Zmarł Romuald "Roman" Rodziewicz - Ostatni Hubalczyk

avatar użytkownika kazef

 

 W piątek 24 października 2014 r. o godz. 4:20 nad ranem w Domu Opieki „Jasna Góra” w Huddersfield w Anglii zmarł Romuald „Roman” Rodziewicz - Ostatni Hubalczyk. Pogrzeb odbędzie się w czwartek, 6 listopada br., o godz. 13:30 w kościele polskim w Huddersfield. Następnie odbędzie się spotkanie w sali parafialnej w Huddersfield.

Wraz z Jego śmiercią kończy się pewna epoka. Odchodzi Ostatni Żołnierz Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego.

Nie wiadomo gdzie spoczną Jego szczątki. Zawsze chciał, aby go pochowano w Anielinie - w Szańcu Majora Hubala, w miejscu, gdzie bohaterski Henryk Dobrzański zginął. Prawdopodobnie Jego prochy spoczną na warszawskich Powązkach.

Poznałam Romana jako studentka, gdy przyjechał odwiedzić Melchora Wańkowicza. Zaprzyjaźniliśmy się, i powoli zaczęłam pisać o nim swoją opowieść - mówiła PAP w 100- rocznicę urodzin Romana  -Aleksandra Ziółkowska-Boehm, polska pisarka mieszkająca w Ameryce, której Wańkowicz powierzył pieczę nad swoim archiwum. Losy Romana Rodziewicza opisała pięknie w książce "Z miejsca na miejsce" i "Lepszy dzień nie przyszedł już". Opowieściom Rodziewicza Wańkowicz zawdzięczał powstanie swoich "Hubalczyków" - to Rodziewicz opowiedział pisarzowi ze szczegółami i z wielkim przejęciem o swoich przeżyciach w oddziale Majora.

Romuald Rodziewicz ps. „Roman” urodził się 18 stycznia 1913 w rodzinnym majątku na Kresach - w Ławskim Brodzie. Pierwsze dziesięć lat życia spędził jednak w Mandżurii. Jego ojciec Antoni Bolesław, absolwent Politechniki w Rydze jako młody inżynier wykładał w szkole technicznej w Wilnie i potajemnie uczył historii Polski, za co w 1903 roku został zesłany na Sybir. 

Roman Rodziewicz po powrocie do Polski chodził do szkoły w Wilnie i przygotowywał się do gospodarowania w rodzinnym majątku na Kresach.  

Miał 26 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Uczestniczył kampanii wrześniowej jako podoficer 102 Rezerwowego Pułku Ułanów wchodzącego w skład Grupy „Wołkowysk” pod dowództwem gen. Wacława Przeździeckiego. 23 września 1939 r. dołączył do 110 Rezerwowego Pułku Ułanów pod dowództwem słynnego zagończyka ppłk. Jerzego Dąbrowskiego, z którym przeszedł cały szlak bojowy, aż do marszu na Warszawę. Po upadku Warszawy, wraz z 60-osobowym oddziałem, jako ochotnik wstąpił do Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego pod dowództwem mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Brał udział we wszystkich bitwach stoczonych przez oddział na Mazowszu i Kielecczyźnie; 2 października 1939 r. uczestniczył w zwycięskiej potyczce z Niemcami pod Wolą Chodkowską. W grudniu 1939 r. został mianowany do stopnia plutonowego, a po bitwie pod Huciskami, 30 marca 1940 r., otrzymał stopień wachmistrza kawalerii.

Po śmierci mjr. Hubala i rozproszeniu oddziału był w Miechowskiem instruktorem szkolenia w organizacji ZWZ. Od marca 1941 roku był w wywiadzie wojskowym w Ośrodku Północ I w Wilnie. W rejonie Wołożyn – Mołodeczno był kierownikiem placówki. W połowie 1942 roku przystał do Armii Krajowej, która działała w tamtym rejonie. W sierpniu 1943 roku, został aresztowany przez Niemców. Przebywał trzy miesiące w więzieniu w Mołodecznie, a następnie przetransportowano go do Auschwitz. W obozie spotkał kolegów z oddziału: Józefa Drabika, Antoniego Piotrowskiego oraz por. „Czarnego”. 

