Ostro z konfidentami

avatar użytkownika Tymczasowy

Kornel Morawiecki, coraz bardziej pokazuje dlaczego w czasie stanu wojennego i w latach przed odzyskaniem przez Polske suwerennosci, byl przywodca Solidarnosci Walczacej. Patriotyzm, niezlomnosc, precyzja myslenia. Zaczal od stwierdzenia w parlamencie, ze suwerenem jest Narod, a nie Trybunal Konstytucyjny. Pozniej zachowywal sie bardzo porzadnie w trudnych sytuacjach. Od jakiegos czasu glosi, ze trzeba sie wziac solidnie za ujawnianie konfidentow esbeckich. WEdlug niego nie nalezy sie cofac przed przymuszaniem bylych ubekow, by ujawniali donosicieli. Jesli nie beda chcieli, to pozbawi sie ich emerytur. Jesli beda klamali, to sie ich wsadzi do wiezienia. Czuje sie ducha Solidarnosci Walczacej, organizacji nie przezartej "warszawka" i wplywami Walesy z jego dobranym dworem.

Po latach troche sie donosicielstwo zbanalizowalo.Wielu zaczelo patrzec na to zjawisko mniej ostro niz kiedys. To tak, jak "weterani" rozmawiaja o sluzbie wojskowej - w pamieci pozostaly glownie zabawne momenty. Dla ludzi zahartowanych, konfidenci nadal pozostaja budzacymi odraze, niebezpiecznymi kiedys i dzis, osobnikami. Ilez to zla zrobili niezle przy tym korzystajac. Ilez nieszczesc spowodowali.

W III RP celowo systematycznie acierano ostrosc i waznosc problemu. Wyzywajaco dawano stanowiska bylym konfidentom, by spoleczenstwo sie oswoilo. Niech nieszczesny Boni czy kreatura Niesiolowski, ktory sprzedal swoja dziewczyne w pierwszym dniu przesluchan, beda przykladami. Dzis obroncy III RP podjeli sie karkolomnej i samobojczej obrony Walesy - Ojca wszystkich kapusiow.

Szczegolnie podle w tym procederze wybielania zdrajcow jest srodowisko Gazety Wyborczej. To wazny fragment ich narracji. Czesciowo moze takze osobista ich szefa. Nie wykluczam, ze raczej wczesniej niz pozniej, okaze sie, ze nalezal do grona tych, o ktorych mowa.

Trudno odtworzyc stan swiadomosci spolecznej, takze osob zaangazowanych w podziemiu, w odniesieniu do konfidentow. Wszak minelo juz ponad cwierc wieku. Z cala pewnoscia nie bylo takiego poziomu poblazania, jak teraz. 

Przypomne jak ostro patrzono na konfidentow po zakonczeniu II wojny swiatowej. Jasne, ze inna byla skala i glebia winy, wiec i kary byly wieksze niz wypadaloby je okreslic dzis. Oto glowna czesc "Dekretu PKWN z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabojstwa i znecania sie nad ludnoscia cywilna i jencami oraz dla zdrajcow Narodu Polskiego":

"Art.1.  Kto dzialajac na reke wladzy okupacyjnej niemieckiej:

(b) dzialal lub dziala na szkode osob przebywajacych na obszarze Panstwa Polskiego, w szczegolnosci przez ujecie lub wywozenie osob poszukiwanych albo przesladowanycy przez wladze okupacyjna z jakichkolwiek przyczyn  (z wylaczeniem scigania za dokonanie przestepstw pospolitych),

                                    podlega karze smierci.

Art.4. Narowno z dokonaniem przestepstw, przewidzianych niniejszym dekretem, ulegaja ukaraniu:usilowanie, podzeganie i pomoc.

Art.5 par. 1. W razie skazania za przestepstwa, przewidziane w art. 1,2 i 4 niniejszego dekretu, sad ponadto orzeka:

    (a) utrate praw publicznych i obywatelskich praw honorowych,

    (b) konfiskate calego mienia skazanego, a ponadto morze orzec konfiskate mienia malzonka oskarzonego i dzieci jego..."

Dekret z dnia 3 kwietnia 1948 r. wprowadzil niewielkie zmiany. Surowa ocena ohydnych zachowan konfidentow pozostala w mocy.

