Św. Piotr z Werony, Kapłan, Męczennik

avatar użytkownika intix

.

 

      
       "Św. Piotr Męczennik", - Pedro de Berrugueteok, 1493, olej na desce, 177 x 90 cm,
       Muzeum Prado (Madryt)

       * * *


       Żywot świętego Piotra, Męczennika
       (Żył około roku Pańskiego 1252)

       Święty Piotr, jeden z pierwszych Męczenników z zakonu Ojców Dominikanów, urodził się w Weronie, mieście włoskim, około roku Pańskiego 1205. Rodzice jego należeli do herezji katarów i manichejczyków, której członkowie pod pozorem wyznawania czystej wiary chrześcijańskiej oddawali się największym niecnotom i żyli w okrutnej niezgodzie z świętym Kościołem katolickim. Mimo, że byli wyznawcami sekty, posyłali utalentowanego chłopca do szkoły katolickiej, w tej myśli, że dziecko nie odniesie głębszego wrażenia z nauk katolickich i że nauka domowa później zatrze wszystko, co by oni uważali za niezgodne z własnymi przekonaniami. Zawiedli się ogromnie, gdyż Piotr z wielkim upodobaniem przykładał się do nauk i do nabożeństwa katolickiego. Daremne były potem usiłowania rodziców, aby mu wpoić inne przekonania.

       Mając lat szesnaście udał się Piotr na uniwersytet do Bolonii i zamieszkał u krewnych, którzy tak samo jak jego rodzice byli heretykami. Ci, wiedząc że nic szkodliwszego dla wiary jak życie wyuzdane, wystawiali go na wszelkie pokusy cielesne, ale jego święty Anioł Stróż dopomógł mu do ich przezwyciężenia, tak jak dopomógł owym trzem niewinnym młodzieńcom w piecu ognistym w Babilonie. Utrwalony w łasce Bożej, mając obawę przed słabością własnego ciała, uprosił świętego Dominika, który podówczas zadziwiał świat cnotami, aby go przyjął do zakonu, jaki niedawno był założył.  Złożywszy śluby zakonne, umartwiał ciało najsurowszą pokutą i zaparciem się siebie, poszcząc i bezsennie spędzając noce na bezustannej modlitwie, tak, że wkrótce stał się wzorem wszystkich zakonników.

       Zostawszy kapłanem, starał się usilnie o gruntowne poznanie Pisma Świętego, po czym jako misjonarz przebiegł większą część Włoch. Kazał tak przekonywująco, że nawracał tysiące grzeszników i zbłąkanych. Sława jego stawała się coraz głośniejszą, gdy wtem zaszedł wypadek, który go zmusił do przerwania działalności misjonarskiej.

       Bóg obdarzył go nadzwyczajną łaską; wierny swemu przyrzeczeniu wyrażonemu w tych słowach: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą“ (Mat. 5, 8), często Piotr miał objawienia Jezusa i Matki Boskiej, z którymi rozmowy toczył o sprawach dotyczących zbawienia. Tak samo zdarzyło się i w klasztorze w Como, gdzie święty Piotr przebywał.

       Pewnego razu jeden z braci zakonnych, słysząc w celi świętego Piotra kilka głosów, zaciekawiony zajrzał do niej i spostrzegł postać kobiecą. Pełen gniewu pobiegł do przeora i obwinił świętego Piotra, że nie stosuje się do ścisłych zakazów zakonu i nawet w swej celi potajemnie przyjmuje niewiasty. Na to obwinienie wezwano Piotra przed zgromadzenie zakonników. Piotr z wielkiej pokory nie chciał wyjawić łaski Nieba, jakiej dostępował, i dlatego zamiast się bronić, padł na ziemię, wołając: "Któż z was jest bez grzechu i któż by nie potrzebował, aby mu przebaczono!" Przeor wziął te słowa za przyznanie się do winy i skazał go na więzienie w klasztorze w Ankonie. Piotr w milczeniu poddał się tej karze i cierpliwie znosił udrękę więzienia, jedynie w cichej modlitwie żaląc się Ojcu Niebieskiemu na swe boleści.

