Święty Antoni z Padwy

avatar użytkownika intix

                     

 

      


       *   *   *

       13 czerwca .
       Żywot świętego Antoniego z Padwy

       (Żył około roku Pańskiego 1231)

       Było to w roku 1230, gdy papież Grzegorz XI udzielił ogólnego odpustu wszystkim, którzy odbędą wyprawę krzyżową do Ziemi świętej. Zbiegły się do Rzymu tysiące pobożnych z całej chrześcijańskiej Europy a wszystkim na życzenie papieża głosił kazania i nauki ubogi franciszkanin. Mężem tym był św. Antoni Padewski.

       Urodził się on w Lizbonie, stolicy Portugalii, w roku 1195 z majętnych rodziców. Otrzymawszy w domu troskliwe wychowanie, w piętnastym roku życia wstąpił do klasztoru augustianów w pobliżu miasta rodzinnego, i tam z zapałem oddawał się dalszym naukom, a przy tym szczerej, nabożnej modlitwie. Z powodu licznych odwiedzin krewnych prosił przełożonych, aby go przeniesiono do klasztoru bardziej oddalonego od Lizbony, a mianowicie do Koimbry. Przybył tam w czasie, kiedy uroczyście chowano święte ciała pierwszych pięciu Męczenników z zakonu św. Franciszka, których niedawno zabili poganie na misji w Maroku. Widok tych świętych Męczenników tak zapalił 23-letniego Ferdynanda - gdyż takie imię otrzymał na Chrzcie świętym - że zawołał: "O gdybym i ja mógł być Męczennikiem, i oddać życie za Pana Jezusa!" Tym pragnieniem powodowany uprosił sobie, aby mu pozwolono wstąpić do zakonu Franciszkanów. Tam dano mu ubogą suknię zakonną, a z nią imię Antoniego, sławnego na cały świat chrześcijański pustelnika, którego wiernym miał zostać naśladowcą. Po kilku latach pokutniczego i nader pobożnego życia wyjednał sobie, że mu pozwolono udać się do Afryki dla głoszenia Ewangelii Świętej. Pełen radości i odwagi udał się w podróż, ale ciężka choroba zmusiła go do powrotu. Udał się teraz do Asyżu, powodowany gorącym pragnieniem poznania św. zakonnika Franciszka i zbudowania się jego świątobliwym życiem. Ten pozwolił mu pozostać we Włoszech, ale żaden klasztor nie chciał go przyjąć, gdyż był bardzo chory i słabowity, a nikt nie znał jego nauki i świątobliwości. Z wielką trudnością uzyskał w końcu ciasną, ubogą celę w klasztorze w Bolonii. Tam oddał się całkiem rozmyślaniom i tak był pokorny i cichy, że go uważano za pobożnego braciszka zakonnego, ale nie miano wielkiego zaufania do jego rozumu. Atoli wkrótce przekonano się o pomyłce.

       Pewnego razu zebrało się w Forli wielu młodych franciszkanów i dominikanów, aby przyjąć święcenia kapłańskie. Gwardian z Bolonii, który również przybył na tę uroczystość przybrawszy sobie Antoniego za towarzysza, pewnego dnia po wieczerzy zażądał, ażeby którykolwiek z tych młodzieńców miał przemowę, atoli wszyscy uniewinniali się, że nie są przygotowani. Wtedy gwardian dla żartu kazał przemówić Antoniemu. Antoni usłuchał rozkazu przełożonego z wszelką pokorą i przemówił do zebranych z takim talentem i gruntownością, a zarazem tak pięknym językiem, że wszyscy obecni osłupieli z podziwu. Wkrótce potem przełożeni posłali Antoniego na studia teologiczne do Vercelli, a gdy je ukończył powołali go na nauczyciela w zakonie. Później, powołany na misjonarza ludowego, rozwinął Antoni szeroką działalność we Włoszech i w południowej Francji. Najczęściej miewał kazania i nauki pod gołym niebem, były bowiem tak ciekawe i pełne głębokiej nauki, że spieszyły na nie tłumy, których nie mógł pomieścić żaden kościół. Często do trzydziestu tysięcy nabożnych słuchało jego kazania z wytężoną uwagę. Potęga jego wymowy działała prawdziwe cuda. Szczególną sławą otoczyło go nawrócenie Ezzelina, przywódcy partii cesarskiej w południowych Włoszech. Spotkawszy tego krwawego tyrana, który szydził z papieża, że go wyklął z Kościoła, stanął przed nim bez obawy i odezwał się do niego: "Jak długo jeszcze będziesz Niebo znieważał? Czy sądzisz, że ucho Boskie jest nieczułe na okrzyki zemsty za krew przez ciebie wylaną? Miara zbrodni twoich już przepełniona, a Bóg skruszy cię i w niwecz obróci, jeśli natychmiast nie będziesz żałował za zbrodnie swoje i nie będziesz się starał zmazać ich życiem pełnym pokuty. Usłuchaj głosu mojego, bo mój głos jest głosem Boga!" Słuchacze byli pewni, że Ezzelin wywrze na Antonim za te odważne słowa krwawą zemstę, ale ku zdziwieniu wszystkich tyran zstąpił z tronu, na którym siedział, włożył sobie pasek pokutniczy na szyję, ukląkł przed Antonim, uznał swe winy, przyrzekł poprawę, a potem odezwał się do towarzyszy: "Nie dziwcie się temu, co teraz uczyniłem. Spostrzegłem na twarzy tego męża taki nieziemski blask, że strach mnie ogarnął i miałem wrażenie, jakobym już był potępiony".

       Wielkie szkody wyrządzały wówczas Kościołowi liczne herezje, a zwłaszcza ta, która przeczyła, że Jezus Chrystus jest obecny w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza. Głównym siedliskiem kacerzy było miasto Rimini. Antoni chciał im prawdę głosić, ale mieszczanie zatykali uszy. Pełen smutku poszedł na brzeg morza i zawołał: "Pokażcie się ryby i słuchajcie Słowa Bożego, gdy zatwardziali ludzie słyszeć go nie chcą!" Natychmiast wielkie i małe ryby powysuwały łby z wody i słuchały, jak Święty modlił się i błagał Stwórcy o nawrócenie niewiernych, a pobłogosławione znów w morze się pochowały. Zawstydzeni tym cudem odszczepieńcy słuchali odtąd Świętego gorliwie i wielu się nawróciło.

       Czynami swymi zasłużył sobie święty Antoni na nazwę "młota na odszczepieńców", a niemniej usilnie pracował nad własnym zbawieniem. Całe noce przepędzał na modlitwie przed Sakramentem Ołtarza i zadawał sobie różne ćwiczenia pokutnicze, jakkolwiek i cierpieniami Bóg go nawiedzał.

 

      
                   Święty Antoni z Padwy

       Papież na jego prośbę udzielił mu łaski, że nie wolno go było zmuszać do przyjęcia jakiegokolwiek urzędu w zakonie. Chociaż łatwo mógł był zostać generałem zakonu, uczynił to z prawdziwej pokory, gdyż nie chciał wywyższenia nad innymi. Udał się potem na większą samotność do klasztoru w Padwie i tam po kilku miesiącach zakończył żywot doczesny dnia 13 czerwca roku 1231. Nad grobem jego działo się dużo cudów.

       Już w rok po śmierci Kościół uznał go za Świętego, a miasto Padwa zbudowało na jego cześć wspaniały kościół. Przy przenoszeniu jego relikwii do nowego kościoła ciało znaleziono spróchniałe, ale język jakby u żywego człowieka. Na widok tego cudu generał zakonu św. Franciszka, św. Bonawentura, ukląkł z całym zebranym ludem i sławił Świętego.

       Nauka moralna

       Nie każdy musi być uczonym teologiem lub wielkim kaznodzieją, ale każdemu z nas w każdym stanie udzielił Pan Bóg w języku władzy, której użyć możemy na Jego chwałę lub na potępienie wieczne.

       Święty Antoni niechaj wszystkim służy za przykład: przemawiał on tylko wtedy, gdy Bóg przez przełożonych pozwolił mu przemawiać, a używał języka tylko na sławę i cześć Boga i na zjednanie Mu wyznawców. My tak samo czynić możemy i pokazać bliźnim, że mamy serce czyste, a to ich pociągnie ku dobremu. W języku człowiek ma wielką potęgę, niechaj jej zatem używa tylko do celów szlachetnych i zbawiennych.

       Modlitwa

       Kościół Twój, Boże, niech uroczystość świętego Antoniego, Wyznawcy Twojego, rozwesela, abyśmy duchownymi pomocami zawsze byli wsparci i wysłużyli sobie wieczne wesele w Niebie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Św. Antoni z Padwy
urodzony dla świata 1195 roku,
urodzony dla Nieba 13.06.1231 roku,
kanonizowany 1232 roku,
doktor Kościoła 1946 roku,
wspomnienie 13 czerwca
    
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

       *    *   *

       Dnia 13. czerwca
       Święty Antoni z Padwy.
(1195 - 1231.)

 

      

       Ojczyzną św. Antoniego Padewskiego jest Portugalia; urodził się bowiem w Lizbonie r. 1195 z ojca Marcina de Bullones i matki Maryi de Trevera, cnotą i urodzeniem zacnych rodziców. Na chrzcie św. otrzymał imię Ferdynanda, które później przy wstąpieniu do zakonu Frańciszkanów zamienił na imię Antoniego. Nazywają go Padewskim, bo w Padwie rozwinął główną swoją działalność.
  
       Odczuwając szczególniejszy pociąg do życia duchownego, wstąpił św. Antoni jako 15 letni młodzieniec do klasztoru kanoników regularnych św. Augustyna pod Lizboną. Roztargnienia, na jakie był narażony odwiedzinami ciagłemi przyjaciół i znajomych, spowodowały cichą prośbę, aby przełożeni zechcieli go wysłać do odleglejszego klasztoru. Przeniósł się wkrótce do klasztoru św. Krzyża w Coimbra.
  
       Zajęcia naukowe i ascetyczne ćwiczenia wypełniały wszystek czas św. Antoniego. Po kilku latach życia spokojnego i Bogu oddanego wyższe zrządzenie nowym pragnieniem napełniło duszę świętego zakonnika. Otóż przywieziono do klasztoru szczątki pięciu Franciszkanów, którzy niedawno przedtem śmierć byli ponieśli męczeńską za wiarę w Afryce. Widok skrwawionych zwłok, pamięć na chwałę wieczystą, jaką zdobyli sobie męczennicy, skłoniły świątobliwego młodzieńca do opuszczenia swego zakonu i do przyjęcia habitu franciszkańskiego. Wtenczas to otrzymał imię Antoniego, pod którym zwykle jest wielbiony. Było to r. 1221.
  
       Przygotowany w zaciszu klasztornem na nowe prace misyonarskie, które były jego marzeniem, ruszył z współbraćmi do Afryki; ale choroba nagła nie pozwoliła mu żadnej rozpocząć działalności; widocznie Bóg go przeznaczał do innego powołania. Wracając z Afryki do Hiszpanii został zagnany burzą na brzegi Sycylii, a dowiedziawszy się w Messina, że św. Frańciszek zwołał jeneralną kapitułę do Asyżu, podążył tamdotąd, aby prosić o umieszczenie w jakimkolwiek klasztorze. Wrażenie, jakie robił św. Antoni na zebranych, nie było zbyt korzystne; wymarniały i schorzały zdawał się wymagać opieki; pokorny spokój nie pozwalał mu też zdradzić się ze swemi zdolnościami umysłu i przymiotami duszy. Ulitował się nad nim nakoniec prowincyał z Romagna, imieniem Gracyan, i posłał go do klasztoru pod górą św. Pawła niedaleko Bologni. Tutaj przejął nowy przybysz obowiązek najniższych posług.
  
       Ale Bóg czuwał nad nim i do właściwego miał go podnieść znaczenia. Do klasztoru w Forli, gdzie św. Antoni przebywał celem odebrania święceń, przybyli zaprzyjaźnieni z Frańciszkanami Dominikanie; kiedy nikt z ojców nie chciał wypowiedzieć nauki do zebranych, gwardyan klasztoru wezwał do tego obowiązku św. Antoniego. Nieprzygotowany tak wzniosłe myśli wygłosił w swej nauce, z taką siłą i wymową, że w zdumienie wprowadził wszystkich, najwięcej samego gwardyana, który cichemu i skromnemu zakonnikowi odmawiał dotąd wszelkich zdolności.
  
       Napotkawszy ukryty dotąd talent przełożeni wysłali Antoniego na dalsze nauki do Vercelli, potem zlecili mu po święceniach kapłańskich urząd kaznodziejski oraz nauczycielski dla młodszych zakonników. Naukami swemi odzyskał dla Chrystusa wielu grzeszników i innowierców, pomiędzy nimi i Bonowila, który przeczył obecności Pana Jezusa w Najśw. Sakramencie. Wtenczas to miał się dopełnić ów głośny cud, którym św. Antoni chciał stwierdzić prawdę nauki katolickiej o istocie Najśw. Sakramentu. Powiadają bowiem, że osieł, z rozmysłem głodzony przez trzy dni, na wezwanie świętego upadł na kolana przed wyniesionym Najśw. Sakramentem, nie tykając wcale pożywienia, jakie mu Bonowilus rzucał. Cud ten nawrócił dotychczasowego heretyka i przeciwnika świętego sługi Bożego. W Rimini znowu wielu pozyskał innowierców, gdy na jego wezwanie zgromadziła się nad brzegami rzeki olbrzymia liczba ryb, którym chciał głosić prawdy Boże, bo ludzie ich słuchać nie chcieli. Innym razem wypił truciznę z kielicha bez żadnej dla siebie szkody, przeżegnawszy go znakiem krzyża, św.; cud ten także posłużył do nawrócenia tych, co nie wierzyli w prawdy Kościoła katolickiego. Cudem były też kazania, głoszone w jednym języku, a zrozumiałe dla wszystkich zebranych, jakakolwiek była ich mowa ojczysta. Takimi to cudami Bóg opromieniał chwałę swego wybrańca, pomnażał skuteczność jego nauk; to też Grzegorz IX. pod wpływem kazań, jakie słyszał z ust św. Antoniego w Rzymie r. 1227, nazwał go prawdziwą arką przymierza, zawierającą w sobie najszczytniejsze skarby duchowe.
  
       Nie mniejszymi cudami Bóg darzył św. Antoniego, kiedy chodziło o nawrócenie grzeszników. Powiadali sami, nieraz ukazywał im się święty, wzywając, aby bezwłocznie grzechów się wyspowiadali. Dla grzeszników był gotów narazić święty zakonnik własne swe życie. Śmiało więc stanął przed Ezelinem w Weronie, który w postrachu krwawym trzymał cały szereg miast włoskich, a nie zważał na kilkakrotne kary kościelne; w oczy zarzucił mu zbrodnie popełnione, a owocem napomnień była przynajmniej chwilowa pokuta dumnego pana. Mówią, że podczas publicznego tego wystąpienia wśród zgromadzonych rycerzy twarz św. Antoniego promieniała jasnymi przebłyskami.
  
       Niezwykłe są też cuda, którymi dowiódł niewinności swego ojca wobec fałszywych oskarżeń. Ojciec bowiem świętego zakonnika żył jeszcze w Lizbonie; sprawował wiernie obowiązki skarbnika królewskiego. Tymczasem razu pewnego uległ prośbom kilku urzędników, aby im wydał przed czasem pewną sumę pieniędzy, którą się ustnie zobowiązali oddać. Gdy nadszedł czas zwrotu, zaprzeczyli wogóle pożyczki. W zmartwieniu swem błagał Boga o pomoc; otrzymał ją przez własnego syna. Bo kiedy już przed sądem oczekiwał potępiającego niesumienność oczywistą wyroku, pojawił się niespodzianie św. Antoni, stwierdził niewinność swego ojca, zarazem jasno i dobytnie wyłuszczył i przedłożył wszystkie okoliczności całej sprawy. Urzędnicy przerażeni tak dokładną znajomością rzeczy, nie wahali się uznać swych zobowiązań i potwierdzić łatwowierność, ale i zarazem niewinność królewskiego skarbnika. Nagłem i cudownem przeniesieniem się z Padwy do Lizbony uwolnił ojca swego św. Antoni od fałszywego zarzutu zabójstwa; kiedy sędziowie nie chcieli uwierzyć jego zapewnieniom, wskrzesił zabitego na to, aby dał świadectwo niewinności.
  
       Przejęty gorliwością o sumienne zachowywanie reguły, tem większą św. Antoni rozwijał działalność w klasztorach, gdy został prowincyałem w Romagna; on też się przyczynił do podtrzymania ducha reguły, skoro po śmierci św. Frańciszka r. 1226 został jenerałem Eliasz, mąż pełen zasad światowych. Nie pomagały żadne uwagi ani napomnienia; wtedy to zwrócił się św. Antoni z anglikiem Adamem do papieża Grzegorza IX. i spowodował złożenie z urzędu jenerała, popieranego niestety pomimo swych swobodnych zapatrywań przez kilku prowincyałów i gwardyanów.
  
       W tym samym czasie uzyskał św. Antoni w Rzymie pozwolenie na złożenie swych urzędów celem samotnego życia na górze Alwerno, skąd usunął się do klasztoru w Padwie. Tutaj zbliżyła się dla niego godzina śmierci. Jak często za życia tak i teraz jeszcze doznał łaski cudownego objawienia Najśw. Maryi Panny i Dzieciątka Jezus. Rozstał się z światem z modlitwą do Bogarodzicy na ustach dnia 13. czerwca 1231. r., licząc lat 36, w Arcella, przedmieściu Padwy. Na wieść o śmierci zakonnika dzieci wołały pierwsze po ulicach miast: Święty umarł. Po 32 latach otworzono grób św. Antoniego i znaleziono język zupełnie świeży i niezepsuty. Ówczesny jenerał Franciszkanów, św. Bonawentura podniósł wobec tego cudu działalność św. Antoniego i miłościwość Boga. Już r. 1232 zaliczony został Antoni Padewski przez Grzegorza IX. w poczet świętych; szczątki jego spoczywają w Padwie w kościele na cześć jego zbudowanym. Przedstawiają św. Antoniego z Dzieciątkiem Jezus, bo w jednym z objawień miało go Dzieciątko Boże objąć rączkami Swemi. Lilia na obrazach św. Antoniego jest symbolem niewinności i czystości. Odbiera cześć jako patron od zgubionych rzeczy.

       Nauka

       Sprawą św. Antoniego nierozumne zwierzę upada przed Najśw. Sakramentem na znak czci i uwielbienia. Jakże to zawstydzające dla niejednego chrześcijanina. Wiesz przecież, że w Najśw. Sakramencie utajony Bóg twój i Pan, Zbawiciel twój i Sędzia Przedwieczny. Wiesz przecież, że Bóg czci Swej żąda od ciebie, kiedy mówi: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz (Mat. 4. 10). Św. Paweł powtarza zaś za prorokiem Starego Zakonu: Bo jest napisano: żyję ja, mówi Pan, iż mi się wszelkie kolano pokłoni i wszelki język wyzna Boga (Rzym. 14. 11.)
  