Z Auschwitz trafił do Buchenwaldu, a następnie do Nadrenii, gdzie naprawiał tory kolejowe. Przewieziony do Innsbrucku w Austrii 3 maja 1945 r. został wyzwolony przez aliantów. Po pięciu tygodniach pobytu w szpitalu udał się do Włoch, gdzie wstąpił do 2 korpusu. Leonia z Dobrzańskich Papee, której mąż Kazimierz był w tym czasie (od 1939 r.) ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej przedstawiła Romana Rodziewicza Wańkowiczowi. Zaraz po wojnie we Włoszech na podstawie opowieści Rodziewicza powstała książka Wańkowicza pt. "Hubalczycy"; mająca wiele wydań książka przyczyniła się do legendy i sławy oddziału żołnierzy Hubala.

W 1947 roku Rodziewicz wystąpił z armii i osiedlił się w Anglii.

1 lipca 2008 r. za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej Prezydent RP Lech Kaczyński nadał mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

  

Kwiecień 2009. Romuald Rodziewicz, ps. Roman, adiutant legendarnego mjra Henryka Hubala otrzymuje w Londynie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

 

Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Kustosze historii odchodzą....

Wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie

 Cześć Jego pamięci !




Jakie to strasznie smutne...Nie wiadomo gdzie spoczną Jego szczątki.
Polska nie jest wolna, dopóki nie ma szacunku dla swoich Bohaterów i nie jest przygotowana na przyjęcie Ich z honorami.

Komorowski herbu Dziadzia jest kolejną personą obcą naszej kulturze.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. (Brak tytułu)







http://dzieje.pl/aktualnosci/roman-rodziewicz-ostatni-z-hubalczykow-obch...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Historia szańca majora Hubala w Anielinie koło Opoczna.

W czerwcu 1945 roku, do anielińskiego lasu, miejsca ostatniej bitwy Hubalczyków z Niemcami, przybyło kilku z nich, z byłym adiutantem majora Hubala Henrykiem Ossowskim na czele. Laskowski pokazał zaznaczone przez siebie miejsce. Uznano to za miejsce, w którym poległ major Hubal. Potwierdził to Ossowski ("Dołęga"), który był naocznym świadkiem śmierci majora. W miejscu tym umieszczono prosty, brzozowy krzyż i tabliczkę z napisem następującej treści: „Tu poległ w bohaterskiej walce z najeźdźcą major Dobrzański Hubal. Rok 1940. Cześć Jego Pamięci”. Od tej pory, co roku, w niedzielę najbliższą daty śmierci majora, przybywali tam jego byli podkomendni, by uroczyście uczcić rocznicę jego bohaterskiej śmierci.

Około 1960 roku powstał klub Hubalczyków, którego prezesem wybrano por. Henryka Ossowskiego. Wieść o tym rozniosła się szerokim echem. Liczne drużyny, hufce i szczepy ZHP zaczęły przyjmować na swoich patronów Hubalczyków i ich dowódcę majora Henryka Dobrzańskiego Hubala. Z klubem nawiązali kontakty Hubalczycy przebywający za granicą m. in. wachmistrz Romuald Rodziewicz. Do 1964 roku, wszystkie uroczystości patriotyczne, upamiętniające rocznicę śmierci Hubala odbywały się pod brzozowym krzyżem.

W czerwcu 1964 roku, staraniem prezesa klubu Hubalczyków por. Henryka Ossowskiego, przy wydatnej, osobistej pomocy Franciszka Wilka, w restauracji którego oddział Hubala miał punkt kontaktowy, w miejsce krzyża ustawiono na betonowym fundamencie bazaltowy głaz z tablicą o treści: „Tu walczył i zginął 30.IV.1940 r. major Henryk Dobrzański Hubal d-ca Oddz. W.P. Nieustraszony żołnierz pierwszy partyzant. Społeczeństwo Ziemi Opoczyńskiej 1964 r.” Obelisk ogrodzono drewnianym, niskim płotkiem. W ten sposób zaznaczono trwale miejsce śmierci dowódcy oddziału, który na zawsze wpisał się w karty polskiej historii. Razem z majorem poległ tam także kapral Antoni Kossowski „Ryś”. Walające się wokół kości zastrzelonych koni, zebrali harcerze w jedno miejsce i obłożyli kamieniami. Odtąd zagajnik koło Anielina na zawsze stał się miejscem pamięci narodowej a Zygmunta Laskowskiego uznano za honorowego Hubalczyka i wyróżniono odznaką honorową „1939-1940 „Hubalczycy”.

W roku 1975, dzięki usilnym staraniom prezesa klubu Ossowskiego, przy komitecie powiatowym PZPR w Opocznie, zawiązał się komitet rozbudowy pomnika majora Hubala. Członkowie komitetu przy pomocy żołnierzy pułku lotniczego w Glinniku i Spółdzielni Kółek Rolniczych w Studziannie zebrali kamienie potrzebne do otoczenia bazaltowego głazu stojącego w anielińskim lesie. Mimo wszelkich przeszkód ze strony lokalnych władz PZPR budowę „szańca” ukończono w roku 1977. Projekt „szańca” opracował bezpłatnie plastyk łódzki Wiesław Śniadecki. Uroczystość odsłonięcia odbyła się 12 października 1977 roku, w dniu święta LWP, z udziałem władz województwa piotrkowskiego.

Pomocą w budowie wyróżnił się inż. Stanisław Wilk - syn wspomnianego Franciszka Wilka, pracujący w przedsiębiorstwie budownictwa rolniczego. Artysta plastyk Marek Markowski wykonał w brązie pokaźnej wielkości emblematy krzyża Virtuti Militari, krzyża Walecznych, wieńca i 4 orłów typu wojskowego. Bramki wykuli kowale kieleccy. Lance zwieńczające szczyt „szańca” wykonali uczniowie zawodowej szkoły metalowej w Tomaszowie Mazowieckim. W ten sposób, obelisk znajdujący się w anielińskim lesie, w miejscu bohaterskiej śmierci legendarnego majora Hubala, otrzymał godną oprawę i stał się monumentem narodowej pamięci.

Honorowy patronat nad pomnikiem - szańcem majora Hubala sprawuje 25 batalion dowodzenia Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim, noszący imię legendarnego majora i kontynuuje tradycje swego patrona. Wcześniej patronat nad tym miejscem sprawował 41. Ośrodek Szkolenia Specjalistów Samochodowych Wojsk Lotniczych w Tomaszowie Mazowieckim, którego komendantem był płk Maciej Kopycki.

/Redakcja strony www.majorhubal.pl/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

4. .

Jestem wdzięczny Bogu za ten przywilej, że mogłem towarzyszyć mu w tej ostatniej drodze do Domu Ojca. Patrzyłem codziennie jak się modlił, przyjmował pobożnie Komunię świętą w czasie codziennej Mszy świętej w kaplicy domu Jasna Góra. I tak było w dzień przed śmiercią, kiedy udzieliłem mu sakramentu chorych , a Komunia święta była wiatykiem na drogę do wieczności. Odszedł od nas piękny człowiek i bohater, wierny do końca hasłom wypisanym na sztandarach: BÓG - HONOR -OJCZYZNA.


KS. JAN WOJCZYŃSKI TCHR. - 25.10.2014, 21:46

http://www.majorhubal.pl/index.php?dzial=dodaj_komentarz&id=215

avatar użytkownika kazef

5. Uroczystości 11 listopada 2014

Wójt Gminy Radoszyce Paweł Binkowski oraz Stowarzyszenie
„Radosze” zapraszają na uroczyste odsłonięcie pomnika upamiętniającego pobyt
majora Henryka Dobrzańskiego Hubala we wsi Zychy oraz represjonowanych
mieszkańców udzielających hubalczykom pomocy, które odbędzie się
w Zychach dnia
11 listopada 2014 r.

 Program uroczystości:

12.00 - Polowa Msza Święta w Zychach

12.45 - Złożenie kwiatów

12.50 - Wystąpienie Wójta Gminy Radoszyce

13.20 - Występ artystyczny uczniów Gimnazjum nr 1 im.
Kazimierza Wielkiego w Radoszycach

13.40 - Przemówienie okolicznościowe Wiesława Margasa

14.10 - Zakończenie

 W drugiej połowie października 1939 r. we wsi Zychy
przebywał mjr Henryk Dobrzański" Hubal". Majora gościł w swoim domu
gajowy Jan Baran. Natomiast 10 ułanów przybyłych wraz z nim zamieszkało wg
wskazań gajowego Barana u zaufanych mieszkańców Zych. W gajówce Zychy
opracowano i wydano "Rotę Przysięgi", rozkaz i sposób dokonywania
zaciągu ochotniczego do oddziałów WP nierozbrojonych w jesieni 1939 r., rozkaz
o utworzeniu oddziałów kadrowych, instrukcję dla dowódców ośrodków bojowych,
plan organizacyjny powołania Okręgu Bojowego Kielce oraz następujące dokumenty
dla kadrowych drużyn strzeleckich: pisemną instrukcję, ramowy program
przeszkolenia, skład i wyposażenie. Te dokumenty były podstawą do powołania
Ośrodków Bojowych w Radoszycach, Lipie i Dziadku – obecnie Modrzewina, których
decyzja zapadła właśnie w gajówce Zychy. Tu też Hubal mianował gajowego Jana
Barana pierwszym dowódcą kadrowej drużyny strzeleckiej. Również tu zapadła
decyzjao zorganizowaniu siatki wywiadu przez por. Feliksa Karpińskiego
"Korab". Tak więc gajówka Zychy stała się pierwszym tajnym ośrodkiem
ruchu podziemnego na tym terenie.

 Po opuszczeniu przez oddział hubalczyków wsi Zychy
31.10.1939 r., w dniu następnym Niemcy w wyniku donosu aresztowali tych
mieszkańców, którzy udzielili im pomocy. I tak siedmiu mieszkańców skazano na
czas od 4 do 8 miesięcy więzienia, trzech skazano na zesłanie do niemieckiego
obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

http://www.majorhubal.pl/index.php?dzial=aktualnosci_pokaz&id=218

avatar użytkownika Maryla

6. Ostatniemu Hubalczykowi

Ostatniemu Hubalczykowi

Polonia w północnej Anglii pożegnała ppłk. Romualda „Romana” Rodziewicza


zdjęcie

Polonia w północnej Anglii pożegnała ostatniego Hubalczyka ppłk. Romualda „Romana” Rodziewicza.

24 października 2014 roku północną Anglię i Polskę obiegła wiadomość o
śmierci niezwykłej osoby – Romualda „Romana” Rodziewicza, który należał
do grona „najwierniejszych z wiernych” legendarnego majora „Hubala.”

Wiadomość o śmierci ostatniego Hubalczyka była dla wielu Polaków
dużym zaskoczeniem i spadła na nas zasłona smutku i żałoby. – Wraz ze
śmiercią ostatniego Hubalczyka skończyła się pewna epoka. Do swoich
kolegów dołączył ostatni żołnierz oddziału majora Henryka Dobrzańskiego.
Oddziału, którego żołnierze na zawsze pozostaną symbolem haseł: Bóg,
Honor i Ojczyzna, ale także bezgranicznej, heroicznej odwagi i
determinacji w walce o wolność Rzeczypospolitej. Odwagi, która stała się
i pozostanie na zawsze nieustającą inspiracją dla kolejnych pokoleń
Polaków – powiedział Łukasz Lutostański, konsul generalny RP w
Manchesterze w swojej mowie pożegnalnej podczas Mszy św. pogrzebowej.