       Pewnej nocy, kiedy klęcząc przed Krzyżem Świętym wzdychał: "O najsłodszy Jezu! Czy nie wiesz, że jestem niewinny, czy nie odpowiesz za mnie, który z miłości ku Tobie milczałem? Czym zasłużyłem na te cierpienia?", Ukrzyżowany skłonił ku niemu głowę i rzekł: "A czymże Ja zawiniłem, iż Mnie na Krzyżu przybito? Ucz się cierpliwości przez rozpamiętywanie Moich Boleści, z którymi swoich porównać nie możesz!" Zawstydzony tymi słowy Pana Jezusa, a zarazem pokrzepiony na duchu, prosił Go Piotr o jeszcze większe cierpienia. Stało się inaczej, albowiem Pan Bóg dał świadectwo jego niewinności, wskutek czego natychmiast go uwolniono i wezwano do klasztoru, gdzie go przyjęto z największą czcią.

 

      
             Święty Piotr, Męczennik

       Teraz oddał się Piotr na nowo działalności misyjnej. W kościołach, w których miewał kazania, brakło zwykle miejsca, tak, że często musiał kazać pod gołym niebem. Z osady do osady wiódł go lud jakby w procesji, całował jego ręce i suknie, błagał go o błogosławieństwo i przynosił mu chorych, aby ich uzdrowił. W ten sposób sława jego pobożności i cnót szerzyła się coraz dalej.

       Nie mogli tego znieść heretycy, postanowili przeto zgubić go. Jeden z nich rzekł: "Widzicie, jak nam Piotr szkodzi, ciągnąc do siebie lud fałszywymi cudami! Musimy zniweczyć tę wiarę w jego cuda. Mam plan gotowy: udam, że jestem chory i poproszę, aby mnie uzdrowił. Pobłogosławi mnie tedy, a ja powiem, iż w tej chwili ozdrowiałem; lud rozraduje się tym cudem, po czym ja dopiero wyjawię, iż nigdy chory nie byłem, a wy mi to poświadczycie; cud jego okaże się czystym oszustwem, a wtedy lud dawniejsze jego cuda uzna za oszukaństwo". Plan ów spodobał się wszystkim heretykom. Wnioskodawca wziął szczudła, przywlókł się na nich przed Piotra i pełen obłudy zawołał: "Święty ojcze, jestem bardzo chory! Uzdrów mnie, tak jak innych uzdrawiałeś!"

       Piotr natchniony Duchem Świętym odrzekł: "Jeśli jesteś istotnie chory, to uproszę Pana mego Jezusa, aby cię uzdrowił; jeśli wszakże jesteś zdrów, to niechaj na ciebie ku zbawieniu twej duszy ześle istotną chorobę!" Oszust w tej samej chwili upadł na ziemię, dręczony gwałtowną febrą. Krewni zanieśli go do domu, przywołali lekarzy, znosili lekarstwa, ale nic mu nie pomagało, aż wreszcie lekarze oświadczyli, że musi umierać. Wtedy żałując za swój niegodziwy czyn, otwarcie przyznał się do zamierzonego oszustwa, poprosił Piotra do siebie, wyrzekł się herezji, a Święty znów w jednej chwili uzdrowił go swoją modlitwą.

       W roku 1234 za wielkie zasługi dla Kościoła mianował papież świętego Piotra generalnym inkwizytorem Mediolanu. Miał Piotr czuwać nad czystością Wiary, heretyków miał oddawać pod sąd, który by ich karał, podejrzanych o herezję miał wyklinać z Kościoła, a gdyby się nie pogodzili z Kościołem Świętym w ciągu roku, to mieli być uważani za otwartych heretyków i stosownie karani. Urząd ten sprawował Piotr z zadziwiającą mądrością i głęboką nauką. Często oświadczał heretykom, że się rzuci w płomienie, jeśli oni to samo uczynią, ażeby zbadać, po czyjej stronie jest prawda Boska, ale zatwardziali przeciwnicy Kościoła, zamiast się poddać próbie, stawali się jeszcze zaciętszymi, a w końcu sprzysięgli się na życie Piotra. Święty znał ich zamiary i w jednym z kazań rzekł publicznie: "Wiem o tym, że heretycy wielką sumę pieniędzy ofiarowali tym, którzy mnie zabiją, ale niechże wiedzą, że mnie uczynią najszczęśliwszym, jeśli mi dadzą sposobność umrzeć za Wiarę; o tę łaskę zawsze gorąco Boga prosiłem. Nieprzyjaciele moi są w błędzie, jeśli sądzą, że się ode mnie uwolnią, albowiem po śmierci jeszcze silniej im się dawać będę we znaki, niż za życia!"

       W dwa tygodnie później istotnie napadli go zbójcy nasadzeni przez heretyków, na drodze pomiędzy Como a Mediolanem. Jeden z nich, nazwiskiem Karinus, uderzył go dwukrotnie siekierą w głowę i ogłuszył, a towarzysza jego, brata Dominika, przebił puginałem. Święty Piotr, zrazu ogłuszony uderzeniem siekiery, powstał po chwili, ukląkł i zaczął głośno odmawiać Apostolskie wyznanie Wiary. Równocześnie umoczył palec w ranie i własną krwią wypisał na ziemi słowa: "Wierzę w Boga Ojca". Po chwili pchnięcie sztyletem zadane przez zbójcę przysporzyło Niebu jednego Męczennika.

       Święty Piotr zakończył żywot doczesny w roku 1252, mając lat 46.

       Na grobie jego działy się tak liczne cuda, że papież Innocenty IV już w rok później przyjął go w poczet Świętych. Skutkiem jego przyczynienia się liczni heretycy powrócili na łono prawowitego Kościoła Świętego, a wielu znakomitych mężów prosiło o przyjęcie do Zakonu Świętego Dominika. Nawet sam zabójca świętego Piotra, Karinus, został zakonnikiem w klasztorze w Turli i ciężko za zbrodnię pokutował. W ten sposób zemścił się święty Piotr na swych mordercach, spełniając zarazem dane za życia przyrzeczenie.

       Nauka moralna

       Jak żyjemy, tak umieramy. Święty Piotr, będąc jeszcze chłopcem, zapytany przez wuja: "Czegoś się w szkole nauczył?" odpowiedział: "Wierzę w Boga Ojca wszechmocnego, Stworzyciela Nieba i ziemi", i wygłosił zaraz cały Skład Apostolski. Kiedy wuj surowo mu zakazał powtarzać te słowa, odpowiedział śmiało: "Wierzę w Boga Ojca..." Przy śmierci ostatnie jego słowa były: "Wierzę w Boga Ojca..." - Można więc o nim wraz z Pismem Świętym powiedzieć, że żył z Wiary.

       Naśladuj gorliwie świętego Piotra i stale ożywiaj w sobie Wiarę świętą, zastanawiając się co dzień nad jakimś artykułem Wiary, tak jakbyś go słyszał od samego Jezusa Chrystusa. Jeżeli np. idziesz na Mszę Świętą, to rozpamiętywaj sobie: "Wierzę w Jezusa Chrystusa, który się narodził z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion"; jeśli rano się obudzisz, to rozważ: Jezus, wstąpiwszy w Niebo, "siedzi po prawicy Ojca"; jeśli idziesz na przechadzkę i napawasz się pięknym jakim widokiem, to mów sobie: "Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i ziemi"; gdy wieczorem kończysz pracę, mów: "Skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych"; gdy idziesz do spowiedzi, mów: "Wierzę w Ducha Świętego, w grzechów odpuszczenie", w bogate skutkami swymi łaski świętego Sakramentu Pokuty. Gdy oko twoje spostrzeże zbytkowne życie ludzi młodych albo bogatszych, a ciebie także chęć zbytku ogarnie, to wspomnij sobie: "Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny", oraz "W słodycz Ciała i Krwi Pańskiej", które bierzesz do ust w Sakramencie Komunii Świętej.

       Tymi codziennymi rozmyślaniami i pilnymi ćwiczeniami wywalczy sobie twój umysł, przy niezachwianej wierze, drogę z ciemności usiłowań i zmysłowości doczesnej do światła objawienia Boskiego, tak, że oko twoje zobaczy, ucho twoje usłyszy, a serce uczuje to, czego nie uczuje żaden z ludzi, którzy wiary nie mają, chociażby byli jak najrozumniejsi.

       Ożywiaj wiarę w sobie tym, że postępować będziesz za wskazówkami, jakie ci dają artykuły Wiary, albowiem Jezus Chrystus głosił Ewangelię Św. i nauczył cię rozpoznawać rozmyślne kłamstwa i ułudy tego świata, aby te święte Prawdy, które głosił, dały ci moc do postępowania po wąskiej ścieżce ku Niebu, ku powiększeniu chwały Jego. Stąd też wypływa, że katolik żywą Wiarą przejęty, przy zatrudnieniu, jakie mu powołanie jego daje, odbiera nagrodę wieczną - a katolik nie mający tej wiary, chociażby tak samo usilnie codziennie pracował na utrzymanie życia, nie tylko nagrody wiecznej nie osiągnie, ale przeciwnie karę wieczną poniesie.

       Korzystaj zatem pilnie z podanych sposobów ożywiania Wiary w sobie i wzbogacania umysłu swego i przy każdej okazji rozważaj pilnie artykuły Wiary i idź za zachętą, jaką one wywołają w twej wolnej woli.

       Modlitwa

       Wszechmogący Panie i Boże mój, spraw łaskawie, prosimy Cię, abyśmy stale trzymali się Wiary św., głoszonej przez świętego Piotra, Męczennika Twojego, który za jej rozszerzanie stał się godnym otrzymania palmy męczeńskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.


św. Piotr, Męczennik
urodzony dla świata 1205 roku,
urodzony dla nieba 1253 roku,
kanonizowany 1253 roku,
wspomnienie 29 kwietnia

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r. (+)

       * * *

 

      
       Męczeństwo Świętego Piotra - obraz Tycjana

       Dnia 29. kwietnia
       Święty Piotr z Werony, męczennik.
(1206 - 1252.)

       W Weronie urodził się r. 1206 św. Piotr z rodziców oddanych herezyi Manichejczyków. Bóg jednak zrządził, że ojciec oddał syna do szkoły katolickiej; przypuszczał, że kiedy dorośnie, wśród otoczenia manichejskiego pozbędzie się nauk i wpływów katolicyzmu. Uczył się Piotr w szkole czytania i pisania, uczył się i prawd wiary, mianowicie zawartych w Składzie apostolskim. Kiedy wracał razu pewnego ze szkoły, a liczył wtenczas 7 lat wieku, spotkał go stryj - także Manichejczyk - i zapytał, czegoby się nauczył w szkole. Mały Piotr odpowiedział: Nauczyłem się Składu apostolskiego. Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela nieba i ziemi. Fałsze to, zawołał stryj, bo przecież Bóg nie stworzył świata, jeno zły duch. Dla zrozumienia tej dziwnej odpowiedzi należy sobie uprzytomnić, że wedle nauki manichejskiej niema jednego Boga; mają isnieć natomiast dwie równe sobie istoty czy potęgi, jedna w światłości, druga w ciemności; jedna dobra, druga zła. Wszystko, co zmysłami widzimy, a także ziemia, ma pochodzić od złej istoty. Zbawiciel miał być duchem światłości, wysłanym przez dobrą potęgę na świat, gdzie miał przyjąć pozory człowieka, a nie rzeczywiste ciało ludzkie.
  
       Pomimo nagany udzielonej chłopczykowi przez stryja, nie odstąpił Piotr od prawdy, jakiej się był nauczył; powtórzył ją i dodał dalsze wedle treści Składu apostolskiego. Dotknięty do żywego stryj pobiegł do brata, aby odebrał syna z szkoły katolickiej, jeśli Piotra chce wychować na zwolennika zasad manichejskich. Ojciec uważał całe zajście za drobnostkę; nie zastosował się do woli swego brata, wysłał syna na dalsze nauki nawet do Bolonii.
  
       W Bolonii utwierdził się Piotr zupełnie w wierze katolickiej; poznał też konieczność doskonałości chrześcijańskiej, ćwiczył się w niej, unikając wszelkimi sposobami zepsucia, jakie wśród młodzieży wówczas w Bolonii panowało. Kiedy przybył do tego miasta św.Dominik, Piotr po głębokim namyśle prosił go, aby go przyjął do grona swych zakonników. Pomimo że liczył dopiero 15 lat, został przyjęty do zakonu, gdzie rozwinął całą gorliwość doskonałości chrześcijańskiej. Modlił się prawie bezustannie; czuwaniem i postami krępował zmysłowość tak bezwzględnie, że zapadł nawet w chorobę w czasie swego nowicyatu. Unikał nieczynności; wszelki czas zużywał na dobrowolne, chociażby najniższe posługi, które w pokorze sam sobie nakładał. Przytem nie zapominał o dalszych naukach celem dalszego kształcenia swego serca i umysłu. Wzorem był wszelakich cnót.
  
       Otrzymawszy święcenie kapłańskie, z woli przełożonych objął urząd kaznodziejski, który zjednał mu wkrótce rozgłos w całych Włoszech.
  
       Wśród obfitych owoców swej pracy znosić musiał Piotr z woli Bożej niejedno ciężkie doświadczenie. Kiedy przebywał w klasztorze w Como i gorącej się oddawał modlitwie, ukazały się czystemu zakonnikowi trzy święte dziewice i męczenniczki, do których szczególniejsze miał nabożeństwo, bo śśw. Agnieszka, Katarzyna, Cecylia. Rozmowy duchowe pomiędzy niemi a Piotrem usłyszał jeden z współzakonników i doniósł, że w celi Piotra słyszał głosy niewieście. Przyjmować kobiety w celach klasztornych, było wykroczeniem przeciw karności zakonnej. Wezwany przez przeora do usprawiedliwienia się, Piotr w pokorze swej nie chciał wyjawić doznanej łaski ani też nie chciał sie tłomaczyć. Upadł na kolana i prosił o pokutę, jaka należy się grzesznikowi. Utwierdzony w podejrzeniu przeor odebrał Piotrowi urząd kaznodziejski i wysłał go za karę do klasztoru Jesi pod miastem Ankona, aby tam odcięty od świata pokutował za swe rzekome przewinienie.
  
       Poddał się zakonnik wyznaczonej karze, bo żywił nadzieję, że Bóg niewinność jego w ten lub ów sposób pozwoli stwierdzić. Kiedy zaś mijały miesiące, a położenie stawało się coraz nieznośniejsze, małoduszność ogarnęła Piotra. Przed wizerunkiem Zbawiciela ukrzyżowanego skarżył się, że przecież niewinnie musi cierpieć, że niewinność jego powinnaby wyjść na jaw, aby uwolnić go od dalszego niezasłużonego udręczenia. Powiadają, że w odpowiedzi na swe skargi usłyszał słowa Jezusa: Czem ja zawiniłem, że cierpieć musiałem? Nie trać otuchy; ucz się odemnie cierpliwości! Zawstydzony swą małodusznością uczuł Piotr w duszy wewnętrzną pociechę i poddał się przykrościom swego przeznaczenia.
  
       Bóg zlitował się nad sługą swym; niewinność Piotra wykazała się; wrócił na swój dawny urząd kaznodziejski, a podejmując prace misyjne w miastach i wsiach, nawrócił tysiące grzeszników, zdobył dla Kościoła dusze niezliczonych odstępców od wiary, których w publicznych zwyciężał dysputacjach.
  
       Słynne bowiem były jego nauki; pamięć miał dobrą, głos donośny, a przytem dobierał przy wrodzonej wymowie tak przekonywających dowodów, że lud łaknął wprost słowa Bożego przezeń głoszonego. Wobec innowierców Bóg wspomagał skuteczność jego nauk nieraz cudami. Potęgą Boga doprowadził razu pewnego swego przeciwnika innowiercę do zupełnego zamilknięcia; innym razem wyprosił ochronę dla słuchającej rzeszy wśród gorącej spiekoty przez obłok, który palące nieznośnie zasłonił słońce. Powiadają też, że jednego z grzeszników cudownie przy nawróceniu uzdrowił z kalectwa; grzesznik przez źle zrozumianą pokutę nogę był sobie odciął, którą był kiedyś uderzył matkę rodzoną.
  
       Wobec zasług położonych około Kościoła, Piotr roku 1232 został mianowany przez papieża wielkim inkwizytorem w sprawach odszczepieństwa od prawdziwej wiary. Działalność zdwojona Piotra budziła w innowiercach nienawiść i chęć zaciętej zemsty. Przewidywał święty, że nie ujdzie nienawiści przeciwników; przepowiedział nawet w kazaniu w Medyolanie, że czeka go śmierć męczeńska, zadana przez zbirów w służbie Manichejczyków. Przepowiednia miała się wkrótce spełnić. Gdy bowiem wracał z Como do Medyolanu, napadło go na drodze dwóch zbrodniarzy przekupionych, z których jeden zadał mu mieczem kilka ran w głowę, a drugi rzucił się na jego towarzysza, Dominika. Zbroczony krwią, upadł św. Piotr na ziemię, zaczął głośno odmawiać Skład apostolski, a palcem w krwi swej umoczonym napisał na ziemi słowo "Wierzę". Z słowami na ustach: Panie, w ręce Twoje oddaję ducha swego, skonał Piotr św. dnia 29. kwietnia r. 1252. Morderca jego, imieniem Karyn, później się nawrócił i umarł w szczerej pokucie w Forli w klasztorze Dominikanów.
  
       Ciało św. Piotra złożono w Medyolanie w kościele św. Eustorgyusza. Dla licznych cudów, jakie działy się przy grobie Piotra, Inocenty IV. już następnego roku ogłosił go świętym. Spowiednicy stwierdzili, że pomimo licznych pokus i niebezpieczeństw św. Piotr czystość zupełną zachował ciała i duszy, bo nigdy cięższym nie obraził Boga grzechem.

       Nauka

       Panie, mawiał św. Piotr z Werony, jesteś Bogiem moim, ja sługą Twym; niechaj dzieje się wola Twoja. Któż może mówić, że tak jest czystym, że żadnego już nie potrzebuje miłosierdzia ani przebaczenia? Nieszczęsny grzeszniku! Zboczyłeś od drogi cnoty; jeśli nie żałujesz swych win, czekają ciebie kary wieczne. Patrz: Oto wizerunek Jezusa; rzuć się do stóp swego Odkupiciela i błagaj o przebaczenie grzechów, a z pewnością nie odmówi twej prośbie.
  
       Ile razy podnoszę w ofierze Mszy św. Ciało Zbawiciela Najświętsze, ile razy patrzę na wielką tajemnicę niekrwawej Ofiary Krzyża, proszę Pana, aby nie zabierał mnie z tego świata prędzej, aż przeleję krew swoją za wiarę. Modlitwa taka podnosiła moje serce i budziła we mnie największą ufność. Wzór św.Piotra przynajmniej tego od nas się domaga, abyśmy przez gorące modlitwy u Boga sobie łaskę świątobliwej wyprosili śmierci, a łaski tej nam Bóg udzieli, skoro od śmiertelnego chronić i bronić się będziemy grzechu.
  
       Napominał Jezus św. Piotra do cierpliwego znoszenia niezasłużonej kary. Cierpliwość taka i dla nas niezbędną, bo nieraz bez winy cierpieć musimy na dobrej sławie lub niesprawiedliwości znosić musimy ludzkie. Jeśli cierpisz niewinnie, pamiętaj, że i Zbawiciel cierpiał niewinnie, a niewinność Jezusa bez porównania większą od twej niewinności; pomimo to Jego cierpienia były większe niż to, co ty znosić musisz.
  
       Jeśli zaś nie czujesz się bez winy, tem mniej masz powodu do sarkania i skargi; dolegliwości, które może niespodzianie spadają na ciebie, są więc dopustem Bożym; zasłużyłeś je sobie, stąd w pokorze musisz się im poddać, abyś już tutaj odpokutował, co odpokutować musisz, a tem czyściejszy stanął na sądzie Pana Przedwiecznego. Wbijaj sobie w pamięć słowa proroka Micheasza (7.9): Gniew Pański poniosę, bom zgrzeszył jemu, aż uczyni sprawę moją i uczyni sąd mój; wywiedzie mnie na światło, ujrzę sprawiedliwość Jego.


"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       * * *

 

      


                     Wezwij wstawiennictwa św. Piotra z Werony
       Na obrazach Piotr pokazywany jest z wielką raną na głowie, czasami też w momencie śmierci, gdy palcem namoczonym we krwi pisze słowo Credo. Znany jest również obraz, często umieszczany w klasztorach dominikańskich – św. Piotr trzyma palec na wargach, nakazując milczenie. Obraz ten nawiązuje do dawnej liturgii, w której wierni przed przyjęciem Komunii Świętej powtarzali: „Nie zdradzę Cię pocałunkiem jak Judasz i nie zdradzę Twoich tajemnic przed nieprzyjaciółmi Twymi!”
      
       * * *


      


       Św. Piotr z Werony, Kapłan, Męczennik
       Św. Piotr z Werony jest patronem
miast: Como i Cremony, Lombardii i Modeny, matek, piwowarów w Kolonii, cierpiących na dolegliwości głowy a także orędownikiem od grzmotów, błyskawic i burz.

       W ikonografii św. Piotr przedstawiany jest z raną na głowie lub mieczem wbitym w głowę. Nóż którym został zamordowany przechowywany jest w Seveso w świątyni poświęconej...

       *  *  *


      
       Męczeństwo św. Piotra Męczennika - obraz Domenichino (1619-21),
       Pinacotece Nazionale w Bolonii

       Innocenty IV ogłosił Piotra świętym już w rok po jego męczeńskiej śmierci. Jego ciało znajduje się w bazylice Santo Eustorgio w Mediolanie. Początkowo jego wspomnienie przypadało na 29 kwietnia; obecnie obchodzone jest 4 czerwca, w rocznicę przeniesienia jego relikwii (w 1340 r.).

       Piotr z Werony to pierwszy męczennik Zakonu Dominikańskiego.

       * * *

 

      


       Św. Piotr z Werony (29 kwietnia)

       Złe skłonności rodziców bywają nieraz drogą dziedziczności i wychowania przekazywane ich dzieciom. Dzięki jednak szczególnej opatrzności, święty nasz urodzony w Weronie w 1205 r. z rodziców heretyków, zachował całe życie czystość swej wiary. Gdy miał piętnaście lat, otrzymał z rąk św. Dominika habit zakonny; całe życie ustrzegł od wszelkiej zmazy biały kwiat dziewictwa swego, a dla swych Braci zakonnych był doskonałym wzorem pokory. Jaśniał nieskazitelnością swej wiedzy i stał się męczennikiem w obronie podstawowego dogmatu jedności Boga, który zwalczali manichejczycy, przeciwstawiając mu swoją naukę o dwóch wrogich sobie pierwiastkach dobra i zła, walczących o władzę nad światem. W chwili gdy ginął pod ciosami morderców, chcąc raz jeszcze zatwierdzić prawdę, umaczał palec w krwi swej i napisał na piasku Credo in unum Deum. Sława jego świętości była tak wielka, a cuda tak liczne, że został kanonizowany w rok po śmierci. Carinus, morderca Świętego wstąpił do Zakonu jako braciszek i po czterdziestu latach pokuty umarł świątobliwie.
       Aby skuteczniej zwalczać heretyków, Piotr męczennik założył we Florencji i Medjolanie związek rycerzy krzyżowych. Umarł w 1252 r.

       Źródło: o. Czesław Kaniak OP, Podręcznik Trzeciego Zakonu Św. Dominika, Lwów 1931

.


      
       https://youtu.be/SZm7PKDaNF4

 

.

5 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Droga Intix

Przywolujesz fascynujacy swiat swietych. Wielki Ci dzieki za to. Do tej pory myslalem, ze wiem, co bym zabral ze soba na bezludna wyspe. Oczywiscie, ze Biblie. Samo odtwarzanie tych wszystkich linii genetycznych, takze polozenia tych wszystkich plemion (narod to pojecie dopiero XIX-wieczne) zajeloby lata.
Inni, zabraliby Podroze Guliwera, a niektorzy Przygody Dobrego Wojaka Szwejka. Teraz czuje, ze Zywoty Swietych bylyby wlasciwa lektura.
O Niezrownana, czy pisalas juz o Annie, matce Sw. Marii, Matki Boskiej? Bylem kiedys w bazylice pod Jej wezwaniem znajdujacej sie w Quebecu. Tam sa zbiory! Codzienna msza wieczorna (latem) konczyla sie procesja ze swieczkami po terenie znajdujacym sie przed Swiatynia. Jakos nie umielismy sie wlaczyc w procesje i jeden pan regulujacy potokiem wiernych, dopatrzyl sie w nas jakiejs odmiennosci, zatrzymal procesje, ku zdziwieniu wiernych, i wlaczyl nas w rzeke. Niezapomniane przezycie.

avatar użytkownika intix

2. Niech będzie Bóg uwielbiony

w Świętych Swoich...

***
Drogi Tymczasowy...
Tymczasowy Miły...

Przepraszam, że odpowiadam z małym opóźnieniem na Twój komentarz, który czytałam ze wzruszeniem... co otwarcie wyznaję...
Twoje decyzje - CO zabrałbyś na bezludną wyspę...
Twoje wspomnienia z Quebecu...
Wszystko to, spowodowało wzruszenie...

Podróż...
Z Biblią... i Żywotami Świętych...
To Podróż najpiękniejsza...
To... Podróż (naszego) ŻYCIA...

* * *
W taką Podróż
Każdego dnia nas zaprasza
Słowo... Które Ciałem się stało...
I Wcielonego Słowa... Matka...

***
Nie ukrywam, że od długiego czasu myślę o Objawieniach Matki Bożej w różnych miejscach świata...
Myślę o Jej przestrogach dla zatracającej się ludzkości... o nawoływaniu do pokuty, do nawracania...
i rozważam te Objawienia... i wciąż dopisuję... może niedługo - jak będzie mi dane - opublikuję...

Dlaczego o tym wspominam?
Otóż Twoje wspomnienie z Quebecu... dziękuję, że je ponownie przypomniałeś...

...jeden pan regulujacy potokiem wiernych (...) zatrzymal procesje, ku zdziwieniu wiernych, i wlaczyl nas w rzeke.

Przy Twoim pierwszym - dawniejszym - opowiadaniu, nie miałam takiego skojarzenia jak teraz...
Może ta procesja...  potok wiernych...  rzeka...
Może to spowodowało, że Twoje TAM przeżycie... skojarzyłam z pierwszym Objawieniem się Matki Bożej św. Bernadetcie...
Po wspólnej modlitwie Różańca Świętego, Matka Boża uśmiechając się, gestem zapraszała św. Bernadettę, aby się do Niej zbliżyła...
Bernadetta - podczas tego pierwszego spotkania - nie ośmieliła się jednak tego uczynić...

...jeden pan regulujacy potokiem wiernych (...) zatrzymal procesje, ku zdziwieniu wiernych, i wlaczyl nas w rzeke...

Ty wraz z Bliskimi... odpowiedzieliście zbliżeniem...
Z wolnej... dobrej woli... dołączyliście do rzeki...

Każdego dnia nas zaprasza
Słowo... Które Ciałem się stało...
I Wcielonego Słowa... Matka...

Od nas zależy... od naszej wolnej woli, danej od Boga każdemu... czy przyjmiemy TO zaproszenie...
W Podróż najpiękniejszą...
W Podróż ŻYCIA...

***
Drogi Tymczasowy...

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej...
I św. Piotrowi z Werony, Męczennikowi za Wiarę... i Tobie... za  Twoją Wizytę... i za Twoje refleksje... i naszą kolejną rozmowę, tym razem "u św. Piotra z Werony"...
O św. Annie, o Matce Matki Bożej... tylko wspominałam przy wpisach poświęconych Matce Bożej.
Ta nasza rozmowa spowodowała, że nie będę czekać do lipca. Jeżeli Dobry Bóg pozwoli doczekać, to wpis poświęcony św. Annie ukaże się wcześniej...

Życząc dla Ciebie i Twoich Bliskich, kolejnych wielu Łask Bożych... i od Matki Bożej... i ich przyjmowania tak, jak w Quebecu...
Pozdrawiam serdecznie...:)
sługa nieużyteczny...

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Droga Intix

Twoje zyczenia Lask Boskich juz sie spelniaja.Obu Corakom wiedzie sie swietnie. A mlodszy-londynski urodzi syna w lipcu. To ja odkrylem, ze na zdjeciu rentgenowskim ma twarz swojego ojca. Corak natychmiast zamiescil zdjecie meza z czasow dziecinstwa. Nie ma watpliwosci.
Corak juz nie moze sie doczekac macierzynstwa. Tam wszystko jest precyzyjnie zaplanowane na 100%. Ostatnio kokieteryjnie poskarzyla sie, ze jest Jej niezrecznie, bo Jej zdjecie pojawilo sie we wszystkich budynkach (takze stacjach metra) w Londynie. Ona pracuje jako starszy menadzer w Transport for London. Troche ma pucki z powodu ciazy. Normalnie jest bardzo szczupla.

avatar użytkownika gość z drogi

4. Tymczasowy :)

Gratulacje :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

5. Modlitwa


Modlitwa (Z Kolekty dzisiejszej Mszy Świętej)

Prosimy Cię, Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy z należną gorliwością naśladowali wiarę świętego Piotra, Twego Męczennika, który szerząc tę wiarę zasłużył na otrzymanie palmy męczeńskiej.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego * Bóg przez wszystkie wieki. Amen.


.