       Iluż pomimo to jest chrześcijan, którzy albo ze wstydu jakiegoś grzesznego nie oddają wcale czci Panu Jezusowi w Najśw. Sakramencie albo wręcz z niedbałości niesfornie się zachowują wobec Niego. Nie zapierają się swej wiary, ale nie umieją lub nie chcą uszanować tajemnic wiary. Gdybym był przekonany, mówił raz pewien poganin, o obecności Boga w kościołach katolickich, całe życie przetrwałbym na najkorniejszem uwielbieniu. Nam nieraz trudno pomimo wiary, kolana zgiąć i przyklęknąć przed ołtarzem, na którym króluje Zbawiciel.
  
       Brak życia z wiary, brak współdziałania z łaską Bożą, oto główne źródło tej niepojętej obojętności. Nie ten wnijdzie przecież do królestwa Bożego, który słowami l ustami będzie wyznawał Pana swego; Jezus przyrzekł chwałę wieczną tylko tym, którzy całe swe życie i w najdrobniejszych rysach przenikną gorącą wiarą i we wszystkiem ją zechcą objawiać i stwierdzać.
  
       Stąd też jednym z objawów życia twego prawdziwie chrześcijańskiego niechaj będzie żywe uwielbienie Jezusa w Najśw. Sakramencie przy każdej nadarzającej, a nieraz i dobrowolnie poszukanej sposobności. Nie stracisz nic na tem, jeno zyskasz. Spełnisz swój obowiązek, utwierdzisz się w wierze, odbierzesz natchnienie Boże, może niezbędne ci w sprawach swego stanu, zachęcisz się do dobrego, dasz przykład innym, oddziałasz więc tak na siebie jak na innych ku większej chwale Boga i ku własnemu i drugich pożytkowi.

"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       *   *   *


      


(...)  Św. Antoni Padewski jest patronem zakonów: franciszkanów, antoninek oraz wielu bractw; Padwy, Lizbony, Padeborn, Splitu; dzieci, górników, małżeństw, narzeczonych, położnic, ubogich, podróżnych, ludzi i rzeczy zaginionych. Na miejscu grobu św. Antoniego - Il Santo - wznosi się potężna bazylika, jedno z najbardziej popularnych sanktuariów w Europie. Przeprowadzone w 1981 r. badania szczątków Świętego ustaliły, że miał 190 cm wzrostu, pociągłą twarz i ciemnobrązowe włosy. Na kolanach wykryto cienkie pęknięcia, spowodowane zapewne długim klęczeniem.

       W ikonografii św. Antoni przedstawiany jest w habicie franciszkańskim; nieraz głosi kazanie, czasami trzyma Dziecię Jezus, które mu się według legendy ukazało (podobnie jedynie legendą jest jego kazanie do ryb czy zniewolenie muła, żeby oddał cześć Najświętszemu Sakramentowi, by w ten sposób zawstydzić heretyka). Jego atrybutami są: księga, lilia, serce, ogień - symbol gorliwości, bochen chleba, osioł, ryba.

       *   *   *


       LITANIA DO ŚW. ANTONIEGO Z PADWY

Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, bez zmazy pierworodnej poczęta, módl się za nami.
Święty Antoni, chwało miasta Padwy, módl się za nami.
Święty Antoni, przyjacielu serdeczny Dzieciątka Jezus, módl się za nami.
Święty Antoni, wierny synu świętego Franciszka, módl się za nami.
Święty Antoni, mężu świętej modlitwy, módl się za nami.
Święty Antoni, perło ubóstwa świętego, módl się za nami.
Święty Antoni, lilio czystości; módl się za nami.
Święty Antoni, wzorze posłuszeństwa, módl się za nami.
Święty Antoni, zwierciadło cnoty, módl się za nami.
Święty Antoni, miłujący życie ukryte, módl się za nami.
Święty Antoni, gardzący chwałą ziemską, módl się za nami.
Święty Antoni, żarliwy apostole, módl się za nami.
Święty Antoni, gotowy na męczeństwo za wiarę, módl się za nami.
Święty Antoni, filarze Kościoła świętego, módl się za nami.
Święty Antoni, przewodniku dusz, módl się za nami.
Święty Antoni, gorliwy krzewicielu wiary, módl się za nami.
Święty Antoni, nauczycielu prawdy, módl się za nami.
Święty Antoni, skarbnico Pisma świętego, módl się za nami.
Święty Antoni, niestrudzony w głoszeniu Ewangelii, módl się za nami.
Święty Antoni, nawracający grzeszników, módl się za nami.
Święty Antoni, zwalczający występki, módl się za nami.
Święty Antoni, aniele pokoju, módl się za nami.
Święty Antoni, odnowicielu obyczajów, módl się za nami.
Święty Antoni, zdobywający serca dla Chrystusa, módl się za nami.
Święty Antoni, opiekunie uciśnionych, módl się za nami.
Święty Antoni, postrachu złych duchów, módl się za nami.
Święty Antoni, wskrzeszający umarłych, módl się za nami.
Święty Antoni, odnajdujący rzeczy zgubione, módl się za nami.
Święty Antoni, chwalebny cudotwórco, módl się za nami.
Święty Antoni, ozdobo Zakonu Serafickiego, módl się za nami.
Święty Antoni, odbierający cześć w każdej świątyni naszego kraju, módl się za nami.
Święty Antoni, Święty całego świata, módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

V: Módl się za nami, święty Antoni,
R. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się:
Prosimy Cię, Panie, niech pomoże ludowi Twojemu ustawiczna modlitwa przezacnego Wyznawcy Twego i Doktora, świętego Antoniego, i niech nas uczyni godnymi Twej łaski na tym świecie,* a w przyszłym obdarzy wieczną radością. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.


.
      
       https://youtu.be/4eSnMfRno7E


.

6 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. 13 czerwca

ŻYWOT Ś. ANTONIEGO Z PADWY, ZAKONU Ś. FRANCISZKA
pisany od jednego Franciszkanina, poważnie i wiernie, i w kanonizacji jego położony
 (Antonius 3, p. UL 24, cap. 3). — Żył około roku Pańskiego 1200.


W Portugalji albo Luzytanji jest miasto prawie na końcu świata na zachód, Lizbona albo Ulizbona, w którem się ten święty Antoni z uczciwych rodziców stanu rycerskiego, Marcina i Marji, urodził. Ten z młodości będąc do rzeczy duchownych i Boskich skłonny, skoro wychowany w naukach podrósł, niebezpieczności się i upadku młodych lat swoich, i skłonności wrodzonej do grzechu bojąc, a żeby serce jego już do Pana Boga i niebieskich chuci gorejące, uwięzić się i upieść w rzeczach tych ziemskich, skazitelnych i zdradliwych, nie mogło. przyjął ciasny żywot rady Pańskiej, udając się do zakonników, ś. Augustyna tamże w Lizbonie, do tych, których kanonikami zakonnymi zowiemy, między którymi żył jako jeden anioł., w posłuszeństwie, w pokorze, w utrudzeniu ciała swego i pilności wszelakiej powołania i powinności reguły, nauki też dla pomocy zbawienia bliźnich nie zaniechywając. Co aby mógł lepiej czynić, widząc iż w Lizbonie nawiedzanie przyjaciół i znajomych jego święte zabawy przerywało, pragnąc na rzeczy duchowne pokoju większego, prosił się, aby był gdzie między obcych i nieznajomych posłan. Acz miłość braci onych ku niemu trudno się z jego pociesznej obecności i przykładów zbawiennych osierocić miała, wszakże widząc starszy jego prosty i gorący do Boskich rzeczy umysł, wysłał go do Koimbry, gdzie dostawszy pożądany spokój, czujnie i pilnie na wszelaką się doskonałość cnót sług Bożych zbierał.

W Piśmie świętem wielkie upodobanie i ochłodę ducha swego mając, onym dżdżem polewał wsiane a bujnie wschodzące drogie i wonne zioła pobożności zakonnej; i tak cicho, a jakoby nic nie umiejąc, na głębokie się rozumienie Pisma świętego zdobywał. Gdy w onym żywocie dwa lata przemieszkał, serce się jego Boga pełne na przymnożenie większej miłości Boskiej tym sposobem rozgorzało. Na on czas Piotr, królewicz portugalski, ciała świętych męczenników, pięciu Franciszkanów, na rozmnażaniu wiary Chrystusowej między pogaństwem i Maurami mahometańskimi pobitych, z Marokku przywiózł, i jako przy onych świętych ciałach od wielkiego niebezpieczeństwa i pewnej śmierci na morzu i na ziemi wybawiony był, oznajmił, tak iż się wysługi I droga śmierć u Boga onych męczenników po wszystkiej Hiszpanji rozgłosiła. Tą sławą wpadła Ś. Antoniemu wielka i uprzejma chuć do tego, aby kiedyś mógł krew swoją dla Chrystusa rozlać, co mu już z onej bujnej miłości ku Odkupicielowi, który za nas umarł, przychodziło. I szukając do tego przystępu, umyślił wstąpić do zakonu Ś. Franciszka, w którym się jako w mocnem wojsku Chrystusowem tacy żołnierze rodzili. Niedaleko Koimbry byli tam Franciszkanie, nie tak nauką, jako tern, do czego nauka wiedzie, to jest żywota świątobliwością słynący; którzy gdy do jego klasztoru, prosząc o jałmużnę wedle swego zwyczaju, przyszli, święty Antoni prosił ich, aby go do zakonu swego przyjęli tym sposobem, aby go do Saracenów na opowiadanie Chrystusa wysłali, żeby mógł też krew swoją dla Pana swego rozlać. Oni to radzi uczynili i czas mu naznaczyli. A święty Antoni, prosząc u starszych swoich, aby mu do ciaśniejszej reguły wolno było wedle kanonów przenieść się, z trudnością to uprosił, bo był od nich wielce miłowany, iż w nim wysokie cnoty doskonałości widzieli.

Brat jeden wypuszczając go, napoły z gniewem żartując z niego, rzekł: Idź, idź, podobno świętym zostaniesz; a on z pokory jako proroctwo rzekł: Gdy usłyszysz mnie między Świętych policzonego, wżdy chwalić z tego Boga będziesz. Franciszkanie dali mu imię to Antoni, bo był pierwej Fernandem zwany. Niedługo ojcowie oni święte pragnienie jego wykonali: wysłali go między pogaństwo, błogosławieństwem i modlitwami opatrzonego. Ale woli Bożej nie było; dobre serce jego Pan Bóg przyjąwszy z tajemnej rady swej, tego jemu nie dopuścił, a na zachowanie gotowych chrześcijan i na naprawę zepsutych, nowych zaniechawszy, jego obrócić chciał. Na tej drodze całą zimę ciężko chorzał, a jednak płynąc morzem, pogody i wiatrów mieć z nim nigdy żeglarze nie mogli; i chcąc się do Hiszpanii wrócić, niewiadomie i nad nadzieję do Sycylji ziemi włoskiej wiatry go przygnały. Tegoż roku mieli Franciszkanie kapitułę generalną w Asyżu, o której dowiedziawszy się, acz jeszcze nie prawie zdrowy, tam szedł, pytając, co mu jako gościowi, minister, to jest generał ich najstarszy, czynić i gdzie mu się obrócić każe. Wedle zwyczaju starsi albo gwardjanie, rozjeżdżając się, proszą sobie do swoich klasztorów z kapituły braci tych i owych; a o świętego Antoniego, iż się im zdało coś nikczemnego, żaden nie prosił, aż go sam minister do Romanji dat, i Gracjanowi niejakiemu, onej strony nad klasztorem starszemu, polecił. Który widząc nabożeństwo jego, rad go bardzo widział, bo się za prostego i niegodnego miał, i do żadnej się nauki ani kościelnego ani klerycznego ćwiczenia nie prosząc, ani tego wspominając, Chrystusa tylko ukrzyżowanego pragnął, i w Nim naukę i ćwiczenie swe kładąc, żądał pilnie, żeby go do klasztoru na puszczę góry ś. Pawła, gdzie niektórzy bracia jako pustelnicy żyją, posłano. Uczynił to starszy jego. A on tam znalazłszy skałę i komórkę w niej, wielkiemi modlitwami, postami i trapieniem ciała, i rozmyślaniem spraw i dobrodziejstw Bożych rozpalał serce swe, i sklepy cnót i skarbnic duchownych rozrzestrzeniał, i w nie drogiego złota pokory i wielkiej doskonałości nazbierał. Tak strapiony był postami i modlitwami. I łzami wysuszony, iż się, idąc, potaczał a wiatr go powiewał. Tam i pokusy rozmaite i najazdy szatańskie, mocno w Chrystusie umocniony, skruszył, i między prostymi mądrej prostoty nabył.

Po długim czasie kazano się braciom zjechać do Fonu albo Forum Julii, na branie święcenia kapłańskiego. Posłany też jest z nimi Antoni, który do gwardjana onego przyszedłszy. prosił się do kuchni garnki umywać, braciom służyć, komory zamiatać i inne podłe posługi domowe odprawować, mieniąc z wielkiej pokory, iż się do innych rzeczy nie godził. Tak umiał wielki on człowiek o naukę, którą jednak miał wielką, nie dbać, a najniżej samego siebie w swem sercu pokładać. Ale Pan Bóg świecy onej jasnej nie chciał mieć pod ławą. Trafiło się tam, iż ojcowie prosili Dominikanów na obiad, i wedle zwyczaju na kolacji żądali też, aby łaknących braci duchownym pokarmem słowa Bożego posilili. Oni gdy się niegotowością wymawiali, z natchnienia Ducha Świętego Antoniemu, który w kuchni robił (o którym nikt, aby co miał nauki, nie rozumiał) wstąpić, a coś o Panu Bogu powiedzieć kazał. On pokorę posłuszeństwem mierząc, wstąpił na czytelnicę. Spodziewali się od niego coś o regułach, paciorkach i prostem nabożeństwie jakiem słyszeć. A on od prostych rzeczy począwszy, na tak się wysokie wyniósł, iż go uczeni ledwie dosięgać mogli, bo był człowiekiem rozumu bystrego, pamięć miał jako księgi, a ku temu wymowny, a nadewszystko gorącego w Bogu serca, z którego słowa jako ogień wynikały. Zdumienie wielkie padło na wszystkich słuchaczy, bo się nikt nie spodziewał, aby się w nim taka nauka taić miała; i sami Dominikanie rzekli: Nigdyśmy kazania takiego nie słyszeli. O tern sprawiony minister, kaznodziejski urząd onemu, który pustelnicze kąty miłował, zlecił. Nie wdarł się na taką stolicę, a swego nic nie szukając, ze strony swej wolałby był komórkę na pustyni, niźli kazalnicę w kościele; ale miłość ku zbawieniu ludzkiemu, i on urząd z posłuszeństwa wzięty, i pokorne na ono jarzmo szyi schylenie, wielki pożytek Kościołowi Bożemu i duszom ludzkim uczyniło. Jako z gorącego pieca węgle, słowa kazania jego, palące grzechy ludzkie i serca twarde rozgrzewające, wypadały. Co dobrze uczynkiem i wypełnieniem w sobie strawił, o tern umiał dobrze i pożytecznie mówić, a jakim sam był, takimi i innych czynił. Wielki on wzgardziciel świata, który krew dla Chrystusa rozlać chciał, a na chałupce w pustyni przestać mógł, w kazaniu swem żadnego się najwyższego stanu nie przeląkł, żadnemi się obietnicami świeckiemi nie uwiódł; panom i wielkim stanom, gdzie było trzeba, tak złości ich i grzechy wymiatał i karał, iż drudzy zakonni bracia i inni kaznodzieje sami się lękali, słów jego nielękliwych słuchając. Jako jaki Eljasz z puszczy, pełen Ducha Świętego i żarliwości, złych gromił, dobrych utwierdzał, skażonych naprawiał, bojaźliwych posilał, słabych pokrzepiał, i jako deszcz wszystkie zioła ożywia i rozmaite barwy im daje, tak jego nauka różne stany, obyczaje i sposoby ludzkie polewała, i wzrost a pomnożenie z łaski Bożej, która z nim robiła, dawała.

Dowiedziawszy się w Aryminie o heretykach, kazania tam czyniąc, miasto wszystko w wierze zatrzymał, i kacermistrza niejakiego Boniwilla z błędu wywiódł, iż do śmierci swej w kościelnem posłuszeństwie został. W Rzymie słodkie i uczone kazanie czyniąc, gdy począwszy od papieża aż do inszych wszystkich stanów, wszyscy się nasycić jego gorącemi słowy nie mogli, papież mu osobny tytuł dał, mówiąc: Skrzynia to jest Testamentu. Bo tak w obojgu Testamentów z mądremi i głębokiemi wykładami był biegły, iż się zdało, jakoby na wzór Ezdrasza wszystko Pismo święte w pamięci miał. Łaskawość z surowością w kazaniu swojem mieszać umiał, i przetoż słuchacze miłując, bali się go i czynili to, co radził. Wielkiej się jego nauce i wymowie i uważeniu każdego słowa dziwować każdy musiał; a prości, gdy obyczaje dobre szczepił, a złości wykorzeniał, i przyczyny ich mądrze i łacno i ostrożnie wykładał, zdumiewając się, pożytek brali.
 
W zakonie swoim, dla pozyskania dusz, nauki, które były zaniedbane i dla których opuszczenia zakon nieco u ludzi na poważaniu tracił, z wielką pilnością i upominaniem wzbudził, i sam był pierwszym lektorem i starszym nad nauką teologii za przyzwoleniem ś. Franciszka. Sprawował i braci chwalebnie, ministrem będąc ziemi Emilji. Gdy był gwardjanem w Podium, znał tam pisarza jednego, człowieka światu zaleconego i nie bardzo przykładnego; temu święty Antoni, gdziekolwiek go spotkał, nisko bardzo się kłaniał, tak znacznie, iż go raz on pisarz sfukał, mówiąc: Bych się Boga nie bał, mieczem bych cię zranił, iż się tak ze mnie śmiejesz. A Antoni rzekł: By wola Boska była, jabych rad na męczeństwo szedł, a iż mi nie dopuści Pan Bóg, tobie się jako męczennikowi zalecam; proszę, gdy do tej korony przyjdziesz, nie chciej o mnie zapomnieć. A on to sobie za śmiech miał. Lecz rychło potem z biskupem podyjskim do Jeruzalem jechawszy, gdy biskup słabo i jakoś bojaźliwie Saracenom Chrystusa opowiadał, on na wzór ś. Wincentego męczennika, Duchem Świętym wzruszony, śmielszym się niźli biskup pokazał i mądrze a bezpiecznie wywodził, iż Chrystus jest prawym Bogiem, a Mahomet djabelskim synem i zwodzicielem. Saraceni go porwali, i trzy dni męczy wszy, zabili. Gdy szedł na śmierć, oznajmił Franciszkanom, iż o jego męczeństwie święty Antoni duchem prorockim wiedział; z czego mężowi Bożemu wiele u ludzi wysokiego o nim rozumienia i czci przyrosło. Na kapitule generalnej, rok przed śmiercią ś. Franciszka, od wszelakiego przełożeństwa nad bracią wyzwolony, wziął moc i wolność chodzenia z kazaniem po świecie, gdzieby mu się kolwiek podobało. Tę wolność mając, naprzód się do Padwy udał, i tam kazania swoje dla kościelnego pożytku spisując, gdy post przyszedł a czas zbawienny nadchodził. porzuciwszy pisanie, codzień kazania czynił z wielkim pożytkiem i pracą; bo iż był człowiekiem cielistym, miał niemałe w kazaniu utrudzenie, a jednak pracował, ledwie w wieczór do posilenia i obiadu czas mając.

