13.12.2014 - symboliczna manifestacja PiS

avatar użytkownika elig

Dwanaście dni temu napisałam notkę "Symboliczne manifestacje" / http://naszeblogi.pl/51200-symboliczne-manifestacje /, w której stwierdziłam, że w Polsce nie ma sytuacji rewolucyjnej, a odbywające się demonstracje przeciw władzy mają charakter symboliczny oraz rytualny. Tezę tę potwierdził Marsz dla Demokracji i Wolności Mediów zorganizowany w dniu 13.12.2014 przez Prawo i Sprawiedliwość.

Ja osobiście uważam, że data 13 grudnia - rocznica upokarzającej klęski - jest fatalnie wybranym terminem najważniejszej manifestacji głównej partii opozycyjnej. Rok temu napisałam nawet notkę, w której zadeklarowałam, że nie będę już nigdy obchodziła 13 grudnia. W tym roku jednak PiS, zapowiadając na ten dzień protest przeciwko fałszerstwom podczas wyborów samorządowych, niejako "zmusiło" mnie do uczestnictwa w marszu. Przebiegał on dokładnie według tego samego scenariusza co ten przed dwoma laty /byłam także i wtedy na nim/.

Najpierw krótki wiec pod pomnikiem Witosa i Apel Poległych, a potem przemarsz Alejami Ujazdowskimi aż do pomnika Józefa Piłsudskiego, gdzie odbywa się końcowy, nieco dłuższy wiec. Po drodze składane są kwiaty pod pomnikami Reagana, Grota-Roweckiego, Paderewskiego, tablicą upamietniają ofiary UB oraz pomnikiem Dmowskiego. Dobra relacja godzina po godzinie jest / http://wpolityce.pl/polityka/225770-zeby-cala-europa-zobaczyla-nasza-det... /, a świetne zdjęcia / http://niezalezna.pl/62353-tego-marszu-bali-sie-wyborczy-falszerze-i-ich... /

W tym roku do tematów poruszanych w przemówieniach doszły fałszerstwa wyborcze. Ostro wypowiadał się o nich Jan Olszewski w oświadczeniu odczytanym pod pomnikiem Piłsudskiego /patrz - / http://naszeblogi.pl/51461-list-jana-olszewskiego-do-polakow // oraz Jarosław Kaczyński w końcowym przemówieniu / http://niezalezna.pl/62340-marsz-w-obronie-demokracji-i-wolnosci-mediow-... /. Co różniło dzisiejszy marsz od tego sprzed dwóch lat - to frekwencja. Była trzy-cztery razy większa. Niezalezna.pl szacowała ją na 60 tys., a Wpolityce.pl na 60-80 tys. Ja skłaniałabym się ku tej ostatniej liczbie - było mniej wiecej o połowę mniej ludzi niż na najwiekszej jak dotąd manifestacji w Warszawie, czyli słynnej demonstracji "Obudź się Polsko" we wrześniu 2012.

Marsz przebiegł niezwykle wprost spokojnie i nie bardzo jest o czym pisać, gdyż wszystko szło gładko. Organizacyjnie byl to wielki sukces PiS. Czy jednak wpłynie on na sytuację polityczną w Polsce? Przed marszem Jacek Karnowski pisał / http://wpolityce.pl/polityka/225727-to-arcywazny-marsz-skala-wydarzenia-... /:

"Dlatego tak ważny, wręcz arcyważny, jest ten sobotni marsz. On pokaże i nam, i władzy, ilu Polaków jest naprawdę zdeterminowanych. Bo przecież, powtarzam, nie ma złudzeń, że lada chwila przyjdą sytuacje, w których tylko ofiarą będzie można coś ocalić.".

Wątpliwości, co do wpływu tej demonstracji ma Marcin Fijołek / http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/225809-rozana-nawalnica-w-warszawie-co... /. Pisze on w swej relacji:

"Z drugiej jednak strony skala manifestacji nie przebiła pułapu, gdzie moglibyśmy mówić o jakimś poważnym tąpnięciu. Kaczyński nie zebrał 300 tys., czy pół miliona ludzi, co byłoby już nie sygnałem, ale gigantycznym potwierdzeniem, że oburzenie i emocje społeczne są po jego stronie. Kilkadziesiąt tysięcy, które pojawiło się w Warszawie, to wynik rewelacyjny, ale tylko jeśli patrzeć na możliwości. „Powszechnego ruszenia” stworzyć się nie udało; inna rzecz, czy w ogóle była taka możliwość. (...)

Jeśli jednak spojrzeć na tę trzygodzinną manifestację w całości, to ciężko o choćby jeden obrazek, który mógłby „zagotować” widzów czy czytelników. Było naprawdę godnie. Jeden z użytkowników Twittera (‏@marcinek__sz) celnie zauważył, że to chyba jedna z niewielu manifestacji, gdzie uczestnicy byli spokojniejsi od liderów, choć i ci - może poza Joachimem Brudzińskim „prowadzącym” pikietę niczym spiker - zachowywali się bardzo łagodnie.".

O to właśnie chodzi. Wszyscy w powadze i skupieniu dopełnili wymogów rytuału. W swej końcowej mowie Jarosław Kaczyński zapowiadał dalszą walkę i spowodowanie powtórzenia wyborów do sejmików wojewódzkich. Konkretnie zapowiedzial jednak tylko dalsze marsze i demonstracje oraz zbieranie podpisów pod projektem ustawy "Uczciwe wybory". Czy może to wystarczyć? Osobiście wątpię w to.

5 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Gigantyczna przewaga medialna

zalatwia wszystko. Robaczek moze byc lwem (Bula w kajdanki zakuto onegdaj? Slysze pierwsze w zyciu. Moze go jeszcze torturowali? Psychicznie, na przyklad).
Bohater przedstawiany jest jako mysz. Czwarta Wladza jest w dzisiejszej Polsce Pierwsza Wladza.
Nawet nasza strona internetowa tego dowodzi. Niesiolowski powiedzial. Kopaczowa powiedziala. Lis powiedzial. Lolejnikowo powiedziala. Wajdobrychski powiedzial....

avatar użytkownika elig

2. @Tymczasowy

Ta przewaga jednak maleje. TVN bankrutuje, a "GW" sprzedaje trzy razy mniej egzemplarzy niż kilka lat temu.

avatar użytkownika UPARTY

3. Ja też byłem na demonstracji 13 grudnia po raz pierwszy.

Nie mniej jednak ta demonstracja była potrzebna, bo nawet ja straciłem z oczu fakt, iż te wybory samorządowe żeśmy w tym sensie wygrali, że jesteśmy najpopularniejszym samodzielnym podmiotem politycznym!
To, że nie możemy skonsumować tego zwycięstwa, bo przeciwnicy sfałszowali protokoły wyborcze, bo zniszczyli część głosów to inna, następna w czasie sprawa.
Nie mniej jednak ten wynik wyborów pokazuje skuteczność polityczną metody polegającej na budowie formacji, pokazuje też, że jest to metoda skuteczniejsza od propagandy "produktowej", którą tak świetnie posługuje się Antypis, bo najlepszą "marką" na rynku politycznym jest właśnie PiS.
Poza tym nie lekceważył bym kwestii rytuału. To, że powstał społeczny rytuał demonstracyjny jest dość sporym osiągnięciem całego środowiska, bo rytuał jest trwałym elementem kulturowym i z czasem nabiera samodzielnego znaczenia, często zupełnie innego od impulsu, który spowodował jego powstanie. Na marsz upamiętniający stan wojenny nie chodziłem. Na marsz w obronie demokracji poszedłem, bo zmienił on swój charakter.
Znaczenie społeczne rytuału politycznego można porównać do dęcia w trąby jerychońskie. Bezpośrednio nie przynosi on żadnego efektu, ale z czasem tak. Dlaczego, bo utrwala pojęcia i wartości do których się odnosi w danej chwili.
I sprawa najważniejsza - spokój demonstrantów. Tu można zastosować analogie do armii, bo w pewien sposób ma demonstracji jesteśmy armią, choć nie mamy broni. Otóż najtrudniejszą rzeczą w kierowaniu armią, czy innymi strukturami wykonawczymi jest wyłączenie emocji, bo dzięki temu struktury te zachowują się racjonalnie.
Czyli fakt, iż kilkadziesiąt tysięcy ludzi zgromadziło się w jednym miejscu w jednym czasie i świadomie poddało się komitetowi organizacyjnemu powoduje, że można mówić o powstaniu armii a nie o zgromadzeniu się tłumu. Armia zaś może wykonywać nawet bardzo skomplikowane przedsięwzięcia, tłum może tylko niszczyć.
Jeżeli więc połączymy obie te cechy, czyli rytualność zgromadzenia z racjonalizmem jego uczestników, to widzimy mocny fundament nadziei na możliwość dokonania pozytywnych zmian. Oczywiście potrzebny jest nam teraz program wykonawczy, lista zadań indywidualnych niezbędna do skonsumowania ewentualnego zwycięstwa politycznego. Na razie takiej listy zadań nie ma.
Najważniejsze jest jednak to, że jeśli taka lista powstanie, to będzie ona dotyczyła wyłącznie nas, że nie będzie ona obejmować nadziei na pozytywne zachowania osób nam przeciwnych.
Dla mnie ta demonstracja była dowodem, że wymiana elit nie jest wykluczona, że przynajmniej teoretycznie staje się możliwa, bo powstała społeczna struktura wykonawcza.Na ile jest ona sprawna, to inna sprawa, ale nawet jeśli obecnie jej sprawność jest mała, to podniesienie sprawności jest kwestią stosunkowo łatwej do zrobienia zmiany ilościowej a nie jakościowej. Nie musi już powstawać nic nowego.
Demonstracja ta była dla mnie znakiem, że nasza formacja wypełniła ubytek spowodowany zamachem smoleńskim i to w ten sposób, że pozbyliśmy się prawie wszystkich "okraków", których istnienie wśród nas bardziej szkodziło niż pomagało. Wydaje się więc, że jesteśmy w pewien sposób silniejsi niz przed zamachem z tak 10 kwietnia jak i z 13 grudnia.
Pamiętajmy, że przed 13 grudnia nasza formacja to był i Wałęsa, i Pinior, Frasyniuk, Bujak, Wujec i wielu innych im podobnych. Nasza formacja przed 10 kwietnia to była i Teologia Polityczna, i Muzealnicy, i Kluzik -Rostkowska, Jakubiak, Misio Kamiński, Poncyliusz i wielu im podobnych.
Tak więc te wybory i demonstracja po nich jest wyraźnym dowodem na to, że tragedie z 13 grudnia i 10 kwietnia były po prostu procesem bardzo bolesnej rafinacji naszego środowiska, czyli nie tylko nas osłabiały ale również nas, w sensie jakościowym nas zmieniały i to moim zdaniem na lepsze. Cena była wielka, ale z drugiej strony "tanie mięso psy jedzą".

uparty

avatar użytkownika elig

4. @UPARTY

Potrzebujemy jednak sukcesu i to bardzo widocznego. Czy te spokojne rytuały prowadzą do tego celu? Ja stale mam w głowie przykład Murzynów amerykańskich, którzy uzyskali pełnię praw dopiero wtedy, gdy ich radykałowie zaczęli podpalać centra miast. Przerażone wladze zdecydowały się wtedy spełnić postulaty umiarkowanych działaczy murzyńskich.

avatar użytkownika UPARTY

5. @Elig

A umiarkowanymi Pisakami to są : Kluzik -Rostkowska, Kowal, Bielan, itd?
Tak, taki był niewątpliwie plan polityczny na czas po zamachu. Rozruchy i porozumienie z "rozsądnymi pisakami". Ale, Jarosława nie było w samolocie mimo, że wszyscy sądzili, że był i wszystko szlag trafił. Z Murzynami amerykańskimi to było tak, że duża część elit amerykańskich była zainteresowana przyznaniem im praw. W Antypisie nie ma nikogo kto chciałby przyznać nam te prawa i to jest różnica. Nawet Smirnowa wypchnęli ze swoich szeregów a Rulewski jest całkiem zmarginalizowany, to taka paprotka na stole.
Bardzo źle jest się łudzić płonnymi, nawet ni nadziejami, co marzeniami.
Bardzo wielu z nas łudzi, że jak tylko lemingi zobaczą, że nie jesteśmy tacy jak nas malują w mediach to nas polubią i będziemy sobie spokojnie żyć. A to nie prawda, bo jak my będziemy sobie spokojnie żyć, to oni nie będą mieli z czego. Sienkiewicz wyraźnie uzasadniał swoje prośby do Belki w nagranej rozmowie własnie tym, że jak PiS dojdzie od władzy to skończą się pieniądze . Czy Agora przetrwa bez zastrzyku pieniędzy budżetowych - bardzo wątpię, a nawet jeśli to w formie kadłubkowej, a TVN? Też wątpię.
Ich postawa przypomina mi postawę socjalistycznych spółdzielni mieszkaniowych uzasadniająca odmowę przyznania mieszkania osobie, która miała do tego prawo. Najpierw ścieżka zdrowia przez zgromadzenie dokumentów, a później wniosek o przydział mieszkania o określonych cechach.
Prezes spółdzielni nawet jak przyjął takiego interesanta to sie go uprzejmie pytał, a jakiego konkretnie mieszkania pan oczekuje. Na pierwszym piętrze? No rozumiem, to niech pan to napisze. A później taki delikwent otrzymywał odpowiedź, że niestety spółdzielnia dysponowała mieszkaniami na parterze, więc tym razem on mieszkania w ogóle nie dostanie. Oni nas tak ćwiczą w każdej sprawie a wielu z nas bierze ich wypowiedzi za dobrą monetę nie bacząc na kwestie finansowe.

uparty