Narodowy liberalizm vs kosmopolityczny socjalizm

avatar użytkownika hrponimirski

Nie lubię specjalnie zajmować się tzw. bieżączką. Jednak obecne wydarzenia dają mi pewnien rzeczywisty kontekst (słowo klucz), by zaczepić fragment moich rozważań nad tzw. społecznym postępem i związanym z nim tzw. duchem czasu. Jest to sprawa ONRu i ks. Międlara.
Ksiądz został medialnie zaatakowany, bo na odprawił Mszę Św. dla narodowców. To oburzenie wzięło się z tego, że to narodowcy, a jak narodowcy to praktycznie naziści, a jak naziści to już nie trzeba rozwijać. Indywidua napadające medialnie narodowców mają w głowach tylko jedyną regułę wnioskującą - narodowiec => zbrodniarz; maskują ją jedynie parafrazując na dziesiątki sposobów.  Jakby Hebert obecnie tworzył to pewnie o nich napisałby "Potęgę smaku" - "Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana / [...] / łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy".
Stanięto też w obronie ONRu i księdza mówiąc, że w przedwojennym ONRze byli wybitni patrioci, których zamordowali naziści.
Nie powiedziano jednak najważniejszego, że krytyka ruchu narodowego to intelektualny sabotaż.
W sumie sprawa jest dosyć prosta, choć parciana, lewicowa logika trochę ją komplikuje. Jest to podejście do koncepcji społeczeństwa, która jest
- nominalistyczna - społeczeństwo to zbiór jednostek, które mogą mieć wspólne interesy, więc realizują je wspólnie;
- realistyczna - społeczeństwo to byt realny, który jest czymś więcej niż sumą czy zbiorem jednostek (nową jakością).
Oczywiście społeczeństwo jest czyms więcej niż zbiorem jednostek. Potrzeba przynajmniej dwóch osób, żeby przeprowadzić rozmowę. Niby te osoby tylko mówią i słuchają i każda mogłaby to robić oddzielnie, ale to że mówią do siebie nawzajem a nie do siebie każdy sprawia, że powstaje nowa jakość. Skłaniałoby to nas w kierunku realistycznej koncepcji społeczeństwa. Jednak każdy zbiór bytów, w którym zachodzą interakcje pomiędzy bytami, jest czymś więcej niż prostą sumą tych bytów.
Bardziej niż określenie, która koncepcja społeczeństwa jest prawdziwa powinny nas interesować konkluzje wyprowadzone z tych koncepcji (jak mniemam wg parcianej, lewicowej logiki). Logiczną konsekwencją konepcji
- nominalistycznej - jest wniosek, że jednostka jest nadrzędnym bytem wobec społeczeństwa i że społeczeństwo jest środkiem prowadzącym do celu;
- realistycznej - jest wniosek, że jednostka musi być podporządkowana społeczeństwu i społeczeństwo jest celem samym w sobie.
Oczywiście ludzie wolni wybierają konkluzję koncepcji nominalistycznej - choć interakcja z drugim człowiekiem, zawsze daje nową jakość i jest realna. Może wyjściem z paradoksu jest po prostu stwierdzenie, że nie ze wszystkimi trzeba wchodzić w interakcję, wtedy koncepcja nominalistyczna by się obroniła.
No dobra dochodzę do sedna. Oczywiście społeczeństwo możemy zastąpić słowem naród. Notabene często sobie dworuję pisząc "naród (lewica czyta "społeczeństwo")" albo na odwrót "społeczeństwo (prawica czyta "naród"). Pokazując pewien absurd przypisania słowa społeczeństwo lewicy a naród prawicy.
Podział - jak się Państwo domyślacie - przebiega między wnioskiem z koncepcji nominalistycznej wg mnie reprezentowanej przez prawdziwą prawicę, a wnioskiem z koncepcji realistycznej reprezentowanej przez lewicę. Pierwszy daje nam wolność, drugi totalitaryzm.
Narodowy socjalizm (nazim) postulował wniosek z koncepcji realistycznej - jednostkę należało podporządkować narodowi.
Kosmopolityczny socjalizm, w szczególności europejski (euzim) postuluje wniosek z koncepcji realistycznej - jednostkę należy podporządkować europejskiemu społeczeństwu.
Narodowy liberalizm postuluje wniosek z koncepcji nominalistycznej - naród jest podporządkowany wolności jednostki i jest środkiem do utrzymania wolności jednostki. Choć naród może nam się wydawać czymś realnym (mi chodzi jednak o wniosek, nie pierwotną definicję). Liberalizm używam w XIXw. znaczeniu, nie obecnie zawłaszczonym przez lewicę (jak w zbitce liberalna demokracja); być może należałoby użyć słowa libertarianizm.
Teraz już staje się jasne dlaczego wszyscy "lewicowi liberałowie" (de facto socjaliści) tak zwalczają naród. Są za realizmem (społecznym) i nie ścierpią żadnych nominalizmów. Jeżeli Unia  budowana byłaby na zasadzie nominalistycznej, naród by jej nie przeszkadzał. Naród byłby po prostu kolejnym szczeblem w hierchii. Naród byłby nadrzędny nad Unią, a jednostka nad narodem (i pośrednio Unią). Być może taka Unia zaakceptowałaby naród koncepcji realistycznej - naród byłby wtedy nad unią i jednostką (unia jako społeczeństwo narodów-osób). Teoretycznie mógłbym istnieć czysto realistyczny układ Unia nad narodem a ten nad jednostką. Unia jednak nie chce żadnych pośredników. I jak sobie to już kiedyś wyjaśniliśmy, Unia promuje samorządność, by naród jako pośrednika we władzy rozwalić.
Naród w koncepcji realistycznej odegrał już swoję rolę ok. 100 lat temu totalitaryzując ludzi na poziomie państwa (narodu). Teraz chce się totalitaryzować ludzi na poziomie ludzi a w przyszłości może i świata (rząd światowy). Jak napisałem - naród jako lewicowy sabotażysta już się wypalił. Zrobił swoje i może odejść na śmietnik historii. 100 lat temu był potrzebny, bo był, inny etap "społecznego postępu", inny "duch czasu" i inna "mądrość etapu".
No dobra, ale zaczęliśmy od bieżączki związanej z atakowaniem ONRu. Czy ONR jest organizacją narodu realnego czy nominalnego? Odwołajmy się do ich deklaracji ideowej.
https://www.onr.com.pl/deklaracja-ideowa/
"2. Odrzucenie demokracji liberalnej jako reżimu wrogiego Cywilizacji Europejskiej, który za miernik prawdy przyjmuje wolę większości kierującej się najczęściej niskimi pobudkami. Tym samym opowiadamy się przeciwko wszelkim formom totalitaryzmów(komunizm, narodowy socjalizm, faszyzm), jako systemom obcym Polskiej tradycji.
3. Oparcie pojęć Sprawiedliwości, Moralności, Sumienia i Honoru na doktrynie Chrześcijaństwa jako religii objawionej, a przez to wykluczenie oświeceniowej ideologii praw człowieka, które stały się świeckim wyznaniem i źródłem mnożących się absurdalnych roszczeń społeczeństw, a w szczególności tzw. dyskryminowanych mniejszości."
Nie ma w tej "deklaracji" jasnej deklaracji, po ktorej stronie realizmu czy nominalizmu człowkowie (sic!) ONRu są. Mamy jednak poszlakę w postaci odrzuceniu liberalnej demokracji, która z definicji jest emanacją koncepcji realistycznej. Członkowie ONRu byłiby po stronie więc koncepcji nominalistycznej będącą istotą narodowego liberalizmu. Podobnie z odrzuceniem oświecenia. A jak się okaże i chrześcijaństwo jest poszlaką za koncepcję nominalną.
"4. Opowiedzenie się za koncepcją Narodu organicznego i hierarchicznie zorganizowanego [...]"
Ten organicyzm tutaj trochę by się kłócił, jeśli byłby rozumiany jako rozwinięcie koncepcji realistycznej. Wydaje mi się, że jest jednak użytu trochę w innym kontekście. Notabene realistyczny nacjonalizm był stworzony po to by zlikwidować naturalne hierachie np. arystokrację.
I na koniec jeszcze jedna intelektualna perełka. Krytykowano brak kompatybilności pomiędzy nacjonalizmem a katolicyzmem. Katolicyzm jest jak sama nazwa wskazuje powszechny więc ponadnarodowy. Krytycy ci brali jednak katolicyzm swoją realistyczną miarą. Może dla nich wspólnota kościelna to pewnie jakaś komuna a nie wspólnota wartości. Przecież nawet indywidualiści też mogą być wspólnotą indywidualistów ; ) Pewnie nie słyszeli o czymś takim jak chrześcijański personalizm stawiający jednostkę nad społeczeństwem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Personalizm_chrze%C5%9Bcija%C5%84ski
A więc wszystko się zgadza - jednostka nad społeczeństwem, czy to w chrześcijańswie czy patriotycznym nacjonalizmie. A to założenie bardzo przeszkadza totalitarnej władzy - stąd ataki na Kościół i narodowców.
 

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @hrponimirski

Witam,

Jakby Hebert obecnie tworzył to pewnie o nich napisałby "Potęgę smaku" -
"Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana / [...] / łańcuchy
tautologii parę pojęć jak cepy".


szkoda Herberta dla michnikoidów.To chazarska tłuszcza, która zawyła z trwogi na wieść o pogrzebie, na którym stawiła się cała Polska I jak Szatan pokropiony święconą wodą, zaczęła wić się w konwulsjach, rozdając razy.

Skoordynowany medialnie atak na legalnie działający w Polsce ONR

Panie Pułkowniku Szendzielarzu "Łupaszko" ! Stań do Apelu! Polska wzywa!

Niech sobie wyją, niech dźgają widłami ukrytą agenturę i niech wrzeszczą!
Młoda Polska jak zwykle wybrała prawidłowo
Bóg Honor Ojczyzna


 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

2. hrponimirski - skomplikowane rozumowanie, szkoda,

że za trudne dla totalitarnych realistów, zwanych popularnie komuchami. Dochodzę zwolna do wniosku, że dowolne kryterium rozróżniające strony tej dyskusji, prowadzi do tego samego wniosku. Po jednej stronie jest rozum, a po drugiej kastet, propaganda i kłamstwo.

Spór jest jak dipol, są dwa bieguny. Gdy rozedrzeć alternatywę, znika biegun, pojawia się monopol. Na tym właśnie polega komunizm, nazizm i wszelkie inne totalitaryzmy.

avatar użytkownika hrponimirski

3. @Michael

być może moje pisanie to trochę "sztuka dla sztuki", bo przekonanych nie muszę przekonywać, a nieprzekonanych i tak nie przekonam ; )

avatar użytkownika michael

4. Nasze pisanie nie jest sztuką dla sztuki.

Tak tylko może się nam wydawać, ponieważ zmiana wywoływana naszym działaniem pojawia się bardzo powoli...
Ale, jakkolwiek na to patrzeć, nie sztuka przekonywać przekonanych, trudniej utrzymywać ich w tym przekonaniu... ...a to także ktoś powinien robić...
To jest podobne do sztuki dobrego nauczyciela w szkole... ...gdy trafi wśród swoich uczniów na prawdziwy talent, jego sukces staje się widoczny dopiero za kilkadziesiąt lat.

A nie przekonani?
To jest nasza misja. Ich trzeba przekonywać, musimy to robić, musimy wierzyć, że jest to możliwe...

avatar użytkownika michael

5. To chyba Hans Hellmut Kirst podsumowując swoje pisarstwo,

zauważył, że "przekonanych nie musi przekonywać, a nie przekonanych i tak nie przekona". No tak, ale jeśli nie chcemy, by kosmopolityczni socjaliści nadal demoralizowali Polskę, musimy zmierzać do osiągnięcia większości konstytucyjnej. A więc musimy przekonać jeszcze niemałą społeczność.
I tu małe spostrzeżenie. Samo pisanie jest być może słabym środkiem argumentowania. Być może.
Ale pisanie jest tylko jednym ze środków oddziaływania.
Nawet sam piszący wpływa na świat nie tylko samym pisaniem, ale także tym różnymi kontekstami...

avatar użytkownika guantanamera

6. Feliksa Konecznego definicja narodu

"Nie każde społeczeństwo rozkwitnie na naród, gdyż dzieje się to wyłącznie w samej tylko cywilizacji łacińskiej. Państwo może istnieć bez idei narodowej, może nawet być antynarodowym; podobnież z drugiej strony może naród istnieć bez państwa, czego dowiedliśmy niestety własnymi dziejami.

Jeżeli państwo starsze jest od społeczeństwa, tym bardziej starszym jest od narodu. Nigdy atoli naród nie powstał z państwa (jak sądzą niektórzy uczeni niemieccy).

Związek rodzicielski zachodzi jedynie pomiędzy społeczeństwem a narodem. Z historii starszeństwa nie wynika jednak wyższość państwa nad społeczeństwo, tym mniej zatem nad narodem.

Naród stanowi zrzeszenie najwyższego rzędu, jest bowiem zorganizowaniem społeczeństwa do celów duchowych. Społeczeństwo i państwo zmieniają się w cywilizacji łacińskiej w narzędzia narodu i winny służyć jego celom, tego wymaga cywilizacja łacińska ze swą najwyższą zasadą supermacji sił duchowych. Państwo ma stanowić tarczę narodu i jego siłę fizyczną. Wywyższanie państwa ponad społeczeństwo, a cóż dopiero ponad naród, wiodłoby do cywilizacji bizantyńskiej. Kto jest jej zwolennikiem, niechaj to oświadczy jawnie.

W genezie państwa a narodu zachodzi ta zasadnicza różnica, że naród może wytworzyć się tylko ewolucyjnie, a państwo rozmaicie, bo może być nawet pochodzenia zewnętrznego.

Naród nie może powstać z gwałtu. Jest to zrzeszenie bezwarunkowo dobrowolne. Przyrodzone związki krwi zatrzymują się jednak na powstawaniu z pokrewnych plemion pewnego ludu. Lud jest największym zrzeszeniem społecznym opartym ściśle na warunkach przyrodzonych, wrodzonych.

Nie było dotychczas przykładu, żeby jeden lud wytworzył odrębną narodowość dla siebie; nawet najmniejsze obszary narodowe składają się przynajmniej z dwóch do trzech ludów, z których każdy posiada własną mowę (narzecze; plemiona mają gwary). Minimalna przestrzeń wynagradza się w takich wypadkach niemal zawsze gęstością zaludnienia.

Dopiero z ludów może (nie musi) powstać naród. Ludy mogą być złączone w jedno państwo przemocą, lecz w jeden naród łączą się albo dobrowolnie, albo też całkiem nie wytworzą narodu. Przyjęcie wspólnego języka literackiego musi być dobrowolne. Tym bardziej nie da się wcielić nikogo przymusowo do pewnej cywilizacji. Cele duchowe nie dadzą się narzucić gwałtem.

Naród jest to zrzeszenie cywilizacyjne pokrewnych ludów do celów ponadmaterialnej walki o byt, a posiadające Ojczyznę i język ojczysty."

http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/feliks_koneczny/panstwo/IXa.php