Nocy jednej na początku postu, gdy za-snął (jako sam bratu jednemu powiadał) za gardło go szatan ujął i dławił tak bardzo, iż już był blisko śmierci; aż gdy się przeżegnał a on hymn zaczął O gloriosa Domina, uciekł djabeł, a on go goniąc, światłość jakąś w komorze swej, gdy się wrócił, znalazł. Słuchaczy jego kościoły padewskie objąć nie mogły, musiał z nimi w pole w post wielki wychodzić, gdzie go drudzy, o północy do miejsca się ubiegając, ludzie czekali. Biskup padewski ze swymi księżmi na przykład ludziom pokornie za nim na kazanie wychodził. Drudzy między trzydziestu tysiącami ludzi szemrania żadnego na jego kazaniu nie usłyszał. Nikt kupić nie mógł, aż po kazaniu, po którem ledwie go mężni niektórzy prowadząc, mogli obronić od ludu, który się sukni jego dotykać chciał i utłumić go mógł. Niewiasty, gdzie cicho mogły, kapicę jego nożyczkami urzynały i krajki one z nabożeństwem chowały. Niezgodnych bez liczby pojednał, lichw się wielkie sumy na jego radę wracało, plugastw wiele usta-wa/o; w słuchaniu spowiedzi, ludziom tym, których do niej odsyłał, wszyscy kapłani przez wielką liczbę ich zdołać nie mogli. Po śmierci jego drudzy pokutujący powiadali, iż się im ukazując we śnie Antoni święty, do pewnego spowiednika iść im kazał. Jeden skruszony jego kazaniem, chcąc się jemu spowiadać, przez płacz nic wymówić nie mógł; gdy mu kazał grzechy na karcie spisać a sobie tajemnie podać, znalazł kartę białą bez pisma. Biczowanie albo dyscypliny w procesjach ludzie za niego czynić poczęli, i ten święty obyczaj po wszystkiej się włoskiej ziemi rozszerzył. Heretykom był bardzo srogi; w Aryminie, w Tolozie, w Medjolanie jawnie ich i ze sromotą przekonywał, tak iż go młotem heretyków zwali.

Około Tolozy we Francji dysputując się z jednym heretykiem, który Sakrament Najświętszy bluźnił, znać w nim nic nie chcąc, jedno chleb prosty, gdy usta zawarte heretyk w jego gadaniu miał, chcąc tylko sromoty ujść, rzekł do ś. Antoniego: Podeprzyj prawdę tę cudem jakim, a ja już uwierzę. A on rzekł: I z tego się za pomocą Bożą i ufaniem prawdy Jego nie wymówię. I spytał go: A co za cudu pragniesz? Powiedział heretyk: Mam osła w domu, nie dam mu trzy dni jeść, a potem stanę z owsem, a ty stań z tem, co zowiesz Ciałem Bożem; jeśli osioł, opuściwszy owies, uczyni jaki pokłon albo uczciwość Bogu twemu, ja uwierzę. A Święty przyzwolił, i zszedł się lud wielki na on dzień. Przyszła też za swym mistrzem wielka rota heretyków; wynijdzie z jednej kapliczki, w której miał Mszę ś•, Antoni, niosąc Ciało Chrystusowe; wynijdzie też i heretyk z owsem. Puszczają osła onego, do którego ś. Antoni rzekł: Ośle, mocą Stworzyciela twego, którego ja w ręku acz niedostojny noszę, rozkazujęć, abyś przystąpiwszy, uczciwość jaką możesz, uczynił Panu swemu. Ledwie to skończył, a owies opuściwszy głodny osioł, postąpił i padł na kolana, i uczynił jaką mógł cześć Najświętszemu Sakramentowi. O jakie wesele katolikom! — o jaka hańba heretykom! Sławić się wiara święta poczęła, przeklinały się wszystkie błędy i matactwa heretyckie. A on kacermistrz przed wszystkim ludem zarzekł się niewierności swej. Raz w Rzymie pielgrzymi obcy i innego języka, na miłościwem lecie będący, słuchając jego kazania, powiadali, iż go każącego rozumieli. Dziecię krzywo urodzone, jednym krzyżem świętym zleczył. Dzieweczkę jedną, kaduk albo ś. Walentego niemoc mającą i chromą od czterech lat, tymże krzyżem świętym uzdrowił.

W jednem mieście albo wsi we Francji, mąż żonie swej, która się na kazanie ś. Antoniego pilnie prosiła, iść nie dopuścił, ona się frasując i płacząc, wlazła wgórę na salę i patrzała w tę stronę, gdzie o nim wiedziała, z gorącem pragnieniem słuchania słów Bożych z ust jego, we dwóch milach każącego. A owo Pan Bóg świętą chęć jej cudownie wypełnił, iż go każącego słyszała. I mężowi to u Pana Boga uprosiła, iż gdy ją, szukając jej, tam znalazł, że też on nieco słyszał. I od tego czasu oboje nigdy, chociaż daleko, na kazanie jego nie omieszkali. Tamże we Francji u miasta Rituryki, gdy kościoły i rynki objąć jego słuchaczy nie mogły, kanonicy radzili, aby w pole wyszedł. I wyszli z procesją. W kazanie taki się deszcz wielki z łyskaniem i gromami puścił, iż się chcieli wszyscy rozbieżeć. On rzekł: Stójcie, kropla was jedna nie zmoczy. I tak się stało; wkoło nich wszystkie miejsca bardzo mokre, a tam, gdzie słuchali ludzie, suchuchne zostały, iż nikt w onym cyrklu kropli deszczu nie uczul. Każąc na pogrzebie, jednego lichwiarza łakomego za temat wziął: Gdzie jest skarb twój, tam i serce twoje. I po chwili rzekł: Umarł ten bogacz i w piekle pogrzebion jest, idźcie, a jego serce między pieniędzmi jego znajdziecie. Szli przyjaciele, pogrzeblszy ciało, i między workami jego znaleźli jeszcze ciepłe serce jego. Raz na jego kazaniu do pani jednej zacnej, która pilnie bardzo i z nabożeństwem kazania słuchała, poseł przyszedł z listem i mówił: Syn twój pojmany jest i zabity od nieprzyjaciół. A ś. Antoni onego nic nie słysząc, jedno widząc posła, rzekł: Nie bój się, dobra pani, żyw syn twój, a ten poseł jest djabeł. I wnet on poseł, który słuchania pilnego pożytek zepsować chciał, zniknął.

W Weronie był wielki tyran, Ecellinus, który wiele krwi niewinnie rozlewał i okrucieństwa wielkie jako srogi okrutnik stroił. Szedł do niego ś. Antoni i jawnie mu w oczy rzekł: Okrutniku i psie szalony, nad szyją twoją gniew i kaźń Boża wisi — długoż krew ludzką rozlewać masz? Wszyscy, co na to patrzeli, rozumieli, iż go wnet miał kazać ściąć, jako był innym zwykł czynić; ale się inaczej stało. Zawołał Ecellinus: Dajcie mi powroza; i wdziawszy na się powróz, padł do nóg jego, żałując złości swych a poprawę obiecując. I tak uczynił, aż do śmierci skromnie i w pokucie żyjąc. I innych takich cudownych rzeczy bez liczby nad nim pokazał Pan Bóg. Był wielkim człowiekiem, ozdobionym wonnością cnót wszystkich: mądrością, miłością, ubóstwem, ludzkością, poradą; a dusz ludzkich i zbawienia ich bez miary pragnął, małym się schylał, wielkim jednakim się stawił, a wszystkich, ile mógł, z grzechów wywłóczył. Wiedząc o czasie śmierci swej (bo będąc w Padwie, uszedł na jedno osobne miejsce, i w sadzie jednym z dwoma braćmi, poczyniwszy sobie komórki, mieszkał) chcąc proch, którego się dusza z obcowania z ludźmi nabrać mogła, otrzeć i łzami pokuty opłakać, tam się na rozmyślaniu i czytaniu Pisma i opatrywaniu przyszłych potrzeb przyprawując, zachorzał, a chory do Padwy wieziony był. W chorobie swojej, gdy dnia tego, którego skonał, pilnie w niebo patrzył, pytali go bracia, na coby patrzył. Powiedział: Widzę Pana mego. I uczyniwszy spowiedź a Sakramenta kościelne wziąwszy, a on hymn mówiąc O gloriosa Domina, gdy bracia psalmy pokutne mówili, z cielesnego więzienia wyszedł roku Pańskiego 1231, dnia 13 czerwca.

Tegoż dnia po śmierci swej widziany był od opata w Wercellis, z którym miał wielką miłość. Chorzał opat ten na gardło, a on wszedłszy do komórki jego, rzekł: Oto księże opacie, zostawiwszy osiołka w Padwie, do ojczyzny prędko bieżę. I gardło jego trochę ruszywszy, wnet je uzdrowił, a wtem zniknął. On mniemając, aby był żyw ś. Antoni a gościem do klasztoru przyszedł, szukał go długo po klasztorze, aż się nie rychło domyślił, iż tego dnia umrzeć musiał. Bracia chcieli dla ludu na kilka dni śmierć jego zataić, ale dzieci po ulicach rozwołały, mówiąc: Umarł nam ojciec święty, umarli A iż przy ka-plicy, gdzie były zakonnice ś. Franciszka (ubogie panny na-zwane), a nie w klasztorze Panny Marji, umarł, mieszkańcy z onej strony mostu zbrojnie się zebrali i kilka dni i nocy strzegli, nie chcąc ze swej części miasta ciała za rzekę puścić. i ważyć na to wszystko, i zdrowie nakoniec chcieli; i długo się urzędowi duchownemu i świeckiemu o to zastawiali, i mało do wielkiego krwi rozlania nie przyszło, ledwie ich ubłagano, iż ciało święte na drugą stronę rzeki do kościoła Panny Marji przepuścili.

Cześć i pokora, którą ono miasto na jego pogrzebie ciału onemu wyrządzało, wypowiedzieć się nie może. Bo wiele dni osobno księża, osobno urząd świecki, osobno preceptorowie ze studentami, osobno stany i bractwa rozmaite, bosemi nogami ze świecami lanemi procesje do grobu czynili, gdzie się też cuda wielkie w uleczeniu wielu niemocy ludzkich zjawiły. Kanonizowany jest od Grzegorza dziewiątego w Spolecie, w dzień świąteczny, roku Pańskiego 1232.

Rzecz dziwna, powiadają, iż tego dnia, którego był kanonizowany, w Lizbonie, gdzie się urodził, ludzi wszystkich niezwykłe i dziwne wesele zdjęło, i dzwony same bez żadnej ręki ludzkiej dzwoniły. Przyczyna się rychło otworzyła. Z czego Bogu Wszechmocnemu cześć, wierze świętej podwyższenie, heretykom posromocenie, dobrych uczynków między wiernymi rozmnożenie, a zapłata wieczna trwającym do końca, na wieki wieków. Amen.
       
zywoty.yolasite.com/

avatar użytkownika gość z drogi

2. Każdemu ,noszącemu imię Swiętego Antoniego

serdeczne życzenia imieninowe,co prawda spóżnione,troszkę,ale bardzo czerwcowe:)
a temu naszemu Antoniemu...dalszej DETERMINACJI
w naprawianiu Polski
pozdrowienia z drogi :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

4. Kazanie odpustowe na uroczystość św. Antoniego


Kazanie odpustowe na uroczystość św. Antoniego Padewskiego

Ks. Grzegorz Śniadoch IBP.
Niewodnica Kościelna, 13 czerwca 2016 r.




.

avatar użytkownika intix

6. Wiara w Boga jedyną racją stanu dla Polski!

Wiara w Boga jedyną racją stanu dla Polski!

Kazanie Ks. prof. Tadeusza Guza w Radecznicy - 12.06.2022 r.

Data publikacji: 13 cze 2022




.