Życzenia noworoczne i prof. Jacek Tittenbrun: Bezdroża polskiej prywatyzacji

avatar użytkownika Krzysztofjaw


W grudniu 2014 roku życząc Nam wszystkim jak najlepszego roku 2015 pisałem m.in:

"Niech ten Nowy Rok 2015 będzie też rokiem przełomowym dla naszej Ojczyzny, w którym wszystkie czekające nas wybory (prezydenckie i parlamentarne) przegrają osoby i partie tak naprawdę Polsce nieprzychylne a dziś sprawujące niestety władzę.  Niech stanie się on początkiem odbudowy narodowej wolności, niepodległości i suwerenności naszego kraju. Niech będzie dla nas wszystkich okresem naszego przebudzenia,  wzajemnego porozumienia i odzyskania naszej Polski. Niech miłosierny, dobry Bóg i Matka Boża czuwają nad nami i naszą Ojczyzną!"

Życzenia spełniły się! Cieszę się z tego faktu ogromnie, choć to dopiero początek odbudowy naszej Ojczyzny i czeka nas w Nowym Roku 2016 ogromna praca, wytrwałość, wiara i determinacja, aby zakończył się on naszym ostatecznym sukcesem rozpoczęcia budowy Wolnej Polski, która stawać się będzie dla jej mieszkańców scalającym ich oparciem i fundamentem a życie w niej było pożądane i satysfakcjonujące.

Wrogowie naszej Polski nie mogą się pogodzić z oddaniem władzy oraz profitami z niej płynącymi i dążą do chaosu i "podpalenia" naszego kraju zamachem stanu i rokoszem. Są zdolni nawet do przelania polskiej krwi, która dla nich nic nie znaczy a może dać im powrót do władania Polską. Musimy zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić i uratować rozpoczętą przez rząd i prezydenta zapowiadaną "dobrą zmianę'' wyrywającą nas z czeluści pogardy, zniszczenia i złodziejstwa jaką była III RP.

Na ten Nowy Rok życzę więc nam wszystkim, aby zdrowie, uśmiech, spokój i radość ducha towarzyszyły nam każdego dnia. Starajmy się być szczęśliwymi, a za sobą zostawiać codzienne ślady mądrości, miłości, dobra i przyzwoitości.

Dawajmy innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

Żyjmy prawdą i w prawdzie i walczmy o nią. Niech ona nas prowadzi do zwycięstwa nad antypolskimi siłami zła, które dziś dostało wściekłej histerii i walczy za wszelka cenę z nami, naszym narodem, naszą tożsamością narodową, istotą demokracji, historią i tradycją, wiarą, prawem i sprawiedliwością.

Niech ten Nowy Rok 2016 okaże się naszym narodowym zwycięstwem. Wierzę, że tak będzie. Niech Bóg i Matka Boża nad nami czuwają, nami wszystkimi-Polakami!

---------------

W swoich ostatnich postach [1,2], ale tak naprawdę od wielu lat pisałem o polskiej transformacji - uosabianej przez III RP - jako najbardziej fatalnym procesie wyniszczającym nasz kraj przez całe 26 lat. Wyniszczającym materialnie i duchowo-intelektualnie. W pierwszym z nich przedstawiłem niejako podsumowanie mojego myślenia a w drugim poparłem go poglądami państwowca i merytorycznego fachowca M. Morawieckiego, wicepremiera i ministra rozwoju w nowym rządzie.

Dziś chcę przedstawić Państwu najważniejszy fragment wywiad, jakiego udzielił dobrych kilka lat temu Michałowi Sobczykowi i Remigiuszowi Okrasce prof. Jacek Tittenbrun, który dotyczył przybliżeniu tez zawartych w jego czterotomowym dziele  pt. "Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji" (wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2007). Wywiad nosił tytuł: "Bezdroża polskiej prywatyzacji". Przy okazji polecam lekturę tego dzieła, co obecnie czynię :)

 
Jest on o tyle ciekawy, że autor książki (4 tomy) jest lewicującym naukowcem a mimo wszystko dochodzi do identycznych wniosków jak moje i innych, którzy są krytycznie nastawieni do III RP. 
 
Przedstawiam go - podobnie jak teksty poprzednie - ku refleksji i zadania sobie pytanie: "O co tak naprawdę walczą dzisiaj opozycjoniści wobec prezydenta A. Dudy i rządu B. Szydło...

------------------------------

Powszechnie za początek transformacji ustrojowej uważa się rok 1989. Właśnie ukazała się Pana monumentalna praca pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji”. Przypomina w niej Pan, że większość fundamentalnych przekształceń gospodarczych, jak prywatyzacja, „kuchennymi drzwiami” wprowadzano jeszcze przed formalną zmianą systemu.

