Bł. Ks. Michał Sopoćko Apostoł Miłosierdzia Bożego

avatar użytkownika intix

      

      

 

       Ksiądz Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1888 roku w Juszewszczyźnie (zwanej też Nowosadami) w powiecie oszmiańskim. Po ukończeniu szkoły miejskiej w Oszmianie wstąpił w 1910 roku do Seminarium Duchownego w Wilnie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1914 roku. W latach 1914-1918 był wikariuszem w parafii Taboryszki. W 1918 roku wyjechał do Warszawy i podjął studia w zakresie teologii moralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył magisterium w 1923 roku, a w 1926 roku uzyskał tam tytuł doktora teologii. W latach 1922-1924 studiował także w Wyższym Instytucie Pedagogicznym. Od 1919 roku był jednocześnie kapelanem wojskowym. W 1924 roku powrócił do rodzimej diecezji, pozostając nadal w duszpasterstwie wojskowym, teraz już w Wilnie, aż do 1929 roku. W 1927 roku został mianowany ojcem duchownym w Seminarium Duchownym w Wilnie. W 1928 roku otrzymał stanowisko zastępcy profesora na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz wykładowcy w Seminarium Duchownym. W 1932 roku zwolniony z funkcji ojca duchownego, poświęcił się głównie pracy naukowej. W 1934 roku habilitował się na Uniwersytecie Warszawskim w zakresie teologii pastoralnej i uzyskał stopień docenta. Pozytywnie zaopiniowany do tytułu profesora, nie uzyskał jednakże nominacji, z powodu trudności finansowych istniejących na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego. Pracy dydaktyczno-naukowej oddawał się aż do zamknięcia Uniwersytetu i Seminarium w czasie II wojny światowej. Jego dorobek naukowy z tego okresu ujawnił się w licznych publikacjach z dziedziny teologii pastoralnej, homiletyki, katechetyki i pedagogiki. Pozostawił też liczne opracowania popularnonaukowe z zakresu problematyki religijno-społecznej.

       W czasie okupacji niemieckiej udało mu się szczęśliwie uniknąć aresztowania i przez dwa i pół roku ukrywał się w okolicach Wilna. W 1944 roku po wznowieniu działalności Seminarium Duchownego w Wilnie wykładał w nim aż do jego zamknięcia w 1945 roku przez władze radzieckie i relegowania do Białegostoku. Jednocześnie udzielał się w duszpasterstwie przy kościele św. Jana, katechizował, zorganizował potajemnie kurs katechetyczny.

       Zagrożony aresztowaniem za tę działalność wyjechał w 1947 roku do Białegostoku. Tu objął wykłady w Seminarium ze swych specjalności: pedagogiki, katechetyki, homiletyki, teologii pastoralnej, teologii ascetycznej. Uczył też języka łacińskiego i rosyjskiego. W latach powojennych prowadził intensywną akcję trzeźwościową w ramach Społecznego Komitetu Przeciwalkoholowego. Następnie w latach 1951-1958 zorganizował szereg miesięcznych i rocznych kursów katechetycznych dla zakonnic i osób świeckich, a w latach 50. i 60. organizował także wykłady otwarte o tematyce religijnej przy parafii farnej w Białymstoku. W 1962 roku przeszedł na emeryturę, ale poświęcił się pracy duszpasterskiej w kaplicy przy domu zakonnym Sióstr Misjonarek św. Rodziny przy ul. Poleskiej, którą już w 1957 r. rozbudował. W tym czasie czynił też starania zbudowania kościoła przy ul. Wiejskiej w Białymstoku. Niemalże do końca swych dni uczestniczył aktywnie w życiu diecezji, pracował naukowo, publikował. Zmarł w domu Sióstr Misjonarek przy ul. Poleskiej 15 lutego 1975r.

       Ks. Michał Sopoćko całe swoje życie poświęcił Bogu i Kościołowi. Wyróżniał się nadzwyczajną gorliwością o chwałę Bożą, wyrażającą się w niezwykłej aktywności, osadzonej w głębokim życiu duchowym. Zadziwia różnorodność jego prac. Był duszpasterzem parafialnym, katechetą, organizatorem szkolnictwa, pedagogiem, wykładowcą na Uniwersytecie i w Seminarium, ojcem duchownym, spowiednikiem alumnów, księży i sióstr zakonnych, kapelanem wojskowym, działaczem trzeźwościowym, budowniczym kościołów. W jego bogatym w wieloraką działalność życiu dominujący i najpiękniejszy rys pozostawiła służba idei Miłosierdzia Bożego. Jemu to bez wątpienia przysługuje obok św. Faustyny Kowalskiej zaszczytny tytuł Apostoła Miłosierdzia Bożego. Jako jej spowiednik i kierownik duchowy z czasów wileńskich, zainspirowany jej objawieniami, oddał się całkowicie szerzeniu prawdy i kultu Miłosierdzia Bożego. Opublikował szereg dzieł o Miłosierdziu Bożym, zabiegał o ustanowienie święta, przyczynił się do namalowania pierwszego obrazu Jezusa Najmiłosierniejszego Zbawiciela, współtworzył Zgromadzenie Zakonne Sióstr Jezusa Miłosiernego.

       Dostrzegając niezwykle gorliwą służbę Bogu i Kościołowi w kapłaństwie oraz świętość życia ks. Sopoćki wszczęto w 1987 roku jego proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym, który trwał do 1993 roku. W 2002 roku dokumentacja procesu wraz z obszerną biografią ks. Sopoćki, zestawiona w tzw. „Positio”, przekazana została do Kongregacji ds. Świętych w Rzymie. W roku 2004 komisja teologów powołana przez Kongregację pozytywnie oceniła opracowanie „Positio”, a następnie komisja kardynałów przyjęła i potwierdziła orzeczenie teologów. W następstwie tych prac Kongregacji w dniu 20 XII 2004 r. w Watykanie ogłoszony został uroczyście w obecności Ojca świętego dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego. W grudniu 2007 roku zatwierdzony został w Watykanie cud za przyczyną Sługi Bożego. Uroczysta beatyfikacja ks. Michała Sopoćki, odbyła się 28 września 2008 roku w Białymstoku w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie też spoczywają doczesne szczątki Błogosławionego.

Bp Henryk Ciereszko
________________
(...)
W Dzienniczku siostra Faustyna zapisała obietnicę Pana Jezusa, dotyczącą jej spowiednika, ks. Michała Sopoćki, który pomagał jej przekazać prawdę o Miłosierdziu Bożym:

       Tyle koron będzie w koronie jego, ile dusz się zbawi przez dzieło to.
       Nie za pomyślność w pracy, ale za cierpienie nagradzam
(Dzienniczek, 90)

 

 

      

 

       Bł. ks. Michał Sopoćko - Moje wspomnienia o ś.p. siostrze Faustynie .


       Bł. ks. Michał Sopoćko - Rozważania o Miłosierdziu Bożym

 

      

 

       Modlitwa jest konieczna do otrzymania pomocy Bożej, jak ziarno jest konieczne do żniwa ... modlitwa pokorna i ufna o to, co konieczne do zbawienia nigdy nie jest stracona. Jest wysłuchana choćby przez to, że uprasza nam łaskę dalszego trwania w modlitwie.
Ks. Michał Sopoćko

       Prośby o modlitwę

 

 

.
 

14 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Bł. ks. Michale Sopoćko módl się za nami

Bł. ks. Michał Sopoćko patronem Białegostoku

Bł. ks. Michał Sopoćko zostanie patronem Białegostoku – poinformował
„Nasz Dziennik”. Rada Miasta ma dziś, w liturgiczne wspomnienie błogosławionego, podjąć stosowną uchwałę.

Postać bł. ks. Sopoćki
jest związana z Białymstokiem; od 1947 roku aż do śmierci, przez 28 lat
mieszkał on i pracował w tym mieście.

W uzasadnianiu decyzji radni
podkreślają, że postać ks. Sopoćki znana w Polsce i na świecie, może
odegrać istotną rolę w kształtowaniu wizerunku miasta.

Mariusz Gromko, przewodniczący Rady
Miasta, podkreśla, że starania o patronat błogosławionego nad miastem
radni podjęli na prośbę wielu tys. mieszkańców.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

2. Bł. ks. Michale Sopoćko módl się za nami




Litania do bł. ks. Michała Sopoćki


Modlitwa o kanonizację  bł. ks. Michała Sopoćki


Wszechmogący Boże, Ty zawsze przygarniasz z ojcowską dobrocią tych, którzy ze skruchą i nadzieją zbliżają się do Ciebie, by doznać Twojego Miłosierdzia i sprawiasz, że przez wstawiennictwo błogosławionego Michała, prezbitera spływają obfite łaski na wzywających jego orędownictwa.

Racz włączyć do grona świętych Kościoła, błogosławionego, który słowem, czynem i świadectwem życia głosił i przybliżał światu tajemnicę niezgłębionego Miłosierdzia, objawionego najpełniej w Synu Twoim Jezusie Chrystusie, który z Tobą żyje i króluje przez wszystkie wieki wieków. Amen.






avatar użytkownika intix

3. Modlitwa drogą do Miłosierdzia Bożego

Bóg w nieskończony swym Miłosierdziu przygotował każdemu z nas liczne łaski cnoty wlane, dary, owoce i błogosławieństwa, ale do otrzymania ich potrzeba z naszej strony modlitwy, w której wyrażamy chęć otrzymania tych niezliczonych przejawów Miłosierdzia Bożego. Wbrew naszej chęci, nawet Bóg nie udziela łask swoich.

Skoro z serca naszego wyrwie się jęk, prośba, westchnienie i kieruje się ku Wszechmocnemu, wówczas bezzwłocznie wyciąga się ręka Jego ku nam, dźwiga nas, wyrywa z toni, osłania i ratuje. Odwieczny plan naszego uszczęśliwienia rozwija się i dopełnia przez modlitwę. Dopóki się nie modlimy, nie padniemy na kolana i nie powiemy w najgłębszym poczuciu własnej nicości: "Okaż mi, Panie, miłosierdzie Twoje!" (Ps 84,8 – Biblia Wujka), Bóg zwykle łask swych szczególniejszych nie udziela. Między modlitwą tedy a Miłosierdziem zachodzi wiekuiste przymierze.

Bóg pragnie udzielać nam darów swoich bardzo hojnie ale uzależnił swe łaski od naszej woli, której nie chce krępować, od naszej modlitwy, która jest jakby kluczem do Miłosierdzia. Można je przyrównać do fontanny, tryskającej dla wszystkich zdrojami żywota, ale by z tej fontanny korzystać, trzeba do niej przybliżyć wiadro kornej i ufnej modlitwy. Rzucić się na kolana przed Bogiem, uchwycić swe serce i cisnąć do stóp Wszechmocnego, - oto rzetelne postępowanie z Bogiem, jako z pierwszą Rzeczywistością, od której wszystko zawisło w czasie i w wieczności. Dlatego Zbawiciel powiedział:

"Zawsze powinni się modlić i nie ustawać" (Łk 18,1).

