Hańba Generała (2)

avatar użytkownika godziemba

 Generał Juliusz Rómmel w dniu 7 września uciekł z pola bitwy, opuszczając swych walczących z Niemcami żołnierzy...

 

Generał Juliusz Rómmel w dniu 7 września uciekł z pola bitwy, opuszczając swych walczących z Niemcami żołnierzy armii „Łódź”.
            Walki na przedpolu głównej pozycji armii „Łódź” trwały do wieczora 2 września. W tym czasie, na skutek wycofania się 7 DP na zachód od Częstochowy, powiększyła się luka pomiędzy armią „Łódź” a armią „Kraków”. Po wieczór 2 września marszałek Rydz nakazał Rómmlowi wycofanie się na główną pozycję obrony nad Wartą i Widawką. Rozkazy Rómmla do poszczególnych jednostek dotarły dopiero po północy, stąd wiele oddziałów zmuszonych zostało do forsowanego dziennego marszu po zatłoczonych drogach ostrzeliwanych przez niemieckie lotnictwo, nie będąc w stanie w przewidzianym czasie zająć swych nowych pozycji.
            Wedle gen. Thommee „gen. Rómmel (…) wyrywa całą armię z pozycji ufortyfikowanych i wysuwa daleko na przedpole (…) do boju spotkaniowego w otwartym polu przeciw niemieckim dywizjom pancernym, zmotoryzowanym i lotnictwu, pozbawiając przez to własne siły oparcia i ochrony o fortyfikacje obronne. W wyniku tego Armia „Łódź” strzepana na przedpolach własnej pozycji, tak przez bronie pancerne jak i lotnictwo nieprzyjaciela, straciła swą zwartość a przede wszystkim wiarę w dowódcę, który w czasie tych ciężkich walk ani razu nie pojawił się wśród walczących oddziałów”. Przez pierwsze dni walk Rómmel rezydował w pałacyku Heinzla w Julianowie pod Łodzią. Nawet przychylny mu płk Pragłowski podkreślał, iż „było ciężkim błędem Rómmla, że w chwili rozpoczęcia działań dla wygody osobistej, sprzeciwił się przeniesieniu naszego dowództwa do właściwej kwatery wojennej w Pabianicach”.
Utrzymanie przez armię „Łódź” głównej pozycji nad Wartą miało – wedle zamysłu Naczelnego Wodza – osłaniać zejście na linię Wisły armii „Pomorze” i „Poznań”. Pomimo ciężkiej sytuacji Rómmel uspokajał marszałka Rydza-Śmigłego, gwarantując trwanie na zajmowanej linii obrony, przez co opóźnił jego decyzję o skierowaniu jednostek armii „Poznań” oraz „Prusy” na pomoc armii Rómmla.
W dniu 5 września wieczorem gen. Rómmel poinformował wreszcie Naczelnego Wodza o wyjątkowo trudnej sytuacji (przedarcie się Niemców ku szosie warszawskiej na Radomsko i Piotrków, co zagrażało okrążeniem sił armii „Łódź”) i wynikającej stąd konieczności odwrotu znad Warty i Widawki. Marszałek zgodził się na odskok armii Rómmla, obiecując szybki atak armii „Prusy” w kierunku na Bełchatów, który miał odciążyć lewe skrzydło armii „Łódź”.
Tuż przed północą tego dnia Rómmel wydał ostatni rozkaz operacyjny nr 5, nakazujący odwrót oddziałów swej armii. Sam przeniósł siedzibę swego sztabu do Brzezin, które zostały nad ranem 6 września zbombardowane. Generał wyszedł z niego prawie bez szwanku, dzięki ofiarności płk Zbigniewa Chrząstowskiego, który przypłacił życiem uratowanie Generała.
Po zbombardowaniu Brzezin, Rómmel – bez porozumienia z szefem swego sztabu płk. Pragłowskim – nakazał wycofanie sztabu armii aż do Mszczonowa, odległego od pozycji armii o ponad 100 km. Ta decyzja uniemożliwiała mu koordynowanie jakichkolwiek działań wycofujących się oddziałów jego armii nad Wisłę.
Po dotarciu do Mszczonowa, sztab armii został ponownie zbombardowany. W tej sytuacji Rómmel zadecydował o opuszczeniu swoich żołnierzy i wyjeździe – rzekomo na polecenie Rydza-Śmigłego do Warszawy. Zaprzecza temu najbliższy współpracownik marszałka, szef Sztabu Głównego gen. Wacław Stachiewicz podkreślając, iż „Naczelny Wódz generała Rómmla do Warszawy nie wzywał, ani żadnego „specjalnego zadania” dla niego nie miał, poza tym, które w ogólnym rozkazie odwrotu za Wisłę otrzymali wszyscy dowódcy armii walczących w tym rejonie. Nigdy ani mnie, ani memu zastępcy, Naczelny Wódz słowem nie wspominał o wzywaniu gen. Rómmla, ani o specjalnym bardzo ważnym zadaniu dla niego”.
Płk. Pragłowski z goryczą stwierdza, iż „Rómmel z roku 1920 raczej porzuciłby łączność do przełożonych, aby móc pozostać razem ze swoim wojskiem i kierować nim”. W 1939 roku porzucił swych podkomendnych i uciekł z pola walki do Warszawy, do której ostatecznie przybył w dniu 8 września 1939 roku, w dzień po wyjeździe Naczelnego Wodza. W ślad za Rómmlem opuścili swoje jednostki generałowie Bończa-Uzdowski (dowódca 28 DP), Dindorf-Ankowicz ( dowódca 10 DP), płk Dojan-Surówka (dowódca 2 DP leg.) oraz płk Grobicki (dowódca Kresowej Brygady Kresowej). Wszyscy z armii Rómmla.
Niezrażony tym gen. Wiktor Thommee, ratując honor b. dowództwa armii „Łódź” , zabrał się energicznie za wyprowadzanie resztek armii z katastrofalnego położenia. Podporządkowane mu jednostki nie tylko nie dały się rozbić, ale w największym porządku zdołały się wycofać do twierdzy modlińskiej.
Po przybyciu do Warszawy, Rómmel zamiast zostać postawiony przed sądem polowym, otrzymał dowództwo Grupy Armii „Warszawa”, w skład której miały wejść: armia „Modlin”, załogi Warszawy i Modlina oraz oddziały mające bronić odcinka Wisły do ujścia Pilicy. Rómmel uważał się ponadto nadal za dowódcę armii „Łódź” , pragnąc uniemożliwić podporządkowanie jej resztek gen. Kutrzebie. Na szczęście zostało to w porę uniemożliwione przez gen. Stachiewicza, który w gwałtownej rozmowie zarzucił mu samowolne opuszczenie armii. Opuszczając w nocy 9 września stolicę szef Sztabu Głównego pozostawił w sztabie dowództwa armii „Warszawa” ppłk Okulickiego jako łącznika z Naczelnym Dowództwem.
Wbrew poleceniom Naczelnego Wodza Rómmel nie wsparł akcji zaczepnej gen. Kutrzeby, koncentrując się na obronie stolicy. Taka pasywna postawa spotkała się z powszechną krytyką oficerów Dowództwa Obrony Warszawy (dowódca gen. Czuma) , widzących potrzebę wspólnej operacji jednostek z Warszawy i Modlina w celu uchwycenia rejonu Błonie-Pruszków oraz utworzenia szerokiego przyczółka mostowego na Wiśle zapewniającego stałe połączenia Warszawy z twierdzą modlińską. Ppłk Okulicki meldował w dniu 13 września Stachiewiczowi, iż „dziś przyleciał lotnik od gen. Bortnowskiego do gen. Rómmla z prośbą o pomoc przez natarcie z Puszczy Kampinoskiej na Żyrardów (…) . Z obsady Warszawy można by wyciągnąć 3 do 4 batalionów zdolnych do działania zaczepnego na korzyść gen. Bortnowskiego. Generał Rómmel oświadczył mi, że będzie mógł czymś pomóc Bortnowskiemu za 3 dni. Obawiam się, że będzie to za późno. Z rozmowy z gen. Rómmlem odniosłem wrażenie, że nastawia się na działania małymi oddziałami na linie komunikacyjne nieprzyjaciela po wschodnim brzegu Wisły, natomiast niczym nie chce pomóc gen. Bortnowskiemu i Kutrzebie”.
Szef sztabu gen. Czumy płk. Tadeusz Tomaszewski uważał, iż z Warszawy można wysłać na pomoc gen. Kutrzebie nawet 18 batalionów, ale Rómmel nie chciał o tym w ogóle słyszeć. Ostatecznie w nocy z 17 na 18 września został zorganizowany wypad w sile … 3 batalionów, który został po dwóch dniach zatrzymany przez Niemców. W nocy z 19 na 20 września z inicjatywy płk Porwita przeprowadzono jeszcze jedną akcję, w której wzięli udział żołnierze w sile zaledwie jednego batalionu. Ewentualne wsparcie oddziałów z Warszawy mogło w zdecydowany sposób pomóc wycofującym się jednostkom gen. Kutrzeby. Z powodu sprzeciwu Rómmla resztki armii „Poznań” zmuszone zostały do samotnego przebijania się w kierunku stolicy.
Po agresji sowieckiej na Polskę Rómmel podjął haniebne działania, próbując utworzyć prosowiecki rząd. Sprawa ta będzie przedmiotem osobnego eseju, który zostanie wkrótce opublikowany.
Generał Rómmel po kapitulacji Warszawy trafił do niemieckiej niewoli, w której przebywał do końca wojny, z tego ostatnie trzy lata w oflagu VII A w Murnau.
Po wyzwoleniu obozu uda się do Paryża, gdzie poprosił gen. Stanisława Kopańskiego o umożliwienie mu wyjazdu do Londynu w celu złożenia raportu z obrony stolicy w 1939 roku. Takiej zgody nie uzyskał, więc zdecydował się wrócić do kraju.
Po przyjeździe do kraju w sierpniu 1945 roku został uroczyście powitany przez Bieruta. Następnie został przyjęty do LWP i mianowany doradcą do spraw szkolenia przy Naczelnym Dowództwie WP. W 1947 roku po przekroczeniu ustawowego wieku służby przeszedł w stan spoczynku, uczestnicząc nadal w komunistycznych „uroczystościach”. W 1956 roku Rada Państwa przyznała mu rentę dla zasłużonych, a sam generał został członkiem rady Naczelnej ZBoWiD.
Na emeryturze napisał kłamliwe wspomnienia z wojny 1939 roku „Za honor i ojczyznę” wydane w 1958 roku. Komunistyczna cenzura przez wiele lat blokowała ukazywanie się wszelkich krytycznych ich ocen.  W czerwcu 1966 roku Rada Państwa odznaczyła go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Generał Juliusz Rómmel zmarł w dniu 8 września 1967 roku w Warszawie. W jego pogrzebie wzięli udział liczni komunistyczni dygnitarze z wiceministrem obrony narodowej gen. Jaruzelskim, szefem Głównego Zarządu Politycznego WP gen. Józefem Urbanowiczem oraz „marszałkiem” Żymierskim. Rómmel został pochowany w alei zasłużonych na wojskowym cmentarzu powązkowskim w Warszawie.
 
Wybrana literatura:
T. Banaszkowicz - Generał dywizji Juliusz Rómmel
 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej
M. Porwit – Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 roku
W. Lipiński – Dziennik. Wrześniowa obrona Warszawy 1939 roku
M. Porwit – Obrona Warszawy, wrzesień 1939 r. Wspomnienia i fakty
A. Pragłowski – Od Wiednia do Londynu. Wspomnienia
J. Rómmel – Za honor i ojczyznę. Wspomnienia dowódcy armii „ Łódź” i „Warszawa”
J. Wróblewski – Armia „Łódź” 1939
A. Zaliwski – Bitwy polskiego września
W. Stachiewicz – Wierności dochować żołnierskiej. Przygotowania wojenne w Polsce 1935-1939 oraz kampania 1939 roku w relacjach i rozważaniach szefa Sztabu Głównego i szefa Sztabu Naczelnego Wodza
 

1 komentarz

avatar użytkownika Joanna K.

1. Poprawiłabym tytuł, wybijając nazwisko Rómmla - byłoby

czytelniej. No to rodzinka ma czym się "poszczycić". A propos, są w Polsce?
Może leży nad ciałami żołnierzy Niezłomnych i też będzie problem z przesunięciem grobu.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski