Trzechsetna okrągła rocznica, której woleliśmy nie obchodzić

avatar użytkownika elig

   W dniu 1 lutego 2017 minęło dokładnie 300 lat od Sejmu Niemego.  Chyba jedyną formą wspomnienia o tym fakcie była sesja naukowa zorganizowana na Zamku Królewskim w Warszawie {TUTAJ(link is external)}.  Poza tym - tylko Ryszard Petru mówił coś o Sejmie Niemym, nazywając go przez pomyłkę "sejmem głuchym".  Nie ma nic dziwnego w tym, że tej rocznicy obchodzić nie chcemy.  Sejm Niemy zapoczątkował utratę przez państwo polskie suwerenności.  Oto fragmenty relacji z wyżej wzmiankowanej sesji naukowej:

  "uchwalono m.in. stały podatek na utrzymanie wojska, którego liczbę pod naciskiem Rosji ograniczono do 24 tysięcy, ograniczono kompetencje hetmanów, a także uprawnienia wojskowe i podatkowe sejmików oraz zmniejszono liczbę wojsk saskich w Polsce. Gwarantem ustroju stawała się Rosja. (...) Dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro zauważył, że z jednej strony "był aktem upokarzającym, pokazującym załamanie suwerenności Rzeczpospolitej szlacheckiej, ale jednocześnie należy pamiętać o kilka konstytucjach (aktach prawnych - PAP), które przyniosły pozytywne skutki".".

  Nawet jednak najlepsze ustawy nie mogą zrównoważyć utraty suwerenności.  Polska nie odzyskała jej przecież do dziś.  W ciągu 300lat jkie uplynęły od Sejmu Niemego, było tylko około trzydziestu, kiedy Polska faktycznie była surerennym państwem.  To oczywiście II RP [miedzywojenna] oraz III RP w krótkim okresie między opuszczeniem terytorium Polski przez wojska rosyjskie, a przystąpieniem naszego kraju do Unii Europejskiej.  Przypomnę uproszczoną definicję suwerenności [w wersji dla licealistów]:

  "Suwerenność jest bardzo ważnym pojęciem dla każdego państwa. Dużo czynników wpływa na nią. Aby dany kraj był suwerenny, musi sprawować zwierzchnią władzę nad swoim terytorium i ludnością, swobodnie kształtować swój ustrój społeczno-gospodarczy i formę państwa. Władza państwowa musi być władzą najwyższą decydującą o swoim zakresie działania. Państwo powinno być organizacją niezależną od innych państw."{TUTAJ(link is external)}.

  Jeśli średnio rozgarnięty licealista zastanowi się nad nią, to musi dojść do wniosku, że dzisiejsza Polska wcale nie jest suwerenna.  Wystarczy przypomnieć awantury w Komisji Europejskiej oraz Parlamencie Europejskim w sprawie POLSKIEGO Trybunału Konstytucyjnego, czy próby zmuszania naszego kraju do przyjmowania muzułmańskich imigrantów, zaproszonych do Europy przez Niemców.  Ustawa o abonamencie RTV nie może powstać, gdyż przed jej uchwaleniem potrzebna jest notyfikacja ze strony Brukseli.  Ta ostatnia zablokowała także nasz podatek handlowy.  Tak głębokie ingerencje w wewnętrzne sprawy Polski wykluczają suwerenność.

  Dlatego też irytuje mnie, gdy najwyższe władze polskie powtarzają w kółko przy okazji 2 i 3 Maja slogany o suwerennej i niepodległej Polsce.  Nie są one bowiem prawdziwe.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika UPARTY

1. Polska w tej chiwili jest krajem budującym suwerenność

bo ma suwerenny ośrodek władzy ustawodawczej, stara się zbudować suwerenny ośrodek władzy wykonawczej a władza sądownicza jest mimo wszystko zależna od władzy ustawodawczej.
Co więcej Polska spełnia wskazane kryteria, natomiast jest zupełnie inną sprawą stopień swobody w podejmowanych decyzjach. Każda decyzja wywołuje skutki i te skutki są ograniczeniem stopnia swobody decyzyjnej na przyszłość. Wyjaśnię to na przykładzie. Otóż każdy kto ma jakieś dochody może nimi rozporządzać i powiedzmy postanowił budować dom. Jak położy fundamenty to już innego domu niż to zdecydował wcześnie nie postawi, chyba, że zmarnuje dotychczasowe wydatki. O ile Polska jest suwerenna o tyle ma bardzo mało swobody decyzyjnej, ale godząc się na konsekwencje może sprawować pełnie władzy. Ponieważ wystąpienie z ograniczającej nas UE jest możliwe i jest formalnie proste- wystarczy złożenie odpowiedniej noty i mamy ośrodek decyzyjny, który może to zrobić, to mamy zachowaną pełną suwerenność. Oczywiście, że o wiele lepiej będzie sprowokować sytuację w której to UE będzie chciał się nas pozbyć ale i to można zrobić.
Kraj nie suwerenny nie ma organu, który w ogóle mógłby podjąć takie decyzje. Własnie powstanie w Polsce ośrodka władzy suwerennej powoduje taki jazgot jaki słyszymy. A że żyjemy w trudnym otoczeniu - to prawda i w związku z tym musimy być bardzo ostrożni i przezorni, zawsze musimy analizować bilans skutków naszego działania. Ale to samo i w tym samym stopniu musieli byśmy to robić nawet będąc poza wszelkimi strukturami unijnymi. Nawet Rosja musiała zatrzymać swoja ekspansję na Ukrainę a dopiero w ramach retorsji politycznej zrezygnowała z europejskiego prawa rodzinnego. Czyli Rosja przyjęła to prawo mimo, że na pewno jest krajem suwerennym.
Jak patrzymy obecnie na USA to najsilniejszy i najbardziej suwerenny kraj na świecie nie może skutecznie wprowadzić zasad przekraczania granicy!
Natomiast nie prawda jest, że w czasie między opuszczeniem Polski przez wojaka rosyjskie a przystąpieniem do UE Polska była krajem suwerenny, bo nie miała suwerennego środka władzy państwowej. Instytucje były niezależne ale osoby nimi kierujące już nie i co więcej nie mogliśmy sobie zależnych od nas osób na do tych instytucji wprowadzić.
Tak więc suwerenność i niezależność to różne kategorie.

uparty

avatar użytkownika elig

2. @UPARTY

Zgadzam się, iż trwają wysiłki zmierzające do ustanowienia suwerennego ośrodka władzy. To jednak za mało, by uznać, że cale państwo jest suwerenne. W notce podałam konkretne przykłady tej niesuwerenności. To prawda, że w latach 1994-2004 polska elita polityczna bała się nawet pomyśleć o tym, że nasz kraj mógłby działać niezależnie i suwerennie. Niemniej nie byliśmy wtedy ograniczeni żadnym traktatem lizbońskim, a Układ Warszawski się rozwiązał.