Bazy NATO w Polsce za zasiłki Polaków w UK.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

Reuters:
"Poland could be open to compromise over British demands to limit the rights of European Union migrants if London helps it bolster the NATO presence in central Europe, Foreign Minister Witold Waszczykowski told Reuters."

MSZ:
"minister dwukrotnie i to w sposób jednoznaczny podkreślił w nim, że Polska nie protestowałaby wobec obniżenia świadczeń socjalnych dla Polaków tylko w przypadku, gdyby rząd brytyjski zdecydował się na ich obniżenie także dla wszystkich mieszkańców Zjednoczonego Królestwa".

"Minister Waszczykowski nie zgadza się w żadnym wypadku na dyskryminacyjne traktowanie Polaków, a zatem wszelkie inne interpretacje jego wypowiedzi są całkowicie bezzasadne".

Owszem, to nie te czasy i nie ten Reuters, żeby w przekazywane przezeń newsy wierzyć bez zastrzeżeń:
bo czasy spsiały i Reuters razem z nimi, ale kiedy czytam dementi odzyskiwanego dopiero (bo przecież nie odzyskanego: 99% obsady tej szacownej instytucji, to wciąż ekipa stara albo nawet bardzo stara) MSZ, to jednak nie mogę się oprzeć (no nie mogę – mimo najbardziej usilnych starań nie mogę) uwierzeniu Reutersowi.

Bo skoro minister Waszczykowski ma na punkcie baz NATO w Polsce, że posłużę się określeniem precyzyjnym – jobla, to co niby innego, niż zasiłki imigrantów polski rząd mógłby w zamian zaoferować Cameronowi, który ma z kolei jobla na punkcie wspomnianych zasiłków?

Tym bardziej, że w wyborach parlamentarnych, brytyjscy Polacy zagłosowali na partię Kukiza (24%), PiS był dopiero drugi (22,89%), w dodatku o włos jedynie wyprzedzając partię KORWIN (20%).*

Problem jednak polega na tym, że dilowanie się z brytolami nie ma w Polsce dobrej (eufemizm) tradycji:

otóż w 1939 UK dało innemu mądrali z MSZ (Beck mu było) tzw. gwarancje wojskowe i dla ich uwiarygodnienia nawet wypowiedziało Niemcom 3 września 1939 wojnę, a wszystko tylko po to, by wypuścić naiwniaków z sanacyjnego rządu na straszliwą w skutkach, zgubną dla narodu (6 milionów ofiar) i skutkującą likwidacją państwa polskiego na 50 lat (tak, bo 1989-1939=50) wojnę na 2 fronty z Niemcami i Sowietami.

Dlatego wystawienie ministra Waszczykowskiego do wiatru, to dla Camerona tak, jak zjeść porcję cornflakes i to małą.

Puenta:

mam obawę graniczącą z pewnością, że min. Waszczykowski w tej rozgrywce z Cameronem zostanie i bez rubla i bez cnoty, co jest o tyle nieprzyjemne, że o ile mnie cnota ministra Waszczykowskiego nie obchodzi wcale, a ewentualne ruble leżą w gestii służb ministrów Macierewicza i Kamińskiego, to w konia wraz nim zostanie zrobionych 35 milionów (taka prawda – już nie 38 a 35) mieszkających tu jeszcze Polaków. Wraz ze mną.
------------
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Tak-glosowali-Polacy-w-Wielkiej-Brytanii-Kukiz15-zdecydowanym-zwyciezca,wid,17937527,wiadomosc.html?ticaid=1163d1&_ticrsn=3

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @Ewaryst Fedorowicz

ja coś temu Reuters-wi nie wierze ani za grosz, tym bardziej, że w serwisach polskojęzycznych w zależności od własności, juz wczoraj pojawiały sie różne wersje tłumaczenia tego samego komunikatu. Pomijając fakt, że były to niezobowiązujące medialne ukłony, a nie negocjacje z Cameronem, to TAK RÓŻNE info w mediach MUSZĄ zastanawiać. WCZORAJ WIECZOREM

der Forsal

Polska zgodzi się na ograniczenie świadczeń dla Polaków na Wyspach

Polska będzie otwarta na kompromis z Wielką Brytanią w sprawie
ograniczeń świadczeń dla imigrantów - deklaruje minister spraw
zagranicznych Witold Waszczykowski. W zamian Warszawa stawia jednak warunek.

Witold Waszczykowski powiedział w wywiadzie dla Reutersa,
że Polska ciągle uważa się za członka NATO drugiej kategorii, gdyż w
Europie środkowej nie ma znaczących sił Sojuszu ani instalacji
obronnych. Daje to Rosji przewagę w tym regionie. "Wielka Brytania może
wesprzeć nasze oczekiwania związane z sojuszniczą obecnością wojskową na
terytorium Polski" - oświadczył szef MSZ.

Dodał,
że Warszawa jest przeciwko jakimkolwiek ograniczeniom brytyjskich
świadczeń socjalnych, które opierałyby się na pochodzeniu beneficjentów.
Waszczykowski podkreślił, że Polska jest świadoma obciążenia, jakie
świadczenia socjalne stanowią dla brytyjskiego budżetu. Ze swej strony
może podnieść własne świadczenia, a także płace.

der WPROST
Szef MSZ: Polska gotowa do kompromisu z Cameronem
Witold
Waszczykowski w wywiadzie dla agencji Reutera przyznał, że Polska jest
gotowa do kompromisu ws. świadczeń dla imigrantów w Wielkiej Brytanii
w zamian za wsparcie Davida Camerona dla wzmacniania obecności NATO
na terenie naszego kraju.

Gość Niedzielny


Szef MSZ: Polska chce wsparcia W. Brytanii ws. NATO

W zamian nasz kraj może zdecydować się na kompromis ws. emigrantów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Maryla

Szczerze?
mało mnie Waszczykowski obchodzi:

najważniejsze dla mnie jest to, że ja NIE chcę, żeby nas brytole raz kolejny wystawili - jeśli teraz Waszczykowski nawet niezasłużenie po łbie dostał, to powinien być wdzięczny, bo we wspomnianej kwestii dilu "bazy-socjal" 10 x się zastanowi, zanim go zrealizuje.
IMHO - dzięki temu nieporozumieniu (czy nawet prowokacji) taki dil jest już niemożliwy - i dobrze, z przyczyn opisanych przeze mnie w tekście. :-)

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Maryla

3. hłe hłe

"El Pais": Polska kroczy śladami Węgier - czarnej bestii Europy Wschodniej

"El Pais" - największy hiszpański dziennik porównuje dziś Polskę do
Węgier, ale wskazuje ważną różnicę - powstanie Komitetu Obrony
Demokracji - ruchu społecznego, popieranego przez tysiące Polaków.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Ostrozność powinna byc drugim imieniem szefa MSZ

Jak więc wytłumaczy pan te nieścisłości w pańskim wywiadzie?

Być może wynikają one z faktu, że przeprowadzany po polsku wywiad następnie był edytowany przez brytyjskich dziennikarzy i być może nie odpowiadał stereotypowi myślenia o naszej polityce i relacjach. Zakładają oni, że powinniśmy dokonać jakiegoś kompromisu i odczytali tłumaczenia na język angielski w sposób dowolny. Jest na pewno po stronie brytyjskiej poszukiwanie jakiegoś alibi dla tych żądań, jakie stawia rząd Camerona przed ewentualnym Brexitem. Może jest to próba wywarcia presji i wynika z oczekiwań Brytyjczyków, że ich postulaty znajdują odzwierciedlenie w postawach innych państw członkowskich. Osobiście odbieram to jako brak profesjonalizmu i jako potrzebę zachowania jeszcze większej ostrożności w kontaktach z dziennikarzami.

To był wywiad długi, szeroki, autoryzowany. Natomiast to, co się ukazało, nie jest moim wywiadem, to jest edycja z mojego wywiadu, której dokonała trójka polskich dziennikarzy i dwójka dziennikarzy brytyjskich. Na tym polega problem

http://www.rp.pl/Swiat/301049884-Waszczykowski-Nie-ma-zadnego-ukladu-z-L...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. By Bruno Waterfield in Brussels and Tim Ross 30.08.14

"Rzeczpospolita" przekonuje, że ubiegając się o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, Donald Tusk zawarł układ z Davidem Cameronem
"Rzeczpospolita" przekonuje, że ubiegając się o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, Donald Tusk zawarł układ z Davidem Cameronem • Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Na początku ubiegłego tygodnia Donald Tusk rozmawiał telefonicznie z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem. Podczas rozmowy szef polskiego rządu miał wyrazić zgodę na ograniczenie praw socjalnych imigrantów pochodzących z państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. W zamian Cameron poparł kandydaturę Tuska, gdy wybierano nowego przewodniczącego Rady Europejskiej.
ADVERTISEMENT
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/eu/11065957/David-Camer...

Po tym, jak ogłoszono, że Donald Tusk będzie kolejnym przewodniczącym Rady Europejskiej, brytyjska prasa zauważyła, że taki wybór ucieszył Davida Camerona. Dziennik „The Daily Telegraph” napisał wręcz, że Tusk jest obecnie sojusznikiem brytyjskiego premiera.
http://natemat.pl/115619,imigranci-zaplaca-za-tuska-premier-mial-sie-dog...

Minister Witold Waszczykowski dla PAP – nie ma konfliktu między Polską a UE
Nie można mówić o konflikcie między Polską a Brukselą, ani o kryzysie pozycji międzynarodowej Polski - mówi w wywiadzie dla PAP szef MSZ Witold Waszczykowski.

Oparte na doniesieniach medialnych opinie poszczególnych urzędników to jeszcze nie stanowisko UE - podkreśla.

Szef MSZ zaprzeczył też doniesieniom, według których w udzielonym agencji Reuters wywiadzie zadeklarował możliwość ustępstw dotyczących praw socjalnych Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii w zamian za poparcie Londynu dla wzmocnienia obecności NATO w Europie Środkowej. "To daleko idące wypaczenie mojej wypowiedzi" - oświadczył minister. Stwierdził też, że nie ma dziś zagrożenia, iż projekt wzmocnienia obecności NATO w naszym regionie nie zyska poparcia Sojuszu.

PAP: Politycy opozycji – m.in. Pana poprzednik, obecny szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna (PO) - zwracają uwagę, że sytuacja w naszym kraju ma być w najbliższym czasie omawiana na forach Rady Europy, europarlamentu i Komisji Europejskiej. Pojawił się również pomysł – wysunięty przez jednego z komisarzy – objęcia Polski nadzorem Komisji. Czy to już kryzys naszych relacji z Brukselą albo oznaki osłabienia pozycji Polski na scenie międzynarodowej?

Witold Waszczykowski: Nie, to sztucznie wywoływane wrażenia, oparte na odosobnionych wypowiedziach kilku polityków. Na ich podstawie tworzy się fałszywy przekaz, że toczy się jakaś intensywna dyskusja na temat Polski w instytucjach międzynarodowych. Tymczasem zarówno szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, jak i członkowie KE - Guenther Oettinger i Frans Timmermans - wypowiadają się jak dotąd wyłącznie w swoim imieniu.

Schulz nie wypowiadał się przecież jako przewodniczący PE, tylko wyrażał swoją opinię - w zasadzie partyjną. Wczorajsza wypowiedź Oettingera jest też pewną refleksją, którą podzielił się w prasie. Bo jeśli miałby do sytuacji w Polsce zastrzeżenia jako komisarz, to nie tak powinien się wypowiadać. Są pewne procedury dotyczące tego, jak wyglądają kontakty między KE a rządami państw członkowskich. Podobnie wyciągnięto jakieś osoby z OBWE czy ONZ, które podzieliły się swoimi wątpliwościami.

Z potężnych instytucji międzynarodowych wyciąga się wypowiedź jednego czy drugiego polityka bądź urzędnika i tworzy się wrażenie, że w świecie, a przynajmniej w Europie, trwa wielka debata na temat stanu demokracji w Polsce. Te wypowiedzi następnie podkręca się poprzez tłumaczenie, poprzez dodatkowe komentarze w niektórych mediach polskich.

W rzeczywistości jednak taka debata toczy się tylko w niektórych mediach polskich. Jeśli spojrzy się na tych kilka pojedynczych wystąpień w kontekście tego, co dzieje się na świecie, to są to wypowiedzi, które giną. Jeśli zapytać większość polityków europejskich, czym żyje Europa, to na pewno nie jest to sprawa polska.

PAP: Czy jednak niepokoje wyrażane przez wpływowych zagranicznych urzędników i polityków dotyczące sytuacji w naszym kraju - jeśli, jak przekonuje pan minister, są nieuzasadnione i wynikają z niedostatecznej znajomości polskiej problematyki - nie świadczą o pewnych niedostatkach naszej dyplomacji, tj. choćby o niezdolności do wyjaśnienia pojawiających się wokół naszego kraju wątpliwości kanałami dyplomatycznymi?

