Trzy interesujące teksty o Syrii oraz o islamie

avatar użytkownika elig

    Kryzys migracyjny zwiększył znacznie zainteresowanie wojną w Syrii [a także w Iraku] oraz jej skutkami w postaci kilkusettysięcznej fali uchodźców która napłynęła do Europy.  Z licznych, fragmentarycznych doniesień trudno się jednak dowiedzieć, kto z kim tam walczy i o co?  Pojawiają się jednak próby usystematyzowania tych doniesień i uzyskania bardziej ogólnego obrazu sytuacji.  Zadania takiego podjął się sześć dni temu bloger Adam Pietrasiewicz w Salonie24.  Napisał on notkę "Syria - kto z kim i przeciw komu?" {TUTAJ}.  Wymienił w niej i opisał wszystkie najważniejsze ugrupowania zbrojne walczące obecnie w Syrii oraz ich powiązania.

 Wczoraj [23.10.2015] w portalu Wp.pl ukazał się artykuł "Syria, czyli wojna wszystkich ze wszystkimi. Preludium do wojny światowej" pióra Oskara Górzyńskiego {TUTAJ}.  Autor załącza szczegółową mapkę pokazującą rozmieszczenie sił poszczególnych walczących grup oraz diagram ukazujący kto kogo popiera.  Szczegolną wagę przywiązuje do zewnetrznej interwencji obcych mocarstw w konflikt syryjski.  Pisze m.in.:

 "Jak zauważa w rozmowie z WP Tobias Borck, badacz Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Exeter w Wielkiej Brytanii, zaangażowanie sił zewnętrznych znacznie komplikuje i potęguje ryzyko rozszerzenia się wojny poza Syrię, a nawet poza sam region. 

W rezultacie, konflikt w Syrii poza oczywistym charakterem wojny domowej stał się polem pośrednich zmagań geopolitycznych rywali: Stanów Zjednoczonych i Rosji oraz Iranu i Arabii Saudyjskiej. Dzięki zaangażowaniu Iranu i Hezbollahu z jednej strony oraz arabskich państw Zatoki Perskiej z drugiej strony, wojna w Syrii przybrała również formę wojny religijnej, stawiając przeciwko siebie szyitów i alawitów przeciwko sunnickiej większości. 

Wszystko to gwarantuje, że konflikt, który i tak pochłonął już ćwierć miliona ofiar i skutkował exodusem 7 milionów ludzi, może trwać jeszcze długie lata. Po pierwsze dlatego, że poparcie mocarstw dla stron wojny bilansuje się, tworząc militarny impas. Po drugie, ilość broni i uzbrojenia wysyłana przez zewnętrznych aktorów obu stronom sprawia, że nawet gdyby mocarstwa chciały doprowadzić do pokoju, mogą nie być w stanie powstrzymać lokalnych grup bojowników, które będą miały wystarczająco dużo uzbrojenia, by kontynuować swoją walkę. 

- Jedyną możliwością jaką widzę na zakończenie tej wojny w przewidywalnej przyszłości byłoby całkowite wycofanie się z niej zewnętrznych aktorów - mówi Borck. - Ale nic nie wskazuje na to, że to prawdopodobny scenariusz - dodaje.".

 Ja sądzę, że Borck nie ma racji.  Wycofanie się Rosji i mocarstw zachodnich nie uśmierzy na pewno konfliktu miedzy szyitami a sunnitami.  Wojny religijne rządzą się swoimi prawami.  W najnowszym numerze "Kuriera WNET" [nr 17 - października 2015] zamieszczono bardzo obszerną [na dwie strony podwójnego gazetowego formatu] rozmowę Krzysztofa Skowrońskiego z arabistą Franciszkiem Bocheńskim, który spędził 27 lat na Bliskim Wschodzie.  Jej tytuł brzmi: "Dżin z butelki, czyli co ty wiesz o islamie?".  Wywiad ten emitowany był uprzednio w Porankach Radia WNET.  Część pierwsza 10.09. 2015 {TUTAJ}, a część druga 11.09.2015 {TUTAJ}.  Warto tego posłuchać.

