Najlepszy kumpel Jaruzelskiego (1)

avatar użytkownika godziemba

 

Dla kariery Jaruzelski, pochodzący ze szlacheckiej rodziny, zaprzyjaźnił się z typowym prymitywnym komunistycznym oprawcą – Mieczysławem Moczarem
 
Mieczysław Moczar, faktycznie Nikołaj Demko, urodził się 26 maja 1916 roku w Łodzi w prawosławnej rodzinie białoruskiej. Edukacja szkolna Mikołaja nie trwała zbyt długo – ukończył kilka klas szkoły powszechnej oraz został przyuczony do zawodu ślusarza w małej łódzkiej firmie „Krawczyński i Spółka”.
 
W 1937 roku wstąpił do istniejącej w fabryce Eitingona komórki Komunistycznej Partii Polski oraz Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR). W końcu maja 1938 roku policja wkroczyła do mieszkania, w którym odbywało się zebranie MOPR i zatrzymała jego uczestników, w tym – jak podawała łódzka prasa – Mikołaja Dziomka, czyli Mikołaja Demkę, u którego znaleziono znaczki na „Czerwoną Pomoc” dla dzieci hiszpańskiej republiki. Zatrzymani stanęli 1 września 1938 roku przed Sądem Okręgowym, który czterech z nich, w tym Mikołaja Demko, skazał na podstawie art. 97 i 93 kk. na 2 lata więzienia oraz pozbawienie praw publicznych i obywatelskich na 5 lat.
 
Mikołaj Demko został osadzony w więzieniu w Łodzi, a potem w Łęczycy, gdzie poznał Ignacego Logę-Sowińskiego – sekretarza Dzielnicy Śródmiejskiej KPP w Łodzi. Po wybuchu wojny polsko-niemieckiej, uciekł z więzienia 6 września 1939 roku. Wobec upadku państwa polskiego, wyjazd na tereny opanowane przez Sowiety był dla komunistów jedyną możliwą decyzją. „Kierowaliśmy się przeświadczeniem, – wspominał towarzysz Demki – że tam, na ziemi radzieckiej mieści się przecież Komintern, który nam – polskim komunistom – pomoże utworzyć na nowo swoją leninowską partię. Szliśmy do ZSRR nie jak emigranci, lecz jak żołnierze partii”. Sam Demko jesienią 1939 roku znalazł się w „sowieckim” Białymstoku, gdzie „pracował” jako propagandzista. W grudniu 1939 roku został zwerbowany do pracy wywiadowczej przez Wydział Wywiadu Sztabu Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego Armii Czerwonej. Otrzymał kryptonim „Woron” („Kruk”), przeszedł przeszkolenie szpiegowskie w Gorki i w czerwcu 1941 roku został wysłany z misją szpiegowska do rodzinnej Łodzi. Od tej pory zaczął posługiwać się nazwiskiem Mieczysław Moczar i pseudonimem „Mietek”.
 
 
We współpracy z Logą-Sowińskim utworzył Front Walki za Naszą i Waszą Wolność, który w marcu 1942 roku przyłączył się do powstałej w grudniu 1941 roku Polskiej Partii Robotniczej. „Mietek” został komendantem Łódzkiego Obwodu Gwardii Ludowej. Latem 1942 roku oddział „Mietka” spalił kilka stogów zboża, zniszczył kilka tysięcy litrów oliwy i przeprowadził kilka innych podobnych „heroicznych” akcji. Zagrożony aresztowaniem został mianowany wiosną 1943 roku dowódcą Obwodu II Lubelskiego GL.  
 
Wbrew propagandowym deklaracjom, GL prowadziło walkę z oddziałami AK. Władze lubelskiego obwodu PPR wzywały: „Chłopi i robotnicy! Nie dajmy się zastraszyć pańskim psom, którzy już dziś wydali nam bratobójczą wojnę. (…) Na gałąź z mordercami ludu – burżuazją i panami”. Realizując ten program oddziały GL, podległe Moczarowi zamordowały jesienią 1943 roku kilkudziesięciu żołnierzy AK, NSZ oraz sympatyków polskiego podziemia niepodległościowego. 11 października 1943 roku „Mietek” w raporcie do warszawskiej centrali pisał: „Batalion nr 4 rozgromił całą swołocz w liczbie 28 ludzi reakcji, 3 zostało zlikwidowanych w tym jeden sołtys”. Miesiąc później raportował z dumą: „Zlikwidowano 14 szpicli z reakcji. (…) nasze oddziały spacyfikowały wieś Serniki 4.XI wybijając 8 ludzi, zabito 4 dowódców, którzy brali udział w napadach na naszych ludzi, 2 również nielepszych i jednego o którym dam ustne wyjaśnienie. Raniono 1 kobietę i 12 zabito. (…) Zlikwidowano dość sporo łobuzów”.
 
Po powstaniu Armii Ludowej, Moczar jako dowódca II Obwodu Lubelskiego AL., kontynuował mordowanie żołnierzy AK. Równocześnie w kwietniu 1944 roku wydał rozkaz nr 14/44, w którym polecał: „Przy likwidowaniu szpiclów Niemców lub zbirów reakcyjnych pamiętać o tym, aby to wykonywać z dala od wioski. Najlepiej w lesie, nie pozostawiając żadnych śladów”. Pretekstem do nasilenia akcji przeciwko polskiej konspiracji była śmierć jednego z komunistycznych dowódców – Władysława Skrzypka, mającego na sumieniu wiele zbrodni na Polakach i Żydach. W związku z tym wydarzeniem, Moczar wydał rozkaz nr 16, w którym pisał: „Za zbrodnie popełnione przez zbirów faszystowskich we wsi Potok Dow. Armii Ludowej winno wyciągnąć najsroższe konsekwencje do kary śmierci wszystkich winowajców tej zbrodni, pośrednich i bezpośrednich”. Rozkaz ten oznaczał de facto polecenie likwidowania każdej osoby związanej z polskim podziemiem niepodległościowym. W ramach operacji odwetowej cztery oddziały AL. Zamordowały w kwietniu 1944 roku kilkadziesiąt osób we wsiach: Potok i Dąbrówka, w maju zaś pod Owczarnią zamordowano 18 żołnierzy AK.
 
W tym samym czasie Moczar pozostawał w ostrym konflikcie z wysłannikiem Kominternu Leonem Kasmanem, który nie chciał podporządkować się „Mietkowi”. W liście do Franciszka Jóźwiaka z kwietnia 1944 roku Moczar nazywał Kasmana „kretynem, jakiego nie widziałem”, który „zakisił ludzi i prócz wszów i świerzbu nic innego nie posiada. Siedzi we wsi i dzwoni po dwa razy dziennie do Moskwy. Z czem? Po co? Czy przesłać co pisze gazeta niemiecka”. Był to przejaw rywalizacji „krajowców” z „kominternowcami”. W eskalacji konfliktu niemałą rolę odgrywały także osobiste przymioty obydwu antagonistów: „Mietek” był prostym robotnikiem z Łodzi, o ograniczonej umysłowości, często porozumiewał się językiem marginesu społecznego, używał rynsztokowych wyzwisk. Nie unikał też rozwiązywania problemów za pomocą pięści lub „mokrej roboty”. Kasman zaś był wykształconym, doświadczonym działaczem KPP. Centrali PPR nie udało się doprowadzić do kompromisu i w rezultacie postanowiono w czerwcu delegować na Lubelszczyznę Grzegorza Korczyńskiego, a „pułkownika” Moczara wysłać na Kielecczyznę.
 
Wobec rychłej perspektywy zwycięstwa Armii Czerwonej, Moczar nawoływał do zadania „rodzimej reakcji ciosu ostatecznego”, a Korczyńskiemu życzył: „wyłap wszystkich s…faszystów”. W obliczu rozpoczęcia przez Sowietów ofensywy, 17 stycznia 1945 roku wydał rozkaz nr 5, w którym nakazywał swoim oddziałom nawiązanie ścisłej łączności z dowództwem Armii Czerwonej, a „zbrodniarzy i sprawców walki bratobójczej aresztować, a stawiających zbrojny opór strzelać, (…) a gdyby reakcja z pod znaku NSZ lub AK prze4dsiębrała pewne kroki o charakterze walk bratobójczych – interweniować zbrojnie wszystkimi siłami, jakimi rozporządzamy i zameldować o przedsięwziętych krokach lokalne dowództwo Armii Czerwonej”. Rozkaz ten stanowił otwarte wezwanie do walki o władzę, w której sojusznikiem AL-owców było NKWD i Armia Czerwona.
 
17 stycznia 1945 roku „Mietek” wyruszył na spotkanie Sowietów., a już 23 stycznia został wyznaczony przez Radkiewicza, ministra bezpieczeństwa publicznego, na szefa WUBP w Łodzi. Siedzibę łódzkiego WUBP stanowił były gmach gestapo przy ul. Anstadta (potem 19 Stycznia).  5 grudnia 1945 roku podlegli Moczarowi ubowcy zamordowali Bolesława Ścibora, zastępcę sekretarza generalnego NKW PSL. Oficjalnie sprawców mordu nie wykryto, a sam Moczar jeszcze u schyłku życia twierdził, że była to zbrodnia o charakterze politycznym, prowokacja dokonana przez podziemnie zbrojne na zlecenie „reakcji działającej legalnie” oraz ośrodków zagranicznych. 10 dni później w tajemniczych okolicznościach zamordowano studentkę Uniwersytetu Łódzkiego Marię Tyrankiewicz. Jej śmierć wywołała spontaniczne protesty młodzieży. Moczar, szermując hasłem o reakcyjnym obliczu protestu studentów, doprowadził do zatrzymania 59 uczestników, spośród których 15 stanęło przed sądem, a 3 przekazano do dyspozycji MBP.
 
Przez cały czas domagał się od swoich oficerów śledczych szybkich wyników. „Jeśli masz wątpliwości – co do jednej spośród trzech osób, to lepiej zamknąć wszystkie, niż ryzykować, że podejrzany może się wymknąć”. Dla „zmiękczania” aresztowanych stosowano „moczarnię”. Była to znajdująca się w piwnicach gmachu UB ciemnica o wymiarach metr na metr, licząca również metr wysokości, wypełniona do połowy wodą. W takim pomieszczeniu oporny więzień zmuszony był do przebywania przez co najmniej 48 godzin. Ponadto Moczar, aby wydobyć informacje od zatrzymanego, potrafił zaręczać oficerskim słowem honoru, że po złożeniu prawdziwych zeznań zatrzymany zostanie zwolniony. Niestety, wiara w słowo honoru „Mietka” prowadziła te osoby najczęściej na śmierć. 
 
Przed referendum „Mietek” opracował plan jego „zabezpieczenia”, do którego realizacji przewidziano zaangażowanie około 8 tysiąca ludzi. 1 lipca 1946 roku – czyli przed oficjalnym ogłoszeniem wyników – Moczar przesłał do MBP „wyniki” głosowania. Po referendum nastąpiła dalsze zaostrzenie terroru ubecji wobec społeczeństwa. Moczar mówił swoim podwładnym: „Walka z elementami wstecznictwa nie została zakończona po zwycięstwie w Referendum i nie zakończy się po zwycięstwie, jakie odniesiemy po wyborach. Walka ta trwać będzie długo. Lecz obecnie analizując wroga naszej rzeczywistości musimy stwierdzić, że punktem kulminacyjnym tej walki będą nadchodzące wybory w Polsce”. Wysłał więc do powiatowych UBP swoich instruktorów, których zadaniem było sporządzenie planu „bezwzględnej walki uspokojenie terenu”. W analogiczny sposób starał się „ubojowić” aparat partyjny. Podczas narady I sekretarzy powiatowych PPR w sierpniu 1946 roku wzywał do dalszej walki z „reakcją” przez zacieśnienie kontaktów z UB, dzięki czemu miało nastąpić rozpracowanie i rozbicie PSL i tych kręgów PPS, które zbliżone były do PPS-WRN. Aresztowania członków PPS odbywały się z naruszeniem obowiązujących przepisów, bez powiadamiania władz PPS. Moczar prywatnie naciskał na lidera łódzkiej PPS H. Wachowicza oczekując od niego wzmocnienia współpracy z PPR. W przypadku działaczy PSL nawet takie ograniczenia nie istniały. Terror wobec osób wspierających partię Mikołajczyka sprawił, iż w łódzkim liczba członków PSL spadła na jesieni 1946 roku z 40 do 27 tysięcy.
 
Przed wyborami „masowo wzywano do Urzędów Bezpieczeństwa w Łodzi lub wprost zabierano z domów wyborców (…) i różnymi sposobami wymuszano na nich oświadczenia o cofnięciu podpisów”. W odpowiedzi na skargi Moczar zażądał od Sądu Najwyższego pociągnięcia do odpowiedzialności tej części PSL, która „nie wahała się rzucić kalumnie na ciężką i ofiarną pracę organów UB”. Po „zwycięskich” wyborach, łódzkie władze PPR stwierdziły, że „organy bezpieczeństwa zdały egzamin w swojej pracy, stały się aparatem operatywnym, narzędziem walki w rękach naszej Partii”. 22 lipca 1947 roku „za wybitne zasługi i wzorową służbę”, na wniosek szefa MBP, Bierut mianował go obok Grzegorza Korczyńskiego, Romana Romkowskiego i Mieczysława Mietkowskiego, na stopień generała brygady.
 
W połowie 1948 roku Moczar przestał pełnić funkcje szefa WUBP w Łodzi i objął funkcję wiceministra w MBP. Równocześnie w obliczu rozprawy z Gomułką , zmuszony został do „odcięcia się” od „Wiesława”. W samokrytyce z sierpnia 1948 roku napisał: Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, partyjniaków, Związek Radziecki jest naszą Ojczyzną, a granice nasze nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze”. Jego samokrytykę oceniono jako niedostateczną, w tej sytuacji „Mietek” na plenum KC PPR zadeklarował: „Chciałbym zapewnić, ze będę się starał (…) wszystkimi siłami pracować dla dobra naszej Partii, ponieważ z Partią jestem zrośnięty, kocham Partię, jak również i Związek Radziecki”. Mimo tego, ukarany został naganą partyjną, zdegradowany na zastępcę członka KC, a na początku września przeniesiony został na drugorzędne stanowisko wojewody olsztyńskiego.
 
Na nowym stanowisku prezentował pryncypialne stanowisko w doborze kadr, twierdząc, że „starosta, który chodzi do kościoła nie może być na stanowisku starosty ani wicestarosty”. Usuwał z urzędów także przedwojennych działaczy walczących o polskość podległego mu terenu, uznając ich w swej psychice ubeka za podejrzanych.
 
Występując na początku 1952 roku na plenum KW PZPR poświęconym projektowi konstytucji, dobitnie podkreślał, jak powinna dyskusja przebiegać: „Dyskusja nad projektem nie może i nie powinna toczyć się w kierunku przesunięcia przecinka lub kropki w sformułowaniu takiego lub innego artykułu projektu Konstytucji. Dyskusja winna potoczyć się w kierunku podsumowania naszych zdobyczy osiągniętych dotychczas i naszych zadań stojących przed nami”.   Nie wolno więc było dopuścić do żywiołowej dyskusji, która musiała pozostawać pod kontrolą kierownictwa partii.
 
Było to jedno z ostatnich dokonań Moczara, który w kwietniu 1952 roku został przeniesiony – wobec utrzymywania zbyt bliskich kontaktów z Franciszkiem Szlachcicem, szefem WUBP – na stanowisko przewodniczącego Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku, na którym pozostawał do końca 1954 roku. Następnie był przewodniczącym Prezydium WRN województwa warszawskiego, a w kwietniu 1956 roku został ministrem PGR.
 
Cdn.
 
 

6 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Pan Godziemba

Szanowny Panie,

Gdzieś kiedyś, ktoś z naukowego środowiska grodu koziego, mówił mi o wątpliwościach szlacheckiego pochodzenia Jaruzelskich w linii męskiej.
Matka tak.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika godziemba

2. Pan Michał

Pnie Michale,

Wszystko możliwe, choć nie można negować faktu, iż jego dziad i ojciec byli gorącymi patriotami.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Pan Godziemba

Szanowny Panie Godziembo,

Patriota tatuś Władysław szczególnie wtedy kiedy zrzekał się obywatelstwa polskiego w imieniu własnym, syna Wojciecha i córki Teresy na rzecz obywatelstwa sowieckiego

Oto dokument

http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/Ankieta.jpg

http://www.wojciech-jaruzelski.pl/diariusz

Dla ciekawości Blogerów, żona Wojciecha, Barbara, była córką podoficera Wehrmachtu, uczęszczała do szkoły Vetterów / Lublin / w mundurku Bund Deutscher Mädel, Związek Niemieckich Dziewcząt – sekcja żeńska niemieckiej organizacji młodzieżowej Hitlerjugend.

Ukłony

michał zieleśkiewicz

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

4. witam w tym bardzo ciekawym wątku historycznym

szczególnie,ze nawet dla mnie to czasy z przed mojego urodzenia...

minie nie zbyt wiele lat i będzie jakaś zawierucha w Łodzi...
W domu mojej Cioci...nauczycieli z dyplomem łodzkiej Pedagogiki pojawi się młoda studentka ukrywająca sie przed policją...
z nocnych rozmów dorosłych zapamietałam tylko fragmenty...ale słowo internowanie ...dziwnie i obco brzmiało wtedy w moich uszach... chyba żył jeszcze Stalin i terror UB był ogromny.
Nikt już z Rodziny nie żyje,by zapytać o co wtedy chodziło...a takich informacji nie podawano w radio...
Nigdy też owej studentki mojej Chrzestnej Matki nie spotkałam...wiem tylko,ze w stosunku do jej rodziców zastosowano areszt domowy...
czy w latach pięćdziesiatych coś znowu działo się w Łodzi...?
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika godziemba

5. Pan Michał,

Panie Michale,

Faktycznie - miałem jednak na uwadze jego dokonania w 1920 roku.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika godziemba

6. @Gość z drogi

Po odejściu Moczara z Łodzi, wszyscy tamtejsi mieszkańcy odetchnęli na moment z ulgą.

Pozdrawiam

Godziemba