70. rocznica bitwy o Monte Cassino a rządzący Polską
18 maja 1944 r., po siedmiu dniach ataku, który kosztował życie ponad 1000 polskich żołnierzy, Monte Cassino zostało zdobyte. Na wzgórzu zawisła biało-czerwona flaga. Trzy wcześniejsze ataki aliantów nie powiodły się, poprzednie natarcia: amerykańskie, nowozelandzkie, brytyjskie załamały się. W czwartym ataku na Monte Cassino, rozpoczętym 11 maja 1944 r., wzięli udział polscy żołnierze II Korpusu pod wodzą gen. Władysława Andersa. Na przełomie 1944 i 1945 r. na zboczach Monte Cassino powstał polski cmentarz wojskowy, który jest jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej. Uroczyste oddanie nastąpiło 1 września 1945 roku. Zbudowali go żołnierze, uczestnicy bitwy. Spoczywa na nim 1072 poległych żołnierzy Rzeczypospolitej wszystkich narodowości. Spoczywa na nim 1072 polskich żołnierzy. Został tam również pochowany Władysław Anders, który zmarł w Londynie w 1970 roku. Na murze wokół cmentarza umieszczono sentencję: "Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie".
11 maja odczytano żołnierzom 2 Korpusu rozkaz dowódcy:
„ | Żołnierze! | ” |
— Generał dywizji Władysław Anders |
W tym roku obchodzimy 70. rocznicę bitwy o Monte Casino. Obchody państwowe ograniczą się do delegacji organizowanej przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Na stronie Rady znajdują się w zamówieniach publicznych zlecenia związane z obchodami 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino.
Czarter samolotów dla 336 osób na uroczystości 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino na trasie Warszawa-Rzym-Warszawa lub Warszawa-Neapol-Warszawa w dniu 18 maja 2014 roku. Bagaż niestandardowy: 56 sztandarów o długości 2 metrów, broń (15 sztuk) żołnierzy Wojska Polskiego złożona w drewnianej skrzyni o długości 2 metrów
Zaprojektowanie i budowa miejsca pamięci w San Vittore del Lazzio (Włochy) poświęconego poległym żołnierzom 3 Dywizji Strzelców Karpackich oraz 2 Brygady Pancernej 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa.
Opieka nad Polskimi Cmentarzami Wojennymi w Loreto i Monte Cassino (Włochy).
Czarter samolotów dla 336 osób na uroczystości 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino (Włochy).
Tyle państwo polskie wydało z siebie wysiłku dla uczczenia Bohaterów. Władze komunistyczne w PRL starały się pomniejszyć wkład Polaków w zdobycie Monte Cassino, jak widać POstkomuna robi to samo.
We włoskim mieście Cassino leżącym u stóp słynnej góry Monte Cassino, z inicjatywy Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej (SWAP) postawiony zostanie pomnik gen. Władysława Andersa. Monument ufundowany przez Okręg 2. SWAP dla miasta Cassino, będzie pierwszym pomnikiem generała Władysława Andersa, jaki stanie we Włoszech.
Pomnik na zamówienie Okręgu 2. SWAP wykonał na początku tego roku artysta rzeźbiarz Andrzej Pityński. Będzie to zmodyfikowana kopia pomnika generała Andersa, który stoi na cmentarzu weteranów w Amerykańskiej Częstochowie, w Doylestown, w amerykańskiej Pensylwanii. Rzeźba przedstawiająca popiersie gen. Andersa, po odlaniu w brązie poddana została specjalistycznemu patynowaniu, po czym zapakowana w solidną, drewnianą skrzynię odbyła długą podróż z pracowni metalurgicznej w Pensylwanii, przez Baltimore do Nowego Jorku, skąd drogą morską została wyekspediowana do Włoch.
Granitowy cokół pomnika wraz z wyrytą inskrypcją w trzech językach (włoskim, angielskim i polskim), zostanie wykonany we Włoszech. W porozumieniu z władzami miasta Cassino, pomnik gen. Andersa ma stanąć na placu sąsiadującym z miejscowym Muzeum Historiale. Uroczyste odsłonięcie i poświęcenie pomnika przewidziane jest w maju b.r., jako ważny element obchodów 70. rocznicy zdobycia Monte Cassino.
- Zaloguj się, by odpowiadać
68 komentarzy
1. Władysław Anders
Władysław Anders
Komuniści odebrali mu obywatelstwo i szlify generalskie, ale dla Polaków pozostał bohaterem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Monte Cassino 1944
Reportaż historyczny w formie paradokumentalnej, dotyczący jednej z najkrwawszych bitew II Wojny Światowej, a jednocześnie najsłynniejszej bitwy z udziałem żolnierzy Polskich Sił Zbrojnych.
Bitwa o Monte Cassino stworzyła legendę drugiego Korpusu gen. Andersa.O zmaganiach podczas zdobywania wzgórz leżących w masywie Monte Cassino opowiadaja świadkowie - Polacy, oraz żolnierz niemiecki i brytyjski.
Scenariusz i montaż: Przemek Budzich, zdjęcia: Mariusz Bruś, Krzysztof Bogacz, Przemek Budzich, grafika: Krzysztof Bogacz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Pan Generał Władysław Anders, kiedy został dowódcą Wojska Polskiego w związku sowieckim, słusznie obawiał się zdrady wiarołomnych bolszewików.
Po wymarszu Wojska Polskiego ze związku sowieckiego, żołnierze i ich dowódca znaleźli się w Persji, Iranie, Iraku i Palestynie.
W Palestynie z Wojska Polskiego zdezerterowało około 2500 Żydów, którzy stali się bojownikami Hagany za cichą zgodą Pana Generała Andersa. Tyle , że bez zgody ukradli broń
Pan Generał Anders z żołnierzy polskich , którzy opuścili związek sowiecki utworzył w błyskawicznym tempie w dniu 21 lipca 1943 roku II Korpus Polskich Sił na Zachodzie.
W tym czasie wojska alianckie nie dawały sobie rady z wyzwoleniem Włoch, które leżały na drodze do Berlina,a który Alianci postanowili wcześniej opanować niż Rosjanie.
II Korpus Pana generała Władysława Andersa został Skierowany do Italii w okresie grudzień 1943 – kwiecień 1944, Drugi Korpus wylądował 21 grudnia 1943 r. w porcie Tarent Wszedł w skład brytyjskiej 8 Armii,
Na drodze do Berlina leżały niemieckie umocnienia na wzgórzach Monte Cassino,Monte Cairo, San Angelo i Passo Corno, zwane linią Gustawa.
Mimo wielokrotnych ataków wojsk Alianckich, Niemcy bronili drogi na Rzym.
Aliantom nie udało się ominąć linii Gustawa. Desant pod Anzio był nieskuteczny.
Wojska alianckie czterokrotnie atakowały kompleks umocnień na linii Gustawa.
Pierwsi ponieśli klęskę Amerykanie 11 lutego w ramach operacji Shingle. 5 Armia Amerykańska poniosła klęskę
W kampanii Włoskiej Amerykanie stracili 107 tysięcy żołnierzy
W Bitwie o Monte Cassino poległo:
Drugie uderzenie zwane operacją Avenger przez 4. dywizję hinduską, 2 dywizję nowozelandzką oraz 78. dywizję brytyjską wspieraną przez lotnictwo również nie powidło się.
W wyniku olbrzymich strat wojska wycofały się 18 lutego.
Trzecie uderzenie w ramach akcji Dickens dnia 15 marca również nie powiodło się. Atakujący Amerykanie, Brytyjczycy, Hindusi i Nowozelandczycy, zostawili na placu boju pod Monte Cassino 4000 ludzi. Zmuszeni byli się wycofać.
Czwarte natarcie mieli wykonać Polacy z II Korpusu pod Panem Generałem Andersem.
Kiedy Polacy dostali rozkaz ataku na Monte Cassino, Alianci już nas sprzedali bolszewikom.
W Teheranie w okresie 28 listopada 1943 - 1 grudnia 1943 roku.
Jałcie w okresie od 4 do 11 lutego 1945.
Amerykanie i Anglicy okroili Polskę do tak zwanej Linii Curzona od nazwiska angielskiego dyplomaty.
Atak II Korpusu rozpoczął się, 12 maja o godzinie 1 w nocy od ostrzału artyleryjskiego 1100 dział z dnia poprzedniego.
Pod naporem Wojsk Polskich, II Korpus opanował wzgórza i Klasztor Benedyktynów na Monte Cassino.
Pod Monte Cassino poległo 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych ?.
Rano wkroczyli do klasztoru Ułani z 12 Pułku Ułanów Podolskich, pod dowództwem ppor. Kazimierza Gurbiela, Klasztor był opuszczony przez wojska niemieckie.
Na ruinach Klasztoru załopotał sztandar 12 Pułku Ułanów Podolskich i o godzinie 11;45 flaga Rzeczypospolitej.
Po paru minutach amerykański myśliwiec zrzucił biało -czerwoną wiązankę róż.
Na tym skończyły się polskie drogi usłane różami, zaczęła się tułaczka, prześladowania w komunistycznej Polsce.
Rano na wzgórzu Monte Cassino odegrano Hejnał Mariacki.
Po zdobyciu Monte Cassino, Brytyjczycy zwrócili się do dowódcy 5 armii Amerykańskiej Generała Clarka, by w defiladzie rzymskiej wziął udział polski poczet reprezentacyjny.
Amerykański generał Mark Wayne Clark* odpowiedział:
"...żadnych Greków, Polaków ani straży pożarnych nie potrzebuje"
W dniu 15 maja w czasie uroczystości związanych z odbudową miasteczka Monte Cassino udział wzięli: przedstawiciele rządu włoskiego, ambasadorowie USA, Wielkiej Brytanii, ZSRR,
Panie Boże, Ty widzisz obłudę Aliantów i nie grzmisz
Polski nie było !!! Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść
Dziś na płaskowzgórzu "593", Polscy żołnierze z II Korpusu własnymi siłami pobudowali swoim kolegom, cmentarz. Uroczystości związane z otwarciem cmentarza miało miejsce 1 września 1945.
Dowódca II Korpusu Pan Generał Władysław Anders zmarł w Londynie w dwudziestą szósta rocznice zdobycia Monte Cassino. Zgodnie z ostatnia wolą pochowany wśród swoich zołnierzy.
Można powiększyć
Cmentarz na Monte Cassino,u stóp wzgórza 593. Tu spoczywa snem wiecznym 1052 żołnierzy II Polskiego Korpusu
Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie
Za naszą i waszą wolność my żołnierze polscy oddaliśmy Bogu ducha, ciało ziemi włoskiej, a serca Polsce
Grób na wzgórzach Monte Cassino
Oto słowa Wielkiego Polaka Melchiora Wańkowicza:
"Nasi zmarli leżą zamknięci w dolomit, w trawertyn, w beton. Trumna nie pęknie łaskawie 'sokom ziemi na wiosnę, nie wkradnie się do prochów poległych korzeń chciwego ziela, by ciągnąć utajone siły na słońce. Omknęliśmy naszych zmarłych w trawertyn, w beton, w dolomit. Nie mogą protestować na kłamstwa, nie mogą żywić ziemi. Myśleliśmy o tych zmarłych surową miłością. Tam miejsce im daliśmy, gdzie stał upiorny las dębowy. Napuściliśmy dęby cementem — wznoszą teraz utrącone kikuty — świadcząc na wieczność. — Aż tu pod wzgórzem 593 — Górą Ofiarną — złożyliśmy ich."
Rzeźba przy wejściu na Polski Cmentarz Wojenny
Rzeczypospolita III i pół zapomina o swych bohaterach.Rzeczypospolita III i pół zapomina o poległych. Cmentarz jest zaniedbany.
Rzeczpospolita III i pół pamięta o grobach bolszewików w Ossowie. Bolszewików, którzy napadli na Polskę
Rzymu, powiedział. Dobrze się spisała nasza, amerykańska artyleria.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Szanowny Panie Michale
"zdradzeni o świcie" przez aliantów i polska agenturę, która dzisiaj podobnie jak w 1944 r. służy obcym państwom.
Na szczęście młodzi Polacy chcą znać swoje korzenie i szukają tożsamości we wzorcach polskich Bohaterów.
Smutne, że ogół społeczeństwa jest na tyle otumaniony, że pozwala tak posponować pamięć o naszych Bohaterach. Dopóki żyją jeszcze Kustosze Historii, obecna władza udaje, że pamięta.
Co sie stanie, jak odejdą na Wieczną Wartę ostatni Kustosze?
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Wiele wskazuje, że do Wisły będziemy landem a od Wisły Привислинский край
Der größte Bandit, wnuczek z wehrmachtu tak sądzi
И было бы все смешно
Если бы не было так грустно.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Gloria victis
W Kazachstanie odbyły się uroczystości otwarcia i poświęcenia czterech cmentarzy wojennych znajdujących się na szlaku Armii Polskiej gen. Władysława Andersa.
Na cmentarzach w Merke, Szopok, Ługowoje i Mankent spoczywają żołnierze oraz cywile, którzy w 1942 roku rozpoczęli formowanie II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Ewakuowani z ZSRR na mocy porozumienia Sikorski – Majski zmarli w drodze do Polski z wycieńczenia, głodu i chorób – podaje Katolicka Agencja Informacyjna.
W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wojska oraz grupa sybiraków, którzy w czasie II wojny światowej przebywali na ówczesnym obszarze Kazachskiej Republiki Sowieckiej.
4 kwietnia odbyło się odsłonięcie i poświęcenie cmentarza w miejscowości Mankent. Po okolicznościowych przemówieniach m.in. Jana Stanisława Ciechanowskiego, kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, oraz prof. Andrzeja Kunerta, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zostały złożone wieńce i zapalono znicze. Trudno określić liczbę osób, które mogą spoczywać w Mankent, znane są tylko nazwiska 51 żołnierzy, które zachowały się dzięki ewidencji wojskowej.
Jak informuje KAI, modlitwę nad grobami Polaków odmówił ks. płk Jan Domian, kapelan ordynariatu polowego, wikariusz biskupi ds. koordynacji duszpasterstwa wśród kombatantów i weteranów. Wcześniej w pomieszczeniach hotelowych sprawowana była w ich intencji Msza św.
Wczoraj otwarty i poświęcony został cmentarz wojskowy w Merke. Delegacja odwiedziła także dwa inne, otwarte w 2000 roku cmentarze w Szopok (Czokpak), Ługowoje. Wcześniej władze nie zgadzały się na oficjalne otwarcie nekropolii. Podczas uroczystości odmówione zostały modlitwy przez ks. Domiana oraz kapelanów wyznania prawosławnego i ewangelickiego. Na grobach Polaków położono wieńce, wiązanki kwiatów oraz zapalono znicze.
Wszystkie cmentarze mają podobny charakter i nawiązują do innych nekropolii znajdujących się m.in. na Bliskim Wschodzie. W centralnym punkcie cmentarzy znajduje się granitowy obelisk z wizerunkiem orła Wojska Polskiego. Na obelisku widnieje inskrypcja w językach kazachskim i polskim: „Tu spoczywają żołnierze Armii Polskiej na wschodzie oraz cywile, byli więźniowie oraz łagiernicy, którzy zmarli w drodze do ojczyzny”. Tam, gdzie udało się to ustalić, umieszczone zostały również tablice z nazwiskami spoczywających osób.
Dzisiejszą Mszę św. za Polaków zmarłych podczas II wojny światowej w Kazachstanie celebrował w Szymkencie ks. płk Domian. W uroczystościach uczestniczyli m.in. Waldemar Strzałkowski, doradca prezydenta RP, gen. bryg. Wiesław Grudziński, dowódca Garnizonu Warszawa, oraz delegacja kombatantów.
Ewakuacja Polaków z ZSRR, rozpoczęta na mocy porozumienia Sikorski – Majski w lipcu 1941 roku, zakończyła się w sierpniu 1942 roku. W dwóch etapach przetransportowano do Persji blisko 120 tys. ludzi, w tym według różnych szacunków około 41 tys. żołnierzy i 78 tys. cywilów, spośród których 18 tys. stanowiły dzieci.
Na mocy traktatu Sikorski – Majski z 1941 roku – przypomina KAI – Sowieci zgodzili się na uwolnienie polskich jeńców aresztowanych po 1939 roku. Mieli oni stworzyć polską armię. W sumie z terenów Związku Radzieckiego wyruszyło około 120 tysięcy osób, z czego większość stanowili cywile i dzieci.
Uroczystości w Kazachstanie związane są z przypadającą w maju br. 70. rocznicą bitwy o Monte Cassino, w której brali udział żołnierze II Korpusu Polskiego, którego trzon stanowili ewakuowani z ZSRR Polacy.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/73771,gloria-victis....
---------------------------------------------------
ZERO INFORMACJI NA STRONIE AMBASADY
http://www.astana.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/
---------------------------------------------------------------
24 marca 2014,Erywań,Armenia.
Otwarcie wystawy "Dom wciąż daleko.Polska wciąż blisko.Armia Generała Władysława Andersa".
Delegacja Rady Ochrony Pamięci Walki Męczeństwa z na czele z Sekretarzem dr hab. Andrzejem Krzysztofem Kunertem wzięła udział w uroczystości otwarcia wystawy pod tytułem "Dom wciąż daleko.Polska wciąż blisko. Armia Generała Władysława Andersa" w Erywaniu.
Uroczyste otwarcie wystawy miało miejsce w Centrum Kultury Hayart. Wystawa, której autorem jest Sekretarz Rady OPWiM dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert, przedstawia historię formowania się Armii Gen.Władysława Andersa oraz jej szlak bojowy.
W czasie otwarcia wystawy przywołano przykłady polsko-ormiańskiego braterstwa broni podczas II wojny światowej i udziału Ormian w polskich formacjach zbrojnych.
Współorganizatorami wystawy był urząd miasta Erywania, Izba Gospodarcza Polska-Armenia oraz Związek Polaków w Armenii.
W uroczystości wzięli udział między innymi: Zdzisław Raczyński, Ambasador RP w Armenii; Aram Sukiasyan, Zastępca Mera Erywania; Jan Stanisław Ciechanowski Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Maciej Bohosiewicz, Prezes Izby Gospodarczej Polska-Armenia oraz Prof. Ałła Kuźmińska, Prezes Związku Polaków w Armenii „Polonia”.
http://www.radaopwim.gov.pl/article_details/1181/marca-erywan-armenia/
28 marca 2014
Wystawa poświęcona Armii Generała Andersa w Erywaniu
Sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert i kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Ciechanowski otworzyli w Erywaniu wystawę poświęconą Armii Generała Andersa.
Pod hasłem „Dom daleko, Polska zawsze blisko” wyeksponowano w Centrum Sztuki „Hajart” kilkadziesiąt plansz, obrazujących formowanie armii gen.W.Andersa i jej szlak bojowy. Przy otwarciu wystawy przywoływano przykłady polsko-ormiańskiego braterstwa broni podczas II wojny światowej i udziału Ormian w polskich formacjach zbrojnych. Współorganizatorami wystawy był urząd miasta Erywania, Izba Gospodarcza Polska-Armenia oraz Związek Polaków w Armenii.
http://www.erywan.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wystawa_poswiecona_armii_gen...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. 15 MARCA 2014
We
wzruszającym przemówieniu wygłoszonym w sobotę 15 marca w Cassino
Napolitano powiedział, odnosząc się do trwającej od dawna polemiki na
temat odpowiedzialności za zbombardowanie opactwa przez aliantów,
że nie powinno to nigdy przyćmić wdzięczności Włochów dla walczących z
różnych narodów, którzy pod sztandarami aliantów byli zaangażowani w
działania, by przełamać linię Gustawa i otworzyć drogę wyzwolenia
Rzymu.
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano podczas uroczystości w Cassino
(foto: Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta Włoch www.quirinale.it)
"Chciałbym
tu przypomnieć nadzwyczajny wkład Korpusu Polskiego generała Władysława
Andersa. Przywołuję go, ponieważ przekonałem się podczas mych spotkań z
prezydentem Polski, jak mocno kultywuje się tam pełną podziwu pamięć o
nim. Ponad rok temu z prezydentem Komorowskim wspominaliśmy w Neapolu
Gustawa Herlinga Grudzińskiego, który spędził tam ostatni okres swego
życia: to wielki intelektualista i polski patriota, który jako młody
człowiek uczestniczył w bitwie pod Monte Cassino" - zaznaczył prezydent
Włoch. "Przychodzi na myśl to, co musiało oznaczać dla walczących
zatknięcie polskiej flagi na gruzach opactwa Monte Cassino 18 maja 1944
roku, gdy zostało wreszcie zdobyte. Przychodzą na myśl słowa, które
można przeczytać na pamiątkowej tablicy ku czci polskich żołnierzy na
wzgórzu 593: „Za naszą i waszą wolność my żołnierze polscy oddaliśmy
Bogu ducha, ciało ziemi włoskiej, a serca Polsce" – powiedział ze
wzruszeniem Giorgio Napolitano. "Cześć im! Cześć wszystkim walczącym i
poległym, cudzoziemcom i także żołnierzom nowych Włoch, cudzoziemcom
wszystkich języków i narodów, którzy poświęcili się dla wolności swych
nacji, niepodległości swych państw, dla pokoju i demokracji w Europie".
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano z ministrem Obrony Narodowej Robertą Pinotti (z lewej) i Martą Herling (z prawej) na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino(foto: Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta Włoch www.quirinale.it)
Po
zakończeniu uroczystości w Cassino włoski prezydent złożył wizytę na
polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino, gdzie powitał go ambasador
RP we Włoszech Wojciech Ponikiewski oraz dwoje potomków
kombatantów spod Monte Cassino - Marta Herling, córka Gustawa Herlinga
Grudzińskiego, oraz Pietro Rogacień - architekt Centrum
informacyjnego-Izby Pamięci 2 Korpusu na Monte Cassino. Oficjalna
inauguracja nowo powstałego Centrum odbędzie się w maju podczas
uroczystości z okazji 70. Rocznicy zwycięstwa w bitwie o Monte Cassino.
Na zdjęciu: prezydent Włoch Giorgio Napolitano składa kwiaty przy zniczu na Polskim Cmentarzu Wojennym
na Monte Cassino (foto: Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta Włoch www.quirinale.it).
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano składa kwiaty na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino - zobacz wideo: http://www.youtube.com/watch?v=r6XtdDXhnMI&list=UUGfYqLLPD_LWKtbQibXXQUw&feature=share
Przemówienie
prezydenta Włoch Giorgio Napolitano wygłoszonego 15 marca 2014 podczas
uroczystości upamiętniających 70. rocznicę zbombardowania miasta Cassina
i benedyktyńskiego opactwa na wzgórzu Monte Cassino - zobacz wideo http://www.quirinale.it/elementi/Continua.aspx?tipo=Video&key=3173&vKey=3578&fVideo=4
Zdjęcia z uroczystości w Cassino z udziałem Prezydenta Włoch Giorgio Napolitano 15 marca 2014
http://www.rzym.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/prezydent_wloch_giorgio_napolitano_na_monte_cassino
http://www.quirinale.it/elementi/Continua.aspx?tipo=Foto&key=30862
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Przez kilka lat grobami Polaków, którzy zostali na wieki w Kazachstanie i opiekowała się nasza znajoma, blogerka Anna Sówka.
Oto Jej fotografie
Ukłony moje najniższe dla Pani i Ani
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Z Hollande'em o Ukrainie i
Z Hollande'em o Ukrainie i współpracy obronnej
- Prezydenci zgodzili się co do potrzeby pogłębienia integracji
europejskiej w zakresie polityki energetycznej oraz bezpieczeństwa i
obrony - powiedział PAP minister Jaromir Sokołowski.
Prezydenci Komorowski i Hollande opowiedzieli się też za wzmocnieniem współpracy obronnej Polski i Francji. (Mali i RAŚ)
Minister Sokołowski poinformował, że prezydent Komorowski potwierdził
swój udział w uroczystościach upamiętniających rocznicę lądowania
aliantów w Normandii w dniu 6 czerwca, zaś prezydent Francji przyjął
zaproszenie na obchody Święta Wolności w dniach 3-4 czerwca w Warszawie.
Udział w uroczystościach z okazji 70. rocznicy wylądowania w
Normandii wojsk alianckich podczas drugiej wojny światowej zapowiedział
wcześniej prezydent USA Barack Obama. (PAP)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Nie przyjmujcie darów od fałszywych przyjaciół !
Polska miała podpisaną umowa sojusznicza, 19 II 1921 w Paryżu przez ministrów spraw zagranicznych E. Sapiehę i A. Brianda.
Umowa przewidywała wzajemna pomoc w wypadku napaści na jedno z państw. Uzupełniona o konwencja wojskowa podpisana przez K. Sosnkowskiego oraz F. Focha, P. Doumera i L. Barthou.
Sporządzony w Locarno 16 X 1925 polsko-francuski traktat gwarancyjny sprowadzał postanowienia umowy z 1921 do formy wymaganej przez Ligę Narodów w stosunkach międzynarodowych.
Dnia 12 września 1939 roku odbyła się w Abbeville brytyjsko-francuska konferencja, na której zdecydowano o nieudzielaniu Polsce pomocy w walce z Niemcami. Po pięciu latach - we wrześniu 1944 roku - wyzwolone zostało właśnie przez Polaków: I Dywizję Pancerną pod dowództwem generała Stanisława Maczka.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. (FOT. ARCH.) Pamiętają o
(FOT. ARCH.)
Pamiętają o żołnierzach Maczka
Piotr Czartoryski-Sziler
http://www.naszdziennik.pl/wp/74364,pamietaja-o-zolnierzach-maczka.html
Francuzi obiecują, że w
tym roku Polacy zostaną „szczególnie upamiętnieni” podczas
międzynarodowych obchodów 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.
Uroczystości rozpoczną się 6 czerwca.
– W tym roku
obchody rocznicowe będą szczególnie uroczyste, bo z pewnością po raz
ostatni uczestnicy i świadkowie tych walk, którzy są depozytariuszami
żywej pamięci, będą tak licznie obecni na okrągłej rocznicy. Będzie to
także doskonała okazja, by przekazać młodemu pokoleniu pamięć i
najważniejsze wspólne wartości, jak pokój, wolność, braterstwo czy
godność człowieka, dla których tak wielu młodych ludzi złożyło najwyższą
ofiarę – podkreślił Pierre Buhler, ambasador Francji w Polsce. Swoje
uczestnictwo w uroczystościach potwierdzili już: królowa Wielkiej
Brytanii Elżbieta II, prezydent USA Barack Obama, prezydent Polski
Bronisław Komorowski i kanclerz Niemiec Angela Merkel.
W tym roku
organizatorzy obchodów chcą docenić szczególnie udział polskich
żołnierzy w walkach we Francji. Jean-Louis Laville, dyrektor
Regionalnego Komitetu Turystyki Normandii, przypomniał, że 4 sierpnia
1944 roku 1. Dywizja Pancerna dowodzona przez gen. Stanisława Maczka
wylądowała w Normandii na plaży Juno i uczestniczyła w zamykaniu „kotła
pod Falaise”, gdzie wykazała się szczególnym bohaterstwem i heroizmem, a
następnie brała udział w wyzwoleniu m.in. Abbeville i Saint Omer. – W
Normandii nie ma ani jednej wioski, w której nie wiedziano by, co
zawdzięczamy aliantom, a w szczególności Polakom – powiedział Jean-Louis
Laville. Na uroczystościach będzie obecny 92-letni Edouard Podyma,
francusko-polski weteran dywizji Maczka. Walczył on w Normandii w
stopniu starszego kaprala, odznaczając się bohaterstwem m.in. w bitwie o
Mont Ormel. Dziś regularnie spotyka się z młodzieżą i przekazuje jej
cenne świadectwo o walkach 1. Dywizji Pancernej.
Tomasz Orłowski,
ambasador RP we Francji, zwrócił wczoraj uwagę na fakt, że Polacy
należeli do tych żołnierzy, którzy ponieśli największe straty ludzkie
podczas operacji aliantów latem 1944 roku. I tutejsi mieszkańcy o tym
pamiętają. – W Normandii są cmentarze czterech narodów: amerykańskie,
kanadyjskie, brytyjskie i polskie. W czasach kiedy Polska nie była
jeszcze państwem w pełni wolnym, zawsze flagi polskie w Normandii były
obecne. Nawet w czasach, kiedy część pamięci nam zabrano, Normandia
nigdy Polaków nie zapomniała – mówił Tomasz Orłowski. Dodał, iż w
związku z 70. rocznicą D-Day zaproponował polskim harcerzom organizację
rajdu szlakiem „polskich” bitew normandzkich. – Będziemy robili wielki
zjazd polskich harcerzy, mam nadzieję, że z czasem ten rajd harcerski
stanie się elementem przejmowania tradycji kombatantów i nie będzie już
tylko rajdem polskim we Francji, ale rajdem alianckim poświęconym naszej
wspólnej historii walki o wolność – stwierdził ambasador Orłowski.
Obchody
rocznicowe rozpoczną się 6 czerwca na plaży Sword, zakończą 21
sierpnia. – Wybór plaży Sword na miejsce organi- zacji ceremonii
międzynarodowej 6 czerwca umożliwi złożenie hołdu 177 żołnierzom
dowodzonym przez kapitana Kieffera (Commando Kieffer). Byli to jedyni
Francuzi, którzy ramię w ramię z brytyjskimi aliantami wzięli udział w
operacji lądowej D-Day – podkreślił Jean-Louis Laville. Zaznaczył, że
70. rocznica oswobodzenia Normandii będzie także okazją do przypomnienia
losu ludności cywilnej, która zapłaciła bardzo wysoką cenę za
wyzwolenie Francji.
Część uroczystości będzie poświęcona Polakom. 7
czerwca w Coudehard odsłonięty zostanie pomnik z popiersiem gen.
Maczka. 16 sierpnia w Chambois odbędzie się ceremonia w 70. rocznicę
zamknięcia okrążenia w „kotle Falaise”. Zaś w dniach 17-24 sierpnia
planowany jest wspomniany Międzynarodowy Rajd Skautów. Więcej informacji
można uzyskać na oficjalnej stronie obchodów: www.the70th-normandy.com.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Do Pani Maryli
Wdniu 18 maja 1944 roku o godzinie 11;45, żołnierze 1 szwadronu 12 Pułku Ułanów Podolskich wchodzącego w skład 3 Dywizji Strzelców Karpackich Drugiego Korpusu zawiesili na ruinach Klasztoru Benedyktynów w Monte Cassino polską białoczewoną flage. Flagę zawiesił ułan Józef Bruliński. Pierwszymi, którzy wszeli do klasztoru byli starszy ułan Leon Szczepulski i wachm. Antoni Wróblewski. Flaga została uaszyta przez plutonowego Jana Donocika. Szwadronem dowodził ppor. Kazimierz Gurbiel
Kapitan Kazimierz Gurbiel
klasztoru Monte Cassino
Wieczna cześć i pamięć Bohaterom walk o wolną Polskę
Wyrazy szacunku
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
13. Szanowny Panie Michale
pięknie dziękuję.
Wieczna cześć i pamięć Bohaterom walk o wolną Polskę
Pamiętamy!
..Bo wolność krzyżami się mierzy,
historia ten jeden ma błąd..."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Do Pani Mmaryli
Szanowna Pani Marylo,
Bardzo mi miło
Proszę pilnować by Dora nie zjadła
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Szanowny Panie Michale
piękny Zajączek Wielkanocny :) Będę pilnować, bo wygląda bardzo smakowicie :)
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Marszem zwycięstwa, pieśnią bojową II Korpusu Armii Polskiej były
Czerwone maki na Monte Cassino
Jej pierwszym wykonawcą był Krakus, żołnierz II Korpusu Gwidon
Borucki,nazwisko rodowe Gwidon Alfred Gottlieb, w Ameryce Guy Borucki,
Guido Lorraine
Autorem słów był Feliks Konarski, "Ref-Ren"
napisane / część I, dwie zwrotki / i skomponowane w nocy z 18 na 19
maja 1944 roku w Bazie Campobasso,Apeniny, w kilka godzin po
zwycięskiej bitwie o Klasztor na Monte Cassino i otwarcie Aliantom
drogi na Rzym.
Maków na Monte Cassino byli lojalnymi żołnierzami II Korpusu Armii
Polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa Andersa.
Pierwsze wykonanie pieśni, skomponowanej w rytmie marsza, miało miejsce przed żołnierzami 12 Pułku Ułanów Podolskich, którzy parę godzin wcześniej wkraczali w ruiny klasztoru na Monte Cassino
W koncercie wzięli udział tacy artyści jak,Iryna Jarosiewicz, pierwsza żona Gwidona Boruckiego ??? "Renata Bogdanska", późniejsza druga żona pana generała broni Władysława Andersa oraz 40 osobowa orkiestra pod dyrekcją Henryka Warsa / Warszawskiego / utworzona w zespół; Polska Parada - The Polish Parade przy II Korpusie Generała Władysława Andersa
Irena Jarosiewicz / pseudonim artystyczny Bogdańska / 1939 rok , Lwów /
Irena Jarosiewicz, pseud. art. Renata Bogdańska 1940 rok
kapitan Irena Anders (Monte Cassino, 12 maja 2007)
Henryk Wars / Warszawski /
Tam wróg twój się kryje, jak szczur!
Musicie! Musicie! Musicie!
Za kark wziąć i strącić go z chmur!
I poszli szaleni, zażarci,
I poszli zabijać i mścić!
I poszli - jak zwykle uparci,
Jak zawsze - za honor się bić!
Zamiast rosy piły polska krew...
Po tych makach szedł żołnierz i ginął
Lecz od śmierci silniejszy był gniew!
Przejdą lata i wieki przeminą,
Pozostaną ślady dawnych dni
I wszystkie maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi!...
otografia z pierwszego wykonania " Czerwonych maków na Monte Cassino"
Władysław Anders, generał brygady Nikodem Sulik-Sarnowski, dowódca 5
Kresowej Dywizji Piechoty
rozpoczynał karierę u boku Fryderyka Jarosy, dyrektora teatru rewiowego
"Cyrulik Warszawski"Debiutował w bardzo znanym filmie "Znachor" W
Cyruliku Warszawskim grał u boku takich artystów jak Stefania
Grodzieńska i jej mąż Jerzy Jurandot. Zofia Terné.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
17. "Monte Cassino - Góra Poświęcenia"
Zbliża się 70. rocznica Bitwy o Monte Cassino - wielkiego zwycięstwa Żołnierzy II Korpusu Polskiego!
Zobaczcie, co szykujemy na tę okazję
Autorki "Rycerzy Lasu" - Joanna Gajewska i Weronika Zaguła - mają coś dla młodego Czytelnika!
Tym razem, to przygody chłopaków od gen. Andersa!
Szczegóły i książka "Monte Cassino - Góra Poświęcenia" już niebawem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Straceńcze ataki,
Straceńcze ataki, barbarzyński nalot, gwałty... Czarna legenda bitwy pod Monte Cassino [ZDJĘCIA]
Ta bitwa jest do dziś
heroiczną legendą. Tyle że wyłącznie w Polsce. Bo wszędzie indziej
legenda Monte Cassino jest zdecydowanie czarna. Ta bitwa przeszła do
historii jako potworna rzeź, przedzielona i zakończona aktami
barbarzyństwa, których dopuścili się - niestety - alianci. Choć akurat
Polacy nie mają sobie nic do zarzucenia, Brytyjczycy i Amerykanie do
dziś wstydzą się za absurdalny nalot bombowy na jeden z najcenniejszych
zabytków świata. Francuzi - za 5-6 tys. (!) osób zgwałconych tuż po
bitwie w rejonie
Monte Cassino przez marokańskich żołnierzy (tzw. goumierów) służących
pod francuskim sztandarem. A wszystkie alianckie narody mają mieszane
uczucia na myśl o liczbie ofiar, którą okupione było zdobycie wzgórza -
alianci stracili tam ponad 50 tys.żołnierzy.
Bitwa trwała pięć miesięcy.
Zaczęła się 17 stycznia od udanej akcji brytyjskich komandosów, którzy
zajęli jedno ze wzgórz. Skończyła - dopiero 18 maja, po czwartym z kolei
wielkim szturmie na Monte Cassino. Dzień końca bitwy był świętem dla
polskich żołnierzy z II Korpusu Władysława Andersa, bo to oni zajęli
ruiny klasztoru. Był też piekłem dla miejscowej ludności. Upojeni
zwycięstwem marokańscy goumierzy służący w armii francuskiej ruszyli do
okolicznych wsi i miasteczek. Gwałcili wszystkich - oprócz kobiet także
dzieci i mężczyzn. Ofiarą tego sposobu "świętowania", z którego słynęli
goumierzy (przyćmiewając nawet wyczyny Armii Czerwonej), padło wtedy od 5
do 7 tys. osób.(..)
Ruiny klasztoru - wielki,
"naturalny" system bunkrów z ogromnymi ścianami i labiryntem podziemnych
korytarzy - zostały natychmiast obsadzone przez Niemców, którzy stamtąd
zmasakrowali kolejne alianckie natarcie. Podobnie rzecz miała się z
trzecim - najbardziej krwawym dla aliantów - szturmem rozpoczętym 15
marca. Tym razem przez prawie cztery godziny bombardowano miasteczko
Cassino, a następnie przez 11 dni wykrwawiały się kolejne fale natarcia
Nowozelandczyków, Hindusów i Brytyjczyków.
Czwarte - zwycięskie - natarcie rozpoczęło się 11 maja. Do walki
ruszyli Polacy, którzy atakowali po odkrytym, zaminowanym terenie pod
ogniem karabinów maszynowych. Pierwszy atak załamał się po dobie.
Podobnie rzecz miała się z drugim. Dopiero 18 maja Niemcy opuścili w
końcu zrujnowany klasztor. Polacy okupili atak na Monte Cassino
potwornymi stratami. Zginęło 923 żołnierzy II korpusu, 345 uznano za
zaginionych (kilkudziesięciu mogło zdezerterować, reszta z pewnością
poległa). Aż 2930 polskich żołnierzy zostało rannych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. NAJNOWSZA KSIĄŻKA JUŻ
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Społeczne obchody 70.
Społeczne obchody 70. rocznicy bitwy o Monte Casino
Dziś o godz. 10.00, przy Grobie Nieznanego Żołnierza w
Warszawie rozpoczną się społeczne obchody 70. rocznicy bitwy o Monte
Casino. Uroczystości połączone będą z rodzinnym piknikiem.
Po złożeniu wieńców przy Grobie Nieznanego Żołnierza przez
kombatantów, przedstawicieli organizacji pozarządowych i grupy
rekonstrukcyjne, nastąpi uroczysty przejazd zabytkowych pojazdów 2
Korpusu.
W południe, w Katedrze Polowej przy ul. Długiej, odprawiona zostanie
Msza Święta koncelebrowana w intencji żołnierzy 2 Korpusu oraz w
rocznicę śmierci gen. Andersa. Po zakończeniu Eucharystii, w tym samym
miejscu wystąpią Paweł Piekarczyk i Leszek Czajkowski.
Po koncercie nastąpi uroczyste otwarcie plenerowej wystawy „Gruzy na
Szczycie – Z Kresów pod Monte Cassino”, które rozpocznie rodzinny
piknik. Dla obecnych przygotowano liczne atrakcje, m.in. prezentacje i
promocje literatury. Piknik zakończy się o godz. 19.00.
Organizatorami obchodów są Fundacja Kresy Historii i Fundacja
Niepodległości wspierane przez lubelskie i warszawskie grupy
rekonstrukcyjne. Uroczystości są objęte honorowym patronatem Pani Anny
Marii Anders, córki gen. Andersa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
My pamiętamy.
Inni ?
Prezydent i premier nie przyszli na premierę filmu o Powstaniu Warszawskim.
Ruski i Szwaby nie kazali.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
22. Zabrze
70. rocznica bitwy o Monte Cassino
Autor: Wydział Kontaktów Społecznych
13 maja o godz. 10.00 mszą świętą w kościele św. Anny zapoczątkowane zostaną obchody 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino.
Ponadto o godz. 11.00 odbędą się uroczystości pod pomnikiem Bohaterów Monte Cassino, a o godz. 12.00 w sali Kombinatu Koksochemicznego przy ul. Pawliczka 1 zaplanowano uroczystą akademię połączoną z koncertem laureatów IX Regionalnego Festiwalu Pieśni Patriotycznej.
Organizatorem tegorocznych obchodów jest Gimnazjum nr 16 im. Bohaterów Monte Cassino w Zabrzu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. "Bitwa na ziemi włoskiej o
"Bitwa na ziemi włoskiej o polską wolność"
Bitwa pod Monte Cassino była już zwiastunką zakończenia II wojny
światowej, była zapowiedzią zwycięstwa świata aliantów nad hitleryzmem,
Niemcami hitlerowskimi, pokonania wroga, który rozpoczął wojnę tutaj, na
polskiej ziemi - podkreślił Prezydent RP.
Z okazji 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino prezydent uczestniczył we
wtorek w uroczystości, która odbyła się w Warszawie przy Pomniku Bitwy o
Monte Cassino. Wzięli w niej udział również Szef Kancelarii Prezydenta
RP Jacek Michałowski, Szef BBN Stanisław Koziej, minister Maciej
Klimczak, a także Karolina Kaczorowska, wdowa po ostatnim Prezydencie RP
na uchodźstwie Ryszardzie Kaczorowskim, kombatanci, przedstawiciele
władz państwowych i samorządowych, korpusu dyplomatycznego, harcerze.
Jak mówił Bronisław Komorowski, siłą rzeczy myślimy o losie polskim
(...) z goryczą myślimy, że w jakiejś mierze minęła nas pełna
satysfakcja, radość z zakończenia drugiej wojny światowej.
Prezydent podkreślił, że wciąż toczy się dyskusja, w jakiej mierze
powinniśmy pamiętać i świętować zakończenie II wojny światowej. Według
Bronisława Komorowskiego w maju 1944 r. triumfowano nad Niemcami, ale
jednocześnie wszyscy wiedzieliśmy i wiemy dzisiaj, że rozpoczynał się
nowy dramatyczny okres w dziejach narodu. Przypomniał, że wieloletnie
zmagania Polaków od września 1939 r. do maja 1944 r. nie przyniosły
pełnej wolności i niepodległości, lecz świat ograniczeń, braku
suwerenności, nowej fali represji.
Doświadczeni wygnaniem i cudem uratowani żołnierze gen. Władysława
Andersa walczyli o wolność Polski i innych narodów - mówił biskup polowy
Wojska Polskiego Józef Guzdek. - Wspominamy żołnierzy 2. Korpusu
Polskich Sił Zbrojnych dowodzonego przez generała Władysława Andersa,
którzy w obszernej księdze historii naszego narodu napisali jedną z
najpiękniejszych kart - mówił. Biskup apelował też, by pamięć o
poświęceniu żołnierzy walczących pod Monte Cassino nie została
zmarnowana, ale była dobrze wykorzystana w czasach wolności.
Po przemówieniu prezydenta odbyła się modlitwa ekumeniczna, apel
poległych, salwa honorowa oraz złożenie wieńców przed Pomnikiem Bitwy o
Monte Cassino.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Jest okrągła rocznica bitwy
Jest okrągła rocznica bitwy pod Monte Cassino. Od bardzo długiego czasu przygotowywaliśmy się, wraz z harcerzami, by ta uroczystość była memento dla przyszłych pokoleń. Liczba tych kombatantów jest coraz mniejsza… Będę przy tej okazji w Rzymie rozmawiał z premierem Włoch
— mówił Donald Tusk, komentując swoje plany wizyty w Watykanie.
Premier argumentował, że to coś normalnego:
Jest rzeczą naturalną, że premier polskiego rządu stara się o spotkanie z papieżem – nie tylko z głową innego państwa, ale związki państwa z Kościołem są tak oczywiste, że rzeczą nienaturalną byłoby, gdybyśmy tej części naszej tradycji nie wypełnili
— przekonywał.
I dodawał:
Są poważne powody i duchowe i polityczne, by tę wizytę odbyć.
Kulisy wizyty Tuska u Franciszka. Audiencję pomógł zorganizować
stryj Giertycha, a sztab PO przyznaje, że premier walczy nią o wyborcę
55+
14 maja 2014, 10:02
Wizytę w Rzymie u Franciszka pomógł
zorganizować ks. Wojciech Giertych. Nazwisko jest nieprzypadkowe -
dominikanin jest stryjem byłego szefa Ligi Polskich Rodzin Romana
Giertycha.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Zdjęcie: M.Borawski/
Zdjęcie: M.Borawski/
Nasz Dziennik
„Bitwa o Monte Cassino” Melchiora Wańkowicza
Jeśli się komuś wydaje, że cenzura prewencyjna na
publiczne mówienie, pisanie i… śpiewanie o tej bitwie (zakazane do 1956
roku „Czerwone maki na Monte Cassino”!) dotyczyła tylko lat 1948-1956,
to jest w wielkim błędzie. Tak jak w przypadku Powstania Warszawskiego
(pierwsze oficjalne obchody państwowe dopiero w roku 1954!), temat
wydawał się sowieckim komunistom w Polsce niebezpieczny dla ich narracji
o powojennej „nowej rzeczywistości”.
28 września 1946 r. gen. Władysław Anders i wielu innych oficerów 2.
Korpusu Polskiego zostało pozbawionych bezprawnie obywatelstwa
polskiego. Stali się symbolem „reakcji”. Przecież „najkrótsza droga do
Polski” – głosiła sowiecka propaganda – wiodła przez Lenino, a nie przez
Ziemię Świętą, Monte Cassino i Bolonię!
Niby prawda. Geograficznie najkrótsza. Nie była to jednak droga do
wolnej Polski. Wojsko „ludowe”, wykrwawione dla potrzeb propagandowego
„braterstwa broni” już na samym początku pod Lenino, naszpikowane
sowieckimi „aficerami” – w miejsce polskich oficerów, zamordowanych w
Lesie Katyńskim, Charkowie i Twerze – było w rzeczywistości wojskiem
sowieckim polskojęzycznym – wbrew woli tysięcy prostych żołnierzy,
których kilka lat wcześniej NKWD wywiozło na Sybir.
Po roku 1956 mówienie o Monte Cassino i śpiewanie „Czerwonych maków”
Feliksa Konarskiego i Alfreda Schütza, niby już dozwolone, było w
dalszym ciągu przedmiotem cichej zmowy. Jeszcze w latach 60. żaden
dyrektor szkoły w Polsce nie odważyłby się zorganizować akademii lub
apelu szkolnego 18 maja – w rocznicę pamiętnej bitwy. Nie pozwoliłby
zaśpiewać piosenki Konarskiego. Za to organizował ochoczo akademie ku
czci „bohaterskiej Armii Czerwonej” w kolejne rocznice jej powstania w
styczniu 1919r., podczas wojny z Polakami!
Ocenzurowane, lecz wolne słowo!
Trzeba pamiętać o tym kontekście, by zrozumieć, czym było dla Polaków
pierwsze krajowe wydanie wielkiego reportażu wojennego Melchiora
Wańkowicza „Bitwa o Monte Cassino”, jego opus vitae, napisanego na
gorąco tuż po bitwie, wydanego w Mediolanie już w latach 1945-1947.
Wydanie możliwe w tym czasie tylko dlatego, że wrócił z emigracji do
kraju, co komuniści starali się wykorzystać propagandowo. Oczywiście,
był to dopiero rok 1958 i autor musiał się zgodzić na wszelkie
ingerencje politycznej cenzury prewencyjnej. Nawet tytuł mu poprawiono
na „Monte Cassino”. O jakimkolwiek dogadywaniu się, o „konsensusie” nie
mogło być mowy. Cenzura kierowała się swoimi zapisami, formułowanymi w
urzędzie na Mysiej w Warszawie i w Wydziale Propagandy KC PZPR. Niemal
cały tom pierwszy dzieła został wycięty jako politycznie niedozwolony.
No bo po co opowiadać Polakom, skąd się wzięli żołnierze Andersa? Jaką
przeszli gehennę na „nieludzkiej ziemi”? Wszak każdy wie, że Sowieci nas
nie deportowali, tylko „ewakuowali” przed Niemcami…
Takiej książki nie dało się ocenzurować do końca. Wańkowicz był
świadkiem bitwy. Był współtowarzyszem żołnierzy, którzy szli „za honor
się bić”. Z woli gen. Andersa był korespondentem wojennym. Znali go i
cenili wszyscy żołnierze 2. Korpusu. To oni jako pierwsi dali
świadectwo, że książka przedstawia prawdę o bitwie. Oni byli jej
pierwszymi czytelnikami. Wańkowicz wystawił wielki pomnik żołnierzom 2.
Korpusu. Jego dzieło czytano w latach 60. w wielu polskich domach tak
jak „Trylogię” Henryka Sienkiewicza. Dla pokrzepienia serc! Autor był
tak jak Sienkiewicz zatroskany o to, by oddać jak najrzetelniej realia.
Narażał swoje życie, by oddać prawdę. Stanisław Gliwa – grafik i edytor,
autor opracowania graficznego pierwszego, mediolańskiego wydania dzieła
– wspominał po latach: „Wańkowicz sam lazł pod ogień, byle tylko
osobiście doświadczyć i na własne oczy zobaczyć walki na pierwszych
liniach frontu”! Wiadomo, że wielką pomocą dla pisarza była jego
sekretarka Zofia Górska, późniejsza znakomita pisarka i poetka Zofia
Romanowiczowa, która pomagała zbierać i porządkować niezliczone wątki
Wańkowiczowskiego eposu. Dla historyka literatury „Bitwa pod Monte
Cassino” należy do klasyki polskiego reportażu wojennego. Dla duchowej
historii zniewolonych Polaków była czymś znacznie więcej.
W naszych czasach mamy już dostęp do pełnej, nieocenzurowanej wersji
arcydzieła mistrza reportażu. Poza jego słowem w najnowszych wydaniach
zamieszcza się także wzruszającą przedmowę gen. Władysława Andersa i
posłowie gen. Zygmunta Bohusza-Szyszki. To wartościowa lektura dla
każdego Polaka także w naszych czasach. To coś znacznie więcej niż
książka o wielkiej bitwie.
Odtrutka na propagandę
Wańkowicz godził się na wszystko, bo jego niezgoda i tak by się na
nic nie zdała. Zdawał sobie natomiast sprawę, jak wielkie znaczenie
moralne będzie miało to wydanie dla rodaków. Dziś młodzi ludzie tego nie
rozumieją, ale starsi pamiętają dobrze, że czytanie książek o IIwojnie
światowej, wydanych pod rządami cenzury PRL, było dla świadomego rzeczy
rodaka trudną próbą. Natrętnie i agresywnie formułowane tezy o
„awanturnictwie” rządu RP na Uchodźstwie, o „AK stającej z bronią u
nogi”, o „reakcyjnych andersowcach”, o „leśnych bandytach z NSZ”, o
„wyzwolicielskim marszu Armii Czerwonej” – powielane po tysiąckroć w
książkach, w prasie, radiu, telewizji – były głęboko upokarzające. I oto
ukazuje się książka znakomitego reportażysty i pisarza, rodem z
kresowej Mińszczyzny, naocznego świadka legendarnej bitwy. Książka
ocenzurowana, ale nie utytłana w propagandowym sowieckim słowotoku.
„Każdy ginący człowiek to cały świat sam w sobie”… Tak, te słowa autora
robiły na nas wielkie wrażenie, ale przede wszystkim czytając jego
dzieło, podnosiliśmy się z kolan.
Piotr Szubarczyk
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. Bitwa o Monte Cassino: Krwawe
Bitwa o Monte Cassino: Krwawe starcie na linii Gustawa [ZDJĘCIA+VIDEO+MAPY]
18 maja 1944 r. po niezwykle zaciętych walkach 2 Korpus Polski dowodzony
przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze Monte Cassino wraz z ze
znajdującym się na nim klasztorem. W bitwie zginęło 923 polskich
żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. ZOBACZ
DUŻĄ GALERIĘ, FILMY I ZDJĘCIA!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Uroczystości na Monte
Uroczystości na Monte Cassino
W najbliższy piątek, sobotę i w niedzielę odbędą się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia bitwy
Program uroczystych obchodów:
Piątek, 16 maja 2014 r.
Godz. 15.00 – na cmentarzu w pobliskiej miejscowości San Vittore del
Lazio odbędzie się ceremonia złożenia wieńca pod krzyżem
upamiętniającym żołnierzy II Korpusu Polskiego poległych w bitwie o
Monte Cassino.
Godz. 19.00 – w miasteczku Piedimonte San Germano koło Cassino
złożone zostaną kwiaty pod pomnikiem 6. Pułku Pancernego imienia Dzieci
Lwowskich. Następnie odbędzie się tam koncert Orkiestry Reprezentacyjnej
Wojska Polskiego i pokaz musztry paradnej kompanii reprezentacyjnej.
Sobota, 17 maja 2014 r.
Godz. 10.00 – w Cassino na placu generała Władysława Andersa (Largo generale Anders) odsłonięty zostanie jego pomnik.
Godz. 12.00 – w muzeum historycznym w Cassino odbędzie się
inauguracja wystawy fotograficznej „Generał Anders – patriota, żołnierz,
polityk”.
Godz. 13.15 – na wzgórzu otwarte zostanie uroczyście małe muzeum
pamięci II Korpusu, zbudowane w pobliżu polskiego cmentarza wojennego z
inicjatywy włoskiej Polonii. Miejsce to upamiętnia rolę polskich
żołnierzy w tych walkach i w całej kampanii wyzwolenia Włoch.
Godz. 17.00 – rozpocznie się międzynarodowy bieg na Monte Cassino.
Ponad 2 tysiące biegaczy pokona dystans 10 kilometrów. Trasa będzie
wiodła szlakiem, który pokonali 70 lat temu, forsując wzgórze, żołnierze
II Korpusu. W biegu udział weźmie 1052 Polaków, by oddać hołd każdemu z
polskich żołnierzy poległych w bitwie, który pochowany jest na polskiej
nekropolii. W jej pobliżu wyznaczono metę.
Godz. 21.30 – w Cassino na Piazza Labriola z koncertem wystąpi
brytyjska wokalistka polskiego pochodzenia Katy Carr, która w swoim
repertuarze ma również utwory z polskimi elementami i polskie piosenki
opowiadające o latach wojny. Piosenkarka zaśpiewa między innymi
„Czerwone maki na Monte Cassino” oraz piosenkę o niedźwiedziu Wojtku,
który towarzyszył żołnierzom II Korpusu.
W miejscowości Acquafondata koło Frosinone w sobotę od godz. 10.00
zorganizowane zostaną uroczyste obchody upamiętniające rocznicę bitwy.
Odbędą się one pod pomnikiem żołnierzy II Korpusu i przy kaplicy w
miejscu pierwszego spoczynku Polaków poległych pod Monte Cassino.
Niedziela, 18 maja 2014 r.
Godz. 9.50 – rozpocznie się ceremonia patriotyczno-religijna z udziałem władz, kombatantów i harcerzy oraz Polonii.
Obchody zakończy koncert orkiestry reprezentacyjnej Wojska Polskiego po południu w Cassino.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
O. Wojciech Giertych OP teolog Domu Papieskiego, mianowany przez Benedykta XVI, 1 grudnia 2005 roku wykłada teologię moralną na rzymskim Uniwersytecie Angelicum.
Od XIII wieku istnieje w Kościele stanowisko duchownego, który wspiera Ojca Świętego od strony teologicznej. Niegdyś nazywano go Mistrzem Świętego Pałacu, od czasów papiża Pawła VI - Doktorem Teologiem Domu Papieskiego. Jest to dominikanin; jest on z urzędu konsultorem Kongregacji Nauki Wiary i Papieskiej Komisji Biblijnej, prałatem oficjałem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, członkiem tzw. Rodziny Papieskiej i mieszka na stałe w Watykanie.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
29. Szanowny Panie Michale
teologia moralna a nepotyzm.... Nie sądzę, żeby nie być sądzoną, ale ja nie wykładam teologii moralnej, jestem zwykłym śmiertelnikiem i grzesznikiem.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Uczcić bohaterów spod Monte
Uczcić bohaterów spod Monte Cassino
Harcerze i harcerki ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej wyruszyli na obchody 70. rocznicy bitwy pod Monte Cassino
W niedzielę obchodzić będziemy 70. rocznicę zwycięstwa pod
Monte Cassino. Przed 70 laty, w 1944 roku, polska flaga zawisła na
zniszczonych zabudowaniach benedyktyńskiego klasztoru mieszczących się
na włoskim wzgórzu. Na uroczystości rocznicowe wyjechali z Polski
członkowie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.
W ten sposób harcerki i harcerze ZHR upamiętnią bohaterskich rodaków.
Wyjazd do Monte Cassino wpisał się w cykl trzech harcerskich wypraw
członków ZHR, które będą zorganizowane w ramach programu „Trzej
Generałowie” przypominającego o wielkich generałach: Władysławie
Andersie, Stanisławie Maczku oraz Stanisławie Sosabowskim. Grupa 150
osób wyruszyła do Włoch z czterech polskich miast: Warszawy, Krakowa,
Poznania i Wrocławia. Są to reprezentanci z najlepszych drużyn
harcerskich z całej Polski oraz przedstawiciele drużyn nawiązujących
swoją tradycją do walk II Korpusu czy samej postaci gen. Władysława
Andersa, a także przedstawiciele władz Związku.
Komendant wyprawy ZHR na obchody 70. rocznicy bitwy pod Monte
Cassinophm. Rene Karkocha wyjaśnia, że członkowie Związku, jadąc na
uroczystości, chcą przede wszystkim oddać hołd poległym oraz podziękować
im za ich bohaterstwo i poświęcenie.
– Wyjazd będzie zapewne również okazją do spotkania z uczestnikami
walk oraz rodzinami i wysłuchania od nich ich świadectwa, a także
wspomnień. Harcerze jadą również, aby służyć uczestnikom uroczystości –
dodaje.
Uroczystości rocznicowe na włoskim Monte Cassino i w pobliskim
mieście Cassino rozpoczną się już jutro i potrwają do niedzieli. Wówczas
o godz. 9.50 rozpocznie się ceremonia patriotyczno-religijna z udziałem
władz, kombatantów i harcerzy oraz Polonii. Obchody zakończy koncert
orkiestry reprezentacyjnej Wojska Polskiego po południu w Cassino.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Przemówienie Ś.P. Prezydenta
Przemówienie Ś.P. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas uroczystości 65tej rocznicy bitwy pod Monte Cassino 18 maja 2009
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Wazna i piekna
choc bardzo krwawa bitwa. Podwalina polskiej tozsamosci.
34. Mission impossible Polaków O
Mission impossible Polaków
O bitwie, w której udział brało siedem narodów, przypomina dr Joanna Wieliczka-Szarkowa
Zdjęcie: arch./
-
Jeszcze dziś, 18 maja, świat dowie się, że Monte
Cassino jest w rękach Polaków. Trzeba, żeby wiedzieli potomni, że dla
nas góra ta była najbardziej niedostępnym szczytem świata, trudniejszym
do zdobycia niż Mount Everest, niż Nanga Parbat. Lecz tędy prowadziła
droga do Polski„ – ppor. Witold Domański wyraził po zwycięskiej bitwie
nie tylko swoje uczucia, ale wszystkich żołnierzy 2. Korpusu Polskiego.
Monte Cassino, wzgórze ze słynnym benedyktyńskim opactwem, od wieków
strzegło jedynej drogi, Via Casilina, prowadzącej z południa Włoch do
Rzymu. Dlatego właśnie na nim i sąsiednich górskich masywach, w
najwęższym miejscu Półwyspu Apenińskiego, zatrzymał swoje siły niemiecki
feldmarszałek Albert Kesselring, cofający się przed nacierającymi
aliantami. Niemcy zbudowali tu dwie doskonale umocnione linie obronne:
Gustawa oraz Hitlera i obsadzili je m.in. ”najbardziej wyborową
jednostką„ – 1. Dywizją Strzelców Spadochronowych, zwaną Zielonymi
Diabłami, a także wielką ilością artylerii, moździerzy i broni
maszynowej.
Bitwa siedmiu narodów
”Bitwa o Rzym„, czyli o przełamanie linii Gustawa w rejonie Cassino,
rozpoczęła się 12 stycznia 1944 roku i trwała przeszło cztery miesiące. W
wyjątkowo krwawych i zaciętych walkach wzięło udział siedem narodów,
kolejno bowiem niemiecką obronę atakowały wojska: amerykańskie,
kanadyjskie, brytyjskie, nowozelandzkie, hinduskie, francuskie i
polskie. Monte Cassino zostało zdobyte dopiero w czwartym natarciu –
przez 2. Korpus Polski. Hitler nakazał utrzymanie pozycji za wszelką
cenę: ”Führer oczekuje zażartej walki o każdą piędź ziemi„ – głosił
niemiecki rozkaz.
Jako pierwsi weszli do walki Brytyjczycy, Amerykanie i Francuzi, a
także polscy komandosi z kompanii majora Władysława Smrokowskiego.
Amerykanie przy forsowaniu wąskiej, ale wezbranej, o stromych i
urwistych brzegach rzeki Rapido (Bystra), stracili tysiąc zabitych oraz
rannych i musieli się wycofać. Kilka dni później, osłaniani przez
Francuski Korpus Ekspedycyjny pod dowództwem gen. Alphonse’a Juina,
weszli do miasta Cassino i zajęli wzgórze 593 (potem będą tu walczyli
Polacy), jednak wkrótce odstąpili od natarcia.
Drugi, lutowy atak rozpoczął się od doszczętnego zniszczenia przez
nalot 229 amerykańskich bombowców i artyleryjski ostrzał założonego
przez św. Benedykta z Nursji w 529 roku opactwa na Monte Cassino.
Zbombardowania klasztoru zażądał gen. Bernard Freyberg, dowódca
szykującego się do natarcia Korpusu Nowozelandzkiego. 576 ton bomb
obróciło bezcenny zabytek w gruzy i to właśnie one, przy zachowanych
podziemiach zajętych od razu przez ”Zielone Diabły„, uczyniły go
twierdzą nie do zdobycia. Tym razem nie powiodły się natarcia
Nowozelandczyków i Hindusów. Podobnie było także za trzecim razem, w
marcu.
W trzech kolejnych natarciach sprzymierzeni stracili ponad 52 tysiące żołnierzy, w tym przeszło 8 tysięcy poległo.
”Podejmuję się tego trudnego zadania„
Generał Olivier Leese, dowódca brytyjskiej 8. Armii, 24 marca 1944
roku zaproponował gen. Władysławowi Andersowi, aby 2. Korpus Polski
przełamał Linie Gustawa i Hitlera, nacierając na masyw Monte Cassino.
Polski dowódca dostał na podjęcie decyzji dziesięć minut.
”Jeśli zdobędziemy Monte Cassino, a zdobyć je musimy, wysuniemy
sprawę polską – obecnie tak tłamszoną – na czoło zagadnień świata i damy
rządowi polskiemu nowy atut w obronie naszych praw„ – stwierdził gen.
Anders. Po krótkim namyśle oświadczył, że podejmuje się tego trudnego
zadania.
2. Korpus Polski, który w czwartej bitwie miał zdobyć Monte Cassino,
zaczął przygotowania do natarcia. Generał Anders przeleciał nad
przyszłym polem walki małym rozpoznawczym samolotem zwanym Kubusiem, a
zadania podzielił między dwie dywizje drogą losowania: ”Generał Duch,
dowódca Karpackiej Dywizji, wywodzącej się z Brygady Kopańskiego i z
walk w Tobruku, dowódca 1. Dywizji Grenadierów we Francji, sięgnął
pierwszy, wyciągnął węzełek: jego dywizja uderza na 593, opanowawszy to
Wzgórze, przejdzie następnymi oddziałami na klasztor. Wzgórze 593 – to
jest Góra Ofiarna, na której zgorzały w trzech bezskutecznych natarciach
hekatomby amerykańskie, angielskie, hinduskie. Generał Sulik –
poprowadzi swoich żołnierzy na Widmo, po jego opanowaniu przejdzie
nowymi oddziałami na linię Adolfa. Widmo – to ’wzgórze nie rozeznane na
mapie’ przez dowódcę amerykańskiego, który meldował radiem, że przed nim
wyrosło nagle Phantom Ridge – Wzgórze Widmo, i zginął„ – relacjonował
Melchior Wańkowicz, korespondent wojenny spod Monte Cassino.
”Polacy walczą jak lwy„
11 maja 1944 roku o godzinie 23.00 ryknęły nagle wszystkie baterie,
tak zaczynało się czwarte natarcie aliantów. ”Ochłonąwszy nieco z
pierwszego szoku, słyszymy, jak cała dolina i wszystkie góry naokoło
wibrują nieustannym grzmotem – wspominał mjr Stanisław Faliszewski z 15.
Wileńskiego Batalionu „Wilków”. – Cała artyleria amerykańskiej 5.
Armii, brytyjskiej 8. Armii i w tym oczywiście 2. Korpusu Polskiego
zionęły ogniem. W promieniu obserwacji słuchowej grało tysiąc kilkaset
dział – na odcinku zaledwie 4 kilometrów frontu. Równocześnie lotnictwo
alianckie bombardowało pozycje niemieckie. Przed nami klasztor i góry
zdawały się wznosić i opadać. Od strony Niemców też błysnęło krwawo i
zrobiło się piekło na ziemi„.
Po północy, już 12 maja, ruszyła piechota dwóch polskich dywizji.
”Całe powietrze przepojone było trupim jadem. Trupów żołnierzy, zabitych
w poprzednich czteromiesięcznych walkach aliantów, które leżały między
liniami obrony, nikt nie usunął, a maj był już bardzo gorący. Nadto,
pełzające dymy od setek tysięcy pocisków uczyniły z powietrza jakąś maź,
której płuca nie mogły wchłonąć, a tu trzeba było ogromnego wysiłku
serca i mięśni, aby czołgać się po tych zdradzieckich stokach, pełnych
głazów i uskoków„ – wspominał mjr Faliszewski.
”Widziałem, jak wojska polskie szły do ataku. Nie zamierzam
licytować, kto z sojuszników lepszy i odważniejszy, ale muszę
stwierdzić, że Polacy walczą jak lwy„ – pisał brytyjski dziennikarz.
Plutonowy Walery Gorgolewski, ”przecięty ogniem nieprzyjacielskiego ckm
przez obie nogi strzela i dowodzi dalej, później drugi raz ranny w
piersi unosi się i krzyczy: ’Koledzy, a bijcież tych s…synów’ i wtedy
trafiony w głowę strzałem niemieckiego strzelca wyborowego ginie z
okrzykiem ’Niech żyje Polska’. W podobny sposób i z tym samym okrzykiem
ginie pchor. Edward Gaza, który potajemnie przyłączył się do natarcia,
mimo że miał inne zadanie w odwodzie„ – wspominał ppłk Ludwik Domoń.
Mimo ogromnego poświęcenia pierwsze natarcie polskiego Korpusu nie
odniosło sukcesu, ale gen. Leese stwierdził, że Polacy w tej fazie walki
w zupełności wykonali swoje zadanie, ponieważ związanie przez nich sił
przeciwnika pozwoliło XIII Korpusowi Brytyjskiemu na sforsowanie rzeki
Liri i uchwycenie potrzebnych przyczółków.
Biało-czerwona na Monte Cassino
Termin drugiego natarcia Polaków wyznaczono na 17 maja. Żołnierze
bili się zacięcie i dokonywali prawie nieprawdopodobnych czynów. Gdy
Niemcy o godz. 10.00 po raz kolejny uderzyli, kpt. Jan Leśkiewicz zaczął
śpiewać ”Jeszcze Polska nie zginęła„. Żołnierze zaintonowali razem z
nim słowa hymnu, rzucając się w ogień walk. Pod wpływem postępów
oddziałów polskich oraz amerykańskich i francuskich Niemcy wydali
rozkazy odwrotowe i z obawy o odcięcie ewakuowali się z klasztoru.
Na rozkaz gen. Bronisława Ducha o godz. 8.45 do opactwa ruszył
oddział 12. Pułku Ułanów Podolskich. Trzy kwadranse później ppor.
Kazimierz Gurbiel, wachmistrz Antoni Wróblewski i st. ułan Wilhelm Wadas
weszli przez mur do ruin klasztoru, gdzie znaleźli tylko kilkunastu
rannych Niemców. Od nich dowiedzieli się, że załoga zeszła niedawno do
miasteczka Cassino, aby poddać się żołnierzom brytyjskim. Kilkanaście
minut później ułan Bryliński przyniósł pułkowy proporczyk, który o godz.
9.50 zaczął powiewać nad zdobytym klasztorem.
”Jest 18 maja 1944 roku, godzina 10.00. Wtem nagle ktoś woła: ’Hej,
patrzcie, na klasztorze – biało-czerwona!’ Stajemy na nogi. Wprost
ryczymy z radości„ – wspominał Tadeusz Stelmaszyński patrzący na
klasztor ze wzgórza 593.
Flagę państwową, na rozkaz gen. Ducha, wywieszono na murach kwadrans
przed południem. Wkrótce gen. Anders polecił dodać brytyjską. Hejnał
mariacki z ”gruzów na szczycie„ odegrał plut. Emil Czech.
Czerwone maki
”Bóg dał zwycięstwo„ – pisał generał Anders w depeszy do Naczelnego
Wodza. Zostało ono jednak okupione ogromnymi stratami. W walkach poległo
923 żołnierzy, a 2931 zostało rannych (Niemców zginęło około tysiąca),
ale droga do Rzymu została otwarta. Oddziały sprzymierzonych wkroczyły
do Wiecznego Miasta 4 czerwca 1944 roku. Dla generała Andersa najwyższą
nagrodą za poniesione trudy była depesza dowódcy Armii Krajowej gen.
Tadeusza Komorowskiego ”Bora„: ”Żołnierze Armii Krajowej oddają cześć
poległym i żywym uczestnikom zwycięskich walk o Monte Cassino. Wasze
boje pełne chwały dodają nam mocy w naszej uporczywej walce„.
Zbocza Monte Cassino ”tonęły w powodzi czerwonych maków„, jak
wspominali uczestnicy bitwy. Te czerwone maki na Monte Cassino stały się
symbolem polskiej walki i zwycięstwa – może najbardziej za sprawą
Feliksa Konarskiego i jego pieśni napisanej w nocy z 17 na 18 maja: ”Czy
widzisz te gruzy na szczycie? Musicie! Musicie!! Musicie!!!„. Alfred
Schütz od razu skomponował melodię i rozpisał na orkiestrę.
Nazajutrz w kwaterze gen. Andersa w Campobasso na uroczystej akademii
dla uczczenia zwycięstwa, gdy Gwidon Borucki, artysta ”Cyrulika
Warszawskiego„, wraz z orkiestrą zaśpiewał po raz pierwszy ”Czerwone
maki„, płakali wszyscy – artyści i żołnierze. ”Dokoła zryta ziemia,
kikuty drzew, rumowiska i dalej, jak okiem sięgnąć, kwitły czerwone
maki„ – wspominał Borucki. Potem już zawsze przy wykonywaniu tego
drugiego polskiego hymnu przyjmowano postawę na baczność, a maki na
Monte Cassino były czerwieńsze, bo z polskiej wzrosły krwi.
W Dolinie Śmierci, czyli na równinie między wzgórzem klasztornym i
Górą Ofiarną (593), zbudowano polski cmentarz wojenny. Spoczęło na nim
ponad tysiąc żołnierzy. Razem z nimi zostali potem pochowani na Monte
Cassino: biskup polowy ks. Józef Feliks Gawlina oraz gen. Władysław
Anders. Na cmentarzu wykuto w kamieniu dwie sentencje: ”Przechodniu,
powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie„ oraz ”Za naszą i
waszą wolność my, żołnierze polscy, oddaliśmy Bogu ducha, ciało ziemi
włoskiej, a serca Polsce„.
Święty Jan Paweł II, który wielokrotnie odwiedzał cmentarz na Monte
Cassino i czytał wypisane na grobach napisy, powiedział: ”Te napisy z
tyloma miejscami ziemi polskiej, ze wszystkich stron, od wschodu do
zachodu i od południa ku północy – nie przestają wołać tu, w samym sercu
Europy, u podnóża opactwa, które pamięta czasy świętego Benedykta – nie
przestają wołać tak, jak wołały serca walczących żołnierzy: Boże, coś
Polskę przez tak liczne wieki„.
Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Jeździłem z rozkazami Rozmowa
Jeździłem z rozkazami
Rozmowa z kpt. Wacławem Pruchnickim, 100-letnim uczestnikiem walk o Monte Cassino
Zdjęcie: A.Kulesza/
Nasz Dziennik
Z kpt. Wacławem Pruchnickim, 100-letnim uczestnikiem walk o Monte Cassino, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Jak rozpoczęła się Pana przygoda z wojskiem?
– Urodziłem się 10 sierpnia 1914 roku w
Paprotni, 20 km od Dęblina. Mieszkałem w małym gospodarstwie przy
rodzicach. Wiosną 1937 roku poszedłem do czynnej służby wojskowej do 28.
Pułku Artylerii Lekkiej, który stacjonował w Zajezierzu. Po przejściu
okresu rekruckiego poszedłem do szkoły podoficerskiej, zaś po odbytej
służbie przeniesiono mnie jesienią 1938 roku do rezerwy. Powróciłem do
domu, gdzie spędziłem niecały rok na gospodarstwie, bo wkrótce wybuchła
wojna.
Wziął Pan udział w kampanii wrześniowej na Lubelszczyźnie, walcząc z dwoma okupantami. Potem była niewola sowiecka.
– Otoczyli nas i rozbroili. Oddzielili
żołnierzy od oficerów, zapędzili na stację, załadowali do krytych
pociągów, pozamykali i wywieźli do Szepietówki, oddalonej od polskiej
granicy o 80 kilometrów. Rozsiewali przy tym propagandę, że będą nas
odsyłać do Polski. Tak się jednak nie stało. W Szepietówce zrobili karny
obóz, ogrodzony drutami i szczelnie obstawiony żołnierzami, by nikt z
nas stamtąd nie uciekł. Byliśmy tu miesiąc, może dwa. Spaliśmy na
trawie, gdzie się kto położył, bo nie było tam żadnego budynku. Raz na
dzień dostawaliśmy 400 g chleba i trochę jakiejś zupy. Następnie
przewieziono nas na teren Polski do Równego, gdzie przed wojną
stacjonował Korpus Ochrony Pogranicza. Był tam mały budynek wartowniczy i
stajnie, w których porobiono nam trzy rzędy prycz do spania. Lokowano
nas na nich w grupach osiemdziesięcioosobowych. Obóz był ogrodzony dwoma
rzędami drutów kolczastych. Przyszła zima i Rosjanie kazali nam
odśnieżać drogi na trasie Równe – Lwów. Potem znów przepędzono nas na
wschód, do Rosji, gdzie kruszyliśmy bryły kamienia do utwardzania pasa
startowego pod ciężkie samoloty na jednym z tamtejszych lotnisk. Prac
nie ukończyliśmy, gdyż Niemcy rozpoczęli wojnę ze Związkiem Sowieckim.
Co się wtedy z Wami stało?
– 17 dni pędzili nas w głąb Rosji, bo coraz
bliżej było widać błyski z dział niemieckich. Pamiętam, że gdy ktoś z
nas chciał napić się wody z kałuży, funkcjonariusze NKWD strzelali do
niego. W końcu przewieźli nas do obozu w Starobielsku, gdzie przed nami
byli więzieni polscy oficerowie. Poznaliśmy to po tym, że na ścianach
budynku, w którym nas trzymano, wyryte były napisy, że taki a taki
porucznik, major, kapitan czy policjant tu przebywał. Długo tam nie
byliśmy, bo wkrótce wywieźli nas do obozu pod Ural, gdzie mrozy sięgały
-50 stopni. Gdy generał Sikorski doszedł do porozumienia ze Stalinem,
Churchillem i Roosveltem, zaczęto formułować armię polską. Stalin żądał
od Sikorskiego, by skierował wojsko na front wschodni, jednak ten nie
wyraził na to zgody, bo wiedział, że żołnierze byli wygłodzeni, musieli
nabrać sił do walki i odbyć należyte szkolenie. Sam ważyłem wtedy 36 kg,
dosłownie skóra i kości. Gdy zaczęła się tworzyć armia polska, trafiłem
do 5. Dywizji Piechoty formowanej w Tatiszczewie. Przez Morze
Kaspijskie udaliśmy się okrętem do Persji, a później do Iranu i Iraku,
gdzie spaliśmy po dwudziestu w namiotach. Mieliśmy tam raj, bo nie
musieliśmy już głodować. Ci, którzy jednak od razu chcieli najeść się do
syta, zapadali na różne choroby, np. czerwonkę.
Dostaliście potrzebny sprzęt i uzbrojenie?
– Tak, przeprowadzone zostało szkolenie,
gdyż otrzymany sprzęt był bardziej nowoczesny od tego, który mieliśmy w
Polsce. Sam zostałem zwiadowcą, przekazywałem tajne rozkazy z dywizjonu
do pułku i na odwrót. Nasza podróż wiodła przez Palestynę, którą z
ciekawością zwiedzaliśmy, m.in. Jerozolimę, oraz Egipt, gdzie
otrzymaliśmy resztę uzbrojenia i popłynęliśmy okrętem na front do Włoch.
Wylądowaliśmy w samym centrum włoskiego „buta” – cała polska armia gen.
Andersa, przed którym składaliśmy przysięgę, wszyscy uzbrojeni i
umundurowani – i przemieściliśmy się na północ.
Co zobaczyliście, gdy dotarliście pod Monte Cassino?
– Były tam trzy armie: polska, angielska i
amerykańska. Każda posiadała do obrony swój własny odcinek frontu i
miała swoje dowództwo. Po kilku nieudanych atakach amerykańskich i
angielskich na Monte Cassino uderzyły wojska polskie. Amerykanom nie
spieszyło się, chcieli też mieć jak najmniej strat w ludziach, a my,
Polacy, zawsze byliśmy na przedzie, w miejscach trudnych do zdobycia. Od
lutego do 8 maja 1944 roku stacjonowaliśmy w nizinie porośniętej
sadami, oddalonej od Monte Cassino o 2 km w linii prostej. Przez ten
czas przegrupowywano nas i podchodziliśmy bliżej ze sprzętem.
Prowadziliśmy ofensywę głównie wieczorami, bo na ataki dzienne nie
pozwalały naloty niemieckich samolotów i jedna droga prowadząca na
wzgórze. Niemcy uważali, że wzgórze Monte Cassino jest twierdzą nie do
zdobycia, ale jak to mówią – Polak potrafi. Nazywano nas „szczurami
pustyni”.
To znaczy, że nie zatrzymałby Was najmocniejszy ogień nieprzyjaciela?
– Dokładnie. Niemcy mieli betonowe bunkry w
tej górze, którym nie mogła wyrządzić szkody żadna bomba, stąd mieli
pewność, że ich tam nic nie ruszy. Nie udało się to Anglikom i
Amerykanom, dopiero kiedy Polacy podjęli natarcie, wszystko się
zmieniło. Pojechaliśmy na tamtą stronę, gdzie Niemcy byli umocnieni;
puścili w nas pociski, uszkadzając nam dwa działa. Wycofaliśmy się i po
przegrupowaniu i przezbrojeniu na amerykańskie działa uderzyliśmy
ponownie. Zagrzmiało dwieście naszych dział, ziemia trzęsła się, jakby
była z gumy, od tego huku. Działa grzmiały bez przerwy do godziny 11.00.
Były jakieś nieprzewidziane sytuacje, które Was zaskoczyły?
– Byliśmy ostrzeliwani ze wzgórza, ale
także z miasteczka Piedimonte. Położone ono było jednak na równym
terenie, więc nie było trudne do zdobycia. Przy wspinaczce na Monte
Cassino, gdy nie mogliśmy wciągnąć na górę dział, rozbieraliśmy je na
dwie części. Do jednego potrzebowaliśmy pomocy od 4 do 10 osób.
Samochody, które mieliśmy, często miały zbyt mało mocy, by poradzić
sobie z ich transportem. Sam byłem wówczas gońcem pocztowym w kancelarii
dowódcy dywizjonu. Przez moje ręce przechodziły wszelkie tajne rozkazy z
pieczątkami zwykłymi i lakowymi, różne teczki. Na Monte Cassino były
bowiem takie miejsca, że nie było połączenia ani telefonicznego, ani
radiowego, bo obawiano się szpiegostwa. Siadałem wówczas na motor i
jechałem z rozkazami do jednostki. To było moje zadanie. Zjeździłem
przez ten czas trzy nowe motory, zawsze musiałem być blisko kancelarii.
Dostawałem pochwały za wzorowe wywiązanie się z obowiązków. Po pewnym
czasie, po pobycie w linii, wycofaliśmy się na odpoczynek, w celu
uzupełnienia sprzętu i naprawy uszkodzeń.
Po zakończeniu kampanii włoskiej pojawił się dylemat: wracać do Ojczyzny czy zostać na emigracji.
– Po wojnie Anglicy i Amerykanie wyjechali z
Włoch do swoich krajów, a Polacy nie wiedzieli, co mają ze sobą zrobić.
Początkowo mówiono, że wracamy do Polski z całym sprzętem, i może tak
by było, gdyby żył gen. Sikorski. Teraz nie było to takie łatwe. Anglicy
proponowali wstąpienie do Polskiego Korpusu Przysposobienia i
Rozmieszczenia na dwa lata. Wielu naszych żołnierzy zabrali na okrętach
do Anglii. Każdy, kto podpisał kontrakt, zostawał w Anglii lub wysyłano
go do Australii. Wielu skorzystało z tej możliwości. Ja chciałem wrócić
do domu, bo nie mogłem odnaleźć się na obczyźnie, barierą był też język.
Nie podpisałem więc umowy z Anglikami i choć wiedziałem, co wart jest
ruski chleb, który jadłem na Syberii, stwierdziłem, że trzeba wracać do
Polski. Tym bardziej że przykrzyło mi się za domem, bo moja tułaczka po
świecie trwała aż 7 lat i 8 miesięcy.
Rodzina wiedziała, że Pan żyje?
– Przez całą wojnę nie dawałem o sobie
znaku życia rodzinie. Nie pisałem listów, bo nawet nie miałem komu ich
przekazać, by dotarły do Polski. Gdy wojna się skończyła, dałem znać o
sobie, że żyję. Prosili, żebym wracał do domu. Jadąc z Anglii do Gdyni,
otrzymałem czerwony bilet na pociąg, za który nic nie płaciłem, i mogłem
dojechać na nim do samego miejsca zamieszkania. Po miesiącu pobytu w
domu musiałem zgłosić się do WKU. Otaczający mnie ludzie nie zawsze byli
życzliwi, dopatrywano się we mnie szpiega, bo byłem „od Andersa”.
Koledzy ostrzegali mnie: „Uważaj, nie rób żadnego zgromadzenia, żadnych
pogadanek, bo wielu jest ciekawych dowiedzieć się, jak było pod Monte
Cassino. Nic nie opowiadaj, bo jesteś pod kuratorem postawiony jako
szpieg”.
A jak było z pracą, znalazł Pan jakąś?
– Nigdzie nie chcieli mnie przyjąć. Nie
mogłem pracować jako kierowca, choć posiadałem prawo jazdy, nie mogłem
dostać posady w fabryce. Wciąż powtarzano: „Siedź cicho, bo może
wróciłeś tu jako szpieg. Jak coś szepniesz, to już cię nie ma”. Ówczesne
władze doskonale wiedziały, ile miałem lat służby, lecz specjalnie, bym
nie dostał emerytury wojskowej, odjęli mi dwa lata. By przeżyć,
musiałem pracować przy kopaniu rowów. Choć przez lata upominałem się o
swoje, nie dostałem emerytury wojskowej, mam tylko 800 zł za to, co
wypracowałem „w błocie”.
Wybiera się Pan na tegoroczne uroczystości na Monte Cassino?
– Skoro chcą mnie tam jeszcze ciągnąć, to
pojadę. Ja jestem „młody chłopak”, tylko parę miesięcy zostało mi do
setki, zdrowie jeszcze dopisuje. Pewnie już po raz ostatni będę miał
okazję spojrzeć na to wzgórze. Gdy grają „Czerwone maki”, zawsze staję
na baczność i wycieram łzy wzruszenia.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Czartoryski-Sziler
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. PAP/Paweł
— mówił
szef PiS Jarosław Kaczyński przed warszawskim pomnikiem upamiętniającym
bitwę o Monte Cassino. Dodał, że uznający tę prawdę powinni budować wspólnotę jeden przy drugim, a nie przeciw sobie.
W sobotę przypada 70 rocznica bitwy pod Monte Cassino.
— powiedział Kaczyński.
W jego opinii polscy żołnierze walczący pod Monte Cassino
stworzyli mit bohaterstwa i heroizmu, który podtrzymywał Rzeczpospolitą.
— zaznaczył.
Kaczyński ocenił, że takie momenty jednoczą naród wokół wspólnych wartości.
— dodał.
Prezes podkreślił, że żołnierze walczący pod Monte Cassino pozostaną w naszej pamięci bohaterami, ponieważ potrafili podjąć najwyższe ryzyko i oddać własne życie za Polskę.
— wyjaśnił.
PAP
Monte Cassino, na placu imienia generała Władysława Andersa w Cassino
odsłonięte zostało jego popiersie. W ceremonii wzięła udział delegacja
polskich kombatantów oraz harcerze i grupy rekonstrukcyjne.
Ponadto w odsłonięciu popiersia gen. Andresa uczestniczyli burmistrz
Cassino, Giuseppe Golini Petrarcone oraz szef KPRM Jacek Cichocki.
Pomnik odsłonili Antoni Chrościelewski, komendant Okręgu 2
Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Nowym Jorku, uczestnik bitwy o
Monte Cassino, Wincenty Knapczyk - także uczestnik walk o wzgórze oraz
córka generała Andersa, Anna Maria Anders.
Wykonane z brązu popiersie dowódcy 2 Korpusu Polskiego zostało
odsłonięte na Largo Generale Anders w Cassino, przed Muzeum Historiale.
Rzeźbę ufundowało Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej z Nowego
Jorku. Popiersie ma metr wysokości, stoi na prawie dwumetrowym
granitowym piedestale. Autorem projektu jest mieszkający w USA rzeźbiarz
Andrzej Pityński.
Weteran walk o Monte Cassino Antoni Chrościelewski podkreślił podczas
uroczystości, że bitwa o wzgórze przeszła do historii jako legenda.
– 70 lat temu, jako 19-letni chłopiec zaprawiony syberyjskimi
przejściami, wyszkolony w 2 Korpusie brałem udział w bitwie o Monte
Cassino. Bitwa dzisiaj przeszła do historii jako legenda. Cmentarz na
wzgórzu obok Monte Cassino jest świadectwem poświęcenia i patriotyzmu
tych ludzi, którzy tutaj walczyli – powiedział Chrościelewski.
Jak zaznaczył, "dzisiaj chcemy, aby historia nie była zmieniana przez
naszych przyjaciół, czy przez naszych byłych wrogów" - bo jak ocenił -
"jest ona spaczana".
– Chcemy aby ta historia pozostała tym, czym była, jasna, prosta i
zwycięska. Dlatego postanowiliśmy uczcić dowódcę 2 Korpusu gen.
Władysława Andersa, który był nie tylko zdolnym wojskowym strategiem,
ale który był dla nas w pewnym rodzaju ojcem i opiekunem – powiedział
weteran bitwy pod Monte Cassino.
Chrościelewski wyraził zadowolenie, że w uroczystościach uczestniczą
polscy harcerze i grupy rekonstrukcyjne. – Proszę pamiętać o wspaniałej
polskiej historii – dodał.
Odsłonięcie pomnika na jednym z placów Cassino to nie jedyna
uroczystość tego dnia związana z gen. Andersem. W południe z udziałem
premiera Donalda Tuska otwarta zostanie wystawa fotograficzna "Generał
Anders – Patriota, Żołnierz, Polityk" w Muzeum Historiale. Placówka ta
powstała przed 10 laty, z okazji 60. rocznicy bitwy o Monte Cassino, z
inicjatywy władz miasta oraz włoskich ministerstw obrony i kultury. W
muzeum przedstawiono żołnierzy wszystkich narodowości, którzy brali
udział w walkach o wzgórze.
Na wystawie, przygotowanej przez ambasadę RP w Rzymie we współpracy z
Muzeum Wojskowym w Białymstoku, na 20 tablicach zaprezentowano życie i
działalność generała Andersa. Przypomniano również udział polskich
żołnierzy w walkach o Ankonę i Bolonię.
http://telewizjarepublika.pl/w-cassino-odslonieto-popiersie-gen-andersa,...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Szef rządu wziął udział w
Szef rządu wziął udział w otwarciu wystawy inaugurującej Muzeum Pamięci 2 Korpusu Polskiego oraz spotkał się z harcerzami, przebywającymi we Włoszech w ramach wyprawy „Łączymy Pokolenia”, która symbolicznie połączy pokolenia - kombatantów i młodzieży, Włochów i Polaków. Premier spotkał się również z córką generała Władysława Andersa, dowódcy walk o Monte Cassino, Anną Marią Anders.
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/70-rocznica-obchodow-b...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. skorzystał z okazji,by sie sfotografować
ale z Papieżem sie nie spotka...i Dobrze...nie wykorzysta tego do swej "reklamy"
Papież Franciszek jest zmeczony i przygotowuje sie do bardzo ważnej wizyty...
serdeczne dzięki Wasza Ekselencjo ,ten paw nie bedzie bawił sie kosztem Papieża...
gość z drogi
39. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Media ogólnopolskie utrzymywane z naszych podatków zrobiły więcej niż wszystko, by Tuska pokazać na Monte Cassino.
Kraśko przeprowadził wywiad w murach Klasztoru . Tam jest taki wewnętrzny dziedziniec.Właściwie dwa.
Pokazali Tuska, Tuskową w sukience od pięknej jak noc Gosi Baczyńskiej.
Tylko latoroślki Kasi Cudnej nie było. Już w 100% przeszła cebulą ?
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
40. MONTE CASSINO
15. rocznica bitwy pod Monte Cassino, data emisji: 18-05-1959. Fragment materiału dźwiękowego do reportażu Wojciecha Trojanowskiego z uroczystości na cmentarzu żołnierzy polskich pod Monte Cassino zorganizowanych z okazji 15. rocznicy zwycięskiej bitwy 2 Korpusu PSZ na Zachodzie pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Przemówienie gen W. Andersa.
Generał Władysław Anders Funeral - Monte Cassino, 23rd May 1970
------------
18 maja 2009 r. podczas oficjalnej wizyty we Włoszech i w Watykanie, Prezydent Lech Kaczyński wziął udział w uroczystościach z okazji 65. rocznicy bitwy o Monte Cassino
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. 17 maja 2014 Tusk tylko Tusk jest najwazniejszy
Donald Tusk: Monte Cassino to symbol niepodległości
– Zadaniem mądrej polityki w wymiarze globalnym, europejskim i naszym polskim, jest nie doprowadzić...
– Dzisiaj w Europie nie ma jednego głosu w sprawie kryzysu ukraińsko –
rosyjskiego – mówił Donald Tusk w odpowiedzi na pytanie o wspólne
stanowisko Polski i Niemiec ws. kryzysu na Ukrainie. – Z całą pewnością
widać te rożne akcenty – ja bym nie powiedział różnice, ale różne
akcenty – w wypowiedziach i w propozycjach, jakie przedstawia Polska i
na przykład nasz zachodni sąsiad – Niemcy. Najważniejsze jest to, żeby
Europa mówiła jednym głosem, ale to nie może być głos przyzwalający na
status quo, jakie Rosja chce osiągnąć na Ukrainie – dodał premier.
Szef rządu pytany o osiągnięcie wspólnego stanowiska ws. rosyjskiej
agresji na Ukrainie, stwierdził, że nie znajduje w żadnej stolicy
europejskiej akceptacji dla tych aktów agresji, natomiast widzi
wyraźnie, że niektóre państwa w Europie nadal bardzo wysoko wyceniają
swoje interesy z Rosją. – Tutaj te niuanse są rożne, na pewno Berlin
stawia bardziej na ten biznes niemiecko–rosyjski niż inne państwa –
mówił Tusk.
„Wewnątrz Europy toczy się gra o jej przyszły kształt”
– Żadna rewolucja póki co nam nie grozi. Dla mnie jest rzeczą
ważniejszą, żeby Polacy zrozumieli – i Monte Cassino jest takim samym
historycznym znakiem – że Polska będzie bezpieczna wtedy, kiedy będzie
częścią świata zachodniego. I Polska będzie bezpieczna, kiedy ten świat
zachodni uwierzy w sens jedności naszej zachodniej cywilizacji – mówił o
przyszłości Polski w UE i nadchodzących wyborach do PE premier Tusk.
– To jest dla nas naprawdę wielkie zadanie, wielkie wyzwanie, ale to
też jest zadanie dla każdego polskiego obywatela. Traci się atuty, a
potem można stracić wszystko co najważniejsze, wtedy kiedy krok po kroku
odwraca się plecami do tego najważniejszego wyzwania, jakim jest taka
stała czujność na rzecz Polski niepodległej, demokratycznej i Polski w
Europie. Naprawdę nie lekceważmy tych zagrożeń, bo one dzisiaj wydają
się odległe i egzotyczne, ale jak przyjdą jutro czy pojutrze tak na
serio, to nikomu nie będzie do śmiechu – dodał.
Tusk na Monte Cassino: Polacy nigdy nikomu nie oddadzą swojej wolności
- To rzeczywiście nie była zwykła bitwa. Polscy żołnierze w
czasie II wojny światowej nie mieli zwykłych bitew. Każda bitwa II...
czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Najlepiej udokumentowana
Najlepiej udokumentowana bitwa
Dzisiaj mija 70. rocznica bitwy o Monte Cassino
Z prof. Zbigniewem Wawrem, dyrektorem Muzeum Wojska Polskiego, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Dlaczego masyw Monte Cassino był tak ważnym miejscem w kampanii włoskiej?
– Pierwsze natarcie aliantów w 1943 roku uświadomiło dowództwu całej
armii, że tam nie ma szans przejścia i uderzenia w kierunku Rzymu.
Szukano innych dróg. Pod uwagę były brane dwie, które prowadziły w
kierunku Rzymu: droga nr 7, biegnąca wzdłuż brzegu Morza Tyrreńskiego, i
droga nr 6, która przechodziła obok masywu Monte Cassino przez
miasteczko Cassino i wchodziła w dolinę rzeki Liri. Dowództwo alianckie,
ze względu na to, że był to najszerszy w tym miejscu teren, wybrało
ostatecznie dolinę rzeki Liri. Uważano bowiem, że droga nr 7, która
biegnie wzdłuż wybrzeża, jest za wąska i łatwo ją zablokować.
Wystarczyło zniszczyć kilka pojazdów czy czołgów, które znalazły się na
tej drodze, i zablokować dalszy ruch aliantów. By jednak posuwać się
dalej w kierunku doliny rzeki Liri i tam rozwinąć jednostki pancerne,
trzeba było zająć masyw Monte Cassino, gdzie bronili się Niemcy.
Odcinek, na który trafił 2. Korpus Polski gen. Władysława Andersa, był szczególnie trudny.
– Przede wszystkim wiódł przez liczne wzniesienia, teren był skalisty
i do tego zaminowany. Trzeba było najpierw robić przejścia w polach
minowych, by móc rozwinąć natarcie. Ponadto niemiecki system obrony
stanowił niejako system naczyń połączonych, który wzajemnie chronił się
ogniem. Oddziały, które na przykład atakowały wzgórze „Widmo”, mogły być
ostrzeliwane z innych wzgórz.
Amerykanie nie radzili tam sobie, może szwankowało u nich dowodzenie?
– To nie chodzi o dowództwo, po prostu przeciwnik był za silny i za
dobrze zorganizowany. Trzeba pamiętać, że walczyła tu doborowa jednostka
spadochronowa, oddziały strzelców górskich. To były oddziały
przystosowane do walk na takim terenie. Tkwili tam kilka miesięcy.
Wiedzieli już, gdzie można się spodziewać ataku, które odcinki trzeba
pokryć ogniem itd. Polacy nie mieli łatwiejszego zadania od Amerykanów,
gdyż Niemcy zmieniali swoje stanowiska. Nikt też nie rozpoznawał ich
wszystkich bunkrów na „Widmie” czy San Angelo.
Jak przygotowani i uzbrojeni byli do walk we Włoszech żołnierze 2. Korpusu?
– Polacy mieli standardowe wyposażenie – takie, jakie miały oddziały
brytyjskie. Podlegaliśmy dowództwu brytyjskiemu, mieliśmy więc ten sam
system zaopatrzenia, co Anglicy. Nasze umundurowanie było brytyjskie,
podobnie jak oporządzenie i racje żywnościowe oraz uzbrojenie. Polacy
przeszli specjalne przeszkolenie. Po opuszczeniu Związku Sowieckiego, po
ewakuacji do Iranu, otrzymywali brytyjskie uzbrojenie. W Egipcie i
Palestynie, górach Libanu wszystkie nasze jednostki przeszły
przeszkolenie w walce górskiej.
W jakiej kondycji byli nasi żołnierze?
– Nigdy nie siedziałem w sowieckim łagrze, więc trudno mi powiedzieć,
jak się czuli. Choć byli już odżywieni, to jednak na pewno trudne
przeżycia, jakich doświadczali na Syberii, pozostawiły ślad w ich
psychice. Na pewno inaczej zachowywali się żołnierze Samodzielnej
Brygady Strzelców Karpackich, którzy nie przeszli przez sowieckie
piekło.
Polacy odznaczyli się wielkim bohaterstwem, zdobywając po kolei niemieckie umocnienia. Co złożyło się na ich ostateczny sukces?
– Otóż Polacy chcieli pokazać, że potrafią walczyć i odnieść
zwycięstwo. To już był piąty rok wojny i wszyscy pragnęli zemścić się na
nieprzyjacielu, pokazać, że jesteśmy lepszym wojskiem, które potrafi
wygrywać.
Walki pod Monte Cassino, które pochłonęły tak wiele ofiar po obu stronach, można porównywać do walk prowadzonych w Normandii?
– Tu były cięższe walki. W liczbie ofiar w czterech bitwach o Monte
Cassino zginęło, zostało rannych lub zaginęło prawie 200 tysięcy
żołnierzy po obu stronach. To więcej niż w Normandii. Poza tym Normandia
i masyw Monte Cassino to zupełnie inna rzeźba terenu, tam był teren
nadbrzeżny, tu górski. Choć oba bardzo trudne, to jednak w Normandii
łatwiej było posiłkować się artylerią i lotnictwem. Na Monte Cassino
lotnictwo nie dawało już takiego samego wsparcia. Samoloty nie były
wtedy tak precyzyjne, jak są dzisiaj.
Dlaczego udział Polaków w bitwie o Monte Cassino był często przez zagranicznych historyków marginalizowany?
– Poza tym, co napisał generał Anders, i kilkoma innymi mniej lub
bardziej popularnymi pozycjami nie ma żadnych opracowań o udziale
Polaków w bitwie o Monte Cassino wydanych w języku angielskim,
niemieckim czy francuskim. Na przykład Wańkowicz nie był przetłumaczony
na angielski. Spotkałem kiedyś brytyjskiego historyka Matthew Parkera,
który dostał ode mnie książkę o Polakach biorących udział w IIwojnie
światowej w języku angielskim. Stwierdził później, że dopiero z niej
dowiedział się wielu rzeczy o walkach o Monte Cassino. Trzeba niestety
pamiętać o tym, że wiedza o Monte Cassino na Zachodzie jest wykładnią
pozycji wydanych w języku angielskim.
Sowiecka propaganda próbowała pokazać, że żołnierze 2. Korpusu
walczyli w złej sprawie, i piętnowała postać gen. Władysława Andersa.
– Nie znam prasy sowieckiej z tamtego okresu, ale na pewno nie pisano
w niej, że Polacy zajęli Monte Cassino. Stalin ział nienawiścią do 2.
Korpusu. Do 1956 roku nie można było w Polsce normalnie pisać o Monte
Cassino. Stale natomiast pojawiały się same inwektywy w stosunku do
żołnierzy gen. Andersa. Pozbawieni byli po wojnie praw emerytalnych. We
wnioskach do emerytury, które składali żołnierze z armii Andersa pod
koniec lat 40., pisano, że „służby w faszystowskiej armii Andersa nie
uznaje się za służbę w Wojsku Polskim”. Co ciekawe, uznawano za to
udział w wojnie 1920 roku czy służbę w przedwojennej policji.
Jaki jest stan badań bitwy pod Monte Cassino?
– Pięć lat temu napisałem książkę „Monte Cassino. Walki 2. Korpusu
Polskiego”. Wykorzystałem w niej wszystkie dokumenty, które były
dostępne. Wielu ludzi przysłało mi cenne informacje, choć – jak wiadomo –
nigdy nie zbierze się wszystkiego. Monte Cassino o tyle jest szczęśliwą
bitwą, że generał Anders nakazał sporządzenie sprawozdań. Pisano je na
bieżąco, większość z nich kończy się z datą 6-8 czerwca, część pisali
żołnierze, którzy byli wtedy już w szpitalach. Stąd jest to najlepiej
udokumentowana bitwa polska w materiale archiwalnym. Dzięki Wańkowiczowi
powinna być ona dodatkowo dobrze znana Polakom.
W jaki sposób Muzeum Wojska Polskiego uczci 70. rocznicę walk o Monte Cassino?
– W poniedziałek otworzyliśmy w muzeum wystawę „Od Monte Cassino do
linii Gotów”, na której obecna była córka generała Andersa. Prezentujemy
umundurowanie, odznaczenia, broń oraz dokumenty z walk o Monte Cassino.
Wydaliśmy także album z ciekawymi zdjęciami i dokumentami „Monte
Cassino ’44”. Ukazuje on historię armii Andersa od wyjścia 2. Korpusu z
Rosji.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Czartoryski-Sziler
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Sidemdziesiąt lat temu, Polacy z II Korpusu generała Władysława Andersa zdobyli Monte Cassino, które broniło Linii Gustawa i Hitlera, drogi do stolicy ludobójców Germanii i Wolnej Demokratycznej Polski
Sztuki tej nie udało się dokonać Jankesom, Anglikom i jeszcze wielu innym nacjom
Wieczna Sława i Chwała
Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie
Wyrazy ubolewania
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
44. GALERIAUroczystości na
GALERIA
Uroczystości na Monte Cassino
----------------------------------------------------
Bieg na Monte Cassino
Odsłonięcie popiersia gen. Władysława Andersa
http://www.naszdziennik.pl/galeria/77541,odsloniecie-popiersia-gen-wlady...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. 70 LAT TEMU: 18 maja 1944 r.
70 LAT TEMU: 18 maja 1944 r. o godzinie 11.45, na ruinach klasztoru na Monte Cassino, zatknięto polską flagę, a plutonowy Emil Czech odegrał hejnał mariacki, ogłaszając zwycięstwo polskich żołnierzy. Po paru minutach nadleciał amerykański myśliwiec Mustang, którego pilot zrzucił bukiet biało-czerwonych róż. W ten symboliczny sposób Alianci oddali hołd poległym Polakom, ich męstwu i ofiarności.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. ad post nr 39 szanowny panie Michale
her thusk jest już wszędzie ...on się chyba rozmnożył albo ma sobowtóra...zachciało mu sie
jeszcze fotki z Papieżem Franciszkiem...ale chyba ...coś nie tak...wyszło...
zaczynam go mieć serdecznie dosyć...wręcz boję się otworzyć łazienkę,by go tam aby nie zobaczyć...i te chude piąstki,które przybijał z Putinem...serdeczności Niedzielne...
gość z drogi
47. Przesłanie Generała Andersa
"My naszą rolę rozumiemy! My twierdzimy, że my właśnie za Polskę mówimy, za naród umęczony! Bo my mamy z Narodem Polskim wszystko wspólne - rozumiemy się i kochamy! Jeżeli byśmy dzisiaj wiedzieli, że Polska nie jest w duszy narodową, katolicką, chrześcijańską, wierzącą, to byśmy stracili wiarę i nadzieję, ale myśmy jej nie stracili! Ja mam i moi koledzy tą głęboką wiarę i nadzieję, że Bóg wielki pomoże nam wyjść, tak jak na sztandarach mamy: Bóg, Honor i Ojczyzna! Od tego nie odstąpimy!"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. bez komentarza....
Prince Harry joins Polish Second World War veterans as he commemorates the
sacrifice of servicemen in capturing Monte Cassino in 1944
with his wife Malgorzata Tusk (2-R), Prince Harry (2-L), New Zealand
Governor General Sir Jerry Mateparae (R) and Polish General Wieslaw
Grudzinski (L) arrive for the official ceremony marking the 70th
anniversary of the Battle of Monte Cassino Photo: EPA
http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/prince-harry/10839040/Prince-Harr...
Prince Harry commemorates soldiers who took Monte Cassino
Prince Harry joins Polish Second World War veterans as he commemorates the
sacrifice of servicemen in capturing Monte Cassino in 1944
Prince Harry joined more than 50 Polish veterans of the battle as well as the country's PM[EPA]
It
was 70 years ago today that troops from the Polish II Corps finally
took the ruined hilltop Benedictine monastery near Rome after five
months of bitter fighting involving British and other Allied forces
attempting to dislodge its German defenders.
http://www.express.co.uk/news/royal/476644/Prince-Harry-commemorates-Sec...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Wszyscy prawdziwi Polacy mają dość Tuska, tym bardziej z Papieżem Franciszkiem czy na Monte Cassino w towarzystwie niegrzecznego chłopca jakim jest Harry.
Harry być może jest dobry na urodzinach ciotki Tuska, Anieli w mundurze ze swastyką
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
50. Generał Władysław Anders
Generał Władysław Anders przekazał Ojcu
Świętemu Piusowi XII znalezioną przez polskich żołnierzy w ruinach
klasztoru laskę opatów Monte Cassino Zdjęcie: arch. /
-
Bez ostatniego rozdziału
Ufał gwarancjom Zachodu i miał
nadzieję, że alianckie obietnice wskrzeszenia Polski zostaną wypełnione.
Trzeba było dopiero brytyjskich nacisków, by nie wyprowadzał polskich
tułaczy-łagierników z Sowietów, decyzji jałtańskich i podłych słów
Churchilla, rzuconych mu w twarz w 1945 roku: „Waszej pomocy nie
potrzebujemy!”, by generał Władysław Anders pojął to, co i dziś ma dla
nas wagę pierwszorzędną: Europa nigdy nie stanie w obronie polskiej
suwerenności, jeżeli napastnikiem będzie Rosja.
Władysław Anders, potomek niemieckiej rodziny osiadłej w Polsce w
czasach saskich, walczył podczas I wojny światowej jako oficer w armii
carskiej, a po powrocie do odrodzonej Rzeczypospolitej wstąpił do Wojska
Polskiego. Wspomnienia jego córki, Anny Anders-Nowakowskiej, dają obraz
życia typowy dla rodzin oficerskich: dbał o tężyznę fizyczną dzieci
(„Między dwoma pokojami w naszych domach były zawsze wmontowane różne
przyrządy gimnastyczne i gimnastykowaliśmy się solidnie”) i uczył je
prawości. Tam, gdzie wysłano go na służbę, w Równem na Wołyniu,
Białokrynicy koło Krzemieńca, Brodach pod Lwowem, w końcu w
Baranowiczach, Andersowie prowadzili dom otwarty dla rodzin innych
oficerów oraz ziemiaństwa. Anna, nazywana w rodzinie Haniś, pamięta
sielankową atmosferę: „Nadchodziło Boże Narodzenie, na które zjeżdżali
się zwykle moi stryjowie. Każdego roku w przyległym do jadalni pokoju
stała sięgająca sufitu choinka, którą w tajemnicy przed nami rodzice
dekorowali sami”. Którejś Wigilii czekała ją niespodzianka: „Pod choinką
stał żywy koń – kucyk bułanej maści, udekorowany różnymi
świecidełkami”. Zaczęły się wspólne jazdy z ojcem, skoki przez
niewielkie przeszkody. „Konie rosły wraz ze mną, a spacery z Ojcem,
które uwielbiałam, stawały się coraz częstsze” – wspominała.
Anders, urodzony kawalerzysta, przewodził w 1925 roku polskiej
ekipie, która zdobyła na zawodach w Nicei zespołowy Puchar Narodów. Jego
żona, Irena z Jordan-Krąkowskich, skupiła swoje życie na Władysławie.
„To był nie tylko jej mężczyzna, dużo więcej, to był jej człowiek […],
kochała go i, co chyba jeszcze ważniejsze, wierzyła w niego bez reszty” –
pisała córka. Irenie Andersowej starczało czasu również na pracę
społeczną.
Zdeptany medalik na Łubiance
Spokojne życie przerwał rozkaz mobilizacyjny w marcu 1939 roku. W
powietrzu pachniało wojną. Dzieci Andersów były już dorosłe, córka
wyszła za mąż. Epopeja wrześniowa zawiodła Hanisię w przebraniu ułańskim
u boku męża na wschód, ojciec, przedzierając się ku granicy
węgierskiej, został ciężko ranny w okolicach Sambora. Swoich żołnierzy
wysłał w dalszą drogę. Nie chciał opóźniać marszu. Zostało z nim dwóch
ludzi, wokół roiło się od sowieckich oddziałów i band ukraińskich. Nie
zdołał ujść – pojmany 29 września, przewożony ze szpitala do szpitala,
nie zgodził się na współpracę z okupantem.
Rodzina Andersów odnalazła się dopiero we Lwowie, przy strzeżonym
przez NKWD łóżku szpitalnym generała. Wtedy namówił dzieci oraz zięcia,
by uciekali pod okupację niemiecką, ale żona zdecydowała, że zostaje.
We dwójkę przeszli drogę nadziei na wydostanie się z sowieckiego
piekła, gdy pojawiła się szansa na przekazanie rannych Niemcom.
Załadowani do przemyskiego pociągu, gdzie mieli przejść granicę pod
niemiecką okupację, zostali zawróceni do Lwowa. W siedzibie NKWD Irenie
powiedziano, że „mąż musi na razie pozostać”. „Wpuszczono mnie do dużego
gabinetu, w którym za biurkiem siedział oficer NKWD, a na wprost niego
blady, wyczerpany, z podkrążonymi oczyma i ruszającymi się szczękami z
hamowanej pasji Władek. Zobaczyłam go dopiero jesienią 1945 roku, kiedy
przyjechałam do Ankony we Włoszech” – zapisała w notatkach
opublikowanych przez córkę.
Rozpoczęła wędrówki po więzieniach. „Kiedy podawałam moją paczkę i
słyszałam twardo wypowiedziane słowa ’Takowo niet’, robiło mi się słabo,
z trudem wracałam do domu”. Tymczasem więziony w Brygidkach Anders
przeżywał gehennę. „Kiedy szedłem z trudem po schodach, zostałem
umyślnie potrącony. Nie mogąc się utrzymać na kulach, spadłem w dół –
pisał we wspomnieniach ”Bez ostatniego rozdziału„. – Powtarzało się to
na każdym piętrze. Cudem nie połamałem rąk i nóg. Wreszcie wepchnięto
mnie do małego pokoiku z zakratowanym oknem, bez szyb. Miałem na sobie
tylko cienki drelich. Mróz przekraczał 30 st. C. Wstawiono mi jeden
kubeł z wodą, która natychmiast zamarzła. Po sześciu tygodniach zjawił
się oficer śledczy. Pokazałem odmrożone, zaropiałe policzki, ręce,
nogi”. Znów chcieli, by wstąpił do Armii Czerwonej, i znów odmówił.
Gdy wywieziono go na Łubiankę w lutym 1940 roku, żonie nie pozwolono
jechać za nim – przeszła więc linię graniczną z Generalnym
Gubernatorstwem.
Pobyt generała na Łubiance zaczął się od rewizji. „W pewnej chwili
znajdują medalik z Matką Boską – wspominał. – Zbierają się w kilkunastu
nad medalikiem. Śmiech grubiański i ’no, zobaczymy, czy ci ta k… pomoże w
sowieckim więzieniu’. Medalik rzucony na ziemię zdeptany nogą. Później w
więzieniu często śnił mi się ten medalik. Im więcej słyszałem wokół
siebie śmiechu bezbożników, tym głębiej utrwalała się wiara w Boga. (…) Z
więźniami nie można się było w ogóle porozumieć. Niektórzy z młodego
pokolenia nigdy w życiu nie słyszeli słowa Jezus Chrystus”.
Defilada łagierników
Uwolniony w sierpniu 1941 roku po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej i
po podpisaniu układu Sikorski-Majski przewidującego „amnestię” dla
więzionych Polaków oraz utworzenie z nich wojska w ZSRS, został 4
sierpnia 1941 roku zwierzchnikiem tych sił. „Na razie byłem sam jeden,
dowódca bez armii, stopniowo jednak zaczęli wychodzić z więzień koledzy –
wspominał. – Chodziło mi przede wszystkim o to, by jak najszybciej
rozpocząć tworzenie wojska i wydostać jak najwięcej ludzi z więzień i
obozów”. Otrzymał wówczas od brata Tadeusza z Anglii pierwszą wiadomość o
żonie. „(…) moja sercem i duszą najbliższa mi istota Rena, moja Rena,
jest z dziećmi – odpisał we wrześniu. – Rena jest dla mnie kimś
niezmiernie drogim, jak nie może być nawet żona i najlepszy przyjaciel”.
Stał się wodzem tysięcy wygłodzonych i wynędzniałych ludzi, którzy z
całych Sowietów ciągnęli do formowanego przezeń wojska, do Buzułuku w
rejonie oranienburskim na południu Rosji.
W Tockoje, gdzie powstawała 6. Dywizja Piechoty, spotkał swoich
przyszłych żołnierzy: „Ogromna część bez butów i bez koszul. Wszyscy w
łachmanach, częściowo w strzępach starych mundurów polskich, wychudli
jak szkielety – wspominał. – Większość pokryta wrzodami wskutek
awitaminozy. Ale, ku zdumieniu towarzyszących mi bolszewików wszyscy
byli ogoleni. I cóż za wspaniała żołnierska postawa. Serce mi się
ścisnęło, gdy patrzyłem na tych nędzarzy, i zapytywałem się w duchu, czy
uda się z nich jeszcze zrobić wojsko (…). Odpowiedź zjawiła się
natychmiast; dość było popatrzeć w te błyszczące oczy, z których
wyzierała wola i wiara. (…) Pierwszy i daj Boże ostatni raz w życiu
przyjąłem defiladę żołnierzy bez butów. Uparli się, że chcą maszerować.
Chcą pokazać bolszewikom, że bosymi, poranionymi nogami potrafią na
piasku wybić takt wojskowy, jako początek swego marszu do Polski”.
Załatwiał setki spraw. Wciąż brakowało oficerów, przedstawiał więc
sowieckim oficjelom listy zaginionych z Ostaszkowa, Kozielska i
Starobielska – na darmo. W punktach zbiorczych panowały ciężkie warunki:
„Ludzie nieraz zamarzali w namiotach, brakowało najbardziej
prymitywnych urządzeń” – wspominał. Starał się o przeniesienie armii w
cieplejsze strony, na południe. Ponieważ wciąż napływali ludzie, skąpe
żołnierskie racje żywnościowe trzeba było dzielić między wszystkich.
Sowieci nie chcieli ich zwiększyć, a przecież pochodziły z zachodnich
dostaw.
Kiedy w lutym 1942 roku Stalin zażądał od Andersa, by skierował na
front niegotową jeszcze do walki dywizję piechoty, spotkał się ze
stanowczą odmową. Generał przekonywał zarówno polski Londyn, jak i
Stalina, że wojsko w takiej kondycji nie nadaje się do wysłania na
front. Nie godził się na użycie pojedynczych jednostek przeciw Niemcom –
chciał, by do boju poszli wszyscy razem, pod polskim sztandarem, a nie
rozpłynęli się w sowieckiej masie.
Otrzymawszy po wielu zabiegach zgodę Stalina na ewakuację części
ludzi przez Morze Kaspijskie do Iranu, okupowanego przez Brytyjczyków i
Sowietów, rozpoczął ją w marcu 1942 roku. Wtedy odezwali się
Brytyjczycy, żądając „bezwzględnego wstrzymania” wysyłania rodzin
wojskowych. A przecież Andersowi z trudem udało się przekonać władze
sowieckie, by do transportów dołączać cywilów, w tym kobiety i dzieci.
„Było to jakieś potworne nieporozumienie, wynikłe z zupełnego
niezrozumienia rzeczywistości sowieckiej – wspominał. – Transporty
odchodzą z regularnością co do minuty. Ewakuacja ma być dokonana w ciągu
tygodnia. Kto nie wyjedzie w tym czasie, traci bezpowrotnie nadzieję na
wydostanie się z Rosji sowieckiej. Mam czekać na ewentualne uzyskanie
zgody władz brytyjskich! Albo ratuję ludność cywilną, albo pozostawiam
ją swojemu losowi. Biorę całkowitą odpowiedzialność. Nie cofam wydanych
rozkazów”. Uszło około 40 tys. ludzi.
Latem 1942 roku, kiedy uwagę Sowietów zaprzątała dramatyczna sytuacja
pod Stalingradem, Anders dostał wreszcie zgodę generalissimusa na
wyprowadzenie pozostałej części armii. Nie zważając na uchwałę rządu RP w
Londynie mówiącą, że „Wojsko Polskie w Rosji winno tam zostać i bić się
razem z Armią Sowiecką”, dał rozkaz ewakuacji. Uważał, że z Moskwą
można rozmawiać tylko siłą i tworzyć fakty dokonane „Nieludzką ziemię”
opuściło w marcu i sierpniu 1942 roku ponad 116 tys. Polaków, w tym
ponad 78 tys. żołnierzy.
Do Polski coraz dalej
Potem była ciężka praca nad sformowaniem w 1943 roku 2. Korpusu
Polskiego w północnym Iraku; przegrupowanie do Palestyny; wymarsz do
Egiptu, gdzie żołnierze zostali należycie uzbrojeni. Tam usłyszeli o
odkryciu grobów w Katyniu. Aż wreszcie nadszedł grudzień 1943 roku i
transport wojska przez Morze Śródziemne na południe Włoch, do Tarentu.
Zaczęła się kampania włoska. W lutym 1944 roku spadł nowy cios.
Churchill w parlamencie podkreślił, że alianci nigdy nie gwarantowali
wschodniej granicy Polski. A tymczasem żołnierze polscy krwawili u boku
aliantów… Anders miał nadzieję, że polityka Wielkiej Brytanii z czasem
ulegnie zmianie. Nie znał ustaleń z Teheranu z grudnia 1943 roku,
podczas których Roosevelt i Churchill dali Stalinowi zgodę na
zagarnięcie połowy kraju.
W maju 1944 roku, przed bitwą o Monte Cassino, generał rozważał sens
wysłania do tego piekła swoich żołnierzy. Zdecydował się, bo wierzył, że
otwierając drogę na Rzym, zdobędzie kolejny atut w nadciągającej
rozgrywce o podział powojennej Europy. Potem poprowadził żołnierzy na
Ankonę i dalej na północ, w Apeniny.
Kiedy w lutym 1945 roku do Polaków dotarła wieść o zdradzie
jałtańskiej, wielu żołnierzy chciało rzucić broń. Anders poprosił wtedy
brytyjskich przełożonych o wycofanie Korpusu z walk. „Nie mam sumienia
żądać w obecnej chwili od żołnierza ofiary krwi” – napisał. Pamiętał,
jak pół roku wcześniej Churchill zapewniał go: „Musicie mieć do nas
zaufanie, nie opuścimy was i Polska będzie szczęśliwa”. Pojechał więc do
niego 21 lutego 1945 roku i powiedział: „Na takie załatwienie sprawy
naród polski nie zasłużył”. I wtedy usłyszał: „Sami jesteście sobie
winni. Od dawna namawiałem was do załatwienia sprawy granic z Rosją
sowiecką i oddania jej ziem na wschód od linii Curzona. Mamy dzisiaj
dosyć wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy! Może pan swoje dywizje
zabrać! Obejdziemy się bez nich!”. Brytyjskie dowództwo potrzebowało
jednak 2. Korpusu w ciężkich walkach na froncie włoskim.
Ciosy spadały jeden po drugim. Już po kapitulacji Niemiec, 5 lipca
1945 roku, Brytyjczycy i Amerykanie wycofali poparcie dla Rządu RP na
Uchodźstwie, uznając komunistyczny Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej.
Jesienią 1945 roku dotarła przez zieloną granicę do Włoch rodzina
generała Andersa z Polski. „Wielokrotnie zastanawiałam się, jak odbędzie
się spotkanie rodziców po tak długiej przerwie – wspominała córka Anna.
– Czy będzie tak, jak dawniej, blisko, ciepło i serdecznie? Niestety,
wkrótce przekonaliśmy się, że nie jest tak dobrze, bo w życiu Ojca
zjawiła się inna młodsza kobieta”. Z niezwykłym taktem potraktowała w
swoich zapiskach drugi związek ojca.
2. Korpus we Włoszech roztoczył opiekę nad całym wychodźstwem. Armia
powoli przekształcała się w polskie państwo na wygnaniu, które trwało
jeszcze przez pół wieku w Londynie. Generał odszedł w rocznicę bitwy o
Monte Cassino, w 1970 roku, i został pochowany na tamtejszym cmentarzu.
Anders oburzał się na Jałtę; jak policzek odebrał pominięcie jego
żołnierzy w paradzie zwycięstwa w Londynie. Jakkolwiek źle to zabrzmi,
napisać jednak trzeba: tamten Zachód popełniał grzechy wielkie, ale nie
nowe. Zdradzano wszak sprzymierzeńców i wcześniej, łamano przymierza,
mordowano bezbronnych. Przyzwoici ludzie wiedzieli jednak, że dzieje się
zło. Od śmierci Andersa minęły dopiero 44 lata – niewiele, ale w
historii współczesnej to cała epoka, czas obalania podstawowych
wartości. Dziś miarą „europejskości” nie jest ani honor, ani prawość,
ani odwaga. A nad Polską znów zbierają się chmury. Czy będzie komu
dopisać „ostatni rozdział”, którego Anders nie doczekał?
Anna Zechenter, IPN Kraków
Cena wolności
Święty Jan Paweł II powiedział o epitafiach
na polskim cmentarzu u stóp Monte Cassino: „Odtwarzały w oczach mojej
duszy kształt Ojczyzny”.
To bardzo piękne i bardzo polskie, romantyczne. Natychmiast
przywołuje słynne Szekspirowskie słowa: „Zdaje mi się, że widzę. Gdzie?
Przed oczyma duszy mojej”. Słowa, które Adam Mickiewicz wziął za motto
swojej „Romantyczności”. Ich wymowę podkreślił pamiętnym zakończeniem:
„Miej serce i patrzaj w serce”. Bo tak to już jest, że istotę
tragicznych spraw polskich można zrozumieć dopiero wtedy, gdy się
spogląda oczyma duszy i gdy ma się serce, widzące nie tylko sprawy
własne.
Kiedy jednak w kontekście Monte Cassino przywołujemy Szekspira, to
bardziej odpowiedni będzie tu najsłynniejszy cytat z dzieł mistrza ze
Stratfordu: „To be or not to be! That is the question!”. „Być albo nie
być! Oto jest pytanie!”.
Żołnierz 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa walczył po to,
by być! By nie pozwolić na pogrzebanie sprawy polskiej! Ten żołnierz,
zwłaszcza jeśli pochodził z Kresów – a takich w 2. Korpusie były tysiące
– domyślał się już w maju 1944 r., na wiele miesięcy przed Jałtą, że
święta polska sprawa niepodległości została przez aliantów
„przełajdaczona” – mówiąc słowami Stefana Żeromskiego. Generał Anders
miał problem, bo pojawiały się coraz częściej głosy, że skoro tak, to po
cóż przelewać krew polską, krew uratowanych cudem z „nieludzkiej
ziemi”, głównie bardzo młodych Polaków, skoro nas sprzedano?
Sowieci tylko na to czekali! Ich bezczelna propaganda natychmiast
ogłosiłaby, że „reakcyjna Polska” to sojusznik Hitlera! Winston
Churchill równie bezczelnie odpowie później gen. Andersowi, gdy ten
zarzuci mu zdradę interesów najwierniejszego sojusznika: „Mamy dzisiaj
dość wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może pan swoje dywizje
zabrać”.
Generał rozumiał, jakie byłyby konsekwencje dla sprawy polskiej
zabrania tych dywizji. Więc przekonywał swoich oficerów i żołnierzy, że
trzeba nieustannie „brać z honorem ślub”, bo to przyniesie Polsce
zbawienny plon w przyszłości.
Polskie pytanie roku 1944 brzmiało: Czy warto? Pytanie stawiane
zarówno w maju, u stóp Monte Cassino, jak i pod koniec lipca w
Warszawie, gdy ważyły się losy najtragiczniejszego polskiego powstania.
Na to pytanie, zadane przez człowieka „rozumnego”, odpowiadał żołnierz z
wiersza Jana Lechonia „Przypowieść”. Ten żołnierz widział oczyma duszy
„jeźdźców w tumanach kurzawy” i słyszał „dźwięk ’Mazurka’ i tłumu
wołanie”. Czy warto? Odpowiedział: „Ach! Śmieszne pytanie!”.
Marian Hemar w swoim „Liberum veto” wyjaśnił sens polskiej ofiary na
Monte Cassino jeszcze prościej: „Myśmy się nie zmienili na świecie. My
jedni. Z tym, z czym weszliśmy pierwsi – wychodzimy z wojny”. Przypomina
to przedśmiertne wyznanie Romualda Traugutta: „Ja nie wiem, czy jest
sens. Wiem tylko, że jest mus”.
„Wolność krzyżami się mierzy. Historia ten jeden ma błąd”. Może to
błąd, a może cena wolności i ofiary za nią? Wszak wolność jest darem
Boga dla człowieka. Więc szli nasi chłopcy na niedostępne wzgórze i
świadczyli o tym, że Polska jest i będzie. Wbrew politycznym szachrajom.
Nie brakuje dziś „rozumnych”, którzy z wielką swadą i elokwencją
tłumaczą bezsens ofiary Powstania Warszawskiego i ofiary życia ponad
tysiąca polskich żołnierzy na Monte Cassino. Kreślą fantastyczne
scenariusze innego przebiegu wojny, gdyby nie ten polski upór… To tylko
słowa. Im bardziej błyskotliwe, tym mniej warte. Bohaterom spod Monte
Cassino należy się nasza pamięć.
I pamięć o ich charyzmatycznym dowódcy. „Bez wygrania najpierw bitwy o
serca żołnierskie żaden wódz nie wygrał jeszcze bitew na polu walki” –
powie o gen. Andersie gen. Klemens Rudnicki. Ta charyzma wyrażała się
już w samym sposobie zwracania się „polskiego Mojżesza” do swoich
podkomendnych. W rozkazie przed decydującą bitwą mówił do nich: „Bracia i
Dzieci”! I nie bawił się w niuanse. Wyjaśnił całą rzecz po żołniersku:
„Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad odwiecznym naszym
wrogiem (…). Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię
żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego
Narodu, podtrzymywać nas będą duchy poległych naszych towarzyszy broni.
Niech lew mieszka w Waszym sercu. Żołnierze – za bandycką napaść Niemców
na Polskę, za rozbiór Polski wraz z bolszewikami, za tysiące
zrujnowanych miast i wsi, za morderstwa i katowanie setek tysięcy
naszych sióstr i braci, za miliony wywiezionych Polaków jako niewolników
do Niemiec, za niedolę i nieszczęście Kraju, za nasze cierpienia i
tułaczkę – z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód
ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna”.
Nie podobały się te słowa aliantom, zwłaszcza te o rozbiorze Polski z
udziałem bolszewików. Oni już wówczas ćwiczyli nowe zasady politycznej
poprawności. Oni już mieli nowego idola – wujaszka Joe. Już rok
wcześniej zdumiony gen. George Patton tak relacjonował swą rozmowę z
gen. Andersem: „Powiedział mi, że jeśli jego wojska dostaną się pomiędzy
armię niemiecką a rosyjską, to nie będzie mógł się zdecydować, z kim
bardziej chce walczyć”. Generał Patton chyba się jednak czegoś od gen.
Andersa nauczył. A my?
„Za niedolę i nieszczęścia”. Za wspólny niemiecko-bolszewicki rozbiór
Polski. Taki był Andersowski „sens” i „mus” pod Monte Cassino. To be or
not to be…
Piotr Szubarczyk
Rocznica bitwy o Monte Cassino - Rozmowy o Polsce
Archiwalne rozmowy profesora Józefa Szaniawskiego z redaktorem Jackiem Niemczykiem przeprowadzane na antenie polskiego radia Chicago.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. ku pamięci Tamtych bohaterów,fragment
Melchiora Wańkowicza"Szkice spod Monte Cassino":
Pola walki
Paruje pobojowisko,na którym leżą ranni i trupy.Obie artyleria zazdrośnie strzegą dostępu na tę Ziemię Cierpienia.
W krzakach na Widmie szelest.To podchorąży Rysiecki,któremu przy ataku wraz z Gorgolewskim na bunkier seria zgruchotała nogi,ciągnie się na rękach w dół ku swoim.Pot sperla czoło,nie ma już jak poprawić przemokłych ,sflaczałych opatrunków. na l Odpoczywa.Znów pełznie.W którejś godzinie spełza na Gardziel,w której wyskakiwały w powietrze czołgi.Słyszy - idzie ktoś przez krzaki,przywiera.Widzi- ślepiec,rece wyciąga,bezradnie kołuje.To jeden z czołgistów
Wówczas ślepiec wziął na barki Rysieckiego,który wskazywał drogę,i zeszli na Drogę Saperów
Jest przed księżycem i nic nie widać na Widmie.
Cała męczeńska góra jęczy cicho.
- Królowo męczenników!...gasną życia ludzkie w pół litanii ...
gość z drogi
52. GRH "Borujsko"- Wyprawa na Monte Cassino
W dniach 12.05 - 19.05.2014 miała miejsce wyprawa GRH "Borujsko" na Monte Cassino w 70 rocznicę wspaniałego, lecz okupionego ogromną daniną krwi, zwycięstwa II Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. nie nazywa sie Kiszczak ani Jaruzelski....
95-letni weteran spod Monte Cassino zmaga się z ZUS-em. Zamiast renty dostał zniżkę na pociąg
95-letni kombatant, który walczył pod Monte Cassino, nie może wywalczyć renty wojskowej
bezskutecznie walczy z ZUS-em o przyznanie renty inwalidy wojskowego,
dzięki której - jak policzył - mógłby na zniżkach przy zakupie leków
zaoszczędzić przeszło 600 zł miesięcznie. Dostałby też wyższe
świadczenia niż obecna renta.
dokumenty. Zbigniew Sikora, przyjaciel wujka Józefa, napisał do samego
premiera o przyznanie świadczeń - opowiada Paweł Rejdych z Myślachowic.
życia uda mu się wywalczyć świadczenie. - Już tak się cieszyłem -
załamuje głos. Brakuje mu pieniędzy na lekarstwa i opłaty.
Janina Cichy, 85-letnia siostra Józefa, która opiekuje się nim na co
dzień, napisała do ambasady w Londynie, bo tam zarchiwizowane są
wszystkie dokumenty, które po wojnie zabrało mu SB: legitymacja,
książeczka wojskowa.
W odpowiedzi poinformowano ją, że jeśli przyśle 65 funtów, to odeślą jej
potrzebne materiały. - Skąd ja wezmę tyle pieniędzy? - zastanawia się
kobieta. Nie ma już sił na walkę z urzędnikami. - Brat ryzykował swe
życie walcząc z hitlerowcami. Po wojnie oddał się pracy społecznej w
gminie. Teraz, na stare lata musi żebrać o jałmużnę. Wstyd - przyznaje
Janina Cichy.
Marcin Kymona, rzecznik chrzanowskiego oddziału ZUS, informuje, że
sprawa pana Józefa jest w sądzie. - Trzeba czekać - mówi Kymona. Jak
długo czekać? - Czasu zostało mi już niewiele... - zamyśla się starszy
pan.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Witold Waszczykowski odwiedza Monte Cassino: "Polska odchodzi od
Witold Waszczykowski odwiedza Monte Cassino: "Polska odchodzi od pedagogiki wstydu"
Swoją wizytę w Rzymie Witold Waszczykowski rozpoczął
od złożenia kwiatów pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego w Rzymie.
Następnie spotkał się z włoskim ministrem odpowiadającym za sprawy
zagraniczne i udał się na Monte Cassino, by złożyć wieniec na polskim
cmentarzu wojennym.
Waszczykowski udał się na Viale Maresciallo Piłsudski gdzie znajduje
się pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Szef polskiej dyplomacji
złożył pamiątkowy wieniec. Towarzyszyła mu kompania reprezentacyjna
włoskich Karabinierów oraz pracownicy polskiej ambasady w Rzymie.
Kolejnym punktem podróży polskiego ministra było spotkanie z Paolo
Gentilonim, szefem włoskiego resortu spraw zagranicznych. Do spotkania,
zakończonego konferencją prasową, doszło w budynku włoskiego
ministerstwa.
Głównym tematem spotkania była kwestia problemu imigracyjnego. Szef
polskiej dyplomacji podkreślił, że była to bardzo owocna rozmowa
i przypomniał, że Polska i Włochy stanowią flanki Sojuszu
Północnoatlantyckiego - Polska wschodnią, a Włochy południową. Dlatego
też rozmowa dotyczyła również zbliżającego się szczytu NATO w Warszawie i sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Szef polskiego MSZ odniósł się do kwestii
przymusowych kwot imigrantów, których przyjmować miałyby państwa Unii.
Swój sprzeciw wobec takiego pomysłu, Waszczykowski argumentował brakiem
możliwości utrzymania imigrantów w naszym kraju. Jego zdaniem Polska
nie byłaby w stanie zapewnić pracy wszystkim imigrantom, którzy zostaną
tu umieszczeni. Kolejny element to problem z ewentualnym powstrzymaniem
tych ludzi przed ucieczką na zachód Europy.
— powiedział Witold Waszczykowski.
Po spotkaniu z Paolo Gentilonim, polska delegacja udała się na Monte
Cassino, gdzie złożono kwiaty na cmentarzu polskich żołnierzy, którzy
zdobyli ten klasztor. Podczas uroczystości obecni byli polscy dowódcy
wojskowi przebywający na terenie Włoch.
— powiedział Witold Waszczykowski, przypominając jak ważną rolę spełniło polskie zwycięstwo nad Niemcami pod Monte Cassino.
Po uroczystości na Monte Cassino, Witold Waszczykowski udał
się do Rzymu, gdzie spotkał się z w budynku polskiej ambasady
z rzymską Polonią.
http://wpolityce.pl/swiat/284279-korespondencja-z-rzymu-witold-waszczykowski-odwiedza-monte-cassino-polska-odchodzi-o-pedagogiki-wstydu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Prezydent pod Monte Cassino:
Prezydent pod Monte Cassino: "Nie byłoby UE bez przelanej polskiej krwi"
- Nie byłoby Unii Europejskiej, gdyby nie polska krew przelana w
czasie drugiej wojny światowej - powiedział Andrzej Duda podczas
uroczystości z okazji 72. rocznicy Bitwy o Monte Cassino.Dziękował zebranym kombatantom, że pod wzgórzem, a także w innych
miejscach podczas drugiej wojny światowej, wszędzie tam, gdzie polski
żołnierz oddawał życie za ojczyznę, wywalczyli swoją krwią, bohaterstwem
i śmiercią święte prawo do decydowania o porządku bezpieczeństwa Europy
i świata.
tego, by mówić o tym, że przyczyniliśmy się do wolności w Europie, że o
nią walczyliśmy, że budowaliśmy wspólną Europę, która dziś jest". - Bo
nie byłoby jej, nie byłoby Unii Europejskiej, gdyby nie polska krew
przelana podczas drugiej wojny światowej - podkreślił prezydent Duda.
z dumą. Dziękujemy wam za to, bo to dzięki waszemu poświęceniu i
bohaterstwu jesteśmy tu razem i jesteśmy tym, kim jesteśmy. Cześć i
chwała bohaterom - powiedział prezydent, zwracając się do kombatantów.
Podkreślił, że to oni i ich polegli przyjaciele przynieśli wolność
Polsce i Europie.
Poczdamie i Polska przez 50 lat nie była wolna, nie była suwerenna, nie
była niepodległa. Ale dzisiaj jest, także dzięki waszej odwadze, waszej
krwi, a może przede wszystkim dzięki niej - zaznaczył prezydent Duda.
zamiast rosy piły polską krew, była polską pieśnią narodową śpiewaną w
podziemiu często potajemnie, zwłaszcza w czasach stalinowskich. (...) To
ona m.in. rozpalała w sercu ogień dążenia do wolności, patriotyczne
uczucia, żądzę odzyskania suwerenności - to, co Polacy zawsze mają w
sercu" - dodał polski prezydent.
jako Solidarność, pierwszy w krajach komunistycznych niezależny
samorządny związek zawodowy. (...) To Polacy stworzyli podwaliny pod
obalenie muru berlińskiego, to Polacy pomogli swemu państwu odzyskać
wolność" - dodał. Prezydent zaznaczył, że pod Monte Cassino walczyli
żołnierze - z pochodzenia Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i Polacy. I
wszyscy oni "pod polskim sztandarem, oddali życie za Polskę".
zginęli, i tym, co przetrwali, ale nie ma ich już dzisiaj z nami.
Skłaniamy głowę przed tymi, którzy dzisiaj są z nami - mówił.
zjadł z nimi obiad. - Cieszę sie, że widzę w was tyle energii; tej
energii, która pozwoliła wam przyjechać tutaj często z drugiej części
kuli ziemskiej. Widzę znajome twarze, z którymi spotykałem się w Stanach
Zjednoczonych i w Kanadzie - mówił Duda podczas spotkania.
wychowuje następne pokolenia polskiej młodzieży, której zadaniem jest
dbanie, by Polska była silna i by zawsze była po stronie wolnego świata -
podkreślił. Prezydent otrzymał od kombatantów replikę szabli
oficerskiej wzór 21, którą nosili oficerowie wojska polskiego w II RP.
przypomniał, że to na wzgórzu Monte Cassino piętnaście wieków temu św.
Benedykt z Nursji założył opactwo, które dało początek kształtowaniu się
chrześcijańskiej Europy. Zaznaczył, że bitwa o Monte Cassino była
zmaganiem się o przyszłość naszego kontynentu, gdyż w XX w. powstały -
jak zaznaczył - dwie ideologie sprzeczne z duchem chrześcijańskiej
Europy, komunizm na Wschodzie i narodowy socjalizm na Zachodzie. Dodał,
że polski żołnierz, walcząc o wzgórze, "obficie podlewał krwią niszczone
i usychające drzewo chrześcijańskiej Europy".
potrzebuje dziś nowego zastrzyku duchowych sił, potrzebuje Ewangelii.
Podkreślił, że tylko Europa budowana na niezmiennych ewangelicznych
wartościach oprze się dziejowym zawieruchom i nawałnicom. Podkreślił, że
tylko w takiej Europie możliwe będą zgoda, harmonijny rozwój ludów i
narodów w poczuciu jedności i bezpieczeństwa. Złożył też życzenia, aby
Jezus Chrystus dla mieszkańców Starego Kontynentu był źródłem nadziei na
nowe, lepsze jutro.
pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego Anna Maria Anders,
wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, Joachim Brudziński i Maria Koc.
"Czerwone maki na Monte Cassino". We wrześniu ub.r. przedstawiciele
polskich i bawarskich władz podpisali porozumienie o przeniesieniu na
rzecz Polski praw autorskich do melodii skomponowanej przez Alfreda
Schuetza (1910-1999). Słowa do utworu, który powstał podczas bitwy o
Monte Cassino, w nocy z 17 na 18 maja 1944 r., napisał Feliks Konarski
(1907-1991).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. Polskie Piedimonte San
Polskie Piedimonte San Germano
W Piedimonte San Germano we Włoszech odbyły się kolejne
uroczystości związane z 72. rocznicą Bitwy o Monte Cassino.
6. Pułku Pancernego Dzieci Lwowskich w Piedimonte San Germano we
Włoszech odbyły się kolejne uroczystości związane z 72. rocznicą
zdobycia przez 2. Korpus klasztoru na Monte Cassino. W uroczystościach
organizowanych przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
uczestniczyli kombatanci z armii gen. Andersa.
Galeria dostępna jest TUTAJ.
http://www.naszdziennik.pl/galeria/158321,polskie-piedimonte-san-germano...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Teren walk o Monte Cassino
Teren walk o Monte Cassino objęty ochroną ministerstwa kultury Włoch
Włoskie
ministerstwo kultury nadało terenom walk o Monte Cassino status miejsca o
szczególnym znaczeniu historycznym. Postanowienie o objęciu ochroną
tego obszaru, w tym także polskiego cmentarza wojennego na wzgórzu,
uprawomocniło się i weszło w życie.
Decyzja o rozpoczęciu procedury objęcia ochroną terenu
walk i wpisaniu go do rejestru zabytków została podjęta w czerwcu, a
następnie można było się od niej odwoływać; termin minął i ostatecznie
ochrona terenów weszła w życie – wyjaśniła ambasada polska we Włoszech,
która podejmowała starania, by zagwarantowano poszanowanie godności i
znaczenia historycznego miejsc bitwy o Monte Cassino.
Ambasada ma nadzieję, że wejście decyzji
w życie oznaczać będzie „koniec inicjatyw niezgodnych z powagą
miejsca”. Za takie strona polska uznała zorganizowanie w grudniu
zeszłego roku „wioski świętego Mikołaja” na wzgórzu, w pobliżu polskiego
cmentarza wojennego. Po protestach i w związku z falą oburzenia
polskiej ambasady, Polonii i miejscowych środowisk historycznych jarmark
zamknięto.
Na mocy dokumentu wydanego w środę przez
ministerstwo kultury Włoch od tej pory wszelka działalność prowadzona
na terenie objętym ochroną podlegać będzie ścisłej kontroli i musi
odbywać się z poszanowaniem jego szczególnego charakteru
historyczno-wojskowego oraz pamięci poległych, którzy są tam pochowani.
Wszystkie podmioty państwowe i prywatne mają obowiązek dostosować się do
nadanego tym terenom statusu. Wszelkie zmiany, jakie chce się tam
wprowadzić, wymagają zgody konserwatora zabytków.
Bez rozstrzygnięcia pozostaje na razie
sprawa umowy, którą miejscowy przedsiębiorca i zarazem organizator
„wioski świętego Mikołaja” zawarł z opactwem benedyktynów na Monte
Cassino – zarządcą terenu – na 15 lat. Zgodnie z nią na obszarze o
nazwie Albaneta – uważanym za szczególnie ważny z historycznego punktu
widzenia dla wielu narodów, ze względu na udział ich żołnierzy w walkach
w 1944 roku – ma być produkowane i sprzedawane piwo. Ponadto ma tam
powstać gospodarstwo rolne o charakterze dydaktycznym, lokal
gastronomiczny i mały pensjonat.
Strona polska zaprotestowała również przeciwko temu pomysłowi i podjęła starania, by umowę tę unieważniono.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. Ambasada RP interweniuje ws.
Ambasada RP interweniuje ws. drogi na Monte Cassino. Tym razem nie chodzi o "wioskę świętego Mikołaja"
RP we Włoszech w liście do władz miasta Cassino wyraziła zaniepokojenie
możliwością zmiany statusu na prywatny publicznej drogi prowadzącej do
pomników i miejsc upamiętniających walki polskich żołnierzy na Monte
Cassino.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. @Maryla malo znana ksiazka o Monte Cassino
Polecam tutaj malo znana ksiazke o Monte Cassino:
Edward Soltys, Benedykt Heidenkorn: Trwanie w walce, kulturowa analiza Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie Band 22
von Studies Canadian Polish Research Institute, 1992, Toronto, 245 stron
ISBN 0920517013, 9780920517017
za ktora autorzy dostali nawet list gratulacyjny od naszego Papieza Jana Pawla II.
En passant
60. @En passant
bardzo dziekuję za informację, książką się Tymczasowy nie chwalił, ale wrzucę linka Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie. Piękna sprawa!
http://spkcanada.com/index.php/pl/artykuly-pl/51-70-lat-stow-pol-komb-w-...
Trudno
doprawdy dać wiarę, ale Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kanadzie
świętuje w tym roku swoje siedemdziesiąte urodziny! Ten dostojny
jubileusz budzi w naszych sercach dumę i skłania do refleksji. Mija
bowiem 70 lat, odkąd 11 listopada 1946 roku, wylądowała na kanadyjskiej
ziemi pierwsza grupa polskich żołnierzy, by tu, za cenę dwuletniej pracy
uzyskać prawo do nowego, wolnego życia w nowym, wolnym kraju. Ale niech
nie myśli ktoś, że byli to ludzie przypadkowi. Byli to bowiem ci
chłopcy, którzy podczas zjazdu żołnierzy II Korpusu Polskiego w
Falconara - jeszcze na ziemi włoskiej - położyli kamień węgielny pod
gmach SPK w Kanadzie. Początek października tamtego pamiętnego roku,
przyjmuje się więc dziś za datę powstania Stowarzyszenia Polskich
Kombatantów w kraju Klonowego Liścia.
Uroczystości
siedemdziesięciolecia powstania naszej organizacji zostały
zorganizowane z inicjatywy Zarządu Głównego SPK w Kanadzie i Koła SPK nr
20 a jubileuszowy bankiet wydany będzie w Toronto. Pragniemy wspólnie
świętować, oddając szacunek i uznanie żyjącym, a hołd zmarłym członkom
stowarzyszenia, przypominając wszem i wobec, że SPK w Kanadzie nadal
należy do grupy czołowych organizacji polonijnych, pielęgnujących i
chroniących prawdę o historii Polski. Że było i jest enklawą i ostoją
polskości w Kanadzie, że nieprzerwanie sławi ofiarę krwi żołnierza
polskiego i strzeże narodowego etosu.
Obóz "Canada". Falconara we Włoszech. Rok 1946.(...)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Sukces ambasady RP we
Sukces ambasady RP we Włoszech i Polonii! Przedsiębiorca zawiesił swój wniosek o prywatyzację drogi na Monte Cassino
Ten sam dzierżawca przed prawie dwoma laty urządził na wzgórzu,
w pobliżu polskiego cmentarza wojennego "wioskę świętego Mikołaja".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Karczewski zapowiada rozmowy
Włoszech Urszuli Stefańskiej Andreini, która podczas niedzielnych
obchodów Dnia Polonii i Polaków za Granicą w ambasadzie RP w Wiecznym
Mieście mówiła o sporze na tle dostępu do trzech pomników wzniesionych w
1945 r.
Obecny dzierżawca tamtejszych terenów należących do opactwa
benedyktynów, włoski przedsiębiorca, ma na podstawie zawartej z nim
umowy prawo do pobierania opłat za wstęp na te tereny. Zapowiedział też
plany produkcji piwa na tym obszarze. Niedawno na zamkniętej drodze
dojazdowej do polskich pomników pojawiła się tablica z napisem „Mały
browar” – dodała Stefańska Andreini.
Podkreśliła w swym wystąpieniu, że próby rozwiązania tego problemu nie
przyniosły dotąd rezultatu. Nie ma też, jak dodała, odpowiedzi na
kierowane do opata przez organizacje polsko-włoskie i międzynarodowe
środowiska polonijne apele o zapewnienie dostępu do pomników i
odstąpienie od działalności sprzecznej z historycznym charakterem tego
obszaru.
Zbliża się 75. rocznica bitwy o Monte Cassino
Marszałek Karczewski, podkreślając, że zbliża się 75. rocznica bitwy o
Monte Cassino, zapewnił dziennikarzy: „Na pewno będę rozmawiał z
wicepremierem Piotrem Glińskim, w jaki sposób rozwiązać ten problem,
jeśli taki jest, bo ja pierwszy raz od pani przewodniczącej dowiedziałem
się o tym problemie”.
– Zawsze wydawało mi się, że to miejsce jest niezwykle zadbane – dodał
marszałek Senatu. Zauważył, że na polski cmentarz wojenny przyjeżdżają
liczne polskie pielgrzymki i wycieczki.
Jak zaznaczył Karczewski, „jeśli jest taka potrzeba”, to możliwe będzie również udzielenie finansowego wsparcia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. 75 lat temu rozpoczęło się
75 lat temu rozpoczęło się natarcie II Korpusu Polskiego na Monte Cassino. 18 maja Andrzej Duda odda hołd bohaterom
II Korpusu Polskiego na Monte Cassino. Walki zakończyły się 18 maja
zdobyciem ruin klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, stanowiącego
przez 4 miesiące niezdobytą redutę. Kilka dni później wojska alianckie
przełamały linię Gustawa w całym pasie natarcia.
Pierwsza nieudane natarcie na Monte Cassino przeprowadziły w połowie
stycznia 1944 r. siły amerykańskie i brytyjskie. Druga bitwa o Monte
Cassino rozpoczęła się 15 lutego. Wziął w niej udział korpus
nowozelandzki oraz jednostki hinduskie. Pomimo wsparcia artylerii
i lotnictwa, które przed atakiem zrzuciło na wzgórze klasztorne 576 ton
bomb, również i to natarcie nie przyniosło powodzenia.
Kolejny
atak aliantów nastąpił 15 marca. Poprzedziło go trwające 3,5 godziny
bombardowanie miasta Cassino. W walkach ponownie uczestniczył korpus
nowozelandzki, wspierany przez dywizję hinduską. Jednak i tym razem
po trwającej 11 dni bitwie sprzymierzeni wycofali się, ponosząc
ogromne straty.
W czwartej, decydującej bitwie o Monte Cassino, wzięli udział żołnierze II Korpusu Polskiego.
Dr Zbigniew
Wawer w książce „Monte Cassino 1944” podkreślał, że w bitwie tej
„w jednym szeregu spotkali się żołnierze września 1939, kampanii
norweskiej i francuskiej 1940, więźniowie sowieckich łagrów, obrońcy
Tobruku”. Zwracał również uwagę, iż: „Tu po raz pierwszy jednostki
Polskich Sił Zbrojnych wystąpiły w samodzielnym związku taktycznym”.
Dowódca
II Korpusu gen. Władysław Anders we wspomnieniach zatytułowanych „Bez
ostatniego rozdziału” tak przedstawiał okoliczności podjęcia decyzji
o udziale polskich sił w tej bitwie :
Atak wojsk alianckich
rozpoczął się 11 maja o godz. 23.00 od silnego ostrzału artyleryjskiego.
Po północy na wzgórze ruszyło polskie natarcie. W walkach
wzięły udział wszystkie jednostki II Korpusu: 3 Dywizja Strzelców
Karpackich gen. bryg. Bronisława Ducha, 5 Kresowa Dywizja Piechoty gen.
bryg. Nikodema Sulika, 2 Samodzielna Brygada Pancerna gen. bryg.
Bronisława Rakowskiego, wspierane przez Armijną Grupę Artylerii płk
Ludwika Ząbkowskiego. Naprzeciw nich stały elitarne jednostki
niemieckie: 1 Dywizja Spadochronowa oraz 5 Dywizja Górska.
Walka
na otwartym terenie, zaminowanym i obstawionym niemieckimi kryjówkami,
spowodowała duże straty w szeregach polskich, pozwoliła jednak
na rozpoznanie terenu, ważne przy kolejnych atakach. Wiążąc niemieckie
siły, dała także oddziałom brytyjskim możliwość wyparcia Niemców
z dolnych rejonów Monte Cassino i z miasta Cassino.
Natarcie
na wzgórze klasztorne II Korpus wznowił 17 maja. Kpt. Bronisław
Dzikiewicz tak wspominał ten dzień: „Po bardzo ciężkich, krwawych
natarciach i przeciwnatarciach dywizja kresowa zdobyła Widmo o godzinie
siódmej (…), utrzymała tę pozycję, a następnie opanowała małe San
Angelo, ale na właściwe San Angelo, mimo wielu uderzeń, nie zdołała się
wedrzeć. Kolejne natarcia dywizji karpackiej na wzgórze 593 zostały
odparte. Straty były ogromne. Zabrakło nam odwodów. Ale te całodzienne
walki poważnie nadwyrężyły też zwartość niemieckiej obrony.
Nieprzyjaciel był także wyczerpany, może nawet bardziej niż my. I oto
nastąpił moment krytyczny bitwy, kiedy to przeciwnicy leżą naprzeciw
siebie, niezdolni, zdawałoby się, do niczego. W takiej sytuacji
zwycięstwo przypada temu, kto ma silniejszą wolę, kto zdobędzie się
na jeszcze jeden wysiłek. Aby to uczynić, wprowadzono do walki
komandosów, część 15 pułku ułanów, ściągniętych z odcinka obrony, oraz
dwa bataliony improwizowane, złożone z obsługi pułku dział
przeciwlotniczych, kierowców samochodowych, warsztatowców, pocztowców
itp.”. („Z teodolitem pod Monte Cassino”).
W nocy z 17 na 18 maja
dowództwo 1 Dywizji Spadochronowej, na wyraźny rozkaz dowódcy
naczelnego wojsk niemieckich we Włoszech feldmarszałka Alberta
Kesselringa, rozpoczęło wycofywanie oddziałów ze wzgórza klasztornego.
Rankiem 18 maja 3 Dywizja Strzelców Karpackich zdobyła ostatecznie wzgórze 593.
O godzinie
10.20 patrol 12 Pułku Ułanów Podolskich, dowodzony przez ppor.
Kazimierza Gurbiela, zajął ruiny klasztoru na Monte Cassino i wywiesił
na nich proporczyk pułkowy. Wkrótce na murach opactwa pojawił się biało -
czerwony sztandar, a następnie obok niego flaga brytyjska. Po południu
na wzgórzu odegrany został Hejnał Mariacki.
W czasie walk
o Monte Cassino poległo 923 żołnierzy II Korpusu Polskiego, 2931
zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. Kilka dni po zdobyciu
Monte Cassino wojska alianckie przełamały linię Gustawa w całym pasie
natarcia. 4 czerwca 1944 r. do Rzymu wkroczyły oddziały amerykańskie.
W 1945
r. na Monte Cassino otwarto polski cmentarz wojenny, na którym spoczęło
1072 polskich żołnierzy. W 1970 r. pochowany tam został również gen.
Władysław Anders.
Na miejscu wiecznego spoczynku zdobywców Monte
Cassino wyryto napis „Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni
w jej służbie”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Hołd dla walczących o Monte
Hołd dla walczących o Monte Cassino
75 lat temu – 11 maja 1944 roku – rozpoczęło się pierwsze natarcie II Korpusu Polskiego na Monte Cassino. W
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Patriotyczna pielgrzymka
Patriotyczna pielgrzymka weteranów Armii Andersa do Włoch
Weterani Armii Andersa przebywają z patriotyczną pielgrzymką we Włoszech. Okazją jest 75. rocznica bitwy o Monte Casino.
W pielgrzymce bierze udział 32 żołnierzy
gen. Władysława Andersa – z Polski, jak i np. z Wielkiej Brytanii, USA
czy Australii. Dziś weterani będą m.in. modlić się w przy grobie św.
Jana Pawła II. W planie mają też odwiedziny cmentarza w Mignano Monte
Lungo, gdzie oddadzą hołd jednemu z bohaterów włoskich, który
współpracował militarnie z gen. Władysławem Andersem.
Głównym celem ich pobytu we Włoszech
jest jednak oddanie hołdu polskim żołnierzom walczącym na Monte Casino.
Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych,
mówił, że to właśnie im Europa zawdzięcza wolność.
Główne obchody 75. rocznicy Bitwy o
Monte Cassino, na które udają się weterani, odbędą się w sobotę na
Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Casino. Wezmą w nich udział także
m.in. polska para prezydencka, ministrowie, a także Sergio Mattarella,
prezydent Włoch. Pielgrzymka weteranów Armii Andersa do Włoch zakończy
się natomiast w niedzielę.
Monte Cassino było w czasie II wojny
światowej kluczową niemiecką pozycją obronną na tzw. linii Gustawa,
mającą uniemożliwić aliantom zdobycie Rzymu. 18 maja 1944 r., po
zaciętych walkach, zdobył je 2. Korpus Polski dowodzony przez gen.
Władysława Andersa. W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931
zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. 75 lat temu 2. Korpus Polski
75 lat temu 2. Korpus Polski gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze Monte Cassino
Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze
Monte Cassino wraz ze znajdującym się na nim klasztorem. W bitwie
zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345
uznano za zaginionych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Watykan: Delegacja władz RP
Watykan: Delegacja władz RP na Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II
W
przypadającą dziś 99. rocznicę urodzin świętego Jana Pawła II
odprawiona została Msza św. przy jego grobie w bazylice watykańskiej.
Uczestniczyła w niej delegacja polskich władz, przybyła do Włoch na
obchody 75. rocznicy bitwy o Monte Cassino.
75. rocznica bitwy o Monte Cassino
Dziś
przypada 75. rocznica bitwy o Monte Cassino. Z tej okazji na wzgórzu
Monte Cassino odbędą się uroczystości upamiętniające zwycięską bitwę
Polaków. Wezmą w nich udział prezydenci Polski oraz Włoch. Wśród
uczestników będzie też minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. Biskup polowy Wojska
Biskup polowy Wojska Polskiego gen. Józef Guzdek przypominał w homilii podczas polowej mszy na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino szlak bojowy 2. Korpusu Polskiego, który w maju 1944 roku pod dowództwem gen. Władysława Andersa stoczył zwycięską bitwę o Monte Cassino.
Dokładnie przed 75 laty zatknęli biało-czerwoną flagę na ruinach benedyktyńskiego klasztoru
— mówił.
Za zdobycie tego wzgórza zapłacili bardzo wysoką cenę. Około tysiąca z nich poległo na polu walki i prawie 3 tys. zostało rannych. Tamtej wiosny czerwień maków na wzgórzu Monte Cassino stała się bardziej intensywna, gdyż, jak mówią słowa znanej pieśni, piły one polską krew
— podkreślił biskup. Ale - jak zaznaczył - warto było przelewać krew, odnosić rany i składać swoje życie na ołtarzu wolności.
Usychające i niszczone przez totalitaryzm niemiecki i sowiecki drzewo chrześcijańskiego kontynentu, zasadzone w tym miejscu przez św. Benedykta z Nursji, zostało podlane życiodajną krwią polskiego żołnierza. Z tej ofiary rodziła się Europa wolna, pełna szacunku dla każdego człowieka, powracająca do swych chrześcijańskich korzeni
— mówił.
Jesteśmy na tym wojennym cmentarzu, aby na nowo odkryć, że dorodne ziarna wsiane w skalistą glebę pod lazurowym niebem Italii, choć obumarły, wydały obfity plon wolności. To była śmierć „ku przyszłości”. Ofiara życia polskiego żołnierza miała sens. I nie poszła na marne. Tę prawdę należy przekazywać kolejnym pokoleniom. Był tego świadomy przed 50 laty gen. Władysław Anders, gdy przekazywał młodzieży polskiej z całego świata tradycje walki o wolność
— mówił gen. Guzdek.
Biskup ocenił, że także dziś trzeba uczyć polską młodzież wierności wartościom, za które nasi ojcowie przelewali krew i oddawali swoje życie.
Nadal potrzebna jest ofiarna służba Rzeczpospolitej i wiara w sens pokonywania wszelkich przeciwności, które mogą zagrozić niepodległości Ojczyzny
— ocenił.
Niech więc polscy żołnierze oraz harcerze i skauci tak licznie obecni na cmentarzu wojennym pod Monte Cassino, przejmą dziś odpowiedzialność za wolność od pokolenia, które walczyło w czasie II wojny światowej
— apelował.
Gen. Guzdek podkreślił, że wszyscy chcemy żyć i pracować dla Polski, a jeśli zajdzie taka potrzeba, za przykładem naszych ojców, staniemy w obronie wolności naszej ojczyzny, gotowi przelewać krew i ofiarować swoje życie.
Wierzymy jednak - i o to się modlimy - że pokój jest możliwy. Pragniemy pokoju. Chcemy we współpracy z wolnymi narodami Europy służyć sprawie pokoju
— dodał.
https://wpolityce.pl/historia/447185-prezydent-na-monte-cassino-to-kawal...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl