ILE KOSZTUJE „ROK ROSJI” ?

avatar użytkownika Aleksander Ścios

Decyzja o umorzeniu śledztwa smoleńskiego nie będzie wynikiem jakichkolwiek „ustaleń prokuratury” i nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym bądź prawnym. Polityczne rozstrzygnięcie zapadło już we wrześniu 2013 roku, podczas wizyty  prokuratora Seremeta w Moskwie, zaś obecny spektakl jest efektem finalizowania ówczesnych uzgodnień.
Andrzej Seremet przebywał w Moskwie w dniach od 9 do 12 września 2013 r., gdzie przewodniczył polskiej delegacji na 18 konferencję Międzynarodowego Stowarzyszenia Prokuratorów, organizowaną przez Prokuraturę Generalną Federacji Rosyjskiej.
9 września Seremet spotkał się z Prokuratorem Generalnym FR, Jurijem Czajką. Komunikat PG głosił, iż w sprawie smoleńskiej „rozmówcy zgodzili się, że zachodzi potrzeba dalszej intensyfikacji działań procesowych zmierzających do możliwie szybkiego zakończenia wspomnianych postępowań karnych.” Trzy dni później Seremet odbył spotkanie z Aleksandrem Bastrykinem, szefem Komitetu Śledczego FR. W wydanym komunikacie wyraźnie stwierdzono:
„Strony polska i rosyjska, podobnie jak na spotkaniu prokuratorów generalnych, podkreśliły konieczność finalizowania prowadzonych w obu państwach postępowań w sprawie katastrofy oraz innych, z katastrofą związanych”.
Obecne działania prokuratury wojskowej oraz wystąpienia Seremeta, w których słyszymy sugestie dotyczące umorzenia śledztwa (nawet bez dostępu do wraku i skrzynek) nie są niczym zaskakującym, a jedynie potwierdzają kierunek ówczesnych uzgodnień.
Przynajmniej od grudnia 2010 roku powinniśmy również wiedzieć, że efekty śledztwa w sprawie tragedii nie mogą zależeć od ustaleń niezależnych organów lecz są wynikiem kontraktu politycznego. 
To wówczas, wraz z prezydentem Rosji Miedwiediewem przybyła do Polski delegacja rosyjskich prokuratorów, na czele z Prokuratorem Generalnym Jurijem Czajką. Głównym punktem wizyty było podpisanie memorandum o współpracy pomiędzy prokuraturami obu krajów. Zawarto w nim ramowe zasady współpracy „w dziedzinie walki z przestępczością oraz ochrony praw i wolności człowieka przy wykorzystaniu najbardziej skutecznych metod i środków”. Memorandum przewidywało m.in. „przeprowadzanie konsultacji w kwestiach prawnych oraz świadczenie wzajemnej pomocy prawnej”. Zgodnie z jego postanowieniami „wszelkie sprawy sporne związane ze stosowaniem niniejszego Memorandum Strony rozwiązują w drodze konsultacji i pertraktacji”.
Dokument ten, mający umacniać „ochronę praw i wolności człowieka”, Prokurator Generalny III RP Seremet podpisał z byłym sowieckim prokuratorem Czajką, jednym z najbardziej zaufanych ludzi płk Putina. Kadencję Czajki wyznaczają setki najpoważniejszych aktów łamania praw człowieka; ludobójstwo w Czeczeni, mordy polityczne, zabójstwa dziennikarzy, represje wobec dysydentów i wolnych mediów. Z polecenia Putina, Czajka nadzorował śledztwa w sprawie Chodorkowskiego, Politkowskiej i Litwinienki. On również nadzoruje dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej, a tuż przed podpisaniem memorandum doprowadził do unieważnienia protokołów zeznań kontrolerów z lotniska Sewiernyj, które w pierwotnej wersji mówiły o dyspozycjach wydawanych z Moskwy i podawaniu załodze polskiego samolotu fałszywych informacji o warunkach pogodowych oraz wspominały o obecności w budynku kontroli lotów trzeciej osoby – oficera FSB.
O politycznym znaczeniu memorandum powinny przekonywać ówczesne słowa Dmitrija Miedwiediewa, wypowiedziane w trakcie wizyty w Pałacu Prezydenckim. Rosyjski prezydent oświadczył: "Nie dopuszczam możliwości, by w sprawie katastrofy smoleńskiej śledczy polscy i rosyjscy doszli do różnych ustaleń. Odpowiedzialni politycy, przywódcy struktur śledczych powinni wyjść z obiektywnych danych". Te słowa, prócz dyspozycji związanej z końcowym efektem śledztwa, zawierały wyraźną sugestię, by politycy grupy rządzącej zadbali o ostateczny kształt ustaleń prokuratury.
Podczas ubiegłorocznej wizyty Seremeta w Moskwie potwierdzono znaczenie memorandum, zaś w komunikacie Prokuratury Generalnej z września 2013 roku podkreślono, iż „doszło również do wymiany alternatów obowiązującego od tego momentu „Programu współpracy między Prokuraturą Generalną Rzeczypospolitej Polskiej a Prokuraturą Generalną Federacji Rosyjskiej na lata 2013 – 2015”.
Nie sposób sobie wyobrazić, by reżim III RP mógł zmienić te ustalenia. Ani rosyjska agresja na Ukrainę ani jakiekolwiek przyszłe bandyckie działania Moskwy nie mogą mieć wpływu na postawę zakładników kłamstwa smoleńskiego. Los tych ludzi jest w rękach Putina i ktokolwiek dopuszcza inną perspektywę wykazuje (co najmniej) kompromitującą głupotę.

Już w marcu 2013 roku sformułowałem na tym blogu tezę, że w roku wyborczym 2015 może nastąpić zamknięcie śledztwa prokuratorskiego i zwrot wraku tupolewa. Kolejność zdarzeń jest rzeczą oczywistą, bo dopóki strona polska nie zakończy dochodzenia i nie zagwarantuje Rosjanom bezwarunkowego przyjęcia wersji moskiewskiej, dowód rzeczowy nie może zostać oddany. Ponieważ stanowi on istotną „monetę przetargową” w relacjach Warszawa-Moskwa, decyzja o zwrocie musi mieć nie tylko wymiar propagandowy ale przede wszystkim musi służyć realnemu umocnieniu wpływów rosyjskich.
Gwarantem tych wpływów jest dziś ośrodek prezydencki, zatem można się spodziewać, że to lokator Belwederu byłby „skutecznym politykiem”, który odzyska tupolewa. Ubiegłoroczna wypowiedź Komorowskiego: „Zaakceptowałem zasadniczą myśl raportu ministra Millera, że źródłem nieszczęścia była próba lądowania w niedopuszczalnie złych warunkach pogodowych. Reszta to już dodatki, błędy natury technicznej czy mankamenty natury technicznej na lotnisku” oraz wiele innych, równie kompromitujących oświadczeń,  dowodzą, że z jego strony nie grozi Rosjanom żadna kontrakcja.
Zamknięcie sprawy Smoleńska posłuży z pewnością umocnieniu pozycji Komorowskiego i będzie jednym ze wsporników jego kampanii prezydenckiej. Pozwoli także wykreować nowe rozdanie po wyborach parlamentarnych. To główny powód, dla którego organizacja „Roku Rosji w Polsce i Roku Polski w Rosji” jest korzystna dla reżimu prezydenckiego, choć niekoniecznie pożądana dla grupy Tuska, która w wyniku nowej roszady może zostać zastąpiona mniej skompromitowaną ekipą „odnowicieli”.
Gdy na początku roku 2013 informowałem o projekcie „Roku Rosji”, już wówczas było bezsporne, że nie ma on nic wspólnego z „dialogiem międzyludzkim” bądź „wymianą kulturalną”, lecz jest jednym z elementów politycznej ekspansji Kremla. Wydarzenia ostatnich miesięcy musiały jednak zdecydować o nieco innym profilu tego przedsięwzięcia.
Po napaści na Ukrainę i kolejnej fazie testowania reakcji „wolnego świata”, Rosja będzie potrzebowała „pasa transmisyjnego”, który pozwoli jej przywrócić dotychczasowe relacje z krajami UE. Po to, „by nie mnożyć konfliktów i nie zwiększać napięcia” ( z oświadczenia D.Tuska w sprawie otwartej granicy z Kaliningradem) potrzebne jest wydarzenie  świadczące o „przyjaznym” obliczu Putina. Wówczas będzie ono inicjować proces  politycznej rehabilitacji kremlowskiego watażki i upewni zatroskanych przywódców Zachodu, że pod rządami Komorowskiego i Platformy, Polsce nie zagraża epidemia rusofobii.  To poczucie pewności jest jednym z gwarantów zwycięstwa wyborczego PO.
Ostateczna decyzja w sprawie organizacji „Roku Rosji” może być ważna z dwóch powodów: dowiedzie rzeczywistej pozycji lokatora Belwederu w relacjach z grupą Tuska oraz zaanonsuje pokojowy lub konfrontacyjny scenariusz rosyjskiej rozgrywki.
Żadna jednak nie będzie korzystna dla Polski, bo za decyzjami w tej sprawie stoją ludzie dalecy od polskich powinności i naszych interesów.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

"Nie sposób sobie wyobrazić, by reżim III RP mógł zmienić te ustalenia. Ani rosyjska agresja na Ukrainę ani jakiekolwiek przyszłe bandyckie działania Moskwy nie mogą mieć wpływu na postawę zakładników kłamstwa smoleńskiego. Los tych ludzi jest w rękach Putina i ktokolwiek dopuszcza inną perspektywę wykazuje (co najmniej) kompromitującą głupotę."

