Święty Florian, Żołnierz, Męczennik

avatar użytkownika intix

 


      
       Święty Florian

       * * *
       4 maja.
       Żywot świętego Floriana, Męczennika

       (Żył około roku Pańskiego 280)

       Na wielu domach katolickich widzimy wyobrażenie rycerza rzymskiego, gaszącego płonący dom. Obrazy te przedstawiają świętego Floriana, patrona broniącego od pożarów i nieurodzajów.

       Urodził się święty Florian w pobliżu Wiednia. W młodości poświęcił się zawodowi wojskowemu i doszedł do stopnia dowódcy oddziału. Będąc człowiekiem mężnym, ukochał zawód wojskowy całym sercem, ale więcej jeszcze ukochał Chrystusa, któremu na Chrzcie św. ślubował wierność do zgonu.

       Florian stał załogą ze swym oddziałem w mieście Laureaku w Austrii Górnej. Gdy cesarze Dioklecjan i Maksymian wydali okrutny rozkaz prześladowania chrześcijan, Florian był właśnie w podróży, mimo to wnet się dowiedział, że Akwilinus, namiestnik prowincji, w której jego oddział stał załogą, wszędzie śledzi chrześcijan i każe ich więzić, aby tym sposobem odwieść ich od wiary chrześcijańskiej, i że już czterdziestu wyznawców wydał na śmierć męczeńską.

       Zaledwie usłyszał tę smutną wieść, wybrał się natychmiast z powrotem do Laureaku w celu napomnienia i dodania otuchy bojaźliwszym chrześcijanom, a w razie potrzeby, aby im pokazać na samym sobie, jak za tę wiarę wszystko na świecie poświęcić należy. Kiedy przechodził przez most wiodący do miasta, spotkał się z oddziałem żołnierzy i dowiedział się, iż wysłano ich, aby chwytali chrześcijan, gdziekolwiek ich znajdą. Pełen odwagi odezwał się do nich: "Czemuż szukacie daleko? Patrzcie, oto ja jestem chrześcijaninem! Idźcie i oświadczcie to namiestnikowi!" Żołnierze pochwycili go bezzwłocznie i zawiedli przed Akwilina. Namiestnik bardzo się zasmucił, usłyszawszy, że Florian, dowódca oddziału, wysoko ceniony w całym wojsku, wyznaje religię chrześcijańską i stawia opór rozkazom cesarskim, zaczął go więc namawiać głosem pełnym przychylności, aby złożył bogom ofiary, nie zrywał z towarzyszami stosunków przyjaźni, a jego samego nie zniewalał do surowości. Florian wysłuchał go cierpliwie, potem jednak stanowczo oświadczył, że bogom nigdy ofiary nie złoży i że gotów jest iść na wszelkie męki dla miłości Chrystusa.

       Rozgniewany namiestnik rozkazał siepaczom, aby Floriana gwałtem zmusili do ofiarowania bogom pogańskim. Tedy Florian wzniósł oczy ku Niebu i modlił się: "Panie i Boże mój, Tobie zaufałem, Ciebie wyznaję, za Ciebie walczyć będę i Tobie składam ofiarę z życia mojego. Osłoń mnie prawicą Twoją, albowiem Imię Twoje błogosławione jest tak w Niebie, jako i na ziemi. Dodaj mi siły, abym zniósł męki cierpliwie, utwierdź mnie przy tym łaską Swoją, abym był godzien zostać policzonym w grono Świętych i wybranych Twoich".

       Takimi słowy modlił się szlachetny wyznawca do Stwórcy, nie wywarło to jednak żadnego wrażenia na Akwilinie, gdyż rzekł szyderczo: "Jak możesz gadać tak nierozumnie i stawiać opór rozkazom cesarskim?" Florian odpowiedział: "Czczę mojego Boga, a przy tym jestem posłuszny cesarzom, jak przystoi dobremu żołnierzowi, jednakże do złożenia ofiary bogom nikt mnie nie zniewoli, albowiem oni są tylko czczym mamidłem!"

       Rozsrożony namiestnik rozkazał ubiczować Floriana, ale on wołał wśród katuszy: "Nie obawiam się tych cierpień! Każ nawet ustawić stos drzewa i podpalić, a ja nań wstąpię dla miłości Chrystusa!" Biczowano go dalej z taką zaciekłością, że krew strumieniem płynęła, ale Florian się nie zachwiał i przemawiał z wesołym uśmiechem: "Otóż to prawdziwa ofiara, którą tu składam Panu Jezusowi! On mnie wzmocni i uzna za godnego tej łaski, że mi wolno zań cierpieć". Tyran, niezadowolony z katuszy, jakie zadawano świętemu Męczennikowi, kazał je podwoić i ostrymi, zakrzywionymi kolcami szarpać mu ciało, lecz i te okropne cierpienia nie osłabiły męstwa Floriana.

       Gdy bezbożny namiestnik poznał, że niczym Floriana w wierze dla Chrystusa zachwiać nie zdoła, wydał rozkaz, aby mu przywiązano kamień u szyi i zrzucono go z mostu w rzekę Anizę.

       Męczennik szedł na śmierć z wesołą twarzą, jakby na rozrywkę jaką, radując się nadzieją, że otrzyma zapłatę w Niebie. Gdy stanęli na moście, poprosił oprawców, aby mu użyczyli cokolwiek czasu, iżby się mógł pomodlić. Ukląkł zatem do modlitwy i tak się w niej zatopił, że zupełnie zapomniał o sobie. Żołnierze długo czekali cierpliwie, ale potem jakiś zuchwalec zaczął wyrzucać towarzyszom, że tyle czasu tracą nadaremno, a w końcu sam przypadł do Floriana i zepchnął go z mostu w rzekę.

       I oto stał się cud, albowiem ów żołnierz natychmiast zupełnie zaniewidział, a nierozumna rzeka, jak gdyby przyganiając rozumnym, wyniosła zwłoki Męczennika na wysoki kamień nadbrzeżny, po czym z obłoków zleciał olbrzymi orzeł i usiadł obok ciała Świętego, aby je strzec od uszkodzenia przez dzikie zwierzęta i pogan. W nocy ukazał się św. Męczennik pewnej uczciwej niewieście imieniem Waleria i polecił jej, aby pochowała jego ciało. Niewiasta zastosowała się do objawionych jej życzeń, ale obawiając się pogan, potajemnie włożyła ciało na wóz, a pokrywszy je chrustem powiozła je dwoma wolami na miejsce, gdzie miało być złożone do snu wiecznego; dopytującym się poganom mówiła, że chrust ten wiezie na ogrodzenie płotu. Droga do tego miejsca nie była bliska, a gdy woły dla wielkiego upału tak osłabły, że dalej postąpić nie mogły. Niewiasta wzniosła ręce ku Niebu i prosiła o zmiłowanie. I stał się cud, albowiem z ziemi wytrysnęło źródło z wyborną wodą, dzięki czemu woły mogły się pokrzepić i zaraz ruszyły dalej w drogę z ciałem Świętego.

        Przybywszy na miejsce, złożyła Waleria ciało w pięknie ozdobionym grobie, który zaraz potem zasłynął cudami.

       Kiedy prześladowanie chrześcijan nieco ustało, zbudowali pobożni wyznawcy Chrystusa kaplicę na grobie świętego Floriana, a za czasów św. Seweryna wielu zakonników osiadło przy tym grobie. Z tych początków powstał potem sławny klasztor Benedyktynów pod opieką świętego Floriana, który kwitnie po dziś dzień i słynie z pobożności i głębokiej nauki zakonników.

       Święty Florian jest jednym z Patronów Polski i Patronem diecezji wiedeńskiej, (obecnie jest Patronem archidiecezji katowickiej - Maj 2005r.) a w Kościele katolickim doznaje ogólnej czci jako Patron w niebezpieczeństwie ognia.

 

      
                        Święty Florian

       Liczne istnieją dowody, świadczące o skutecznym pośrednictwie tego Świętego u tronu Stwórcy. Jednym z nich jest wypadek, jaki się zdarzył pewnemu węglarzowi, trudniącemu się wypalaniem węgli drzewnych. Węglarz ów zapalił stos drzewa, aby go wytlić na węgle, a kiedy poprawiał żarzący się stos i stanął na środku, darń, którą stos był przykryty, by się drzewo nie rozpaliło płomieniem, nagle się zarwała, wskutek czego węglarz wpadł w żar. Był to człowiek nabożny i szczery wyznawca świętego Floriana; w chwili grożącego mu niebezpieczeństwa westchnął przeto do jego pośrednictwa u Boga i oto nagle rozżarzone węgle sczerniały, a on cały i nienaruszony dostał się szczęśliwie na ziemię.

       Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego, postanowił oddać opiekę nad swym krajem temu świętemu Męczennikowi i wyprawił posłów do papieża Lucjusza III, prosząc go o przysłanie kości świętego Floriana. Papież przychylił się do tej pobożnej prośby i przez Biskupa modeńskiego posłał kości świętego Floriana do Polski w roku 1183. Duchowieństwo i nabożni wiedli je na 7 mil od Rzymu w uroczystej procesji, a gdy orszak dotarł do Polski, również książę Kazimierz wyszedł pieszo celem przyjęcia świętych Relikwii. Umieścił je w Krakowie na Kleparzu, gdzie wystawił wielki kościół i znacznymi funduszami na służbę Boską na zawsze opatrzył. W kościele tym pozostało potem tylko ramię Świętego, a resztę relikwii przeniesiono do Katedry krakowskiej, gdzie w pięknym grobowcu z wielką czcią złożone spoczywają i wielkimi cudami słyną na cześć Boga i pociechę wiernych.

       Nauka moralna

       Święty Florian dał dowody wielkiej i nieustraszonej odwagi, gdyż jako dowódca wojsk mógłby  nie narazić się władzy cesarskiej, nie wydając się z tym, że jest chrześcijaninem. Wolał on jednak porzucić wszelkie zaszczyty, dostojeństwa i przyjemności świata doczesnego, i poszedłszy za głosem sumienia nie taił się wobec siepaczy wysłanych na śledzenie chrześcijan, lecz oświadczył im otwarcie: "Chrześcijan szukacie? Po cóż macie tak śledzić? Ja sam jestem chrześcijaninem, mnie zatem zawiedźcie przed namiestnika!"

       Rozważ Czytelniku, co byś ty uczynił w takim razie! Czy poszedłbyś za głosem sumienia, które nie pozwala zataić prawdy, czy też uląkłbyś się niebezpieczeństwa, narażającego cię na cierpienia, choćby i nie na śmierć, ale na życie pełne utrapień i dolegliwości? Mało osób znalazłoby się dziś na świecie, które by poszły za przykładem świętego Męczennika!

       Dziś wprawdzie rzadko grozi śmierć męczeńska za wyrażenie przekonań chrześcijańskich, a mimo to mało jest takich, którzy otwarcie bronią prawdy. A czemuż tak się dzieje? Oto, że nie jesteśmy tak na wskroś przejęci świętymi uczuciami wiary i pobożności, jak pierwsi chrześcijanie. Bierzmy ich zatem za przykład i starajmy się im choć w małej części dorównać.

       Modlitwa

       Boże! Który świętemu Florianowi za jego odwagę w przyznaniu się do Ciebie i za jego wylaną krew męczeńską udzieliłeś korony świętej i wiecznej szczęśliwości, spraw i obudź w nas uczucie odwagi, abyśmy Ciebie na żadnym kroku się nie zaparli i zawsze otwarcie wyznawali wobec innowierców to, co nam wiara nasza katolicka zawsze i wszędzie wyznawać poleca. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

       * * *

 

      

 

       Święty Floryan, męczennik. (+ r. 304.)

       Z życia św. Floryana żadnych bliższych nie posiadamy wiadomości; natomiast przekazały nam się dzieje jego męczeństwa. Kiedy bowiem za czasów Dyoklecyana i Maksymyana wyszedł rozkaz, aby chrześcijanie składali ofiary bożkom, wielu wiernych zachwiało się w wierze, inni w ucieczkach szukali ochrony przed zaciekłością pogańską.

       W Laureacum (Lorch), stolicy Noricum (dzisiejszej Austryi) rozkazał namiestnik Akwilin pojmać 40 chrześcijańskich żołnierzy, a kiedy wzbraniali się składać ofiary, wrzucić ich do ciemnej kaźni. Dowiedział się o tem święty Floryan, który pochodził z Cetium (Zeiselmauer), później wstąpił do służby wojskowej i piastował naonczas godność dowódzcy. Aby pojmanych żołnierzy utwierdzić w wierze, ruszył natychmiast do Laureacum; po drodze napotkał wysłańców starosty, którzy szukali chrześcijan. Oddał się dobrowolnie w ich ręce, jawnie przyznając się do wiary Chrystusowej. Stawiony przed Akwilinem powtarzał swe wyznanie wiary, a głuchy pozostawał na namowy, aby więcej był posłuszny rozkazom cesarskim niż woli swego Boga. Przeciwnie wytykał śmiało nierozumność pogańskich praktyk religijnych i niesłuszność pogańskich ofiar, składanych bożkom.

       Rozgniewany namiestnik gwałtem kazał zawleć Floryana do ołtarzy ofiarnych, a gdy przymus nie odniósł skutku, kazał go biczować do krwi. Na wszelkie przedstawienia odpowiadał męczennik, że w sprawach żołnierskich gotów być posłusznym rozkazom przełożonych, chociażby pogańskich, ale w sprawach duszy swej nie może odstąpić od Chrystusa, bo zaparciem wiary samby się skazał na wieczne potępienie.

       Widząc swą niemoc wobec stałości Floryana, a nie umiejąc sobie jej wytłomaczyć, przypisywał Akwilin nieugiętość męczennika czarom i wpływom rzekomego zabobonu chrześcijańskiego. Aby zaś św. Floryan męstwem swem nie pociągnął innych do Chrystusa, a chwiejnych w wierze prawdziwej nie utwierdził, skazał go Akwilin na śmierć przez utopienie. Wyprowadzono Floryana na most rzeki Enns; wielki głaz przywiązano mu do szyji i strącono go w nurty wód. Było to r. 304; fale wyrzuciły ciało, które odnalazła, wezwana objawieniem, pobożna niewiasta Walerya i pochowała je przyzwoicie.

       Na miejscu grobu zbudowano świątynię, którą później Węgrzy zniszczyli. Odbudowana staraniem biskupa Engelberta z Passau, przeszła pod opiekę kanoników regularnych św.Augustyna, którzy zbudowali tam klasztor pod wezwaniem św. Floryana, 1,5 godziny od miasta Linz. Relikwie św.Floryana przeniesiono później do Rzymu, skąd w większej części przesłał je papież Lucyusz III. na prośby Kazimierza do Polski r. 1183; złożono je na Wawelu. Jak więc Jerozolima szczyci się św. Szczepanem, Rzym św. Wawrzyńcem, tak Kraków św. Floryanem.    
      
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       * * *

 

      
       Święty Florian

(...)  W 1436 r. św. Florian został zaliczony, wraz ze świętymi: Wojciechem, Stanisławem i Wacławem, do głównych Patronów Polski. Otrzymał też honorowe miejsce w pieśni pełniącej rolę Hymnu narodowego. Jedna z dopisanych ku czci świętych zwrotek Bogurodzicy brzmi:

       Święty Florianie,
       Nasz miły patronie,
       Proś za nami Gospodyna
       Paniej Maryjej Syna.

       Do wzrostu popularności Patrona w XV w. przyczyniły się liczne kazania, pieśni, wierszowane przeróbki legendy oraz okazała procesja, która aż do XX w. udawała się co roku, w dniu 4 maja, z Wawelu do Kolegiaty na Kleparzu. Ojciec św. Jan Paweł II w Liście Apostolskim przesłanym z okazji 800-lecia parafii św. Floriana na Kleparzu w roku 1984, jako dawny wikariusz świętofloriański, tak pisze na temat kultu św. Męczennika:

       Kościół w Polsce, zanim wydał własnego Świętego i Męczennika, Biskupa krakowskiego Stanisława i uzyskał w nim swojego Patrona, opierał się niejako i rósł na dojrzałych owocach świętości Kościoła Powszechnego, na świętych, których wydały inne narody. Oni byli wówczas dla naszego Kościoła drogowskazami i przewodnikami na drodze do świętości, która wnet zaczęła przynosić plon na rodzimym gruncie.

       Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem tej powszechności i stał się znakiem szczególnej więzi Kościoła i Narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i ze Stolicą chrześcijaństwa... Święty zaś, wzywany jako opiekun Królestwa Polskiego, stał się Patronem Miasta i Ojczyzny. Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, z pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka.

       Trzeba także podkreślić, że Święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako Patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi.

       Szczególną czcią otoczyli świętego Męczennika ludzie trudnych i niebezpiecznych zawodów, a więc strażacy, kominiarze i hutnicy. Wzywają jego przemożnego wstawiennictwa ludzie zagrożeni wojną, pożarem, powodzią, a dziś także ludzie zagrożeni skażeniem środowiska naturalnego.

       Zmarł prawdopodobnie w roku 304. Oficer armii rzymskiej na terenie dzisiejszej Austrii. Podczas prześladowań Dioklecjana przyznał się do bycia chrześcijaninem i został okrutnie umęczony. Relikwie sprowadzono z Włoch do Polski, gdzie był czczony od XII w.

       Patron strażaków, kupców bławatnych, piwowarów, kominiarzy, chroni od klęsk: ognia, wojny, powodzi, nieurodzaju i burzy.

 

 

.

6 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. HISTORIA MĘCZEŃSTWA ŚW. FLORIANA

ŻYWOTY
ŚWIĘTYCH
PATRONÓW POLSKICH
X. PIOTR PĘKALSKI
ŚW. TEOLOGII DOKTOR, KANONIK STRÓŻ ŚW. GROBU CHRYSTUSOWEGO
Na dzień 4 maja
HISTORIA
MĘCZEŃSTWA ŚW. FLORIANA,
Rotmistrza wojska Rzymskiego;

zebrana z rękopisów kartuzjańskich, gamnickich i polskich.

~~~~~~~~~~~

Kiedy Rzymianie zwycięskim orężem swym prawie cały świat zawojowali i pod swoje zagarnęli panowanie, każdą prowincję swym obsadzili wojskiem, które na rocznym utrzymywali żołdzie; aby wojsko to po rozmaitych stojące prowincjach, niezwłocznie poskromiło powstające zaburzenia, jeśli która prowincja, lub królestwo, poważy się podnieść rokosz przeciwko rzymskiej potędze. Wtedy to i wschodnia część Bawarii, dawniej rypeńską, a teraz Austrią zwana, której granice rozciągają się od rzeki Oense, aż do granic węgierskich, należała do rzymskiego państwa; i dzieliła się, na Norik rypeński i na Norik śródziemny; a każdy miał swego prezesa, czyli rzymskiego prefekta. W Noriku rypeńskim, główne miasto Laureak, było stolicą prefekta; a później za ery chrześcijańskiej, było stolicą biskupa diecezjalnego. Ale Atilla zburzył miasto Laureak, została z niego tylko nazwa, przez skrócenie Lorch, w wyższej Austrii położone, blisko ujścia rzeki Ensy do Dunaju wpadającej. Jest tam jeszcze po dziś dzień miasteczko Ansium czyli Enss, z laureackiej wystawione warowni. Cesarze rzymscy utrzymywali w Noriku rypeńskim liczne wojsko, którego Florian (1) zacnością urodzenia i biegłością sztuki rycerskiej nad drugich celując, był naczelnym przywódzcą. Mieszkał on w warowni Cecia, teraz nazwanej: Cecilmauer. Na początku czwartego stulecia, dzikość pogańska wyłoniła dwóch srogich prześladowców wiary świętej: Dioklecjana i Maksymiliana. Skoro ci dwaj cesarze objęli rządy państwa rzymskiego, rozdęci swym wyniesieniem, zaraz zaczęli z dziką wściekłością prześladować i wytępiać wszystkich wyznawców Imienia Chrystusowego. Cesarze ci, rozesłali do wszystkich królestw i prowincyj surowe swe nakazy, by wszystkich chrześcijan, bez względu na stan urodzenia, godność, urząd i wiek, rozmaitego rodzaju śmiercią karano. Ale prawowierni Chrześcijanie, ogrzani łaską Zbawiciela w nich działającą, szli z niezachwianym umysłem na najsroższe katusze i śmierć okrutną. Dioklecjan szałem gniewu uniesiony, wydał okrutny Edykt dnia 23 lutego 303 r. najprzód w Nikomedii blisko Bizancjum położonej, w której on wtedy mieszkał. Ten Edykt kazał przybić na drzwiach ratusza: nakazując, by kościoły chrześcijańskie zburzyć; księgi ich spalić; chrześcijany pod zagrożeniem rozmaitego rodzaju męki i okrutnej śmierci zmuszać do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Skoro ten szalony Edykt został rozesłany do wszystkich prowincyj, zaraz też prefekci z wielkim zapałem jęli się wyszukiwania wyznawców Chrystusa. Jednych żelaznymi kolcami aż do kości drapano; drugich ciała ogniem palono; innych skorupami do wnętrzności kaleczono; potem ich albo na krzyż przybijano, albo do morza wrzucano; albo też gromadnie obstawionych drzewa stosami ze wszystkich stron zapalonymi, płomieniem duszono. Innych do wrzącej wrzucano wody, to znowu grzbiety ich roztopionym polewano ołowiem. Kiedy nawet do tak srogiego przyszło zdziczenia, że siłą nagięto dwa blisko siebie stojące strome drzewa, związawszy je ku sobie, potem ku każdemu oddzielnie nogi przywiązawszy, na dół głową obróconego męczennika, nagle rozwiązanymi drzewami na dwie części rozrywano. Niektórych po dokonanym męczeństwie do więzienia odprowadzono, by te niedobitki czołgające się jeszcze po ziemi, cięższym zgonem śmierć ponosiły. Wszakże to okrutne prześladowanie chrześcijan było bezskuteczne, bo wiara w Chrystusa i stateczna wytrwałość męczenników, zwycięsko przewyższała dzikość tyrana; a płynąca krew męczeńska była nasieniem chrześcijan na polu wiary świętej. Jakoż nie tylko że się nie zmniejszyła liczba wiernych, lecz gromady pogan przypatrujące się walczącym męczennikom, a widząc niezachwianą ich stałość, i cuda mocą Bożą przez nich czynione, bez wahania się głośno Chrystusa Bogiem wyznawały. Sami nawet sędziowie i kaci jawnie i od razu oświadczali, że i oni są chrześcijanami (2).

       Nadesłano zatem i do Noriku rypeńskiego przeciwko chrześcijanom ów Edykt cesarski, którego wykonawcą był Akwilin, prefekt, zagorzały bałwochwalca; a jako lew srogi ziewa zapałem na pożarcie zwierza, tak i on wrzał nienawiścią ku wyznawcom Chrystusa religii. Wszędzie zatem badał się o nich i wyszukiwał ich we własnych siedzibach. Przybył on do warowni Laureaku, surowo zaczął prześladować wszystkich, którzy się chrześcijanami wyznali, kazał pojmać mnóstwo czcicieli Boga prawego, gotowych znieść wszelkiego rodzaju męczeństwa za wiarę Chrystusa, który kazał, aby się nie lękać tych, co mają moc zabić ciało skazitelne, ale raczej Tego, który ma moc i ciało i duszę wtrącić do zatracenia wiecznego. Wszakże łaska Boża prawdą religii chrześcijańskiej silnie utwierdziła serca tych bohaterów Chrystusowych, stąd więc wszelkie prefekta usiłowania, a nawet wielkie jego obietnice lekko sobie ważyli. Kazał on jednych zabijać, drugich okropnie skatowanych wtrącać do więzienia. Pomiędzy tymi wiary św. wyznawcami, było czterdziestu żołnierzy, pod rozkazami Floriana służących, a za Wiarę św. do więzienia wtrąconych. Aż do tego czasu Florian okrywał świeckiego rycerstwa szatą imię chrześcijanina, lecz odtąd skuteczniej rozgrzało się miłością Bożą serce jego. Ukazał on się niepokonanym bojownikiem Chrystusowym. Bardzo słabo przywiązany do znikomych rzeczy, mieszkając wtedy w mieście Cecji, dowiedział się o świętych męczennikach, za Chrystusa walczących, i że Akwilin, prefekt, srogimi mękami chce wytępić wszystkich Jego imienia wyznawców; żywo zabolał nad niewinnością chrześcijan; silnym zawrzał pragnieniem osiągnienia palmy męczeńskiej. Jak w urzędzie rotmistrza przodkował swym wojakom do rycerskiej sławy, tak i tu budził w nich odwagę do niezachwianej stałości, i zagrzewał ich, by statecznie wyznali świętą Chrystusa religię, dla osiągnienia wiecznej w niebie chwały. Pożegnawszy się z nimi po raz ostatni, powiedział im: muszę pospieszyć do Laureaku, i tam znieść srogie katusze za wiarę świętą, i od razu puścił się w drogę. A gdy się zbliżył ku murom Laureaku, gdzie w więzieniach święci jęczeli męczennicy, na moście spotkał żołnierzy wysłanych na prowincję dla wyśledzenia chrześcijan. Florian badał ich, dokąd z takim dążą pośpiechem? Odpowiedzieli uprzejmie, jako mężowi wojskową odzianemu godnością; alboż to, rzekli, nie wiesz, że rzymscy cesarze nadesłali swój Edykt, a w nim zobowiązali cały świat, by majestat bogów, przez których rzymska stoi potęga, i przez nich wzrosła rzeczpospolita, po całej ziemi cześć należną w ofiarach od wszystkich odbierał? Zaczem pojmać nakazują niektórych szałem uniesionych zagorzalców, co czczą Chrystusa sromotnie ukrzyżowanego, a gardzą zwycięskimi bogi naszymi, i świątynie ich powywracać usiłują. Jeżeli nie zaniechają świętokradzkiego zabobonu, i nie uczczą bogów naszych, rozmaitą karą śmierci od razu zginą. Na wyśledzenie przeto zagorzałych tej sekty wyznawców wysłał nas prefekt, byśmy związanych przed niego stawili. Tu Florian, ogrzany duchem łaski, pragnąc położyć życie za Chrystusa, od razu bez wahania odpowiedział wysłańcom: bracia i współwojownicy moi, jeżeli szukacie sług Pana Jezusa Chrystusa, który przyszedł z nieba na ziemię i śmiercią swą pokonał śmierci królestwo; rodzaj ludzki połączył z niezliczonymi anioły; powiedzcie prefektowi, że jestem chrześcijaninem, i niechaj wie, że temu samemu Bogu służę, i dla Chrystusa najsroższe zniosę męczeństwo. To jawne Floriana wyznanie złością zapaliło żołnierzy; pochwyciwszy go, od razu przed prefektem stawili, mówiąc: oto Florian naczelnik służby naszej, zabobonem tym zwiedziony wyznaje, że jest uczniem Chrystusa. Na to niespodziane doniesienie, Akwilin srogim zawrzał gniewem na Floriana; wszakże zrazu czynił mu pochlebne i piękne nadzieje, sądząc że nimi odciągnie go od wiary świętej. Florianie, rzecze: na co mają cię skarżyć; idź ofiaruj bogom, tak jak ja i współwojownicy twoi, byś żył z nami szczęśliwie, a nie uległ karze z tymi co gardzą nakazem cesarzów. Ale łaska Boża tak silnie utwierdziła umysł Floriana, że stał niezachwiany przy wyznawaniu Zbawiciela. Akwilin najsroższą grozą katuszy usiłował nakłonić go do czynienia bogom ofiary, i polecił, by według cesarskiego nakazu spiesznie ofiarował wielkiemu Jowiszowi; a jeśli tego nie uczyni, surowej ulegnie karze, jako rokosznik przeciwko cesarzom. Lecz Florian, poświęciwszy się na żywą a miłą Bogu ofiarę, wzgardził Jowiszem, i bez wahania się odpowiedział prefektowi: "Nie będę czcił z kamienia rzezanego boga, któremu nie godzi się oddawać czci, samemu Bogu, Stwórcy wszech rzeczy należącej się". Ta odpowiedź dziką wściekłością zapaliła prefekta, kazał ująć Floriana i wlec go do czynienia ofiary. Męczennik wzniósł oczy ku niebu i tymi modlił się słowy: "Panie Jezu Chryste, prawdziwa nadziejo tych wszystkich, którzy Cię wzywają; w Tobie położyłem całą ufność moją; Ciebie się zaprzeć nie mogę; za Ciebie walczę i czynię Ci z siebie ofiarę chwały. Niech mnie osłoni prawica Twoja, bo imię Twoje jest błogosławione w niebie i na ziemi. Udziel mi statecznej odwagi do zniesienia męczeństwa i przyjmij mnie w poczet świętych męczenników Twoich, którzy się przede mną wcześniej nawrócili i wyznali święte imię Twoje; utwierdź mnie w wierze świętej bym Cię wysławiał i imieniowi Twemu błogosławił, Amen".

       Akwilin wyśmiał go, słysząc tę modlitwę; czemu, rzecze: mówisz tak nieroztropnie i wyszydzasz nakaz cesarski? Na to Florian odpowiedział: "Kiedym był świeckim wojakiem, tajnie czciłem Boga prawego, i od tej czci religijnej nie zdołał mnie szatan odciągnąć; teraz zaś, ty, jako urzędnik cesarski, masz wprawdzie władzę nad ciałem moim, ale mej duszy dotknąć nie możesz, bo sam tylko Bóg, jej Stwórca nią włada. Ulegam rozkazom twoim, to bowiem przystoi żołnierzowi; wszakże do tego nikt nie zmusi mnie, bym bałwanom czynił ofiarę; i otwarcie mówię, iż nie będę ofiarował ludzkim wymysłom i z drzewa lub kamienia rzezanym bałwanom. Rozgniewany prefekt, kazał okrutnie bić boki męczennika i plecy jego żelaznymi drapać hakami. A kiedy Florian długo znosił tę katuszę, okazując twarz tak wesołą, jakby jakiej doznawał radości i ochłody, aby dał przykład ludowi niezachwianego męstwa, powiedział Akwilinowi: wywieraj na mnie twój gniew srogi; a jeśli chcesz przekonać się, że za nic mam twoje okrucieństwo, każ ogień zapalić, a ja w imię Pana mojego Jezusa Chrystusa po nim chodzić będę.

       Podczas tej katuszy prefekt znowu zachęcał go do czynienia bogom ofiary; Florianie, rzecze, przyjmij mój nakaz, zaszczycę cię wielkimi dostojeństwy i dary. Lecz męczennik odpowiedział: oto, w tej chwili czynię Bogu prawemu prawą ofiarę, który w wyznaniu wiary świętej aż do tej godziny łaską swą doprowadzić mnie raczył, i wywyższył do tej godności, której teraz uczestnikiem się staję. Skoro Florian wymówił te słowa, Akwilin kazał go jeszcze srożej bić, i żelaznymi kolcami kłuć boki jego, ale męczennik głośniej wysławiał Zbawiciela, a z wrzącej ku Niemu miłości mówił: że jest rzeczywistym chrześcijaninem, i za nic sobie poczytał wszelki rodzaj męczeństwa. Albowiem pod tarczą wiary świętej statecznie walcząc, niezachwianą stałością zupełnie pokonał katów bezbożnych.

       Widząc prefekt, że tego bohatera Chrystusowego pokonać nie może, ciężko westchnął i rzekł: zabobonnik ten pokazał się wyższym nad nas, i jeśli nie dotkniemy go srogiej śmierci wyrokiem, zabobonem swym przeciągnie cały lud na stronę chrześcijan; a co gorsza, że jego uporem ugruntuje się odwaga drugich tej sekty wyznawców; a tak świątynie bogów naszych powywracane zostaną. Wydał zatem na Floriana wyrok śmierci: kazał uwiązać u szyi jego ciężki kamień, potem zrzucić go z mostu do rzeki Ansy; aby tym śmierci rodzajem rozbudził trwogę w naśladownikach Floriana. Cieszył się bardzo religijny ten bohater z owego w dniu 4 maja wydanego na siebie wyroku, w tym przeświadczeniu, że śmierć męczeńska utoruje mu drogę do osiągnienia wiecznej szczęśliwości, którą Zbawiciel zaręczył wszystkim miłośnikom krzyża i wiary świętej. Szedł męczennik z radością, jak do miłej kąpieli; a gdy go przyprowadzono na most, z którego miał być zrzucony, żołnierze przywiązali wielki kamień do szyi jego; on prosił ich, by mu pozwolono pomodlić się do Boga, którego wyznawał. Jakoż pozwolono mu krótki czas do modlitwy. Obróciwszy się ku wschodowi Florian, wzniósł ręce ku niebu, a w gorącej modlitwie ofiarował na ołtarzu serca swojego żywą z siebie ofiarę. Albowiem wiara święta nanieciła ognia miłości Bożej w duszy Floriana. Kiedy się męczennik, klęcząc, dłużej niż pół godziny w głębokim ukorzeniu przed Bogiem modli, a przy nim stojący żołnierze jakąś bojaźnią wskroś przejęci, z uszanowaniem nań patrzą; i kiedy wymawiał wyrazy: "Panie Jezu Chryste, racz przyjąć duszę moją"; wtem, jeden z nich, młody śmiałek, uniesiony złością, czegóż, rzecze, tu cały dzień stoicie; czemu nie spełniacie nakazu prefekta, czyliż i wy jesteście zarażeni chrześcijańskimi błędy; zuchwale poskoczył ku męczennikowi, napadł na niego i gwałtem zrzucił z mostu do rzeki Ansy. Wszakże za tak ciężką zbrodnię, sprawiedliwa kaźń Boża zaraz spadła na tego barbarzyńca; albowiem olśnął od razu ten bezbożnik; rzeka zaś, unosząc za sobą ciało męczennika świętego, z rozporządzenia opatrzności Bożej wyłożyła je potem na brzeg skalisty. Jak bowiem Florian zniósł śmierć męczeńską za Chrystusa, który jest węgielnym kamieniem Kościoła swojego, tak też ciało męczennika na skale miało spoczynek po zgonie. Z rozporządzenia Zbawiciela, za którego naukę i wiarę Florian życie położył, a z rąk Jego odebrał wieniec męczeński, zjawił się niezwykłej wielkości orzeł; ten rozciągnąwszy swe skrzydła, na kształt krzyża, jako szczególny obrońca, strzegł ciała męczennika od uszkodzenia go od dzikich zwierząt i ptactwa drapieżnego; a to dla zawstydzenia rozumnego człowieka, który na wytępienie wiary w Chrystusa, i poniżenie krzyża świętego, całe swe wywarł okrucieństwo.

       Następnej nocy, po zniesionym męczeństwie, Florian objawił się pobożnej Walerii, wdowie, we śnie, i upomniał ją, aby skrycie przed prześladowcami ciało jego na skale nad rzeką leżące, na ukazanym jej we śnie przez znak pogrzebła miejscu. Pobożna a cnotliwa Waleria zaprzęgła do wozu bydlęta i według uczynionego objawu udała się ku rzece na miejsce, gdzie zwłoki święte leżały; tu znalezione włożyła je na wóz, a obawiając się wściekłej złośliwości pogan, obłożyła je wiklowym pręciem, udając, że je wiezie na płot około swego ogrodu. Ale kiedy skrycie krzewiną osłoniony a drogocenny skarb wiezie Waleria na miejsce jej wskazane, Bóg chciał ją pocieszyć cudownym zdarzeniem; bydlęta wóz ciągnące, wielkim słońca upałem znużone, stanęły na drodze jak wryte, że dalej kroku uczynić nie mogły. Roztropna niewiasta wzywa w pomoc miłosierdzia Bożego, pada na kolana, w gorącej modlitwie prosi Zbawiciela: "Panie Jezu Chryste, Ty przybywasz z ratunkiem każdemu, kto Cię o pomoc czystym prosi sercem; wesprzyj mnie niegodną służebnicę Twoją, a spraw łaskawie, abym drogi mej aż na wyznaczone dokonać mogła miejsce". Jakoż nieskończona dobroć Zbawiciela skinieniem swej woli wszechmocnej natychmiast okazuje ramienia swego potęgę; cudem uwieńcza zwłoki męczennika; w tym samym miejscu wytryska źródło, które na świadectwo tego zdarzenia jeszcze po dziś dzień płynie; a tak wodą z niego ukrzepione bydlęta, dalszą kroczyły drogą, wioząc święte męczennika zwłoki. Skoro pobożna ta religii świętej wierna naślednica, szczęśliwie przybyła na miejsce, skrzętnie pogrzebała czcigodne Floriana zwłoki, z obawy, by srogie prześladowanie nie przeszkodziło pobożnemu jej czynowi. Wszakże Zbawiciel chciał rychło rozsławić Floriana swej łaski darem; przy jego więc grobie udzielał ludowi liczne uzdrowienia. Tłumnie zatem schodziła się chorująca powszechność, zrazu skrycie, potem jawnie do grobu męczennika, a każdy z pociechą odchodził uzdrowiony. Odebrał Florian z ręku Zbawiciela wieniec męczeński dnia 4 maja 303 roku, za panowania Dioklecjana i Maksymiliana rzymskich cesarzów.

       Dzieje męczeństwa Floriana świętego wykazały, że po zniesionej za wiarę śmierci, święte zwłoki jego pobożna Waleria w Noryku, w wyższej Austrii pochowała, i tu długi czas ze czcią spoczywały; jakim sposobem się potem Rzymianom dostały, dziejopisowie powód ten różnymi wykazują sposoby. Między innymi ten jest najpewniejszy: Wiadomo, że Węgrzy przed przyjęciem wiary świętej, jako poganie, częstymi na Austrię napady, ogniem i mieczem niszczyli tę prowincję, zburzyli klasztor benedyktyński w Noryku pod imieniem św. Floriana, gdzie szczęty jego spoczywały (3). Wtedy to pewnie ojcowie Benedyktyni, uchodząc przed srogością Węgrzynów do Włoch, szczególnym nabożeństwem ku św. Florianowi, jako swemu patronowi wiedzeni, wzięli z sobą jego drogocenne szczęty wraz z aktami męczeństwa, przywieźli je do Rzymu i papieżowi oddali. Ten wywód historyczny jest najpewniejszy, o którym i dziejopisowie polscy namieniają w drugim przeniesieniu do Krakowa szczętów Floriana świętego. Pisze SOKOŁOWSKI (4), że skoro św. Floriana szczęty z Laureaku do Rzymu sprowadzone zostały, zaraz się uśmierzyła wściekła srogość barbarzyńców, którzy wtedy pożogą i łupiestwy, miasta, sioła i całe Włochy niszczyli, a błogi pokój zajaśniał.

       Kiedy za dawnych czasów Prusacy, Pomorzanie i inni postronni barbarzyńcy często najeżdżali polską ziemię, ogniem i łupiestwy niszcząc naród polski i tysiące ludu niewinnego uprowadzając w plon swych ziemie; wtedy to Kazimierz II, książę polski, sprawiedliwym zwany, wojną i pokojem wsławiony, za radą Gedeona, krakowskiego biskupa, wyprawił poselstwo do Rzymu z uprzejmą prośbą do Aleksandra III-go papieża, a po jego śmierci do Lucjusza III-go o posłanie do Polski ciała jednego ze świętych męczenników, któryby swym wstawieniem u Boga był potężną obroną, jakby warownią odpierającą najazdy hord barbarzyńskich. Jakoż Lucjusz, papież, przychyliwszy się do położonej u siebie prośby Polaków (5), udzielił im ciało Floriana świętego, które z wyższej Austrii do Rzymu sprowadzone, między szczętami śś. Szczepana i Wawrzyńca, diakonów i męczenników, w rzymskich spoczywało pieczarach. Dla uczczenia świętych tego męczennika szczętów, papież wyprawił z nimi Idziego, modeńskiego biskupa, do Kazimierza, polskiego książęcia. Skoro doszła do Krakowa radosna wiadomość, że Idzi, biskup, wysłany od Stolicy Apostolskiej, wiezie do Polski święte Floriana zwłoki, książę Kazimierz w orszaku panów i Gedeon, biskup z duchowieństwem, oraz liczna powszechność krakowska wyszła o siedem mil od Krakowa dla przyjęcia nieocenionych zwłok Floriana świętego. Jakoż dnia 6 listopada 1184 roku wprowadziwszy do stołecznego miasta Krakowa czcigodne Floriana szczęty, jako szczególnego patrona swego narodu, złożyli je w kościele na Kleparzu pod jego imieniem przez tegoż księcia Kazimierza wystawionym (6). Cały ten dzień uroczysty książę strawił na gorącej modlitwie w kościele, w którym złożono zwłoki męczennika świętego. Książę Kazimierz i Gedeon, biskup, obdarzyli Idziego, biskupa, wielkimi dary i odesłali go do Rzymu, stolicy świata chrześcijańskiego. Kościół św. Floriana na Kleparzu książę Kazimierz opatrzył funduszem, ustanowił przy nim kanoników kolegialnych i czterech wikariuszów, a dla powiększenia funduszu, oprócz wiosek, które nadał, wyjednał u Gedeona, biskupa, dziesięciny i w większej połowie przeniósł fundusze od parafialnego kościoła św. Michała ze Skałki dla tej kolegiaty. Od tego to czasu Polacy, równie szlachta jak rycerstwo i włościanie, dla uczczenia nowego patrona swego narodu, imię jego synom swym przy Chrzcie św. dawać zaczęli.


–––––~~~~~~–––––

Żywoty Świętych Patronów polskich, napisał X. Piotr Pękalski Ś. T. Dr. Kan. Stróż Ś. Grobu Chrystusowego. Z ośmią rycinami. Kraków 1862, ss. 147-159.

Przypisy:
(1) Rękopis: Cartusiae Camnicensis, zowie Floriana "Teutonicus" Niemcem; ale nam się to nie zdaje; bo imię Florianus jest rzymskie; wiadomo bowiem z historii, że Florian, brat cesarza Tacyta, chciał po nim na cesarstwo nastąpić, w przeciągu dni 60 umarł, a to działo się za życia Floriana.
(2) Akta Sincer. Męczeń. – Hist. koś. ALBER. wiek IV, rok 303-5.
(3) Pisze VIGULIE Acta Sanctor. miesiąc maj, dzień 4, strona 467.
(4) SOKOŁOWSKI ułożył lekcje do brewiarza o patronach polskich.
(5) DŁUGOSZ pisze pod r. 1184, że dotąd w Polsce utrzymuje się to podanie: gdy Lucjusz papież wszedł do katakumby, namyślając się, którego by męczennika szczęty miał posłać do Polski, św. Florian wyciągnął rękę na znak, by onego posłał; to zatem miało spowodować papieża, iż bez wahania się wysłał do Krakowa jego św. szczęty.
(6) BOGUFAŁ, DŁUGOSZ i inni dziejopisowie polscy.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika Maryla

2. Ks. abp Głódź do strażaków:

Ks. abp Głódź do strażaków: ukazujecie coś ważnego – ludzkie braterstwo

"Bogu na chwałę, bliźniemu na ratunek, czy ludziom na pożytek - taka
jest wasza dewiza, którą nosicie w sercu; ukazujecie coś ważnego -
ludzkie braterstwo, jego mityczną siłę" - mówił do strażaków ks. abp
Sławoj Leszek Głódź.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. LITANIA DO ŚW. FLORIANA


Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, Strażniczko Wiary - módl się za nami
Święty Florianie, wielki Mężu Boży - módl się za nami
Święty Florianie, Niezwyciężony Obrońco Wiary świętej - módl się za nami
Święty Florianie, Nieustraszony Męczenniku Chrystusa - módl się za nami
Święty Florianie, Spieszący z pomocą prześladowanym za Wiarę - módl się za nami
Święty Florianie, Umęczony za Wiarę wraz z żołnierzami - módl się za nami
Święty Florianie, Pelikanie męczeńską krwią płynący - módl się za nami
Święty Florianie, Nieugięty wzorze zasad i wartości, służby i poświęcenia - módl się za nami
Święty Florianie, Wzorze żarliwej modlitwy - módl się za nami
Święty Florianie, Mężny Rycerzu Chrystusowy - módl się za nami
Święty Florianie, Przykładzie stanu rycerskiego - módl się za nami
Święty Florianie, Setniku umiłowany przez swoich żołnierzy - módl się za nami
Święty Florianie, Przemożny Orędowniku u Boga w czasie klęsk żywiołowych - módl się za nami
Święty Florianie, Patronie walczących z klęską pożarów - módl się za nami
Święty Florianie, Patronie strażaków, piekarzy, hutników, ludwisarzy, garncarzy, kominiarzy - módl się za nami
Święty Florianie, Obrońco nasz przed klęską ognia - módl się za nami
Święty Florianie, Orędowniku w gaszeniu naszych zmysłowych namiętności - módl się za nami
Święty Florianie, Orędowniku we wszystkich naszych potrzebach - módl się za nami

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - przepuść nam Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - wysłuchaj nas Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - zmiłuj się nad nami Panie

Módl się za nami, święty Florianie
Abyśmy się stali godni obietnic Chrystusowych

MÓDLMY SIĘ.

Boże, który obdarzyłeś wiecznym szczęściem świętego Floriana za odważne wyznawanie Wiary aż do męczeńskiej śmierci, spraw prosimy, abyśmy zachęceni jego przykładem  zawsze i wszędzie mężnie wyznawali Wiarę katolicką, postępowali według jej zasad oraz rozpalali w sobie ogień Bożej Miłości. Udzielaj nam swojej łaski, abyśmy każdy dzień przeżywali na Twoją chwałę i ludziom na pożytek. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

avatar użytkownika intix

4. MODLITWA STRAŻAKÓW

Gdy obowiązek wezwie mnie
Tam wszędzie, gdzie się pali,
Ty mi, o Panie siłę daj,
Bym życie ludzkie ocalił.

Pozwól, niech dziecko póki czas
Z płomieni cało wyniosę,
Przerażonego starca daj
Ustrzec przed strasznym losem.

Daj, Panie, czujność, abym mógł
Najsłabszy słyszeć krzyk,
Daj sprawność i przytomność, bym
Ugasił pożar w mig.

Swe powołanie pełnić chcę
I wszystko z siebie dać:
Sąsiadów, bliźnich w biedzie strzec
I o ich mienie dbać.

A jeśli taka wola Twa,
Bym życie dał w ofierze,
Ty bliskich mych w opiece miej.
O to Cię proszę szczerze.

Amen.

avatar użytkownika Maryla

5. Sztandar Ochotniczej

Wielkopolscy strażacy odzyskali unikatowy sztandar

Sztandar Ochotniczej Kolejowej Straży Pożarnej w Poznaniu z 1929 roku odzyskali wielkopolscy strażacy. Informacja o odnalezieniu zabytku pojawiła się w internecie, dzięki czujności administratora forum udało się uchronić sztandar przed sprzedażą. Odzyskany zabytek wraz z głownią w kształcie orła zostanie oficjalnie przekazany strażakom w poniedziałek. Po ewentualnej konserwacji trafi do Wielkopolskiego Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach. Oficer prasowy wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP mł. bryg. Sławomir Brandt powiedział, że sztandar jest nie tylko wyjątkowo cenny, ale też jest świadectwem istnienia przed wojną jednostki, o której do tej pory nikt nie miał pojęcia. - Jest jednym z nielicznych przedwojennych, strażackich sztandarów, posiadających orła w koronie oraz św. Floriana, który udało się ukryć, a tym samym ocalić przed zniszczeniem. Do tej pory nie mieliśmy wiedzy, że w Poznaniu funkcjonowała taka jednostka, jak Ochotnicza Kolejowa Straż Pożarna - powiedział Brandt. - Sama historia sztandaru jest bardzo ciekawa, wymagająca dalszych badań. Nie są znane okoliczności w jakich został schowany, mało też wiemy o miejscu jego ukrycia, bo znalazca był wstrzemięźliwy w udzielaniu nam informacji - dodał. (http://www.tvn24.pl)
Sztandar udało się uchronić przed sprzedażą
Sztandar pochodzi z 1929 roku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

6. droga @Intix

kiedyś na rozstajnych drogach,prowadzących do wioski,czy miasteczka stało wielu świętych Florianów,a dzisiaj ? co się z Nimi stało ?
serdeczne pozdrowienia niedzielne :)

gość z drogi