Moi ojciec i wujek byli żołnierzami wyklętymi

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

Antek był synem kolejarza.
Kiedy zaczęła się niemiecka okupacja Tomaszowa Mazowieckiego, Niemcami zostały obsadzone kluczowe funkcje na tej węzłowej wówczas stacji, ale polscy kolejarze pozostali na niższych stanowiskach.

Pensje kolejarskie (bardzo przyzwoite przed wojną) nagle stały się niewiele warte i Antek pomagał utrzymywać rodzinę sprzedając (nielegalnie, rzecz jasna) papierosy na stacji.

Bystry był i szybko biegał (po wojnie zostały dobrym lekkoatletą), a biegać trzeba było, bo jak bahnschutze takiego nielegalnego handlarza papierosów złapali, to lali na posterunku solidnie.

Chłopak zwrócił uwagę żołnierza wywiadu AK, Jerzego Buchalskiego, ps. „Korbacz”, który zaproponował mu dostarczanie informacji o transportach przejeżdżających przez stację, a dla sprzedającego papierosy chłopaka ustalenie nieraz cennych detali dotyczących danego transportu było łatwiejsze, bo nie wzbudzające podejrzeń, niż dla osoby dorosłej.

Antek został zaprzysiężony i przyjął pseudonim „Łepek”.

——————–

Kiedy okupację niemiecką zastąpiła sowiecka, AK została rozwiązana, a za „Korbaczem”, który współtworzył w Tomaszowie oddział Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW) zaczęło chodzić UB.

Zasadzki i wreszcie permanentny kocioł w znanym mi domu przy Wojska Polskiego (dziś znów Piłsudskiego) 16 nie przyniosły rezultatu, ale „Korbacz” zniknął.

Po latach okazało się, że zdecydował się na przerzut na Zachód i wpadł w kocioł we Wrocławiu.

W tym czasie „Łepek” wstąpił do Konspiracyjnego Wojska Polskiego „Warszyca”-Sojczyńskiego, którego organizacja w Tomaszowie i w całym województwie łódzkim początkowo była silna.

„Warszyc” w wyniku zdrady został aresztowany w 1946, organizacja, choć rozproszona i na mniejszą skalę działała.

UB wąchało wokół Antka, ale się nie dowąchało – był niepełnoletni, poszedł do szkoły, ślady się zatarły.

——————

Szczytowy stalinizm, dziekanat wydz. Dziennikarstwa UW.
Antek (dwa lata wcześniej uwalony wraz z 2 kolegami – Babickim i Czarneckim) na maturze, dowiaduje się, że nie został przyjęty na studia.

Pani w dziekanacie, oddając mu dokumenty, szeptem:

- z taką opinią nigdzie się Pan nie dostanie – proszę próbować na KULu…
- serdecznie Pani dziękuję!


I Antek został w ten sposób studentem znakomitego, kulowskiego wydziału Historii Sztuki.

Jakie było jego zdziwienie, gdy na uczelnianym korytarzu spotkał brodatego, podłysiałego, wynędzniałego mężczyznę. To był…”Korbacz”, który po kilkuletniej odsiadce wyszedł na wolność i rozpoczął studia na polonistyce.

Z początku udawali, że się nie znają, w końcu od słowa do słowa odnowili znajomość.

Rok później na studia przyszła (na historię) siostra stryjeczna „Korbacza” Basia.|
Córka wroga klasowego, przedwojennego kupca, też nie miała wstępu na państwową uczelnię.

„Korbacz” przedstawił jej swoich kilku kolegów, w tym i Antka.

I w ten sposób po kilku latach Basia została Antka żoną, a ja ich synem.

„Korbacz” przez całe moje dzieciństwo i młodość by podziwianym wujkiem Jurkiem, regularnie goszczącym w domu moich Dziadków i pozostającym w serdecznej zażyłości z Ojcem.

———————-

Ojciec organizował w latach 70 najpierw legalnie – pod przykrywką PTTK, potem półlegalnie, a wreszcie nielegalnie, bo wbrew zakazowi władz, rajd „Burza Nad Czarną”, integrujący partyzantów 25 i 72pp AK.
Donosy z tego rajdu na Ojca zachowały się w dokumentach IPNu.

W  stanie wojennym, w kościele św. Aleksandra w Warszawie, w ramach Sekcji Pomocy Represjonowanym Nauczycielom Prymasowskiego Komitetu Pomocy Bliźniemu, Ojciec był obrońcą stawianych przed komisjami dyscyplinarnymi nauczycieli.

