Wspomnienia internowanego

avatar użytkownika Tymczasowy

Kilka dni temu siegnalem do zapomnianej czesci mojego malego archiwum. Wsrod wielu bardzo interesujacych wykopalisk znalazlem tez maszynopis wspomnien z internowania Piotra Rajskiego. Tytul: "Uhercce to takie mile wiezienie kolo Leska. Dziennik internowanego". Autor byl przewodniczacym kola NSZZ "Solidarnosc" na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Slaskiego. Internowano go 15 III 1982 r.;wypuszczono 7 VII 1982 r. Pokazal kawal zycia nie poprzestajac na stronie "oficjalnej", jaka zwykle sie w takich sytuacjach prezentuje ku nauce pokolen. Oto wybrane fragmenty z roznych okresow internowania.

"Eskortuja mnie do aresztu. sa z pewnoscia mlodsi ode mnie. "Mamy dla was klienta" - mowi jeden z nich do szefa aresztu. 'Naukowcy, kurwa, docenci,kurwa,filozofowie..." klnie szef aresztu w stopniu porucznika. o tepej, zlej twarzy. Kaze mi sie rozebrac do naga".

"Klawiszem jest znowu jakis rencista, ktory pozwala nam sie troche powalesac po korytarzu. Udajemy, ze naprawiamy swiatlo i kaloryfery".

"Dla wielu siedzenie w wiezieniu z "politycznymi" bylo rodzajem przywileju i ci na ogol bardzo chetnie przyjmowali, jesli nawet powoerzchownie, idealy i cele "Solidarnosci".

"Pierwsze kontakty zawiazuja sie z tymi z gory (internowanymi z Podkarpacia?). panuje mania wymieniania autografow na chustkach i koszulach, bibliach i modlitewnikach".

"SB-ek usiluje wymusic na studencie zgode na wspolprace za cene udzielenia zgody na dodatkowe widzenie".

"W nocy walcze z dreszczami. Ze wzgledu na zle samopoczucie nie biore udzialu w "halasie" - 15- minutowym waleniu talerzami, kubkami i lyzkami, dzieki ktoremu mamy zamiar wywalczyc spacer na duzym spacerowniku (w malym wygladamy jak malpy w klatce".

"Sporo odwiedzajacych, wiec i sporo spiewamy. Wychodzi to dziarsko i bunczucznie, ale widok kobiet (glownie), wypatrujacych z  oddali swoich mezow, synow i braci, jest smutny. Najsmutniejszy jest ich widok odchodzacych. Dobrze jednak, ze w ogole mozna popatrzec na jakies kobiety, po nieustannym przebywaniu z tlumem mezczyzn".

"R.B. opowiadajcy, jak to w wiezienoiu polykal na widzeniu pieniadze, zanim mu je zarekwirowala sluzba wiezienna - 100, 200, i 500 zl. Potem pil duzo wody i udalo mu sie wyrzygac 100 i 200. 500 musial juz wygrzebywac z kalu. Pieniadzom nic nie bylo, tylko troche wyblakly".

"Paradoks: tu za kratami czujemy sie w pewnynm sensie bradziej wolni niz na zewnatrz. Kto na wolnosci pozwolilby sobie na spiewanie rezimoburczych piosenek, na opieprzanie i wyzywanie sB-kow, na swobodna wymiane mysli?"

"Wydaje sie to prawie nieprawdopodobne, ale juz pierwszego wieczoru po naszym przyjezdzie do Uherc, jeden z tych utalentowanych ludzi rozebral - przy pomocy jakich narzedzi nie wiem - potezny zeliwny zamek do naszej celi. z zewnatrz wyglad zamka sie nie zmienil. Nie bylo widac zadnych sladow uzycia sily. Ale z wnetrza cos zniknelo, co sprawialo, ze zamek przestal byc uzyteczny. Nie dalo sie go w zaden sposob zamknac."

"Zawodowa tragedia klawisza, jego oszmarny sen: "Chocbys nie wiem, jak kurwa liczyl, to zawsze sie nie zgadza, do chuja".

"Zeby zrozumiec dalsza czesc tego dziennika, czytelnik powinien umiec sobie wyobrazic. ze wstaje rano, myje zeby i staje wobec pytania - Co zrobic z tak pieknie rozpoczetym dniem? Jego mozliwosci sa ograniczone. Jest zamkniety w malek przestrzeni z 5-7-ma innymi mezczyznami, ktoryz myja swopje ciala, jesli maja szczescie, raz na tydzien. Od ich obecnosci nie mozna sie uwolnic. Nie mozna przejsc gdziekolwiek bez koniecznosci proszenia kogos, zeby sie przesunal. W dzien towarzyszy internowanemu smrod puszczanych bakow, w nocy chrapanie i przerzucanie z boku na bvok kolegi, ktory spi w pryczy nad lub pod. Ci wszyscy mezczyzni poddani sa seksualnej deprywacji. Przypominaja stado tygrysow, ktore zamknieto na zbyt malej przestrzeni. Jest tylko kwestia czasu, kiedy rzuca sie sobie do gardla. Najdrobniejsze nastapienie na odcisk".

"Wrocil K. W szpitalu popil, pojebal (tak przynajmniej twierdzil - P.R.), odpoczal. Paczke, ktora zesmy mu wyslali rozpuscil na prezenty dla lekarek i pielegniarek".

"Wychodza R.B. i K.K. Znowu ktos musi pokryc ich dlugi karciane. Przed wyjsciem kipisz we wszystkich celach. Wchodzacego oficera probujemy oszukac, ze u nas juz przeszukano, ale nie daje sie nabrac. Nic nie znajduja u nas, ale na drugiej czesci korytarza wpadaja dwa wiadra zacieru".

"Wieczorem przy czytaniu "Od Stolpcow po Kair" Wankowicza, choc zupelnie bez zwiazku z ta lektura, ogarnia mnie fala seksualnego pozadania tak mocna, ze robi mi sie goraco. Nieomal w jednej chwili przypominaja mi sie wszystkie dziewczyny, jakie mialem w zyciu. Oszalec mozna".

"Kolacja (po trzech widzeniach) wystawna. "Ab ovo ad malo". Zaczynamy od jajek na twardo, do tego pomidorek, zielony ogorek, szczypiorek. Dalej plasterek szynki, plasterek poledwicy i kawalek kotleta schabowego. Wszystko z mocnym, dobrym chrzanem. Pozniej zolty serek posypany ostra papryka. Na deser po kawalku ciasta z czarnymi porzeczkami i ...jablko. Jak u Rzymian".

"Dostajemy paczki z Caritasu. Razem z tym, co dostalem ja i koledzy z widzen, stanowi to ogromna mase dobr, glownie kulinarnych. Jest tego tak duzo, ze postanawiamy nie wlaczac tych rzeczy do "wspolnego kotla" ale poodawac rodzinom. Dodatkowo wylosowuje proszek do prania".

"Piekny dzien. Rano gram w ping-ponga, potem w siatkowke. Przyjezdza w bialej sukni z welonem narzeczona Leona (Neugera?). Bijemy brawo, macha do nas radosnie reka, spiewamy im "Sto lat" i "Gorzko". Nad mloda para szybuje bocian, co wywoluje fale radosci i smiechu".

"Pare podsluchany komentarzy: "Co to za rzady, co ino chuj z tego rzadzenia", "Najgorsze to te inteligenty, kurwa, i chloporobotniki"".

"Przyjechaly mama, Magda i Dusia...Dostalem tort z okazji 28 urodzin. Wszystkie sie ladnie ubraly, przy czym Magda i Danusia przebieraly sie po drodze w sukienki. Ode mnie dostaly prezent - zestaw artykulow higienicznych i monserw z pomocy charytatywnej, ktore mi nie byly potrzebne....Przed poludniem maly kipisz...Zostawilismy im szereg fikcyjnych skrytek zawierajacych kartki z zartobliwymi lub zlosliwymi komentarzami. Oficer po znalezieniu ktorejs usmiechnal sie krzywo".

"Koszmarne zebranie przedstawicieli cel. Roztrzasanie banalnych spraw, ktore potrafily zaognic atmosfere i doprowadzic do goracych spiec i polemik. Rezultat; wszystko zostalo po staremu. Zwyciezyla tendencja, by nie spiewac na zewnatrz piosenki - "Nie chcemy komuny" - jako niezgodnej z celami i strategia dzialania Zwiazku".

"W sasiedniej czesci korytarza chlopcy wywiesili harmonogram korzystania z ubikacji. Kazda cela ma pol godziny przed i po poludniu. Okrtesy korzystania starannie sa wypisane mazakiem. Koszmarny zart, czy poczatek zbiorowej paranoi?"

"I. wypomina chlopcom czaj. Twierdzi, ze pozbawia ich godnosci. Reakcja: wysoko uniesione brwi"

"Po poludniu awantura, bo dwoch (internowanych) opala sie na golasa. Zarzucaja im hanbienie "Solidarnosci" (mozliwosc ich sfotografowania przez SB-kow) i inne ciezkie przestepstwa - wojujaca nietolerancja. Chlopcy ubieraja sie po jakims czasie".

"Decyzje o internowaniu byly pelne nonsensow i stanowily nieustajace zrodlo zartow i kpiny. Pamietam, ze internowano jednego czlowieka za to, ze "slepo zaufal Maryi." !!!

"Dostalem kartke (widokowke) od Ali, w ktorej cytuje Canettiego: "...bedzie to nieustanne skradanie sie tygrysa wzdluz scian klatki, zeby nie zaprzepascic jedynej, minimalnej szansy wyzwolenia".


 

 

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Prezydencie! Z

Szanowny Panie Prezydencie!

Z ogromnym zdumieniem przyjąłem informację od przyjaciół z Rządu RP o wykluczeniu mnie przez Kancelarię Prezydenta z możliwości udziału w obchodach 35 rocznicy Solidarności Walczącej 21 VI 2017 w Pałacu Prezydenckim w Warszawie gdzie zostaną odznaczeni działacze podziemia antykomunistycznego oraz odbędzie się okolicznościowe spotkanie z głową państwa Polskiego.

Niestety nie znam powodów podjęcia takiej decyzji ani nie wiem, kto jest osobą decyzyjną. Proszę Pana Prezydenta o udzielenie odpowiedzi: kto i na jakiej podstawie podjął decyzję o nie zaakceptowaniu uczestnictwa działacza Solidarności Walczącej Adama Słomki na uroczystościach państwowych 35-lecia SW w Pałacu Prezydenckim?

Chciałbym wierzyć, że to tylko jakieś stare złogi komunistyczne organizują Panu dywersję. Kilku przyjaciół z miejscowego Klubu Gazety Polskiej uważa jednak, iż jest to decyzja świadoma podyktowana przejawami publicznej krytyki niektórych decyzji Pana Prezydenta. Bardzo się radując z Pana urzędowania po okresie „wielkiej smuty” Kwaśniewskiego i Komorowskiego pisałem także krytycznie o Pana polityce orderowej - TUTAJ.

Równolegle wielu działaczy zwracało się do Pana w ostatnim okresie ponownego uwięzienia nas, weteranów opozycji niepodległościowej: przykładowa petycja działaczy konspiracji jest TUTAJ.

Być może ktoś w Kancelarii Prezydenta obawiał się obecnie protestu wobec skandalicznego zastąpienia przez klub parlamentarny PiS senackiego bardzo dobrego projektu zmiany ustawy o pomocy dla weteranów na jakiś dziwaczny ochłap socjalny w wysokości 400 zł (gdy SB-manom pozostawia się 2500 zł!). Strach miewa wielkie oczy. Ale przecież za te zbliżającą się kompromitację większości parlamentarnej nie odpowiada Prezydent RP! No, chyba, że tę nowelizację zaaprobuje…

Dziś wypada przede wszystkim pogratulować Panu konsekwentnych starań budowy koalicji Międzymorza, krajów naszego regionu położonych pomiędzy ekspansywną Rosją i Niemcami tj. Unią Europejską.

Oczywiście Pana osobistą decyzję uszanuję. Nie mam tu żadnych osobistych ambicji.

To Pana odpowiedzialność, choć wolałbym by listę uczestników ustalał Komitet Organizacyjny obchodów święta największej organizacji konspiracji antykomunistycznej w stanie wojennym, jakim była Solidarność Walcząca.

W obchodach święta SW miałem uczestniczyć po prostu z obowiązku wobec zmarłych, pomordowanych, zaszczutych i zapomnianych przyjaciół z okresu ciężkiej próby.

Swoją osobistą satysfakcję ze spotkań z głowami państw już zaspokoiłem w zupełności.

Najwięcej wzruszeń przysporzyła mi oficjalna audiencja z protokołem II RP u Prezydenta Kazimierza Sabbata w Londyńskim Zamku w 1987 roku, gdy jako emisariusz Konfederacji Polski Niepodległej przybyłem by namówić władze Najjaśniejszej Rzeczypospolitej do ustanowienia Delegatury Rządu na Kraj. Uzyskałem wtedy zgodę Pana Prezydenta na wydawanie w podziemiu reprintu oficjalnego organu władz emigracyjnych, jakim było pismo Rzeczpospolita. Nigdy nie zapomnę ogromnej kultury osobistej Pana Prezydenta i Jego troski o bezpieczeństwo kurierów powracających jak charakterystycznie mówił do „okupowanej przez komunistów Polski”.

W Londynie skierowałem oficjalny memoriał polskiej opozycji niepodległościowej również do Premier Margaret Theather, z którą spotkałem się następnie dwa razy. Miała Ona niezwykłe dla wyspiarzy zrozumienie prawdy historycznej i życzliwość dla sprawy Polskiej. W odpowiedzi na list, którego byłem emisariuszem, rząd Wielkiej Brytanii sformułował oficjalną notę do rządów USA i ZSRR domagając się wykonania ustaleń jałtańskich tj. przeprowadzenia wolnych wyborów w Polsce, w 1987 roku!

Pani Premier wsparła również poprzez Foreign Office moje starania o objęcie przez Amnesty International statusem więźnia politycznego dla aresztowanego Kornela Morawieckiego przedstawianego ówcześnie przez propagandę ZSRR i PRL jako szefa ekstremistycznej i „terrorystycznej” Solidarności Walczącej. Terrorystycznej rzekomo w sensie dosłownym.

Był to czas ścisłej współpracy SW z KPN i podziału ról na konspiracyjną oraz jawną. Pozwoliło mi to być działaczem obu tych szacownych organizacji.

Najwięcej efektów w pracy dla Rzeczpospolitej przyniosła nam współpraca z Prezydentem na Uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, wpierw ministrem spraw krajowych Rządu Emigracyjnego. Mimo dużej różnicy wieku zaprzyjaźniliśmy się natychmiast z racji wspólnoty duszy harcerskiej i wrodzonego optymizmu życiowego. Zrealizowaliśmy wiele wspólnych działań dla odzyskania Niepodległości. Poznałem dzięki wprowadzeniu Pana Prezydenta najcenniejsze środowisko polskiej emigracji politycznej II RP. Bardzo ubolewam, iż Jego wspaniała postać i życiorys jest marginalizowany w kontekście katastrofy Smoleńsko-Katyńskiej.

Z Prezydentem PRL Wojciechem Jaruzelskim nie miałem żadnej styczności, poza wielokrotnym niedopuszczeniem zbrodniarza do uroczystości 16 grudnia na kopalni „Wujek” w Katowicach. Ten „Prezydent” kontraktowy rewanżował się blokowaniem mojego udziału we wszystkich uroczystościach państwowych III RPRL.

Prezydent Lech Wałęsa przyjął mnie na zakończenie kadencji celem omówienia naszej koncepcji obsadzenia wszystkich komisji wyborczych mężami zaufania ze środowisk antykomunistycznych. Wałęsa odrzucił tę propozycję i jego sztab nie obsadził nawet połowy komisji. W efekcie wynik wyborczy i zwycięstwo komunistów budzi wiele uzasadnionych wątpliwości.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski zaprosił mnie do Pałacu tylko raz, podczas oficjalnego spotkania z prezydentem Francji Jacquem Chirackiem. W tamtym okresie tylko nasz klub parlamentarny reprezentował wówczas prawicę nie-okragłostołową. Przyjemnie było piłsudczykowi porozmawiać z reprezentantem gaullistowskiej wizji europy. Prezydent Kwaśniewski, nasz zadeklarowany przeciwnik, minister w rządzie Jaruzelskiego, współodpowiedzialny za zbrodnie komunistyczne (za co publicznie przepraszał w Sejmie) umiał jednak zachować minimum ogłady i uwzględnić życzenie gościa do spotkania ze swoim politycznym odpowiednikiem.

Prezydent Lech Kaczyński najpewniej z racji wspólnoty internowania kilkakrotnie rozmawiał ze mną oficjalnie i pół-prywatnie. Wpierw jako szef Najwyższej Izby Kontroli czy również jako Prezydent Warszawy. Umożliwił wynajęcie lokalu na jawną działalność antykomunistyczną, co w stolicy było bardzo trudne. Mimo różnicy w ocenie taktyki okrągłego stołu zgadzaliśmy się, iż zorganizowanie Międzymorza jest jedyną szansą na zatrzymanie Wielkiej Rosji i niemieckiej Mitteleuropy. Za działania w tym kierunku Prezydent Lech Kaczyński ma w środowisku weteranów walki o Niepodległość ogromny szacunek.

Natomiast od Bronisława Komorowskiego nie przyjąłem nigdy zaproszenia, mimo publicznych wyrazów „solidarności” Marszałka Sejmu i Prezydenta wobec mojego ponownego aresztowania pod sfingowanymi zarzutami m.in. namawiania mafiosów gangu „Krakowiaka” do zabicia prezesa sądu w Katowicach, co okazało się żałosną prowokacją służb specjalnych (byłych SB-eków).

Ponieważ Prezydent B.Komorowski wziął sobie za doradcę Jaruzelskiego oraz osobiście dowodził z ramienia rządu Mazowieckiego oddziałem ZOMO (Kiszczak odmówił!) pacyfikującym nasz protest wobec stacjonowania wojsk sowieckich – to trudno było przyjmować jakiekolwiek zaproszenie od takiej „głowy” państwa.

Miałem również zaszczyt rozmawiać z głową państwa Watykańskiego świętym Janem Pawłem II, nigdy nie zapomnę Jego uważnego skupienia na rozmówcy i doskonałego rozeznania spraw Polskich. Ale to już inna historia. Wiele by pisać.

Obecnie Prezydent Rzeczypospolitej sam wpisuje się w historię najnowszą. Miłym był Pański gest na rozpoczęcie kadencji, to jest złożenie kwiatów pod więzieniem na Rakowieckiej. Gesty gestami, ale osobiście oczekuję konkretnych czynów w zakresie odznaczeń przede wszystkim dla działaczy opozycji antykomunistycznej oraz ujawnienia skrywanego aneksu do raportu o likwidacji WSI/WSW.

Mam nadzieję, iż spotkamy się jutro oraz w przyszłym roku na obchodach 100-lecia wywalczenia Niepodległości, bo nikt nam Jej przecież nie podarował.

Życzę sukcesów w służbie dla Polski

weteran Solidarności Walczącej i Konfederacji Polski Niepodległej

/-/ Adam Slomka

Cieszyn Zachodni, 19 VI 2017

Szanowny Panie,
w nawiązaniu do poprzednich wiadomości z przykrością pragnę poinformować, że w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy listę osób na spotkanie z Panem Prezydentem RP Andrzejem Dudą i nie figuruje Pan na liście zgłoszonych osób, nie są to rzeczy zależne od nas. Niestety jako podmiot jedynie pośredniczący nie możemy już nic zrobić, aby się Pan na niej znalazł. W odpowiedzi na wysyłane przeze mnie wiadomości zgłosił Pan swój akces w Obchodach Organizowanych przez Solidarność Walczącą, a problem pojawił, się na linii z Kancelarią Pana Prezydenta, na co nie mamy kompletnie wpływu. Przepraszam za wynikłe zamieszanie.
Proszę o informację zwrotną, że otrzymał Pan wiadomość.
Z poważaniem,
Szymon Kotyla
Sekretariat Ministerstwa Rozwoju
Pl. Trzech Krzyży 3/5
00 - 507 Warszawa
Warszawa, 19 VI 2017

Ps.

http://solidarni2010.pl/35278-adam-slomka-historia-zatoczyla-kolo.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl