Media zniewalają człowieka Ks. bp Adam Lepa

avatar użytkownika Maryla

Wracamy nieraz pamięcią do czasów, gdy jedynym zarzutem kierowanym pod adresem mediów była pretensja, że telewizja jest „złodziejem czasu”. Później dopiero, w kręgach opozycji niepodległościowej, wołano, że „telewizja kłamie”. Dziś lista zarzutów o negatywnym wpływie mediów na człowieka wciąż się wydłuża i coraz bardziej niepokoi.

Media wykazują wielkie możliwości w zakresie działań pozytywnych. Uczą, przybliżają dzieła kultury, budzą twórcze pasje, a w rękach ludzi wierzących stają się miejscem skutecznej ewangelizacji. Od pewnego czasu jednak obserwuje się, że coraz więcej mediów, również w Polsce, wykazuje szkodliwy wpływ na swoich odbiorców. Przy czym działania te coraz wyraźniej przybierają postać wyrafinowanej agresji, tym bardziej skutecznej, że jest starannie kamuflowana, a zwykły użytkownik mediów nawet się tego nie domyśla.

Obszary zniewalania

Wydawało się, że zwykłe manipulowanie jednostką i społeczeństwem jest już najdalej idącą krzywdą wyrządzaną człowiekowi. Wskazywała na to definicja, która stwierdza, że manipulacja jest celowym i skrytym działaniem, przez które narzuca się jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości. Z czasem zaczęto bić na alarm, że manipulacja wtedy jest najgroźniejsza, gdy stała się zorganizowanym zakłamywaniem faktów i wydarzeń, systematycznie narzucanym naiwnemu obywatelowi. Stosuje się ją również wobec Kościoła oraz instytucji katolickich, takich jak Radio Maryja czy Telewizja Trwam. Nadal bezpośrednio nie dostrzega się tych działań w życiu publicznym, gdyż są konsekwentnie skrywanym obszarem zniewalania człowieka.

Należy podkreślić, że zorganizowana manipulacja dlatego jest bardzo groźna, gdyż dysponuje potężnymi środkami: mitem, stereotypem, plotką i kamuflażem, które zdolne są zbudować funkcjonujący perfekcyjnie czarny PR. W literaturze amerykańskiej podkreśla się, że jest on niezwykle skutecznym narzędziem panowania nad ludźmi, w szczególności nad przeciwnikiem – ideologicznym i politycznym. Tymczasem, jak podkreślają specjaliści, jeszcze więcej spustoszenia w człowieku niż najlepiej zorganizowana manipulacja wywołuje pranie mózgu, które prowadzi w jednostce do degradacji obrazu siebie, zahamowania rozwoju i zagubienia nadziei na przyszłość. Wywoływane celowo lęki pogłębiają poczucie winy oraz deficyt wiary w siebie. Jednostka wstydzi się swoich korzeni i swojego pochodzenia. Ucieka przed własną rodziną i przed wyniesioną z domu hierarchią wartości. Staje się niewolnikiem bezwzględnych dysponentów.

Dowolnie sterować ujarzmionym człowiekiem

Kolejny krok w zniewalaniu przez media stanowi proces uzależnienia się od nich. Dziś coraz głośniej mówi się o funkcjonowaniu „epoki uwodzenia”, która za pośrednictwem mediów podstępnie wciąga człowieka w sieci zniewolenia, w szczególności zaś w orbitę niewolniczej uległości wobec propagandy. Prowadzi to do jeszcze groźniejszej sytuacji, gdy ma miejsce „wychowanie do manipulacji”, będące pewnego rodzaju formą rewanżu za krzywdę. Polega ono na takim urabianiu psychiki człowieka, aby mógł bez oporów przyjąć nawet najmniej prawdopodobną pogłoskę propagandową.

Szczególnie groźne jest zjawisko automanipulacji. Prowadzi za pośrednictwem odpowiednio dobranych technik do wywołania w jednostce „mentalności zmanipulowanej”, aby wszczepić w niej bakcyla konformizmu. Ten przeradza się w postać serwilizmu ułatwiającego bez skrupułów przyjmowanie każdej oferty kolaboracji. Ta postać zniewolenia przez media jest tak groźna, że Jan Paweł II wspomniał o niej w przemówieniu wygłoszonym w 1980 r. w siedzibie UNESCO w Paryżu. Papież stwierdził wtedy, że wieloraka manipulacja chce „przyzwyczaić człowieka, że jest on przedmiotem manipulacji (…), odebrać mu w końcu podmiotowość i ’nauczyć’ życia również jako swoistej manipulacji sobą”.

O celowym wywieraniu wpływów podprogowych na psychikę człowieka mówi się najmniej. Tymczasem działalność ta prowadzi wręcz do pogwałcenia świadomości przez przekazy do podświadomości. Osoba poddana presji takich działań staje się „zdalnie kierowanym” przedmiotem, którego można zniewolić do przyjęcia za swoje nawet bardzo groźne antywartości jak apostazja, satanizm czy zboczenia seksualne. Specjaliści postulują, żeby wielkie ośrodki emitujące wpływy podprogowe nazywać „mediami epoki schizofrenicznej”, gdyż skutki tych oddziaływań podobne są do stanu halucynacji, który w otoczce fascynującej iluzji narzuca jednostce za pośrednictwem muzyki i obrazu wzory zachowań radykalnych i agresywnych. Jednocześnie dysponenci mediów dowolnie sterują wolnością ujarzmionego w ten sposób człowieka.

Kilka ważnych wniosków

W zaistniałej sytuacji należy więcej mówić i pisać na temat zniewolenia człowieka przez media ze szczególnym podkreśleniem skutków tego zjawiska. Temat ten powinien się znaleźć w każdej formacji medialnej. Należy go uczynić przedmiotem badań ze strony psychologów społecznych i psychologów wychowania, a także pedagogów i socjologów. Głos na ten temat powinni zabierać również moraliści i etycy, a także wrażliwi i odważni publicyści. Problematyka zniewolenia człowieka w mediach powinna być znana szerokim kręgom dziennikarzy, a w szczególności dysponentom polskich mediów.

Podczas konferencji „Oblicza wolności” w styczniu 2014 r. w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zachęcano do organizowania specjalnych konferencji naukowych na temat zjawiska zniewalania człowieka przez media. Mogłyby się one stać głośnym wołaniem o pomoc dla ludzi ulegających takim wpływom. Należy oczekiwać, że nad tym palącym problemem społecznym pochylą się również publicyści i dziennikarze mediów katolickich oraz ludzie wrażliwi na sprawy społeczne i gotowi chronić innych przed grożącą krzywdą.

Biorąc pod uwagę coraz skuteczniej działające obszary zniewolenia człowieka przez media, należy stwierdzić, że w Polsce mamy już do czynienia z wyjątkowo groźną patologią społeczną. Są w niej dysponenci, dla których takie pojęcia jak „dobro wspólne” czy „polska racja stanu” nic nie znaczą i są coraz liczniejsze ofiary ich poczynań: ludzie bezkrytyczni, służalczy, wypłukani z wysokich aspiracji, wyzbyci z własnego zdania, odarci z poczucia tożsamości. I właśnie takimi ludźmi najłatwiej się rządzi.

Ks. bp Adam Lepa

http://www.naszdziennik.pl/mysl/73606,media-zniewalaja-czlowieka.html

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika intix

1. @Maryla

Do powyższej, jakże cennej wypowiedzi Ks. bp Adama Lepy, za którą bardzo dziękuję, pozwolę sobie dołączyć jeszcze jedną...
Ks. Stanisław Małkowski o zniewalaniu Polaków i niszczeniu człowieczeństwa
Spotkanie zorganizowała Księgarnia Wojskowa im. gen. Grota Roweckiego. (3.03.2013)


http://youtu.be/3x1tbQ9vsU4

avatar użytkownika intix

2. Medialna manipulacja widzem

Debata o mediach

Słowem, które najczęściej pojawia się w odniesieniu do sposobu
oddziaływania mediów na człowieka jest „manipulacja”. Pod wpływem
manipulacji osoba manipulowana nie zdaje sobie sprawy, że to, co
traktuje jako prawdę, prawdą nie jest, a to, co uznaje za dobro, jest w
rzeczywistości złem, i odwrotnie – co uznaje za fałsz lub kłamstwo, jest
faktycznie prawdą, zaś to, co traktuje jako zło, jest dobrem.

W manipulacji nie chodzi więc tylko o odwrócenie porządku wartości,
ale również o towarzyszącą temu niewiedzę, która działa jak
znieczulenie, wskutek czego nie odzywa się żaden alarm, że coś jest nie
tak. Manipulacja to coś więcej niż okłamywanie czy zwodzenie. I dlatego
pełna manipulacja możliwa jest do osiągnięcia tylko dzięki mediom,
ponieważ media dysponują odpowiednim zapleczem technicznym.

Zwodniczy pośrednik

Media same w sobie nie mogą ze swej istoty stanowić o rzeczywistości.
Są bowiem mediami, czyli dosłownie pośrednikiem (łac. medium), a
pośrednik nie jest rzeczywistością. Jeżeli klasyczna definicja prawdy
brzmi: zgodność wypowiedzi (sądu) z rzeczywistością, to gdy nie mamy
dostępu do rzeczywistości, nie możemy też poznawać prawdy. Telewizyjny
obraz jakiegoś zdarzenia może być bardzo plastyczny i sugestywny, ale
jeśli naocznie nie zobaczę danego zdarzenia, to nie mogę wiedzieć, czy
ono miało faktycznie miejsce, a więc czy jest to prawda, czy nie. W
zasadzie więc, obcując z mediami, nie posiadam wiedzy, leczy tylko
wierzę jakimś opiniom, które ktoś poprzez media mi przekazuje. Nie
posiadam prawdy, a tylko czyjeś przekonania.

Skąd w takim razie płynie siła sugestii? Ona nie płynie z prawdy, ale
z techniki przekazu. Najlepiej widać to na przykładzie telewizji.
Przekaz telewizyjny bazuje na dźwięku i obrazie. W normalnych warunkach
siła i jakość dźwięku nie są optymalnie dostosowane do naszego odbioru.
Ludzie mówią szybko, niewyraźnie, czasem mówi też kilka osób naraz, a w
tle słychać hałas. To sprawia, że słuchanie osób wypowiadających się
może nie być przyjemne i dokładne. Tymczasem w telewizji lub w radiu
dźwięk zostaje poddany takiej obróbce, że trafia do słuchacza lub widza w
stopniu nieomal doskonałym: jest czysty i nic go nie zakłóca. I dlatego
właśnie chce się go bardziej słuchać niż dźwięku rzeczywistego.

Sztuczki obrazem

Podobnie jest z obrazem: w rzeczywistości może być tu za jasny, tam
za ciemny, a tam niezbyt wyraźny, natomiast studio telewizyjne
wypełnione jest dziesiątkami lamp i to tak ustawionymi, by zlikwidować
najmniejszy nawet cień, a całość nagrywana jest dzięki współpracy kilku
wartych nawet setki tysięcy dolarów kamer. Wszystko to sprawia, że
również od strony obrazu przekaz medialny może być zdecydowanie
łatwiejszy i lepszy w odbiorze niż świat realny. A to właśnie jest
przyczyną, dla której bez odpowiedniej wiedzy i refleksji krytycznej
możemy potraktować świat medialny jako bardziej rzeczywisty od świata
realnego, a co za tym idzie, nasze pojęcie prawdy może zawisnąć w
powietrzu. A wtedy prawda staje się łatwym narzędziem manipulacji ze
strony tych, którzy posiadają odpowiednie narzędzia, takie jak dobre
studio telewizyjne.

Obok sugestywnego oddziaływania na zmysły, zwłaszcza zaś na wzrok i
słuch, media potrafią silnie oddziaływać na emocje, takie jak strach lub
pragnienie. Tu również olbrzymią rolę odgrywa sugestia dźwięku lub
obrazu, ale w połączeniu z wyeksponowaniem, dzięki obróbce i montażowi,
tego, co uczucia w nas porusza, np. intensywny krzyk, płacz, śmiech lub
zdjęcie okrutnie zmaltretowanej ofiary. Doznając silnych emocji, możemy
błędnie potraktować ich intensywność jako kryterium prawdy lub kryterium
dobra. A tymczasem kryterium takim może być tylko stan faktyczny, czyli
rzeczywisty, którego nie da się odczytać bez użycia rozumu i kontaktu z
rzeczywistością. Przecież dzięki montażowi można krzyk jednej osoby
„przenieść” do kogoś innego, a więc przypisać komuś innemu. I w ogóle
montaż daje możliwość dokonywania najrozmaitszych operacji, których
efekt będzie przeciwny do tego, który był punktem wyjścia. Tym bardziej
więc uczucia powstałe na skutek oddziaływania mediów muszą być
traktowane z dużą dozą nieufności, na pewno zaś nie mogą być kryterium
prawdy.

Spróbuj pomyśleć

Inną pułapką zastawioną przez media jest stopniowe, mówiąc
kolokwialnie, „odmóżdżanie” odbiorców, czyli pozbawianie ich
umiejętności samodzielnego myślenia. Choć człowiek z natury jest bytem
myślącym, to jednak prawidłowego myślenia musi się nauczyć. Chodzi tu
zarówno o proces tworzenia pojęć (abstrakcja), jak i sądzenia, a także
rozumowania (wyciągania prawdziwych wniosków z prawdziwych przesłanek).
Tego uczy logika, której jednak nie ma w programie edukacji. Dzięki temu
media mają ułatwione zadanie, ponieważ większość z nas jako odbiorcy
nie potrafi tworzyć poprawnych uogólnień ani wyciągać prawidłowych
wniosków. Wskutek tego albo przyjmujemy wnioski bezkrytycznie, albo też
dajemy się uwieść błędnym rozumowaniom zwanym sofizmatami.

Ten brak logiki w edukacji szkolnej przynosi straszne żniwo na
poziomie intelektualnego niedorozwoju większości społeczeństwa. Jest ono
łatwo podatne na medialną manipulację, jak również na propagandę i
indoktrynację. Trzeba pamiętać, że myślenie pozbawione kultury logicznej
przychodzi z wielkimi oporami, jest trudne, więc człowiek, by pozbyć
się tego trudu, woli gotowe rozwiązania, nawet jeśli są one złe lub
fałszywe. I to jest powód, dla którego wierzy telewizji, bo telewizja ma
na wszystko odpowiedź, nie zmuszając do myślenia.

Z czego się śmiejecie

Jest też zagadką, dlaczego wielu z nas ogląda programy, które
uderzają w naszą godność. Wielu z nas programy takie nie przeszkadzają, a
nawet podobają się, co już jest szczególnym wyrazem perwersji. Na czym
tutaj polega manipulacja? Otóż, godność może być rozumiana na dwa
sposoby. Po pierwsze, jako kategoria filozoficzna godność jest tym, co
przysługuje człowiekowi jako osobie i tylko jako osobie, a więc komuś,
kto różni się istotnie od zwierząt, roślin i przedmiotów. Po drugie,
wprawdzie człowiekowi nie odmawia się godności, ale ukazuje się go tak,
jakby tej godności był pozbawiony. Jeżeli u podstaw bycia osobą leży
posiadanie rozumu i wolnej woli, to chcąc człowieka pokazać jako
stworzenie pozbawione godności, pokazujemy go jako kogoś, kto działa
bezrozumnie, jest nieopanowany albo reaguje tak, jakby był maszyną.

I właśnie tym drugim torem idą media: pokazują człowieka, katolika,
Polaka jako istoty bezrozumne i nieokrzesane. Ale pokazują w taki
sposób, żeby to było śmieszne, przy udziale dobrych aktorów i za pomocą
najnowszych osiągnięć techniki. Ludzie się śmieją, nie wiedząc, że są
przedmiotem szyderstwa i kpiny, jako ludzie, jako katolicy, jako Polacy.
A wszystko dlatego, że jest wesoło, a człowiek lubi śmiech.

Media to nie jest owoc zakazany. Jednak główny problem polega na tym,
że większość z nas nie zdaje sobie sprawy z potęgi mediów co do środków
i zakresu możliwości ich destrukcyjnego oddziaływania. A nie chodzi tu
tylko o manipulację, ale również o dehumanizację, która polega na tym,
że media nas coraz bardziej wyręczają tam, gdzie wysiłek powinniśmy
podjąć sami, by żyć w świecie realnym, a nie fikcyjnym czy wirtualnym.
Tylko bowiem w świecie realnym jest miejsce na ludzką godność i na
prawdę, fundament ludzkiej kultury i cywilizacji dla człowieka. 

Prof. Piotr Jaroszyński

http://www.naszdziennik.pl/mysl/86231,medialna-manipulacja-widzem.html

avatar użytkownika Maryla

3. Medialne ujarzmianie

Medialne ujarzmianie człowieka

 


DEBATA O MEDIACH

Sprawa prof. Bogdana Chazana jest bardzo głośnym tematem sporu
publicznego. Nie ma sensu przywoływanie dramatycznej historii kobiety,
która z dzieckiem poczętym in vitro, głęboko zdefektowanym, zwróciła się
do Profesora kierującego znaną kliniką położniczą (nie aborcyjną) o
aborcję. Znane są decyzje po jednoznacznej odmowie Profesora – kara
pieniężna nałożona na szpital, odwołanie Profesora z zajmowanego urzędu.

Ta sprawa odsłania coraz to więcej warstw, ale sposób jej prezentacji
w mediach politycznej poprawności i usłużności jest też modelowym
przykładem manipulacji.

Przemilczanie

Warunkiem skutecznej manipulacji jest jej niedostrzegalność. Siła
manipulacji opiera się na tym, co przemilczane, a wykorzystywane w niej
środki mają jedną wspólną cechę – negatywny stosunek do prawdy.

Manipulatorzy posługują się w swych działaniach wieloma metodami.
Jedną z nich, najbardziej elementarną, jest metoda przemilczania. Polega
ona na usuwaniu określonych składników z całych bloków informacji. W
przypadku „sprawy prof. Chazana”, jak wskazuje samo określenie tej
sprawy – główna narracja medialna skupiła się na samym Profesorze.
Geneza dramatu, jego bohaterowie i podjęte przez nich decyzje zostały
przemilczane. W mainstreamowych mediach spuszczono zatem zasłonę
milczenia na prostą kwestię: Skąd wady owego dziecka?

Oczywiście, można powiedzieć, że sednem dramatu stało się podejście
do cierpienia. Z jednej strony kobieta, która przychodzi do kliniki z
prośbą o aborcję zdefektowanego dziecka, z drugiej strony lekarz, który
nie godzi się na zabicie. Na marginesie warto zauważyć, że w narracji
medialnej występowała początkowo tylko sama kobieta – w momencie żałoby
po śmierci dziecka media zaczęły informować o ojcu. Na żadnym etapie
media nie zająknęły się nawet o tym, że dziecko poczęte z dużą ilością
wad jest efektem reprodukcji in vitro.

Raz jeszcze podkreślam – na pewno istotą sprawy jest stosunek do
samego cierpienia i zła, a nie pytanie o jego przyczynę. Tu jednak
pytanie o ową przyczynę jest dość ważne. Inaczej bowiem oceniamy
zmaganie się z cierpieniem niezawinionym przez człowieka, inaczej takie,
które jest konsekwencją jego działań. Mówiąc najprościej, wbrew
sugestiom wielu mediów – to nie profesor Chazan był odpowiedzialny za
stan medyczny dziecka. Choć zabrzmi to boleśnie – odpowiedzialność za
ten stan spoczywała przede wszystkim na decydentach, którzy postanowili o
tej reprodukcji. I nie można w tym miejscu zakrzyczeć, że to kwestia
biologii – nie, to jest kwestia technologii, która nieudolnie ingeruje w
biologię. I nie można powiedzieć, że jest to kwestia tragicznego
incydentu – od kilku lat z trudem torują sobie drogę głosy (prof. J.
Gadzinowski, ks. prof. F. Longschamp de Berier), które oznajmiają
medyczne konsekwencje in vitro. Warto zauważyć, że przy dużej mobilności
reporterów i dziennikarzy nie sposób znaleźć materiału dziennikarskiego
z tzw. kliniki leczenia niepłodności. Odbiorca otrzymuje informację o
dramacie, ale bez ukazania jego źródeł i bez wskazania na związaną z tym
odpowiedzialność.

Jeszcze inaczej rzecz ujmując – w mediach czytaliśmy: „To jest
dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą
gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku i będzie
umierało przez najbliższy miesiąc albo dwa, bo ma zdrowe serce i zdrowe
płuca, aż umrze w końcu z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która
urodziła to dziecko, musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest
sukces prof. Chazana” [mówił na antenie TVN24 prof. Romuald Dębski].
Otóż, to nie jest prawda, to jest – jeśli użyć tego prymitywnie
cynicznego tonu – „sukces” reproduktorów in vitro.

Fragmentacja

Drugą metodą manipulacji, równie powszechną i podstawową, jest metoda
fragmentacji – narzuca odbiorcy pewną wizję rzeczywistości poprzez
wybiórcze spojrzenie na nią. W szerzonej w tych dniach narracji
medialnej tworzył się bardzo fragmentaryczny i jednostronny obraz
rzeczywistości – oto bezduszny profesor i lekarz, który nie wnika w
cierpienie kobiety, lecz pozostając wierny sumieniu, przyzwala na
dramat, którym jest naturalna śmierć dziecka (a mógł przecież nie
przyzwolić – po prostu to dziecko zabijając). Kobieta, która przez
pewien czas jest przedstawiana jako „pacjentka”, w dalszym etapie
narracji staje się zrozpaczoną po śmierci dziecka „matką”. Matką, która
zarzuca zarówno profesorowi Chazanowi, jak i Kościołowi, zwłaszcza
Episkopatowi – bezduszność i brak empatii w jej tragedii.

Warto najpierw zwrócić uwagę na ową ewolucję semantyczną jednej z
bohaterek dramatu. Z „pacjentki” staje się „matką”. Problem w tym, że
faktycznie pacjentką nie była (pacjentem było jej dziecko), natomiast
była cały czas matką. A uświadomienie jej macierzyństwa stało się
możliwe dzięki przeżyciu narodzin i przeżyciu żałoby własnego dziecka.

Jednak taka narracja podwójnie wzmaga negatywną ocenę Profesora –
najpierw jako niereagującego na „pacjentkę”, następnie jako bezdusznego
wobec „matki”. Problem w tym, że Profesor, od początku traktując kobietę
jako matkę, zaoferował jej konkretną pomoc – trzeba to wyraźnie
podkreślić – pomoc nadzwyczajną i niestandardową: od prof. Chazana matka
dostała kontakt do hospicjum perinatalnego. Otrzymała także propozycję
objęcia opieką do końca ciąży i w okresie po porodzie w szpitalu na
Madalińskiego.

Powtarzanie

Klasyczną metodą manipulacji jest wreszcie metoda powtarzania –
częste powtarzanie pewnych poglądów, sądów, opinii łagodzi opory w ich
przyjmowaniu, co w końcu może nawet doprowadzić do zaakceptowania treści
kłamliwych. Metoda ta bowiem przytępia wrażliwość odbiorcy.

W narracji medialnej wokół omawianego dramatu nieustannie powtarzano
fakt odmowy wykonania aborcji na życzenie pacjentki i konflikt sumienia
indywidualnego lekarza z prawem stanowionym. Teoretycznie przedstawiano
opinie zwolenników klauzuli sumienia, jednak o wiele częściej powtarzano
pewne slogany i stereotypy mówiące o państwie demokratycznym, o
państwie prawa, o potrzebie respektowania prawa stanowionego.
Charakterystyczne było w tym względzie pytanie zadane w jednym z
programów telewizyjnych przez ks. Józefa Klocha redaktorowi Jarosławowi
Kuźniarowi. „Nawet jeżeli ktoś jest żołnierzem, ma swoje sumienie” –
powiedział ksiądz i posłużył się następującym przykładem: „Ktoś, kto był
pod ’Wujkiem’ [kopalnią ”Wujek„ – przyp. red.] i stał po tej drugiej
stronie, według pana, musiał wykonać ten rozkaz strzelania do
robotników?” – zapytał Kuźniara rzecznik KEP.

Kuźniar: „Wytężam umysł, ale nie ogarniam takiego porównania”.

Kloch: „Proszę to potraktować jako zwykłe porównanie prawne”.

Kuźniar: „Przeraża mnie to porównanie”.

Problem jest także w tym, że ani redaktora Kuźniara, ani jemu
podobnych politruków współczesnych środków politycznego przekazu nie
przeraził dokonany w przestrzeni publicznej lincz na profesorze Bogdanie
Chazanie. O tym linczu bardzo jednoznacznie wyraził się jedynie
Instytut Ordo Iuris: „Pochopne, bo wyrażane przed zapadnięciem
ostatecznych rozstrzygnięć, wypowiedzi o rzekomym naruszeniu prawa
stygmatyzują osobę prof. Bogdana Chazana i prowadzą do uznania go przez
opinię publiczną za winnego, zanim jeszcze sformułowana zostanie
ostateczna ocena faktów przez powołany do tego organ. Sytuacja ta, w
ocenie Instytutu Ordo Iuris, stanowi ewidentne naruszenie prawa do
rzetelnego postępowania przed organami publicznymi”.