Po czym poznać można, że dusza jest umarła? - gdy się nie modli. Po czym poznać, że wraca do życia łaski? - kiedy zaczyna się modlić. Z dwóch łotrów na krzyżu jeden się modli i idzie do nieba, a drugi bluźni i ginie. Modlitwa jest konieczna dla wszystkich: grzeszników i sprawiedliwych. Bez modlitwy grzesznicy nie zerwą kajdan swych zastarzałych nałogów i nie otrzymają Miłosierdzia Bożego. Bez modlitwy sprawiedliwi nie postąpią na drodze cnoty i nie utrzymają się długo na jej wyżynach, lecz padną niebawem zwyciężeni pokusą.

(...) Bóg zstępuje do człowieka zachowując swa nieskończoność, a człowiek wznosi się do Boga zachowując swą nicość. Bóg pozostaje zawsze Panem na tronie, a człowiek pozostaje zawsze stworzeniem u stóp Jego tronu. Tam miejsce człowieka i tam, klęcząc, nabiera on dopiero prawdziwej wartości i radości:

"Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna" (J 16,24).

(...) Jaki to bezmiar Miłosierdzia swojego obiecuje tym, którzy się będą modlić. Nie tylko otrzymają to, o co proszą, ale jeszcze w tym życiu pełnia radości będzie ich udziałem. Tę obietnicę Pan Jezus potwierdza czynem.

Przypomnijmy sobie niewiastę kananejską, która z takim natręctwem prosi Jezusa o uleczenie jej córki. Pan Jezus - zdaje się - nie słucha jej, nie odpowiada i idzie spokojnie dalej, ale ona wciąż się modli! Jezus jest rozbrojony i wytrwałością tej poganki jakby zwyciężony:

"O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz! Od tej chwili jej córka była zdrowa" (Mt 15,28)

Czy tylko się my sami modlimy? Czy tę czynność wykonujemy własnymi tylko siłami naturalnymi? (...) Jeśli Duch Święty jest sprawcą naszego uświęcenia, w którym modlitwa tak ważną odgrywa rolę, to modlitwa ta musi w szczególniejszy sposób od Niego zależeć:

"Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus" (1 Kor 12,3).

On przede wszystkim pociąga nas do modlitwy, zapobiegając pierwszej i najszkodliwszej ułomności naszej, jaka jest niechęć do modlitwy. On ukazuje nam jej wzniosłość, konieczność i potęgę, wlewając zarazem pewną tęsknotę za nią. Inaczej mówiąc, On daje ducha modlitwy, który jest jednym z najkonieczniejszych warunków jej skuteczności. Przyjmujmy takie natchnienie z wdzięcznością otwierając szeroko swe serce działaniu tego Pocieszyciela. Duch Święty sprawia nadto, że się dobrze modlimy. On przenika głębie serc naszych i wie najlepiej, czego nam potrzeba do zbawienia. On podsuwa nam to właśnie, o co mamy się modlić i co prowadzi nas do doskonałości. On uczy nas również dobrego sposobu modlitwy napełniając nas pobożnością, gorliwością, ufnością i wytrwałością.

(...) Oto jak ścisła jest łączność Ducha Świętego z modlitwą, która jest drogą do Miłosierdzia Bożego, a zarazem i sama w skuteczności swojej - dziełem tegoż Miłosierdzia. Mamy przeto dziękować Mu, że dał nam tak ważny środek do otrzymania łask i jednocześnie wspiera nas przy korzystaniu z tego środka.

Ks. Michał Sopoćko, Miłosierdzie Boga w dziełach Jego, Paryż 1962, t. III, s. 148-151

Źródło: www.faustyna.eu
http://www.pch24.pl/modlitwa-droga-do-milosierdzia-bozego,1675,i.html

avatar użytkownika Maryla

4. Uroczystości ku czci bł.

Uroczystości ku czci bł. Michała Sopoćki

Nie bójmy się patronatu błogosławionego Michała. Cieszmy
się z niego, świętujmy dzień patrona – powiedział ks. abp Edward
Ozorowskizdjęcie

W liturgiczne wspomnienie bł. ks. Michała
Sopoćki, 15 lutego, w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku
odbyły się główne uroczystości ku czci Apostoła Bożego Miłosierdzia.
Podczas Mszy św., której przewodniczył mtropolita białostocki ks. abp
Edward Ozorowski, licznie zgromadzeni mieszkańcy oraz przedstawiciele
rady miasta i władz miejskich dziękowali za ustanowienie w dniu
dzisiejszym ks. Sopoćki patronem miasta.

Eucharystię poprzedziła Koronka do Bożego Miłosierdzia, którą prowadziły
siostry ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, duchowe córki ks.
Sopoćki.

Na początku Mszy św. odczytany został dekret, jaki wydała za zgodą
Papieża Franciszka Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny
Sakramentów, zezwalający na nadanie miastu świętego patrona, a także
uchwała Rady Miasta Białegostoku, którą dziś przyjęli radni na
uroczystej sesji.

W homilii ks. abp Ozorowski podkreślił, że dzień dzisiejszy jest
wydarzeniem niezwykle doniosłym dla mieszkańców miasta. Przypomniał
również trudną historię Białegostoku, zwłaszcza z lat II wojny
światowej. Ci, którzy ocaleli, w latach powojennych przeżywali wielki
dramat, „nosili jednak w sercach poczucie godności i przywiązanie do
wiary chrześcijańskiej” – zaznaczył.