Jacek Tittenbrun: Faktycznej prywatyzacji dokonującej się już w czasach PRL sprzyjały zarówno prawne rozwiązania tworzone na poziomie makro, jak i układy istniejące na szczeblu mikro, tzn. przedsiębiorstw oraz stosunków między nimi a innymi częściami i instytucjami systemu społecznego.

Na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 8 lutego 1988 r. powstała możliwość tworzenia prywatnych spółek na bazie majątku przedsiębiorstw państwowych w celu lepszego wykorzystania i zwiększenia produktywności tego majątku, które później zostały nazwane spółkami nomenklaturowymi.

Spółki „pączkujące” na przedsiębiorstwie przejmowały z reguły newralgiczne (i przynoszące największe zyski) części aktywów, nie podlegające rygorom podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń (tzw. popiwku - dop. kj). Zwykle spółki te zakładali i kierowali nimi członkowie kadry kierowniczej przedsiębiorstw publicznych oraz członkowie aparatu partyjnego i inni przedstawiciele partyjnej nomenklatury.

Typowa spółka nomenklaturowa monopolizowała zaopatrzenie przedsiębiorstwa państwowego w surowce, materiały i energię, a także – sprzedaż wyrobów gotowych, przechwytując tym sposobem od obu stron cały zysk przedsiębiorstwa. Ułatwiał to fakt, że dyrektor przedsiębiorstwa mógł zawierać z samym sobą, jako prezesem spółki nomenklaturowej, odpowiednie umowy.

W ten sposób nomenklatura, w ramach przygotowań do powitania nowego ustroju, przeprowadzała „pierwotną akumulację kapitału”, która mogła dokonać się wyłącznie przez rozkradanie majątku państwowego, bo innego w zasadzie nie było.

Uchwalenie pod koniec 1988 r. ustawy o działalności gospodarczej, która uchylała najważniejszy filar socjalizmu realnego w postaci wprowadzonej w 1947 r. przez Hilarego Minca zasady, że na działalność gospodarczą musi pozwolić państwo, było logicznym zwieńczeniem uwłaszczenia nomenklatury, potrzebującej na nowym etapie wolności gospodarczej.

Zanim pozwolono obywatelom wypowiedzieć się w wolnych wyborach, przezornie zadbano o kształt nowej rzeczywistości gospodarczej. Społeczeństwo zostało postawione przed faktami dokonanymi...

J. T.: W lutym 1989 r. peerelowski Sejm przyjął ustawę „o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej”. Była ona podstawą prawną do masowego przejmowania przez wspomniane spółki nomenklaturowe majątku przedsiębiorstw państwowych. Mniej więcej w tym samym czasie został rozwiązany wydział przestępstw gospodarczych Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej!

Ale zasadnicza zmiana ustroju gospodarczego, w praktyce oznaczająca pożegnanie się z realsocjalistycznymi pryncypiami, przyszła wcześniej. Była nią wspomniana ustawa „o wolności i równości gospodarczej” z grudnia 1988 r., potocznie zwana „ustawą Rakowskiego”. Stanowiła ona, że każdy obywatel ma prawo prowadzić działalność gospodarczą z prawem do zatrudniania nieograniczonej liczby osób, a jedynym wymogiem formalnym jest wpisanie tej działalności do ewidencji.

Ustawa ta zawierała pewien haczyk – wprowadzając nowe możliwości dla nowo zakładanych firm prywatnych, a nie ruszając starych rygorów dotyczących jednostek gospodarki uspołecznionej, upośledzała te drugie względem tych pierwszych. W ten sposób zmuszano przedsiębiorstwa państwowe do korzystania z pośrednictwa spółek nomenklaturowych!

Wystarczy wspomnieć, że pod koniec 1989 r. w sferze produkcji materialnej istniało niemal 3500 spółek prawa handlowego z udziałem przedsiębiorstw państwowych.

Opisywanie prywatyzacji przy użyciu terminu „uwłaszczenie nomenklatury”, tj. kadr kierowniczych przedsiębiorstw państwowych oraz funkcjonariuszy aparatu partyjnego, bywa traktowane jako zabieg ideologiczny, mający służyć dyskredytacji całości reform. Czy są wymierne dowody świadczące o tym, że zjawisko wzbogacania się PRL-owskiego establishmentu na państwowym majątku rzeczywiście wystąpiło na masową skalę?

J. T.: Posługuję się pojęciem nomenklatury jako kategorią naukową, nie ideologiczną. A o realności i nagminności zjawiska zwanego uwłaszczaniem się nomenklatury świadczyć może liczba spółek między osobami prywatnymi i przedsiębiorstwami uspołecznionymi. Od stycznia do września 1989 r. powstało 12,6 tys. takich spółek. Dodajmy, że nomenklatura, czyli wykaz stanowisk, których obsadzenie wymagało akceptacji odpowiedniej instancji partyjnej, obejmowała w 1988 r. ok. 30 tys. kluczowych stanowisk, a jeśli dodać do tego stanowiska objęte rekomendacjami partyjnymi, które tylko formalnie nie miały mocy wiążącej – 360 tys.

Partykularne interesy tej grupy społecznej bez wątpienia miały ogromny wpływ na wiele decyzji podejmowanych u progu transformacji. A jaką rolę odegrała ideologia, wolnorynkowy dogmatyzm reformatorów?

J. T.: O roli ideologii wspartej na dogmacie wyższości własności prywatnej nad publiczną, można mówić przede wszystkim w odniesieniu do ekipy – a także jej następczyń – która odpowiadała za wyznaczanie polityki ekonomicznej po 1989 r. Dla części elit PRL-owskich ten mit również mógł być elementem świadomości (nie mając tam konkurencji ze strony dawno zapomnianej teorii marksistowskiej), ale w ich postępowaniu główną rolę odegrał bez wątpienia własny interes. Grupy te albo rozumiały, że koniec socjalizmu jest już bliski, albo – zamierzając się wygodnie urządzić w ramach starego ustroju – przyspieszały ów kres swoimi działaniami, co wychodziło na jedno.

Pańskie analizy pokazują, że w nadużycia prywatyzacyjne uwikłana była większość partii i środowisk politycznych w Polsce, nie tylko formacja określana ogólnie jako postkomunistyczna.

J. T.: Jakkolwiek by nie nazwać SdRP czy SLD (jako zasadniczych, choć nie jedynych post-PRL-owskich partii), pozostaje faktem, że zarówno te – określające się mianem lewicowych – partie, jak i ich prawicowe konkurentki ochoczo patronowały, a ich członkowie angażowali się w przekształcenia własnościowe po 1989 r. Patrząc z tego punktu widzenia, można mówić o poza- czy ponadpartyjnym uwikłaniu w stosunki charakterystyczne dla tego, co określam jako kapitalizm patrymonialny, system korupcjogenny i patologiczny, którego charakter wyznaczany jest przez styk gospodarki i państwa. Z tego względu uwikłanie partii w przemiany własnościowe jest niemal proporcjonalne do stopnia ich udziału w mechanizmach władzy, wpływającej na owe przemiany.

[...]

Na koniec chcieliśmy zadać pytanie nieco osobiste. W Polsce mówienie o „uwłaszczeniu nomenklatury” i wskazywanie na partyjno-establishmentowe korzenie prywatyzacji, niejako od razu nasuwa skojarzenia z prawicą, tą najbardziej antykomunistyczną. Pan natomiast jest konsekwentnie od lat człowiekiem lewicy, bliskim marksizmowi. Skąd zatem wzięło się Pańskie, oryginalne w polskich realiach, stanowisko definicyjno-krytyczne?

J. T.: To, że pojęcie uwłaszczenia nomenklatury może być czy nawet zostało, nomen omen, zawłaszczone przez prawicę, to jedna sprawa, a jego naukowa prawomocność – a ta w pierwszym rzędzie mnie interesowała – to zupełnie inna kwestia. O zburżuazyjnieniu funkcjonariuszy aparatu partyjno-państwowego jako zasadniczej przyczynie buntów robotniczych w PRL pisałem wielokrotnie, także za czasów dawnego ustroju. Teksty te pisane były z pozycji lewicowych i tak też były odczytywane.

Mogę jedynie na zakończenie zachęcić do przeczytania całej książki, która, jak myślę, jednoznacznie wyraża moje lewicowe, antykapitalistyczne, prorobotnicze i propracownicze stanowisko. Stanowisko to przejawia się przede wszystkim w opisie i badaniu wydarzeń i procesów istotnych dla warunków egzystencji tej klasy czy klas. A znaczeniu prywatyzacji dla warunków życia mas robotniczych i pracowniczych w ostatnich dwóch dekadach trudno zaprzeczyć.

---------------

O autorze: prof. dr hab.Jacek Tittenbrun (ur.1952) –socjolog. Kierownik Katedry Socjologii Przedsiębiorczości i Pracy oraz Zespołu BadańSocjoekonomicznych w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, profesor zwyczajny Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego główne zainteresowania naukowe obejmują socjologię gospodarki, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki własności oraz zagadnienia zróżnicowania społecznego; zajmował się badaniem m.in. małych i średnich przedsiębiorstw, społeczno-ekonomicznych mechanizmów upadku socjalizmu realnego oraz prywatyzacji. Autor teorii stanów społecznych i teorii własności siły roboczej. Prowadzi badania na pograniczu socjologii i ekonomii, niejednokrotnie wkraczając także w obszary zainteresowań filozofii, politologii i innych nauk społecznych. Laureat wielu nagród naukowych, m.in. nagrody im Stefana Czarnowskiego, przyznanej przez Polską Akademię Nauk. Wielokrotny stypendysta zagranicznych ośrodków naukowych, członek prestiżowych instytucji i środowisk naukowych, m.in. Europejskiego Stowarzyszenia Socjologicznego. Uhonorowanytytułem naukowca roku 2005 przez International Biographical Centre (Cambridge, Anglia). Autor kilkunastu książek, w tym wydanych w Londynie i Nowym Jorku. Wśród jego najważniejszych publikacji znajdują się „Instytucje finansowe a własność kapitału akcyjnego” (1991), „Nowi kapitaliści? Pracownicze fundusze emerytalne a własność kapitału akcyjnego” (1991), „The Collapse of »Real Socialism« in Poland” (1993), „Ekonomiczny sens prywatyzacji: Spór o wyższość własności prywatnej nad publiczną” (1995), „Private versus Public Enterprise: In Search of the Economic Rationale of Privatisation” (1996). W roku 2008 ukazała się jego czterotomowa praca „Z deszczu pod rynnę: Meandry polskiej prywatyzacji”. Ponadto jest tłumaczem literatury pięknej, dokonał m.in. polskiego przekładu „Żelaznego Jana” Roberta Bly.

-------------------------

To tyle... Mam nadzieję, że coś do państwa dotarło. Dotarło szczególnie do tych, którzy dziś tak oponują przeciw nowym władzom i nowemu prezydentowi. Oni chcą przywrócić państwo do normalności i też rozliczyć złodziejstwo i zniszczenie oraz wydrenowanie majątkowe Polski przez całe 26 lat III RP.

[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/12/prawdziwe-oblicze-transformacji-i-iii-rp.html
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2015/12/zyczenia-i-wicepremier-m-morawiecki.html

W tym też temacie polecam również książki:

- dwie prof. W. Kieżuna: "Drogi i bezdroża polskich przemian" oraz "Patologia transformacji" (obie z 2012 roku);
- pracę zbiorową z 2015 roku "Wygaszanie Polski 1989-2015";
- T. Cukiernika "Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa" (2015);
- Andrzeja Zybertowicza, Radosława Sojaka "Państwo Platformy: Bilans zamknięcia" (Fronda 2015);
- tychże autorów "Transformacja podszyta przemocą. O nieformalnych mechanizmach przemian instytucjonalnych" (UMK 2008);
- a nawet G. W. Kołodki i J. Tomczykiewicza "20 lat transformacji. Osiągnięcia, problemy, perspektywy (2009) (zresztą G. W. Kołodko naprawdę - wedle mnie mnie - jest ciekawym poglądowo ekonomistą, profesorem z innym niż ja rodowodem intelektualnym i ideowym, ale warto znać jego opinie);
- Dodatkowo można jeszcze zajrzeć do publikacji noblisty prof. J. E. Stiglitz'a "Globalizacja" (2002) oraz jego krytyki Konsensusu Waszyngtońskiego (na początek w wiki pod hasłem Konsensus Waszyngtoński).

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

17 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. Od wielu lat obserwuję ten proces, jako "świadek uczestniczący"

czytam chyba wszystko co się na ten temat ukazuje, mam wielka kolekcję materiału i wiedzy. W każdej z czytanych pracy widzę coś na kształt fragmentu większej całości. Powoli próbuję obmyśleć opis kształtu całości, która w czasie kilku rozmów w konkretnym towarzystwie dopracowała się tytułu "CZAS ZNISZCZENIA".
Idea tego niszczącego czasu polega na zniszczeniu absolutnie wszystkiego i pozostawieniu w rzeczywistości prawnej, ustrojowej i konstytucyjnej min zabezpieczających ten patologiczny system przed każdą "dobra zmianą".
Dziesiątki furtek, bram łajdactwa, min, pułapek, potykaczy i zapadni. Urządzenia zabezpieczające patologie systemu montowane są wszędzie, są miny konstytucyjne, ustrojowe, prawne, strukturalne, gospodarcze, ideologiczne...
Pisałem kiedyś o sposobie ich tropienia i zwalczania, potrzebne sa akcje naprawcze w dziesiątkach najróżniejszych dziedzin. nazywałem te dziedziny "reperami" numerując je i opisując, każdy z nich po kolei.
Miny siedzą wszędzie. W prawie karnym, w ustroju sądów powszechnych i w ustroju polskich izb gospodarczych. Zaminowana jest Konstytucja, w której siedzi chyba kilkadziesiąt min. Przykład Trybunału Konstytucyjnego. To tylko jedna z tych pułapek
.
Pisałem kiedyś, korespondując z Jerzym Przystawą i próbując przekazać coś o tym, próbując przekonać dlaczego same Jednomandatowe Okręgi Wyborcze mimo, że są znakomitym rozwiązaniem, nie wystarczą do skutecznej naprawy Rzeczypospolitej. Właśnie ze względu na "zaminowanie terenu". Wspomniana dyskusja była prowadzona na hasło "śledzik remoulade". Może znajdę to gdzieś w internecie.
Przeciwstawieniem "CZASU ZNISZCZENIA" powinien być "CZAS ODBUDOWY". Zastrzegam sobie prawo autorskie do tytułu, dzieląc to prawo z osobami, z którymi rozmawialiśmy o idei tej pracy.

avatar użytkownika michael

2. Oczywiście. JEST. Hasło: "Śledzik remoulade, Jerzy Przystawa"

Google daje natychmiast i na pierwszym miejscu taką odpowiedź:


Fałszywe konflikty, fałszywe lojalności - blog Jerzy Przystawa

jerzyprzystawa.salon24.pl/8112,falszywe-konflikty-falszywe-lojalnosci

23.04.2007 - Aż się nie oprę pokusie zacytowania wejściowego menu: Przystawki zimne: śledź Remoulade ryba po grecku galantyna z kaczki potem, na ...


Jest to wpis Jerzego Przystawy w Salon24 zatytułowany "Fałszywe konflikty, fałszywe lojalności", w którym komentowałem pod swoją marką "michael". Kwiecień 2007 roku. 23.04.2007 Tyle lat upłynęło, a temat dzisiaj jest może nawet bardziej aktualny. Komentarze pisane są na temat opisany wyżej, choć w zupełnie niestrawnym języku porównania do zagadnienia równowagi w polu siłowym. W końcu obaj jesteśmy fizykami i to jeszcze wywodzącymi się z tego samego instytutu.
Sam jestem ciekaw, jak to wygląda po tylu latach, może uda się coś z tego odzyskać.

avatar użytkownika Krzysztofjaw

3. michael

Zachęcam do napisania czegoś takiego. To może być coś nadzwyczajnego, ale będzie to ogromnie trudne ze względu na mnogość "min i kierunków", ale deklaruję pomoc... choć w mojej dziedzinie, ekonomii.

Teraz trzeba przeczytać wiele książek, aby zrozumieć to wszystko, ten niszczący Polskę sens. Fajnie by było, aby powstało jakieś dzieło, które zebrałoby to wszystko w jedną całość i dało Polakom wiedzę, wiedzę na temat tego co się naprawdę stało po 1989 roku. I nie musi to być od razu naukowo, ale właśnie popularnym i zrozumiałym językiem.

Jestem z Panem i ponownie deklaruję pomoc.

Dobrego Roku!

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika michael

4. Ślicznie dziękuję. Mam nadzieję, że wreszcie ta praca powstanie

Cieszy mnie możliwość współpracy.
No i oczywiście, życzę szczęśliwego NOWEGO ROKU

avatar użytkownika gość z drogi

5. nocne Rodaków rozmowy:)

pamiętam jak na onecie ktoś bardzo ciekawie na ten temat pisał,na stronie Prawy pl,chyba też...pamiętam również rozważania śp pana Profesora i moje obawy,wyrażane poprzez konkretne przykłady...daleko nie szukając ..casus kupowania głosów w Sosnowcu,przez nieżyjącego Sekułe itd
Złodziejska prywatyzacja i dramat załóg zniszczonych raz na zawsze zakładów pracy...
Byliśmy takim tragicznym przykładem...i mimo,ze myśleliśmy ,ze "przechytrzymy"złodziejski czas,to przegraliśmy z kretesem...Wszystko,
zostały tylko tomy akt w sądach i żal straconego dorobku dwu pokoleń...

Na czym polegał nasz "chwyt " w wielkim skrócie ze środków własnych stworzyliśmy specjalny fundusz prywatyzacyjny,z którego w formie pięcioletniej pożyczki wykupiliśmy część akcji serii A,
niestety "złodziejska prywatyzacja " polegała między innymi na tym,że musieliśmy mieć dwu strategicznych inwestorów,w tym przypadku ... PKO SA i NFI Jupiter,ciąg dalszy..znany .działanie na szkodę Spółki.. wprowadzenie prezesów z nadania i nie pomogło zaskarżanie uchwał walnego...nic nie pomogło ,bo sądy i kancelarie typu KNS były "sprawne inaczej" a Kodeks Handlowy służył....do ?
właśnie do zamknięcia nam "ust" bo jak się pewna pani sędzia wyraziła... im nie wolno było się wtrącać do Spółek działających na bazie KH a były to czasy psiapsiółki hanki gazowej,pani Wiśniewskiej,ale dość już na ten temat...minęły lata...ludzie poumierali a DIL co niektórym udał się cudownie.. :(
dawny kodeks handlowy ,lub "złota akcja ale ta od veta"
Szczęśliwego Nowego Roku
i oby nigdy już nie powtórzył się dil z kupowaniem spółek za ich własne pieniądze...a kluczyki z wiedeńskiego śniadania nie marnowały więcej polskiego majątku
/p.s
zresztą w tamtych latach sądy działały powoli dając czas ...na dokończenie dzieła spustoszenia i na tym polegał miedzy innymi złodziejski proceder/

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

6. @Gość z drogi

To, co opisujesz jest straszne...
To się już nigdy więcej w Polsce nie może powtórzyć! Nigdy!
Ale przecież trzeba jeszcze Polskę odzyskać. Wyrwać z ICH rąk...
Bardzo to będzie trudne, bo walczą zajadle.
Pozdrawiam serdecznie życząc błogosławionego Nowego Roku Pańskiego 2016.

avatar użytkownika gość z drogi

7. Droga @Guantanamero :)

odkąd trafiłam do WAS,powoli nauczyłam się zrzucać ten straszny ciężar z serca i umysłu...
bo dramat polegał na tym,że Załoga ,która mocno podzielona w czasie przedwojennym/wojna jaruzela/w czasie stanu wojny ruskich generałów z Narodem,okazała się najwierniejszym druchem na ten straszny czas,pod okiem służb zbieraliśmy pieniądze na uwięzionych,naczynia jednorazowe z samolotów i lekarstwa dla chorych więżniów i nigdy nikt nikogo nie zdradził...nagle staliśmy się jedną wielką rodziną,sukienki ciążowe były przechodnie a buciki dla dzieci zbierane w specjalnych koszach,ci którzy mogli wyjeżdząć na zagraniczne delegacje przywozili słodycze i ubranka,które komisyjnie rozdzielałysmy dla najbardziej potrzebujących,potrzebujących nie z biedy ,tylko z braków w zaopatrzeniu.. Nie mogłam więc zdradzić mojej Załogi w dniu ,gdy byliśmy już niby wolni...ale już na sprzedaż...
Pożyczka spłacana była przy pomocy funduszu socjalnego,bo gros Załogi pensje miała niewysokie...a ilość akcji do objęcia była ogromna...i tylko tak dawała nam prawo do głosu na Walnych Zgromadzeniach...Głowy nam się gotowały szczególnie, ze były dobre kontrakty ale nowe zarządy specjalnie je zarzynały...Wcześniej wywalczyliśmy sobie całkiem niezłe zaopatrzenie dla ewentualnych zwolnień..ale nowi i to przeżarli
tak więc jak widzisz ... wyglądały wtedy ludzkie dramaty..
.za Młodzi na śmierć,za starzy na pracę,...
straszne czasy i straszny ludzki ból...

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

8. To jest temat na książkę...

Na relację o tym jak zarzynano Polskę...
("były dobre kontrakty ale nowe zarządy specjalnie je zarzynały...")
Ta książka byłaby też przesłaniem dla młodych ludzi.
Jeszcze o tym napiszę, ale jednak już nie teraz, zrobiło się trochę późno :)
A przed nami nowy rok...
Pozdrawiam

avatar użytkownika gość z drogi

9. nie droga @Guantanamero

to niedobry temat...dla Młodych...bo to byłby pamiętnik o cwaniakach i cynicznych paskudnych ludziach,którzy mówili,ze pierwszy milion trzeba ukraść i kradli pod ochronnym parasolem ówczesnej wadzy...Buzek...na wózek,czy Lewandowski i jemu POdobni...to złe przykłady..złe bo oni tymczasowo wygrali,i na dodatek zostali sowicie za to wynagrodzeni..a okradzeni...? częśc za wcześnie ze zgryzot umarła a inni rozpierzchli się po swiecie...
Tą przegraną wtedy Bitwę my musimy sami dokończyć,pomagając PIS
serdeczności droga Nocna Dziewczynko :)

gość z drogi

avatar użytkownika michael

10. @ gośc z drogi - taka książka jest potrzebna,

chociażby po to, aby młodzi nie dali się ponownie i tak samo nabrać. Bardzo bym chciał, aby młodzi wiedzieli kim są ci ludzie, którzy teraz tak głośno krzyczą w obronie demokracji. Kim są te kłamiące oczajdusze i jakiej demokracji tak zajadle bronią.

avatar użytkownika gość z drogi

11. ostatni raz ,gdy w sądzie powiedziałam ,ze nie zostaje

mi nic innego jak tylko napisać książkę i podać nazwiska i fotokopie dowodów,to mi przedwojenny ogród po Babci,przekopali nieznani złodzieje,rozbierając nawet stary piec :)))
wezwana miejscowa policja długo kręciła głowami ale sprawę oczywiście ...umorzono...:)
a więc ostrożnie z tym pisaniem książek...:)
ku przestrodze ,lub ku przemyśleniu,gdy mamy zapuszczony ogród :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

12. a może" alfabet" tych co rozkradali Polskę w czasach tzw

Transformacji....?
To byłby dopiero podarunek dla Młodych...

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

13. dawno,dawno temu czytałam książkę Dołegi -Mostowicza

"Bracia Dalcz i spółka..."były to czasy kwitnącego Gomółki "i o akcjach miałam takie pojęcie jak o fizyce kwantowej...
długo śp Tatko musiał mi tłumaczyć,co to są akcje itd itp...i pomyśleć,ze po wielu,wielu latach..na własnej skórze przekonałam się ,że giełda i akcje w wydaniu złodziejskiej transformacji...to wielka fikcja i przekręt.."spółdzielnie giełdowe"i słynne przecieki na temat wartości akcji ...przerosły wyobrażnię nawet samego Dołegi-Mostowicza
serdeczne pozdrowienia i do zobaczenia... :)

gość z drogi

avatar użytkownika Krzysztofjaw

14. gość z drogi

Nieciekawe masz doświadczenia, ale podobne ma bardzo wielu. Ile było tych zakładów, które już nie istnieją lub istnieją jako firmy zagraniczne lub magazyny na macierzysty towar spółek-matek. Zarżnięto polski przemysł niemal całkowicie, sprzedano za grosze... a obłowili się dawni aparatczycy oraz firmy zagraniczne.

Robiono to bardzo perfidnie nie licząc się w ogóle z ludźmi ani z markami, które nieraz mogły swobodnie konkurować z tymi zagranicznymi...

Proces niszczenia nieraz trwał latami jak np. w przypadku włocławskiej fabryki farb i lakierów "Nobiles". Kiedyś trzecia tego typu firma w Polsce weszła idealnie w nowe czasy, podwyższono jakość produktów, rozszerzono i pogłębiono asortyment (1989-1992). Później firma została sprzedana inwestorowi zagranicznemu a dziś... po latach już jej nie ma a ostatecznie została zlikwidowana kilka lat temu. Pozostała tylko nazwa farb "Nobiles" (logo, marka), ale jest produkowana przez koncern zagraniczny. To jest modelowy przykład prywatyzacji na zasadzie wrogiego przejęcia przez koncern zagraniczny. Oczywiście dyrektorzy i aparat partyjny firmy oraz znajomi "królika" obłowili sie przy okazji bardzo mocno a ludzie zostali na bruku...

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika gość z drogi

15. szanowny @Krzysztofiejaw

ma pełną świadomość,że miliony Polek i Polaków podobnie w tym czasie cierpiało...
Odlewnie,Polskie Huty,Cementownie.Cukrownie,Banki,Rybołóstwo a wreszcie Stocznie szły pod nóz a pani Wiśniewska z PKO SA tańczyła waltza z kryształowym kieliszkiem w dłoni..i zbierała super nagrody za działalność ...nierozrywkową,ale niszczącą niczym huragan...Tak właśnie załatwili wiele firm ,tak zniszczono Stocznię Szczecińską i nie tylko. Dzisiejsi Młodzi już nie wiedzą ,co przeżywali ówcześni Rodzice,gdy tracili pracę i szansę na normalne życie .Będąc Związkowcem od samego powstania Solidarności widziałam wiele ludzkich dramatów...szczególnie TU
w Zagłebiu i na Sląsku...walczyliśmy z tym,ale byliśmy bezradni wobec sądów i okrutnej pazerności nowych 'kapitalistów" typu młodziki z różnych NFI i Banków...
Koledzy pracujący na Kolei i ci z Górnictwa opowiadali straszne rzeczy,nie mieszczące się w głowie normalnego człowieka... wspomnę tylko śmierć Młodziutkiego Związkowca Grzesia Kolasy i towarzyszącego mu kierowcy na drodze z Warszawy do Domu...śmierć czekała na nich koło Siewierza...drugi ,serdeczny kolega ledwo uszedł z życiem,ale za to połamany przeleżał w szpitalu wiele miesięcy...
inny przykład
to śmierć ...wspaniałego i odważnego urzędnika państwowego Michała Falzmanna,czy chwilę póżniej Waleriana Pańki,jego szefa wiozącego dokumenty dotyczące przekrętów z najwyższej półki
Przekręty,mafijne powiązania i ogromna bezkarność...to znak tamtych lat.../Colloseum i takie tam inne.../ to prawda zaklepywana i chowana pod dywan...ale nie zapomniana..i niech ONA będzie wielkim ostrzeżeniem na Przyszłość... by nigdy więcej nie dochodziło do takich przekrętów i nigdy nie wyjaśnionych mordów
serd pozdrawiam
...

gość z drogi

avatar użytkownika Krzysztofjaw

16. gość z drogi

Kiedyś napisałem o "seryjnym samobójcu i nieszczęśliwym wypadku". Przedstawiłem listę osób zamordowanych od 1989 roku, tych ważnych. I tak sobie myślę czy oni własnie tej prawdy sie obawiają... bo morderstwo jest karane najwyższymi wyrokami.

Skłoniłaś mnie do napisania czegoś własnie na ten temat i sądzę jednak, że powinniśmy zewrzeć szeregi ludzi z doświadczeniem z tamtych lat (lub tylko wiedzą) aby sklecić jakąś faktografię historii... nie tylko dla potomnych, ale dla teraźniejszego ukarania tych, którzych można ukarać!!!!

Zajmie mi to kilka dni lub dłużej, ale chyba warto wskazać sposoby działania III RP i chyba ponownie opublikuję swój post z zamordowanymi... bo teraz jest taka potrzeba!

Pozdrawiam serdecznie i do dzieła! Zacznijmy pracować nad świadectwem historii a tacy ludzie jak Pani są nieocenieni

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika gość z drogi

17. szanowny @Krzysztofiejaw

pamiętam ten tekst,pamiętam poczucie satysfakcji,słowo,które może zabrzmi niezbyt szczęśliwie,ale innego nie umiem znależć,więc przy nim zostanę...
Myślę ,ze ma Pan RACJĘ ,że właśnie nadszedł czas,by przypomnieć przestępcom ich zbrodnie,wszak oni do dzisiaj nie zostali ukarani,bo pionki które w miedzy czasie dostawały jakieś tam "wyroki" są czystym żartem z dramatu Narodu...
Czekam na Pański artykuł i obiecuję,ze chętnie dołożę swoje doświadczenia...z życia ówczesnego .
Czytając pańskie słowa j/w
też mam przekonanie,ze oni liczyli na zapomnienie,a tym samym na bezkarność. Poukładali się na tych swoich wygodnych fotelach i śmieją się w głos z naszej "nieudolności i braku skuteczności" i tu jest ich błąd...
Przypomnijmy więc im ...kim są ,co zrobili i na co im nie pozwolimy...
Jako pierwszy krok,proponuję przypomnienie pańskiej Listy zbrodni... dalej wspólnymi siłami zrobimy resztę...
niech ten nasz wysiłek posłuży Młodym za amunicję...

Dawno temu Dostojewski napisał Zbrodnia i Kara...my na razie mamy tylko rejestr zbrodni i przestępstw ,ale zero KARY dla nich...
Gdy czytałam pańską listę zamordowanych od 1989 roku dotarło do mnie,ze nic tak nie przemawia do wyobrażni jak skondensowany materiał...
pojedyńcze FAKTY szybko uciekają z pamięci... w czasach ,gdy sięga ona moze kilkunastu dni...
Przypominając te zbrodnie i przestępstwa damy odpowiedż idiotom manifestującym pod sztandarami KODu,szczególnie tym starszym ,którzy uwłaszczyli się na naszym prywatnym i narodowym majątku
materiału nam na pewno nie zabraknie...mimo czyszczenia internetu...
bo kto dzisiaj pamięta aferę węglową/Kwity szły z dymem" /
aferę paliwową i baronów z SLD
krzaki i ich mordowanie..przy słynnej sprzedaży Huty Częstochowa sprzedanej za przysłowiową wartość bramy wjazdowej
kto pamięta złote tarasy Wąsacza i stal zamienioną na autostrady.../i złodziejskie przy tym dile/
dalej PZU Zycie i Ireneusza Nawrockiego
nie mówiąc już o mordach na Polskich drogach...śp Karp,Pańko...i cały korowód śmierci posmoleńskiej...
a nade wszystko o matce wszystkich afer,czyli akcji służb związanej z obsługą długu zagranicznego
wiele jest tego ,więc na pewno materiału nie zabraknie...
szczęśc Boże w nowym dniu Nowego Roku.... :)

gość z drogi