Manipulacja dokonywana w tzw. sprawie prof. Chazana ma wręcz
charakter podręcznikowy. Może i powinna stać się przedmiotem rzetelnych
opracowań, wpisujących się w demaskację działań manipulatorów
współczesnej Polski.

Opanowywanie człowieka

Manipulacja jest bezwzględnie złem – prowadzi do zafałszowanego
obrazu rzeczywistości. Poglądy na określone sfery życia są kształtowane
odgórnie, przez działania manipulatorskie. Zamiast kształtowania swych
sądów na drodze poznania prawdy o całej rzeczywistości człowiekowi
zostają narzucone schematy, będące negacją tej obiektywnej prawdy. O
wdrukowywaniu takich schematów w świadomość społeczną mogą świadczyć
absurdalne, a zarazem często agresywne wypowiedzi uczestników forów
internetowych czy korespondencja e-mailowa.

Manipulacja instrumentalizuje człowieka, czyni go przedmiotem przekazu medialnego, a nie uczestnikiem życia publicznego.

Dla manipulatorów człowiek nie jest celem, lecz tylko środkiem i
narzędziem do osiągania celów poza nim istniejących. Ostatecznie bowiem
manipulacja zdąża do pozyskania społeczeństwa.

Zawładnięcie człowiekiem, zdobycie go i dowolne nim dysponowanie ma
na celu osiągnięcie wartości chcianej przez manipulatorów, która z
reguły znajduje się poza dobrem człowieka. To zawładnięcie człowiekiem
prowadzi nieuchronnie do degradacji godności osoby ludzkiej.

Dlatego przeciw manipulowaniu człowiekiem przemawiają nie tylko względy etyczne, ale i praktyczne.

Poznawanie świata nie jest bowiem czynnością jednego człowieka, lecz
jest przedmiotem kooperacji. W swej wiedzy człowiek musi się opierać na
zaufaniu do kompetencji i rzetelności wykorzystywanych źródeł.
Stosowanie manipulacji kwestionuje wiarygodność wszelkich źródeł.
Podważa zatem zaufanie i niszczy podstawowy element więzi ludzkiej.
Nietrudno zauważyć, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której w miarę
wiarygodnie brzmią jedynie prognozy pogody, podobnie jak w czasach PRL.

Manipulacja nie jest co prawda bezpośrednim wykonywaniem władzy, lecz
formą bezprawnego sprawowania władzy pozbawionej autorytetu. Nie jest
to forma dyktatury, jako że nie stosuje ona terroru i przemocy.
Natomiast cechuje ją dążenie do „miękkiej techniki” opanowywania
człowieka.

Ten stan rzeczy nie zmienia jednak faktu, że pod pewnym względem jest
ona groźniejsza od dyktatury. Jest tak dlatego, że człowiek nie odczuwa
jej działania, choć znajduje się pod wpływem tego działania.

Manipulacja wypiera rozsądek i krytyczne nastawienie u tego, kogo
dotyczy. Działania manipulacyjne są przyjmowane podświadomie i tworzą
fałszywą świadomość podmiotu o rozumności własnych decyzji.

W omawianym sporze bardzo często w tle słychać było głosy o prawie
kobiety do aborcji. Prawo do aborcji jest zarazem związane z wcześniej
wykorzystanym prawem do reprodukcji. Wobec całego bełkotu o tych
bezprawnych „prawach” przemilczane było najczęściej prawo do życia, ale
także ignorowane było nasze wspólne prawo do prawdy. Naruszenie prawa do
prawdy poprzez manipulację narusza godność człowieka. Osobę
manipulowaną traktuje się jako narzędzie realizacji własnych celów, a
nie jak osobę, której należy się szacunek.

Odmawia się jej rozumności, przez co dokonuje się infantylizacji
podmiotu manipulowanego. Kto nie chce być traktowany jako przygłup i
pionek w grze manipulatorów, musi być świadom mechanizmów manipulacji i
musi mieć odwagę i siłę do szukania prawdy. Bo poznać prawdę, to znaleźć
wyzwolenie…

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

http://www.naszdziennik.pl/mysl/89993,medialne-ujarzmianie-czlowieka.html

Manipulacja to brutalna agresja

Rozmowa z ks. bp. Adamem Lepą, członkiem Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski

Z ks. bp. Adamem
Lepą, członkiem Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji
Episkopatu Polski, rozmawia Sławomir Jagodziński

W najbliższą niedzielę Kościół w Polsce
obchodzi Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Ojciec Święty
Franciszek w orędziu na ten dzień podkreśla znaczenie czujności i
obecności Kościoła w świecie komunikacji, „aby rozmawiać ze współczesnym
człowiekiem i prowadzić go na spotkanie z Chrystusem”. Katolik, który
pracuje w mediach, nie powinien chyba nigdy tracić z oczu misji
ewangelizacyjnej?

– Warto przypomnieć, że ten dzień jest
błogosławioną pamiątką po Soborze Watykańskim II, na którym został
uchwalony. Papieskie orędzia ogłaszane z tej okazji podejmują w sposób
przekonujący aktualne zjawiska i problemy wynikające z funkcjonowania
mediosfery, tzn. środowiska mediów. Papież kładzie nacisk na kulturę
spotkania osób poprzez media i w mediach. Kultura ta pomaga we wzajemnym
poznaniu się, do czego prowadzi gotowość do słuchania siebie nawzajem i
uczenie się jedni od drugich. I tylko wtedy ludzie mogą się lepiej
wzajemnie rozumieć. Ojciec Święty często posługuje się w orędziu słowem
„bliskość” i stwierdza wprost, że ta bliskość może nadać przekazowi
szczególną moc. Stawia też istotne i zasadnicze pytanie, co należy
zrobić, żeby posługując się wraz z innymi światem mediów, nie utracić
tej wzajemnej bliskości. Wszak kultura spotkania oparta na wzajemnym
rozumieniu się i bliskości jest drogą, która przygotowuje do spotkania z
Chrystusem.

Papież Franciszek stawia mediom wysokie
wymagania. Oto świat mediów powinien przyczyniać się do wzrostu miłości
między ludźmi. Nie może się stać jedynie siecią zimnych przewodów i
technologii, lecz ma wyrażać czułość, która wraz ze świadectwem
chrześcijańskim, dzięki sieci może doprowadzić „na egzystencjalne
peryferie”.

Refleksja nad „wszechobecnością” mediów z
konieczności prowadzi do pytania o udział katolików pracujących w
mediach w dziele ewangelizacji. Należy tu przypomnieć o pewnej
prawidłowości, która daje się zauważyć w Polsce i w innych krajach. Oto
działalność ewangelizacyjna w mediach i przez media wtedy jest
najbardziej skuteczna, kiedy stały się one przede wszystkim miejscem, a
nie jedynie narzędziem czy środkiem ewangelizowania.

Jednak dostrzegamy ogromną dysproporcję
pomiędzy ilością mediów laickich i katolickich, na niekorzyść tych
ostatnich. Czy my jako katolicy nie za mało promujemy nasze katolickie
środki przekazu?

– Tę dysproporcję widać wyraźnie, gdy
weźmie się pod uwagę, że 90 proc. mediów w Polsce znajduje się w rękach
środowisk liberalnych i lewicowych. Najwłaściwszą odpowiedzią na tę
sytuację powinna być taka aktywność katolików, która prowadziłaby do
upowszechnienia mediów katolickich oraz do tworzenia nowych. O tej
powinności mówił już i do niej zobowiązywał Dekret o środkach
społecznego przekazu ogłoszony na Soborze Watykańskim II w 1963 roku.
Ojcowie Soboru wezwali wtedy do praktykowania różnorakich form
apostolstwa w dziedzinie mediów katolickich. Przy czym najwięcej uwagi
poświęcił Sobór „dobrej prasie”, którą powinno się popierać i rozwijać,
„a wiernym należy przypominać o konieczności czytania i
rozpowszechniania prasy katolickiej”. Dziś ta zachęta powtarzana jest
przez światłych pedagogów w haśle: „Więcej czytać, mniej oglądać!” oraz w
czytelnej przestrodze „Dzieci stają się tym, co czytają”. Gdy zaś
czytają „na głos”, korzystają z lektury najpełniej. Natomiast sytuacja
jest szczególnie groźna, gdy miejsce książki zajęła telewizja. 95. proc.
dzieci w Polsce na pytanie „co robisz wspólnie z rodzicami”, odpowiada
„oglądam telewizję”. W różny sposób duszpasterze zachęcają swoich
parafian. Znam kapłanów, którzy jeszcze przed niedzielą dostarczają
rodzinom za pośrednictwem „kolporterów” prasę katolicką, tak żeby w
niedzielę mogli się odwołać do wybranych tekstów i innych zachęcić do
przeczytania. Są proboszczowie, którzy osobiście przed kościołem
rozprowadzają prasę katolicką z odpowiednią zachętą. Spotkałem też kilku
proboszczów, którzy najciekawsze artykuły prasowe kserują i w takiej
formie parafianie zabierają je do domu, żeby po przeczytaniu przekazać
sąsiadom. Możliwości jest wiele.

Szczególnego chyba wsparcia potrzebują ogólnopolskie, a nawet ogólnoświatowe media katolickie?

– Szczególną troską katolików w Polsce
powinny być otoczone dwa media katolickie: Radio Maryja i Telewizja
Trwam. Wszak mają one zasięg ogólnoświatowy i mogą być odbierane w
każdym zakątku kuli ziemskiej, a ponadto stały się one miejscem
ewangelizowania i dlatego są w swojej działalności bardzo skuteczne. Nie
trzeba tłumaczyć, że funkcjonowanie Radia Maryja i Telewizji Trwam
wymaga ogromnych nakładów finansowych. Te media nie otrzymują
jakichkolwiek dotacji, nie mają też oparcia w regularnym abonamencie,
jak media publiczne. Zdane są wyłącznie na ofiarność polskich katolików.

Ojciec Święty Franciszek w orędziu zwraca
też uwagę na inny problem: obecnie „szybkość informacji przekracza nasze
możliwości refleksji i osądu”. Nie dziwi więc, że często słyszy się
takie zdanie: „Nie wiem, co mam o tym myśleć”. Jakie niebezpieczeństwa
łączą się z bezrefleksyjnym podejściem do medialnych doniesień?

– Opinia Papieża Franciszka na temat
„szybkości informacji” jest wyjątkowo ważna i wciąż aktualna. Nowe
technologie stosowane w przekazie informacji sprawiają, że człowiek nie
może nadążyć za ich potężnym strumieniem i gubi się w ich gąszczu.
Ojciec Święty podkreśla, że sytuacja taka utrudnia człowiekowi „poprawne
wyrażanie siebie”, powoduje zamknięcie się wyłącznie w kręgu tych
informacji, które są zgodne z jego poglądami i oczekiwaniami, a w końcu
dezorientuje go. Dziś specjaliści nazywają to zjawisko przeciążeniem
informacyjnym, które polega na tym, iż napływa tak wielka ilość
informacji, że wręcz automatycznie uniemożliwia to człowiekowi ich
przetworzenie. Ostatecznie prowadzi to do kryzysu rozumienia. Dlatego
nagromadzenie wielkiej ilości wiedzy utrudnia jej wykorzystanie.
Symptomem, który zwiastuje taką sytuację, jest zjawisko opóźnienia w
rozumieniu informacji. Dlatego mówi się dziś, że media bombardują nas
lawiną komunikatów, zamiast udzielać nam odpowiedzi, których od nich
oczekujemy. Jest to jedna z przyczyn, dla których społeczeństwo
informacji nie może się przeobrazić w społeczeństwo komunikacji. Jest to
zadanie dla mediów katolickich, w których fundamentem funkcjonowania
jest prawda, a ze strony dziennikarzy postawa służby będąca
przeciwieństwem postawy najemnika.

Z kolei propaganda jest karykaturą
informacji opartej na prawdzie, tym bardziej że kłamstwo stało się już
zasadą polityki. Nic dziwnego, że wojna propagandowa toczona na wschód
od Polski kojarzy nam się z czasami zimnej wojny i z jej katastrofalnymi
skutkami.

Niestety, bardzo często dominującym celem
komunikacji jest nakłonienie do konsumpcji lub manipulacja osobami.
Papież porównuje to do gwałtownej agresji, której doznał człowiek z
przypowieści o Samarytaninie…

– Papież ukazuje w orędziu podwójne oblicze
mediów. Najpierw mówi o ich pozytywnym wpływie na człowieka, np. o
pomocy w jego rozwoju, o informowaniu go na bieżąco, o zapewnieniu
ludziom wzajemnej bliskości czy o pogłębieniu wiedzy. Jednocześnie
Franciszek wskazuje na dwa bardzo groźne zjawiska, które utrudniają
rozwój człowieka i przyspieszają degradację jego osobowości. Są to:
dezinformacja prowadząca do dezorientacji czytelnika, słuchacza,
telewidza i użytkownika internetu oraz manipulacja ludźmi, którą Papież
nazywa brutalną agresją wobec jednostki i społeczeństwa. W związku z tym
Ojciec Święty zachęca do spieszenia z pomocą ludziom zranionym złym
wpływem mediów. Przede wszystkim poprzez dawanie wiarygodnego świadectwa
o Kościele, który ma być domem wszystkich, gdyż „stał się zdolny
rozgrzać i rozpalić serce”. Rodzi się w związku z tym refleksja, że do
listy uczynków miłosierdzia chrześcijańskiego należy również wpisać
takie jak: otwieranie bliźnim oczu na negatywny wpływ ze strony mediów,
pomoc w powstawaniu z uzależnienia się od mediów, wspieranie młodego
człowieka w zdobyciu nawyku selektywnego odbioru mediów czy nauczenie
bliźnich sztuki takiego oddziaływania na media, które je skutecznie
koryguje i doskonali.

Zadania, które nakłada na nas Następca św.
Piotra, są trudne, a nawet coraz trudniejsze. Dlatego wymagają
wspierania ich ufną modlitwą, w szczególności do Ducha Świętego, o
którym Chrystus mówił, że On uczy nas w trudnej sytuacji, co mamy
powiedzieć i jak się zachować (por. Łk 12,11-12).

Dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński

Pielgrzymka dziennikarzy

Do śpieszenia z pomocą ludziom zranionym złym wpływem mediów wezwał na Jasnej Górze ks. abp Wacław Depo

Przewodniczący Rady Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego
Przekazu przewodniczył Mszy Świętej dla uczestników ogólnopolskiej
pielgrzymki dziennikarzy katolickich – podaje Radio Watykańskie.

Ks. abp Depo przypomniał za Papieżem Franciszkiem, że zadaniem mediów
jest służba prawdzie o człowieku i świecie oraz dążenie do
przekształcenia społeczeństwa informacyjnego we wspólnotę komunikacji.
Wymienił dwa największe dziś zagrożenia. Są to: „dezinformacja
prowadząca do dezorientacji czytelnika, słuchacza, telewidza czy
użytkownika internetu oraz manipulacja ludźmi, którą Papież nazywa
wprost brutalną agresją wobec jednostki i społeczeństw”.

Wobec tych zagrożeń zadaniem dziennikarzy jest przede wszystkim
dawanie świadectwa o Kościele, a uczynkami miłosierdzia są dziś:
otwieranie bliźnim oczu na negatywny wpływ mediów, pomoc w powstaniu z
uzależnienia się od mediów czy wspieranie młodych w zdobyciu nawyku
selektywnego odbioru środków społecznego przekazu.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl