Wadliwa demokracja resortowych 2 – Rzepliński w akcji

avatar użytkownika Docent zza morza

 

Wadliwa demokracja resortowych 2 – Rzepliński w akcji

Od dziesięciu lat publikowany jest Wskaźnik Demokracji, analizujący jej aktualny stan w ponad 160 państwach świata wedle 60 wskaźników zgrupowanych w pięciu kategoriach: proces wyborczy i pluralizm, swobody obywatelskie, funkcjonowanie administracji publicznej, partycypacja polityczna oraz kultura polityczna.

Z pięciu kategorii, a właściwie z sumy punktów uzyskanych, oblicza się średnią dla danego kraju. Wskaźnik ten, w zaokrągleniu do jednego miejsca po przecinku decyduje o klasyfikacji danego kraju: Demokracje pełne – od 8 do 10

Demokracje wadliwe – od 6 do 7,9

Systemy hybrydowe – od 4 do 5,9

Reżimy autorytarne – poniżej 4

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wska%C5%BAnik_demokracji

W roku 2012 Polska osiągając 7.71 pkt została sklasyfikowana jna 44. miejscu jako ”demokracja wadliwa”, natomiast Szwecja – z wynikiem 9,73, jako ”demokracja pełna” - była wiceliderem rankingu.

Wadliwa demokracja resortowych 2 – Rzepliński w akcjiDlaczego sięgam po przykład Szwecji? Bo warto uczyć się od najlepszych... smiley

Aż strach pomyśleć o ile "oczek" musieliśmy spaść w tym rankingu po tuskowych ekscesach roku 2014  -  z nasyłaniem prokuratora i bezpieki na redakcję tygodnika, który ”podpadł władzy” włącznie... oraz po farsie "wyborów" samorządowych... (dlatego też indeks ten kończy się w polskiej wersji na roku 2012?)

[W 2015 roku z wynikiem 7.09 wylądowaliśmy już na 48. pozycji - osiągając ledwie 4.38 w kategorii "kultura polityczna" - https://en.wikipedia.org/wiki/Democracy_Index]

Pisałem już o różnicach między demokracją pełną i wadliwą, porównując procedury stosowane w Polsce i Szwecji przy podejrzeniu, że głosy nieważne lub niepoliczone mogłyby wypaczyć wynik wyborów, zniekształcając wolę wyborców - http://prognozydocenta.salon24.pl/646778,szwecja-kontra-wadliwa-demokracja-resortowych

A sobiepaństwo prezesa Rzeplińskiego w stosunku do publicznych wypowiedzi dr Zaradkiewicza na tematy konsytutycyjne (oraz próba nałożenia mu kagańca, aż po sankcję zwolnienia z pracy włącznie) - http://niezalezna.pl/80711-rzeplinski-skrytykowany-przez-profesorow-prawa-za-probe-zemsty-na-podwladnym – wspaniale ilustrują znamienny kontrast między obu krajami - bo takie kwestie są całkiem inaczej uregulowane w Szwecji.

Otóż postępując tak po drugiej stronie Bałtyku prezes Rzepliński szybko – i to z urzędu! - by wylądował jako Andrzej R. przed lokalnym sądem – bo karząc podwładnego za publiczne wypowiedzi, a nawet chociażby ”tylko” próbując ustalić kto z jego podwładnych anonimowo poinformował media o nieprawidłościach w instytucji publicznej, której pan Andrzej R. akurat by prezesował - złamałby prawo i żadne immunitety by tu nie pomogły.

Bo Szwecja jest krajem europejskim, a nie postkomunistyczną hybrydą, gdzie pewne kategorie funkcjonariuszy państwowych - szczególnie tych zasłużonych przed laty przy ”utrwalaniu władzy ludowej” - nadal cieszą się cała masą przywilejów, stawiających ich ponad (podbitą? – wyzwoloną?) ludnością lokalną. http://- http://prognozydocenta.salon24.pl/416461,system-emerytalny-iii-rp-zdradza-jej-totalitarne-ciagoty

W Szwecji sędzia, prokurator, policjant, czy polityk (nawet i parlamentarzysta) przyłapany na łamaniu prawa – choćby jazdy po pijanemu - natychniast ”traci zaufanie” i zwykle z hukiem żegna się ze stanowiskiem.

A kiedyś pani wicepremier podała się do dymisji, bo wykorzystując służbową kartę płatniczą obciążała państwo swoimi prywatnymi zakupami - "Afera Toblerone").

A ograniczanie wolności obywatelskich pracownika instytucji publicznej przez zwierzchnika, a przede wszystkim jego swobody wypowiadania się – tak jak prezes Rzepliński potraktował dra Zaradkiewicza – zagrożone jest w Szwecji karą grzywny lub 1. roku więzienia. 

Wadliwa demokracja resortowych 2 – Rzepliński w akcji

Ale w Polsce rozmaici Rzeplińscy są nadal bezkarni i mogą warcholić do woli...

I tacy to ”obrońcy demokracji” walczą obecnie z ”pisowskim reżimem” - toż to wilki w owczej skórze i najgorszego sortu zamordyści!!! – którzy dopiero by dali popalić wszystkim dysydentom i oponentom , gdyby władza - nie daj Bóg!!! - przypadkiem wpadła w ich ręce...

Podobnie ma się sprawa z samym ober sz-KOD-nikiem – który wg. niezawodnego ”nowoczesnego Ryśka” - http://niezalezna.pl/81784-petru-wkopal-kijowskiego-na-jaw-wyszla-cyniczna-gra-lidera-kod– lekce sobie waży inicjatywy obywatelskie, brutalnie łamiąc tak ducha, jak i zasady demokracji – bo przecież my ciągle jesteśmy ”wadliwi” - chociaż mało kto z "obrońców demokracji" sobie z tego zdaje sprawę... bo wg. jedynie słusznych mediów "my już europejczyki som" ...!!!

Tak to zwykle jest z małymi ludźmi mającymi gęby pełne instrumentalnie traktowanych frazesów – jak stojąca dziś nad grobem Platforma, będąca równie ”obywatelska”, co nieboszczka milicja, tak i obecni sz-KOD-nicy w ogóle nie pojmujący o co "walczą" - bo hasło "PIS musi odejść, by dalej było tak, jak było" - to trochę za mało... zwłaszcza po tym, jak się...

w roku 2015 sromotnie przerżnęło wszystkie wybory.

Wygląda więc na to, że mocno okopani, wielce wyszczekani i starannie nagłaśniani przeciwnicy dobrej zmiany nadal będą pogłębiać nasz trwający już ponad 70 lat dryf na wschód...

No tak – ale pierwsze regulacje i gwarancje wolności słowa w Szwecji pojawily się w drugiej połowie XVIII wieku - kiedy ościenne potęgi dokonywały rozbiorów naszego kraju... (m.in. wykorzystując rozbuchaną i nadużywaną wolność słowa - czyli liberum veto).

Wiek XIX – to obce panowanie i obce, represyjne prawo; potem dwadzieścia lat niepodległości – ale od roku 1939 nie doświadczyliśmy już europejskiej normalności,

bo nawet dziś postkomunistyczne złogi i patologie (a przede wszystkim przesiąknięta duchem Wielkiego Stepu mentalność decydentów) nadal nie pozwalają nam w pełni korzystać z owoców gromko zapowiadanego ”powrotu do Europy” - a konieczność głoszenia takiego hasła sama w sobie stanowiła bolesne potwierdzenie naszego wypadnięcia z kręgu cywilizacji łacińskiej...

której resztki przechowały się jedynie w poczuciu sprawiedliwości "prostego człowieka”, ciągle dręczonego magdalenkowymi patologiami...

- bo zainstalowany nam po wojnie - nadal istniejący i słabo zreformowany - aparat urzędniczy został przecież głęboko zainfekowany obcym nam systemem wartości

- turańszczyzną i talmudyzmem.

A jak to było w tym starym dowcipie?

Francuz pojechał koleją do Moskwy, a ruski do Paryża. Obaj przez pomyłkę wysiedli w Warszawie i stwierdzili, że są u celu podróży?

P.S. Na szczęście prezesowi Rzeplińskiemu zostało do końca kadencji tylko 172 dni – a pamiętam chwile, kiedy było ich grubo ponad 200 ;-) http://niezalezna.pl/Ale każdy z tych dni grozi pogłębianiem naszego demokratycznego deficytu...

P.S. 2 Ataki na rząd za rzekomy autorytaryzm i "putinowskie ciągoty" są doprawdy pyszne - zamordyści oskarżają przeciwnika o własne grzechy i zamierzenia - G-E-N-I-A-L-N-E !!!

A już najprzepyszniejsi są ci, którzy po założeniu Polakom największej w Europie ilości podsłuchów (ponad 2 miliony!!!)

http://- http://wpolityce.pl/polityka/237835-i-to-oni-strasza-panstwem-policyjnym-raport-rekordowa-liczba-podsluchow-w-panstwie-platformy-ponad-dwa-miliony-rozmow-kontrolowanych

- (a nie odbywało to się przecież w walce z mafią [mieliby namierzać siebie samych?], czy przy szukaniu terrorystów,

ale celem namierzenia i zneutralizowania swych demokratycznych oponentów - pamiętacie inwigilację dziennikarzy i blogerów?)

- dzisiaj ośmielają się gardłować o "państwie policyjnym", "łamaniu konstytucji" oraz "pisowskich zagrożeniach dla wolności obywatelskich".

Toż to hucpa do sześcianu!!!

"Obrońcami demokracji" ci sami,

którzy przy cichym przyzwoleniu Brukseli cofnęli rozwój naszego kraju,

bo łamiąc konwencje i traktaty unijne naruszyli nasze prawa i cały szereg wartości europejskich??? angry

Wadliwa demokracja resortowych 2 – Rzepliński w akcji

Boże, chroń nasz kraj przed tak nikczemnymi ludźmi... 

P.S. 3 Wracając do mądrości starych porzekadeł, to kiedyś funkcjonowało i takie o naturze kacapskiej, resortowej "demokracji":

U nas teraz jest demokracja - i po mordzie zarobi teraz każdy, bez wyjątków.

3 komentarze

avatar użytkownika Traube

1. Jeśli Szwecja ma 10 za kulturę polityczną,

to ten ranking można o kant d... trzasnąć.

Na Sverigedemkraterna głosowało ponad 13% wyborców.

Partia ta jest w Riksdagu, szwedzkim parlamencie, bojkotowana totalnie. Do tego stopnia, że w grudniu ub. roku partie tzw. opozycyjne zawarły pakt z rządem, gwarantujący mu pełne wsparcie, co w praktyce oznacza np. głosowanie za krytykowanym przez siebie ostro budżetem, byle tylko nie doprowadzić do wcześniejszych wyborów.

Jeśli dziennikarze przyłapią jakąś znaną osobę w restauracji razem z jakimś działaczem SD, opisują to jako sensację na pierwszych stronach gazet, a efektem tego jest często zwolnienie z pracy. W ten sposób wyleciał z redakcji Expressen znany dziennikarz Marcus Birro. Samo przyznanie się do głosowania na SD może oznaczać koniec kariery zawodowej. Ludzie przyznający się do członkostwa w SD lub popierania ich programu są zwalniani z zakładów pracy i wyrzucani ze związków zawodowych.

Wolność słowa w Szwecji, to kolejna iluzja. Prasa szwedzka przypomina różnorodnością poglądów prasę polską z czasów komuny, kiedy to lokalne gazety publikowały skrócone wersje tekstów z Trybuny Ludu. W pierwszym lepszym polskim kiosku z gazetami zetkniemy się z większą paletą poglądów niż w największym szwedzkim salonie prasowym, bo w tym ostatnim kupimy wprawdzie czasopisma o Iphone albo o Androidzie, tudzież kilka periodyków poświęconych polowaniu, ale gazety opozycyjnej nie uświadczymy wcale.

Portale opozycyjne, takie jak Avpixlat, są otwarcie zwalczane, a ich autorzy tropieni przez dziennikarzy prasy poprawnej politycznie. Niedawno głośna była sprawa znanej niegdyś dziennikarki, którą zdemaskowano jako jedną z autorek tekstów na tym portalu.

Jawnie komunistyczne grupy z kręgów szmirusa Stiega Larssona od Trylogii Millenium, namierzają opozycyjnych blogerów i komentatorów i publikują ich dane adresowe itd.

W Szwecji panuje taka demokracja i wolność słowa, że kiedy lewacki pisarz Jan Guillou nazwał kogoś pederastą, to tak mu dali do wiwatu, że rok później wygłosił przemówienie na otwarcie Parady Równości. Udział w tych pedalskich paradach jest dla czołowych polityków obowiązkowy tak samo, jak był udział w 1-majowych pochodach w PRL-u. Niby można nie iść, ale się to mocno nie opłaca. Nawet szef SD się od lat doprasza, ale w ramach demokracji mu stanowczo odmawiają.

Publikowane przed wyborami sondaże prezentowane były w tv i prasie w postaci graficznej, gdzie obok słupków z nazwami kolejnych partii widniał kilkunastoprocentowy słupek zatytułowany "inne". Owe inne, to było SD, którego nazwę skrzętnie, w ramach wolności słowa, przed publiką ukrywano.

Kiedy parę tygodni temu szwedzki psychopata zamordował w brutalny sposób młodą kobietę, jego fotki wraz z imieniem i nazwiskiem publikowały na pierwszych stronach wszystkie gazety. Kiedy natomiast sprawcą zabójstwa czy gwałtu jest tzw. uchodźca, nie podają żadnych bliższych danych, czasem opisują go jako Szweda, a całą sprawę jak najszybciej wyciszają.
Sądy natomiast, też w ramach wzorowej demokracji, skazują czarnoskórych lub śniadych sprawców brutalnych gwałtów na kilkadziesiąt godzin prac społecznych albo, jak bywa przy gwałtach zbiorowych, uniewinniają, bo nie można ustalić kto tak naprawdę gwałcił.

A zatem, powtórzę raz jeszcze, ranking dający Szwecji maksymalną ocenę pozytywną za kulturę polityczną i stawiający ją jako wzór demokracji, można o kand d... trzasnąć i nie przejmować się pozycją Polski w tej klasyfikacji.

avatar użytkownika Docent zza morza

2. Czy kolega pochwala zamordyzm

Czy kolega pochwala zamordyzm i totalitarne ciągoty Rzeplińskiego, czy nie?

Faktem jest, że Szwecji po wojnie - pewnie za karę ;-) - została przez "Rotszyldów" przypisana rola laboratorium NWO na Europę - i to w Skandynawii najpierw testowano to wszystko, co potem zaaplikowano reszcie kontynentu - od wspólnego rynku pracy, zniesienie granic wewnętrznych, aż po masową migrację. A wszystko to w ostatnich dekadach okraszone sosem poprawności politycznej... tutaj pełna zgoda - strach Szwedów przed NWO (i tymi, którzy za nim stoją) jest przerażający, a brak odwagi cywilnej wzbudza mdłości.

Ale pozwolono też Szwedom zachować dużo własnych, wewnętrznych, zdroworozsądkowych rozwiązań - jak wspomnana ochrona pracowników sektora publicznego.

Gdybyśmy mieli wybór między sobiepaństwem Rzeplińskich, a prawną ochroną przed nimi - to co byśmy wybrali?

P.S. Krytyka multi-kulti jest zabroniona w Szwecji - to fakt, ale też istnieją potężne instytucjonalne bariery integracyjne - np. bezrobocie wśród autochtonów jest tu cztery razy mniejsze niż wśród imigrantów, przy średniej europejskiej - dwa do jednego (i to po odrzuceniu analabetów i wszelkich małopiśmiennych "po szwedzku" - to są dane porównywalne wg Eurostatu)

Szwecja jest dobrym przykładem klęski narzuconej przez macherów od NWO polityki masowego przyjmowania ludzi obcych etnicznie i kulturowo - rządy nie były w stanie odmówić "władcom marionetek"- ale społeczeństwa nigdy tych ludzi nie zaakceptowały - spychając ich na margines; bo nie wystarczy wpuścić obcego do kraju - kolejnym krokiem jest wpuszczenie go do społeczeństwa - ale coś mi mówi, że właśnie takiego efektu oczekiwano - bo to gotowa recepta na konflikt (getta pełne w....wionych ludzi w drugim i trzecim pokoleniu) - oby tylko nie okazał się on zbyt krwawy...

avatar użytkownika Traube

3. O Rzeplińskim, ani słowa w komentarzu nie napisałem,

bo co tu pisać o tej żenującej postaci?

Odniosłem się jedynie do szwedzkiej demokracji i wolności słowa.

Trzeba zresztą Szwedom oddać, że tego całego Trybunału Konstytucyjnego się akurat umiarkowanie czepiają. Parę razy na wzmianki o sytuacji wokół TK trafiłem, ale zwykle uczciwie zastrzegali, że im nie bardzo wypada to krytykować skoro sami takiego trybunału w ogóle nie mają.

Szwedzi mają też wiele wybitnie niezdroworozsądkowych rozwiązań instytucjonalnych, zwłaszcza pod postacią różnych ombudsmanów.
Drobny przykład. Właściciel kempingu ma do wyboru, albo wpuści grupę Cyganów, która odstraszy innych gości i zdemoluje mu w kilka tygodni ten kemping, albo ich nie przyjmie i będzie musiał im, po postanowieniu jakiegoś debila od praw człowieka, wypłacić ogromne odszkodowanie.

Ale wiele szwedzkich rozwiązań sam wielokrotnie tu i gdzie indziej chwaliłem. Np. to, że nad różnymi reformami, które nie mają czysto politycznego charakteru, potrafią pracować przez kilka kadencji parlamentu, nie wyrzucając do kosza tego, co zrobiono w kadencji ostatniej. Sam byłem na szkoleniu, przy okazji jakiś reform w mojej branży, kiedy to reformy prezentowała zgromadzonym posłanka ówczesnej opozycji, czego by nikt się nie domyślił gdyby się nie przedstawiła. Albo to, że zmiany konstytucji muszą być zatwierdzone przez parlamenty dwóch kolejnych kadencji.