JAWORSKI - szansa na koniec opcji niemieckiej w Gdańsku

avatar użytkownika witas

 

W I turze wyborów na prezydenta Gdańską rządzący miastem od 20 lat Paweł Adamowicz z PO otrzymał wg oficjalnych danych 46% ważnych głosów (nieważnych w 6-kwadracikowej łamigłówce było "tylko" 2192 - na 142 tysiące głosujących) - mimo powszechnej już wiedzy mieszkańców o jego 7 mieszkaniach rozsianych w nowozbudowanych przez zaprzyjaźnionych developerów apartamentowcach, wielkich długach kasy miejskiej, m.in. przez koślawe zarządzanie wybudowanym na kredyt stadionem PGE Arena oraz prezentowanym przez ostatnie 20 lat preferowaniu wszystkiego co niemieckie - czy to w historii (skandal z ograniczeniem wygrywania "Roty" Marii Konopnickiej z ratusza Głównego Miasta na Długim Targu), kulturze, czy w biznesie.
     Różnice jak traktują władze motławskiego grodu urodziny byłego SS-mana Guentera Grassa i urodziny polskiego dziejopisa przed- i po-wojennego Gdańska Brunona Zwarry opisałem niedawno z okazji 95-letnich urodzin tego ostatniego "gdańskiego Bówki" w notce pt. "95.urodziny Brunona Zwarry w Gdańsku - nie Güntera Grassa!"
    W biznesie przyczyny proniemieckich sympatii prezydenta Pawła Adamowicza są już bardziej wytłumaczalne i policzalne - otóż w numerze specjalnym KURIERA - pisma Samorządu Gospodarczego pod red. Jerzego Kowalskiego podano pod rygorem odpowiedzialności karnej następującą informację:
"Najbardziej skrajnym przykładem jest rzekoma prywatyzacja GPEC - skala przejętych udziałów przez Stadtwerke Leipzig jest niezwykle trudna do ustalenia i wynosi 83,66%, chociaż jej pakiet nie miał przekraczać 50%.
Dodatkowym bonusem jest zasiadanie w Radzie Nadzorczej GPEC z ramienia Gdańska prezydenta tegoż miasta Adamowicza, za co otrzymuje on spore wynagrodzenie w wysokości 74 000 złotych corocznie.
(Taki dodatek ;)
Dla porównania u siebie w Lipsku niemiecka firma płaci burmistrzowi tego miasta Burhardowi Jungowi (ze schroeder-owskiej SPD) 155 Euro czyli nieco ponad 620 zł miesięcznie."

   Jedyną szansą na zakończenie tych hańbiących praktyk w Gdańsku jest głosowanie w niedzielę na Andrzeja JAWORSKIego, który na pewno zmieni na poły-mafijny, na poły-kolaborancki i antypolski charakter rządzenia miastem.
   W dodatku prowadzący do sporego i niepotrzebnego chaosu ("burdel, panie, i dziadostwo!") - trojmiasto.pl/wiadomosci/Autobusy-prawdopodobnie-wroca-na-plac-przy-Jana-z-Kolna

Z ostatniej chwili:
Apetyty na dodatkową oprócz oficjalnych zarobków mamonę prezydenta Adamowicza Pawła nie kończą się na wynajmie mieszkań kupionych po okazyjnych cenach i na pobieraniu dewidendy - synekury za sprzedanie GPEC niemieckiej firmie.
Otóż 2 dni temu portal gdansk.naszemiasto.pl poinformował o dziwnej ofercie na 700 000 zł:

Jeden chętny na 700 tys. zł za dwa tygodnie pracy. Ofertę złożył Gdański Obszar Metropolitalny

2014-11-25
Gdańscy urzędnicy ujawnili we wtorek, że jedynym oferentem w konkursie na prowadzenie sekretariatu ZIT jest stowarzyszenie Gdański Obszar Metropolitalny. Za dwa tygodnie pracy dostanie blisko 700 tys. złotych.

Gdańsk, jako stolica województwa, odpowiada za stworzenie sekretariatu Związku ZIT

W piątek komisja ma dokonać merytorycznej oceny oferty GOM. Mimo, że termin składania ofert w konkursie minął w ubiegły piątek, do dziś gdańscy urzędnicy robili tajemnicę z tego, kto się do niego zgłosił. Nic dziwnego, prezesem GOM jest bowiem prezydent Paweł Adamowicz, który to zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju odpowiada za stworzenie sekretariatu ZIT i który musiał ogłosić konkurs na to zadanie. Wychodzi więc na to, że sam go ogłosił i sam go wygra.

Konkurs od momentu ogłoszenia wzbudza ogromne kontrowersje, i to z dwóch powodów. Głównie dlatego że od czasu wyłonienia jego zwycięzcy do zakończenia realizacji zadań wymienionych w jego warunkach (poza prowadzeniem sekretariatu, także przeprowadzanie badań, szkoleń, analiz), wygrany będzie mieć około dwóch tygodni. To bardzo mało czasu na wywiązanie się z tych obowiązków. I za ten czas pracy - od połowy do końca grudnia - zarobi dokładnie 666,8 tys. zł.
A do tego - pieniądze pochodzą z unijnej dotacji rozdzielanej przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Jeśli nie zostałyby wydane do końca tego roku, dotacja byłaby cofnięta.

Czytaj również: 700 tys. zł za dwa tygodnie pracy. Hojna oferta gdańskiego magistratu

Już na początku listopada, gdy nagłośniliśmy sprawę, pojawiały się głosy, że konkursowe postępowanie zorganizowano pod konkretnego oferenta.

- Wygra stowarzyszenie Gdański Obszar Metropolitalny, od dłuższego czasu pełniące role, o których mowa w warunkach konkursu - wskazywała wówczas jedna z miejskich radnych. - Trzeba szybko wydać fundusze z Unii, a że jest okazja wpompować je w GOM, to władze Gdańska chętnie z niej korzystają.

Wątpliwości budzi też to, że konkurs miasto Gdańsk ogłosiło na ostatnią chwilę.
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza, tłumaczył to m.in. wielomiesięcznymi uzgodnieniami z ministerstwem, dotyczącymi "warunków formalnych pozyskania dofinansowania i zakresu działań na rzecz metropolii". - Środki z ministerstwa mogą być wydane albo w tym roku, albo w ogóle. Bez wykorzystania tej dotacji musielibyśmy zrealizować zadania z konkursu tylko z pieniędzy gdańszczan, czyli z naszych podatków - mówi Pawlak.

Resort Infrastruktury i Rozwoju tłumaczeniami o długich uzgodnieniach jest jednak bardzo zdziwiony.
- Od kwietnia było wiadomo, według jakich reguł będą przyznawane miastom dotacje na funkcjonowanie związków ZIT w 2014 roku - podkreśla Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.

ZiT

Związek Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych to porozumienie Trójmiasta i 33 innych pomorskich samorządów - od Malborka po Wejherowo. Stronami porozumienia są gminy wchodzące w skład obszaru metropolitalnego Trójmiasta, określonego w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Pomorskiego. "Obserwatorami" są samorządy spoza tego terytorium. Dzięki porozumieniu członkowie ZIT będą się mogli starać o 1,06 mld zł z funduszy unijnych w latach 2014-2020. Pieniądze mają być wykorzystywane na różne projekty metropolitalne.
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/jeden-chetny-na-700-tys-zl-za-dwa-tygodnie-pracy-oferte,2504974,art,t,id,tm.html

napisz pierwszy komentarz