Czym jest Instytut Spraw Publicznych? ( z archiwum ku pamięci)
Czym jest Instytut Spraw Publicznych?
Do zgłębienia tego problemu zainspirował mnie tekst opublikowany w dzisiejszej Rzeczpospolitej autorstwa dyrektora programowego Instytutu Spraw Publicznych Jacka Kucharczyka "Platforma musi zburzyć mit PiS".
Przeczytałam ten manifest politruka z zadziwieniem i zainteresowałam się samą instytucja, którą reprezentuje.
Więc zacznijmy od prezentacji Instytutu Spraw Publicznych.
Na stronie internetowej tej organizacji możemy wyczytać:
Fundacja INSTYTUT SPRAW PUBLICZNYCH (ISP) jest pozarządowym i niezależnym ośrodkiem badawczo-analitycznym.
Celem ISP jest:
przedstawianie i upowszechnianie propozycji zmian systemowych
inicjowanie debat publicznych
sygnalizowanie zagrożeń dla jakości życia publicznego
budowanie pomostów pomiędzy środowiskami naukowców, polityków, dziennikarzy i działaczy społecznych
Instytut Spraw Publicznych prowadzi badania, przygotowuje ekspertyzy i rekomendacje dotyczące podstawowych kwestii polityki publicznej. Instytut posiada własnych ekspertów oraz współpracuje z badaczami z polskich i zagranicznych ośrodków naukowych. Wyniki projektów badawczych publikowane są w formie książek, raportów i komunikatów. Publikacje ISP są rozpowszechniane wśród posłów i senatorów, członków rządu i administracji, w środowiskach akademickich, a także wśród dziennikarzy i działaczy organizacji pozarządowych. Instytut organizuje również konferencje, seminaria i odczyty.
Instytut Spraw Publicznych jest organizacją pożytku publicznego.
|
|||||||||||
I jesteśmy w domu. Dodamy tylko jeszcze sponsorów tej Fundacji, a będzie jeszcze cieplej.
Platforma musi zburzyć mit PiS Gdyby Platforma zaniechała rozliczeń, zapaliłaby zielone światło dla PiS, które dalej próbowałoby nazywać czarne białym, a białe czarnym – uważa politolog Z faktu powołania komisji śledczej mającej wyjaśnić sprawę śmierci Barbary Blidy oraz jednocześnie z prac nad powołaniem komisji do zbadania działalności CBA widać wyraźnie, że partia rządząca postanowiła zacząć od dogłębnego rozliczenia poprzedników. To dobrze, bo takie rozliczenie jest ważną częścią obietnicy złożonej wyborcom przez zwycięzców wyborów 21 października. Tak naprawdę głównym i najważniejszym bodaj rozliczeniem dwuletnich rządów Jarosława Kaczyńskiego były właśnie ostatnie wybory i klęska PiS. Społeczeństwo wypowiedziało się wtedy jasno i klarownie: “tym panom już dziękujemy”. Tego typu rozliczenie nie jest jednak wystarczające. Nie można pozwolić na to, by PiS narzuciło opinii publicznej pewną optykę patrzenia na rzeczywistość. A odnoszę nieodparte wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość próbuje powtórzyć sztuczkę z czasów rządu Jana Olszewskiego – chce zbudować wokół swojej partii mit, że oto chcieliśmy naprawiać państwo, już nawet zaczęliśmy to czynić, ale źli ludzie nam przeszkodzili. ...... |
I tak dalej, polityczne wytyczne, wskazywanie winnego i orzekanie o winie, aż do wyroku:
Podsumowanie tego, co robiło PiS, jest konieczne zwłaszcza w kilku najbardziej newralgicznych dziedzinach. Zacząłbym od wymiaru sprawiedliwości, co do którego pojawiało się wiele zarzutów, z ręcznym sterowaniem prokuraturą na czele.
Należałoby się przyjrzeć także działalności CBA i jej szefa Mariusza Kamińskiego oraz sprawdzić, czy rzeczywiście służby te nie były wykorzystywane politycznie i jaki był w tym udział samego Kamińskiego. Prowokacja w Ministerstwie Rolnictwa czy konferencja w sprawie posłanki Beaty Sawickiej dają wiele do myślenia.
Kolejna sprawa do wyjaśnienia to działalność Antoniego Macierewicza jako likwidatora WSI. Przede wszystkim w jakiej mierze to, co robił, było polityczną nieodpowiedzialnością, a w jakiej – świadomym łamaniem bądź naginaniem prawa.
Dobrym pomysłem byłoby przygotowanie przez Ministerstwo Sprawiedliwości białej księgi działalności ministra Ziobry. Podobną księgę można by stworzyć na temat działań Antoniego Macierewicza czy Mariusza Kamińskiego.
Platforma jeszcze przed wyborami obiecała istotną zmianę prawnokonstytucyjną – rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Takich rozwiązań potrzeba więcej. Trzeba wzmocnić niezależność instytucji, których zadaniem będzie patrzenie rządzącym na ręce. Taki jest najgłębszy sens “sprzątania po PiS”. Potrzeba tylko dobrych chęci, silnej woli i konsekwencji ze strony obecnego rządu i premiera.
