Rewolucja to złe słowo. Zwłaszcza dla pacjentów.

avatar użytkownika Lech Mucha

Za nami przeglądu ministerstw, w czasie którego szefowa rządu, premier Beata Szydło odbywała spotkania z podległymi sobie ministrami, oceniając postępy reform przez nich wdrażanych. Już w drugim dniu "na dywanik" został wezwany minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Z racji wykonywanego przeze mnie zawodu chirurga, właśnie wnioski z tego spotkania są dla mnie najciekawsze. Zanim jednak przejdę do sedna, muszę poczynić pewne zastrzeżenie. Osiągam przychody z kilkunastu źródeł, wśród których są firmy medyczne - prywatne, ale i samorządowy szpital miejski. Świadczę usługi w ramach poradni chirurgicznej zarówno w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, jak i ściśle komercyjne, a także leczę i badam pacjentów ubezpieczonych w prywatnych ubezpieczalniach. Jest jedna taka dziedzina medycyny, z którą nie mam żadnego kontaktu. Jest nią pomoc doraźna, czyli tak zwane pogotowie. Nie jeżdżę w karetce, ani nie mam - ani też nie ma nikt w mojej rodzinie - żadnych udziałów w firmach przewożących pacjentów. Podkreślam - nie mam żadnych interesów związanych z tak zwanymi prywatnymi karetkami. Czemu o tym piszę - to wyjaśni się w dalszej części tekstu. Wracając do tematu, zarządzony przez premier Szydło przegląd zbiegł się z atakiem na ministra zdrowia ze strony, między innymi, Piotra "Liroya" Marca, posła Kukiz15, który oburzony brakiem postępu w kwestii dopuszczenia do użytku medycznej marihuany, zagroził wnioskiem o odwołanie ministra zdrowia, okraszając to efektownym zwrotem: "idziemy po Ciebie!" Z doniesień, jakie pojawiły się w mediach, można było dowiedzieć się z ust samej pani premier, że ministrowi Radziwiłłowi nic nie grozi. Przypomniane zostały ponownie główne założenia reformy organizacji ochrony zdrowia proponowane przez rząd, nazwane  w mediach rewolucją. Akurat to określenie bardzo dobrze pasuje do planowanych zmian,  ponieważ, jak w przypadku większości rewolucji, nie będą to zmiany na lepsze. Podobnie jak większość rewolucji znanych z historii, przyniosą raczej pogorszenie.

Sztandarowy projekt PiS-u to wprowadzenie sieci szpitali, która to zmiana ma - nie wiem, póki co na jakiej zasadzie - diametralnie zmienić standard opieki nad chorymi w polskich szpitalach. Pożyjemy, zobaczymy... Jednak tu chcę napisać o innym rewolucyjnym pomyśle. O wykluczeniu z rynku usług medycznych prywatnych firm przewozowych.

Wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz powiedział:

 - Mamy takie podejście, żeby system ochrony zdrowia nie funkcjonował dla zarobku. Dla wyprowadzania zarobionych pieniędzy z firm, tylko by wszystko zostawało w systemie. Pełną gwarancję tego zapewnia system publiczny.

Jak widać ideologom z PiS-u przeszkadza to, że są tacy, którzy na przewożeniu pacjentów zarabiają. Po wejściu w życie promowanej przez nich regulacji, za organizację przewozu pacjentów, będą się musiały wziąć samorządy. Będą zmuszone do tego, by utworzyć własne, publiczne firmy transportowe. To rzeczywiście będzie rewolucja. Październikowa... Ale idźmy dalej tym tropem!  Karetki, to przecież nie jedyny wehikuł używany do transportu chorych. Czemu ograniczać się do karetek. A co z windami? Wiele szpitali i poradni ma windy.  Bądźmy konsekwentni! Dlaczegóż niby, producenci wind mieliby zarabiać na windach montowanych w placówkach ochrony zdrowia? I jeszcze na remontach, przeglądach technicznych i konserwacji? Konsekwentnie trzeba wprowadzić zasadę, że windy muszą pochodzić z uspołecznionych zakładów produkcyjnych, no i muszą być oddawane szpitalom "po kosztach"! Jak non-profit, to non-profit! A posiłki? Czemu na posiłkach dla pacjentów miałby ktoś się bogacić? Chcesz dostarczać obiady pacjentom - proszę bardzo, ale tylko, jeśli twoja firma jest znacjonalizowana i na kontrakcie z placówką społecznej ochrony zdrowia nie zarabia ani grosza. Następnym krokiem powinno być upaństwowienie firm sprzątających, świadczących usługi dla placówek ochrony zdrowia. W kolejce do uspołecznienia czekają już dostawcy mediów, odczynników chemicznych, leków, prywatni właściciele pralni, zakładów pogrzebowych, spalarni niebezpiecznych odpadów, no i kamienicznicy, czyli właściciele budynków, a także właściciele gruntów. Już niedługo osiągniemy rewolucyjny cel i sprawimy, że żaden społeczny szpital, ani żadna społeczna  poradnia nie będzie stała na prywatnym, kułackim albo kapitalistycznym, kontrrewolucyjnym gruncie! Że niby przesadzam? No, to niech mnie, głupiemu, ktoś wyjaśni czym, co do zasady, różni się zamówienie usługi transportu pacjenta ze szpitala do domu, po zakończonym leczeniu, od jakiejkolwiek innej, dowolnej usługi kontraktowanej przez placówkę ochrony zdrowia? Dlaczego wolno będzie zarobić na naprawie windy, ale na przewiezieniu chorego już nie?