Przypomniał, że w 1947 r. na wezwanie ks. abp. Romualda Jałbrzykowskiego
do Białegostoku przybył z Wilna ks. Michał Sopoćko i od razu włączył
się w życie miasta. Prowadził wykłady w miejscowym seminarium duchownym,
spowiadał, głosił kazania, szerzył kult Miłosierdzia Bożego. Mieszkał w
bardzo skromnych warunkach – powiedział ksiądz arcybiskup.

– W Białymstoku ks. Sopoćko borykał się z wieloma trudnościami: ze
strony władz kościelnych i świeckich. Zabraniano mu szerzenia kultu
Miłosierdzia Bożego, a także utrudniano działalność duszpasterską w
mieście. Umarł w cichości, bez rozgłosu. Tylko nieliczni mieli
przekonanie, iż jest to człowiek święty. Sława przyszła po śmierci.
Najbardziej przyczynił się do niej św. Jan Paweł II przez wyniesienie na
ołtarze Siostry Faustyny i poprzez zatwierdzenie jej „Dzienniczka” –
przypominał ks. abp Ozorowski.

Pasterz Kościoła białostockiego wyjaśniał, że starania o beatyfikację
ks. Michała rozpoczął administrator apostolski ks. bp Edward Kisiel,
wspierany przez arcybiskupa wrocławskiego Henryka Gulbinowicza.
Zwieńczeniem tych starań była uroczysta beatyfikacja, która odbyła się
28 września 2008 r. przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku:
„Plac przed świątynią wypełniły tłumy pielgrzymów: duchownych, sióstr
zakonnych i wiernych świeckich. Była to uroczystość ekumeniczna z
udziałem prawosławnych i protestantów. Ksiądz Michał Sopoćko został
wyniesiony do chwały ołtarzy i takim pozostaje do dzisiaj”.

Zdaniem ks. abp. Ozorowskiego, pytanie, czy miastu potrzebny jest
patronat bł. Michała, „można by uważać za retoryczne, gdyby nie to, że
niektórzy je lekceważą, a inni sprzeciwiają się pozytywnej na nie
odpowiedzi”.

– Tak mówią, bo nie rozumieją, o co chodzi. Myślą, że ten patronat jest
niepotrzebny, bo przecież miasto pięknie się rozwija. Tym wszystkim
najpierw trzeba powiedzieć, że patronat nic nie kosztuje. Błogosławiony
Michał nie należy do istniejących tu partii i nie ubiega się o etat.
Jego patronat pochodzi od Boga i jest całkowicie darmowy – wskazywał.

– Nadto, on chce nam dawać, a nie zabierać. Dobrze, jeśli nam się udaje.
Wszakże to, że się udaje, zależy bardziej od Boga niż od nas samych.
Bóg jest nam potrzebny: w zwycięstwach i klęskach. Ileż to razy człowiek
doświadczał Jego obecności! Ile razy Go prosił i ile razy Mu dziękował!
A niewierzący, ileż razy doznawali Jego miłosierdzia?! – pytał,
przypominając ocalenie miasta w 1989 r., gdy wagony przewożące ciekły
chlor wypadły z toru i groziły rozszczelnieniem.

– Nie bójmy się patronatu błogosławionego Michała. Cieszmy się z niego,
świętujmy dzień patrona. Warto go stawiać sobie za wzór i wielbić Boga
za okazaną nam łaskę. Warto rozważać jego życie i pisać o nim. […] Niech
umocni naszego ducha i raz jeszcze pokaże sens życia na ziemi. Niech
słowa „Jezu, ufam Tobie”, które wypowiadał bł. Michał Sopoćko, będą
naszymi: wspólnie i osobno – zakończył metropolita białostocki.

Na zakończenie uroczystości ks. abp Ozorowski poświęcił relikwiarz ks.
Sopoćki, który będzie peregrynował po domach rodzin parafii Miłosierdzia
Bożego.

Mszę św. koncelebrował arcybiskup senior Stanisław Szymecki, ks. bp
Henryk Ciereszko oraz kilkudziesięciu kapłanów. Licznie zgromadziły się
siostry zakonne, profesorowie i alumni białostockiego seminarium
duchownego, członkowie Czcicieli Miłosierdzia Bożego oraz mieszkańcy
Białegostoku.

Ksiądz bp Henryk Ciereszko zapytany przez KAI, co sprawiło, że
mieszkańcy Białegostoku zechcieli mieć za patrona bł. ks. Michała
Sopoćkę, powiedział: „Społeczność miasta, obierając Apostoła Bożego
Miłosierdzia za swego patrona, widzi w nim nie tylko orędownika, ale też
wzór człowieka wiernego swemu powołaniu, oddanego w służbie Bogu, a tym
samym i ludziom. Jego wyczulenie na sprawy innych, społeczne
zaangażowanie, jak się oczekuje, może być zachętą do podobnych postaw
wśród mieszkańców”.

Ksiądz bp Ciereszko wyjaśnił, że po przyjeździe z Wilna do Białegostoku
podejmował on szereg inicjatyw o wymiarze nie tylko religijnym, ale i
społecznym. Jego główną misją było zaś apostolstwo Miłosierdzia Bożego. –
Rozpoczęte jeszcze w Wilnie, pod wpływem objawień danych św. Faustynie
dzieło kontynuował niestrudzenie w Białymstoku. Opracowywał biblijne,
teologiczne i pastoralne podstawy dla kultu Bożego Miłosierdzia. Zwracał
się z petycjami do władz kościelnych o ustanowienie Święta Bożego
Miłosierdzia i zatwierdzenie kultu. Nie doczekał wprawdzie owoców swych
starań, ale jego trud, ofiara i ufność w Miłosierdzie Boże dziś przynosi
owoce w rozkwicie kultu Miłosierdzia Bożego – mówił.

– Mieszkańcy Białegostoku postrzegali w nim niezwykłą postać, kapłana
oddanego swej misji, zatroskanego o sprawy innych. Umierał w opinii
świętości. Wielu modliło się przez jego wstawiennictwo, zwłaszcza gdy
wszczęty został jego proces beatyfikacyjny – zaznaczył białostocki
biskup pomocniczy.

Rada Miasta Białystok zadecydowała, że święto patrona białostoczanie
obchodzić będą w rocznicę jego beatyfikacji, 28 września.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

5. Marylo Droga

Dziękuuuję... za wspólne...
Pozdrawiam całym sercem... i załączam jeszcze jedną relację:

Konsekracja pierwszego kościoła na świecie pw. bł. Michała Sopoćki

(przyp.: publikacja:2016-02-16 )

W Juodšiliu (Czarnym Borze) pod Wilnem abp Gintaras Grušas konsekrował wczoraj pierwszy na świecie kościół pw. bł. Michała Sopoćki - spowiednika św. s. Faustyny.

Uroczystość, która odbyła się w 41. rocznicę śmierci Błogosławionego, rozpoczęła się o godz. 15 Koronką do Bożego Miłosierdzia w języku litewskim i polskim, prowadzoną przez siostry ze Zgromadzenia Pana Jezusa Miłosiernego, założonego przez ks. Sopoćkę na polecenie Pana Jezusa, przekazane przez św. s. Faustynę.

W homilii metropolita wileński abp Grušas przypomniał, że bł. Michała Sopoćki był kapłanem archidiecezji wileńskiej i zaapelował do wiernych, aby przejęli jego dzieło - krzewienie kultu Bożego Miłosierdzia, uczynków miłosierdzia i dzielenia się z innymi. Abp Grušas przypomniał, że w Czarnym Borze, gdzie się ukrywał przed niemieckim okupantem, ks. Sopoćko zgłębiał tajemnicę Bożego Miłosierdzia. W listach i zapiskach pisał, że po śmierci św. s. Faustyny był to opatrznościowy czas, najdłuższe rekolekcje w życiu, w trakcie których dojrzewał i rozumiał wagę przesłania, przekazanego przez jego penitentkę. Był to też czas kształtowania młodego Zgromadzenia Pana Jezusa Miłosiernego, po złożenia ślubów w Wilnie przez pierwsze siostry, które były formowane w konspiracji.

We Mszy św. uczestniczyli kapłani archidiecezji wileńskiej, wileński bp pomocniczy Arunas Poniskaitis, kapłani z Niemiec, klerycy z Wyższego Seminarium Duchowego w Wilnie, siostry ze Zgromadzenia Pana Jezusa Miłosiernego, które wraz z rektorem kościoła, ks. Januszem Witkowskim przygotowały parafian do uroczystości. Obecna była matka generalna ich Zgromadzenia Joanna Kwiatkowska oraz konsul RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski.

Dzień wcześniej w kościele św. Michała w Wilnie odbyła się konferencja poświęcona Bożemu Miłosierdziu. Obecnie mieści się tu muzeum sztuki sakralnej, a przed wojną właśnie w tej świątyni po raz pierwszy został wystawiony namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego obraz Jezusa Miłosiernego "Jezu, ufam Tobie". Stąd został wywieziony przez Polkę i Litwinkę na Białoruś i ukrywany przez wiele lat. W konferencji wzięło udział dwóch prelegentów z Litwy i dwóch z Polski ks. Włodzimierz Sołowiej i bp pomocniczy archidiecezji białostockiej Henryk Ciereszko, autor biografii bł. Michała Sopoćki. Konferencja rozpoczęła się Msza św. w kościele ojców bernardynów - świątyni, w której po raz ostatni bł. Michał odprawił Mszę św. przed ukryciem się w Czarnym Borze.

Kościół w Czarnym Borze zaczęły budować w 1936 r. siostry urszulanki ze Zgromadzenia Serca Jezusa Konającego, które prowadziły tu liczne dzieła edukacyjne i charytatywne. W czasach sowieckich budynek, który obecnie został przebudowany na jednonawowy kościół, został zaadoptowany kolejno na potrzeby domu dziecka, szpitala, przychodni. Po pożarze, który wybuchł w latach 90. został odbudowany przy pomocą wiernych, którzy pomagali w pracach - zwozili cegły, gdy budynek stanął, pomagali w położeniu podłogi, przynosili dywany i krzesła. Rektor kościoła, ks. Jerzy Witkowski informuje, że samorząd rejonu wileńskiego bezpłatnie wydzierżawił działkę, na której stoi świątynia.

W Czarnym Borze i okolicach przeważają Polacy - jest ich 60 proc., Litwinów jest 20 proc., pozostali mieszkańcy to Rosjanie. Istnieją dwie szkoły - litewska - dla 400 dzieci i polska, im. św. Urszuli Ledóchowskiej, do której uczęszcza 200 dzieci. Starosta Czarnego Boru Tadeusz Aszkielaniec w rozmowie z KAI zapewnił, że nigdy nie było tu konfliktów na tle narodowym, zaś praca przy budowie świątyni, wspólne obchody świąt i modlitwa, zbliżają do siebie ludzi niezależnie od ich pochodzenia.

Ksiądz Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1888 r., ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Wilnie i tam w 1914 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pełnił obowiązki wikariusza, kapelana wojskowego, ojca duchownego kleryków i wykładowcy uniwersyteckiego. W 1933 r. spotkał siostrę Faustynę i został jej spowiednikiem. Był pierwszym kapłanem, który uwierzył w otrzymywane przez nią objawienia. Zatroszczył się o potwierdzenie, że s. Faustyna jest osobą wiarygodną, a potem do końca swego życia propagował kult Miłosierdzia Bożego. Polecił s. Faustynie spisywać swoje prywatne objawienia, dzięki czemu powstał znany dziś na całym świecie "Dzienniczek". Postarał się też o namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego.

W czasie niemieckiej okupacji ks. Sopoćko ratował Żydów przed deportacjami. Z powodu tej pomocy Niemcy próbowali go aresztować, jednak uniknął w sposób cudowny uwięzienia - korzystając z heroicznej odwagi sióstr urszulanek z Czarnego Boru, które wywiozły go w przebraniu. Ukrywał się prawie 2,5 roku w okolicy, korzystając z fałszywych dokumentów - uchodził za stolarza.

Po zamieszkaniu w 1947 r. w Białymstoku, słowem i piórem głosił Boże Miłosierdzie. Wykazywał głęboką wiarę, heroiczną cierpliwość i miłość zwłaszcza do ludzi biednych. Dał wzór duszpasterza w niesprzyjających okolicznościach, spowiednika w sprawach trudnych, głosiciela Ewangelii różnym narodom. Zmarł w Białymstoku 15 lutego 1975 roku.

avatar użytkownika gość z drogi

6. Jezu,ufam Tobie

TAK,ufam Tobie
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Pelargonia

7. Już niedługo będzie 27 rocznica tej katastrofy.

9 marca 1989 r. doszło do najniebezpieczniejszego wypadku w historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, na skraju osiedla im. Sienkiewicza wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Jechały one z ZSRR do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Trzy cysterny przewróciły się. Specjaliści podkreślali, że gdyby doszło wtedy do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, zagrożone byłoby życie wielu tysięcy osób. Do dziś mieszkańcy uważają, że uniknięcie tragedii to cud.

Całe miasto było zagrożone
Cysterny przewróciły się łagodnie na nasyp kolejowy, kilkadziesiąt metrów przed wiaduktem. Gdyby do wypadku doszło na wiadukcie, cysterny spadłyby z dużej wysokości na jezdnię i - prawdopodobnie - rozszczelniły się. Chlor po wydostaniu się ze zbiorników utworzyłby trującą chmurę o zasięgu do pięćdziesięciu kilometrów.

Wypadek ten podlascy strażacy wciąż oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych w jakiej brali udział.

Pękła szyna

Przyczyną wypadku było pęknięcie szyny. Według ustaleń śledczych, była ona zakwalifikowana do wymiany już cztery lata przed katastrofą.

To był pociąg G-1, jadący ze Związku Radzieckiego do ówczesnej NRD. Liczył 32 wagony, w tym 15 cystern. Wiózł ciekły stężony chlor. Bardzo silną truciznę.
Transport przekroczył granicę Polski w nocy i kilkanaście minut przed godziną 3 nad ranem dotarł do granicy Białegostoku. Dworzec Fabryczny minął bez specjalnych opóźnień. O godz. 3.05 mieszkańców ul. Poleskiej obudził ogłuszający huk - opisywał następnego dnia w szczegółowej relacji "Kurier Podlaski”. - Kilkadziesiąt metrów od wylotu ul. Jagienki wykoleiła się część składu. Cysterny ważące 50 ton leżały powalone na ziemi.

Kilka minut później na miejsce przybyły dwie jednostki straży pożarnej. Jednocześnie zjawili się przedstawiciele kolei. O godz. 3.45 zawiadomiono specjalistyczną ekipę Centralnej Stacji Ratownictwa Chemicznego przy rafinerii w Płocku (nasza straż pożarna nie posiadała sprzętu specjalistycznego, który mógłby być użyty przy tego rodzaju katastrofach). Rozstawiono posterunki, mające na celu niedopuszczenie osób postronnych na miejsce wypadku. Całością akcji kierował ppłk poż. Krzysztof Wojtecki z Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnych. W pewnym momencie zgłoszono, że nastąpił wyciek z jednej cysterny. Na szczęście wiadomość ta nie znalazła potwierdzenia. O godz. 5 rozpoczął obrady specjalny sztab przy prezydencie Białegostoku. Wszyscy czekali na przybycie ratowników z Płocka.

Ludzie się bali, a władza milczała

Panika była ogromna. Ludzie bardzo się bali. Pamiętano przecież o wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu, w 1986 r.. Minęły raptem trzy lata. Poszła fama, że chlor idzie dołem, więc mieszkańcy bloków zaczęli się przenosić do sąsiadów i gromadzić na wyższych kondygnacjach. Kobiety na ulicach zakrywały twarze. Część osób postanowiła w ogóle wyjechać z miasta. Na rogatkach zaczęły się tworzyć korki.

W akcji uczestniczył specjalny pociąg ratowniczy z dźwigiem. Z pierwszą cysterną poszło dość łatwo. O 14 była już postawiona i zabezpieczona. Ale potem było trudniej. Drugą cysternę udało się postawić dopiero za czwartym podejściem, około godziny 21. A potem stanęły kolejne dwie.

Postawienie wszystkich cystern na torach nie oznaczało jednak końca pracy. Cztery zbiorniki z chlorem i jeden wagon kryty odholowano na Dworzec Fabryczny, stamtąd w piątek (10 marca), o godz. 17.15, wysłano je do Żedni - miejscowości oddalonej od Białegostoku o około 20 km - relacjonowała "Gazeta Współczesna”. Na miejsce dotarły po godzinie 18.

Prokuratura po dwóch tygodniach postępowania stwierdziła, że przyczyną wypadku było pęknięcie starej szyny, która nie wytrzymała ciężaru. Zarzuciła pracownikom PKP, że nie dopełnili swoich obowiązków (stan torowiska był niedostateczny) i narazili mieszkańców Białegostoku na wielkie zagrożenie.

Pięć lat po katastrofie, w miejscu wykolejenia się pociągu, przy ul. Poleskiej, wzniesiono pamiątkowy krzyż. Co roku, 9 marca, odbywają się tutaj uroczystości kościelne, upamiętniające wypadek. Gromadzą się tłumy białostoczan. Ludzie wierzą, że tylko cud uratował miasto. Według inicjatorów budowy krzyża do uratowania miasta miało się przyczynić wstawiennictwo bł. Michała Sopoćki.

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

8. Droga Ewo,pamiętam ten Wypadek

mimo,ze daleko od nas się wydarzył,ale skąd mieliśmy o tym wiedzę,tego już nie pomnę...podejrzewam "nasze solidarnościowe ścieżki"
No coż,jedno tylko przychodzi na myśl..mieliście potężnego Patrona :)
serdeczności środowe :)

gość z drogi

avatar użytkownika Pelargonia

9. Kochana Zosiu,

Ksiądz Michał Sopoćko po przyjeździe do Białegostoku w 1947 roku wynajął w tym domu mieszkanie pod nr. 4. Stąd chodził na zajęcia do Seminarium czy do kaplicy przy ul. Poleskiej, gdzie od 1955 roku posługiwał jako duszpasterz. Mieszkanie to było miejscem jego pracy naukowej, modlitwy, wypoczynku. Tu dojrzewały i zyskiwały zwieńczenie jego idee dotyczące apostolstwa Miłosierdzia Bożego oraz plany starań o kościelną aprobatę kultu. Przeżył tu resztę swego życia. Na początku lat 70., ze względu na wiek i potrzebę stałej opieki, zamieszkał w domu Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny przy ul. Poleskiej.

Katastrofa wydarzyła się nieopodal tego miejsca. Dlatego tym bardziej wierzę, że to Bł. Ks. Michał uratował moje miasto przed zagładą.

Serdeczności Tobie i Całej Budrysówce:-)

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

10. Budrysówka odwzajemnia pozdrowienia :)

i serdecznie wierzy w Opiekę Waszego Patrona :) pięknie czcicie to Wydarzenie cudowne...Ten Krzyż i Modlitwa coroczna :)
ukłony dla Mamusi :)
i dla Pelargoniowa :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

11. w załączeniu modlitwa

"Miłosierny Boże, Ty uczyniłeś sługę swego Ks. Michała Sopoćko apostołem Twego nieograniczonego Miłosierdzia i żarliwym czcicielem Maryi, Matki Miłosierdzia. Spraw, abym dla rozsławienia Twego Miłosierdzia i rozbudzenia ufności w Twoją ojcowską dobroć, otrzymał(a) łaskę... za jego wstawiennictwem, o którą Cię proszę, przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Ojcze nasz ..... Zdrowaś Maryjo..... Chwała Ojcu ....."
http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/swieci/michal_sopocko/
wieczorne serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

12. Pelargonio...

Dziękuję Ci za uzupełnienie tego wpisu. Pozwolę sobie załączyć jeszcze zdjęcia upamiętniające tamto wydarzenie.

Wypadek pociągu z chlorem 1989 (ZDJĘCIA)

Tak, to CUD... za ocalenie Białegostoku, jego mieszkańców... trzeba Panu Bogu dziękować...
Jak i za potężnego Patrona, który oręduje u Pana Boga za Twoim miastem...
Oręduje za Polską... i za całym światem także...

Pozdrawiam serdecznie... Ciebie i Zofię... :)
i Wszystkich, do których to pozdrowienie dotrze...


avatar użytkownika intix

13. „To zasługa Bożego Miłosierdzia i księdza Sopoćki”.

Modlitwa dziękczynna w kolejną rocznicę ocalenia Białegostoku

„To zasługa Bożego Miłosierdzia i księdza Sopoćki”. Modlitwa dziękczynna w kolejną rocznicę ocalenia Białegostoku
Katastrofa kolejowa w Białymstoku 1989 r. Fot: Jan Malec/FORUM

O znaczeniu świętych patronów, którzy są pośrednikami i orędownikami człowieka u Boga mówił abp Edward Ozorowski w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku podczas uroczystej Mszy św. dziękczynnej w 27. rocznicę ocalenia miasta po katastrofie kolejowej pociągu przewożącego ciekły chlor. Uroczystości rozpoczęła wspólna modlitwa przy Krzyżu-Pomniku, nieopodal kaplicy gdzie przez lata pełnił posługę bł. ks. Michał Sopoćko.

„Bóg wybiera pośredników, przez których do nas mówi i przez których my możemy zanosić do Niego nasze prośby. Wciąż jeszcze trwamy w radości, że bł. ks. Michał Sopoćko został wybrany przez mieszkańców Białegostoku na tego, który ma reprezentować ich przed Bogiem i wstawiać się za nimi” – podkreślał metropolita białostocki.

„Dzisiejsze uroczystości są wyrazem czci, jaką wyrażamy wobec Boga i odzwierciedleniem naszej radości. Mieści ona w sobie jednocześnie całkowite zaufanie i bojaźń wobec Stwórcy” – mówił. Hierarcha wyjaśniał, że zarówno prawa fizyki jak i zasady etyki pochodzą od Boga. Zaznaczał, że same prawa, odcięte od ich dawcy, byłyby dla człowieka ciężarem i prowadziły do zagubienia się. Jednak dzięki Bożej obecności i ustanowionym przez Niego prawom, możliwy jest ład we wnętrzu człowieka i w świecie, w którym on żyje.

„Bóg jest miłością i miłosierdziem. Jedynie one utrzymują nas w istnieniu, pomimo naszej ludzkiej słabości. Dokonujące się w świecie praw natury cuda pokazują, że człowiek nie zawsze wszystkiego może dokonać. Jest zdany na Bożą pomoc, która zawsze przychodzi” – zaznaczał abp Ozorowski.

Metropolita białostocki życzył przybyłym na doroczne uroczystości dziękczynne, aby „uczestnictwo w dzisiejszej Drodze Krzyżowej pomogło im odnaleźć własną drogę w świecie, a także niezbędną wiarę i nadzieję, które są konieczne, by dojść do ostatecznego celu jakim jest zbawienie”.

W homilii ks. prał. Witold Skrouba przypomniał wydarzenia z 1989 r. Zauważył, że niespodziewane wypadki i katastrofy na zawsze zapisują się w ludzkiej pamięci, gdyż dają „drugą szansę”. Stwierdził, że w takich sytuacjach wielu ludzi umiera nieprzygotowanych na spotkanie z Bogiem, dlatego zachęcał do nieustannego trwania w stanie łaski uświęcającej, która powinna być dla człowieka wierzącego najważniejsza. „Chrześcijanin powinien być stale gotowy na dwie rzeczy – na przyjęcie Komunii św. i na śmierć” – mówił.

„Dziś dziękujemy Bogu za dar bł. ks. Michała. On pochylił się nad największym przymiotem Boga jakim jest Jego miłosierdzie. Był jego wielkim czcicielem i piewcą. Tym dziękczynieniem jest Eucharystia, w której uczestniczymy. «Zaprawdę godne to jest i sprawiedliwe (…)». Nie możemy zapominać o Bożym miłosierdziu tak, jak zapominali Izraelici na pustyni” – tłumaczył.

Kaznodzieja podkreślał, że przeżywany Wielki Post jest „sprzyjającym czasem” – okazją do przemiany życia i zwrócenia się ku Bogu, a nie tylko porzucenia grzechów i złych skłonności. Zachęcał, by w przeżywanym Roku Miłosierdzia „codziennie żyć miłosierdziem, które Bóg rozciąga nad nami”. „Bądźmy ludźmi miłosierdzia i za przykładem bł. ks. Michała ukazujmy Boże miłosierdzie w naszej mowie, modlitwie i w czynie” – mówił.

Uroczystości, w których wzięło udział kilkuset białostoczan rozpoczęły się od złożenia kwiatów i ekumenicznej modlitwy przy Krzyżu-Pomniku przy ul. Poleskiej, upamiętniającym ocalenie miasta. Obecni byli przedstawiciele władz Prezydentem Miasta i Wojewoda Podlaskim, parlamentarzyści, najwyżsi rangą reprezentanci służb mundurowych, a wśród nich strażacy, harcerze i uczniowie szkół oraz poczty sztandarowe. Spod pomnika uczestnicy uroczystości przeszli do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego odprawiając nabożeństwo Drogi Krzyżowej. i modląc się Koronką do Miłosierdzia Bożego do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Uroczystą Mszę św. dziękczynną pod przewodnictwem abp. Edwarda Ozorowskiego koncelebrowało kilkunastu kapłanów.

9 marca 1989 r. doszło do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia we współczesnej historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, nieopodal miejsca, gdzie ostatnie lata życia spędził ks. Michał Sopoćko, wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Skład pociągu jadącego z ówczesnego Związku Radzieckiego do NRD liczył 32 wagony, w tym 15 cystern zawierających ciekły stężony chlor. Specjaliści podkreślają, że gdyby doszło do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, śmiertelnie zagrożone byłoby życie mieszkańców miasta i osób mieszkających w promieniu kilkunastu kilometrów. Wypadek ten podlascy strażacy oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych.

Mieszkańcy Białegostoku uważają, że uniknięcie katastrofy to cud przypisywany miłosierdziu Bożemu i wstawiennictwu bł. ks. Michała Sopoćki, który od niedawna jest Patronem miasta. Jeszcze w 1989 r. do Kurii białostockiej wpłynął 13-stronicowy memoriał podpisany przez grupę osób „w imieniu wszystkich ocalonych i ufających Miłosierdziu Bożemu”, wyrażający opinię, że Białystok w sposób szczególny doświadczył Bożego miłosierdzia. Pięć lat po katastrofie, w miejscu wykolejenia się pociągu, wzniesiono pamiątkowy Krzyż-pomnik. Co roku, w dniu 9 marca, odbywają się w tym miejscu uroczystości miejskie i kościelne, upamiętniające ocalenie Stolicy Podlasia.

KAI
luk
http://www.pch24.pl

avatar użytkownika gość z drogi

14. "Jezu,ufam Tobie "

serdeczne pozdrowienia z drogi Zycia :)

gość z drogi