Orły Kaczyńskiego czy bażanty?

avatar użytkownika kokos26

 

 Dla ortodoksyjnych zwolenników PiS nigdy nie istnieje odpowiedni czas na krytykę ich ugrupowania. Można nawet pójść dalej i powiedzieć, że „partii matki” krytykować nie wolno nigdy, bo jest to równoważne ze zdradą narodu. Co ma zrobić taki ktoś jak ja, który od lat głosuje na ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego, a nawet napisał książkę „Jak zabijano Polskę”, którą śmiało  można określić jako propisowską? Czy lepiej zostać bezpartyjnym fanatykiem i zaciskając zęby milczeć, czy może mądrzej jest zdecydować się na krytyczne spojrzenie i jak mawiają młodzi olać tych, którzy zdrajców i ruskich agentów wyłapują na mieście, a nie dostrzegają żadnych błędów i wad w szeregach umiłowanej partii?
 
Ostatnia volta „głupiego Jasia” Tomaszewskiego i wiernopoddańcze hołdy jakie złożył Ewie Kopacz oraz Platformie ten piewca socjalizmu i stanu wojennego zarejestrowany przez SB pod pseudonimem „Alex” przypomniały mi pewną telewizyjną scenkę sprzed niemal czterech lat. Na ławce w jakiejś gimnastycznej sali siedzi sobie Jarosław Kaczyński, a obok niego z mikrofonem Jan Tomaszewski, który mówi: Tutaj w PiS-ie, do którego, z którym mnie jest bardzo po drodze, panuje taka atmosfera jak kiedyś panowała wśród orłów Górskiego. Proszę mi wierzyć, dla mnie pan Jarosław Kaczyński i bez urazy panie premierze jest takim Kazimierzem Górskim polskiej polityki.
 
Porównanie to jest dzisiaj przytaczane przez media i nie da się ukryć ośmiesza wazeliniarza i walczącego o miejsce przy sejmowym korycie „człowieka, który zatrzymał Anglię”, a nie potrafił przez całe swoje życie powstrzymać swojej własnej głupoty oraz prymitywnego parcia na półki z konfiturami. No ale spróbujmy to porównanie potraktować serio. Co by nie powiedzieć o Kazimierzu Górskim to był on świetnym selekcjonerem potrafiącym doskonale skonstruować zespół dobierając na poszczególne pozycje najlepszych w danym momencie zawodników. Niestety z tą selekcją w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego jest coraz gorzej, żeby nie powiedzieć tragicznie. Czy tak trudno było przewidzieć, że pewnego dnia Jan „Alex” Tomaszewski zdradzi, zwłaszcza, że jego delikatnie mówiąc zmienność, głupota, przeszłość i sympatie do PRL-u były znane? Czy tak trudno było przewidzieć, że „Misiek” Kamiński prywatnie mocno zaprzyjaźniony z Andrzejem Mrozowskim z TVN i jego małżonką Agatą Nowakowską z „Gazety Wyborczej” czmychnie w ramiona systemu? Czy przez lata znajomości nie wiedziano jakim to malutkim i żałosnym człowieczkiem jest Kazio Marcinkiewicz desygnowany na premiera rządu firmowanego przez PiS? Czy obsadzanie ważnych stanowisk takimi ludźmi jak Sikorski, Meller, Sznepf, Lipiec, Kornatowski, Kaczmarek, Netzel, Kluzik- Rostkowska świadczy dzisiaj źle tylko o tych osobach? Czy promowanie takich bezideowych lowelasów jak Hofman to tylko wypadek przy pracy? Co w PiS-ie robił duet Libickich w składzie ojciec i jego obłudny synalek Jan Filip strzelający dzisiaj w prezesa jadowitą śliną niczym waran z Komodo? Czy to ma być pokaz profesjonalizmu wybitnego politycznego selekcjonera? A gdzie są dziś „orły Kaczyńskiego”: Kurski, Bielan, Ziobro, Migalski, Kowal, Poncyliusz, Jakubiak i „trzeci bliźniak” Ludwik Dorn? Bogu dziękować, że Jarosław Kaczyński został politykiem a nie saperem, który jak wiemy myli się tylko raz.
 
Mówi się, że władza deprawuje, ale czy wieloletni okres trwania w opozycji parlamentarnej nie deprawuje równie mocno? Ilu w PiS-ie jest dzisiaj prawdziwych opozycjonistów, a ilu tylko zawodowych, doskonale opłacanych przez podatnika? Żeby chociaż zawodowy oznaczało profesjonalny to byłoby jeszcze pół biedy. Dzisiaj z różnych stron słychać, że majowe wybory prezydenckie są tylko przygrywką do tych kluczowych parlamentarnych, które odbędą się jesienią. Hola, hola panie i panowie. W przypadku reelekcji Komorowskiego znowu na kolejne pięć lat możemy pożegnać się z jakakolwiek próbą przeprowadzenia w Polsce radykalnych zmian. No chyba, że ktoś jest wielkim optymistą i wierzy, że PiS będzie dysponowało 3/5 głosów potrzebnych w przyszłym parlamencie do odrzucenia prezydenckiego weta, a może nawet zgromadzi 2/3 głosów by zmienić konstytucję. Czy po doświadczeniach ostatnich wyborów samorządowych ktokolwiek wierzy, że System III RP do takiej sytuacji mógłby kiedykolwiek dopuścić?
 
Komu i czemu więc służy dzisiaj największa partia opozycyjna skoro wprost mówiła ustami swojego prezesa o sfałszowanych wyborach, a dzisiaj startuje w kolejnych i twierdzi, ze ma szanse zwyciężyć? Czyżby za poprzednie fałszerstwa ktoś poniósł karę i powędrował za kratki, a w prawie wyborczym wprowadzono zmiany gwarantujące transparentność i uczciwość? Jakoś nic na ten temat nie słyszałem, no chyba, że coś mi umknęło?
Na co liczy PiS? Czy rzeczywiście wierzy, że obejmie władzę, czy liczy tylko na to, że zawodowi opozycjoniści zachowają stołki markując przez kolejne lata walkę z systemem?
Kto o zdrowych zmysłach świadomie po raz kolejny zasiada do gry ze szulerem i oszustem by potem lamentować i szukać u Polaków współczucia jako ofiara? Po co dawać kolejne argumenty w ręce tych, którzy Prawo i Sprawiedliwość nazywają opozycją koncesjonowaną?
Dlaczego PiS jest dzisiaj już tylko ledwo widocznym cieniem zwycięskiej partii z 2005 roku?
 
Ilu jeszcze takich potencjalnych zdrajców bądź zwykłych karierowiczów znajduje się w szeregach największego opozycyjnego ugrupowania? Mówi się, że między baranami i świni cieplej, ale skąd po tych wszystkich personalnych wpadkach możemy mieć pewność, że tych świń jest tam mniej niż baranów, a główny baca panuje jeszcze nad stadem?
 
Porażka w obu tegorocznych wyborczych rozdaniach to koniec Prawa i Sprawiedliwości w dzisiejszym kształcie i nie piszę tego jako złośliwiec, ale zatroskany o ojczyznę Polak.
W obliczu zagrożenia Polski czas podjąć prawdziwie ostrą i bezpardonową, walkę a nie  anemiczne i schematyczne działania. Inaczej przyjdzie wkrótce odejść na polityczną emeryturę. Konwencja PiS oraz brawurowe wystąpienie kandydata na prezydenta, pana Andrzeja Dudy dają nam jednak sporą dawkę optymizmu oraz wiarę i nadzieję w to, że kierownictwo największej opozycyjnej partii poszło po rozum do głowy i zrozumiało, że rok 2015 jest przełomowym rokiem ostatniej szansy na pokojowe przejęcie władzy. Kolejnych lat rządów dyktatury ciemniaków Polska już nie przetrwa.     
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
Nowy numer już jutro w kioskach

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Morsik

1. Jest takie indywiduum w PiS...

...bardzo blisko Prezesa, które nigdy nic, jako poseł, publicznie nie powiedziało. Jest takie indywiduum. Trzygłowy Cerber strzegł wejścia do świata zmarłych, a do ucha Prezesa strzeże dojścia to indywiduum. Mieszkańcy Dolnego Śląska znają tego gościa, który na zamkniętych tajnych spotkaniach bredzi, że nic się nie da zrobić, bo "nas" było za mało w podziemiu. Było NAS za mało!, więc tera już nic się nie da zrobić! Imaginujesz to sobie waść?!
A wiesz kto zacz to indywiduum, które broni takie miernoty, o jakich waść piszesz? To towarzysz partyjny Adam Lipiński. Nie znasz? Bo i skąd...
Temu indywiduum trzeba się przyglądać i usunąć - nawet fizycznie !!!
Dzisiaj to chyba sam Pan Prezes nie wie, że toto jest przy jego uchu i nikomu nie daje dotrzeć z informacją prawdziwą. Ci, którzy byli niegdyś w dolnośląskim podziemiu wiedzą, ale, albo już nie żyją, albo wegetują na krawędzi nędzy, więc siły nie mają, żeby opowiedzieć...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...