Pracuję w zawodzie od 1993 roku. Gdy zaczynałem pracę, komercyjne firmy przewozowe nie istniały. Na różnych etapach mojej kariery zawodowej, która przebiegała w aglomeracji śląskiej, standard usług świadczonych przez firmy przewozowe był różny. Ale do dziś mam w pamięci sytuacje, w których na zamówioną do przewozu ciężko chorego człowieka karetkę, na przykład z oddziału chirurgii ogólnej na OIOM, czekało się kilka godzin. Jeżeli ten ewidentnie socjalistyczny projekt połączymy z permanentnym niedofinansowaniem w ochronie zdrowia, nieszczęście gotowe!

Powtarzam, nie mam absolutnie żadnego interesu w komercyjnych firmach wożących pacjentów! Ani ja, ani moja rodzina! I z całą odpowiedzialnością twierdzę, że to nie może się skończyć dobrze!  

No, właściwie jest jeden powód, dla którego mnie to trochę obchodzi. Dobiegam do pięćdziesiątki i prawdopodobieństwo, że będę miał okazję przejechać się karetką jako pacjent, rośnie z każdym dniem...

 

Lech Mucha

 

Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa (25.01.2017.)

19 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Lech Mucha

a ja jestem zadowolona z państwowej słuzby ratowniczej i byłam nieszczęsliwa, jak ją likwidowano, wprowadzając prywatne usługi na moim terenie.
Mieszkam 60 km od Warszawy, pomiędzy dwoma wiekszymi miejscowościami ze szpitalami. Przed nieszczęsną rewolucją komercjalizacji służb ratunkowych miałam oddziały ratunkowe w obydwu szpitalach, w razie zagrożenia życia wystarczył telefon na dyżur oddalonego o 15 km szpitala i przyjezdzał zespół ratunkowy .
Po akcie komercjalizacji zostaliśmy tego ratunku pozbawieni.
Dzwonimy na telefon ratunkowy, który odbiera centrala w Radomiu, oddalona o 60 km  i wysyła kareteke, zabierając pacjenta do Radomia.
Nie muszę mówic, jaki to problem dla rodzin chorych.

I jeszcze jedno - NIE MARIHUANIE! PRECZ Z NARKOTYKAMI HODOWANYMI W DOMU!
Palikot prowadzał swoich zaczadzonych gimnazjalistów przez 4 lata po ulicach, teraz kolejny , który przyszedł do sejmu tylko po to, zeby prowadzic tę samą akcję, tylko nie prowadza po ulicach.
Jest refundacja na receptę leczniczej marihuany dla pacjentów i ani kroku w kierunku zgody na SADZIĆ, PALIĆ!

Medyczna marihuana jest w 99% pozbawiona czynnika halucynogennego THC, hodowana w doniczce jest narkotykiem.
http://medycznamarihuana.pl/czym-jest-olej-cbd/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

2. W żadnym wypadku nie jestem

W żadnym wypadku nie jestem za likwidacją tego co dobrze działa, ale - moim zdaniem - pewnym sposobem na zepsucie działania - na przykład działania pogotowia publicznego w Pani miejscu zamieszkania - jest zagwarantowanie mu pozycji monopolisty, przy jednoczesnym permanentnym niedofinasowaniu. To się nie może udać.

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

3. @Lech Mucha

Pan chyba z Marsa?
Własnie po komercjalizacji zostalismy pozbawieni wyboru.
Dotąd oddziały ratunkowe przyszpitalne z wykwalifikowana kadrą działały bardzo dobrze.
Teraz nikt ich nie odtworzy, bo karetki sprzedane, a personel ograniczony do obsługi tylko szpitala.

"Niektórzy mówią, że to rewolucja i że to za szybko. […] Z drugiej strony inni mówią, że za wolno, ale tu odpowiedź jest jednoznaczna: chcemy to zrobić po prostu dobrze – powiedział Konstanty Radziwiłł. Minister zdrowia w „Rozmowach niedokończonych” w TV Trwam omówił najważniejsze reformy Ministerstwa Zdrowia w ostatnich miesiącach i odniósł się do największych problemów stojących przed resortem.

Konstanty Radziwiłł zwrócił uwagę na trudną sytuację, którą obecny rząd zastał w sferze służby zdrowia po swoich poprzednikach.

– Rożnego rodzaju zaniedbania, bałagan, a także nadanie pewnego fałszywego kierunku na rynek, prywatyzację, pieniądze, które miałyby uregulować sprawy służby zdrowia w Polsce (tak było w ciągu ostatnich lat) – te wszystkie zaniedbania są ogromne, a z drugiej strony są słuszne oczekiwania Polaków. W końcu nasz kraj ma się nieźle i chcielibyśmy mieć służbę zdrowia taką, jak inni, jak kraje w których jest ona dobrze zorganizowana. To tworzy bardzo ogromne napięcie. To, co jest z tym, czego ludzie oczekują, rozchodzi się bardzo mocno – tłumaczył Konstanty Radziwiłł."

http://www.radiomaryja.pl/informacje/k-radziwill-ci-nas-krytykuja-chciel...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

4. Po komercjalizacji zostaliśmy

Po komercjalizacji zostaliśmy pozbawieni wyboru?
My jako pacjenci, w skrajnie niedofinansowanym systemie nie mamy wielkiego wyboru, to fakt. Ale nie w tym rzecz. Teraz jest tak, że dyrektor szpitala ma obowiązek zapewnić, na przykład, odwóz chorego do domu ze szpitala - w pewnych przypadkach, albo przewóz chorego z jednego szpitala do drugiego - itp.
I dziś może podpisać kontrakt z Wojewódzkim Pogotowiem Ratunkowymi i z innymi - dwoma, trzema firmami przewozowymi (ile ich tam działa w okolicy). Praktycznie jest tak, że zalecenie dyrekcji było, żeby zamawiać firmę X, bo jest najtaniej, ale gdyby na przykład karetki były zajęte na wyjazdach, a potrzeba była pilna, to dzwonić do WPR-u i już. Po zmianie sytemu będzie działał prawktycznie tylko WPR. A w związku z tym, że będzie praktycznie monopolistą, choć niedofinansowanym, poziom usług musi się obniżyć. Jeśli się z tym Pani nie zgadza, to proszę spojrzeć na problem szerzej, jaka jest różnica pomiędzy kontraktowaniem w komercyjnych firmach przewozów pacjentów i na przykład usług radiologicznych, TK i MRI, albo tych wymienionych przeze mnie wind? Jaka jest między tymi usługami - w sensie finansowym - różnica? Dlaczego chcemy wywalić tych, co zarabiają na karetkach, a tych co naprawiająwindy w szpitalach nie?
Tego, co chcą nam zafundować nie powstydziłby się prekursor w tej dziedzinie: komisarz ludowy ds. zdrowia w ZSRR Nikołaj Siemaszko.

System Siemaszki, wprowadzony w latach 30. w ZSRR, posiadał finansowanie z budżetu państwa i był centralnie zarządzany. Jego założeniem był pełny, równy i nieodpłatny dostęp całego społeczeństwa do usług zdrowotnych. Współpłacenie występowało tylko przy wykupie leków.

Wypisz wymaluj to co ma być teraz...
Gdyby system Siemaszki się sprawdził, byłby dziś szeroko stosowany...

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

5. @Lech Mucha

powtórzę - TAK, po komercjalizacji zostalismy pozbawieni wyboru .
DAWNIEJ MOGŁAM DZWONIĆ PO POMOC RATUNKOWĄ DO SZPITALI, TERAZ TYLKO NA NUMER ALARMOWY ŁĄCZĄCY Z RADOMIEM.
Ja o zupie, pan o d...

Zaden Siemaszko nie ma z tym nic wspólnego, tylko polityczne decyzje aferałów z PO-PSL.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

6. Polityczne decyzje aferałów z

Polityczne decyzje aferałów z PO-PSL jak najbardziej. A właściwiie to brak pewnych decyzji.
Tylko że to co nam szykuje obecny rząd, to - przy całym moim poparciu dla niego - tylko pogorszy sprawę. I właśnie przykład Siemaszki ma zastosowanie, bo do tego dążymy.
To, że kiedyś można było zadzwonić do szpitala, a teraz nie, to związane jest przede wszystkim ze skrajnym niedofinansowaniem szpitali, które musiały porezygnować z własnych karetek. Ale nie jest żadnym na to sposobem likwidacja usług komercyjnych!
System "państwowy", centralnie sterowany przerabialiśmy już w czasach PRL i wiadomo, że się nie sprawdził! Nigdzie się nie sprawdził! I myśli Pani, że naraz w dziedzinie transportu chorych zadziała??? Nie może! ZWŁASZCZA w obliczu tak skrajnego niedofinansowania i braków kadrowych.

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

7. @Lech Mucha

na razie nie mam czego oceniać, bo nie znam kierunków zmian, poza głównymi hasłami.
Wiem tylko, że będzie zlikwidowany moloch administracyjny NFZ - jak będzie działać słuzba zdrowia po reformie, ocenię w praktyce.
Z dnia na dzień cudów nie będzie. Z punktu widzenia pacjenta i obywatela spodziewam się natomiast:
1) Kontraktu studentów medycyny i pielęgniarek - po wykształceniu maja pracowac w Polsce określona ilośc lat, w przeciwnym wypadku - zwrot kosztów studiów - powinni podpisywać kontrakt świadomie, wiedz\ąc, ile będa musieli zwrócić społeczeństwu kasy
2) Zapewnienie stabilnych warunków zatrudnienia i wynagrodzenia, zeby lekarze nie musieli umierać na dyzurach z przepracowania.

ps. - kogo stać leczy sie prywatnie, inni korzystają z publicznej słuzby zdrowia - tego nikt nie zmienia.
Kto płaci składki OCZEKUJE OPIEKI ZDROWOTNEJ.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

8. A informatycy? Czy

A informatycy?
Czy wykształceni w Polsce informatycy, też mają podpisywać zobowiązanie pracy w POlsce, a w przeciwnym razie - zwrot kosztów studiów?
A ekonomiści? A weterynarze? A hydraulicy? Kierowcy TIRów? W końcu wszyscy uczyli się w polskich szkołach... Oni też?
Bardzo słusznie, że oczekuje Pani realizacji zobowiązań wynikających z ubezpieczenia. Ale czy wie Pani jakie zobowiązania sobie Pani wykupiła, poprzez ubezpieczenie w NFZ? Widziała Pani polisę ubezpieczenia w NFZ?
I jeszcze a'propos tego "molocha". Wie Panie jaki jest procent pieniędzy wydawanych na obsługę własną w NFZ i w dowolnej innej ubezpieczalni?

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

9. @Lech Mucha

znów - ja o zupie, pan o d...
Problem z lekarzami jest taki, że inne grupy zawodowe tak licznie nie emigrują., jak młodzi lekarze i pielęgniarki, a koszt ich wykształcenia jest znacznie wyższy od wykształcenia informatyka.
W zachodnim świecie koszt studiów spłacaja latami, a w Polsce wykształceni z publicznych srodków jada bez obciążenia zarabiać tam, gdzie lepiej płacą.
Nie ma problemu - NIE BĄDŹMY PAŃSTWEM OPIEKUŃCZYM - NIECH WSZYSCY PŁACA ZA STUDIA?Tak sie składa, że zyjemy w Polsce, nie na Marsie i mamy szpitale, przychodnie i lekarzy ze starego systemu - Pana też.
Tak, wszyscy płacimy na ochronę zdrowia państwu i to państwo odpowiada za dostarczenie nam tej opieki - żaden NFZ, tylo biorca składki - państwo, które zarządza tymi pieniędzmi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

10. Proszę Pani. Tym razem to

Proszę Pani. Tym razem to Pani zaczęła o d...
Czyli zakłada Pani możliwość nierównego traktowania ludzi. Jak ktoś na medycynę idzie, to ma podpisać cyrograf, a jak na weterynarię, to już nie?
Jest MNÓSTWO innych ludzi i zawodów, którzy emigrują! MNÓSTWO! Nie tylko lekarze! I nie ma Pani żadnego prawa traktować kandydatów na medycynę inaczej niż całą resztę! Jeśłi chce Pani zwrotu za studia, to musi być przepis dla wszystkich!
Nie ma znaczenia czy składka pójdzie przez NFZ, czy przez dowolną inną instytucję państwową, na przykład przez Ministerstwo Zdrowia. Ale akurat tak się składa, że NFZ wydaje na siebie samego bardzo niewielki procen swego budżetu. Natomiast każde działanie ograniczające konkurencję musi się odbić rykoszetem. Tak w ochronie zdrowia, jak i w budowie domów, w pieczeniu chleba, w produkcji aut itp.

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

11. @Lech Mucha

Nie ma problemu - NIE BĄDŹMY PAŃSTWEM OPIEKUŃCZYM - NIECH WSZYSCY PŁACA ZA STUDIA?

NAPISAŁAM WYŻEJ, ALE PAN WOLI NIE WIDZIEĆ.

KONKURENCJA JEST OD 1989 ROKU

- kogo stać leczy sie prywatnie, inni korzystają z publicznej słuzby zdrowia - tego nikt nie zmienia.
Kto płaci składki OCZEKUJE OPIEKI ZDROWOTNEJ.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

12. W ochronie zdrowia od czasów

W ochronie zdrowia od czasów przedwojennych nie ma wolnej konkurencji. Jest pozór i tylko pozór. I to, że ten pozornie wolnorynkowy system sie nie sprawdził, jest używany jako argument przeciników wolnego rynku.

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

13. @Lech Mucha

WOLNY RYNEK TO RÓWNE PRAWA.
A więc - od podstaw - wykształcenie personelu, wybudowanie szpitali, zakupienie sprzętu, badania laboratoryjne i praca naukowa.
W ŻADNYM PAŃSTWIE ŚWIATA nic takiego nie wystapiło.
Bo to utopia w czystej postaci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

14. Nie tylko. Wolny rynek to

Nie tylko. Wolny rynek to przede wszystkim wolny przepływ pieniądza i możliwość wyboru, możliwość podejmowania świadomych, dobrowolnych decyzji. I dziś oczywiście wolny rynek w 100% nie istnieje nigdzie. W żadnej dziedzinie gospodarki wogóle. Nie tylko w ochronie zdrowia. Wszędzie są jakieś regulacje. Jakieś ograniczenia. Ale jeśli się gdzieś przegnie i zlikwiduje w sposób istotny przepływ pieniądza, albo ograniczy znacznie jego ilość, albo ograniczy się możliwość decyzji kierownictw podmiotów, to doprowadzi to do całkowitej zapaści. Przekonał sie o tym już Lenin i szybciutko musiał choć trochę popuścić i częściowo powrócić z drogi ku światłości komunizmu. A to co teraz robi PiS w ochronie zdrowia, to dążenie do komunizmu. Nie może się udać.

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Maryla

15. @Lech Mucha

to Pana zdanie. Ja czekam na konkrety.
Komercjalizacja polegająca na "prywatyzacji" szpitali i sprzętu kupionego ze składek Polaków płacących od 1945 roku haracz na zbudowanie struktur OZ to czyste złodziejstwo.

Naprawienie tego, co tworzono przez PRL i próbowano rozkraść w III RP nie potrwa ani jeden rok, a nawet 5 lat, to praca na lata.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lech Mucha

16. Nie ulega wątpliwości że

Nie ulega wątpliwości że rozdawanie majątku powstałego z pieniędzy publiczych to złodziejstwo! Ale nie oznacza to wcale, że nowopostwałych, ufundowanych z prywatnych pieniędzy podmiotów gospodarczych nie mamy dopuszczać do rynku usług! Firmy karetkowe, od których się zaczęła nasza dyskusja, o ile mi wiadomo, nie powstały w skutek prywatyzacji już istniejących, państwowych, tylko poprzez założenie nowych. Ktoś kupił samochody, zatrudnił ludzi, wystąpił o kontrakt do NFZ, uzyskał ten kontrakt, a teraz administracyjnymi metodami się go wywala! I będzie to ze szkodą nie tylko dla niego i dla jego pracowników, ale też - czego uczy nas doświadczenie - ze szkodą dla pacjentów. Poza pewnymi oczywistymi monopolami, jak policja, czy armia, zmonopolizowanie usług przez pańswto zawsze kończy sie porażką. Wódka, czy papierosy też by bardzo potaniały, gdyby odebrać państwu monopol...

Cześć i Chwała Bohaterom!

avatar użytkownika Traube

17. Obowiązek pracy w Polsce

Syn przyjaciółki skończył dwa lata temu medycynę. Całe miesiące zabrały mu starania o miejsce pracy umożliwiające robienie wymarzonej specjalizacji. Po długim czasie zakończyło się to powodzeniem, ale poprzedzone było to poszukiwaniami w różnych miastach, też na drugim końcu Polski. Niby lekarzy, a zwłaszcza specjalistów, brak ale absurdalny system robienia specjalizacji na rezydenturach jedynie uzyskanie kwalifikacji utrudnia.
Temu chłopakowi się w końcu udało, ale gdzie niby miałby on mieć obowiązek pracować, gdyby się to idiotyczne miejsce nie zwolniło?
Robienie specjalizacji przed wprowadzeniem rezydentur było proste od strony logistycznej. Nie wierzę też, że owe rezydentury zapewniają wyższy poziom wiedzy specjalistów.
Dlaczego wyjeżdżają młodzi lekarze?
A no, tu mamy jedną z odpowiedzi.
Ten chłopak był od początku zdecydowany na pracę w Polsce. Złościł się, kiedy mój syn namawiał go do wyjazdu.
I mało brakowało, a i on by wyjechał, bo np. w Szwecji przyjęliby go z otwartymi ramionami i już na wejściu dostałby pensję wielokrotnie wyższą niż w kraju (2-3000 zł na rękę zmieniłoby się na równowartość 10-12000 zł). Robienie specjalizacji by mu Szwedzi ułatwiali, a nie rzucali kłody pod nogi. Był moment, gdy uzyskanie rezydentury wydawało się niemożliwe i matka chłopaka kontaktowała się, na jego prośbę, ze mną w sprawie pracy w Szwecji.
Mam też wątpliwości, czy to akurat lekarze i pielęgniarki tak szczególnie często emigrują.
A jak to wygląda w szeroko rozumianej branży budowlanej?
Gdzie pracuje dziś większość wykształconych w Polsce murarzy, hydraulików, stolarzy itd.?
Aha, zawsze przy okazji rozmów o przymusie pracy dla odpracowania studiów zastanawiam się, jak rozwiązano by problem tych, którzy studia ukończyli, ale pracy w zawodzie nigdy nie podjęli albo pracowali bardzo krótko poświęcając się zupełnie innym aktywnościom i zawodom, że wymienię Stanisława Lema, Krzysztofa Komedę, dziennikarza Wojciecha Jagielskiego, byłego ministra Klicha i wielu innych.

avatar użytkownika Maryla

18. @Traube

nie chodzi o obowiązek pracy, tylko pokrycie kosztów studiów- czy gdziekolwiek w państwach zachodnich jest darmowe?
Społeczeństwo z podatków opłaca koszty studiów wszystkich specjalności, nawet po rządach PO - Gender.
System stypendiów czy kredytów studenckich to sposób na studia dla mniej zamożnych studentów w krajach zachodnich.
Studia opłaci, może pracować, gdzie sobie życzy.
Sprawa specjalizacji to system kasty lekarskiej - jak w sądownictwie.
Bez znajomości nie da rady.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Traube

19. Maryla

W Szwecji studia są bezpłatne. Studenci dostają bezzwrotny zasiłek 2848 koron = 1200-1300 zł na miesiąc (nie w wakacje) i mogą dostać pożyczkę 7168 sek/ miesiąc. Potem te pożyczki latami spłacają, ale oprocentowanie jest b korzystne, obecnie 0,34℅. Dla porównania pożyczki mieszkaniowe mają oprocentowanie 1,6 - 4℅, a kredyt do kart Visa/Master to 10 - 20℅ zależnie od banku.
Co do kasty lekarskiej, to przykre, ale tak jest. Nie wiem, może trzeba by to przeorać, zamienić system ordynatorski czymś mniej korupcjogennym, zlikwidować te rezydentury, tępić te chore układy, gdzie przyjęcia na państwowy oddział kupuje się w prywatnym gabinecie jakiegoś cwaniaka. Do tego trzeba by mentalność i lekarzy, i pacjentów zmienić, bo nadal wielu pacjentów wierzy, że lekarz oczekuje darów przy wypisie, a wielu lekarzy faktycznie to robi.