"Te skurwysyny Żydy"

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Michnikowszczyzna przewidywalna do Bulu

Katolicy, czemu bierzecie w tym udział? Przerwijcie, gdy ksiądz wymiotuje żółcią na... was i pół Polski 


Wczoraj w Łodzi abp Marek Jędraszewski powiedział z ambony, że jesteśmy
morderczą czerwoną zarazą. Że my wszyscy - walczący z biciem kobiet,
popierający prawa transseksualistów i niepłodnych małżeństw - jesteśmy
jak stalinowcy. Że chcemy, by Polacy "legli pokotem".

Według niego jesteśmy zdrajcami i jesteśmy jak epidemia. Dosłownie:
arcybiskup użył słowa "zaraza". I dodał "lewacka". "Ilu z nas zdaje
sobie sprawę z tego, jak przerażający w skutkach jest jej zamiar, byśmy
legli tu wszyscy pokotem?" - zapytał.

Takie słowa coraz częściej padają w Polsce. W internecie i w prasie
prawicowej trwa "patriotyczne wzmożenie", które sprawiło, że słowo
"patriota" trudno traktować inaczej niż wyzwisko. Gorzkie wyzwisko. Im
bliżej władzy jest PiS, tym częściej czyta się i słyszy "prawdziwych
Polaków", którzy wciąż mówią o stryczku i kuli w łeb. To dla lemingów,
bo dla imigrantów internauci - i to wcale nie anonimowi - chcą otwierać
obozy zagłady. "Dzień pomsty" za in vitro zapowiadają nawet dziennikarze
sportowi, jak Paweł Zarzeczny z "Polska The Times". "Fronda" otwarcie
wychwala palenie "czarownic" na stosach. A już od wielu - zbyt wielu -
miesięcy w polskich mediach straszy ksiądz Oko przypisujący
homoseksualistom cechy nieludzkie, a ateistom - mordercze.


Takich słów nie używa się bez konsekwencji. Mówienie o ludzkiej
zarazie niesie śmierć. Hasło "ŻYD=WSZY=TYFUS PLAMISTY" poprzedziło
Holocaust. W latach 30., tuż przed Wielką Rzezią, miała miejsce
eksplozja "słownej agresji przygotowawczej". Nie tylko w Niemczech.
"Czysta, niczym nie zmącona nienawiść stanowiła dominującą cechę życia
społecznego już w drugiej połowie lat trzydziestych" - pisze Frederic
Spotts o Francji
w książce "Haniebny pokój". "Sytuacja była na tyle nieciekawa, że
Georges Simenon, człowiek prawicy, którego trudno posądzić o
społecznikowskie odruchy, postanowił powołać organizację mającą na celu
neutralizowanie tego zjawiska. Przygotowano specjalne naszywki ze
sloganem BEZ NIENAWIŚCI i wydrukowano plakaty z hasłem: TY MASZ SWOJE
POGLĄDY, JA MAM SWOJE - WYRAŻAJMY JE BEZ NIENAWIŚCI (...) Cała akcja nie
przyniosła żadnych widocznych rezultatów".

No właśnie.
Co mógł dać apel pisarza - nawet tak zdolnego i poczytnego jak Simenon -
gdy z radia i gazet lała się bez przerwy czysta nienawiść do Żydów i
masonów?

I dzisiaj - gdy podobna nienawiść do lewicowców,
feministek i homoseksualistów leje się nawet z najwyższych ambon - co
może przynieść apel tak zdolnego pisarza jak Wojciech Tochman?


"Znam tę ludobójczą gadkę z Rwandy. To mowa nienawiści, która
poprzedza zabijanie. To gęstniejący zapach pogromu. Jeśli do niego
dojdzie, historia zapamięta, że stało się to za prezydentury Andrzeja Dudy. Polaka katolika, który ocalił hostię" - kilka dni temu napisał Tochman w tekście pod tytułem "Zapach".

Tochman pyta: co jest nie tak z katolickim wychowaniem prezydenta Dudy
i innych polskich katolików? Oni z coraz większym zapałem wykluczają,
piętnują i potępiają swoich bliźnich. Robią to w sposób jednoznacznie
zapowiadający pogrom, terror, może nawet wojnę domową. Jak to jest, że
religia katolicka, ze swym nauczaniem i swą moralnością, nie ochroniła
ich przed kultem hejtu?

Odpowiedź jest straszna. To nie
jest tak, że katolicyzm słabo chroni umysły katolików przed nienawiścią.
Katolicyzm w katolickich umysłach tę nienawiść nieustannie zaszczepia -
i to coraz bardziej zawzięcie. Potwierdził nam to właśnie abp
Jędraszewski.

Oczywiście, wiem, że katolicyzm to nie
tylko to. To także Franciszek z Asyżu i Franciszek w Rzymie. To Jan
Turnau, którego czytam. To wybitny charyzmatyczny kaznodzieja
dominikański Adam Szustak, którego słucham - czasem z uśmiechem, ale
czasem z podziwem. To kilka osób bardzo dla mnie ważnych, z którymi się
przyjaźnię.

Ale w Polsce XXI wieku katolicyzm stał się
przede wszystkim tym. Inspiracją dla nienawiści, która przywołuje sznur i
kulę, a czasem nawet komorę gazową. Trudno tej inspiracji nie rozpoznać
- i nie nazwać po imieniu - gdy kolejny hejter rozczula się nad
kilkukomórkowymi zarodkami (bo one są "ludźmi"). A zaraz potem chce
zabijać gejów (bo oni żyją w grzechu i są "zarazą", więc prawo do życia
im nie przysługuje).

W tej sytuacji katolicy "otwarci" stają się w Polsce kwiatkiem do kożucha. Kożucha, który coraz bardziej śmierdzi krwią.


Oczywiście, zaraz ktoś przytoczy tu statystyki, z których
wynika, że ci "otwarci" stanowią w Polsce większość. Według CBOS
ortodoksyjni katolicy - znający i wierzący we wszystkie dogmaty
katolickie, równocześnie odrzucający wszelkie elementy wierzeń
pozachrześcijańskich - stanowią tylko 5 proc. Polaków. Masy katolickie
wierzą w bardzo różne rzeczy.

Jednak to nie znaczy, że są
one "otwarte". Wśród różnych rzeczy, w które te masy wierzą, jest też
płynąca z ambon kato-nienawiść. I najwyraźniej jest ogromnie popularna.
Bo w innych sondażach, sondażach politycznych, kato-nienawistny PiS
zbliża się do 50-procentowego poparcia. A razem z narodowcami, Kukizami,
Korwinami, Braunami i innymi kato-nienawistnikami zbierze się tego
więcej niż połowa narodu. Na pewno frustracja wynikająca z biedy ma
wpływ na takie wybory polityczne. Ale ona właśnie pomaga ludziom
akceptować nienawistne ideologie. I tak się dzieje, że ze wszystkich
nienawistnych ideologii najchętniej akceptowany jest kato-hejt.
Oczywiście nierozłącznie stopiony w jedno z nacjonalizmem
("Polak-katolik"). Nawet gdy nienawidzący tłum nie uznaje lub nie
rozumie rozmaitych katolickich dogmatów i innych teologicznych
subtelności, to chętnie akceptuje "teologiczne" usprawiedliwienie dla
rozkoszy nienawiści. A katoliccy duchowni i publicyści jeszcze chętniej
mu tego usprawiedliwienia dostarczają. 

W tej sytuacji
muszę zapytać wszystkich katolików naprawdę "otwartych": czemu jeszcze
bierzecie w tym udział? Choćby bierny - znosząc cicho nienawiść z
ambony? Czemu głośno nie przerwiecie księdzu, nawet i arcybiskupowi, gdy
podczas kazania wymiotuje żółcią na was i pół Polski? Czemu nie
wystąpicie z polskiego Kościoła katolickiego, który coraz mniej godny
jest miana Kościoła? Czemu samą pasywną obecnością w strukturach i
papierach tej organizacji nabijacie jej statystyki?

Przecież dobrze wiecie, że Chrystus i chrześcijaństwo nie ograniczają się do jednej firmy.


Mój apel zapewne zostanie oceniony jako przesadny (polskim
katolikom trudno jest sobie wyobrazić, jak w Polsce czuje się
niekatolik). I zapewne nic nie da, bo apele pisarzy rzadko są skuteczne
(nawet Simenon w swoim czasie nie dał rady).

Ale nie mogę
nie apelować. Bo się boję. Boję się tego, co może się stać w naszym
kraju. Pamiętam, co się działo w 1991 roku w Mławie. Był pogrom Romów.
Pamiętam katolickie ataki na dom dzieci zarażonych wirusem HIV. A 15 lat
temu w Płocku był nawet pogrom "satanistów". Katolicy z nożami biegali za długowłosymi mężczyznami.


Boję się, że będą bić. Zaczynam się bać, że będą zabijać. A
przede wszystkim boję się, że zabiją mi duszę. Że się do nich upodobnię i
zduszę w sobie to, co ludzkie i boskie. Że walcząc z nimi, zacznę
walczyć podobnymi metodami. Że kato-faszyści zrobią ze mnie stalinistę.

Po przeczytaniu kazania abp. Jędraszewskiego złapałem się na tym, że myśląc o katolikach, użyłem w głowie tego słowa.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

2. Posłuchajcie Ichniki tych "kato-faszystów"

Znamienne, że wulgarny tytuł mojego wpisu ("Te skurwysyny Żydy") to słowa jakie wkładane są w polskie usta przez Żydów. Słowa mało znane i nie używane w przedwojennej Polsce. To dopiero czerwona hołota - te Chamy i Żydy odpowiedzialne są za wulgaryzację przyniesioną ze wschodu.

Wierzganie zdychającej kobyły - pani Marylo - przeciez sam Ichnik sprawił, że musieliśmy się od niego tak jak od generała... i jeśli PIS tej GA GE nie uratuje poprzez rządowe dotacje-reklamy. To po niej. Przecież to sie trzyma jeszcze tylko poprzez transfuzje panującej mafii rządowej - nie czytelnictwo - bo to już szczątkowe.

Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski