Święto, nie święto, ale pić się chce…

avatar użytkownika Morsik
Biorąc przykład od śp. proboszcza mojej parafii poszedłem pod sklep. Ale najpierw o proboszczu będzie krótko. Otóż kapłan ten zwoływał wiernych na msze nawet w komunistyczne święta państwowe. Twierdził bowiem, że każda okazja jest dobra, aby głosić Słowo Boże.
 
No więc, po południu Bożego Ciała, widząc, że pod sklepem gromadzą się rodzinami smakosze win krajowych, poszedłem i ja „słowo” głosić. Propagandę, znaczy, poszedłem uprawiać głową ryzykując bardziej niż za stanu wojennego, bo - jak już pisałem - do mojej wsiury po zmianie „analogu” na „cyfrę naziemną” sygnał z chłamem TVP na całe szczęście nie dociera, a „talerz” nie wszyscy mają, ale mają swój rozum pomimo wstrętu do "gadających głów" i czytania gazet, których i tak od lat w sklepie nie ma bo "nie schodziły"...
Schodzę więc po kulawych schodkach w to towarzystwo z butelczyną piwa, którego obrzydlistwa ścierpieć nie mogę, aby "słowo" głosić wśród nieuświadomionych... Ile to się człowiek musi nacierpieć dla słusznej propagandy... Omijam ostrożnie poustawiane wózki z niemowlakami stąpając z rozwagą, aby dziatwa ganiająca pośród starszyzny nie pozbawiła mnie równowagi.
 
Po kilku butelkach i puszkach atmosfera się rozkręca. Niektórzy dyskutują z uwagą, inni pięści zaciskają. Kilku samotników nerwowo odchodzi w dalsze krzakory, bo na tych "od pińcet-plus" to patrzeć nie mogą... Kobiety są jakieś delikatniejsze od swoich mężczyzn - szybciej od nich wolniej zaczynają reagować i z melancholią w jeden punkt patrzeć... Najbardziej cierpliwi to ci „zaszyci”. Siedzą bidulki z coca-colą a zatwardziali w abstynencji - z fantą. Mówią, że jak piją fantę, to są fantastyczni! Coś w tym jest... A pić się chce... Choćby nawet i placebo...
 
Pod sklep przyszedł parafianin w upaćkanym ubraniu roboczym. Jak etykieta nakazuje wyszedł ze sklepu z butelką wina krajowego i sześciopakiem piwelka. Nawet paczkę kubeczków plastikowych zakupił! Rozsiadł się na skarpie, brzuszysko wystawił...
I tu nastąpiła konsternacja: do tegoż zapracowanego człowieczka podeszło dziecięcie - może siedmioletnie, mówiąc: - Proszę pana, dlaczego pan dzisiaj pracuje? Przecież dzień święty trzeba święcić! Dzisiaj są imieniny Bozi, więc może pan tylko zdrowie Bozi wypić! A nie pracować!
Ot dziecięca filozofia, której nawet mój śp. proboszcz by się nie powstydził, skoro każda okazja jest dobra, żeby Słowo Boże głosić.
Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Morsiku

współczuję. Zyjesz w świecie równoległym, to jakiś Patolog nastojaszczy.
Wierzyć mi sie nie chce, że tak tych ludzi widzisz i tak ich malujesz. Każde społeczeństwo ma swój margines, gdzie żyją ludzie, którym jest dobrze, jak jest i niczego, poza pomocą finansową, nie oczekują. Twoje malkontenctwo maluje świat w czarnych barwach.
Zycie jest piekne i ludzie sa wspaniali. Trzeba tylko otworzyć oczy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

2. A czy ja piszę, że...

...ci ludzie nie są wspaniali? Toż to cały folklor wsi popegeerowskiej! Nikomu krzywdy nie robią, do kościoła chadzają, dzieciarnia nawet niedawno I Komunię przyjęła a dziś kwiatki przywiędłe sypała. Ja tylko staram się opisywać to, co widzę wokół siebie.

Przecież nie piszę o tym, że ci wspaniali ludzie płacąc co miesiąc 60 zł. za wywózkę śmieci i tak do lasu jakieś worki wywożą.

Nie piszę przecież, że od lat swoje fekalia do potoku spuszczają i nie są w stanie się zorganizować, aby gminę do kanalizacji zmusić - przecież trzeba będzie płacić...

Nie napisałem nawet, że kościół niebawem trzeba będzie zamknąć, bo z sufitu tynk poniemiecki się sypie i nikomu to nie przeszkadza. Na razie proboszcz wynajął stemple i blaty i podstawił pod dziury...

Życie jest piękne a ludzie są wspaniali!
Chyba trzeba będzie zamknąć oczy...

PS. Szkoda, że inni ludzie pod sklep nie przychodzą... Tacy piękni i wspaniali, którzy sobie na wsi pobudowali domki i ogrodzili baaardzo wysokimi i szczelnymi parkanami, a nawet murami.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

3. @Morsiku

ja żyję na wsi, gdzie była bida z nędzą, kiedy się sprowadziłam 17 lat temu. Minęło 17 lat i jedni pili i już nie żyją, inni ciężko pracowali i w miarę upływu lat ze starych maluchów i polonezów , którymi dojezdzali do pracy, bo u nas jej nie było, stanęli na nogi, ogarnęli domy, obejścia i to już zupełnie inna wieś. Też nowi kupują działki budowlane i sie budują, stawiając płoty, ale maja dzieci, a te dzieci chodza do szkoły, do przedszkola i chcąc nie chcąc, rodzice wchodzą w "stare".
Nasze miasto-gmina to nadal w wiekszości bida, bo nędza zniknęła. Ale jest coraz więcej porządnych domów , a samochody mają już wszyscy, poloneza nie uświadczysz.
Właśnie obchodzimy w tym roku 700 lecie praw miejskich. Miasteczko rosło i było rujnowane, cały czas się odradzało.
http://www.mogielnica.pl/art,80,historia.html
To budujące, ludziom sie chce, choć przecież nie wszystkim, patologia mieszka w "komunałkach" drewnianych, pożydowskich i sa tacy, którzy tam zostaną na zawsze, bo im tak dobrze. I co im zrobisz? Pozostali kształcą się, zakładaja rodziny i uciekają z tej nędzy.
Tak jak na całym świecie. Jednym sie chce, innym nie.

ps. moja Parafia, która jest widoczna z kazdej strony miasteczka.
http://www.parafiamogielnica.pl/
Proboszczowi sie chce, księżom wikarym sie chce, młodzież się garnie, do każdej Mszy św. słuzy po 10-18 ministrantów od 9 do 70 lat. Taka tradycja - dziadkowie, ojcowie i dzieci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

4. Na "Ziemiach Odzyskanych"...

...widocznie się nie chce. Starzy pomarli; zresztą jak mieli żyć skoro PGRy polikwidowali. Jak były PGRy, to i rolnictwo indywidualne kwitło. Z PGRu zawsze się coś załatwiło: ropę, ziarno na zasiew... Mieli do mnie, solidarucha, pretensje "i komu to przeszkadzało".
Następne pokolenie pracowało "w mieście" i coś tam przy chałupie uchowało. Teraz na rentach i emeryturach. Ich dzieci - znaczy dzisiejsze młode - albo na czarno robią u Niemca, albo u "dewelopera", niektórzy żyją jako-te-ptaki biblijne. Baby sobie skądś poprzywozili i tak się włóczą od sklepu-do-sklepu.

Sprawy kościelne są bardzo skomplikowane, bo po wojnie dużo prawosławnych najechało, a że cerkwi nie było, to do "naszego" kościoła chodzili. Tylko, że żadnej w tym kierunku atencji nie okazywali, bo na walizkach siedzieli powrotu na Ukrainę czekając. Wymagań nie mieli, to i hierarchia kościelna o "kadry" nie dbała. Co przychodzi nowy proboszcz, to dziwny jakiś, mało zainteresowany parafią.
Do tej pory okazyjnie miejscowy muzyk depcze pedały w starej poniemieckiej fisharmonium. Ministrantów nie ma, a jeśli jakiś się przyplącze to nawet komeżki nie zakłada. Może te powojenne już się rozpadły? Ostatnio dziewczyna jakaś służyła, ale chyba do miejskich szkół poszła, bo już jej nie widać. Czytań przed mszą nie ma kto wykonać, ani psalmu zaśpiewać, bo pleban nikogo nie angażuje; ale po prawdzie to się też nikomu nie chce.

Szkołę zlikwidowali, więc i wychowania nie ma, bo dzieciaki opakowania po słodyczach, czy lodach rzucają gdzie popadnie pomimo śmietników pod każdą chałupą. Potomkowie rolników indywidualnych też jacyś nie wsiowi, bo butelki po nalewkach i bezzwrotne po piwach w ogrody i łąki rzucają, więc przed koszeniem muszę dobrze trawę przepatrzyć, żeby szkłem po pysku nie oberwać.

Za tydzień wsiura będzie obchodzić hucznie 800 lat założenia. Festyn ma być gdzie główną atrakcją beczki z piwem będą pod parasolami.

Nie jest nasza piękna Polska cała jednolita. Są ludzie i ludziska, i są też taborety...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

5. @Morsiku

ano nie jest Polska jednolita, bo i Polaków wbrew propagandzie, większości nie ma. Tam, gdzie Kościół Katolicki działał, tam i tradycja przetrwała i ludzie choć wymieszani, to tworzą jakąś społeczność organizującą się wokół wspólnych tradycji i wiary.
Dla mnie fenomenem są dzisiaj "Podwórkowe Kółka Różańcowe" , które przetrwały dzieki Rodzinie Radia Maryja i wciąż się rozwijają. Dlatego tak atakowany jest KK i księża, którzy budują wokół siebie nie tylko społeczność, ale wspólnotę Ducha .
Menele zawsze były i będą. W dużych miastach gubią się na melinach, na wsiach wystają przed sklepikiem z alkoholem, to sa widoczni.

I tak dzięki KK w Polsce jest większy procent Polaka w Polsce niż Niemca w Niemczech czy Francuza we Francji. O Duńczykach czy Belgach nie wspomnę, bo chyba całkiem zaginęli w Multikulti.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

6. To wszystko prawda, jeno...

...nie cała i - jak mawiał mój Ojciec - pobożna. Kościół Katolicki ma wpływ na dzieciarnię tylko wtedy, kiedy ma wpływ na rodziców: jeśli rodzice nie nakażą, aby dziecko było "przy kościele", to żaden ksiądz nie poradzi. Większość tak wychwalanych przez Ciebie Polaków zauważa Kościół wtedy, gdy tyłek już jest zagrożony. Kiedy niebezpieczeństwo mija to kościoły pustoszeją. Bardziej władza patrzy na Kościół, żeby za jego wstawiennictwem "kanalizować" maluczkich i do porządku przyprowadzić. Łza się w oku kręci na wspomnienie pełnego kościoła w stanie wojennym, kiedy pleban ogłaszał terminy rozdawania "darów".

Nie wiem nic o "kółkach różańcowych", bo na wsi podwórek nie ma, tylko zagajnik pod sklepem. Patrzę tylko, jak kościół wsiowy zapełnił się przed I Komunią św, i jak natychmiast opustoszał. Kościół Niemiec na górce pobudował, więc coraz mniej starowinek ma siłę wejść i zejść. Młody - owszem - matczysko beemwicą wypaśną podwiezie, ale sam nie wchodzi, więc na górkę sama się piąć musi.

Piękna nasza Polska cała... Jeno we fragmentach już bardzo nielicznych.

Turystycznie może, ale z Hurghadą przegrywa, bowiem wśród "płci pięknej" moda na "haremki" nastała, więc i dziewczyny w duchu tej mody bardziej śniadaj cery wśród chłopców wypatrywać będą...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

7. :) OJ SZUKASZ DZIURY W CAŁYM!

Dzieci z Podwórkowych Kółek Różańcowych po raz 18. spotkały się na Jasnej Górze.
https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/343853-dzieci-z-podworkowych-kolek-ro...

Nie wszyscy w Boże Ciało spotkali sie pod sklepem z alkoholem, takich jest mniejszość, jak to z marginesem bywa

15 cze 2017

„Jednego Serca Jednego Ducha” to największy w Europie koncert muzyki chrześcijańskiej. Tysiące osób spotyka się wieczorem w Uroczystość Bożego Ciała w Rzeszowie, na osiedlu Baranówka, w Parku Sybiraków, by razem śpiewać, tańczyć i wielbić Boga.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

8. Ile może być ...

... wsi w Polsce? Statystyki podają że ok 43 000. W każdej wsi jest sklep. Niech pod każdym dziennie - skromnie licząc - zasiądzie 5 rodzin z dwójką dzieci... Kto wygrywa? Sklepikarz, który znając priorytety sklep z "wyszynkiem" zaraz po procesji otwiera. Marylko, to młodzież imprezująca wyżej, czy w Lednicy (byłem, widziałem, synowi zabroniłem, bo do alkoholu go nie przysposobiłem) jest w większości, czy ta pod wiejskimi sklepami?

Znam zakonnika (święty człowiek!), który pod sklep chodził z nadzieją na poprawę. Zrezygnował, bo coraz więcej pod sklep przychodziło, żeby tego dziwoląga pooglądać.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...