Nadchodzi czas prowokacji.

avatar użytkownika Tymczasowy

Atak obwiesi na ekipe TVP w Poznaniu jest pewnym symptomem, ktorego nie powinno sie lekcewazyc. Przeciwnicy wladzy, czyli wrogowie Polski od samych wyborow wiedzieli, ze legalnie nie da sie obalic nowej wladzy. Z czasem dostrzegli, ze nie ma co liczyc na jakakolwiek grupe zawodowa czy  kategorie spoleczna. Nieustanne proby wyprowadzenia ludzi na ulice sluzyly sprawdzeniu, szukaniu jakiejs luki, a noz sie uda. Nie udalo sie, wiec w takiej sytuacji kazdy siega po to, na czym sie zna. Kagiebista Putin wie jako usmiercac przeciwnikow politycznych i robic prowokacje. A te kilkadziesiat tysiecy SB-kow, ktorym scieto emerytury siega po swoich, czyli roznych lujkow, kapusi spod celi itp. Prosze zwrocic uwage, ze ci z Poznania mieli noz i gaz lzawiacy. Tak na codzien ludzie nie ida na spacer. Byli podpici, by tlumaczenie pozniej bylo latwiejsze. Ulica byla pusta, ci ludzie przyszli w okreslonym celu. To nie byl przypadek.

W krotkim czasie pierwszej "Solidarnosci" bylem swiadkiem  kilka przypadkow, ktore wiele mnie nauczyly i pozniej bardzo sie to przydalo, takze za kratkami. Przytocze tylko dwie prowokacje. Pierwsza z 1980 r. W katowickim "Spodku" odbyl sie wiec z Walesa. W czasie jego trwania podszedl do mownicy jakis krzepki mezczyzna, przedstawil sie jako inzynier-gornik z jakiejs kopalni i zaczal wrzeszczec, z  wlasnie ginie Polska itd. wygwizdano go i incydent sie skonczyl. Po wyjsciu tlum zaczal sie rozpraszac. Czekalem z kolega na przejscie przez ulice, gdy podszedl do nas jakis pijany jegomosc i zaczal nas prowokowac. pokrzykiwal: "Co wy myslicie, ze znacie sie na polityce?" itd. Skad on wiedzial, ze my idziemy ze "Spodka", gdy miejsce zdarzenia bylo oddalone o jakies 400 m.? Nie zareagowalismy i byla to dobra decyzja. Kilkkadziesiat metrow od przejscia stala sobie niewinnie w cieniu milicyjna "Nyska".

Drugi incydent wydarzyl sie na moim, uniwersyteckim terenie.Byl pozny wieczor i w grupie nad czyms pracowalismy. Nasz pokoj znajdowal sie w Rektoracie. Moze to byl jakis statut, a moze nowy numer uniwersyteckiej gazetki. Nagle, pani sektretarka przydzielona przez wladze uczelniane  naszej  Komisji Zakladowej NSZZ "Solidarnosc", ktora  nie wiadomo dlaczego zostala po godzinach, bo nie byla potrzebna,  zaczela wygladac przez okno. Nagle sie podekscytowala. zawolala: "O chodza, zrywaja nasze plakaty i naklejaja swoje". No to wygladnalem i rzeczywiscie, dwoch roslych osobnikow z parasolkami - nie wiadomo dlaczego - rzadzilo sie po drugiej stronie ulicy na moim wydziale. Cos mnie tknelo i odpowiedzialem paniusi, ze jest demokracja i kazdy moze wieszac co chce. Szybko zakonczylismy zebranie i poszedlem do domu. Jakies 30 metrow dalej, na ul. Bankowej stala sobie niewinnie milicyjna "Nyska".

Na m,nie mieli duza ochote, bo kierowalem Kolem "S' na Wydziale Nauk Splecznych. ktory, jak wspomnialem, znajdowal sie po przeciwnej stronie do Rektorau. Przy jakiejs okazji strajku czy pogotowai strajkowego, nie lenilem sie i pochodzilem po budynku starannie wywieszajc flagi bialo-czerwone. To byla sciana flag. Na najbardziej czerwonym wydziale najbardziej czerwonego uniwersytetu.