 Pierwsza część rozmowy w "Kurięrze WNET" to krótka historia islamu i jego nurtów, sunnizmu i szyizmu.  Potem Bocheński opisuje jak podczas uwalniania się od kolonializmu współzawodniczyły ze sobą dwa nurty narodowy - dążący do urworzenia świeckich państw [odwolujacy sięczęsto do socjelizmu, a popierany zwłaszcza przez Sowiety] oraz muzułmański, religijny dążący do stworzenia czegoś w rodzaju kalifatu.  Początkowo wygrał zdecydowanie ten pierwszy, a świeckie dyktatury tępiły ruchy muzułmańskie.  Sytuacja się jednak zmieniła pod wpływem Brzezińskiego.  Rozpoczał on akcję Cyklop - popierania i finansowania ruchów muzułmańskich w Afganistanie i skierowania ich przeciw Związkowi Sowieckiemu.  W rezultacie ten ostatni został zniszczony.  Co ciekawe, jednym z agentów USA byl wtedy Osama bun Laden.

 Teraz jednak mudżahedini uważają, iż : "to  my pokonaliśmy komunizm!  Pokonamy też innych niewiernych!".  Bocheński pisze:

 "Brzeziński wypuścił dżina z butelki, bo ruch salafitów [fanatycznych muzułmanow] istniał, ale nie miał znaczenia, I nagle oni zrozumieli, ze mogą zwyciężać.".

 Bocheński opisuje dalej w jaki sposob salafici zdobywają wpływy wsród muzulmanów żyjących w Europie.  Rozmówcy zastanawiali sią też nad tym, komu zależy na istnieniu Państwa Islamskiego.  Dlaczego nie zniszczono jego armii [z powietrza] podczas ataku na Palmirę?  Bocheński stwierdza, że:

 "W mojej ocenie czekają aż ubiją Baszara (...) Czyli zlikwidowanie Baszara i Syrii zlikwiduje ostatnie już zagrożenie dla Izraela.".

 To sie raczej zdezaktualizowało.  Interwencja Rosji i jej wsparcie dla Asada oraz ostatnie groźby Państwa Islamskiego skierowane przeciw Izraelowi przeczą tej teorii.
 Obaj rozmówcy nie sa w stanie pojąć polityki pani kanclerz Merkel.  Bocheński mówi:

 "Wymyśliłem sobie taki dowcip, kiedy przeczytałem, że Merkel domaga się zwiększenia liczby uchodźców u siebie, a ci równocześnie mówią, że obetną jej głowę.  Czy to jakaś mania samobójcza?  I stworzyłem teoryjkę, że to jest zemsta za Holocaust.".

 Pod koniec rozmowy stwuerdza:

 "Jest dużo prawdopodobieństwa w tzw. teoriach spiskowych.  Że jest siła, która dąży do zupełnej dezorganizacji Europy i do osłabienie wartości i tradycji, do zniszczenia siły społecznej, wartości solidarności, żeby stworzyć jakieś gtakie tałatajstwo, którym mozna rządzić.".

 Na samo zakończenie czytamy:

 " Jesli teoretycznie najważniejsi politycy europejscy przecza faktom, to znaczy, ze coś ich do tego zmusza.

To jest przedziwne.  Człowiek racjonalnie myślący nie może pojąć takiej głupoty.  Przecież taka głupota nie może istnieć.  Premier , kanclerz może być idiotą, ale nie tak kompletnym!  Coś więc za tym musi być. Prawda?  To mogą być łapówki.  Jest coś takiego, że proszę bardzo, za milion to ja jestem uczciwy, ale jak mi się da 200 milionow, sprawa jest załatwiona.  A przy ważnych celach i 200 milionow to jest drobna suma.".
 

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. Oj jak ja dobrze znam

tę myśl: Doprawdy. Ludzie nie mogą być aż tak głupi...
I z tego powodu też snuję różne teorie spiskowe.

avatar użytkownika elig

2. @guantanamera

Niestety są. Gdy ktoś uwierzy we własną propagandę - nic mu już nie pomoże.

avatar użytkownika guantanamera

3. @elig

Jednakowoż nie da się zaprzeczyć, że przekupstwo istnieje także. I zapłatą nie muszą być pieniądze. To może być jakaś korzyść dla państwa... Istnieją też np szantaże... Naprawdę różne mogą być powody niezrozumiałych działań. Głupota jest jednym z nich, ale nie jedynym.

avatar użytkownika UPARTY

4. Z tą głupotą to trudna sprawa

Otóż przed II wojną światową, prawie do ostatniej chwili, nasz minister spraw zagranicznych był przekonany, że Niemcy jej nie rozpoczną, bo nawet pobieżna analiza sytuacji geopolitycznej wskazywała, że ostateczną jej ofiarą muszą być Niemcy. Jeszcze zimą 1939 roku Beck, w rozmowach prywatnych, przekonywał, że wojny nie bezie, bo Niemcy nie są samobójcami i jako dowód rysował jedyny możliwy scenariusz rozwoju wypadków, który był w zasadzie całkowicie zgodny z tym, co wydarzyło.
Gdy kiedyś, czasach gdy interesowałem się jeszcze historią, głównie historią ZSRR i Rosji, ale niejako przy okazji i innych totalitaryzmów chcąc zrozumieć mechanizm powszechnego amoku zainteresowałem się również i wspomnianym zagadnieniem.
Jeżeli zmienimy punkt odniesienia, jeżeli będziemy myśleć Platonem a nie Arystotelesem, to wtedy okaże się, że scenariusz Becka wcale nie był taki oczywisty. Jeżeli zdefiniujemy swój sposób formowania interesów przez innych jako powszechny, co w przypadku Hitlera i Stalina oznaczało dążenie do zaspokojenia dumy narodowej jako jedynego celu działania to wtedy w 1939 roku pojawiła by się nam możliwość zawarcia kompromisu między Rosją, Niemcami i Anglią . Zwłaszcza, że Hitler bardzo szanował Anglików za ich wspaniałe zdolności organizacyjne i wielokrotnie z podziwem wyrażał się o Anglikach. Szczególne jego uznanie budził fakt, iż do zarządzania całymi Indiami ( czyli obecnie Indiami, Pakistanem i Bangladeszem) Anglikom wystarczało tylko 40 tyś ludzi. Mało kto wie o tym, że badał struktury organizacyjne angielskiej administracji kolonialnej i starał się podobne rozwiązania, choć po swojemu, stosować w Niemczech. W ten sposób niejako uznawał, jego zdaniem, rangę społeczną Anglików. Długo więc myślał, że kompromis z Anglia jest możliwy.
Problem uchodźców a właściwie problem wojny kulturowej z Islamem może być przez Niemców zupełnie inaczej postrzegany niż przez nas. Wystarczy, ż przypisać uchodźcom jedną cechę, której oni chyba nie mają, a która jest dla Niemców oczywista, wręcz tak banalna jak powietrze, którym oddychamy a można ją streścić powiedzeniem "wspólna praca sprawia radość i wzbogaca". Jeżeli ktoś założy iż nie ma na świecie ludzi, którzy by tego nie rozumieli, to wtedy otwartość na uchodźców staje się zrozumiała. Co więcej żądanie podziału takiego szczęścia jak uchodźcy między poszczególnym krajami i próby jego wyegzekwowania mogą być zdaniem Niemców wręcz ich darem dla Europy, a ci co się temu przeciwstawiają to po prostu targują się o warunki wykorzystując fakt dobrotliwości i szczodrości Niemców. Nie chcą też rozmawiać o tym, czy uchodźcy mają taką cechę czy nie, b o przecież mają ję wszyscy.
Takie myślenie to wcale nie jest głupota a konsekwencja założenia, że na świecie jest jedna wypracowana przez ludzi logika, która wszystkich musi doprowadzić do tych samych wniosków. Logika jest rzeczywiście jedna, ale "mniejsze nie ogarnie większego", co zauważył Arystoteles i dla tego trafił na indeks tak skutecznie, że przez ponad 200 lat nikt w całym świecie Hellenistycznym nawet nie śmiał dyskutować z jego tezami, nie ma też w żadnym piśmiennictwie żadnego, choćby pośredniego, odniesienia do jego myśli!
Dlaczego więc Niemcy są tak zaślepieni w swym sposobie myślenia i co mają wspólnego z Platonem. Po prostu w ich typie kulturowym nie ma miejsca na taką myśl, ot taka to cywilizacja ( tu ukłon w stronę Konecznego).
Jakie perspektywy? No cóż - wojna cywilizacji.

uparty

avatar użytkownika Morsik

5. @elig...

... bardzo dziękuję za ten artykuł. Jest tak wielkie rozproszenie analiz i opinii, że nie sposób wszystko ogarnąć.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

6. @Morsiku

najlepiej mieć własny rozum i własny osąd. Wystarczy pamiętać kto, po co i za ile.


Od "Świtu Odysei" z 19 marca 2011 roku przez "Zmierzch Odysei" po operację "Ochronny Brzeg". Co dalej ? 

31/07/2014

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl