Wiersz "Strach"

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

Wiersz "Strach"

Zdyszanym głosem ktoś zawołał: Otwórz Bracie – wpuść!
A ja, spętany strachem, oparłem się o drzwi.
Nie chciałem słyszeć krzyku, co z tamtego wyszedł ust, lecz czułem całym ciałem, jak martwa deska drży.

W swej dłoni czułem jego dłoń na klamce, a w piersiach dwojga serc szaleńczy bieg,
za drzwiami ginął ktoś w nierównej walce - jak Charon wiozłem go na drugi brzeg.

*
I od tej pory każdej nocy, w każdym atomie snu,
wciąż słyszę krzyk tamtego, szarpiący mi sumienie.
I wiem, że nie otworzę mu, choć przecież widzę znów, obłędny taniec klamki i drzwi ostatnie drgnienie.

I znów rozwiera strach spotniałe palce, na oczy kładzie się wilgotna mgła,
tam przecież ginie ktoś w nierównej walce, on jest człowiekiem, a kim jestem ja?!

*
Wiedziałem, to ostatnia noc, dziś to się musi stać,
dziś wreszcie muszę wybrać: otworzyć lub oszaleć.

Spróbować być człowiekiem, choć jedyny w życiu raz - stać ramię przy ramieniu przed strasznym i nieznanym.

Zdusiłem strach w pięść zacisnąłem palce, stanęła duszna noc w otwartych drzwiach.
Kim jesteś, który co noc giniesz w walce?

Po tam tej stronie progu... byłem ja.

Otwock, grudzień 1981

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Morsik

1. Ewaryście...

...zapomniałeś o puencie. Optymistycznej, jak zwykle.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Morsik

35 lat temu pisałem bez punet - tym bardziej bez tych optymistycznych

Ewaryst Fedorowicz