Po 1989 został pierwszym prezydentem podwarszawskiego Otwocka.
Tak jak zaczął swoją prezydenturę w dwóch garniturach i w dwupokojowym mieszkanku, tak i ją skończył. Pewnie i dlatego w niespełna 50 tysięcznym Otwocku miał na pogrzebie kilka tysięcy ludzi.

„Korbacz”, kawaler Virtuti Militari i „Łepek” (kawaler Krzyża Walecznych) zmarli nagle w tym samym, 1998 roku.

Cześć ich Pamięci!

 


 
 
 

 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Cześć ich Pamięci!

mimo upływu 27 lat niby wolnej Polski, a właściwie magdalenkowej III RP, wciąz musimy się bić z resortowymi bandytami o pamięć o Nich.

Dzisiaj, po raz kolejny, przeczytałam z obrzydzeniem na organie Michnikowym, wywiad z tymi, co zostali uznani za Michnika za ewentualnie godnych pamięci. Rozmowa z prof. Leszkiem Żukowskim, prezesem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

"Kim według pana są „żołnierze wyklęci”?

– Ja nie jestem historykiem, tylko profesorem nauk technicznych, ale byłem żołnierzem Armii Krajowej i powstańcem warszawskim. Choć byłem wtedy 15-latkiem, miałem broń. Zanim odpowiem na pana pytanie, sam zapytam: skąd się wzięło to określenie „żołnierze wyklęci”? Kto ich wyklął? Kto był takim egzorcystą? Wszyscy żołnierze, którzy walczyli po zakończeniu działań wojennych w 1945 r., byli wcześniej w konspiracji i pozostali w niej nadal. Jeszcze w 1943 r. gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” powołał tajną organizację Nie mającą działać po wkroczeniu Armii Czerwonej. Rozwiązano ją w kwietniu 1945 r., po aresztowaniu w marcu gen. Emila Fieldorfa „Nila” oraz 15 członków Polskiego Państwa Podziemnego, w tym gen. Okulickiego."

"Kontynuacja walki zbrojnej po wojnie nie miała sensu?

– Uważam, że była bezsensowna. Gen. Okulicki, który przejął po gen. Tadeuszu Komorowskim „Borze” dowództwo nad Armią Krajową, 19 stycznia 1945 r. wydał rozkaz rozwiązujący AK i zwalniający jej żołnierzy z przysięgi. Moim zdaniem postąpił bardzo rozsądnie. Armia Krajowa była już zdekonspirowana akcją „Burza” i wybuchem powstania warszawskiego. Rosjanie, którzy w 1939 r. razem z Niemcami dokonali rozbioru Polski, teraz też nie przyszli tutaj z przyjaźni. Wiedzieli wszystko: kto, co i gdzie. Prowadzenie walki z nimi nie miało sensu. Co można było zrobić przy takiej masie wojska rosyjskiego w Polsce, nie mając dowództwa ani zaplecza? Czasem słyszę opinię: chodziło o podniesienie morale społeczeństwa. Jakiego morale? Przewaga Rosjan w liczbie żołnierzy i uzbrojeniu była miażdżąca. To wcale nie znaczy, że ja się godzę z ustrojem komunistycznym. Uważam tylko, że Polska w czasie wojny poniosła tak wielkie straty w ludziach, że ich powiększanie po wojnie było nieuzasadnione."

"Skąd zatem bierze się obserwowana dziś eksplozja kultu „żołnierzy wyklętych”, rozumianych jako żołnierze powojennego podziemia antykomunistycznego, i tak silne zaangażowanie w to obecnych władz Polski?

– Może się komuś narażę, ale powiem: „wyklęci” nie żyją. Zginęli i niczego nie oczekują. A inni żołnierze AK jeszcze żyją i mogą rękę wyciągać. Dlatego wychwala się „wyklętych”, stawia na piedestał, popiera to, co robili. Ja też uważam ich za bohaterów, ale oni nie musieli tego robić. Gen. Okulicki zwolnił ich z rozkazu."

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,21435567,wykleci-byli-zolni...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Maryla

A (...) go pies!

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Krzysztofjaw

3. Marylu...

No cóż... Jako żołnierz AK nigdy bym się nie zdecydował na wywiad w antypolskiej GW, tym bardziej teraz, kiedy wszyscy już wiedzą czym ona była i dalej jest. Obrzydliwość!
Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)