6 listopada br. polska emigracja żegnała wiernego syna polskiej
ziemi. O godz. 12.50 trumna z ciałem śp. Rodziewicza została
przewieziona do Domu Opiekuńczego „Jasna Góra” w Huddersfield. Tutaj na
zewnątrz domu, pomimo dotkliwego chłodu, oczekiwały na ostatnie
przybycie Romana – rezydentki wraz z personelem. Wieniec z
biało-czerwonych kwiatów złożono na trumnę. Kapelan domu „Jasna Góra”
ks. Jan Wojczyński TChr modlił się i święcił trumnę z doczesnymi
szczątkami niedawnego rezydenta. Po czym limuzyna z trumną ruszyła w
drogę do polskiego kościoła pw. Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej
Polski w Huddersfield.

Na godz. 13.30 zaplanowano Mszę św. żałobną za śp. Hubalczyka.
Limuzyna wraz z trumną zaparkowała przed głównym wejściem polskiego
kościoła. Po pewnym czasie z wnętrza świątyni wyszli księża celebransi.
Za nimi maszerowali żołnierze ze Stowarzyszenia Rezerwistów im.
„Cichociemnych” w Wielkiej Brytanii. Wysunięto trumnę, którą żołnierze
położyli sobie na ramiona. Ruszył kondukt żałobny w uroczystej asyście
księży, rezerwistów i innych żałobników. Orszak pogrzebowy zatrzymał się
przed ołtarzem głównym w kościele.

Tam trumna spoczęła na katafalku. Żołnierze pod komendą plutonowego
rezerwy Przemysława Kwiateckiego,zaczęli pełnić honorową wartę. Trumnę
przykryto flagą państwową, na której położyliśmy rogatywkę ułańską, z
trudem zdobytą i znalezioną we Wrocławiu w sklepie militarnym dla
kombatantów. Konsul Łukasz Lutostański złożył na trumnie wieńce z
biało-czerwonych goździków. Prezes rezerwistów na czerwonych poduszkach
przyniósł ordery, którymi został uhonorowany za życia Romuald „Roman”
Rodziewicz, za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej
Polskiej.

Chciałabym je wymienić przy okazji tego artykułu: Polonia Restituta,
Pro Memoria, Krzyż za Wojnę Obronną w 1939 r. , Krzyż Walecznych, Krzyż
AK, Honorowy Medal Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił
Zbrojnych RP, Krzyż Oświęcimski, angielski medal za zaslugi z II wojny
światowej. Portret Hubalczyka spoczął obok rogatywki. Obok trumny
postawiono zapalone świece. Żałobnicy wypełnili kościół. Miejsce w ławce
z przodu kościoła zajęła córka Rodziewicza – Helena Natalia z Australii
wraz z przyjaciółmi oraz konsul Lutostański. Syn Hubalczyka – Leon
jeszcze nie dotarł ze Stanów Zjednoczonych. Wciąż był w drodze na
pogrzeb.

Ks. Jan Wojczyński w imieniu własnym i księdza proboszcza Józefa
Wacławika, przywitał wszystkich uczestników pogrzebu Romualda
Rodziewicza. Rozpoczęła się uroczysta Msza św. żałobna w obrzędzie
katolickim. Zgromadzeni w polskim kościele z nadzieją polecaliśmy
zmarłego, który był zawsze wierny Bogu i Ojczyźnie. Prosiliśmy, aby Bóg
przebaczył mu grzechy i obdarzył zbawieniem. W międzyczasie żołnierze co
pół godziny uroczyście zmieniali wartę. Podczas homilii ksiądz Jan
nazwał Hubalczyka „bohaterem nie tylko na polu chwały polskiego oręża,
ale również bohaterem wiary, przypominając jego postawę w obronie
medalika w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, który dostał od
swojej siostry Zofii”.

Na podstawie książki Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm pt.: „Z miejsca na
miejsce. W cieniu legendy Hubala”, kapłan przytoczył historię, w której
była scena obozowa z medalikiem. Obecnie medalik przechowuje w Polsce
kuzynka Romana – Ewa. Na prośbę księdza obiecała przekazać medalik do
Izby Pamięci, którą ks. Jan ma zamiar otworzyć. „Relikwia ta ma
przypominać światu o najbardziej koszmarnym okresie naszych najnowszych
dziejów.” Ksiądz kapelan zaświadczył, że „pan Roman wytrwał w wierze aż
do końca swojego długiego życia, nawet w momencie śmierci był ufny i
umarł z wiarą na ustach, wypowiadając ostatnie słowa: ”Boże, zlituj się
nade mną„. Ksiądz Jan mówił, że odszedł piękny człowiek i bohater wierny
do końca hasłom wypisanym na sztandarach ”Bóg – Honor – Ojczyzna„. Na
zakończenie Mszy św. nadszedł czas na przemowy. Pierwsza zabrała głos
osoba z Patriotycznego Stowarzyszenia Patriae Fidelis, która przeczytała
życiorys zmarłego. Potem położyła na trumnie ostatniego Hubalczyka
rozkwitłe pąki białych i czerwonych róż.

Za nią głos zabrał Konsul Generalny RP z Manchesteru.  Mówił o
Rodziewiczu jako podpułkowniku, który pośmiertnie został awansowany. (po
bitwie pod Huciskiem został awansowany do stopnia wachmistrza
kawalerii, przy okazji 100. urodzin awansowany do rangi majora,
pośmiertnie awansowany do stopnia ppłk WP). Konsul Lutostański pięknie
ujął w słowa prawdę o ostatnim Hubalczyku, któremu należy oddać hołd,
jako niezwykłej osobie. Powiedział, że: ”Widać dobitnie z perspektywy
dzisiejszego dnia, że ofiarę w walce o wolność Ojczyzny ppłk Rodziewicz
wypełnił w sposób mężny i pełny.„ Dodał, iż ”Pamięć o ppłk Romualdzie
Rodziewiczu będzie trwała„ – Historia jego życia była i będzie
natchnieniem dla wielu pisarzy, historyków. O jego losach będą uczyły
się kolejne pokolenia obywateli Rzeczypospolitej. Będziemy pamiętali o
darze jego życia tutaj w północnej Anglii oraz w Polsce, gdzie tradycja
Hubalczyków jest niezwykle pielęgnowana – mówił. Konsul swą mowę
zakończył, cytując 30 Psalm Dawidowy z Pisma Świętego: ”Panie
wyprowadziłeś mnie z krainy umarłych i przywróciłeś do życia spośród
schodzących do grobu„.

W trakcie przybył także syn Hubalczyka – Leon, który został powitany
przez księdza Jana. Uroczystości Mszy pogrzebowej zaczęły dobiegać
końca. Przy końcu ceremonii zaśpiewano pieśń ”Anielski orszak niech Twą
duszę przyjmie, uniesie z ziemi ku wyżynom nieba„. Ostatni raz nastąpiła
zmiana warty, po czym plut. Kwiatecki zaczął składać flagę narodową z
zamiarem wręczenia jej rodzinie Hubalczyka. Ruszył z kościoła kondukt
żałobny w uroczystej asyście żołnierzy rezerwy. Ostatnia posługa
dobiegała końca.

Przed Romanem ostatnim Hubalczykiem ostatnia droga. Niestety ciało
Romana nie spocznie w ziemi, ale ulegnie spopieleniu. Taka była wola
rodziny i wola Romana zawarta w jego testamencie. Ostatnia droga wiedzie
do krematorium w Huddersfield, a my pokornie podążamy w autobusie za
czarną limuzyną wiozącą ciało naszego bohatera narodowego. Niezłomnego
Hubalczyka. Biją się we mnie myśli... Kiedy 2 sierpnia 2014 r.
pojechałam do Domu ”Jasna Góra„, by odwiedzić Romana Hubalczyka, podczas
naszej rozmowy zadałam mu pytanie, które mieszało me uczucia, ale
zadałam je otóż – Czy może mi Pan powiedzieć co Pan pamięta z Auschwitz?
A Roman odrzekł krótko: – Wolałbym nie pamiętać...

Pomimo że Roman Hubalczyk podczas pobytu w obozach koncentracyjnych
napatrzył się na krematoria, a jego nozdrza drażnił ciężki tłusty dym z
pieca i finał jego życia nie dobiegł tam za drutami koncentracyjnymi, a
jego życie nie wyszło kominem krematoryjnym – dziś na ironię jedziemy do
krematorium, by tam zakończyła się ziemska wędrówka Romana ostatniego
Hubalczyka.

Musimy się spieszyć, by zdążyć na godz. 15.15. Zatem wjechaliśmy na
duży teren należący do krematorium. Naokoło jakieś sztuczne wzgórza czy
kopczyki, na których rośnie trawa i kwiaty. Autobus zaparkował w
zatoczce parkingu, a limuzyna z trumną Romana już czekała. Tutaj tylko
kilkanaście kroków dzieli od kaplicy krematorium i specjalnie
wydzielonej wnęki przystosowanej do postawienia trumny na wysokim
drewnianym katafalku. Jest to ostateczny punkt na mapie życia Romana, do
którego dotarł aż tak daleko, żyjąc prawie 102 lata. Pewnie jako młody
żołnierz majora ”Hubala„ nigdy nie myślał o takim zakończeniu swojej
drogi życiowej, którą w rezultacie obrał on i jego rodzina.

Żołnierze posłusznie położyli trumnę na ramiona i po wojskowemu
pomaszerowali, mijając drzwi kaplicy krematoryjnej. Trumnę zostawiono we
wnęce na katafalku. Portret Romana był na podłodze oparty o katafalk.
Rozpoczęło się ostateczne pożegnanie. Kiedy syn Romana – Leon przemawiał
z mównicy – płakał. Mówił o kochającym ojcu, a my dusiliśmy łzy. Ksiądz
Jan w szerokim geście błogosławił ręką doczesne szczątki zmarłego.
Nagle purpurowa kurtyna zaczęła się szybko nieodwołalnie zasuwać,
pochłaniając za sobą trumnę i szczelnie kryjąc do niej dostęp. W ścianie
za trumną wcześniej zauważyłam drzwiczki, przez które będzie wsunięta
trumna, a potem spuszczona w dół i tam wszystko się dokona.

Na ścianie widniał napis po angielsku Emergency Exit i tym wyjściem
bezpieczeństwa, my żyjący przechodziliśmy przez drzwi. Szliśmy szklanym
korytarzem do oszklonego pokoju, gdzie składaliśmy dzieciom Romana
szczere kondolencje. Stałam w kolejce. Kiedy się w końcu ”dobiłam„ – nic
nie mogłam wypowiedzieć. Tylko patrzyliśmy na siebie i w zrozumieniu
objęliśmy się. Byłam ostatnia, więc ponaglano nas do wyjścia, gdyż
autobus na nas czekał, aby ruszyć. Kiedy jechaliśmy do sali parafialnej
przynależnej do polskiego kościoła, zamyśliłam się, patrząc wstecz.
Myślałam o tym, że w tyle już zostawiliśmy wielkiego Hubalczyka. Doszłam
do wniosku, że często mamy wpływ na swoje przeznaczenie. Przy końcu
życia dopiero to daje się zauważyć, a na pewno widzą to inni, patrząc na
nas z perspektywy dystansu.

O godz. 16.00 zaplanowano spotkanie wspomnieniowe. W sali parafialnej
czekał na nas olbrzymi stół suto zastawiony wyśmienitym jedzeniem. Przy
stole rozmawialiśmy o ostatnim Hubalczyku, zaśpiewaliśmy na głosy pieśń
”Hubalczycy„, czyli My, partyzanci majora ”Hubali.„ Była to pierwsza
pieśń partyzancka w okupowanej Polsce.

Spytałam Konsula Lutostańskiego gdzie spoczną prochy Romualda
”Romana„ Rodziewicza. Odpowiedział, że zrobi wszystko co w jego mocy,
aby były pochowane na  na Powązkach Wojskowch w Warszawie.

Teraz tylko kwestia czasu i zebrania dokumentacji, ponieważ Konsulat
RP w Manchesterze jest w kontakcie z urzędem ministra Jana
Ciechanowskiego, szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Wiadomo mi było również, że miał przyjechać na pogrzeb reprezentant
ministra Ciechanowskiego – ppłk Artur Frączek, ale z powodu problemów
logistycznych, nie mógł dotrzeć do północnej Anglii.

Na  koniec już tylko słowa przysięgi, jaką mogli składać Hubalczycy.

”Przysięgam Bogu być wiernym
Ojczyźnie mojej Rzeczypospolitej Polskiej,
Stać na straży honoru żołnierza polskiego,
Za sprawy Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu,
I tak postępować, abym mógł żyć i umierać
Jak prawy żołnierz polski„.

Cześć Jego pamięci!

Xenia Jacoby

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. 75. rocznica śmierci mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.

Legendarny, ostatni żołnierz wojny obronnej, znakomity kawalerzysta i dowódca pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego zginął 30 kwietnia 1940 r.

Henryk Dobrzański urodził się w czerwcu 1897 r. w Jaśle. Od 1912 r. należał do Polskich Drużyn Strzeleckich, a od 1914 r. - do Legionów. W 1918 r. wstąpił do pułku ułanów. Jako dowódca plutonu, a później szwadronu, brał udział w walkach w obronie Lwowa. W okresie międzywojennym był członkiem polskiej reprezentacji jeździeckiej. W 1925 r. jego drużyna zdobyła w Nicei Puchar Narodów.

We wrześniu 1939 r. Dobrzański został zastępcą dowódcy rezerwowego 110. pułku ułanów Brygady Kawalerii „Wołkowysk” w Białymstoku. Walczył z bolszewikami na Grodzieńszczyźnie. Gdy pod Kolnem rozwiązano pułk, 22 września Hubal wyruszył na czele 180 ułanów na odsiecz Warszawie. W okresie PRL ukrywano te fakty.

Po kapitulacji stolicy przedostał się wraz ze swymi żołnierzami na Kielecczyznę, gdzie w grudniu 1939 r. utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Jednostka zachowała organizację regularnego wojska, ale stosowała taktykę partyzancką. Z końcem kwietnia 1940 roku oddział przeniósł się w lasy spalskie.


W okolicach Anielina oddział został okrążony przez zgrupowanie około osiem tysięcy Niemców. 30 kwietnia podczas próby cichego przedarcia się przez kordon sił wroga, ułani wpadli w zasadzkę. Jedna z kul śmiertelnie raniła mjr. Dobrzańskiego. Miejsce pochówku Hubala pozostaje wciąż nieznane. Niemcy ukryli jego ciało, aby pamięć o majorze nie inspirowała Polaków do dalszej walki.

fotki z wizyty w Anielinie:





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

8. Zgłosiłem

historię ostatniego hubalczyka na konkurs scenariuszowy Ministerstwa Kultury. Zobaczymy, jak będzie :)

avatar użytkownika gość z drogi

9. trzymamy kciuki

cała Budrysówka wraz z Małymi :)
serdeczności :)

gość z drogi