W.W.: Po pierwsze, rząd nie miał jeszcze możliwości wyjaśnić Komisji budzących kontrowersje kwestii, ponieważ w przypadku zmian w ustawie o mediach publicznych - przynajmniej do czasu naszej rozmowy - nie zakończył się jeszcze proces legislacyjny. Nowelizacje ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie zostały jeszcze przetłumaczone, w związku z czym dla zagranicznych odbiorców są one dostępne tylko w formie opisów medialnych. W związku z tym, jeśli niektórzy politycy zachodnioeuropejscy wypowiadają się w tych sprawach, to w praktyce odnoszą się do "faktów medialnych", a nie do istoty rzeczy.

Więc będę się w dalszym ciągu upierał, że są to być może nawet inspirowane wypowiedzi, bo nie wyobrażam sobie, żeby dzień przed zakończeniem roku komisarz europejski nagle zajmował się skrupulatnym badaniem tego, co dzieje się w Polsce.

Timmermans, który przysłał mi list poświęcony uchwalonej przez nasz Sejm w środę nowelizacji ustawy o mediach publicznych, napisał nawet wprost, że stawiając swoje pytania opiera się o "raporty prasowe". Jest to dla mnie zadziwiające, że tak doświadczeni politycy wyrabiają sobie opinie i inicjują dyskusję w oparciu o doniesienia medialne. Te zaś, jak wiemy, w przypadku Polski nie są akurat obiektywne, dlatego że znaczna część mediów jest nieprzychylna obecnemu rządowi i zainteresowana tym, aby nie dokonywać proponowanych przez niego zmian.

PAP: Ale objęcie Polski - jak chce Oettinger - "mechanizmem kontroli praworządności" przez KE byłoby już dla Polski poważnym problemem?

W.W.: Nie ma dziś żadnych podstaw, żeby takie mechanizmy wdrażać. To wymagałoby zresztą przeprowadzenia przez Brukselę całego skomplikowanego mechanizmu decyzyjnego. Jak mówiłem, o sytuacji w Polsce można zacząć na forum unijnym rozmawiać dopiero na podstawie rzetelnego zapoznania się ze stanem rzeczy. Pozwólmy urzędnikom europejskim spokojnie przeczytać treść przyjętych przez Polskę przepisów, czego na razie nie mieli jeszcze okazji zrobić. Na jakiej podstawie mieliby teraz oceniać czy decydować o objęciu naszego kraju nadzorem?

PAP: Polska dyplomacja będzie przekonywać europejskich i światowych polityków, że przyjmowane przez sejmową większość rozwiązania - takie jak ostatnie zmiany w tzw. ustawie medialnej - mieszczą się w demokratycznych standardach?

W.W.: Tak. Lada chwila z przedstawicielem Unii Europejskiej w Polsce spotka się mój zastępca, który zapyta, jakie są podstawy dzielenia się tego typu krytycznymi wobec Polski "refleksjami" przez niektórych urzędników UE. Wyjaśni też, że to, co w tej chwili robimy w Polsce, to jest próba naprawy sytuacji, która miała miejsce przez ostatnie lata.

Chcemy właśnie poszerzyć spektrum debaty w mediach publicznych, tak aby nie ograniczały się one do prezentowania racji tylko jednej opcji politycznej i do tego zmierzają przyjęte przez parlament zmiany prawne. Chcemy również wprowadzić pewne zasady profesjonalizmu. Media powinny zarówno informować, jak i komentować, ale powinny też wyraźnie oddzielać to, co jest informacją, od tego, co jest komentarzem, publicystyką bądź spekulacją.

PAP: W ostatnich dniach ukazały się wywiady z Panem w niemieckim dzienniku "Bild" oraz w agencji Reutersa. Jakie były cele tej medialnej ofensywy MSZ?

W.W.: Celem było dotarcie bezpośrednio do europejskiej opinii publicznej - zarówno tej niemieckiej, jak i anglojęzycznej - omijając korespondentów, którzy w swoich tekstach mogą przenosić swoje uprzedzenia do nas.

Trzeba pamiętać, że mówimy tu tylko o niektórych mediach i pojedynczych przypadkach nieprzychylnych działaniom polskich władz materiałów. W Niemczech w nierzetelnych relacjach z Polski przodują dwie gazety - "Frankfurter Allgemeine Zeitung" oraz "Sueddeutsche Zeitung", w przypadku USA mówimy o kilku negatywnych artykułach, które ukazały się w "Washington Post" i jednym felietonie CNN sprzed wielu tygodni. One były oparte na faktach medialnych, częściowo może też na doniesieniach korespondentów, którzy funkcjonują tutaj i mają też obraz niewłaściwy na temat tego, co się dzieje, ponieważ oglądają właśnie te media, które chcielibyśmy naprawić, by nie były takie nieprofesjonalne i stronnicze.

PAP: Jak - z perspektywy tych celów - ocenia pan owoce, jakie przyniosły te wywiady?

W.W.: Spełniły swoje zadanie. Wywiad z "Bildem" jest wielowątkowy, omawia ważne aspekty zarówno sytuacji w Polsce, jak i współpracy polsko-niemieckiej. Rozmowa dla Reutersa była jeszcze większa, prawie można powiedzieć wywiadem rzeką, który omawiał kilkanaście różnych problemów. Natomiast niestety spotykamy się jednocześnie z pewną nieuczciwością mediów i z procederem "dopasowywania" moich wypowiedzi do pewnego obowiązującego wobec Polski stereotypu.

I tak np. Reuters nasz wywiad drastycznie skrócił i opublikował w wersji, w której nie wiadomo, co jest cytatem, a co omówieniem mojej wypowiedzi. Opublikowany przez nich materiał podlegał następnie skrótom w kolejnych omawiających go mediach, co powoduje, że całkiem już zamazała się różnica między cytatem a interpretacją.

PAP: Ale w wywiadzie dla "Bilda" powiedział pan, że wiceszef KE nie jest dla pana prawowitym partnerem. Czy w ten sposób nie dolewa pan oliwy do ognia, nie przyczynia do wzmocnienia negatywnych nastrojów wobec Polski w Europie?

W.W.: Wiceprzewodniczący Komisji nie jest uprawniony do tego, by krytykować wobec rządu polskiego rozwiązania prawne, które zna z doniesień medialnych. Trzeba to mówić otwarcie: taki urzędnik, który funkcjonuje za zgodą m.in. Polski, która wraz z pozostałymi 27 państwami członkowskimi uzgadnia, komu przydzielić jaką tekę komisarza, powinien znać obowiązujące go w komunikacji z rządem polskim procedury. Nie może wysyłać obcesowych listów, w których domaga się wstrzymania w Polsce procesu legislacyjnego wobec projektu, który zna z prasowych omówień, albo dzielić się w prasie swoimi refleksjami na temat funkcjonowania naszego rządu. Problemy są więc dwa. Z jednej strony jesteśmy oceniani bez rzetelnej wiedzy i znajomości faktów, z drugiej - dzieje się to w sposób daleko odbiegający od procedur, do jakich powinien się stosować komisarz komunikujący się z polskim rządem.

UE powołała całe instrumentarium procedur dotyczących tak wzajemnych relacji państw członkowskich, jak i kontaktów między KE a rządami, które to instrumentarium nie jest wykorzystywane; działa się natomiast przy pomocy publicystyki, która wywołuje wrażenie, że toczy się debata, w którą angażują się instytucje europejskie. Otóż, jak powiedziałem, to są poglądy kilku poszczególnych urzędników.

PAP: Z kolei w medialnych relacjach dotyczących pana wywiadu dla Reutersa pojawiły się informacje, że sugerował w nim pan możliwość ustępstw Polski w sprawie świadczeń socjalnych dla naszych obywateli przebywających w Wielkiej Brytanii w zamian za wsparcie Londynu dla wzmocnienia obecności NATO na "wschodniej flance" Sojuszu.

W.W.: W oryginalnym wywiadzie, który był przeze mnie autoryzowany, pięć razy pada pytanie o możliwość kompromisu pomiędzy Polską a Wielką Brytanią w sprawie świadczeń dla naszych obywateli. I pięć razy pada odpowiedź - negatywna, mówiąca, że Polska nie przewiduje przychylenia się do takiej koncepcji reformy systemu benefitów socjalnych, który segregowałby mieszkańców Wielkiej Brytanii według pochodzenia i odbierał części z nich uprawnienia do tych benefitów. Nie mamy możliwości protestowania czy ingerowania, jeśli obniżenie świadczeń dotyczyłoby wszystkich mieszkańców Wielkiej Brytanii. Natomiast czym innym jest wstrzymanie bądź zakwestionowanie traktatowych swobód, jak np. swoboda przepływu obywateli UE, jest dla nas nie do przyjęcia.

PAP: Według relacji, miał pan jednak użyć sformułowania, że problem brytyjskich świadczeń socjalnych i kwestia obecności NATO w naszym regionie rozpatrywane są "w tandemie".

W.W.: Nie w tandemie, tylko pojawiają się w tych samych dyskusjach, bo rozmawiając z przedstawicielami Wielkiej Brytanii, porusza się wiele kwestii - m.in. sformułowane przez Davida Camerona propozycje reformy UE oraz problematykę międzynarodowego bezpieczeństwa: sankcje wobec Rosji, przyszłość Ukrainy czy kryzys związany z napływem imigrantów i uchodźców do Europy. Spektrum tematów jest bardzo duże. Czy z tego należy wyciągnąć wniosek, że my łączymy np. kwestię świadczeń socjalnych z problemami Ukrainy? Nie. Teza, iż ja powiązałem w ten sposób uprawnienia socjalne naszych obywateli w Wielkiej Brytanii z obecnością NATO w Europie Środkowej, jest daleko idącą nadinterpretacją.

Mówiłem natomiast o tym, że my wychodzimy naprzeciw pewnym oczekiwaniom rządu brytyjskiego wzmacniając nasze własne świadczenia socjalne, m.in. poprzez program 500+, inwestycje tworzące nowe miejsca pracy oraz działania na rzecz zwiększania wynagrodzeń. Będziemy niwelować przepaść między zarobkami i standardem życia w Polsce i w Wielkiej Brytanii. W ten sposób będziemy skłaniać Polaków do pozostania w kraju. Proponowany przeze mnie "kompromis" nie polega więc na tym, że godzimy się na warunki Camerona, tylko na zapewnianiu lepszych możliwości rozwoju w Polsce. Nasza polityka oznacza też, że jeśli Wielka Brytania wymogłaby ograniczenia dotyczące ograniczeń benefitów socjalnych, my będziemy mogli to naszym obywatelom zrekompensować.

PAP: Z obu wywiadów wynika jednak, że kwestia sukcesu warszawskiego szczytu NATO oraz zwiększenia obecności sił Sojuszu na "wschodniej flance" stanowi dla Polski absolutny priorytet, coś, za co wiele może dać. Czy nasza dyplomacja ma pomysł na to, jak zabezpieczyć swoje interesy w razie porażki w tej sprawie?

W.W.: Nie ma takiego niebezpieczeństwa. Wśród naszych sojuszników rośnie przeświadczenie, że ta flanka powinna być broniona. Pytanie tylko, jakimi środkami i w jaki sposób. Na szczycie w Walii zakładano, że rozwiązaniem będzie stworzenie mechanizmów szybkiego wsparcia, szybkiego transportu oddziałów NATO w przypadku jakiegoś incydentu. Dzisiaj rośnie przeświadczenie, że ten projekt powinien być uzupełniony faktyczną obecnością NATO na terenie Polski i innych państw Europy Środkowej, że sama groźba szybkiego wsparcia nie wystarczy, by powstrzymać jakiś incydent, że powinniśmy też odstraszać potencjalnych sprawców poprzez tę obecność.

Dyskusje dotyczą natomiast tego, jaką formę powinna przybrać ta obecność. Np. wielu naszych partnerów na Zachodzie uważa, że termin "stałe bazy" jest terminem zimnowojennym, kojarzy się ze starymi czasami, natomiast nie są przeciwni temu, żeby mówić o stałej bądź rotacyjnej obecności, która zapewni nam odpowiednią ilość żołnierzy i sprzętu, którzy rzeczywiście na tych terenach się znajdą. W tej chwili trwają prace ekspertów wojskowych, mam nadzieję, że skończą się w lutym decyzjami ministerstw obrony NATO, którzy taką stałą obecność na terenie krajów sojuszniczych zaproponują.

Rozmawiał Marceli Sommer (PAP)
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/minister_witold_waszczyk...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl