Przepis na skorygowanie wyników wyborów.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

 

Najpierw tzw. rys historyczny:
korygowanie wyborów ma w tym kraju długą (i dobrą) tradycję.

Wybory w 1947 roku, w których jakieś 70% głosów otrzymało ugrupowanie nacjonalistyczno- faszystowskie, po dokonaniu niezbędnych korekt wygrali komuniści i potem wygrywali nieprzerwanie do 4 czerwca 1989, kiedy zresztą też dokonano niezbędnej korekty, gdy starzy, dobrzy znajomi generała Czesława, kazali durnym Polaczkom drugi raz głosować na tzw. listę krajową, aby wciągnąć do sejmu np tow. Marcina Święcickiego, który jak tam się dostał, to jest do dziś.

Czy ktoś za kilkadziesiąt lat korygowania wyników wyborów poszedł do, pardon – pierdla?

Nie.
Najgorszą karą był uroczysty pochówek na Powązkach.

Po co korygować wyniki wyborów, ktoś zapyta?

A po to, że nie ma lepszego biznesu, niż rządzenie 35 milionowym (3 miliony wyjechały za pracą, to o 38 milionach można zapomnieć) krajem.

Przy tym, to nawet prywatyzacja CIECHu, to jest miki i do tego małe.

Ale wracajmy do naszego przepisu.

Frekwencja w wyborach parlamentarnych w tym kraju to 15 milionów.

Kluczową wielkością w całym przepisie jest skromne, niepozorne 5%, czyli raptem 750 tys. głosów, stanowiące bilet wstępu do cyrku na Wiejskiej.
Przyznacie Państwo, że to niedużo jak na bycie języczkiem u wagi, a raczej ogonem kręcącym psem?

Ale najciekawsza jest następna liczba: 15 tys. (słownie piętnaście tysięcy),

To jest 0,1% (jedna dziesiąta procenta) od której zależy wspomniany języczek lub – dla miłośników psów – ogon.

Dlaczego?

A dlatego:

załóżmy, że „pazerne kmioty” dostaną 4,9%, czyli 735 tys. głosów.
I z powodu brakujących głupich 15 tys. nie dostaną się do sejmu (OK, niech będzie, że do koryta się nie dostaną).

735 tys. głosów oddanych przez wszystkich zatrudnionych i ich rodziny, z posad od najmniejszej gminy zaczynając, po spółki skarbu państwa, agencje rządowe i ministerstwo rolnictwa zmarnować się ma?!

No toż to by krzycząca niesprawiedliwość była.
I marnotrawstwo.

I dlatego - korygujemy wynik o 15 tys. co jest tyle, ile w jakiejś mieścinie mieszka albo wsiach paru.
I ZSL przy korycie jest i języczkuje.

Albo ta kamanda z nachapana.pl :

no dostaną, na przykład 4,5% – za mało, owszem, ale to wciąż 675 tys. głosów!

I za mało raptem o tylko 75 tys. głosów – jedno mniej niż średnie miasto!
Na 35 milionowy (bo 3 miliony wyjechały, to o 38 milionach można zapomnieć) kraj!

To co – korygujemy?
Korygujemy!

Komuchy, to jest jednak wisienka na torcie.

Im potrzeba 8%, co oznacza aż 1 200 tys. głosów.
To dużo. Ale jeśli dostaną 1 100 tys. to przecież też jest bardzo dużo! To Kraków cały!

A któż chciałby wykreślić Kraków z mapy Polski?
Chyba tylko pomysłodawcy stalinowskiej Nowej Huty.

Nie pozwolimy usunąć z mapy Polski Krakowa!

Korygujemy o 100 tys. głosów, czyli o 0,67% i mamy co? No jak to co mamy:

WSZYSTKO PO STAREMU :-D

Korekta o w sumie 190 tys. głosów (to mniej niż liczy Radom) czyli o 1,26% i Jarrus* może zapomnieć o rządzeniu 35 milionowym krajem.

I niech ktoś powie, że ja się na szefa Rządowej Komisji Wyborczej nie nadaję.

------

* http://naszeblogi.pl/46767-jarrusowe-zwyciestwa

 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ewaryst Fedorowicz

to już chyba czwarte, jak nie piąte, wybory "korygowane". Był czas przygotować się na wszystkie niespodzianki, obsadzić wszystkie komisje i pilnować kart.
Sytuacja jest o tyle niewygodna dla "korektorów", że sondażowie od dwóch miesięcy wskazują wygranego, tak na "plus minus" całościowego.
Co będzie dowiemy się , kiedy PKW znów na piechotę zliczy głosy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Maryla

Ależ opisana przeze mnie sytuacja nie ma nic do tego, wskazywanego przez sondaże "wygranego":
Urwanie PiSowi 3-4 procent jest znacznie MNIEJ EFEKTYWNE, niż dodanie ułamków procenta partiom "okołoprogowym", które wtedy wchodzą na Wiejską i liczba mandatów dla PiSu dramatycznie maleje.

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Morsik

3. I to jest to Sznowny Ewaryście!

Mam ja w swoim otoczeniu nauczycielkę twardo stojącą za SLD i ZNP. A ZNP podpisało niedawno "umowę" z SLD, że będzie toto wspierać w wyborach.
Co zatem mamy? W komisjach wyborczych przeważającą większość trzymają gminiarze i nauczyciele z ZNP. Znają ci oni wszystkich mieszkańców i wiedzą doskonale kto do lokali wyborczych, ze względu na brak tam wina lub/i nalewki, nie pofatyguje się. Ich głosy mogą zostać bez żadnych przeszkód zagospodarowane, bo "kontrolerzy" - jak sądzę - pilnować będą do ostatniej kropli krwi głosów oddanych na PiS.
Jeśli jednak uda się zmienić waaadze, to zanim skur...czy się jak te poprzednie, to trzeba z marszu, przed wszystkimi innymi kwotami, emeryturami, repatriantami et cetera, zmienić prawo wyborcze: wystarczy w nim zapisać zakaz zasiadania w komisjach wyborczych gminiarzom i nauczycielom!

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...