Sądy III RP pod sąd

avatar użytkownika kokos26

Kasta nadzwyczajnych ludzi, za jakich uważają się sędziowie wszczęła histeryczną batalię wymierzoną przeciwko reformie sądownictwa, a mówiąc wprost przeciwko jakimkolwiek zmianom. Jest to kolejne zdeprawowane środowisko domagające się w myśl hasła Agnieszki Holland, „żeby było tak jak było”. Krytykując środowisko sędziowskie niemal wszyscy publicyści używają swoistej preambuły, w której za konieczne uważają poprzedzenie tej krytyki wstępem mówiącym o tym, jak to wielu mamy wspaniałych i rzeczywiście niezawisłych sędziów, a opinię psuje im jakaś garstka upolitycznionych krzykaczy. Skoro tak to ja się zapytam, dlaczego głos tych sprawiedliwych nie był w III RP nigdy słyszalny? Dzisiaj w obliczu zapowiadanych zmian w sądownictwie ruszyła fala krytyki skierowana przeciwko Zbigniewowi Ziobro i Patrykowi Jaki, a na pierwszą linię frontu „kasta nadzwyczajnych ludzi” posłała Rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa, Waldemara Żurka, który roztacza czarne wizje i alarmuje na antenie TVN24, że proponowane zmiany są „oczywistym łamaniem konstytucji". Ale to nie wszystko. Żurek dodaje: „Najgorsze, że w perspektywie dla obywatela może to oznaczać absolutnie podległy polityce sąd. […] To doprowadzi do zniknięcia trójpodziału władzy. […] A trójpodział to demokracja, więc możemy dzisiaj mówić, że jeżeli ten projekt wejdzie w życie w takiej formule, mamy koniec demokracji, nie mamy niezależności sądów”.  
 
Ja chciałbym sędziemu Żurkowi i jego nadzwyczajnym koleżankom i kolegom powiedzieć, że owszem, należą do kasty, ale ludzi nadzwyczajnie zhańbionych. W III RP weszli unikając weryfikacji i lustracji, a testem na oczyszczenie się mógł być ich stosunek do komunizmu, a w szczególności do komunistycznych zbrodniarzy. Dlaczego nie osądzono ich i nie skazano? Dlaczego zamiast trafiać za kratki zdrajcy i zbrodniarze w spokoju dopełniali żywota umierając we własnych łóżkach? Przecież jak twierdzicie do nastania obecnych prawicowych rządów byliście panie i panowie sędziowie absolutnie niezależni, niezawiśli i niepodlegający polityce. Czy aby na pewno?
 
Symbolem tej waszej niezależności, niezawisłości, apolityczności i poczucia sprawiedliwości zawsze była dla mnie zmarła 5 maja 2011 roku śp. pani Janina Stawisińska, mama 21 letniego Janka Stawisińskiego zabitego podczas pacyfikacji kopalni „Wujek”. Przez piętnaście lat w różnych relacjach z procesu sprawców i zleceniodawców tej zbrodni przewijała się postać pani Janiny, która nie opuściła ani jednej rozprawy. Przez te piętnaście lat spędzonych na sądowych korytarzach, salach rozpraw i w pociągach relacji Koszalin-Katowice obserwowałem na ekranie, jak z eleganckiej postawnej i dumnej kobiety w sile wieku z roku na rok stawała się coraz bardziej zgarbioną, pomarszczoną, zgorzkniałą i coraz biedniej odzianą staruszką. Pani Janina do końca i niestety nadaremnie wierzyła w sprawiedliwość przedstawicieli tej „kasty ludzi nadzwyczajnych”. W III RP szybciej niż sprawiedliwość nadeszła śmierć.
 
Jak przez te wszystkie lata tłumaczono nam bezkarność zdrajców i oprawców polskiego narodu? Słyszeliśmy, że niestety po 89 roku nie było woli politycznej by ich osądzić i skazać. Więc jak to jest niezawisły, niezależny i apolityczny panie Żurku i cała reszto tego towarzystwa? Jak to się stało, że poddaliście się woli politycznej okrągłostołowej sitwy? Czy to nie zakrawa na jakiś kiepski żart, kiedy Żurek straszy, że po reformie będziemy mieli „absolutnie podległy polityce sąd”, podczas gdy przez niemal trzydzieści lat sądy poddawały się woli politycznej zbrodniarzy i kolaborantów, którzy podzielili się Polską?
 
Otóż prawda jest taka, że umów z Magdalenki nie dałoby się dotrzymać gdyby sądy były w Polsce niezależne, niezawisłe i apolityczne. To sądy przypieczętowały ostatecznie bezkarność przedstawicieli tej czerwonej zarazy poddając się całkowicie obowiązującej niemal przez trzy dekady woli politycznej, której symbolami byli trzej pierwsi prezydenci: TW „Wolski”, TW, „Bolek” i TW „Alek”. Tak więc panie Żurek te wszystkie wasze bajeczki, rejtanowskie gesty i głodne kawałki o trójpodziale władzy, niezawisłości, niezależności i demokracji mają za cel mieszanie Polakom w głowach. Polska potrzebuje wielkiego narodowego sądu nad okrytymi hańbą sądami III RP.      
 
Tekst został opublikowany w „Warszawskiej Gazecie”

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Nonne

1. Lew Tołstoj pisał o patologiach sądownictwa III RP?

Ależ tak - uważam. Dlatego jestem nieco zdziwiony, że podczas niezliczonych dyskusji dotyczących sądownictwa w Polsce – także tych bardziej ogólnych i kierowanych do bardziej elitarnej grupy odbiorców – dotyczących tak częstego rozjeżdżania się wyroków sądowych ze sprawiedliwością na rzecz bezdusznego trzymania się jego suchej litery, chyba nikt nie przywołał obrazu wymiaru sprawiedliwości w opisie Lwa Tołstoja w „Zmartwychwstaniu”.
Większość z opisanych w tym opowiadaniu (jakby proteście) patologicznych przypadków sądowych „zaniedbań”, jest jak wypisz-wymaluj spod ręki „zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi” XXI w. , w III RP.
Przy okazji, warto przypomnieć, że akurat ten Rosjanin bardzo życzliwie odnosił się do Polaków i ze zrozumieniem dla naszych zrywów powstańczych.
Nonne

avatar użytkownika kazef

2. @kokos

Jaki to jest trójpodział władzy, kto do niego należy i o co w nim chodzi to widzieliśmy w filmie "Układ zamknięty". Ziobro do roboty - czas z tym skończyć

avatar użytkownika kazef

3. @Nonne

Owszem, w opowiadaniu "Za co" Tołstoj odniósł się ze zrozumieniem do powstania listopadowego. Ale przecież w swoim najważniejszym dziele "Wojna i Pokój" Polacy są zarozumiali, bezsensownie honorowi i hardzi. Liczny oddział ks. Józefa Poniatowskiego idący z Napoleonem odmalowany został jak stado straceńców, ślepo wierzących psychopacie z Francji. Bez szukających śmierci idiotów pchający się pod kule tam gdzie normalny człowiek nie wystawia głowy, agresja na Rosję nie byłaby możliwa. Spotyka ich za to kara od "ruskiego ludu".