Decyzja co do tego, czy są podstawy do stawiania konkretnych zarzutów konkretnym osobom z rządu PiS, należy oczywiście do prokuratorów.
Nie trzeba być jednak nader wnikliwym obserwatorem życia publicznego, by stwierdzić, że pewne sprawy powinny znaleźć finał w sądzie, bo nie wszystko, co robiły poprzednie władze, wydaje się do końca zgodne z prawem.
http://www.rp.pl/artykul/79666.html
Jak wam sie to podoba? Czy nie jest to wypisz wymaluj instrukcja NKWD dla jednostek terenowych?
Jak dodamy do tego zapisane w statucie IPS:
Publikacje ISP są rozpowszechniane wśród posłów i senatorów, członków rządu i administracji, w środowiskach akademickich, a także wśród dziennikarzy i działaczy organizacji pozarządowych.
To jak mamy widzieć rolę i treści tego artykułu i działalności "obrońców demokracji" zgromadzonych w IPS, jak i ich fundatorów?
Co to za ciało, poza kontrolą społeczeństwa, natomiast działające za pieniądze i na zlecenie instytucji zagranicznych, mające olbrzymi wpływ na ciała ustawodawcze i opionotwórcze w Polsce?
http://maryla.salon24.pl/53978,index.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
14 komentarzy
1. Normlaka ...
basket
2. i ta Wiśniewska nadaje
Konkordatu nie przestrzega ani państwo, ani Kościół
Tak wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych. Konkordat podpisany w
1993 r. okazał się nieudaną próbą ustanowienia, "przyjaznego"
oddzielenia państwa od Kościoła więcej »
Konkordat podpisany między polskim państwem a Watykanem w 1993 r.
„okazał się nieudaną próbą ustanowienia, » przyjaznego «oddzielenia
państwa od Kościoła”.
To wynika z "oportunizmu decydentów
politycznych zabiegających o poparcie albo przynajmniej o neutralność
Kościoła instytucjonalnego" - napisał autor raportu dr Paweł Borecki z
Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego. "Gazeta" jako
pierwsza publikuje jego fragmenty.
Z raportu ISP wynika, że poważne wątpliwości budzi m.in.
respektowanie art. 1 konkordatu, w którym państwo i Kościół zobowiązują
się do poszanowania wzajemnej niezależności i autonomii. Oznacza to, że
obie władze nie powinny ingerować w sprawy drugiej strony. W praktyce
wygląda to inaczej.
Przykłady: podważanie przez Episkopat
decyzji KRRiT o nieprzyznaniu koncesji cyfrowej dla TV Trwam,
kwestionowanie (od wielu lat) zapowiedzi rządu o podpisaniu przez Polskę
konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Ale dr Borecki podaje
także mniej znane przykłady: w 2000 r. prezydium Episkopatu zażądało od
ministra spraw wewnętrznych i administracji likwidacji prostytucji
przydrożnej, szczególnie przez wydalenie z kraju prostytutek z
zagranicy.
Kunktatorstwo władz
"Skrajnym przykładem naruszenia zasady niezależności państwa
przez hierarchię katolicką było publiczne wezwanie przez biskupa
drohiczyńskiego Antoniego Dydycza do rozwiązania Sejmu" - czytamy w
raporcie.
Dlaczego konkordat nie jest w pełni
przestrzegany? Zdaniem autora to efekt m.in. "kunktatorstwa części
wymiaru sprawiedliwości i aparatu administracji rządowej, obawiających
się egzekwować
zobowiązania traktatowe na rzecz państwa".
Jak czytamy, problem jest głównie z egzekwowaniem niezależności strony
państwowej, bo "niezależność i autonomia Kościoła jest gwarantowana
przez wiele postanowień traktatu", jednak "zabezpieczeń w takim samym
stopniu nie przewidziano w stosunku do państwa".
Co na to
duchowni? - Czy artykuł mówiący o poszanowaniu wzajemnej autonomii
państwa i Kościoła jest szanowany? - pytamy ks. Roberta Nęcka, rzecznika
archidiecezji krakowskiej. - Tak, uważam, że konkordat jest w tym
aspekcie przestrzegany - odpowiada ks. Nęcek.
Co innego dr Borecki: przez częste listy i odezwy do parlamentarzystów (np. grożące ekskomuniką posłom popierającym in vitro)
Episkopat dąży do "ciągłego nadzoru nad działaniami władz państwowych w
sprawach uznanych jednostronnie przez Episkopat Polski za leżące w
sferze interesów lub kompetencji Kościoła" i "odbywa się to przy
rzeczywistej akceptacji Stolicy Apostolskiej".
Czy to
znaczy, że Kościół powinien milczeć i wcale nie zabierać głosu w
sprawach publicznych? - Kościół ma prawo komentować wydarzenia publiczne
z punktu widzenia doktryny i moralności katolickiej. Ale nie ma prawa
ingerować bezpośrednio w procesy polityczne. Granica jest cienka, lecz
nawoływanie do rozwiązania Sejmu czy straszenie posłów ekskomuniką tę
granicę przekracza. To przykład łamania konstytucji i konkordatu, bo w
ten sposób Kościół próbuje wpływać na układ władzy - mówi "Gazecie" dr
Borecki.
Teologia za państwowe pieniądze?
Jako przykład paternalizmu Kościoła i uległości państwa raport
podaje działalność Komisji Wspólnej, która debatuje także o sprawach
wybiegających poza sprawy państwowo-religijne, np. w 2009 r. rozmawiano o
likwidacji min przeciwpiechotnych i broni kasetowej.
Wedle autora raportu wątpliwości budzi też dofinansowywanie placówek
kościelnych przez państwo. Zakres tego finansowania poszerza się z
pominięciem konkordatu - chodzi głównie o kościelne uczelnie, takie jak
KUL czy Papieskie Wydziały Teologiczne we Wrocławiu i Warszawie. "Przy całkowitym zignorowaniu art. 22 ust. 2 traktatu wprowadzono finansowanie z budżetu państwa wydziałów teologii katolickiej utworzonych na uniwersytetach państwowych" - czytamy.
Raport ISP zarzuca też państwu, że wprowadzając w ustawie z 2009 r. dotowanie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie
na zasadach jak dla uczelni publicznych, państwo straciło w dużej
mierze kontrolę nad wysokością dotacji, bo UPJPII nie podlega - w
przeciwieństwie do KUL - ustawie o szkolnictwie wyższym i o tworzeniu
np. nowych placówek czy wydziałów uczelni decydują władze Kościoła.
Co ciekawe, do dzisiaj nie powołano przewidzianej przez
konkordat komisji rządowo-kościelnej, która zajęłaby się sprawami
finansowymi Kościoła. Bo - jak zauważa autor raportu - kościelna komisja
konkordatowa działa bez podstawy prawnej: powołał ją w 1998 r. Jan
Paweł II, stawiając rząd przed faktem dokonanym i niejako zmuszając go
do powołania rządowej komisji konkordatowej - dziś obie komisje działają
praktycznie oddzielnie.
Na cenzurowanym znalazła się też
nauka religii w szkołach. Konkordat mówi, żeby lekcje katechezy
organizować z poszanowaniem tolerancji, tymczasem, jak czytamy, "w
praktyce częste są wypadki zapisywania na lekcje religii katolickiej
całych klas, na zasadzie domniemania, że wszyscy uczniowie chcą
uczęszczać na lekcje religii, z wyjątkiem tych osób, które otwarcie
zadeklarują odmienne stanowisko". Konkordat nie wspomina też o
konieczności umieszczania oceny z religii na świadectwie ani wliczaniu
oceny z katechezy do średniej, co wedle raportu stygmatyzuje uczniów
niechodzących na religię, którzy mają na świadectwie "kreskę".
Teraz nowelizacja?
Przykładów w raporcie jest więcej, np. bardzo ograniczony dostęp
do archiwów kościelnych czy kwestia swobody obsady stanowisk
kościelnych. Niezgodne z konkordatem miały być próby ingerowania
premiera Jarosława Kaczyńskiego w decyzję papieża o powołaniu nowego
metropolity warszawskiego w 2006 r.
Za archaiczny uznano
wymóg konkordatu, by Stolica Apostolska podawała do poufnej informacji
rządu nazwiska nowych biskupów.
ISP uważa, że sama
hierarchia traktuje konkordat "relatywnie": "Gotowa jest powoływać się
na jego postanowienia, gdy służy to ochronie dotychczasowej pozycji
Kościoła i duchowieństwa. Z kolei zupełnie ignoruje te przepisy umowy,
które w jakikolwiek sposób ograniczałyby możliwość uzyskiwania nowych
koncesji od władz państwowych".
Jak to naprawić? Autor
raportu postuluje nowelizację lub uzupełnienie konkordatu,
uszczegółowienie gwarancji niezależności państwa i Kościoła,
zlikwidowanie komisji konkordatowych albo prawne ich umocowanie.
Dyskusja nad raportem i relacjach państwo - Kościół odbędzie się w ISP w przyszłym tygodniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Boni: Nie odczuwam żadnej presji ze strony Kościoła, ale się zaj
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,13359768,Papierowy_konkordat__Boni__N...
W czasie gdy ja odpowiadam za relacje z Kościołem, nie było żadnej presji ani nie została podjęta żadna decyzja, która naruszałaby niezależność państwa - mówi w rozmowie z TOK FM minister administracji i cyfryzacji Michał Boni.
To jego odpowiedź na dzisiejszy artykuł w "Gazecie Wyborczej", która dotarła do raportu Instytutu Spraw Publicznych. Wynika z niego, że konkordat podpisany w 1993 r. okazał się nieudaną próbą ustanowienia "przyjaznego" oddzielenia państwa od Kościoła. - To wynika z "oportunizmu decydentów politycznych zabiegających o poparcie albo przynajmniej o neutralność Kościoła instytucjonalnego" - napisał autor raportu dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Z raportu ISP wynika, że poważne wątpliwości budzi m.in. respektowanie art. 1 konkordatu, w którym państwo i Kościół zobowiązują się do poszanowania wzajemnej niezależności i autonomii. Oznacza to, że obie władze nie powinny ingerować w sprawy drugiej strony. W praktyce wygląda to inaczej - pisze ''Gazeta Wyborcza''.
- Poprosiłem o analizę raportu. Mam mieszane uczucia. Wydaje mi się, że oprócz konkordatu ważne jest, by innymi działaniami budować przyjazne oddzielenie czy przyjazną separację. W ostatnich miesiącach jest wiele sygnałów pokazujących, że jest separacja i przyjazny charakter - mówił Boni w TOK FM.
Zapewniał, że z częścią sugestii zawartych w raporcie się nie zgadza. - Nie odczuwam presji, nikt ode mnie nikogo nie żąda. Ustalamy sprawy i staram się trzymać poczucia niezależności - tłumaczył. - W czasie gdy ja odpowiadam za relacje z Kościołem, nie było żadnej presji ani nie została podjęta żadna decyzja, która naruszałaby niezależność państwa. Wręcz media dość mocno atakowały mnie za projekt dotyczący zniesienia funduszu kościelnego. Gdy przedstawiłem na Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu list w sprawie mowy nienawiści, gdzie uznaliśmy wspólnie, że to ważny temat, to ileś mediów mnie za to atakowało. Ja się czuję niezależny w swoim działaniu - zapewniał.
W rozmowie z TOK FM Boni powiedział, że analizą raportu warto będzie się zająć na najbliższym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Gazeta Wyborcza już wszystko wie , zorganizowała
Kościół dostanie nie 0,3 proc., ale 0,5 proc. dobrowolnego odpisu z podatku?
Katarzyna Wiśniewska
http://wyborcza.pl/1,75248,13359642,Kosciol_dostanie_nie_0_3_proc___ale_...
Kompromis rządu i Kościoła w sprawie likwidacji funduszu kościelnego i zastąpienia go dobrowolnym odpisem od podatku dochodowego jest coraz bliższy. Wszystko wskazuje na to, że rząd dogada się z biskupami w sprawie wysokości odpisu.
Z naszych informacji wynika, że spotkanie zespołów roboczych kościelnej i rządowej komisji konkordatowych (przewodniczą im kard. Kazimierz Nycz i minister administracji i cyfryzacji Michał Boni) odbędzie się 20 lutego. Dzień później przedstawiciele rządu spotkają się z Kościołami nie katolickimi, które też protestowały przeciwko za niskiej ich zdaniem wysokości odpisu. Niewykluczone, że już wtedy zostanie ogłoszone porozumienie.
Pat w rozmowach z Episkopatem trwa od niemal roku. Punktem zapalnym jest wysokość odpisu od podatku PIT. Biskupi nie godzą się na proponowane od początku przez państwo 0,3 proc. odpisu. Kościół postuluje więcej, np. 0,7 proc., jak w Hiszpanii, czy 0,8 proc., jak we Włoszech, a najlepiej cały procent jak na Węgrzech. Mniejsze Kościoły również nie godzą się na 0,3.
Relacje państwo - Kościół zrobiły się bardzo napięte, kiedy w październiku premier Donald Tusk zapowiedział, że kwestię likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go odpisem rozstrzygnie Sejm. Ten pomysł jednak upadł.
A teraz - to na razie informacje nieoficjalne - obie strony trochę ustąpią. Kościół będzie skłonny zgodzić się na 0,5 proc. i nie będzie się domagać odpisu bliższego 1 procentu, a rząd zapewne odstąpi od 0,3 proc. Dzięki temu niekończące się rozmowy między hierarchami a ministrami wreszcie się zakończą.
Z 0,5 proc. Kościół mógłby zyskać ok. 140 mln zł rocznie, czyli więcej niż z funduszu kościelnego. Szacunkowe obliczenia Kościoła były do tej pory raczej pesymistyczne. Jak przekonywał sekretarz generalny Episkopatu bp Wojciech Polak, w pierwszych latach nie można liczyć, że na Kościoły wpłaci więcej niż 25 proc. podatników, co przy odpisie 0,3 proc. przyniosłoby raptem ok. 50 mln zł. Wedle symulacji Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Kościół z 0, 3 proc. dostałby 100 mln.
Dziś na Fundusz przeznaczamy ok. 90 mln zł rocznie z budżetu. Opłacane są z niego m.in. składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne zakonników klauzurowych i misjonarzy, a w 80 proc. pozostałych duchownych, którzy nie są inaczej ubezpieczeni (nie mają tego problemu ci uczący religii w szkołach czy kapelani). W sumie jest to 23 tys. duchownych różnych wyznań. Pieniądze Funduszu idą też na działalność dobroczynną i konserwację zabytków sakralnych. Fundusz miał być rekompensatą za przejęty przez władze PRL majątek Kościoła.
Rząd obiecywał także, że jeśli Kościół z dobrowolnych odpisów wiernych nie uzbiera wystarczającej sumy, czyli porównywalnej do Funduszu Kościelnego, państwo mu dopłaci. Najpierw mówiono, że okres przejściowy mógłby trwać dwa lata. Niedawno minister Boni zaproponował cztery lata. Taki okres przejściowy byłby aktualny także w przypadku kwoty odpisu 0,5 proc., tyle że wtedy rząd dopłaci nie do sumy szacowanej przy 0,5, ale równej funduszowi kościelnemu. Np. według budżetu na 2013 r. będzie to 94,5 mln zł.
Zespół kościelno-rządowy pracuje też od jakiegoś czasu nad bilansem - wyliczeniem nieruchomości odebranych Kościołowi katolickiemu przez władze PRL na mocy ustawy o dobrach martwej ręki. Bilans jest już prawie gotowy. Na najbliższym spotkaniu komisji konkordatowych ma być analizowany. Wszystko wskazuje na to, że bilans pomógł Kościołowi zyskać nową kartę przetargową: skoro był przez państwo pokrzywdzony, to państwo powinno to nadrobić odpowiednio wysokim odpisem. Strona rządowa tak tego jednak nie traktuje.
Fundusz Kościelny to tylko część tego, co Kościół katolicki co rok dostaje z budżetu państwa. Z raportu KAI wynika, że łącznie to 492 mln zł (m.in. dotacje dla katolickich uczelni wyższych, pensje dla kapelanów). Dodatkowe 350 mln zł idzie na opłacenie katechetów w szkołach.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. (..) Jacek Kucharczyk, szef
(..)
Jacek Kucharczyk, szef Fundacji Instytut Spraw Publicznych dał wywiad do Gazety Sami Wiecie Jakiej. Ta wywaliła tytuł:
Kopacz ma przewagę nad Kaczyńskim. PO wygra z PiS. „Frajerzy” nie zaszkodzą PSL-owi.
Wygląda jakby redakcja posiadła wiedzę tajemną albo chociaż wyniki rewolucyjnych sondaży. Tuż przed wyborami zwycięstwo partii żartobliwie zwanej obywatelską przesądzone, causa finita, nie ma się co napinać – zdaje się sugerować ton i treść tytułu.
Tymczasem w środku kryguje się jedynie ów Kucharczyk, specjalista od spraw publicznych:
Będzie niewielka przewaga Platformy nad PiS, chociaż PO straci w porównaniu z poprzednimi wyborami samorządowymi i pożegna się z władzą w niektórych sejmikach. Zaufanie do liderów będzie decydujące. Kopacz ma jednak przewagę nad Kaczyńskim.
Wygląda więc, że już pozamiatane, skoro kierownik instytutu (a instytut z definicji ma coś wspólnego z nauką, chyba że definicja już nieaktualna) przesądza na korzyść koalicji rządowej. Pomyślałem więc sobie, że warto zajrzeć na stronę takiego mądrego instytutu i zobaczyć, kto płaci za trud naukowców, którzy na dwa tygodnie przed wyborami weszli w posiadanie ich wyniku i bezinteresownie przekazują tę bezcenną wiedzę społeczeństwu za pośrednictwem Gazety Sami Wiecie Jakiej.
Otóż przede wszystkim Instytut Spraw Publicznych deklaruje z namaszczoną powagą, że jest niezależny (a jakże!) i jest „niekomercyjny”. No i misję oczywiście deklaruje, nie jakieś tam szukanie profitów, lecz misję. Bo misja brzmi dumnie. Następnie z tą samą powagą instytut wymienia swoich darczyńców, sponsorów, fundatorów, czy jak tam się dzisiaj nazywa mocodawców trzymających kasę. Wśród nich kilka ministerstw, ale także kancelaria premiera, a nawet ZUS. Tak, ten ZUS zadłużony po uszy wobec skarbu państwa, oszczędzający na rencistach, ale do finansowania spraw publicznych, jak widać bardzo skory.
Jest także kilka instytucji europejskich, trochę ambasad, kilka fundacji. W nazwach niektórych organizacji klasyczne frazy służące do drenowania państwowej kieszeni: a to „otwarte społeczeństwo”, a to „fundusz na rzecz integracji”. A także hasła „wolność” i „demokracja”. I tym podobne wynalazki wymyślone w celu - jak się kiedyś mówiło – żeby ludzie nie wiedziały, gdzie pieniądze się podziały.
Z tym, że wśród programów wymienionych w sprawozdaniu finansowym ISP za rok 2013, lwia część przychodów pochodzi z rządu – MSZ, MPiPS, MRR, MF. Taki dziwny feblik mają te niezależne organizacje, że ich niezależność jest finansowana przez rząd. Co za czasy! - mógłby westchnąć ktoś naiwny.
A już w radzie programowej, w radzie fundacji, po prostu same tuzy niezależności. Jest minister Fuszara, która musi zapewne być niezależna od rządu, w którym obecnie zasiada. Jest Jarosław Kurski, z-ca redaktora naczelnego Gazety Sami Wiecie Jakiej, która aż ocieka obiektywizmem obficie futrowanym przez ogłoszenia rządowe. Jest europosłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, była minister Tuska, co się niedawno uniezależniła od rządu, przechodząc na odcinek europejski. Mamy tam Mikołaja Dowgielewicza, który już tyle funkcji pełnił z ramienia partii rządzącej, że mu niezależność uszami wychodzi.
W radzie fundacji widzimy takich mistrzów politycznej bezstronności i braku uprzedzeń, jak Marcin Król czy Jerzy Baczyński z „Polityki”. Mamy niezawisłą i bezpartyjną Danutę Hübner, która z ramienia partii obywatelskiej już któryś raz z rzędu została europosłanką. Także neutralny do szpiku kości publicysta i profesor Wojciech Sadurski zaszczyca swoją osobą radę fundacji. I wielu innych równie notabli naszego niezależnego życia politycznego.
W zasadzie brakuje jedynie profesora i posła Stefana Niesiołowskiego, żeby fundacja osiągnęła stan niezależności doskonałej. Kadra instytutu bowiem - jak wynika z powyższych przykładów - unosi się wysoko ponad podziałami i barykadami politycznymi, gdzieś hen daleko od partyjnych swarów i podchodów; absolutnie apolityczna i bezpartyjna aż do ostatniej kropli krwi publicznej.
Pozostaje zatem tylko pogratulować szefowi Instytutu Spraw Publicznych potęgi niezależności i bezstronności, a także hojnych sponsorów z rządu, którzy tę niezależność sowicie wspierają. Pozostaje jedynie retoryczne pytanie, od czego właściwie niezależny jest Instytut Spraw Publicznych?
Stanisław Januszewski
http://wpolityce.pl/polityka/220868-pompowanie-platformy-przez-instytucj...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. @Maryla
Twój wpis był lepszy :))
Nie wspominając, że wcześniejszy! :))
Ale ta konstatacja wywołuje poczucie bezradności...
7. @guantanamera
niestety, patrzę na te nazwiska i mnie skręca...
A potem poszłam zobaczyc, co u Bronka, a tam...
Odznaczenia za wspieranie polskiej transformacji
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski nadał
odznaczenia państwowe osobom zasłużonym we wspieraniu polskiej
transformacji ustrojowej i gospodarczej. Odznaczenia wręczył w
poniedziałek minister Olgierd Dziekoński.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski nadał
odznaczenia państwowe osobom zasłużonym we wspieraniu polskiej
transformacji ustrojowej i gospodarczej. W dniu 3 listopada 2014 r.,
podczas uroczystości, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim, w imieniu
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, odznaczenia wręczył Sekretarz
Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Olgierd Dziekoński.
W uroczystości uczestniczył Zastępca Szefa BBN Zbigniew Włosowicz.
Odznaczeni zostali:
za wybitne zasługi we wspieraniu transformacji ustrojowej Polski, za
osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju polskiej gospodarki i
przedsiębiorczości
KRZYŻEM KOMANDORSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
1. Jacek Siwicki
KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
2. Piotr Freyberg
3. Jerzy Osypowicz
obywatele Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki
KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
4. David Mitzner
5. Roman Rewald
KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
6. Jerzy Thieme
obywatele Stanów Zjednoczonych Ameryki
KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ZASŁUGI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
7. George Walter Handy
KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ZASŁUGI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
8. Tony Leon Housh
za zasługi we wspieraniu transformacji ustrojowej Polski, za
osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju polskiej gospodarki i
przedsiębiorczości
ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI
9. John Paul Lynch
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. ministra Kopaczowej
Wybory samorządowe. Minister nauki tłumaczy sukces PSL
Jej zdaniem działacze PSL kontaktowali się z wyborcami, dzwonili do nich oraz instruowali jak głosować.
PSL było bardzo aktywne w terenie
- mówi Lena Kolarska - Bobińska. Jak przekonuje, mimo zamieszania
podczas liczenia głosów, nie można podważać wyników wyborów. Jej
zdaniem działacze PSL kontaktowali się z wyborcami, dzwonili do nich
oraz instruowali jak głosować.
Minister nauki mówiła, że to
właśnie może być przyczyną tak dobrego wyniku tej partii. Jej zdaniem,
duża liczba głosów nieważnych - 18 procent - mogła wynikać z niewiedzy głosujących, jak wypełniać formularze.
Lena Kolarska - Bobińska zwróciła uwagę, że to Państwowa Komisja
Wyborcza odpowiada za informowanie obywateli i należy zastanowić się,
czy w tej kwestii nie zawiodła.
Zdaniem minister nauki, podważanie wiarygodności systemu wyborczego jest przerażające i niebezpieczne. Lena Kolarska - Bobińska przyznała, że głosowaniu towarzyszyło wiele nieprawidłowości, jednak należy je po prostu wyjaśnić, a nie kontestować podstawy demokracji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Skąd tyle nieważnych głosów?
Skąd tyle nieważnych głosów? "Polacy nie mają zielonego pojęcia o sejmikach"
zobacz więcej »
Z analizy przygotowanej przez dr. Jarosława Zbieranka z Instytutu Spraw
Publicznych wynika, że wśród wszystkich głosowań w Polsce, odsetek
nieważnych głosów jest niezmiennie najwyższy w wyborach do sejmików
wojewódzkich. W 2002 r. było to 14,43 proc., cztery lata później - 12,70
proc., a w 2010 r. - 12,06 proc. Jednak to w tegorocznych wyborach padł
rekord. Polacy oddali bowiem 17,93 proc. nieważnych głosów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. TRUDNO UWIERZYĆ W WYBORCZY CUD NAD WISŁĄ : A. Ścios
http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/trudno-uwierzyc-w-wyborczy-cud-na...
(..)
Po kilkutygodniowej medialnej „burzy”, sprawa fałszerstw wyborczych została jednak definitywnie porzucona, a ostateczne reakcje opozycji dostosowano do „rady” udzielonej przez niezrównaną prof. Staniszkis – „Jarosław Kaczyński popełnia błąd. PiS powinno powtarzać: wygraliśmy! PiS powinno cieszyć się, że ma najwięcej młodych ludzi, że jednak wygrał. Pokazywać twarz triumfu, a nie twarz kogoś kto szuka dziury w całym, słusznie być może, ale to nie pomaga w kolejnej wygranej”. Ponieważ w podobnym tonie wypowiadali się opozycyjni „specjaliści od służb” („Radykalizowanie nastrojów sprzyja pozostaniu rządzących przy władzy”- ogłosił B. Święczkowski) - temat wygaszono i zepchnięto na margines.
Ówczesny problem opozycji trafnie wyraził prof. Andrzej Nowak: „Stajemy wobec straszliwego dylematu. Albo uznamy się za głupców, którzy nie umieją skreślić poprawnie krzyżyka na kartce wyborczej, albo za podpalaczy, którzy chcą zniszczyć obywatelski konsensus”. Niestety, w tej logice wyraźnie zabrakło trzeciej opcji i wezwania, byśmy wreszcie stali się panami własnego losu i podjęli otwartą walkę z reżimowym determinizmem.
Przez kolejne miesiące narrację zdominował nastrój „oczekiwania na zwycięstwo” i nakaz „mobilizacji elektoratu”, a ktokolwiek próbował podważać partyjny optymizm lub przypominał o powinnościach i obietnicach PiS-u z okresu wyborów samorządowych, mógł liczyć na miano defetysty i „wroga opozycji”.
Zapytacie Państwo – po co przypominam o tych „nieprzyjemnych” wydarzeniach i powracam do dawno zapomnianych spraw? Robię to ze świadomością, że obecna sytuacja stanowi niemal wierną replikę ówczesnej gry i - ze względu na logikę owej kombinacji – musi zakończyć się porażką PiS-u.
Narzędzie zwane exit poll i tym razem posłużyło do wywołania euforii środowiska opozycji i skutecznie wyciszyło podejrzenia o fałszowanie wyborów. Efektywność tego narzędzia opiera się na podstawowej znajomości zasad psychologii społecznej i założeniu, iż ten, kto przyjął już wiadomość o wygranej i widzi siebie w roli zwycięzcy, niełatwo rozstanie się z takim wyobrażeniem i nie zechce zrezygnować z przeżywania miłych chwil. Ubiegłoroczną kombinację zmodyfikowano jednak w taki sposób, że narzucona już opozycji wizja wygranej została ugruntowana tzw. oficjalnymi wynikami ogłoszonymi przez PKW.
Wprawdzie wynik ten jest wyraźnie symboliczny (0,99%) i wskazuje raczej na prognozę „wyrównanych” szans obu kandydatów, to przyjęta już narracja o „wielkim zwycięstwie” Andrzeja Dudy stała się powszechnie obowiązująca. Tak dalece, że zewsząd dobiegają zapowiedzi wygranej, a temat zagrożeń związanych z fałszerstwami został zepchnięty na drugi plan. Choć od dnia wyborów upłynęły już trzy dobry, próżno szukać raportów z partyjnego Korpusu Ochrony Wyborów, zaś doniesienia społecznego Ruchu Kontroli Wyborów mówią tylko o pojedynczych incydentach i „długiej liście nieprawidłowości”.(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. kampania 2015
w TVN24 Jacek Kucharczyk ratuje d... Komorowskiego i spółki.
Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa.
Porównuje dr Andrzeja Dudę do Gierka, który "nowoczesną Polskę|" chce cofnąć do czasów PRL-u.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Wygaszenie PKW? Nic
Wygaszenie PKW? Nic podobnego
Wyborczej. Informacja, którą przekazał Instytut Spraw Publicznych, jest
nieprecyzyjna. Organizacja bowiem zwracała jedynie uwagę na zagrożenia,
które niesie za sobą przyjęcie trzech ustaw sądowniczych (o Sądzie
Najwyższym, o Krajowej Radzie Sądownictwa i Prawo o ustroju sądów
powszechnych). Innymi słowy, Instytut Praw Publicznych sugeruje, że brak
niezależności polskich sądów może odbić się na uczciwości
przeprowadzanych wyborów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Tak śmiesznego sondażu
Tak
śmiesznego sondażu jeszcze nie widzieliście. Zjednoczona opozycja
pokonuje PiS, a do Parlamentu Europejskiego wchodzą tylko trzy
ugrupowania
W ostatnim czasie spore zainteresowanie wzbudził sondaż
Kantar Millward Brown, w którym Wiosna Roberta Biedronia zanotowała
zaskakująco wysokie poparcie. W tamtym sondażu próg wyborczy
przekraczało aż siedem partii, zupełnie inaczej jest w badaniu IBSP dla
„Radio Zet”.
W sondażu IBSP dla „Radia Zet” partia Roberta Biedronia nie cieszy
się co prawda tak wysokim poparciem, ale za to próg wyborczy
przekraczają jedynie trzy partie, a zjednoczona opozycja wygrywa z
PiS-em i notuje ponad 40 procent poparcia.
Sondaż przeprowadzono w dwóch wersjach. W pierwszej z nich wzięto pod
uwagę najbardziej prawdopodobny wybór na karcie do głosowania.
Pominięto przy tym oczywiście ogłoszono już dawno wspólny start Koalicji
Propolskiej, do której zaliczamy partię KORWiN, Ruch Narodowy, Pobudkę
Grzegorza Brauna oraz stowarzyszenie Skuteczni Liroy-Marca.
W pierwszym wariancie wygrywa PiS z poparciem ponad 36 procent
badanych i niewielką przewagą nad PO – ponad 31 procent. Do Parlamentu
Europejskiego weszłaby jeszcze jedynie Wiosna Roberta Biedronia z
poparciem niecałych 10 procent respondentów.
Pod progiem Kukiz’15, SLD, PSL czy Wolność/KORWiN, której poparcie
rzekomo ma wynosić…0,37 procent. W ostatnim badaniu Millward Brown było
to 6 procent, w sondach ulicznych przekracza ono 5 procent, a w średniej
z wcześniejszych sondaży wynosiło ok. 3 procent.
W drugim wariancie zjednoczona opozycja, do której zaliczono PO,
Nowoczesną, PSL i SLD wygrywa z wynikiem ponad 42 procent. Na kolejnym
miejscu Prawo i Sprawiedliwość z poparciem blisko 38 procent, a podium
domyka Wiosna z poparciem ponad 8 procent. Pozostałe partie znów nie
przekroczyłyby progu.
Koalicja Europejska, złożona z #PO, Nowoczesnej, #SLD, #PSL, pokonałaby @pisorgpl w wyborach do Parlamentu Europejskiego – wynika z sondażu Instytutu Badań Spraw Publicznych dla Radia ZET pic.twitter.com/PEzjUgYmFB
— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) February 7, 2019
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Już nie chcą stanu
Już nie chcą stanu nadzwyczajnego? Prezes ISP: Pod przykrywką zagrożenia epidemiologicznego mamy zamach stanu
„Moim
zdaniem nie ma mowy o wyborach 10 maja, które spełniłyby konstytucyjne
warunki określające wolne wybory” - mówił kilka dni temu dr Jacek
Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych, w rozmowie
z portalem wiadomo.co.
CZYTAJ WIĘCEJ: WSZYSTKO o koronawirusie
Wracają stare argumenty
Większość rozmowy z prezesem Instytutu Spraw Publicznych dotyczy majowych wyborów prezydenckich. W jego ocenie nie da się ich przeprowadzić w wyznaczonym terminie.
— mówił dr Kucharczyk.
— zaznaczył.
Kucharczyk: To zamach stanu
Dalej socjolog oskarżył obóz rządzący o przeprowadzanie zamachu stanu.
— podkreślił prezes ISP.
— dodał.
Nie o tym chcieliby dyskutować
Dr Kucharczyk bije na alarm, ponieważ przez epidemię koronawirusa trudno dziś debatować o rzekomym zamachu na sądownictwo czy sprawie Mariana Banasia. A jak wiadomo na tego rodzaju tematach miałaby się opierać kampania opozycji.
— mówił socjolog.
— zaznaczył.
Kącik porad dla opozycji
W rozmowie
nie mogło zabraknąć porad dla opozycji. Kucharczyk przekonywał,
że powinna ona nieustannie podkreślać, że „kampania w takich warunkach
jest niemożliwa do prowadzenia”.
— wskazywał socjolog.
W szeregach
szeroko rozumianej opozycji widać zniecierpliwienie. Pozytywne oceny
działań podjętych przez rząd i prezydenta w walce z koronawirusem
podsycają niepokój. W swojej retoryce zaczynają więc nerwowo wracać
do znanych już, zgranych kart.
W związku
z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci”
(zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy
się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty
elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
xyz/wiadomo.co
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl