Pokaz filmu "Więźniarki". Spotkanie z P. Zarębskim, Ewą Kubasiewicz i Anną Niszczak - bohaterkami filmu. Zaproszenie

avatar użytkownika Anita_C
Warszawski klub "Gazety Polskiej" zaprasza na spotkanie, które odbędzie się 9 stycznia 2009 r. o godz. 18 w siedzibie SWS, ul. Marszałkowska 7. Obejrzymy film Piotra Zarębskiego "Więźniarki", po którym odbędzie się dyskusja z udziałem twórcy filmu oraz jego bohaterkami: Ewą Kubasiewicz i Anną Niszczak. Spotkanie poprowadzi Stefan Melak. Wstęp wolny. Serdecznie zapraszam.
Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Rzepka

1. Film "Więźniarki"- wywiad z reżyserem

Dla tych, którzy nie mogą być na spotkaniu. Z Piotrem Zarębskim, reżyserem, autorem filmów "Pistolet do wynajęcia, czyli prywatna wojna Rafała Gan-Ganowicza" oraz "Więźniarki", rozmawia Andrzej Echolette - Jest Pan autorem "Więźniarek", dokumentu traktującego o losach siedmiu działaczek "Solidarności" w czasie i po stanie wojennym, procesach, na emigracji. Na kolaudacji kazano Panu film skrócić. Ja bym - znając film - użył tu raczej słowa: "ocenzurować". Jak komisja uzasadniła swój werdykt? Dzisiaj nikt w TVP nie przyzna się do prób cenzorskich, bo to byłoby samobójstwo dla tych osób. Muszę powiedzieć, że nie odczułem na kolaudacji jakiejś specjalnej presji w tym względzie - może dlatego, że na wstępie filmu są plansze: dedykacja dla twórców zmagających się z blokadami pewnych wpływowych środowisk próbujących ukrywać prawdę oraz te - że film nie mógł powstać przez blisko 10 lat. Może też obecność na kolaudacji jednej z bohaterek Ewy Kubasiewicz- Houee oraz poseł Anny Sikory sprawiła, że zajęto się głównie "długością filmu". Padały argumenty, że 90-minutowy dokument to ewentualnie może być wersja kinowa, a w TV musi być wersja krótsza ok. 60-minutowa - bo widz nie będzie chciał tak długiego filmu oglądać. Z tym zgodzić się nie mogę, bo w TVP pokazywane są filmy dokumentalne 90-minutowe, polskie i zagraniczne. Jedne mogą być emitowane, a inne nie - pytanie: dlaczego tak jest? Chyba że pod tym zabiegiem chce się ukryć formę cenzury, jak pan powiedział... Ponadto dziwi mnie to, dlaczego wąskie grono uzurpuje sobie prawo oceniania, czy widz wytrzyma oglądanie filmu przez 90 minut, czy też nie. Pewnie nie wytrzyma, kiedy mu się pokaże ten film o godz. 1.00 lub 2.00 w nocy, a wcześniej zanudzi jakimś serialem. Dajmy szansę widzowi, emitując film tuż po "Wiadomościach", z wieloma zapowiedziami oraz dyskusją po filmie. TVP potrafi to zareklamować, jeśli chce. Myślę, że wtedy oglądalność byłaby równa najpopularniejszym programom i nikt nie zwróciłby uwagi na tzw. metraż filmu. Owe 90 minut to i tak mało, by pokazać losy 7 bohaterek. - Zamierza Pan wypełnić zalecenia TVP? Na kolaudacji powiedziałem, że spróbuję skrócić film. Ale już wtedy wiedziałem, że będzie to bardzo trudne. Tym niemniej popracowaliśmy z ekipą w montażowni, by sprawdzić, czy zalecenia z kolaudacji mają sens.ja odwołam się do widzów - zacznę pokazywać film w kinie. Już obejrzało film kilkaset osób i wiem, że są już petycje do TVP w sprawie emisji takim, jaki on jest. Decydenci w TVP nie mogą zapominać, że TVP służy widzom, a nie odwrotnie. - Skąd wziął się pomysł na film? Jak był realizowany? Z Ewą Kubasiewicz-Houee znamy się od dawna. To jej mąż Yves - działacz Amnesty International, w 1997 roku wpadł na taki pomysł. Problem był jeden - ale zasadniczy - wtedy w Polsce takich bohaterek, jak między innymi Ewa Kubasiewicz raczej, pozbywano się z kraju niż gloryfikowano. W TVP nie chciano ze mną na ten temat w ogóle rozmawiać - zapewne dlatego, że mój poprzedni film o Rafale Gan-Ganowiczu zakończył się aferą i byłem na indeksie. - Przypomnę, że ujawniono wtedy zapis kolaudacyjny z jawną cenzurą ze strony TVP. Tak rzeczywiście było. Przy "Więźniarkach" zacząłem pierwsze zdjęcia prywatnie i wspólnie szukaliśmy możliwości produkcji tego tematu tzw. siłami zagranicznymi. Zwracaliśmy się między innymi do niemieckiej telewizji Arte, ale nie przez polski oddział, bo to była ta sama redakcja w TVP, a kanał francuski, w którym chciano nawet cały dzień poświęcić więźniarkom politycznym na całym świecie i mój film miał być jego składnikiem. Niestety osoba pilotująca tę ideę zmarła, pomysł upadł - a mnie poinformowano, że już mają pełno filmów o "Solidarności". A ja wiem, że w tym czasie niemiecka Arte zaczęła zdjęcia z Donaldem Tuskiem jako działaczem "Solidarności"... - Obejrzałem "Więźniarki", to znakomity film pokazujący, czym był totalitaryzm komunistyczny. Może dlatego jest niewygodny, szczególnie teraz, gdy wróciły rządy "układu"? Dziękuję za pozytywną ocenę filmu. Myślę, że te wspaniale bohaterki w filmie przypominają o źródłach "Solidarności" i o co walczyły. One do dzisiaj nie mogą się pogodzić z tym, że w zasadzie zostały zdradzone. One pozostały wierne tym hasłom, które pociągnęły w 1980 roku tak wielkie tłumy. Zadają pytanie, gdzie się podziała TA "Solidarność" i kto za to jest odpowiedzialny. One nie mówią tego wprost, o tym "mówią" ich losy... I tak myślących Więźniarek w Polsce jest bardzo dużo - tylko nikt nie słyszy ich płaczu lub nie chce słyszeć dla własnego komfortu. W TVP jest taki zwyczaj, że nikt nie wybiegnie przed szereg, bo się boi. Ja się nie spodziewałem czegoś takiego. Słyszę: Panie Piotrze, będziemy walczyć, aby ten film był jak najszybciej pokazany, pomożemy panu itd. Poklepią po ramieniu, a potem kombinują, co z fantem zrobić, by się nie narazić. Bez względu na opcję, jaka jest przy władzy. Ale nie wszyscy tego doświadczają. Sam byłem kilkakrotnie świadkiem, kiedy film z przyczyn merytorycznych czy technicznych powinien trafić do kosza - a był gloryfikowany. Tylko dlatego, że twórca był kolegą lub nie chciano robić rozliczeń, bo produkowała to znajoma firma. To można nazwać "układem", ale takie towarzyskie i polityczne zależności są wszędzie: czy to w mediach, w biznesie, w służbach specjalnych, czy np. w sądownictwie. To jest pozostałość dawnego systemu i na tym opierają się lata transformacji w Polsce. Piszecie o tym i nikt tego nie przecina, bo "układ" jest za silny. - Kolaudacja stanowi tylko ostatni etap Pana kłopotów z realizacją filmu. Pierwszymi były zupełny brak zainteresowania tematyką, potem ograniczenie dotacji na produkcję. Jak wspomniałem, film rodził się w bólach przez 10 lat. Dopiero w 2003, a właściwie w 2004 roku otrzymałem list intencyjny z TVP, który umożliwił mi start po kolejne środki finansowe do Agencji Produkcji Filmowej... ponieważ film jest koprodukcją, w której TVP ma 36 proc. a Marta TV&Film 64 proc. Zbiegło się to z ustawą o kinematografii, która likwidowała Agencję Produkcji Filmowej, a powoływała w to miejsce Polski Instytut Sztuki Filmowej. Oczywiście wiązało się to z zawieszeniem dofinansowań, problemami prawnymi pomiędzy PISF-em a TVP, w końcu zmianą warty w TVP wynikającą z wyborów parlamentarnych. Ja nie byłem jednym, który czekał na decyzje prawie rok. Buntowałem się, pisałem, dzwoniłem, itd., że to skandal, że dlaczego są powołani w PISF ci eksperci, co cenzurowali film o Rafale Gan-Ganowiczu, a teraz mają "oceniać" mój kolejny temat. Pytałem, dlaczego listy intencyjne wystawione w TVP nie są respektowane przez następną ekipę w redakcji dokumentu, dlaczego w TVP nie odpowiada się na oficjalne pisma? Kwestionowano budżet, a na końcu zasadność powstania tego filmu. Moi znajomi z demokratycznych krajów nie mogli uwierzyć, że w Polsce tak traktuje się ludzi. Można by o tym wiele opowiedzieć, ale zajęlibyśmy chyba wszystkie strony pana gazety. W każdym razie prawdopodobnie "Więźniarki" będą moim ostatnim filmem, bo wszelkie możliwości współpracy z TVP zostały przede mną pozamykane. Taka jest cena twórcy dochodzenia do prawdy... - Ewa Kubasiewicz, która w stanie wojennym dostała najwyższy wyrok za działalność solidarnościową, mówi w jednej ze scen o Lechu Wałęsie: "Szybko zrodziła się opozycja w stosunku do Lecha Wałęsy. Nie chodziło o stołki, lecz o idee. Zwyciężyć można było tylko u boku Gwiazdy, Wałęsa miał widoki na karierę polityczną. Straszył nas, że świat się odwróci. Szantażował, że odejdzie i wszystko się zawali bez niego. Nie dało się z nim pracować. (...). 15 członków Zarządu Regionu Gdańskiego złożyło dymisję, a potem jeszcze więcej... Wybuch stanu wojennego przerwał te wewnętrzne walki. (...). Z Wałęsą łatwo było im się dogadać. Wałęsa nie przeszedłby w wyborach. Na pewno nie leżało to w interesie władzy". Mamy więc po raz kolejny zupełnie nowe światło rzucone na osobę byłego przewodniczącego Związku, szczególnie istotne w kontekście zbliżającej się publikacji IPN... Może i ono przyczynia się do Pana kłopotów? Pamiętamy przez co przeszedł Grzegorz Braun ze swoimi "Plusami dodatnimi, plusami ujemnymi" na temat współpracy Wałęsy z SB... Cóż, w roku 1990 zrobiłem w Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi film pt. "1980 - Solidarność - 1990 - 10 lat później". Pytanie: dlaczego do dzisiaj ten film nie był emitowany dla szerokiej publiczności? Dlaczego, kiedy twórcy i historycy dotykają najnowszej historii Polski, zaczyna się lament i obrażanie przez tych, którym pewne fakty są nie na rękę? Dlaczego grono osób uzurpuje sobie prawo do decydowania, co społeczeństwo ma oglądać i czytać? Wydaje mi się, że to historycy z IPN-u, dziennikarze, jak np. Bronisław Wildstein który ujawnił zasoby IPN-u, Grzegorz Braun czy inni twórcy poszukujący prawdy stają się obrońcami demokracji. Są ostoją wolności słowa w Polsce i może dlatego są tak zwalczani. Zdaje się, że niektórym demokracja kojarzy się z profitami tylko dla nich i nikogo więcej. - A Ewa Kubasiewicz była przecież uczestnikiem tego, co działo się w Gdańsku w 1980 roku - dlaczego przez tyle lat nie miała prawa głosu? Czy nie jest tak, że na naszych oczach tworzy się współczesny "drugi obieg". No bo niby jest ta wolna Polska, ale jakoś się tak dziwnie składa, że Pan i inni znakomici dokumentaliści, tacy jak: Alina Czerniakowska, Krzysztof Wojciechowski czy Grzegorz Braun, znajdują się dziś na aucie, gdyż kręcą "niepotrzebne" filmy,. Historia zatacza koło? - A ja dodam do tego jeszcze wielu piosenkarzy, ludzi kabaretu, a nawet malarzy, naukowców, którzy ośmielili się wystąpić tam, "gdzie nie powinni". Ośmielili się dotknąć spraw niewygodnych czy wręcz zakazanych. W Polsce panuje taka stadna atmosfera, jeśli znajdzie się czarna owca, to ją stado zadepcze - odrzuci. Ten świat tzw. cywilizacji przypomina mi raczej dżunglę, gdzie trwa walka o przetrwanie. Tu o "Solidarności" mowy być nie może i to jest zwycięstwo Jaruzelskiego i "okrągłego stołu". Proszę zapytać na ulicy, czy jest wśród nas duch "Solidarności". Raczej usłyszy pan niecenzuralne słowa... Drugi obieg... dobre pytanie. W czasach komunizmu i stanu wojennego drugi obieg funkcjonował przy wsparciu zachodu. Dzisiaj takiego wsparcia nie będzie... Po co Zachodowi naruszać zdobycze i rozgrzebywać obce sobie rany. - Uważam Pana film za sztandarowy obraz dotyczący ludzi "Solidarności". "Więźniarki", moim zdaniem, powinny stać się flagowym filmem dla Związku, a nie tak zakłamany obraz, jak "Strajk" Schlondorffa. Czy ktoś z "S", jej władz, filmem się zainteresował, pomógł Panu w walce z trudnościami? Której "Solidarności"? Tej z roku 1980 czy tej drugiej o tej samej nazwie zarejestrowanej w 1989 roku? "Solidarność" z 1980 roku została zmieciona czołgami Jaruzelskiego, represjami Kiszczaka. A kto z władz obecnej "Solidarności" dochował jej przysięgi? Mówi się, że Lech Wałęsa to sztandarowy symbol "Solidarności" - tymczasem on ją tylko reprezentował, a "Solidarność" tworzyło 10 milionów ludzi i to oni są tym symbolem. Tak jak moje bohaterki. - Ewa Kubasiewicz mówi w filmie, że aby zmienić sytuację Polski "pookrągłostołowej", "trzeba zacząć od mówienia prawdy". Podkreśla, że "nigdy nie jest za późno". Nie jest jeszcze za późno? Oczywiście nie jest za późno. Nigdy nie będzie za późno. Dla mnie skandalem jest to, że ciągle zamykane są archiwa przed społeczeństwem. Że ciągle mami się społeczeństwo jakąś nieuzasadnioną propagandą antylustracyjną. Przecież zrobili to w Czechach, Niemczech i nikt nie wpadł tam na pomysł pisania listów..., np. na historyków Instytutu Gaucka. Szukajmy prawdy - tego uczył nas papież Jan Paweł II. Dlaczego społeczeństwu tak chętnie serwuje się igrzyska, takie jak np. boiska w każdej gminie, a nie wiedzę? Gdzie podział się Bóg, Honor i Ojczyzna? A czego uczą w szkołach, skoro studenci, oglądając film o więźniarkach, twierdzą, że nic na ten temat nie wiedzieli... Niektórzy nawet nie wiedzieli, że był stan wojenny... Studenci... A my tu dzisiaj rozważamy, jak skrócić film dokumentalny 90-minutowy do 60 minut... w trosce o widza. - Dziękuję za rozmowę. kultura@naszapolska.pl
avatar użytkownika Maryla

2. ciekawy fragment

...A ja wiem, że w tym czasie niemiecka Arte zaczęła zdjęcia z Donaldem Tuskiem jako działaczem "Solidarności"... Nioe mozna wywnioskować, w jakim okresie ten film zaczęto realizować, ważne by było, aby to ustalic, prosba do obecnych na spotkaniu o pytanie rozszerzające ten watek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Anita i polityczni

czy możemy liczyć na rejestracje tego spotkania? Większośc naszych czytelników mieszka poza Warszawą, a takie spotkanie to gratka nie lada.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Anita_C

4. Tak

będzie nagrywane