 

 

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

środowisko Gazety Wyborczej od 26 lat usiłuje postawić pomnik konfidentowi, to typowe totalniackie wywrócenie znaczenia słów i czynów. A nasz naczelny konfident dzisiaj znów dał głos :)

Wałęsa: Jeśli można dopatrywać się współpracy, to w tej koncepcji SB współpracowało ze mną, a nie odwrotnie
"Tak to Sb
współpracowało że mną .Po przegranym strajku w 1970 r uratowałem
i przygotowałem siebie jak i kadrówkę do rozegrania sierpnia 1980 r .a
Sb i PRL rozwiązaliśmy .Więc kto osiągnął cel przy współpracy z kim .Nie
mylić ,[ trochę to kosztowało , przestraszenie...
Lech Wałęsa dla "Die Welt": Kaczyński prowokuje wojnę domową
Niemiecki
dziennik "Die Welt" opublikował 1 marca wywiad z Lechem Wałęsą. Były
prezydent Polski zapowiada w nim walkę do upadłego o dobre imię.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Beta

2. ,,Nie było żadnego Wałęsy" podpisano: Bolek

,,To nie prawda, że moim suflerem jest Wachowski i że moja córka Maria Wiktoria pokazała się publicznie bez niewymownych".

Niech on i jakaś Phipowicz plecie co chce, a my się do tego nie odnośmy. Niech nasze media
wreszcie przestaną tak poważnie traktować kłamczuchów. Dali sobie wmówić,że na tym polega demokracja.

Pięć lat maszerowałam w ciszy przy skrzeczącym ,,nagłośnieniu" z uprzejmości księdza i przez 4 i pół roku nikt się w ichnich mediach o tym nie zająknął.
Komisja Wenecka jest też niepoważna i nie ma honoru o czym wie każdy polski sołtys.

avatar użytkownika gość z drogi

3. "Tak to Sb współpracowało że mną "

ten kretyn wreszcie się przyznał do współpracy...nareszcie,a za dowodzenie POspolitym ruszeniem tłustych kotów... kara wyjątkowa...Psychiatryk do końca jego dni...

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

4. ktoś w necie dawno temu opisywał,jego dokonania w latach

sześcdziesiątych/chyba na dawnych niepoprawnych.pl jeszcze za czasów śp Kukiego/ jakaś zapadła wioska...i dziecko Wałesy...mały 4-letni chłopczyk,do którego ten buc nigdy się nie przyznał,natomiast ,gdy Dziecko miało się narodzić,ulotnił się niczym kamfora....Ponieważ wierzę w teorię spiskowe,to mam podejrzenie,że współpraca z MO ówczesną mogła się zacząć już wtedy... Nie chciałam poruszać tego tematu,bo taki trochę z magla..ale jeśli to CUŚ idzie w zaparte i jeszcze ogłasza wojnę domową...to ja się zapytowywuję...
wałesiak,
czy to prawda? ,to o czy pisał kiedyś pewien dziennikarz ? i dlaczego zniknął grób Małego Chłopczyka/podobno/
tłuste KODY i wasze dowództwo chceta robić wojnę domową...?
No to spróbujta... kiedyś miałam najlepsze wyniki na strzelnicy a mój mąż to prawdziwy Mistrz w strzelaniu i wieloboju...
spróbujcie tłuste koty...to zobaczymy,kto tu umie walczyć ,a kto nogi gubić ze strachu..

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

5. Jestem przekonany,

ze niewinna wiadomosc, ktora uszla uwadze publicznosci, na temat zwrocenia sie prokuratora IPN do KG MO, by udostepnic ich ksiegi i katalogi z lat 60-ych, bedzie bombowa. Wszak nie kontynuowano watku okradania cmentarzy przez Walese. Cenckiewicz nie wyklucza, ze wtedy, Walesa, po zatrzymaniu przez MO w Lipnie mogl rozpoczac swa kariere,

avatar użytkownika michael

6. Nie pojmuję tego szaleństwa kultu łajdactwa, kłamstwa i zdrady

w szeregach Platformy Obywatelskiej. To jest po prostu obrzydliwe. Kult zaprzaństwa. Kłamstwo w aureoli fałszywej świętości.

Jest to świadome i celowe demoralizowanie społeczeństwa.

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Ja tez nie pojmuje

Czegos takiego nigdy bym sie nie spodziewal. Moze kiedys bedzie warto zrobic analize psychologiczna i socjologiczna tego zjawiska. Obie wydaja mi sie bardzo wazne.

avatar użytkownika Maryla

8. Tymczasowy

PRZYCZYNEK DO ANALIZY :)

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/myslac-ojczyzna-red-stanislaw-micha...

Nowy naród (zd)radziecki

Szanowni Państwo!
Starsi ludzie, zwłaszcza ci, co to w przeszłości zetknęli się z marksistowską politgramotą, pamiętają zapewne jedno z czterech spiżowych praw dialektyki, że mianowicie zmiany ilościowe przechodzą w zmiany jakościowe. Młodszym wyjaśnię to na przykładzie. Pojedynczy dureń, to po prostu dureń, chociaż, gdyby partia kazała, to i on może zostać autorytetem moralnym, a nawet narodowym bohaterem. Kiedy jednak zbierze się wielu durniów, to z tego robi się całkiem nowa jakość. Powstaje partia, która charakteryzuje się zbiorową mądrością, a nawet – nieomylnością – oczywiście do czasu, to znaczy – do zmiany kierownictwa. Bo wtedy dawna zbiorowa mądrość okazuje się stekiem sprośnych odchyleń Niebu obrzydłych, a nieomylność – błędami i wypaczeniami. Wszystko tedy zaczyna się od nowa, aż do kolejnej zmiany kierownictwa – i tak dalej.
Po cóż jednak odwoływać się do dawnych przykładów, kiedy oto na naszych oczach sprawdzają się tamte spiżowe prawa dialektyki? Po ujawnieniu dokumentów dotyczących agenta „Bolka”, poparcie dla byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Lecha Wałęsy, zaczęło zataczać coraz szersze kręgi, obejmując wszystkie środowiska społeczne bez wyjątku. Prawdomównego Lecha Wałęsę popierają zarówno partyjni, jak i bezpartyjni, wierzący, jak i niewierzący, żywi i umar… – no mniejsza z tym. Słowem – za sprawą oficerów prowadzących, którzy mobilizują wszystkie istniejące rezerwy, zmiany ilościowe idą pełną parą, co zgodnie z marksistowską dialektyką musiało w końcu doprowadzić do zmiany jakościowej. No i doprowadziło! W dniach ostatnich (czyżby rzeczywiście nadchodziły zapowiadane „dni ostatnie”?) – otóż w dniach ostatnich odbyły się w kilku miastach naszego nieszczęśliwego kraju manifestacje Komitetu Obrony Demokracji, których uczestnicy tym razem kicali w obronie prawdomównego Lecha Wałęsy. Ale nie chodzi o to, ze kicali, tylko, że nieśli przed sobą transparent z napisem: „My, Naród”. Było to nawiązanie do pierwszych słów przemówienia Lecha Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych, które do spółki ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich zaprojektowały sławną transformację ustrojową. Jak wiadomo, przewidywała ona, że trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu. W ramach takiej strategii rola konfidentów staje się kluczowa, bo tylko oni potrafią zapewnić ciągłość między dawnymi i nowymi laty – oczywiście pod warunkiem ulokowania ich na odpowiednich stanowiskach, na przykład – na stanowisku prezydenta. Wtedy wszystko – jak powiadają gitowcy – „gra i koliduje”, zwłaszcza gdy wszelkie wątpliwości zagłuszy propagandowy klangor. I tak się właśnie stało; jak ogłosiła przez telewizor pani Joanna Szczepkowska – 4 czerwca „upadł komunizm”, a najlepszym tego dowodem był wybór przywódcy owych upadłych komunistów, czyli generała Jaruzelskiego na prezydenta „wolnej Polski”.
Ale nie chodziło tylko o nawiązanie do chwalebnej przeszłości. Transparent z napisem: „My, Naród” dawał również, a może nawet przede wszystkim, świadectwo zmianie jakościowej. Pojedynczy konfident, niechby nawet „Bolek”, to tylko konfident. Jeśli jednak RAZWIEDUPR zmobilizuje wszystkich konfidentów z rodzinami, to kto wie – może wystarczy ich nawet na „naród”? Widać wyraźnie, że polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, z którą historyczny naród polski od roku 1944 musi dzielić terytorium państwowe, ma ambicję podniesienia formy swojej egzystencji na wyższy poziom – z poziomu przednarodowego na poziom narodowy. Warto przypomnieć, że precedensy już były; kiedy Nasz Najważniejszy Sojusznik nakazał nam uznać Kosowo, to „Gazeta Wyborcza” na poczekaniu wymyśliła naród „Kosowerów”. Ano, skoro na Mazowszu żyją Mazowerowie, to dlaczego w Kosowie nie mogłoby być „Kosowerów”?
Skoro jednak już pojawił się nowy naród konfidentów, to trzeba by dorobić mu jakąś historyczną tradycję, bo naród bez historycznej tradycji, to jak Cygan bez drumli. Na początek – narodowe święto. Akurat 1 marca historyczny naród polski obchodził Dzień Pamięci Żołnierzy Niezłomnych, ale przecież trudno wymagać, żeby w tych obchodach uczestniczyli konfidenci. Dla nich byłoby to niezręczne, a dla bohaterów – ubliżające. Ale przecież już wkrótce nadejdzie 1 maja – święto naszych okupantów! Czyż to nie odpowiedni moment na ustanowienie Dnia Konfidenta? W ramach obchodów konfidenci mogliby defilować przez miasta w uroczystych pochodach, zakończonych nabożeństwami ku czci Świętego Spokoju, najlepiej w świątyniach pod wezwaniem patrona prowokatorów, Jewno Azefa.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Uczczono pamięć marszałka

Odsłonięcie tablicy poświęconej zmarłemu we wrześniu Kornelowi
Morawieckiemu odbyła się w ramach obchodów 38. rocznicy wprowadzenia
stanu wojennego, które organizuje KZ NSZZ „Solidarność” w Politechnice
Wrocławskiej.
Uroczystość odbyła się w kampusie Politechniki Wrocławskiej, przy
pomniku "Wszystkich Współtwórców, Obrońców i Bohaterów Solidarności".


Kornel Morawiecki, działacz opozycji demokratycznej w PRL, przywódca
„Solidarności Walczącej”, marszałek senior Sejmu VIII kadencji, ojciec
premiera Mateusza Morawieckiego zmarł 30 września w wieku 78 lat.
Prezydent Andrzej Duda nadał mu Order Orła Białego, w uznaniu
znamienitych zasług na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za
wybitne osiągnięcia w działalności publicznej i państwowej.



Kornel Morawiecki z wykształcenia był fizykiem. Zasłynął przede
wszystkim jako założyciel i przewodniczący „Solidarności Walczącej”,
organizacji, której głównym hasłem było odzyskanie niepodległości. W
1968 roku po raz pierwszy wystąpił przeciwko władzom PRL, uczestnicząc w
wydarzeniach marcowych. W końcu lat 70. związał się z opozycją
demokratyczną we Wrocławiu. Po 1980 roku był działaczem „Solidarności”
we Wrocławiu, a po wybuchu stanu wojennego ukrywał się.



W 1982 roku po rozłamie w podziemnej „Solidarności” stanął na czele
„Solidarności Walczącej”, która stała się najbardziej radykalną i bardzo
mocno zakonspirowaną organizacją w latach 80, wydającą w podziemiu
około 100 tytułów gazet i czasopism, realizującą audycje radiowe i
organizującą demonstracje. Po 1990 roku stanął na czele Partii Wolności,
krytycznie nastawionej do rzeczywistości III RP, m.in. do braku
rozliczeń z komunizmem czy braku lustracji.

W 2010 roku startował w wyborach prezydenckich, a w 2015 roku został
posłem, kandydując z list Kukiz'15. Był marszałkiem seniorem na
pierwszym posiedzeniu Sejmu VIII kadencji. W 2016 roku odszedł z
Kukiz'15 i założył ugrupowanie „Wolni i Solidarni”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl