Ale co się stało?

avatar użytkownika Warszawa1920

Czy ja przez ostatnich 20 lat żyłem na innej planecie? A może mam kompletnie zaburzone zmysły wzroku i słuchu? Jakie świadectwo wystawiam wszystkim swoim nauczycielom i egzaminatorom, skoro okazuje się teraz, że NIE POTRAFIĘ CZYTAĆ? Bo jak inaczej, nomen omen, czytać konstatację taką oto, że wszystko, absolutnie wszystko, co rzekomo przeczytałem byłem w swoim życiu, znaczy dokładnie coś odwrotnego niż mi się wydawało, że znaczy? Kim ja w ogóle, do cholery, jestem? Jakiś awatar, troll bezmózgi, a może po prostu – jak ten Szwejk – urzędowo uznany za debila?

Nie wiem, kim jestem (co może, skądinąd, potwierdzać formułowane powyżej wątpliwości tożsamościowe ...), ale dopóki oficjalna, połączona komisja ZUS, KRUS, PFRON, OBWE, ONZ i Wspólnoty Niepodległych Państwa Pana Putina nie wystawi mi jakowejś bumagi, urbi et orbi stanowiącej o moim zaawansowanym kretynizmie, pozwolę sobie jeszcze zadać przygarść pytań.

 

Czym różni się rozkaz strzelania do demonstrujących na placach i ulicach stolicy kraju od zlecenia wysadzenia w powietrze budynków mieszkalnych w miastach innego kraju, w tym także jego stolicy? Czy liczba 100 ofiar znaczy coś innego niż liczba 300 ofiar?

Czy osoba, która przeprowadza dwie eksterminacyjne wojny przeciwko całemu narodowi, mordując ludność cywilną i paląc do ziemi jego miasta i wsie, to inny typ psychofizyczny niż człowiek wysyłający wojska na teren sąsiedniego państwa w celu zagarnięcia tego obszaru? A może to zupełnie inni ludzie?

Od kiedy w języku polskim występują dwa, kompletnie rozbieżne znaczeniowo, słowa „aneksja”? I czy komisja rządowa Tuska zakłada możliwość, w przyszłości, uznania innej niż abchasko – osetyjska etymologii nowego wyrazu „aneksja”? Bo, należy rozumieć, wyraz o takim samym brzmieniu, ale stary, póki co, zakorzeniany jest na Krymie.

Kto wie, gdzie przebywa człowiek świadczący najwyższej jakości usługi doradztwa i coachingu dyplomatycznego dla polskich ambasadorów, określany jako Siergiej Ławrow? Pytam, bo jest to inny Siergiej Ławrow niż Siergiej Ławrow głoszący dziś hasła powszechnie krytykowane w całym tzw. cywilizowanym świecie, pełniący przy okazji funkcję ministra spraw zagranicznych Rosji, o którym wiem, że przebywa w okolicach moskiewskiego Kremla. 

Ile czasu potrzeba, by kluczowy dowód w śledztwie, kompletnie się zdematerializował? Czekamy już 4 lata, więc może ktoś od Tuska by to oficjalnie zadekretował, wiele problemów natury, rzekłbym, upartej pamięci przestałoby wtedy istnieć. Bo posiadamy już wiedzę o tym, jak długo (długo?, pojęcie względne ...) należy SPOKOJNIE ODCZEKAĆ na utratę znaczenia procesowego przez ów dowód. Wiemy, gdyż łaskawie nam to wszystko pięknie wyjaśnił pan Sikorski. Ten nowy kanon rzymski prawa karnego brzmi: 2 i pół roku. No i w kontekście tego przykładu, jeszcze jedno pytanie: Cóż to za inna odmiana troski opanowała aktualnie Rosjan, ponoć niesłusznie obawiających się o los „ludności rosyjskojęzycznej” na świecie? Nie wiem, jak wam, ale mi dotychczas znana była rosyjska „troska” prosto z Sèvres, wzór empatii dla narodów planety Ziemia, można by powiedzieć: „na metr w głąb”. „Troska” godna świeczek na grobach okupantów i pomników dla ich niedoszłych poprzedników.

 

Ogarnięty miazmatami kretynizmu, brnę dalej w te niedorzeczne wątpliwości. Na tem przykład: Czy akronim KGB jest tylko częścią innego – LGTB? (Nie wiem, jak to się stało, ale pierwotnie ten drugi skrót „wpisało” mi małymi literami, dopiero po stanowczej interwencji edytorskiej przywróciłem rangę tej nowej klasie Übermenschów świata!) Sądziłem dotąd albowiem, że jest tak samo chwalebne zostać po latach pułkownikowania w wywiadzie sowieckim prezydentem, tudzież (jeśli chęć przyjdzie) premierem demokratycznej Rosji, jak płynnie zasiąść (z przytupem i szeroko!) „w charakterze Grodzkiej Anny” w ławach polskiego sejmu, mając za sobą drobny epizod „bycia niesłusznej płci” Krzysztofem Bogdanem Bęgowskim. I jednakie walory estetyczne ze sobą niesie. A teraz żem się był dowiedział, iż przeszłość w KGB może rzutować. To ci niespodzianka!

 

Skąd bierze się ta niezwykła skromność rządu Tuska, który wciąż ukrywa przed Polakami te wiekopomne i na pewno liczne (dziesiątki, może setki, ho! ho!) umowy na dostawy NIEROSYJSKIEGO gazu ziemnego do Polski, które musiał popodpisywać ostatnio? No, bo jak inaczej? Właśnie mąż ten ogłosił, że kraj nasz jest energetycznie bezpieczny. Jeśli łupki, jak leżały odłogiem na polach chłopskich, tak dalej leżą nie niepokojone przez Donaldowe państwo, jeśli gazoport „się buduje”, jeśli umowę z Gazpromem tandemu koalicyjnego PO-PSL skrytykował nawet kumpel Tuska i Pawlaka z tego rządu, pan Kwiatkowski, „na dziś” sprawdzający się na odcinku prezesowania NIK, to być musi są inne gwarancje tegoż bezpieczeństwa. W tej zaś sytuacji wychodzi, że to takie właśnie nowe umowy. (Jako rozumny kretyn odrzucam wariant samokrytyki tow. Millera Leszka i przekopania przezeń własnoręcznie pod Bałtykiem tunelu z rurą gazową do Norwegii w akcie ekspiacji za przysłużenie się ruskim i odmowę, po objęciu władzy jesienią 2001 r., kontynuowania projektu dostaw gazu norweskiego.)

 

Czy można poznać umowę o pracę pana Putina? Wiemy bowiem, że umowa innego pana, Janukowycza, Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ nie pozwalała mu na osiągnięcie takiego majątku, jaki został ujawniony po jego ucieczce do pierwszego z panów. Skądinąd zaś wiadomo, iż gościnny dla Małorusa Wielkorus nie jeździ bynajmniej do roboty tramwajem i nie mieszka prywatnie w jakimś mrówkowcu w robotniczej dzielnicy Moskwy (a i rodzinę ma taką, że głowa w głowę tam same talenta biznesowe). Jakże to więc: taką ma co miesiąc w okienku wypłatę od pracodawcy (czyli swoich poddanych w guberniach) za swoją harówę? Pytanie pozwalam sobie skierować tym razem do kumpla po fachu pana Putina, obywatela Bronisława, znanego powszechnie jako łagiernik z Białołęki. Znajduję bowiem tę sprawę tak, że skoro pan Bronisław nie podnosił był dotąd na forum międzynarodowym kwestii ewentualnego porównania stanu posiadania lokatora Kremla z jego (tego z Kremla, znaczy) zarobkami, snać zna dobrze warunki zatrudnienia obrońcy Rosjan we wszechświecie na stanowisku analogicznym słownikowo (choć to różnica poziomów rozgrywek niewątpliwie, liga imperialna i klasa prowincji zależnej) do swojego.

Nieśmiało chciałbym także zagadnąć nasze szanowne towarzystwo Dziennikarskie (z dużej, bo mowa o nurcie g-ó-wnym; reszta to tzw. dziennikarze lub inaczej dziennikarze pisowscy, zatem – nie dziennikarze). Co się stało ze stałymi, wielogodzinnymi cyklami reporterskimi ukazującymi (kolejność alfabetyczna): anielskość, ciepło, czułość, dbałość („o najdrobniejszy fragment”), dobro, gościnność, najwyższy profesjonalizm, piękno, poświęcenie, przyjaźń, serdeczność, wielkoduszność, zachodniostandardowość, życzliwość i dziesiątki innych – ości (… w gardle) Rosjan? A wszystko to dla Polaków, z miłości do nas, z uwielbienia, ze zrozumienia, no prosto nie opiszesz pan! Gdzie się to zapodziało? W tym samym sejfie na dnie najgłębszej studni, w którym spoczywa po wieki film o Bolesławie od Bezkrwawej Rewolucji Esbeków? Ciekawym, bo nie mogę już ścierpieć tego poniżania tych samych Rosjan w tych samych mediach i rad bym znów, dla równowagi, zobaczyć tę słynną Inną Rosję, pacyfistyczno – liberalno – kulturalno – serce na tacy podającą. Jaki jest ten TVN, ten Polsat, ta TVP, ta najważniejsza Redakcja rodem z resortowej Alei Róż, jakie one wszystkie są wilki, że tak można marnotrawić dorobek ob. Największego Reżysera Andrzeja i ob. Najgenialniejszego Aktora Daniela, że o obywatelach Najwspanialszych Politykach Tysiąc- (a może i tysiąc pińcset) lecia Donaldzie, Bronisławie i Radku z Chobielina nie wspomnę. To jest nie do pomyślenia, dlaczego? DLACZEGO TO ROBICIE?

 

 

 

 

Mam jeszcze szereg innych pytań i interpelacji, do tych tabunów ekonomistów od normalnej gospodarki rosyjskiej, politologów – opowiadaczy o demokracji w Rosji, wojskowych – apelujących o wspólne z Putinem manewry co by włączać tego kagiebistę w świat NATO, do tych wszystkich kłamców, zdrajców i agentów wpływu. Mam, ale dziś ich nie zadam. Muszę bowiem wyjść, bo chce mi się rzygać. Tym, czego musieliśmy tu, w naszym domu, nie w Rosji, przez tyle lat wysłuchiwać.

  

O Polsce warto myśleć. I dla Niej pracować.

 

 

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. @Warszawa1920

trzeba pytać, dopóki nie jest to zagrożone sankcjami prokuratorskimi z tytułu mowy nienawiści.
A co do aneksji, to sprawa juz się wyjaśniła u najwyższych czynników eurosojuza i jest to wykładnia obowiązująca na terenie całej UE.

" Przewodniczący Parlamentu Europejskiego uważa, że aneksja Krymu to już „fakt dokonany”. Według Martina Schulza, choć przyłączenie półwyspu do Rosji było jasnym naruszeniem prawa międzynarodowego, to "taka jest rzeczywistość". Przewodniczący Parlamentu Europejskiego podkreślił, że należy szukać wspólnych rozwiązań w relacjach Unia-Rosja.""

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl