O naprawie państwa – temat drugi
Co jest najbardziej istotne? Oczywiście kasa. Dlatego w roku 2016 niewiele da się zrobić, daj Boże te podwyżki na dzieci, ewentualnie leki dla seniorów.
Nie da się wiele więcej, ponieważ PiS dostaje budżet po PO/PSL i nawet jeśli coś w nim poprawi, to wiele zmienić nie może, dopóki nie dokona audytu, a tego się w miesiąc czy dwa porządnie zrobić nie da, bowiem żeby dostać racjonalną informację o pieniądzach, potrzebny jest pełny audyt wszystkich instytucji państwowych. Poza tym pozostaną w spadku niezliczone zaciągnięte wcześniej zobowiązania i nic się na to nie da poradzić.
Natomiast podstawowym zadaniem dla PiS jest zrobienie tego, czego nie zdążyła niestety zrobić Gilowska – czyli w końcu budżet zadaniowy. Na czym polega różnica?
Pisałam już kiedyś, ale nie mogę znaleźć tamtej notki, to powtórzę:
Budżet obecny układa się tak > tata przynosi wypłatę, wszyscy siadają do stołu i wrzeszczą , że mają niezliczone potrzeby. Każdemu coś tam wpada, oczywiście za mało, a na końcu wychodzi, że i tak trzeba pożyczyć na czynsz.
Budżet zadaniowy układa się tak > tata przynosi wypłatę, odkłada się na rzeczy absolutnie priorytetowe (czynsz, opłaty za wodę , gaz i prąd), a nad resztą zastanawiamy się, na co wydać, żeby się najlepiej opłaciło. Np. jeśli kupimy nowy piec, to zaoszczędzimy 200 zł na opale miesięcznie. Dlatego przez rok będziemy odkładać po 200 zł, potem kupimy piec i będziemy mieć do dyspozycji wolne 400 zł (200 odkładane plus 200 zaoszczędzone). Te 400 złotych przeznaczymy w połowie na nową pralkę (oszczędność wody i prądu), a w połowie na nowy komputer do pracy (zwiększenie wydajności, dodatkowa kasa). Natomiast, niestety, nie kupimy nowego smartfona dla synka tudzież zostajemy głusi na piski córeczki co do kasy na tatuaż. Nowego roweru też nie będzie, niestety. Itd., itp.
To oczywiście totalne uproszczenie, ale tak to mniej więcej wygląda, budżet zadaniowy to ustalenie priorytetów na kilka lat i twarde trzymanie się kolejności zadań. W Polsce mamy kilka zadań absolutnie priorytetowych – podatki, energetyka, zdrowie, wojsko, edukacja, można wymieniać dalej. I dla każdego sektora trzeba ustalić taki budżet połączony z priorytetami na lata, a potem to poskładać w kompatybilną całość, tak, żeby była maksymalna stopa zwrotu z nakładów. I jeszcze wpisać w to dotacje z UE, które już są pouzgadniane!
To jest zadanie potwornie trudne wobec dotychczasowego bajzlu i załatwiania braków przy pomocy kolejnych pożyczek. Mało tego, wprowadzone nowe mechanizmy, np podatkowe, mogą zadziałać dopiero w 2017-ym, a więc do tego czasu dalej będziemy częściowo we mgle. Równolegle mamy do poprawienia/zlikwidowania niezliczone ilości idiotycznego prawa, zwłaszcza na poziomie zarządzeń ministerialnych.
Dlatego wszyscy, którzy już zaczynają rozliczać PiS z obietnic, to albo idioci albo agenci układu, który chce zniszczenia Polski, bowiem rzeczywiste efekty zmian nie pojawia się prędzej niż w 2018-tym.
Na dziś można co najwyżej postraszyć CBA i przypilnować, żeby kasa nie wypływała dla kolesi, co i tak pewnie da spore efekty już na koniec przyszłego roku. Może trochę poprawić akcyzę, ewentualnie zlikwidować kilka najbardziej idiotycznych przepisów dla przedsiębiorców, wprowadzić podatek dla dużych firm handlowych. I to by było na tyle, przestańcie wierzyć w cuda. Trzeba zacisnąć zęby i samemu w swoim otoczeniu wyłapywać największe idiotyzmy. I próbować się aktywnie włączyć w ich naprawianie na tyle, na ile to możliwe.
Na początek można olać to zarządzenie o soli i cukrze w stołówkach i karmić dzieci normalnie – przynajmniej maluchy nie będą nam marudzić :)
- eska - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. @eska
@eska
nie mam zwyczaju komentować cudzych tekstów, ale tym razem zrobię wyjątek, bo to, co Pani pisze, brzmi po prostu groźnie:
"...bowiem rzeczywiste efekty zmian nie pojawia się prędzej niż w 2018-tym."
1. Pewnym jest, że PiS po raz drugi kretynizmu w postaci dobrowolnego oddania władzy szajce, (mając służby i Prezydenta !!!) nie popełni...
2. ale że sytuacja jest nadzwyczajna (eufemizm) i jeśli te efekty nie będą widoczne już w 2016, to szybko dojdzie do kryterium ulicznego (Układ nawet bardzo zachęcać nie będzie musiał) i ludziska PiS na kopach wyniosą (przy łomocie pisowskich, milicyjnych pał i huku granatów z gazem łzawiącym).
Niech Pani to swoim pisowskim znajomym uświadomi, bo znów zostaną z rozdziawionymi japami, jak w 2007.
Ewaryst Fedorowicz
2. Niestety,
bajek nie opowiadam. I nie sądzę, żeby społeczeństwo było aż tak głupie.
Poza tym będą igrzyska > trupy w szafach i ośmiorniczki - tu jest temat do ogrania.
Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....
3. Bję się, że efekty naprawy państwa będą jeszcze później
Gdzie bowiem leży bardzo ważna i chyba najważniejsza przyczyna naszych problemów? Jest to nierówność wobec prawa. Mamy w Polsce dwie klasy ludzi: zobowiązanych i uprawnionych. Chodzi oczywiście o pieniądze. Uprawnieni to wszyscy ci co mają prawo do pieniędzy budżetowych z racji zajmowanego stanowiska. Bardzo ważne jest to zajmowanie stanowiska.
Czyli pozycja urzędowa, formalna ma się przekładać na pozycję materialną, na poziom życia. Jaki ma być ten poziom życia? Rosnący z czasem!
Druga zaś grupa ludzi pracująca w realnej gospodarce ma zarobić na grupę uprawnionych, ... bo ich potrzeby są słuszne!
Czyli, jedna grupa ma prawo do pieniędzy a druga musi gospodarować, tym co zostanie po opłaceniu potrzeb pierwszej! Wszak zobowiązania wobec skarbu państwa mają pierwszeństwo przed potrzebami własnymi firm i ludzi.
Uprawnieni kwestionują tę zasadę twierdząc, że też płacą podatki, więc rzekomo nie ma żadnej nierówności. Tyle wszystkie ich pieniądze to podatki, jeśłi chodzi o zatrudnionych w sferze i koncesjonowanych działach pozabudżetowych . Co pracowników budżetowych sprawa jest oczywista, ale co do firm żyjących z budżetu już nie. Przecież prywatna przychodnia lekarska, która żyje ze świadczeń NFZ jest tak po prostu jednostką budżetową, ale taką która ma generować dochód z podatków pobranych przez państwo- jaki ma być ten dochód? Jak największy! Jakie mają być świadczenia tej jednostki-możliwie najmniejsze. To przecież przedsiębiorstwo nastawione na zysk.
Jeszcze ciekawiej sprawa wygląda w sektorze bankowym. Otóż firmy mają zakaz gromadzenia i wydawania pieniędzy. Wszystkie firmy mają obowiazek wszystkie swoje wpływy składać do koncesjonowanego banku i ponosić z tego tytułu koszty. Zyski banków biorą się przede wszystkim z tego, że na firmy pracujące w gospodarce realnej nałożono obowiązek wobec banków a koszty wypełnienia tego obowiązku, czyli swój dochód wyznaczają sobie banki!
W ten spośób gospodarka nie może się rozwijać a wzrost PKB, który widzimy to głównie wzrost zadłużenia ukrywany przed poprzez zaliczanie do PKB coraz to nowych składników. Kiedyś działalność banków nie była liczona do PKB, bo banki niczego nie produkują z definicji i usługa bankowa nie jest usługą wymienialną. Mimo to wliczono obrót bankowy do PKB i zaczął on dzięki temu rosnąć. Ostatnio wliczono do PKB usługi seksualne i obrót narkotykami. Co ciekawe te wartości oblicza się szacunkowo. Czyli jeśłi się założy, że więcej panów odwiedza hetery, to można przyjąć, ze rośnie PKB! O ile? No, o tyle ile potrzeba. Wszak preparaty na potencje są coraz lepsze.
Bez rozmontowania tego systemu nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju społecznym lub gospodarczym, bo o wiele lepiej jest nabyć prawo do zarobków, niż martwić się o zrobienie czegoś użytecznego dla ludzi i jeszcze w cenie przez nich akceptowanej. Nie mogąc zaś czerpać zysków z ewentualnego sukcesu działalność ta musi prowadzić do upadku. Nikt przeciez nie jest w stanie podejmować tylko słusznych decyzji. Czasami więc ponosi się straty, które powinny być pokrywane z zysków, ale zyski są zabierane przez innych. Można co prawda stratę potrącać od podatku przez 5 lat, ale tylko stratę przedsiębiorstwa jako całości. Nie można natomiast praktycznie zrekompensować sobie straty cząstkowej . Te trzeba pokrywać z zysku opodatkowanego. Poza tym od straty też płaci się wszelkie podatki poza dochodowym, który jest najmniej dokuczliwy. Trzeba wiec płacić vat, podatek od nieruchomości i ponosić obowiązkowe koszty bankowe. Czyli zyski firm są wspólne, a straty prywatne. W takim systemie wszystkie firmy sektora realnego muszą upaść. Stąd zanik działalności produkcyjnej.
Pierwszym krokiem do zmiany tego systemu jest zmiana kryteriów obsadzania stanowisk w rządzie.
Śmiać mi się chcę z chóru nawołującego Kaczyńskiego do objęcia stanowiska premiera. Dlaczego chce tego i Pani Kopacz i Pan Miler oraz Panowie Ziobro i Kurski- to tylko z tych bardziej znanych.
Im chodzi o uszczelnienie zasady, ze pozycja osobista przekłada się na pozycję formalną a ta na finasową.
Jeżeli okaże się, że objęcie stanowiska nie jest związane z pozycja a ze zdolnościami i umiejętnościami praktycznymi kandydata, to tworzy się wyłom w obecnym systemie dystrybucji pieniędzy. Nie duży ale zawsze jakiś. Taki polityk na urzedzie nie bezie dobierał sobie współpracowników pod kontem ich pozycji politycznej i społecznej a pod kontem użyteczności, czyli według innej zasady niż obowiazujaca obecnie. TO zaś moze spowodować, ze cała grupa uprawnionych przestanie być uprawniona a stanie się zobowiązana w zamian za wynagrodzenie. Na końcu tej drogi jest katastrofa. Może się okazać, ze ich wynagrodzenie to wcale nie jest dochód a odszkodowanie za niezajmowanie się swoimi sprawami, bo trzeba się zając sprawami urzędu, firmy lub pacjenta czy ucznia. A jak ktoś bezie chciał zarobić, czyli zajać się swoim interesem, to straci prawo do odszkodowania za niezajmowanie się swoimi sprawami. Czyli bezie w identycznej sytuacji jak ci co prowadzą swoje firmy lub pracują w przedsiębiorstwach i muszą się wdzięczyć przed każdym klientem. Czyli katastrofa.
Oczywiście wszyscy będą wspólnie starali się tej katastrofie zapobiec. Powstanie więć olbrzymi front anty- kaczystowski do którego wejdą i niektórzy członkowie PiS.
Tych ludzi trzeba będzie kimś zatąpić, jeśli chcemy wygrać nasz kraj i zapobiec jego samounicestwieniu. Na razie wiemy kto jest naszym wrogiem - każdy kto mówi, ze Kaczyński powinien zostać premierem. To już coś.
uparty
4. Oj, głupie...
...i to jeszcze jak głupie!
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
5. Dobra robota Esko. To, co
Dobra robota Esko. To, co Pani napisała o budżecie zadaniowym powinno być czytane uczniom w szkole.
Zadanie domowe - opowiedzieć rodzicom i zdać relacje w szkole z wykonanego zadania. Rodzice to znają z budżetu domowego?
Tak, ale tylko ci ,którym starcza do pierwszego. Ponadto w pracy domowej należy podać przykład , jak przełożyć jedno z zadań na budżet Państwa ( można ściągnąć od Eski przykład z piecem i przełożyć go na gospodarkę energetyczną) .
Bardzo ważne zadanie stoi przed mediami i każdym z nas.
Niech obywatele wiedzą do czego Rząd dąży i co w tym celu robi.
Wówczas Rząd będzie mógł działać zadaniowo,a nie ścigać się z czasem.
Wiem to trochę utopia, moje marzenie o świadomej demokracji.
Popieram takie pragmatyczne artykuły bez żadnego bajdu,bajdu.
Dobra przejrzysta organizacja tekstu.
To, o czym pisze Uparty nazwałam kiedyś PODATKIEM BANKOWYM.
Należy tym się zająć. Znowu chcę płacić kasjerce za elektryczność, za internet i składkę
w stowarzyszeniu.
6. szanowna @Esko
dzięki za ten artykuł...po prostu dzięki...
serdecznie pozdrawiam z drogi do naprawy którzy nie żyja za jakieś "marne 6000 tysiecy zł" jak szydziła ta, co za tuskiem zbiegła do Europki
jeszcze raz serd pozdr i tak jak zawsze pisałaś ..."myśleć,myśleć...bo to nie boli
gość z drogi
7. ad postu nr 7
"Niech Pani to swoim pisowskim znajomym uświadomi, bo znów zostaną z rozdziawionymi japami, jak w 2007."
jako jedna z tych PISowskich ludzi ,przypominam,nie zapominajmy KTO nas wtedy zdradził i kto rozwalił nasz Rząd...fraza "oddali władzę" brzmi bardzo fałszywie..lepiej napisać kto rozwalił rząd dla swoich marnych interesiątek"
zwolennik PISu od zawsze..na przekór wszelkim złodziejskim transformacjom i ich" tfurcom"
tuskom i mu podobnym czerwonym i zielonym pajęczynom...
gość z drogi