Wielkopolanie pod rządami królów niemieckich Prus od zawsze przygotowywali się do odzyskania niepodległości na drodze zbrojnego powstania narodowego.
Znając historie polskich powstań, przygotowywali się do tego jedynego, Powstania Wielkopolan. Najpierw postawili na szeroko zakrojoną agitacje wśród wszystkich warstw społecznych a szczególnie chłopów, wiedząc jaką rolę odegrali w czasie potrzeby grunwaldzkiej. Światli księża, ziemianie, oficerowie, którzy przemaszerowali z armią Napoleona Świat, uczyli chłopów mieszczan, nowoczesnej gospodarki, która dawało bogactwo, które mogło sfinansować zakup broni, sprzętu, odzieży, środków opatrunkowych.
 

Wydarzenia Wrzesińskie stały się zatem symbolem walki o mowę polską w zaborze pruskim. Wiele społeczeństw z kilkunastu krajów świata zaprotestowało przeciwko użyciu wobec uczniów kar cielesnych. We Francji, gdzie sprawa Wrzesińska znalazła szczególnie żywy oddźwięk, pod słowami tego protestu zebrano około trzech tysięcy podpisów. Były wśród nich nazwiska profesorów, lekarzy, literatów i artystów, prawników, inżynierów i nauczycieli. Osobną listę wypełniły podpisy artystów słynnego teatru Sary Bernhardt. W zbiorowym proteście uczestniczyły także dwa stowarzyszenia francuskie, których odezwę poparli miłujący zasady demokracji przedstawiciele różnych środowisk z Anglii, Włoch, Holandii, ze Szwajcarii, z Norwegii, ze Szwecji. W licznych artykułach i komentarzach prasa francuska różnych odcieni potępiła pruskie barbarzyństwo, wskazując na żywotność i siłę narodu polskiego, jako jeden z wymownych dowodów, przemawiających za koniecznością istnienia niepodległej Polski. W Ameryce zaostrzono słowa protestu. Wiele ugrupowań stwierdziło jednoznacznie, że zginąć musi potęga państwa, prześladującego kobiety i dzieci. Ogłoszono te słowa podczas pobytu w Ameryce brata cesarza niemieckiego.

W obronie dzieci z Wrześni wystąpiła także prasa włoska. Było to zasługą M.Konopnickiej, do której wiadomość o procesie i jego rezultatach dotarła, gdy przebywała ona we Florencji. Sprawa Wrześni znalazła oddźwięk na łamach wielu pism w Rzymie, Florencji, Genui, Mediolanie, Bergamo, Turynie, Wenecji, Pizie i innych. Protest zbiorowy społeczeństwa włoskiego zamknięty został liczbą przeszło stu dwunastu tysięcy podpisów. Uniwersytety włoskie, obok środowisk robotniczych rozwinęły szczególnie żywą akcję protestacyjną. W Rzymie 1 marca 1902 r. powstał specjalnie utworzony Centralny Komitet Narodowy. W skład jego weszli przedstawiciele wszystkich fakultetów. Komitet ów uchwalił odezwę, wzywającą inne uniwersytety włoskie, do współdziałania oraz do uczestnictwa w zbiorowych protestach rektorów uniwersyteckich. Odezwa ogłoszona przez komitet rozpoczynała się od słów: "Kiedy Henryk Sienkiewicz podał wiadomość o gwałtach pruskich we Wrześni, dreszcz zgrozy przejął nam serca, a okrzyk jednogłośnego oburzenia odpowiedział na jęk nękanych dzieci...". Nie sposób wymienić wszystkich, którzy opowiedzieli się za dziećmi z Wrześni.
Zabrali także głos w sprawie Wrześni bliscy sąsiedzi Polaków, również pozbawieni samodzielnego bytu - Czesi. W listopadzie 1901 r. posłowie czescy do parlamentu wiedeńskiego złożyli na ręce prezesa koła polskiego fundusz na ofiary Wrzesińskie wraz z wyrazami oburzenia na okrucieństwo Niemców.

Wypowiedzi z prasy poznańskiej:

"Dziennik Poznański" przedstawił następująco tę demonstrację ludności polskiej we Wrześni: "Nie są to zwykli zbrodniarze, których dla przykładu srogo karać należy, w rezultacie żadnego też gwałtu nie popełnili, żadnej krzywdy nikomu nie wyrządzili, bo i to nawet nie jest udowodnione, żeby kto był kijem lub kamieniem uderzył w drzwi szkoły, są to tylko przypuszczenia Wintera i Koralewskiego [...] Oskarżeni więcej nic nie chcieli, jak zadokumentować, że nie chcą, aby dzieci uczyły się religii w obcym języku i zaprotestować przeciw nadmiernemu biciu dzieci. I za to mają być tak srogo ukarani? Toć oni wprzód chwytali się środków zupełnie legalnych, wnioski rodziców o przywrócenie nauki religii w języku ojczystym. Zażalenia na nauczycieli o nadmierne bicie dzieci odrzucono. Trudno się więc dziwić, że (...) zebrała się większa liczba mieszkańców Wrześni przed szkołą i oburzeniu swemu dała wyraz"

Ze szpalt prasy polskiej wszystkich trzech zaborów brzmiały wyrazy gorących uczuć dla dzieci wrzesińskich, dla ich rodziców i obrońców. Krakowskie czasopismo "Ilustracja Polska" pisało: "Mieliśmy w naszej historii miejscowości opromienione chwałą i radością (...) ale ci cisi bohaterzy zwyciężyli najpotężniejszych w pancerz swej przemocy zakutych katów, ale ci mali, biedni, niepozorni bohaterzy świat zdobyli (...) Pamiętajmy o Wrześni! To niechaj będzie naszym hasłem w stosunkach z wszelkim prusactwem, czy ono się przejawia w Wielkim Księstwie Poznańskim, na Śląsku, w Wiedniu czy w Galicji!"

Krakowski "Czas", pismo zazwyczaj wielce dystyngowane i powściągliwe w ocenach, tym razem użyło zwrotów w ostrości sformułowań niespotykanej na swoich łamach: "(...) Należałoby oczekiwać procesu przeciwko (...) niemowlętom polskim, które wprawdzie nie mówią jeszcze, ale już czują może po polsku". Inne krakowskie pismo, "Głos Narodu", dodało: "Matki polskie w ciemnicach pruskich będą rozpamiętywać swoją niedolę i mękę swoich dzieci. Wyrok ten dreszczem przejmuje całe polskie społeczeństwo... Hakatyzm rzuca się obecnie na najmłodsze pokolenie w tej nadziei, że podgryzając podstawy narodu zniszczy całą jego budowę (...)".

"Kurier Poznański" pisał: "Krzyk drobnych dziatek wrzesińskich, podnoszących ku niebu opuchnięte od razów rączki, i płacze matek polskich odbiły się głośnym echem w całym cywilizowanym świecie (...) Kobiety i dzieci - oto ów groźny zastęp, przeciwko któremu teraz trąbi do ataku szowinizm niemiecki w swej prasie i który niebawem przedstawi parlamentowi. I zaiste groźny to jest zastęp, bo obdarzony taką czarodziejską siłą, że rzucone nań pociski wracają się podwójnie przeciwko temu, który je rzucił".

"Goniec Wielkopolski" stwierdził: " Nie tylko naród polski we wszystkich trzech zaborach daje wyraz oburzeniu, nie tylko społeczeństwo polskie zamanifestowało wspaniale w obronie prawdy i najświętszych ideałów, lecz głosy sympatyzujące z ofiarami wrzesińskimi z Rosji, Anglii, Francji itd. potępiają jednomyślnie wrogi nam system pruski, stając się dla niego `zgrzytem żelaza po szkle`. Sprawa Wrzesińska to nie triumf dla rządu pruskiego, lecz straszna porażka".

"Wielkopolanin" przynosił znamienne uwagi następującej treści: "Uczciwi Niemcy mówią zupełnie otwarcie, że gdyby nauczyciele takiej masowej egzekucji na dzieciach dopuścili się w Westfalii, w ogóle w jakiej innej okolicy niemieckiej, zajście (...) skończyłoby się o wiele gorzej dla tych, co zarządzili taką masową egzekucję. We Wrześni włosek nikomu nie spadł z głowy. Słowem - uczciwi Niemcy przyznają, że ludność Wrzesińska miała wszelki powód być oburzona do żywego i do wywołania oburzenia nie potrzeba było żadnej agitacji i podmów. Egzekucja sama wystarczyła za wszystko".

Inna jeszcze gazeta polska zamieściła takie oto słowa: "Sprawa Wrzesińska: krwawe katowanie małych dzieci w szkole, cicha ich obrona i okrutny wyrok trybunału gnieźnieńskiego - do głębi całem polskiem wstrząsnęła społeczeństwem i w całej niemal znalazła oddźwięk Europie". Nieco dalej autor artykułu pisał: "Prasa nasza bez różnicy zapatrywań i stronnictw wszelkich odcieni i zabarwień w należyty sposób sformułowała sąd swój nad barbarzyńcą ukrywającym się pod sztandarem `bojaźni bożej`"

Pisma angielskie, oprócz wywiadu z Sienkiewiczem, zamieściły dwa obszerne artykuły na temat ogólnego położenia Polaków pod zaborem pruskim. Czasopismo "Daily Mail" ogłosiło artykuł o Wrześni, utrzymany w tonie tak ostrym, że pisma polskie wychodzące pod zaborem pruskim nie odważyły się go powtórzyć.

Echa sprawy Wrzesińskiej dotarły do Włoch, gdzie, według Marii Konopnickiej, protest "przeciwko gwałtom pruskim dokonywanym na dzieciach polskich w Poznańskiem zamknięty został dnia 30 lipca 1902 r. liczbą około 120.000 głosów conajmniej".

Pod protestem uchwalonym przez czeskie kobiety podpisało się 5.345 osób. Treść jego brzmiała następująco: "Obrażone uczucie ludzkości odezwało się w całym cywilizowanym świecie przeciw gwałtom pruskim, dokonywanym barbarzyńsko na dzieciach polskich. Kultura narodu, na którego sztandarze Goethe i Herder pisali niegdyś najszlachetniejsze hasła, wdeptana została w błoto skutkiem wypadków wrzesińskich, których szeroki rozgłos nie umilknie, dopóki nie obudzi się sumienie w lepszej części narodu niemieckiego, chlubiącego się zasadami sprawiedliwości, prawa i oświaty, które dziś jako maskę cynicznie odrzucił. Hasłem niemieckim jest dziś nie tylko zgubienie Polaków, ale zguba wszystkich słowiańskich plemion za pomocą brutalnych środków, z których najniższy nawet nie wydaje się w Prusach niecnym i niegodnym".

W Szwajcarii zebrano tylko 1 817 podpisów, co było następstwem zależności tego państwa od przemysłu i handlu niemieckiego. Słowa protestu brzmiały tam następująco: "Wzywamy was zatem, kobiety wszystkich ludów, a przede wszystkim was kobiety matki, jako najżywiej czujące mękę dzieci, podnieście głos i weźcie małych męczenników w obronę. Otwierajcie listy protestu. Zbierajcie na nie podpisy. Zbierajcie je w takiej mnogości, aby się one stały hymnem naszej wzgardy i hańby dla katów dzieci i matek"

Sprawa strajku wywołała poruszenie także we Francji. Znana i ceniona publicystka, P.Severine takimi słowami zakończyła swój artykuł: "Qvo vadis Polonia?  Przez ostatnie upokorzenie i boleść, przez tortury maleńkich dziatek moich, przez wielki odrodzonej poezyi mojej głos, idę ku szczęśliwej przyszłości"

 

 Głosy wolnej  prasy niemieckiej.

 W obronie Wrześni wystąpił socjalistyczny "Vorwarts", "Berliner Tageblatt" i "Breslauer Gerichts-Zeitung"; ta ostatnia gazeta ostro i bez pardonu napiętnowała metody postępowania nauczycieli wrzesińskich: "Czoło uchylić musimy przed mężnymi dziećmi szkolnymi, które raczej gotowe pozwolić zawlec się na szafot niż sprzeniewierzyć się swym świętym, dziecięcym przekonaniom. I takie dzieci bywają bite"