Kolejny i przedostatni minister rządu Tuska z 2010 , który poza Sikorskim jest wciąż w rządzie , szykuje się do Brukseli. Sikorski wciąz naiwnie liczy na odpowiednio wysoką synekurkę w UE.
Zdrojewski ucieka od odpowiedzi w sprawie Roku Rosji w Polsce i zapowiada, że decyzję podejmie w czerwcu br.
Dlaczego w czerwcu? Bo w maju sa wybory do PE i liczy na to, że to nie on będzie odpowiadał za tę decyzję.
Dzisiejszy obrzydliwy spektakl w Wadowicach Komorowskiego i Tuska z biskupami Nyczem i Dziwiszem wskazuje wyraźnie, że znów uderzają do elektoratu prawicowego. Co gorsza, znając społeczeństwo sterowane medialnie, mają szansę utrzymać wysokie notowania.
Komorowski wciąz ma najwyższe zaufanie wśród badanych, oscylujące pomiędzy 50 a 70%.
" "Ten podział jest podziałem politycznym między zwolennikami PiS-u i jego przeciwnikami" - podkreśla Boniecki.

I puentuje, że może jest tylko sporem między słuchaczami Radia Maryja i resztą.
Podział w Kościele? Tak, ale wokół PiS

Zdaniem Bonieckiego duchowni zaczęli angażować się w "wojnę smoleńską", chociaż nie wszyscy. Np. poza sporami o Smoleńsk pozostawał ks. Nycz. Przy tym ks. Boniecki zauważa, że w Kościele jest widoczny podział. Ale... bynajmniej nie dotyczy on doktryny czy kościelnej dyscypliny. "Ten podział jest podziałem politycznym między zwolennikami PiS-u i jego przeciwnikami" - podkreśla Boniecki.

I puentuje, że może jest tylko sporem między słuchaczami Radia Maryja i resztą.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15771189,Ks__Boniecki__W_Kosciele_tez...

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Sikorski coraz mniej wierzy w

Sikorski coraz mniej wierzy w zwrot wraku

Szef MSZ powiedział, że na razie nie ma decyzji o rezygnacji z
organizacji Roku Rosji w Polsce i Roku Polski w Rosji w 2015 r.

Sikorski zapowiedział, że ewentualna decyzja
o odwołaniu obu wydarzeń mogłaby zapaść w razie zaostrzenia się
sytuacji za naszą wschodnią granicą. Odejdziemy od tego, jeśli Rosja
wejdzie wojskowo na Ukrainę, bo wtedy będziemy w zupełnie innej
rzeczywistości, ale filozofią naszego rządu nie jest karanie czy to -
jak w wypadku małego ruchu granicznego - zwykłych Rosjan, czy w wypadku
Roku Polskiego w Rosji i Rosyjskiego w Polsce - artystów i ludzi kultury
obu narodów, którzy nie są winni decyzji politycznych Kremla
- zaznaczył szef MSZ.

Zwrócił uwagę, że wydarzenia te służą
tłumaczeniu polskiej literatury, czy prezentacji polskiego filmu.
Podkreślił, że rozumie argumenty przemawiające za ich odwołaniem, ale -
jak uznał - jest to krok, z którym jeszcze możemy poczekać.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego
Bogdan Zdrojewski mówił, że ostateczne decyzje dotyczące organizacji
Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce zapadną w czerwcu. Według
wiceszefowej MSZ Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz Rosja i Polska uzgodniły,
że wymiar polityczny obchodów Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce
będzie zdecydowanie ograniczony.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Głos Rosji

Tragedia pod Smoleńskiem: cztery lata później

Wspomnienia
o katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w dniu
10 kwietnia 2010 roku dotychczas wywołują ból w sercach wielu Rosjan, w
pierwszej kolejności tych, którzy stracili cztery lata temu swych
przyjaciół i kolegów.

Doktor habilitowany historii Natalia Liebiediewa,
członkini rosyjsko-polskiej grupy do spraw trudnych, jedna ze
współautorów rozprawy „Białe plamy. Czarne plamy”, dekorowana trzema
zaszczytnymi odznaczeniami państwowymi Rzeczypospolitej Polskiej,
również obecnie nie może mówić o tym bez głębokiego wzruszenia.

Dzień
10 kwietnia jest dla mnie jednym z najbardziej tragicznych w moim
życiu. Wówczas, cztery lata temu, dowiedziałam się o katastrofie
polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Na jego pokładzie
znajdowali się też moi bliscy przyjaciele: Bożena Łojek, prezes Polskiej
Fundacji Katyńskiej – czyli rodzin, których krewni zostali rozstrzelani
wiosną 1940 roku w lesie Katyńskim, a także Andrzej Przewoźniak,
sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, mój
kolega-historyk.

Na
trzy dni przed tamtą potworną katastrofą spotkałam się z moimi
przyjaciółmi w Katyniu, podczas żałobnej ceremonii z okazji 70. rocznicy
tamtej dawnej tragedii. Zebrali się tam krewni ofiar, wszyscy
członkowie Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. Przylecieli tam
również Władimir Putin i Donald Tusk, którzy złożyli wieńce pod
pomnikiem katyńskim. Potem Bożena Łojek i Andrzej Przewoźniak wrócili do
Warszawy, a ja do Moskwy. Trzy dni po tym, 10 kwietnia, moi przyjaciele
znów lecieli do Katynia – już na pokładzie samolotu prezydenckiego. Tak
samo, jak inni wybitni działacze społeczni, uczeni i politycy
towarzyszyli oni Lechowi Kaczyńskiemu, który także chciał złożyć hołd
pamięci ofiar represji stalinowskich w Katyniu. Jednak tego dnia
zachmurzenie w pobliżu lotniska pod Smoleńskim było niskie, samolot
zawadził skrzydłem o brzozę i spadł na ziemię. Wszyscy pasażerowie i
członkowie załogi zginęli. Jaka to potworna tragedia!

Następnego
dnia, 11 kwietnia 2010 roku udałam się samolotem do Polski, aby wziąć
udział w konferencjach naukowych historyków w Warszawie i Toruniu.
Konferencje zostały odwołane, pozostałam natomiast w Warszawie i trzy
dni spędziłam przed telewizorem w dniach żałoby narodowej w Polsce. Ze
łzami w oczach oglądałam ceremonię pożegnania ofiar, włączałam audycję
nadawaną bezpośrednio z Krakowa, gdzie odbywało się pożegnanie
prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Wówczas wskutek
erupcji wielkiego wulkanu w Islandii niebo nad Europą pokryte było pyłem
wulkanicznym, i najwyższe rangą osobistości z wielu krajów nie mogli
przybyć do Krakowa. Jednak przyjechał tam ówczesny prezydent Federacji
Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew, który złożył szczere kondolencje w
imieniu Rosjan na ręce wszystkich Polaków. Przełączałam w Warszawie
kanały telewizyjne, odczuwając solidarność z polskim narodem, w tym
straszliwym nieszczęściu, - i nie usłyszałam wówczas ani jednego
nieprzyjaznego słowa pod adresem Rosji. Polacy ocenili głębokie
współczucie Rosjan w tym nieszczęściu, jakie spadło na Polskę.
Zresztą,
później w Polsce pojawiły się spekulacje polityczne w związku z
katastrofą pod Smoleńskiem. Jednak nie chciałabym w tej chwili mówić o
tym.

Zakładam,
że moi mili przyjaciele Bożena Łojek i Andrzej Przewoźniak z radością
dowiedzieliby się o ukazaniu się drukiem obszernego tomu naukowego pod
tytułem „Białe plamy, czarne plamy” na temat naszej wspólnej historii.
Ucieszyliby się, że ta książka jest rozpowszechniona we wszystkich
polskich szkołach, we wszystkich uniwersytetach humanistycznych
Federacji Rosyjskiej.
Oczywiście, w naszej wspólnej historii nadal
pozostają zarówno „białe”, jak i „czarne” plamy, jednak w dalszym ciągu
prowadzimy badania w tym zakresie. Jest to sprawa trudna, trzeba dużo
pracować w archiwach. Jestem przekonana, że prawdy nie uda się w żaden
sposób ukryć!


Nowe robocze spotkanie członków Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw
Trudnych jest zaplanowane na 14 czerwca.
Według przypadkowego zbiegu
okoliczności, jest to dzień moich 75. urodzin. Spotkanie ma odbywać się w
łodzi. Liczę na to, że kontakty naukowe między Federacją Rosyjską a
Rzeczpospolitą Polską nie zostaną podważone wskutek rozluźnienia
stosunków w polityce między Moskwą a Warszawą.


Składam głębokie kondolencje krewnym i bliskim wszystkich ofiar tamtej
straszliwej katastrofy lotniczej w kwietniu 2010 roku pod Smoleńskiem. W
żalu chylę czoła przed ich pamięcią.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_04_10/Tragedia-pod-Smolenskiem-cztery-lata-pozniej-7881/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl