. Treścią i celem tych pisemek jest wyśmiewanie, przekręcanie i znieważanie nauk i obrzędów naszego Kościoła. Jeżeli takie piśmidło dostanie się do rąk naszych, nie czytajmy go; zanieśmy je do swego proboszcza lub spowiednika, i zapytajmy go o zdanie. Prócz tego nie zaniechajmy modlić się o nawrócenie niewiernych i starajmy się przyczynić do tego nawrócenia życiem bogobojnym, dobrymi uczynkami i szczerą miłością bliźniego.
       
       Modlitwa

       Boże, któryś Kościół Twój święty zasługami i apostolską pracą św. Dominika, Wyznawcy Twojego, uświetnić raczył, spraw miłościwie, aby za pośrednictwem jego nie brakło temuż Kościołowi i doczesnej pomocy, i aby się on coraz bardziej wzbogacał w dobra duchowne. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.




      



       Święty Dominik - Założyciel Zakonu Kaznodziejskiego

       Św. Dominik zapisał się w dziejach Kościoła jako wróg herezji i założyciel trzech wspólnot zakonnych. Urodził się przed ośmioma wiekami w Kastylii (na północy dzisiejszej Hiszpanii) w miejscowości Caleruega.

       Św. Dominik w ikonografii przedstawiany jest z gwiazdą nad głową. Według legendy, podczas chrztu Dominika matka chrzestna zobaczyła gwiazdę błyszczącą nad czołem dziecka.

       Zgodnie z oczekiwaniami rodziców

       Nie znamy dokładnej daty jego narodzin. Wiemy tylko, że przyszedł na świat ok. 1170 r. jako potomek znaczącego kastylijskiego rodu Guzmanów. Jego ojciec, Feliks, posiadał znaczny majątek. Matka Joanna została wpisana przez Kościół w poczet błogosławionych. Beatyfikacji doczekał się również brat Dominika, Manes.

       Rodzice Dominika pragnęli, by ich syn został duchownym, a on spełnił te nadzieje. Początkowo wychowywał się pod pieczą kapłana należącego do rodziny. Później odbył studia teologiczne w szkole katedralnej w Palencji. W 1196 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Niebawem został mianowany kanonikiem katedralnym. Ponieważ był wykształcony i wywodził się z szanowanego rodu, zlecono mu również zadanie przygotowania małżeństwa syna króla Kastylii.

       Przeciw heretykom

       Dominik u boku biskupa Diego z Azevedo odbył dwie wyprawy do dzisiejszej Danii. Dzięki temu lepiej poznał złożoną sytuację Kościoła w ówczesnej Europie, niepokojonej działaniami grup heretyckich zwanych katarami. Odcinali się oni od Kościoła rzymskiego i głosili własne zasady życia chrześcijańskiego. Dominikowi przyszło wówczas na myśl, że konieczne jest podjęcie wędrownego kaznodziejstwa, by przeciwstawić się odszczepieńcom. Po otrzymaniu aprobaty papieża Dominik wyruszył na tereny opanowane przez heretyków.

       Nawrócone kobiety

       Dostrzegał, że u źródeł problemu szerzącej się herezji leży szybki rozwój miast, za którym nie nadążały działania Kościoła. W efekcie wielkie skupiska ludzkie często były pozbawione opieki duchowej. Ludzie stawali się podatni na idee głoszone przez katarów.

       Widząc rosnące zagrożenie Dominik doszedł do wniosku, że fali tej skutecznie przeciwstawić się może tylko nowe zgromadzenie zakonne, które zapewniałoby kształcenie kaznodziejów dobrze przygotowanych do walki z herezją. Początek temu zgromadzeniu dał klasztor żeński w Prouilhe w Langwedocji - historycznej krainie na południu Francji. Tu w roku 1206 Dominik zgromadził grupę kobiet, które należały wcześniej do sekty katarskiej, lecz duchowny zdołał je nawrócić, i teraz utworzyły zalążek przyszłej wspólnoty.

       Siew ziarna

       W następnych latach Dominik skupił wokół siebie grupę kaznodziejów gotowych do życia we wspólnocie zakonnej. Zasady jej funkcjonowania oparł na regule św. Augustyna. W roku 1216 papież Honoriusz III zatwierdził nowy zakon. Dominik został przełożonym braci. Ośrodkiem życia zakonnego stała się Tuluza we Francji.



                                            



       Realizując ideę wędrownego kaznodziejstwa, generał nowego zakonu rozsyłał braci w różne regiony, by we Francji, Hiszpanii i Włoszech zakładali nowe konwenty. Niektórzy współpracownicy Dominika uważali, że jest na to za wcześnie. Twierdzili, że najpierw zakon powinien okrzepnąć, a bracia nabrać doświadczenia. On jednak miał im odpowiedzieć: "Ziarno rozsiane wydaje owoc, ale gdy je zgromadzić w jednym miejscu - gnije".

       Sam św. Dominik również wędrował, wizytując nowo powstające klasztory i głosząc Słowo Boże. Jego pracę ceniono coraz wyżej w kurii rzymskiej. W roku 1220 został mianowany legatem papieskim w Lombardii, by stawić czoła tamtejszym heretykom. Wyczerpany intensywną pracą zmarł 6 sierpnia 1221 r. w Bolonii. W roku 1234 został kanonizowany przez papieża Grzegorza IX.

       Trzy rodziny dominikańskie

       Rezultatem bogatej działalności św. Dominika było powstanie trzech rodzin zakonnych. Siostry dominikanki z dumą podkreślają, że wspólnota żeńska została założona jako pierwsza. Dominikanki wcześnie zawędrowały do wielu krajów Europy, w tym również do Polski. Po stu latach działalności miały już ok. 150 klasztorów. Ich wspólnota, skupiona głównie na modlitwie, stała się duchowym zapleczem działalności kaznodziejskiej braci dominikanów.



      


       Dominikanie w chwili powstania byli nietypowym zakonem. Nieśli ludziom Słowo Boże przemierzając Europę pieszo, w sandałach, z Pismem Świętym w dłoni. Ich praca szybko została doceniona: zakon wzięli pod specjalną opiekę papieże. Konieczność nieustannego kształcenia duszpasterzy sprawiła, że zakonnicy tworzyli szkoły teologiczne i wiązali się z uniwersytetami. Pierwsi polscy dominikanie przyjęli habity jeszcze z rąk samego św. Dominika, zaledwie kilka lat po zatwierdzeniu zgromadzenia przez papieża.

       Istnieje też zakon dominikanów świeckich, skupiający tercjarzy. Dążą oni do własnego uświęcenia, czyli podjęcia trudu przemiany serca i coraz głębszego wchodzenia w relację z Bogiem, a także starają się o zbawienie innych osób. Znakiem przynależności do tej wspólnoty jest noszony pod ubraniem mały biały szkaplerz.
Za: sanctus.pl

       * * *


       HISTORIA POWSZECHNA
       Czasy Wojen Krzyżowych
       Św. Dominik i św. Franciszek z Asyżu
      
F. J. HOLZWARTH

 


      


       Litania o Świętym Patriarsze Dominiku
 

 

 

       MODLITWA DO ŚW. DOMINIKA "O SPEM MIRIAM"


      
       https://youtu.be/0yaLL4qww4E


       O nadziejo przedziwna, którąś dał opłakującym Cię,
       kiedy przybliżał się Twój zgon:
       że będziesz po swej śmierci pomocny swoim braciom,
       skoro stawisz się przed Wszechmocnego Boga tron.

       Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę,
       i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę!

       Ty, coś tyloma cudy swe imię wsławił,
       gdyś leczył ciała chore i kalekie,
       przyjdź do nas z łaską Pana Chrystusową
       i uzdrów dusze tą niebiańską mocą!

       Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę,
       i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę!

       Niech Ojcu chwała wiecznie brzmi,
       Synowi i Duchowi po wszystkie dni.

       Spełń, Ojcze, to coś przyrzekł w ostatnią godzinę,
       i nam Twoim sługom okaż swą przyczynę! Módlmy się:

       Wszechmogący Boże, niech święty Dominik,
       który był gorliwym głosicielem objawionej prawdy,
       wspiera Twój Kościół swoimi zasługami i nauką
       i niech będzie dla nas troskliwym opiekunem.
       Przez Chrystusa Pana naszego. Amen



.

napisz pierwszy komentarz