Flaga na byka podzialala. W nocy nieznani sprawcy zdarli wszystkie flagi wyrywajc nawet zelazne "szlufki", w ktore sie flagi wkladalo. To na przyszlosc, by nie bylo recydywy.

Mam kontynuowac? 

A jak sie ta pewna ilosc incydentow przydala? Za kratami na Mikolowskiej nie dalem sie podekscytowac. Wiedzialem, ze po prostu wiezienie to polski uniwersytet i patriota, jak sie juz trafi, ma spokojnie swoje odsiedziec bez zadnych energicznych, niepotrzebnych dzialan.

Chyba w piatym miesiacu odsiadki podrzucili mi pod cele "wielkiego bojownika podziemia". Modelowy - jak z komiksu. W rzeczywistosci, jakis recydywista-kapucha, sprzedajacy ludzi za jeden przegub czy cos takiego. Ktoregos dnia wyczukem, ze wzbiera sie w nim jakies napiecie. W pewnym momencie sie zaczelo, bojowiec, dla ktorego Kosciol to ciamajdy przeszkadzajace w walce, zaczal jak na komende biegac po celi jak maniak i lzyc Kosciol. Przykladowo: "Jak wyjde, to bede mial rece pelne krwi po zazynaniu ksiezy".  Powiedzial mu "Zenek (to bylo nadane mu imie przez SB) daj se spokoj" i zatkalem uszy i odwrocilem sie do sciany. Cel byl taki, bym w wyniku bojki dostal jakas pajde z kryminalnego paragrafu, np za pobicie. 

I taki to klimat i takie to metody niestety nadchodza.

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

PROWOKACJE Z PRACOWNIKAMI MEDIÓW BYŁY I BĘDĄ.
Tu mamy wyższy poziom agresji skierowanej w rodzinę i instytucję. Rodzina byłej kandydatki na urząd prezydenta z ramienia SLD i teren kościoła w czasie sprawowania Mszy świetej.

http://wpolityce.pl/polityka/334910-nasz-wywiad-magdalena-ogorek-o-ataku...
część osób oczywiście kojarzy mnie obecnie z dziennikarstwem, ale musimy wziąć pod uwagę, że spora grupa społeczeństwa pamięta mnie z działalności politycznej. Tutaj obszary te zazębiają się. To pierwsza rzecz.

Druga sprawa, to zdarzenie miało miejsce tydzień temu w niedzielę, ja w żaden sposób nie podzieliłam się z nikim informacją o nim, oczywiście poza zgłoszeniem do dyrekcji TVP. Sytuacja ujrzała światło dzienne wczoraj, bo wypłynęła do mediów. I pierwsze reakcje na Twitterze, oprócz mnóstwa życzeń, ciepłych słów i wsparcia, to wpisy typu: „zasłużyła sobie”. Pytanie, czym? Czy wypowiadanie odmiennych poglądów od innych, jest powodem do fizycznego ataku? Czy rzeczywiście w 2017 roku dobrnęliśmy już do takiej ściany nienawiści? Zresztą są to nie tylko takie komentarze, jest wiele innych, pt: „to teraz lans na to, że została zaatakowana?”. W jaki sposób, skoro z nikim nie podzieliłam się tą informacją? Było to dla nas przykre przeżycie, więc wiadomo, że każdy w takich sytuacjach chce jak najszybciej o tym zapomnieć.
Wie Pan, ten podwójny incydent, z którym miałam do czynienia jest wyjątkowo smutny, ponieważ dwa metry od osoby atakującej było 40 dzieci, które stały pod ołtarzem, ponieważ trwała właśnie homilia w czasie mszy dziecięcej. Spotkałam się też z takimi komentarzami na Twitterze: dlaczego nikt w kościele nie ruszył na pomoc? Było to bardzo trudne, wielu mężczyzn wstało i chciało pomóc, ale jednak niełatwo jest reagować, kiedy w zasięgu ręki jakiegoś szaleńca stoją dzieci. Więc jednak apelowałabym o wstrzemięźliwość wielu komentatorów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl